Nasze komputery Mac, iPady oraz iPhone’y to świetne sprzęty, z których z przyjemnością korzystamy każdego dnia. Nie oznacza to jednak, że nie przydadzą nam się do nich rozmaite akcesoria. Mogą wszak one korzystnie wpłynąć na wygodę użytkowania naszych urządzeń, zabezpieczyć je przed ewentualnym uszkodzeniem, a także zwiększyć ich możliwości. Przygotowałem dla Was zestawienie najciekawszych akcesoriów, które z pewnością przydadzą się wielu z Was.
Apple iPhone’em stoi. W pierwszych trzech kwartałach bieżącego roku Apple sprzedało ponad 150 milionów sztuk tych urządzeń, a w ostatnim, świątecznym kwartale 2014 roku sprzedano ich prawie 75 milionów. Większość przychodów spółki generuje właśnie sprzedaż iPhone’ów. Obecnie w oficjalnej dystrybucji Apple znajduje się pięć modeli iPhone’ów, ale do naszego zestawienia postanowiliśmy dołożyć jeszcze jeden, który można kupić u resellerów oraz w marketach ze sprzętem elektronicznym. iPhone 4s, bo o nim mowa, znajduje się także w ofercie niektórych operatorów sieci komórkowej. Tak więc decydując się na zakup iPhone’a jako prezentu gwiazdkowego, możemy być niemal pewni, że znajdziemy coś dla prawie każdego typu użytkownika.
Chcąc nie chcąc, okres przedświąteczny w ostatnich latach rozpoczynamy tuż po dniu Wszystkich Świętych. Z pewnością nie czujemy jeszcze wtedy magii świąt Bożego Narodzenia, mimo że telewizja usilnie przypomina nam o nich zeszłorocznymi reklamami, sklepy stacjonarne kuszą zimowym wystrojem, a internetowi sprzedawcy fantastycznymi newsletterami, bylebyśmy tylko nie zapomnieli o tym, że to już „tylko” półtora miesiąca. Powiedzmy sobie szczerze: „Brace yourselves. Christmas is coming” ;). Nie wiem jak Wy, ale ja przez to wszystko już zaczęłam myśleć o prezentach dla najbliższych. Z doświadczenia kilku lat już wiem, że najłatwiej jest kupić prezent dla najmłodszych, najtrudniej dla tych starszych bliskich i przyjaciół. Sama jestem raczej dość „łatwa w obsłudze”, ponieważ zazwyczaj wyraźnie komunikuję, co chciałabym znaleźć pod choinką, choć niespodzianka jest oczywiście zawsze mile widziana :).
Możecie zapytać – dlaczego i po co opisywać coś, co wszyscy znamy tak dobrze? I czemu już koniec? Wszak jeszcze zostało kilka aplikacji wartych omówienia. Mailbox. Boxer. Dispatch...
Od pewnego czasu sprzedaż iPadów spada. Za jedną z głównych przyczyn malejącego zainteresowania kupnem tych urządzeń podaje się długi cykl życia tego typu produktów. Wystarczy przytoczyć fakt, że - według raportu opublikowanego niedawno przez firmę Localytics - najpopularniejszymi modelami tabletów Apple są: iPad 2 z 2011 roku oraz iPad mini pierwszej generacji, który zaprezentowany został rok później. Urządzenia te nie są już dostępne w oficjalnej dystrybucji Apple, ale ze względu na ich popularność uwzględnione zostały w niniejszym poradniku. W ofercie Apple Online Store znajduje się obecnie pięć modeli tabletów. Każdy z nich jest świetnym gwiazdkowym prezentem. Świadczyć mogą o tym wyniki sprzedaży tych urządzeń. Od stycznia do września tego roku sprzedano nieco ponad 33 miliony iPadów, a w samym kwartale świątecznym poprzedniego roku liczba ta wyniosła prawie 21,5 miliona.
Życie codzienne, w ciągłym biegu, ze stałymi schematami działania, rutyna, stająca się czymś tak naturalnym, że zapominamy, jak to jest nie planować i działać z dnia na dzień. Niestety od jakiegoś czasu żyję w takim „kieracie” - wakacje planuję i rezerwuję rok wcześniej, wiem, co podam rodzinie na obiad w nadchodzącym tygodniu, wiem, jak spędzę kolejne dwa, trzy weekendy. W pracy, oprócz standardowych działań, mam zaplanowane operacje, magazyn, zakupy i płatności do końca roku. Nawet mój synek działa już w ciągu tygodnia według pewnych utartych wzorców - wie, kiedy w przedszkolu są posiłki, czas zabawy, dodatkowe zajęcia. W weekendowy poranek potrafi zadać mi pytanie: „Jaki mamy na dzisiaj plan?”. Powiecie, że to straszne, ale zastanówcie się, jak wiele z Was działa według takich samych standardów? Kalendarz papierowy lub elektroniczny jest nam bliższy niż ulubiona książka, piosenka czy kanał TV. Rezerwujemy, potwierdzamy, odrzucamy, przesuwamy, scalamy, wciskamy, wykreślamy. Defragmentujemy nasze godziny, dni, tygodnie, byle wycisnąć z przeładowanego życiem czasu ostatnie skrawki swobody. Czas ucieka tak szybko, że aż szkoda nie planować, by czegoś nie stracić. A gdzie ten spontan, zapomnienie, chwila relaksu? Kiedy to było ostatnim razem, a może nigdy?
Około roku temu na polskim rynku aplikacji biznesowych dla systemu OS X pojawił się nowy gracz - firma BinSoft i jej program mpFirma. Pisaliśmy o tym na łamach naszego portalu MyApple.pl w październiku 2014. Teraz postanowiliśmy sprawdzić, czy firma nie spoczęła na laurach i zobaczyć, co przez ten okres się wydarzyło. Czy warto zainwestować w oprogramowanie mpFirma? Czy wyszło już ono z wieku dziecięcego i nadaje się na prawdziwe oprogramowanie wspomagające prowadzenie firmy? Czy można już pozbyć się rozwiązań typu Parallels Desktop i systemu Windows, kiedy chcemy prowadzić swoją firmę na komputerach spod znaku jabłuszka?
Pierwszy raz o sieci bezprzewodowej przeczytałem w CRN (Computer Reseller News) na przełomie 1998 i 1999 roku. Była to wtenczas całkowita nowość granicząca z Science Fiction.
Ze wszystkich tegorocznych premier, jakie zafundowało nam Apple, to właśnie na nową generację przystawki telewizyjnej czekałem najbardziej. Przyznać muszę, że z taką ekscytacją jak na nowe Apple TV nie czekałem ani na zegarek Apple Watch, ani na nowy model iPhone'a, choć w przypadku obu tych urządzeń wiązało się to z wyprawą do Berlina i godzinami spędzonymi w kolejce. Nawet premiera Apple Music nie wzbudziła we mnie tylu emocji, co właśnie prezentacja, a następnie premiera nowej, czwartej już generacji tej przystawki telewizyjnej.
Beats, mimo swojej krótkiej historii, to jedna z tych marek, które nie pozwalają przejść obok siebie obojętnie. Produkty Beats, podobnie jak jeden z założycieli tej firmy, raper i producent muzyczny Dr. Dre, wzbudzają skrajne opinie i mają zarówno rzesze fanów, jak i zajadłych przeciwników. Jak to jednak często bywa, opinie na ich temat są nierzadko tylko powtarzanymi stereotypami.
iPad Pro to urządzenie, o którym głośno było już na długo zanim w ogóle Apple zaprezentowało je oficjalnie podczas wrześniowej konferencji. To, co od razu stało się tematem dyskusji, to oczywiście jego wielkość i ekran o przekątnej wynoszącej 12,9 cala. Mówiło się także o tym, że urządzenie to może zastąpić laptopy, a przynajmniej zbliżyć linię urządzeń z systemem iOS do komputerów Mac z systemem OS X. Pojawiały się nawet plotki o możliwym połączeniu tych systemów w hybrydę, co ostatecznie nie nastąpiło. Czy iPad Pro jest faktycznie taki duży i czy jest w stanie zastąpić MacBooka? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie, choć na ostateczny werdykt będzie trzeba jeszcze poczekać.
Święta za pasem i koniec roku już bliski. Niezależnie od tego, jak bardzo banalne wydawać się może stwierdzenie, że jest to czas szczególny, który zwykle spędza się w gronie najbliższych, to tak właśnie jest. Siadając do wigilijnego stołu lepiej może wyłączyć iPhone'a, iPada czy Maca. Zanim jednak to nastąpi, zapraszamy Was do lektury czternastego numeru MyApple Magazynu.
W poprzednich artykułach z tej serii większy nacisk kładłem na obsługę poczty w systemie iOS. Dziś więc będzie inaczej. Przyjrzę się bodaj najpopularniejszej alternatywie dla Mail.app – aplikacji Airmail 2. Jako że jej twórcy wciąż wersję mobilną mają jedynie w testach (aczkolwiek jest zapowiedziana), telefon i tablet odkładam na bok i siadam do komputera. Swoiste „Back to the Mac”. Nie jest to jednak taka prosta sprawa. Zrobiłem bowiem pobieżny przegląd nagłówków i podpisów e-maili, które otrzymałem w ciągu ostatnich tygodni, i to, co odkryłem, wcale nie było dla mnie niespodzianką – zdecydowana większość została wysłana z urządzeń przenośnych. Zdałem sobie sprawę, że możliwość pracy z pocztą „w biegu” to jedna strona medalu. Ale drugiej – lekkości, wygody użytkowania i komfortu pracy z interfejsami ograniczonymi do samych niezbędnych opcji nie sposób zignorować.
Mikołaj w swoje imieniny zwykle zostawia prezenty pod poduszką. Naszym mikołajkowym prezentem niech będzie ten trzynasty już numer MyApple Magazynu, który dostępny jest zarówno w aplikacji dla iOS-a i Androida, jak i w wersji PDF tutaj w serwisie.
W wielu moich artykułach powtarzało się magiczne słowo „LocalTalk”. Używałem go, gdy opowiadałem o sposobach, jakimi łączyły się dawne Macintoshe z peryferiami i między sobą. Na początku lat 90. zeszłego wieku LocalTalk zrobił na mnie tak duże wrażenie, że zasłużył na własny artykuł.
Pochodzący z języka angielskiego przyrostek „-gate”, dodawany do poprzedzającego go wyrazu, zwyczajowo nadaje całości znaczenie afery, skandalu. Wszystko za sprawą nazwy waszyngtońskiego hotelu „Watergate”, gdzie w 1972 roku doszło do skandalu politycznego, skutkującego późniejszą rezygnacją z urzędu amerykańskiego prezydenta Richarda Nixona. Po tym wydarzeniu sufiks „-gate” zagościł na stałe w języku potocznym, do czego przyczynił się autor przemówień Nixona, William Lewis Safire. Pracując jako dziennikarz „New York Timesa”, doklejał on wspomniany przyrostek do wszystkich wydarzeń noszących choćby najmniejsze znamiona afery, m.in. „Lancegate”, „Koreagate”, „Oilgate”, „Peanutgate” i „Angolagate”, by w ten sposób umniejszyć znaczenie przestępstw popełnionych przez swojego byłego szefa. Od czasu pierwszej afery wyodrębniona cząstka posłużyła jako element słowotwórczy określający kryzysy i to nie tylko polityczne. Świat technologii nie jest wolny od skandali, a gdy dotyczą one produktów firmy Apple, to niezależnie od przyczyn i bez względu na ich rzeczywistą skalę każdy problem urasta do rangi „-gate”.
Nieco ponad cztery lata temu, przy okazji prezentacji iPhone’a 4s, pracujący ówcześnie w Apple Scott Forstall przeprowadził pierwszą na świecie publiczną rozmowę z tym urządzeniem. Zapowiadający go wtedy Phil Schiller zaznaczył, że to jedna z bardziej szalonych rzeczy, jaką można sobie wyobrazić, ponieważ w konwersacji udział brała wersja demonstracyjna dobrze znanego dziś wszystkim asystenta głosowego o nazwie Siri. Zaczęło się od pogadanki o pogodzie, a cała rozmowa zakończyła się żartem. Na pytanie „kim jesteś?”, Siri bez zastanowienia odpowiedziała „jestem uniżonym asystentem osobistym”. Na potwierdzenie tych słów w sieci znaleźć można informację o tym, że przed ostateczną implementacją Siri do systemu iOS Apple znacznie obniżyło jej inteligencję…
Pamiętam jak dziś, jesień 1997 roku i wieczory zarwane przy PlayStation kolegi. Poza grami o rozbudowanej fabule (jak na przykład Silent Hill) zagrywaliśmy się także w Need For Speed II - nielegalne wyścigi, odbywające się na drogach, po których jeździły normalne samochody i policja. Minęło niemal 20 lat, a ten prosty w sumie pomysł nadal sprawdza się znakomicie, czego dowodem jest dostępne od kilku tygodni w App Store Need For Speed No Limits.
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami, podobnie jak mikołajki. Niezależnie od tego, czy w grudniu dwa razy odwiedzi nas Święty Mikołaj, czy tylko raz w mikołajki (a w Wigilię zastąpi go Gwiazdor lub Aniołek), czy może 7 grudnia niektórzy z nas obchodzić będą Chanukę, przynajmniej część stanie przed dylematem, jakie prezenty kupić.
W ostatnich dniach doczekaliśmy się premiery kolejnej wersji Tweetbota dla iOS-a, bezapelacyjnie najlepszego programu do obsługi Twittera.
Z Jamesem Thomsonem - szkockim twórcą aplikacji i byłym pracownikiem Apple - miałem okazję porozmawiać na temat programowania, blokowania reklam i nowych rozwiązań Apple. Ma on do zaoferowania nie tylko świetne programy, ale także ciekawe spojrzenie na wiele tematów, z którym warto się zapoznać.
Wystartował na Kickstarterze i zebrał 155% oczekiwanej kwoty. Zadebiutował w wersji dla systemu iOS w kwietniu 2013 roku. W czasie premiery wyróżniony przez Apple specjalnym banerem „Best New App” na stronie startowej App Store w ponad stu trzydziestu krajach. Odpowiednik dla komputerów Mac dołączył w styczniu 2014 roku i w pięćdziesięciu ośmiu krajach wskoczył na pierwsze miejsce najchętniej kupowanych programów. Także w Mac App Store pojawił się stosowny baner „Best New App”. Wiele start-upów może jedynie pomarzyć o takim początku życia swojego produktu. Czy jednak za imponującym debiutem idzie przydatność i wygoda użytkowania? Postanowiłem sprawdzić.
Sztokholm, październik 2010, za oknem jesień, z filiżanką kawy w kawiarni Muzeum Vasa sprawdzam szybko, co słychać w kraju i na moich ulubionych blogach technologicznych. Na blogu Mackozera dostrzegam wpis o tym, że właśnie pojawił się nowy serwis społecznościowy z dedykowaną aplikacją dla iPhone’a, w którym mamy się dzielić… zdjęciami. Serio? Hmmm… Po krótkim namyśle stwierdzam „dlaczego nie?” - i mimo drogiego jak w samolocie roamingowego internetu ściągam Instagram i co widzę?
Na temat aparatu iPhone’a 6s było wiele przedpremierowych spekulacji. Jak zwykle jedne się sprawdziły, inne zostały tylko fantazją, marzeniem, a może i pomysłem na funkcjonalność kolejnych generacji. Postanowiłam sprawdzić, jaki naprawdę jest aparat w najnowszym iPhonie i pierwszy raz kupiłam go w dniu światowej premiery.
Zaprezentowana niedawno najnowsza generacja smartfonów Apple to chyba najbardziej rewolucyjna seria tych urządzeń, jeśli brać pod uwagę te oznaczone przyrostkiem „s”. Wszystko zaczęło się w 2009 roku kiedy to na rynek wszedł iPhone 3GS. Z wyglądu urządzenie to było niemal takie samo jak jego poprzednik. Apple skupiło się wtedy na funkcjonalności urządzenia. Nieznacznie poprawiono wydajność procesora, a 3-megapikselowa kamera po raz pierwszy w historii iPhone’ów zdolna była do nagrywania filmów. W najnowszych iPhone’ach wyróżnić można kilka dość znacznych, w stosunku do poprzedniej generacji, usprawnień oraz jedną nowość, która w pewnym stopniu zmienia sposób interakcji użytkownika z tymi urządzeniami.
Premiera różowo-złotego iPhone’a wywołała liczne, często bardzo skrajne komentarze. Wielu użytkowników zakochało się w nowej stylistyce kolorystycznej, a inni zarzucili Apple brnięcie w brak elegancji i kicz. Nie jest to jednak pierwszy przypadek, gdy nowe kolory produktów firmy z Cupertino wywołały dyskusję, o której już po kilku miesiącach nikt nie pamiętał.
Od kilku tygodni najbardziej gorącym tematem jest nowy iPhone 6s i jego większy brat. Jest to całkowicie zrozumiałe, bo zastosowane w nich rozwiązania i technologie są wręcz rewolucyjne. Zwłaszcza 3D Touch, znacznie wydajniejszy procesor A9 i kamera. Ale zapewniam Was, że jesień i święta będą należeć do Apple TV!
Dla większości użytkowników smartfonów nie ma znaczenia, czy w posiadanym przez nich modelu znalazł się procesor dwu-, cztero- czy ośmiordzeniowy, w ile gigabajtów został on wyposażony ani czy jego ekran to HD, QHD czy już 4K. Liczy się to, jak działa, jak został zaprojektowany, a często także, czy jest trendy. Jeżeli zapytamy ich o to, który ze smartfonów spełnia oczekiwania w tych obszarach, z pewnością uzyskana odpowiedź będzie się zawierać w słowie „iPhone”. Nie ma przy tym znaczenia, który konkretnie jego model weźmiemy pod uwagę, co w zabawny sposób przedstawia w swoim programie Jimmy Kimmel przy okazji premier kolejnych generacji smartfona firmy z Cupertino. Wystarczą magiczne słowa „nowy iPhone”, by ludzie byli pod wrażeniem jego szybkości, jakości wyświetlacza i designu, tak naprawdę trzymając w dłoniach pierwszy model z 2007 roku. Tak, to magia Apple i dotyczy to również pozostałych produktów z logo nadgryzionego jabłka. Nieważne, co nowego pokaże firma, ważne, że i tak będzie to kolejny hit. Wiedzą o tym inni producenci, dlatego starają się wyprzedzić Apple, pokazując wcześniej własne rozwiązania. Plotka rządzi światem, zwłaszcza tym technologii.
„No dobrze, nie rozdzielamy się, trzymamy się grupy, patrzymy pod nogi, nie dotykamy bezpieczników i uważamy na deski pod nogami, bo są już spróchniałe, a pod nimi jest 5-metrowy dół..” Jeśli kiedykolwiek zdarzy Wam się uczestniczyć w wyprawie do opuszczonego miejsca, z pewnością do znudzenia będziecie słyszeć te słowa od jej organizatora, jednak idę o zakład, że już sama atmosfera miejsca i liczba rzeczy do sfotografowania, na które natraficie, zrekompensuje Wam te obostrzenia. Muszę przyznać, że na początku dość sceptycznie podchodziłam do pomysłu chodzenia po takich miejscach: brudno, niebezpiecznie, coś może się zawalić na głowę, można napotkać jakichś dziwnych mieszkańców (niekoniecznie ludzi), wpaść przez dach do piwnicy, a w dodatku zazwyczaj nie ma żadnego legalnego wejścia i pozostaje tylko przechodzenie przez płot lub mur. Nie za wiele tego? Skąd w ogóle pomysł na fotografowanie opuszczonych miejsc, co jest w nich tak przyciągającego, że chce się tam wejść i robić zdjęcia? Czy chodzi o uchwycenie na wieczność czegoś starego, zniszczonego i niepotrzebnego? Czy nie wystarczy po prostu wejść, popatrzeć i wyjść? Na te i inne pytania odpowie mi Krzysztof Górny, pomysłodawca grupy Mobilni Opuszczone.
Jedną z większych nowości w iPhone'ach 6s i 6s Plus - poza aparatem z matrycą o większej rozdzielczości, a także szybszym procesorem A9 i 2 GB pamięci RAM - jest ekran z technologią 3D Touch. Umożliwia ona nowe rodzaje interakcji z interfejsem użytkownika systemu iOS 9.