Apple TV - czarna skrzynka, która namiesza na rynku
Ze wszystkich tegorocznych premier, jakie zafundowało nam Apple, to właśnie na nową generację przystawki telewizyjnej czekałem najbardziej. Przyznać muszę, że z taką ekscytacją jak na nowe Apple TV nie czekałem ani na zegarek Apple Watch, ani na nowy model iPhone'a, choć w przypadku obu tych urządzeń wiązało się to z wyprawą do Berlina i godzinami spędzonymi w kolejce. Nawet premiera Apple Music nie wzbudziła we mnie tylu emocji, co właśnie prezentacja, a następnie premiera nowej, czwartej już generacji tej przystawki telewizyjnej.
Z pewnością niektórzy z czytelników wiedzą, że na nowe Apple TV czekałem już od ponad roku. Nie ukrywam, że odliczając minuty do kolejnych prezentacji nowych produktów i usług, jakie w tym czasie miały miejsce, liczyłem, że to właśnie tego dnia Apple pokaże to urządzenie. Trochę to trwało, ważne jednak, że się doczekałem.
Od kilku dni nowe Apple TV stoi obok mojego telewizora. I choć mowa tutaj bardziej o ewolucji niż rewolucji, to jednak - w moim przypadku, ale też innych polskich użytkowników - to właśnie nowe funkcje świadczą o wartości tego urządzenia. Na obecną chwilę bowiem zabrakło pewnych, wydawać by się mogło podstawowych elementów systemu, znanych z poprzedniej generacji tego urządzenia.
Co kryje w sobie czarne pudełko?
Pod względem wyglądu zmiany nie są wielkie, choć jednak znaczące. Gdy spojrzeć z góry - nowe Apple TV nie różni się niczym od dwóch poprzednich swoich generacji. Nadal jest to czarna kostka o zaokrąglonych narożnikach. Na przedniej ścianie dalej znajdziemy białą diodę informującą o pracy urządzenia. Jest ono jednak wyraźnie wyższe od modelu trzeciej i drugiej generacji, co zdradza bardziej rozbudowaną konstrukcję i nowe możliwości.
Zmienił się układ portów. Poza gniazdem zasilania, gniazdem sieciowym i portem HDMI pojawiło się także gniazdo USB typu C. Służy ono głównie potrzebom serwisowym, pozwala także na podłączenie urządzenia do komputera, np. celem nagrania w programie Quick Time wideo prezentującego np. postępy w wybranej grze.
Apple zrezygnowało z optycznego portu audio, co spotkało się w sumie z umiarkowaną krytyką. Wiele nowoczesnych amplitunerów wyposażonych jest już w gniazda HDMI, pozwalające na podłączenie ich pomiędzy źródłem, w tym wypadku Apple TV, a właściwym telewizorem.
Urządzenie wyposażono oczywiście także w moduł transmisji WiFi, choć ja osobiście podłączam je do AirPort Time Capsule kablem, tym bardziej że oba urządzenia stoją obok siebie. Mam przy tym pewność, że nic, co jest przesyłane do Apple TV, nie ulegnie większym zakłóceniom.
Kiedy patrzę na oba te urządzenia, czarne Apple TV i biały AirPort Time Capsule, przypominają mi się plotki, które mówiły, że w nowej generacji tego pierwszego znajdzie się też router WiFi. Kto wie, może nie byłoby to głupie. Z drugiej strony Apple musiałoby przygotować różne wersje hybrydowe swoich urządzeń, a mnożenie produktów w przypadku tej firmy skończyło się bardzo źle w połowie lat 80. ubiegłego wieku.
Wyraźnym skokiem jakościowym jest zastosowanie w omawianym urządzeniu procesora A8, w który wyposażone są iPhone'y 6 i 6 Plus oraz iPady Air 2 i mini 4. To w zupełności wystarczy, by poradzić sobie z wymagającymi grami wyświetlanymi na telewizorze. Pojawiły się jednak głosy krytyki, że Apple TV czwartej generacji nadal wyświetla obraz w rozdzielczości 1080p, a nie w 4K. Ja nie mam z tym problemu, bo po prostu nie posiadam takiego telewizora. Podejrzewam też, że większość użytkowników tego urządzenia nie będzie na ten fakt specjalnie narzekać.
Pilot zdalnego sterowania
Jedną z chyba najbardziej rzucających się zmian w stosunku do poprzednich generacji jest znajdujący się w komplecie zupełnie nowy pilot. Wyposażono go w port podczerwieni. Służy on jednak głównie do regulacji natężenia dźwięku w telewizorze, podczas gdy komunikacja z Apple TV odbywa się przez Bluetooth. Nie trzeba więc celować pilotem w urządzenie. Nowością jest też wbudowany akumulator ładowany za pośrednictwem gniazda Lightning. W komplecie znalazł się odpowiedni kabel. W porównaniu z pilotami poprzedniej generacji na najnowszym pojawiło się kilka nowych klawiszy. Wśród nich wspomnieć wypada przycisk Home, który przenosi użytkownika z dowolnego miejsca do głównego widoku. Nie zmieniło się za to działanie przycisku Menu, którego naciśnięcie powoduje powrót do poprzedniego widoku lub poziomu menu. Nowy pilot wyposażony został także w przyciski regulacji natężenia dźwięku telewizora. Pojawił się też przycisk aktywujący Siri, który w przypadku korzystania z Apple TV w Polsce uruchamia wyszukiwarkę.
Pilot Apple TV czwartej generacji posiada także gładzik, który pozwala na wygodną nawigację pomiędzy różnymi elementami interfejsu systemu tvOS. Służy on także jako przycisk akceptacji danego wyboru. Korzystanie z pilota z gładzikiem przypomina mi pod pewnymi względami aplikację Remote dla iPhone'a, pozwalającą od niedawna na sterowanie najnowszą generacją Apple TV.
Gładzik sprawdza się także jeśli chodzi o przeskakiwanie, a raczej płynne przechodzenie do wybranej sceny podczas odtwarzania filmu. Wcześniej nie było to ani wygodne, ani intuicyjne. Niestety ten wykonany ze szkła element stosunkowo łatwo może ulec uszkodzeniu podczas upadku, a przecież piloty mają tendencję do spadania ze stołu, z podłokietnika fotela itp. W sieci pojawiło się już zdjęcie tego urządzenia z rozbitym gładzikiem.
Nowy pilot służyć może także jako kontroler gier instalowanych na Apple TV. W tym wypadku przy uruchomieniu takiej aplikacji na ekranie pojawi się rysunek z informacją o tym, jak należy z niego korzystać.
Konfiguracja
Pierwsze uruchomienie właściwie każdego produktu Apple wymaga jego konfiguracji. W przypadku nowego Apple TV proces ten jest niezwykle prosty. Po podłączeniu urządzenia do telewizora i do sieci elektrycznej pozostaje zalogować się do sieci WiFi (jeśli nie zostało ono podłączone kablem do routera), wybrać język i lokalizację. System zapyta następnie o wybór sposobu dalszej konfiguracji, m.in. dodania kont iCloud i w iTunes Store. Można to zrobić ręcznie, można też wykorzystać do tego celu iPhone'a. Przy włączonym Bluetooth w telefonie wystarczy przyłożyć go do Apple TV. Nie wiem, czy chodzi tutaj o zastosowanie technologii beaconów, czy NFC (wszak w moduł taki iPhone'y są wyposażone), faktycznie jednak Apple TV szybko reaguje i kopiuje informacje o wspomnianych kontach. Hasła do nich i tak trzeba będzie jednak wprowadzić ręcznie, za pomocą pilota.
W tej sytuacji odczułem początkowy brak wsparcia dla nowego Apple TV w aplikacji Remote dla iOS. Poza funkcją gładzika - podobną do tego, w jaki wyposażony jest najnowszy pilot - oferuje ona także możliwość skorzystania z klawiatury ekranowej i wygodne wpisanie danych logowania. Mam wrażenie, że w nowym Apple TV ten proces jest trudniejszy niż w modelu poprzedniej generacji. Nawigacja pomiędzy poszczególnymi literami za pomocą gładzika niespecjalnie się w tym wypadku sprawdza. Dziwi mnie to, że z jednej strony Apple ułatwia konfigurację nowego urządzenia z wykorzystaniem iPhone'a, a z drugiej strony utrudnia korzystanie z niego, nie aktualizując wspomnianej aplikacji. Liczę na to, że prędzej czy później doczeka się ona nowej wersji, która współpracować będzie z Apple TV czwartej generacji.
Apple TV bez TV
Podstawową funkcją wszystkich modeli Apple TV był dostęp do działającej w ramach iTunes Store usługi VOD. W Apple TV także polski użytkownik miał dotąd możliwość wypożyczania filmów, które pobierane były do pamięci podręcznej. To m.in. dla tej funkcji kupiłem Apple TV trzeciej generacji, a w iTunes Store zostawiłem niemałą sumę pieniędzy. Od zawsze irytował mnie fakt, że urządzenie to pozwala mi tylko na wypożyczanie filmów. Kupić je mogłem tylko w iTunes na komputerze i udostępniać je za pomocą funkcji Biblioteki Domowej. Nigdy nie zrozumiałem, co kierowało Apple w tej kwestii. Dla mnie było to zwyczajnie zaprzeczenie filozofii tej firmy. Zamiast ułatwić, po prostu utrudniała i w pewnym stopniu psuła przyjemność z oglądania filmów. Te, które kupiłem w iTunes na moim MacBooku Air, muszę trzymać na dysku tego komputera. Owszem, mogę je oglądać na Apple TV, ale komputer musi być w tej samej sieci, no i być włączony. Nie mogę go zamknąć, kiedy np. moje dzieci oglądają Minionki czy Wielką Szóstkę.
W Apple TV czwartej generacji ma się to zmienić. W aplikacji Filmy pojawiła się zakładka Kupione. Czy znajdę tam filmy, które kupiłem na MacBooku? Tego nie wiem, co gorsza, w chwili gdy piszę te słowa, użytkownicy z Polski nie mogą nawet wypożyczać na nim filmów.
Kiedy uruchomiłem i skonfigurowałem to urządzenie, zainstalowałem pierwsze gry i programy, postanowiłem sprawdzić, jak wygląda kwestia wypożyczania i kupowania filmów. Przecierałem oczy ze zdumienia - w nowym Apple TV nie było aplikacji Filmy. Pojawiała się ona (wraz z inną - Seriale) tylko po zalogowaniu się do amerykańskiego iTunes Store. Owszem, mam tam konto, ale od lat z niego nie korzystam, co więcej, nie mogę do niego podpiąć żadnej karty kredytowej. Logując się do polskiego sklepu, w którym kupiłem między innymi programy i gry dostępne na tym urządzeniu, byłem automatycznie odcięty od filmów. Część z nich pojawiała się w wyszukiwarce, ale nie można było ich otworzyć.
Obawiałem się, że w związku ze zmianą sposobu dystrybucji polegającej m.in. na możliwości kupowania filmów bezpośrednio na Apple TV, firma wycofała się z udostępniania ich w krajach, w których kwestie praw autorskich być może nie były do końca uregulowane. W polskiej sieci, na blogach technologicznych i Twitterze podniosła się wrzawa, że oto Apple wprowadziło na nasz rynek produkt odarty - czy wręcz wykastrowany - ze swojej podstawowej funkcji VOD.
Wszystko wskazuje jednak na to, że był to zwykły błąd. Aplikacja Filmy pojawiła się we wtorek wieczorem kilka dni po premierze. Na ten moment pozwalała ona jedynie przeglądać bibliotekę. Same filmy były jeszcze niedostępne. W chwili, w której niniejszy numer MyApple Magazynu trafi na Wasze urządzenia, z pewnością wszystko będzie działać już jak należy. Niesmak jednak pozostał. Apple skupiło się na najważniejszych rynkach, nie dbając o szczegóły w przypadku innych krajów. Okazało się, że problem nie dotyczył tylko Polski. Aplikacja Filmy nie była dostępna także w innych krajach po zalogowaniu się do lokalnego sklepu iTunes Store.
Aktualizacja: niestety w Apple TV czwartej generacji dalej można jedynie wypożyczać filmy z iTunes Store. Dostęp do tych, zakupionych na komputerze, możliwy jest tylko przez udostępnianie biblioteki filmów i aplikację "Komputery" na samym Apple TV.
Udostępnianie filmów na żądanie nie musi ograniczać się do iTunes Store. To także aplikacje, które – zainstalowane w systemie tvOS - mogą dać użytkownikom dostęp do ogromnej biblioteki różnego rodzaju materiałów wideo. Wspomnę tylko o programie Filmoteki Narodowej Kanady, w którym znaleźć można masę świetnych i do tego darmowych produkcji dokumentalnych. Czekam też na pojawienie się polskich aplikacji, jak choćby Player.pl czy TVP Rozrywka, które dadzą użytkownikom Apple TV czwartej generacji dostęp do naszych rodzimych produkcji.
Aktualizacja: od kilku tygodni w App Store dla Apple TV dostępna jest aplikacja FilmBox, oferująca usługę VOD w ramach abonamentu.
Zdjęcia
Czekając na nowe Apple TV, liczyłem, że pojawi się na nim dostęp do całej biblioteki zdjęć w iCloud. Miałem też nadzieję, że Apple przygotuje specjalną wersję aplikacji Zdjęcia dla iOS, dzięki której będzie można dokonywać korekty fotografii bezpośrednio na ekranie telewizora. Niestety spotkał mnie zawód.
Apple TV czwartej generacji oferuje jedynie dostęp do głównego strumienia zdjęć i strumieni udostępnianych. Obecnie nie ma możliwości przeglądania całych zbiorów, a co dopiero mówić o ich edycji. Apple wyraźnie się tutaj nie popisało.
Apple Music
Apple TV stanowi bez wątpienia element kina domowego, czy generalnie sprzętu RTV, który podłączony może być nie tylko do telewizora, ale także - za pośrednictwem HDMI - do amplitunera. Dostęp do usługi Apple Music zamienia to urządzenie w niewielkich rozmiarów multimedialną wieżę stereo. Multimedialną w pełnym tego słowa znaczeniu. W Apple Music można bowiem nie tylko słuchać muzyki, ale i obejrzeć teledyski. Co więcej, muzyka odtwarzana na tym urządzeniu świetnie komponuje się z przepięknymi wygaszaczami ekranu.
Polecam zwłaszcza ścieżkę dźwiękową do filmu „Łowca Androidów” (Blade Runner) autorstwa Vangelisa i wygaszacz przedstawiający wieczorne czy też nocne panoramy Nowego Jorku i San Francisco. Wygaszacze ekranu pasują też świetnie do muzyki zespołu Tangerine Dream.
Być może dla wszelkiej maści purystów moja deklaracja wzbudzi odrazę, ale od dwóch dni słucham muzyki tylko za pośrednictwem Apple Music w Apple TV podłączonym do telewizora.
Co więcej, Apple Music na ekranie telewizora wygląda zdecydowanie lepiej niż na ekranie iPhone'a, iPada i MacBooka. Panoramiczny widok polecanych składanek czy nowości jest zdecydowanie bardziej czytelny.
Apple TV oferuje dostęp do niemal wszystkich funkcji tej usługi z wyjątkiem serwisu społecznościowego Connect, czego mi osobiście brakuje.
App Store, czyli konsola nie tylko z grami
Stali czytelnicy wiedzą, że to, na co najbardziej czekałem, to możliwość instalowania programów i gier. W istocie Apple TV to niewielka konsola z grami i programami stworzona idealnie na moje potrzeby. Porównanie nowego Apple TV z dużymi konsolami wzbudza ogromne - moim zdaniem niepotrzebne - emocje. Należę do tych osób, które nie potrzebują na co dzień PlayStation 4 czy Xboksa. Gram za to stosunkowo często w gry dla iOS na iPhonie przesyłającym obraz i dźwięk za pośrednictwem Apple TV na telewizor, przy użyciu podłączonego przez Bluetooth kontrolera gier. Teraz mogę grać - i od kilku dni gram - bezpośrednio na Apple TV.
Przeciwnicy takiego rozwiązania mogą oczywiście „kontratakować Wiedźminem". Nie każdy jednak gra w takie gry i nie każdy potrzebuje od razu dużej konsoli. Zarówno mi, jak i mojemu starszemu synowi, wystarczają w zupełności takie pozycje jak Oceanhorn, Transistor, Xenowerk czy Rayman Adventures. Pewnie, że nie są to gry tak rozbudowane, jak wspomniany już Wiedźmin, jednak przynajmniej niektóre z nich pojawiły się wcześniej także na dużych konsolach.
W App Store na Apple TV dostępnych jest już około tysiąca aplikacji. To dużo jak na pierwszy tydzień. Niestety sporo tam jest programów i gier, które śmiało można określić mianem śmieci. Na szczęście znaleźć można także dobre gry i programy. Prócz wcześniej wspomnianych pozycji wymieniłbym tu Asphalt 8: Airborn, Badland, Alto's Adventure, Crossy Road, Almost Incredible czy Disney Infinity Star Wars. Ta ostatnia gra to właściwie grywalne demo - zawiera bowiem tylko jeden etap: atak na Gwiazdę Śmierci podczas Bitwy o Yavin (Epizod IV: Nowa nadzieja). Część z wymienionych tytułów pokazuje potencjał, jaki drzemie w nowym Apple TV. Warto też wspomnieć, że już teraz zapowiedziane są kolejne, np. Gameloft zamierza wydać najnowszą, piątą część Modern Combat.
W App Store dla Apple TV dostępne są też kolejne tytuły od Gameloftu włącznie z wspomnianym już Modern Combat 5: Blackout.
Gry dla Apple TV ukazują się zarówno w wersji przeznaczonej tylko na to urządzenie, jak i uniwersalnej. W tym ostatnim przypadku tytuły, które kupiliśmy lub pobraliśmy wcześniej na iPhonie lub iPadzie, pojawią się w zakładce kupione w App Store na tym urządzeniu. Podobnie - uniwersalna gra kupiona na Apple TV będzie dostępna za darmo do pobrania na urządzeniach z iOS. Są jednak tytuły, za które przyjdzie nam zapłacić jeszcze raz.
Zauważyłem też, że gry przygotowane z myślą o Apple TV mają wyraźnie lepszą grafikę od gier dla urządzeń z iOS, z których obraz wyświetlany jest na telewizorze przez AirPlay. Wynikać to może zarówno z zamierzonych działań deweloperów, jak i z braku kompresji. Obraz przesyłany przez WiFi mimo wszystko ulega pewnym zniekształceniom.
Apple wprowadziło 200-megabajtowy limit wielkości programu lub gry zainstalowanej na Apple TV. Nie oznacza to wcale, że jej faktyczny rozmiar musi tyle wynosić. Maksymalnie 200 megabajtów może mieć podstawa, zainstalowana na stałe. Pozostała część pobierana jest do pamięci masowej i trzymana w niej tak długo, jak długo będzie potrzebna lub jak długo wystarczy na nią miejsca. W przypadku gier z rozbudowaną grafiką jednorazowe pobranie dodatkowych danych zajmuje od jednej do kilku minut.
Użytkownik może w każdej chwili podejrzeć, ile każda z zainstalowanych aplikacji lub gier zajmuje miejsca w pamięci masowej. Ma także możliwość szybkiego jej odinstalowania.
Wśród aplikacji godnych uwagi wymieniłem już wcześniej program dający dostęp do zbiorów Filmoteki Narodowej Kanady. Jest także kilka innych, które warto zainstalować, jak choćby PCalc, czyli kalkulator na dużym ekranie, czy Speedtest - popularny program do mierzenia prędkości transferu danych w sieci.
Samego dopracowania wymaga jeszcze sklep App Store. Wyszukiwanie nowych programów to proces irytujący i czasochłonny, a podział na kategorie występuje tylko w widoku kupionych już aplikacji. Brakuje mi też dostępu do sklepu z poziomu aplikacji iTunes na komputerze czy choćby w wersji webowej, przez przeglądarkę internetową.
Nowe Apple TV świetnie współpracuje z kontrolerami gier. Dodawanie urządzenia jest banalnie proste. Co więcej, gry, które pozwalają na zabawę za pomocą kontrolera, są bardzo wyraźnie oznaczone. Apple zezwala na podłączenie maksymalnie dwóch tego typu akcesoriów. Nie ukrywam, że znacznie łatwiej się gra, sterując np. bohaterem czy pojazdem za pomocą tradycyjnego kontrolera, niż korzystając z pilota. Zabawa przy użyciu tego ostatniego, wyposażonego w akcelerometr i żyroskop, jest moim zdaniem zdecydowanie mniej wygodna, choć oczywiście da się w ten sposób grać na Apple TV w każdą grę dostępną w App Store. Apple wymaga jednak od deweloperów, by ci zapewnili możliwość zabawy za pomocą dołączonego do zestawu pilota bez potrzeby dokupywania dodatkowego kontrolera.
Rewolucja czy ewolucja?
Trudno mówić o rewolucji w przypadku produktu, którego pierwsza wersja pojawiła się na rynku osiem lat temu (styczeń 2007 roku). Przystawka telewizyjna, służąca dotąd do wypożyczania i strumieniowania filmów, zyskała wreszcie funkcje, na które czekałem od dawna. To przede wszystkim możliwość instalowania i uruchamiania na niej różnych aplikacji, ale także dostęp do usługi Apple Music. Urządzenie wreszcie stało się tym, czym powinno być już dawno - domowym hubem, komputerem przeznaczonym dla rozrywki, opartym na zmodyfikowanej wersji iOS.
Jest to na pewno produkt bardzo ciekawy, o ogromnym - nieporównywalnym ze starszym jego modelem - potencjale. Podczas wrześniowej prezentacji Tim Cook wspominał, że przyszłością telewizji (czyli TV) będą aplikacje. To prawda, która szczególnie dotyczy tego małego urządzenia.
Pamiętać trzeba, że podobne funkcje oferują produkty konkurencji, np. Amazon Fire TV czy Roku. Nie są one może dostępne na rynku polskim, ale też nasze rodzime poletko to przecież margines zainteresowania dla tego typu przedsiębiorstw, o czym niestety Apple boleśnie przypomniało pierwszym polskim posiadaczom nowego Apple TV (opisane wyżej problemy z dostępem do filmów).
Jestem jednak zdania, że ostatecznie to właśnie najnowsza wersja tego urządzenia ma szansę namieszać na rynku przystawek telewizyjnych i zdominować go (na rynek konsol gier przyjdzie jeszcze czas). Pamiętać trzeba, jak dużo iPhone'ów Apple sprzedaje. Szukając smart TV, co bardziej świadomi ich użytkownicy będą wybierać urządzenie, które działa w tym samym środowisku i które zapewni im dostęp do często tych samym aplikacji, które mają na swoim telefonie czy tablecie.