Pamiętam jak dziś, jesień 1997 roku i wieczory zarwane przy PlayStation kolegi. Poza grami o rozbudowanej fabule (jak na przykład Silent Hill) zagrywaliśmy się także w Need For Speed II - nielegalne wyścigi, odbywające się na drogach, po których jeździły normalne samochody i policja. Minęło niemal 20 lat, a ten prosty w sumie pomysł nadal sprawdza się znakomicie, czego dowodem jest dostępne od kilku tygodni w App Store Need For Speed No Limits.

W grze, tak jak chyba we wszystkich poprzednich częściach z tej serii, ścigamy się różnymi samochodami po ulicach, na których odbywa się normalny ruch, co oczywiście utrudnia czasami rozwinięcie odpowiedniej prędkości. Fabuła nie ma tutaj większego znaczenia, choć oczywiście takowa istnieje. Nie jest to na pewno kryminał, zdecydowanie jednak jesteśmy wplątani w działania łamiące prawo, np. poruszanie się z prędkościami, za które w naszym kraju z marszu odebrano by nam prawo jazdy. Należymy do różnych zespołów i posiadamy swoich dostawców części zamiennych czy fragmentów planów kolejnych samochodów. Otrzymujemy je zwykle po zwycięstwie w kolejnym wyścigu. Zebranie wspomnianych planów pozwala nam na odblokowanie kolejnego samochodu lub ulepszenie już posiadanego tak, by można było do niego wstawić jeszcze bardziej zaawansowany silnik, dopalacze czy układ sterowania.

Części zamienne można też kupować w portowych dokach lub na czarnym rynku. Walutą są tutaj wirtualne pieniądze i sztaby złota (w przypadku paczek z gwarantowanymi rzadkimi elementami). Dokupywać co jakiś czas trzeba też paliwo - nasze samochody nie jeżdżą na wodę, a palą całkiem sporo. Jak łatwo się domyślić, kiedy zabraknie nam wirtualnej waluty, możemy wymienić na nią te całkiem realne środki płatnicze, jakie znajdują się na naszej karcie kredytowej. Gra jest bowiem udostępniana w modelu freemium. Aby jednak zbytnio nie odstraszyć gracza, kilka razy dziennie jego samochód jest tankowany, a w dokach znajdzie on co jakiś czas darmowe paczki z częściami zamiennymi. Zarobione na wyścigach wirtualne pieniądze także wystarczą na całkiem spore zakupy.

Wydajność każdej maszyny (performance rating) określana jest liczbą punktów. Ich liczba będzie wzrastać wraz z instalacją coraz to nowych części i przebudową poszczególnych elementów. Na jej podstawie określany jest też między innymi stopień trudności danego wyścigu. Jeśli biorą w nim udział samochody o zdecydowanie większych osiągach, a co za tym idzie wyższej ocenie, będzie to poziom trudny lub ekstremalny.

Mamy też możliwość brania udziału w odbywających się co jakiś czas większych, nielegalnych imprezach, które zazwyczaj odbywają się w określonych ramach czasowych. W tym wypadku zwykle dołączamy do jakiejś stajni - nie mamy jednak wyboru. Jedną z nich prowadzi raper Snoop Dog, który wypożycza nam którąś ze swoich czterokołowych bestii. Jeśli uda nam się wygrać wszystkie wyścigi przed końcem czasu, wypożyczony samochód będzie nasz.

Need For Speed No Limits pod pewnymi względami przypomina grę przygodową. Zamiast głównej, podzielonej na etapy misji oraz różnych wątków i zadań pobocznych mamy kolejne etapy nielegalnego wyścigu oraz masę imprez dodatkowych (wyścigi poszczególnych marek i modeli samochodów, wspomniane już dodatkowe, trwające jakiś czas imprezy). Zamiast doświadczenia mamy reputację. W zależności od jej poziomu będziemy mieli dostęp do kolejnych etapów głównego wyścigu. Samochody, których jest w sumie 30, oraz ich ulepszenia - to odpowiedniki mieczy i zbroi. Zamiast mrocznych lochów czy zamku są ulice współczesnego miasta.

Wyścigi w Need For Speed odbywają się zarówno w mieście, jak i na okalających je obwodnicach, a także w portowych dokach. Grafika na iPhonie 6s Plus zapiera dech w piersiach. Wrażenie robi zwłaszcza nocna jazda w deszczu po rozświetlonych ulicach, a także przejazd przez terminal kontenerowy w porcie.

Nie jest to gra, w której będziemy w pełni sterować samochodem. Need For Speed No Limits to nie Real Racing. To czysta zręcznościówka z pewnymi drobnymi elementami strategii. Sterowanie samochodem ogranicza się do skręcania w lewo lub w prawo (w tym celu wystarczy przytrzymać palec na lewej lub prawej połowie ekranu), używania dopalaczy (przeciągnięcie palcem po ekranie w górę) lub wprowadzenia samochodu w poślizg kontrolowany, czyli drift (przeciągnięcie palcem w dół ekranu i skręt w wybraną stronę). Podczas jazdy nie znajdziemy na ekranie pedału hamulca czy gazu. Ten ostatni pojawia się tylko przy starcie z miejsca i służy do utrzymania obrotów silnika na odpowiedniej wysokości. Ważnym elementem są tu wspomniane dopalacze, które pozwalają na gwałtowne zwiększenie prędkości. I choć doładowują się same, to warto przyspieszyć ten proces, wyskakując autem w powietrze za pomocą znajdujących się na trasie ramp.

To, co może najbardziej irytować i moim zdaniem jest największą wadą Need For Speed No Limits, to oczywiście dystrybucja w modelu freemium. Gra jest dostępna za darmo. Ma jednak prędzej czy później nakłonić użytkownika do wydania nie tyko tych wirtualnych, ale także jak najbardziej realnych pieniędzy. EA zaliczyło swego czasu wpadkę przy premierze Real Racing 3, które także dystrybuowane jest w modelu freemium. Dość szybko tamta gra została przebudowana na tyle, by można było w nią grać za darmo. W przypadku Need For Speed No Limits do pewnego etapu ten model dystrybucji w ogóle nie przeszkadza. Później, kiedy poziom trudności i wymagań wzrasta, a w garażu przybywa samochodów, które przecież trzeba ulepszać, zaczyna brakować wirtualnej waluty i równie wirtualnego złota. Zwykle wtedy pozostaje zrobić sobie kilku- lub kilkunastominutową przerwę. To powoduje, że od pewnego momentu w Need For Speed No Limits gra się po prostu na raty. Czy jest to irytujące? Czasem tak, ale z drugiej strony zebranie odpowiednio dużo środków na zakup jakiegoś ulepszenia, które odblokuje kolejne wyścigi, daje zdecydowanie więcej radości, niż gdyby wszystko dostępne było od razu.

Rozumiem oczywiście, że dla EA model freemium jest zdecydowanie bardziej dochodowy. Pewnie niemała grupa graczy wyda w Need For Speed No Limits więcej pieniędzy niż na inny tytuł, który trzeba po prostu kupić. Osobiście wolę jednak wydać pewną sumę jeden raz, zamiast grać z wydawcą w zupełnie inną grę niż opisywane Need For Speed No Limits.

Need For Speed No Limits w App Store

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 9/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 9/2015