Update’y aplikacji. Płacić czy nie?
W ostatnich dniach doczekaliśmy się premiery kolejnej wersji Tweetbota dla iOS-a, bezapelacyjnie najlepszego programu do obsługi Twittera.
Oznaczona numerkiem 4 wersja jest aplikacją uniwersalną. Ta na iPhone’a to delikatne odświeżenie poprzedniego Tweetbota 3. Z ciekawszych nowych funkcji doczekaliśmy się statystyk - świetna sprawa dla wszystkich uzależnionych od mediów społecznościowych - i na wzór tego, co znamy z oficjalnej aplikacji Twittera, powiadomień. Natomiast wersja na iPada to kompletnie nowa aplikacja, na którą czekaliśmy długie lata. Stara już miała bardzo długą brodę. Dość powiedzieć, że poprzedni Tweetbot na iPada pamięta czasy iOS-a 6.
Tweetbot jest niezwykle znany. Niemalże natychmiast wskoczył na pierwsze miejsce w rankingu popularności płatnych aplikacji na iOS-a. Każdy, przynajmniej średnio zorientowany użytkownik iPhone’a i iPada powinien chociaż kojarzyć Tweetbota.
Tweetbot 4 nie jest darmowym update’em poprzedniej wersji. To nowa aplikacja, która aktualnie w promocji kosztuje 4,99 euro. Docelowo, po jej zakończeniu, ma kosztować 9,99 euro.
Kiedy tylko Tweetbot 4 zawitał do App Store’a i użytkownicy zobaczyli jego cenę, przez Twittera (gdzieżby indziej) przetoczyła się dyskusja, czy warto kupić ten program. Użytkownicy podzielili się na dwie grupy. Wyznawcy Tweetbota zakrzyknęli, że ta cena - to jak za darmo. Zaczęli liczyć, ile czasu minęło od premiery poprzedniej wersji i ile, w przeliczeniu na jeden dzień, kosztował ich ten program. Przeciwnicy płacenia z kolei zaczęli pukać się w głowę. Wszakże poprzednia wersja jest, działa i nadal można z niej korzystać. Wytknęli też, że wygląda prawie tak samo jak „trójka” (wersja na iPhone’a), zmian jest mało i że to powinien być darmowy update.
To jak to w końcu jest? Kiedy jestem skłonny płacić za aplikację? A kiedy wręcz powinienem zapłacić za kolejną wersję programu? Próbując przypomnieć sobie wszystkie takie sytuacje, gdy popularny program dostawał duży, płatny update, wyszczególniłem kilka kryteriów, którymi się posługuję przy podejmowaniu decyzji.
Płacę za nowy program, gdy:
- Ostatni raz płaciłem za daną aplikację tak dawno, że już zdążyłem o tym zapomnieć. W moim przypadku oznacza to okres przynajmniej dwóch lat. Cztery lata to marzenie. Czuję wówczas, że poprzednio zakupiony program należycie się zamortyzował, a deweloper nie zagląda do mojej kieszeni zbyt często. Tweetbot 3 na iPhone’a miał premierę właśnie około dwóch lat temu, a wersja na iPada tak dawno, że już tego nie pamiętam. Zdaje się, że było to około czterech lat temu.
- Kwota, którą płacę, nie jest dla mnie wygórowana. Co to oznacza? Za każdym razem co innego. Gdy jest to narzędzie pracy, które wykorzystuję bardzo często, pojęcie „niewygórowana” oznacza nieco większą sumę niż w przypadku jakiejś gry, w którą pogram raptem tydzień. Jeśli chodzi o nowego Tweetbota - oczekiwałem kwoty około 10 euro w wersji na iPada, więc aktualne 4,99 euro za aplikację uniwersalną jest zdecydowanie taką „niewygórowaną” ceną.
- Korzystam z danej aplikacji bardzo często. Jeżeli z poprzednika skorzystałem przysłowiowe trzy razy na krzyż, to moja motywacja do powtórnego wydawania pieniędzy maleje. To oznacza, że aplikacja po prostu była albo słaba, albo zupełnie mi niepotrzebna. Zdarza się wtedy, że „opuszczam” przynajmniej jedną wersję programu. Jeżeli korzystam z danej aplikacji codziennie, to zdecydowanie chcę mieć zawsze najnowszą wersję.
- Różnica między nową płatną aplikacją, a jej poprzedniczką jest znacząca. Muszę widzieć, że deweloper się napracował. To nie może być stara aplikacja z nową „skórką”.
Płatne update’y aplikacji muszą być zatem swoistą grą fair pomiędzy deweloperem, a użytkownikiem. Z jednej strony użytkownik powinien docenić nakład pracy niezbędny do napisania solidnego kawałka kodu i zapłacić od czasu do czasu za nową wersję programu. Wszak chcemy dostawać wciąż nowe wersje naszych ulubionych programów. Chcemy, aby deweloperzy łatali w nich usterki, dostosowywali do możliwości nowych systemów operacyjnych itp. Skoro tak, to raz na jakiś czas powinniśmy za nową wersję aplikacji zapłacić bez mrugnięcia okiem.
Z drugiej strony nie możemy być przez dewelopera robieni w konia i nie możemy płacić zbyt często za to samo, tylko w nowym opakowaniu. Znam przynajmniej kilka takich programów, które wychodzą co chwilę, a jedyna znacząca zmiana to numerek wersji i cena. Przy okazji stare wersje tracą wsparcie deweloperów i nie dostają nawet poprawek bezpieczeństwa. Użytkownicy w takich wypadkach wyjątkowo szybko orientują się, kto próbuje ich, delikatnie mówiąc, naciągnąć i przestają kupować kolejne wersje.
Mam taką prywatną listę aplikacji, z których korzystam niezwykle często, uważam, że są świetne, ich cena nie jest wygórowana, a deweloperzy nie zdzierają ze mnie i zbyt często nie zaglądają do mojej kieszeni. Wymienię tutaj przykładowo takie programy jak Pixelmator (OS X), Reeder (iOS, OS X), Audio HiJack (OS X), 1Password (iOS, OS X), iA Writer (iOS, OS X) i wspominany już Tweetbot zarówno dla iOS-a, jak i dla OS X-a. Gdy wychodzą ich nowe wersje, zdarza się często, że jestem zaskoczony, gdyż wręcz są to darmowe update’y. Przykładowo, ostatnio taki otrzymał Reeder. Aż chciałem za niego zapłacić, a nie mogłem! Ale w związku z tym, gdy wychodzi jakaś nowa wersja, która jest płatna, to nie grymaszę ani chwili i grzecznie płacę. Dobrą robotę trzeba docenić.
To, co by się przydało, to promocje dla dotychczasowych użytkowników starych wersji programów. Jest tak często w przypadku programów dla OS X-a, ale tych, które nie pochodzą z Mac App Store’a. Ci, co kupili poprzednią wersję, mogą często liczyć na przychylność deweloperów i w większości przypadków dostają rabat na kupno najnowszej aplikacji. Niestety użytkownicy zarówno programów z Mac App Store'a dla OS X-a, jak również tych z App Store’a na iOS-a nie mogą na to liczyć. Apple powinno wprowadzić zmianę, która by to umożliwiała. Skończyłyby się wówczas narzekania tych, co dopiero przedwczoraj kupili Tweetbota 3 i są zaskoczeni tym, że właśnie wyszła nowa płatna wersja. Trudno, tak jest póki co i nie ma co z tym dyskutować. To tylko dodatkowa motywacja, aby za nowości płacić od razu, bez zbędnego marudzenia.