Czarodziej kontra Mugole
Na temat aparatu iPhone’a 6s było wiele przedpremierowych spekulacji. Jak zwykle jedne się sprawdziły, inne zostały tylko fantazją, marzeniem, a może i pomysłem na funkcjonalność kolejnych generacji. Postanowiłam sprawdzić, jaki naprawdę jest aparat w najnowszym iPhonie i pierwszy raz kupiłam go w dniu światowej premiery.
Strona 1 z 2
Wiele razy powtarzałam, że aparat w telefonie jest dla mnie jednym z najważniejszych elementów. Używam iPhone’a 6 i byłam ciekawa, czy ze względu na samą wbudowaną kamerę warto już po roku jego używania przenieść się na nowszy model. A może jednak jest to lepszy czas na zmiany dla obecnych właścicieli iPhone’a 5s? Szukając odpowiedzi na te pytania, wykonałam kilkadziesiąt zdjęć aparatami wersji 6s oraz 5s i 6, czyli tych generacji iPhone’a, których właściciele prawdopodobnie najbardziej będą zainteresowani upgrade’em do najnowszego modelu. Wszystkie smartfony pracowały pod kontrolą iOS 9.0.1. Test podzieliłam na kilka części, z których każda ilustruje możliwości aparatów pod innym względem:
- praca przy różnych warunkach oświetleniowych,
- bokeh, czyli rozmycie tła,
- szumy,
- ostrość,
- odwzorowanie kolorów,
- panorama,
- praca z lampą błyskową,
- selfie.
Zanim jednak spojrzymy na zdjęcia, podsumujmy zmiany, które zaszły w interfejsie Aparatu w iOS 9 działającym na modelu 6s. Z pozoru wiele się nie zmieniło, jednak wprawne oko od razu zauważy nowy element pośrodku górnej belki, służący do aktywacji trybu Live Photos (LP). Gdy pierwszy raz zobaczyłam efekt jego działania na prezentacji Apple, pomyślałam, że w końcu świat czarodziejów zawitał do świata Mugoli. Zdjęcie LP przy naciśnięciu przez 3D Touch porusza się, a więc uchwycimy nim nie tylko moment, ale i towarzyszący mu ruch. Możemy użyć go jako tapety, którą na ekranie blokady będziemy mogli do woli „ruszać”, przyciskając wyświetlacz. Te „magiczne” zdjęcia można wykonać na obu kamerach - przedniej i tylnej. Technicznie rzecz biorąc LP to sekwencja zdjęć stanowiąca zestawienie zdjęcia właściwego i udźwiękowionej poklatkowej sekwencji obejmującej 1,5 sekundy poprzedzające moment wykonania zdjęcia i tyle samo po nim. Zdjęcie w tym formacie zajmuje w pamięci dwukrotnie tyle miejsca, ile zajęłoby zdjęcie zwykłe. W trybie edycji zdjęcia LP pod iOS 9 istnieje możliwość konwertowania go na zwykłą fotografię. Na chwilę obecną zdjęcia LP mogą tworzyć wyłącznie posiadacze iPhone’a 6s i 6s Plus, natomiast oglądać je można na wszystkich urządzeniach działających pod kontrolą iOS 9 lub OS X El Capitan. Zgodnie z zapowiedzią z wrześniowej konferencji Apple docelowo podgląd będzie również możliwy w serwisach Instagram oraz Facebook.
Kolejną nowością jest lampa błyskowa Retina Flash uruchamiana w trybie przedniej kamery (FaceTime wg nomenklatury Apple), która ma umożliwić zrobienie jeszcze ładniejszego selfie. O zaawansowaniu tego z pozoru dziwnego rozwiązania może świadczyć zapożyczona z lamp systemowych lustrzanek technika błysku wstępnego, która pozwala pobrać z ujęcia próbnego aktualne parametry światła otaczającego i warunków wykonywania zdjęcia. Dzięki temu lampa nie błyska zawsze i wszędzie takim samym światłem, tylko dokładnie dobranym do aktualnych okoliczności (nie tylko w sensie natężenia, ale i temperatury barwowej). Twarz, dzięki doświetleniu wyświetlaczem rozbłyskującym trzy razy mocniej niż pozwala regulacja jasności, jest pozbawiona niekorzystnych cieni i sprawia znacznie lepsze wrażenie niż znane wszystkim autoportrety wykonane przy świetle górnym (lampy sufitowe) lub zastanym (światło słoneczne). Efektem ubocznym zadziałania lampy o stosunkowo dużej powierzchni (ponad 60 cm2 w przypadku modelu 6s i 82 cm2 dla 6s Plus) jest wygładzenie cery i zredukowanie odbić (świecący nos, czoło, policzki).
Systemowa aplikacja Aparat w iOS 9 nadal nie oferuje możliwości fotografowania w formacie 16:9, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby do tego celu użyć np. Camera+. Jeśli chodzi o dobrze już znane z poprzednich generacji zdjęcia seryjne, ich szybkość pozostaje na niezmiennym poziomie 10 klatek/s, choć trudno nie odnieść wrażenia, że możliwości sprzętowe modelu 6s wykraczają daleko poza tę granicę.
Wprowadzona w modelach 6/6 Plus technologia „Focus Pixels” nie została nigdy przez Apple tak do końca wyjaśniona, jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że pod tym określeniem kryje się użyty w aparacie system autofokusa (AF) oparty o detekcję fazy, używany z powodzeniem od kilku lat w lustrzankach. Bez wdawania się w szczegóły techniczne warto tylko wspomnieć, że używany poprzednio (do wersji 5s włącznie) system detekcji kontrastu jest znacznie wolniejszy i nie zapewnia prawidłowego działania w kiepskich warunkach oświetleniowych oraz przy jednolitych powierzchniach. W testach widać to jak na dłoni - AF w 5s bardzo często wymaga od aparatu przebiegnięcia całej dostępnej przestrzeni ustawień tylko po to, aby po (dłuższej) chwili wrócić do najlepszej pozycji, przez co cały układ jest wolny, kapryśny i sprawia wrażenie „gumowego”. Nierzadko po chwili następuje ponowna próba wyostrzenia, co w praktyce oznacza utratę wielu okazji do zrobienia dobrego, ostrego zdjęcia. W modelu 6 poprawa w działaniu AF jest zauważalna od pierwszego zdjęcia - jest przewidywalny, szybki i dokładny. Z kolei w modelu 6s szybkość i precyzja ostrzenia robi jeszcze większe wrażenie, tutaj całość wydaje się działać bezzwłocznie i ze stuprocentową dokładnością, nawet w niesprzyjających warunkach.
Przygotowując tegoroczną generację iPhone’a, Apple rozwiązało również trapiący od lat fotografów mobilnych problem „rozlewania” się obszarów koloru na sąsiadujące części obrazu. W praktyce polega to na tym, że elementy o jednym kolorze przechodziły w inne bez wyraźnej ostrej granicy (jak być powinno). W celu zniwelowania zjawiska w matrycach najnowszych modeli użyto tzw. deep trench isolation, czyli w dużym skrócie umieszczono poszczególne fotoelementy odpowiadające pikselom obrazu w izolatorach optycznych.
iPhone 6s jest pierwszym produktem Apple, przy pomocy którego zarejestrujemy wideo w rozdzielczości 4K (3840 x 2160, 30 klatek/s). Dla niewtajemniczonych przypomnę tylko, że chcąc uzyskać rozdzielczość 4K przy pomocy telewizorów Full HD, musielibyśmy ustawić cztery takie odbiorniki w dwóch kolumnach i rzędach. Innymi słowy na każdy piksel, którym dysponujemy w materiale Full HD mamy cztery w 4K. Oznacza to, że minuta filmu 4K będzie zajmować znacznie więcej niż w przypadku Full HD, a mianowicie 375 MB (wg danych Apple). Jeśli więc macie zamiar zarejestrować na swoim iPhonie 6s więcej niż 30 minut materiału 4K, zdecydowanie pomyślcie o pamięci większej niż bazowe 16 GB.