Środek wakacji, czyli tzw. sezon ogórkowy. Apple wypuszcza kolejne wersje beta nowych systemów, a deweloperzy już mogą pracować na specjalnych komputerach wyposażonych w procesor A12Z nad wersjami swoich programów dla nowych komputerów z układami Apple Silicon.
Zakończona kilka dni temu konferencja WWDC była naprawdę wyjątkowa - i to nie tylko ze względu na swoją formę online, ale też zaprezentowane nowości: od nowych systemów operacyjnych przynoszących funkcje, na które wielu wciąż czekało, po - może przede wszystkim - ogłoszenie przejścia na własne procesory Apple Silicon. Podniesienie głównego numeru wersji macOS z 10 na 11 jest w tym wszystkim zmianą niewielką, ale jakże symboliczną. W numerze znajdziecie więc podsumowanie tych nowości w kolejności zmienionej, bo ułożonej w hierarchii ważności i doniosłości tych zmian.
W Setapp dostępnych jest już grubo ponad 180 programów dla Maca. Są tam narzędzia dla programistów, grafików czy muzyków, są narzędzia poprawiające produktywność i pozwalające na lepsze zorganizowanie sobie pracy, są też takie, które ułatwiają korzystanie z komputera i utrzymanie go w dobrej kondycji. W pierwszych dwóch częściach zająłem się aplikacjami, z których korzystam w mojej codziennej pracy programisty. W trzeciej części opisałem kilka aplikacji dla Maca dostępnych w Setapp, z których korzystam na co dzień lub często i które przydają się w różnych sytuacjach. Czas na kilka kolejnych programów tego typu, dzięki którym moja praca jest łatwiejsza.
Maseczki zostały zdjęte, ograniczenia poluzowane, ale to jeszcze nie koniec. Wydarzenia z ostatnich miesięcy będą odciskać piętno na gospodarce i na naszym życiu jeszcze długo. Widać to już nawet po wynikach finansowych Apple i zmianie w polityce informacyjnej dla inwestorów, o czym pisze w bieżącym numerze Michał Masłowski. Pozytywy z obecnej sytuacji i luzowanego lockdownu wyciągnąć stara się Jacek Swoboda.
Pięć lat temu, w kwietniu, wstałem bardzo wcześnie rano. Była chyba druga, kiedy wsiadłem do samochodu. Moim celem był Berlin, a dokładnie pewien ekskluzywny butik w centrum, gdzie dzień po oficjalnej premierze można było jeszcze kupić nowy rewolucyjny produkt Apple – zegarek. Dojazd z Łodzi do Berlina zajął mi około sześciu godzin. Kolejne cztery odstałem w kolejce, by kupić – niczym za komuny – to, co dawali – Apple Watch 42 mm z aluminiową kopertą i silikonowym paskiem, czyli tzw. wersja sport.
Po programach dla Maca, z których korzystam w mojej pracy programisty, a dostępnych w usłudze Setapp, czas na aplikacje bardziej uniwersalne. Korzystam z nich, przygotowując teksty na MyApple czy tworząc kod. Przydają się one w wielu różnych sytuacjach. Bez nich trudno jest mi sobie wyobrazić wygodną pracę na Macu. Nie powinno więc dziwić, że o każdym z nich pisałem w ostatnich kilku latach na łamach MyApple.
„Dlaczego korzystasz z produktów Apple, gdy na rynku dostępnych jest wiele tańszych urządzeń potrafiących to samo, a nawet więcej?” – większość z Was z pewnością kiedyś spotkała się z tym pytaniem, a niektórzy pewnie nawet regularnie sami je sobie zadają. Dla mnie przez wiele lat odpowiedź była banalnie prosta – korzystam ze sprzętu Apple, gdyż wydane na niego pieniądze pozwalają mi zaoszczędzić czas. Niestety, coraz częściej zastanawiam się nad tym, jak długo jeszcze twierdzenie to pozostanie prawdziwe.
Setapp, usługa oferująca grubo ponad setkę aplikacji dla Maca w ramach miesięcznego abonamentu, stale poszerza swoją ofertę, nie podnosząc przy tym jednak ceny. Gdybym miał zapłacić za wszystkie aplikacje, z których korzystam w ramach abonamentu, musiałbym wydać tyle, ile za kilka lat abonamentu w tej usłudze. Programów tych jest tak dużo, że opisanie ich w jednym, a nawet w dwóch tekstach nie jest możliwe. Postanowiłem więc podzielić je na różne kategorie i opisać w cyklu artykułów poświęconych tej usłudze.
Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, przynajmniej jeszcze kilka miesięcy temu. W chwili, kiedy oddajemy Wam nowy numer naszego magazynu, niemal każdy - nie licząc lekarzy, ratowników medycznych, pielęgniarek, osób z obsługi technicznej służby zdrowia, a także pracowników sklepów spożywczych i innych firm krytycznych dla utrzymania zaopatrzenia w produkty pierwszej potrzeby, energię elektryczną, wodę czy internet - zatrzymany został w domu w związku z rozszerzającą się pandemią COVID-19. Zostawiając na boku kwestie tego, czy strategia powszechnego „lockdownu” przyniesie korzyści, czy nie (czy lepszy jest np. model szwedzki), warto - jeśli tylko to możliwe - odnaleźć się w obecnej sytuacji pracy zdalnej.
Setapp jest już na rynku od kilku lat. W tym czasie liczba aplikacji dostępnych w tej usłudze znacznie wzrosła. Obecnie jest ich już sto kilkadziesiąt, a wszystko to za 9,99 dolara za miesiąc. Za wszystkie aplikacje dostępne w Setapp, z których obecnie korzystam, zapłaciłbym tyle, ile za czteroletni abonament za tę usługę. Jest ich faktycznie tyle, że nadszedł czas, by je wszystkie opisać i rozwiać wątpliwości sceptyków, którzy na słowo „abonament” dostają gęsiej skórki.
Przełom marca i lutego w świecie Apple zdominowany jest przez dwa główne tematy. Pierwszy to ten nasz, można rzec „lokalny” temat, dotyczący tylko społeczności Apple. Jest nim możliwa marcowa prezentacja nowych produktów. Mówi się tutaj o nowych iPadach, nowej wersji przystawki Apple TV, ale chyba przede wszystkim o następcy popularnego iPhone'a SE. Analizę tego, co być może wkrótce zobaczymy, oraz tego, co może mieć nowy budżetowy iPhone, przedstawiają w swoich tekstach Bartek Mazurek i Grzegorz Świątek.
Rok 2020 rozpoczął się na dobre, mamy za sobą już cały styczeń i prawdopodobnie masę nowych premier przed nami, znamy wyniki Apple za ostatni kwartał ubiegłego roku (który - żeby wszystko było łatwiej zrozumieć - jest dla Apple pierwszym kwartałem rozliczeniowego roku 2020), za nami też targi CES w Las Vegas. Jest to więc czas zarówno na pewne podsumowania, jak i przewidywania.
Przy okazji tekstu o Sonoro Relax wspominałem, że urządzenie to pozwala na odbiór stacji radia internetowego. Oczywiście można ich słuchać na iPhonie, iPadzie czy Macu, jednak do niedawna brakowało mi dobrego programu o jednolitym interfejsie, za pomocą którego mógłbym je odbierać. Niedawno Iconfactory, twórcy popularnego klienta Twittera o nazwie Twitterrific, wypuścili taki właśnie program. Mowa o Triode, aplikacji dostępnej zarówno w wersji dla macOS, jak i iOS ze wsparciem dla CarPlay.
Myślę, że programu Hazel, służącego do automatyzacji różnych procesów i codziennych czy często powtarzanych działań w systemie operacyjnym macOS, nie trzeba przedstawiać co bardziej zaawansowanym użytkownikom. Ci początkujący powinni wiedzieć, że wiele rzeczy, które zajmują im cenny czas, można zautomatyzować.
Oferta Apple TV+ - jak już pisałem w osobnym artykule w tym numerze - choć wciąż uboga, bo ograniczona do dwunastu tytułów, w tym jednego filmu fabularnego, jednego dokumentalnego, sześciu seriali dla widzów powyżej piętnastego roku życia, trzech dla dzieci i młodzieży i jednego talk show, to jednak stale jest poszerzana. To, co już można w Apple TV+ obejrzeć, także zbiera raczej pochlebne opinie. Poniżej znajdziecie moją subiektywną rekomendację tego, od czego warto zacząć przygodę z Apple TV+.
1 listopada bieżącego roku ruszyła zapowiadana od wiosny i oczekiwana przez wielu usługa oferująca wideo na żądanie – Apple TV+. Po ponad miesiącu korzystania z niej mogę pokusić się już o wstępną jej ocenę i podjąć polemikę z negatywnymi opiniami, które na jej temat pojawiają się w sieci.
Pamiętacie tzw. „Milenijną pluskwę”, kiedy to komputery PC miały podobno odmówić posłuszeństwa w związku z błędem w wewnętrznych zegarach, które zapisywały lata w postaci dwóch ostatnich cyfr? Ostatecznie do kataklizmu nie doszło, aktualizacje systemów operacyjnych i oprogramowania rozwiązały problem. Cała sprawa z tzw. „Milenijną pluskwą” dała mi jednak do myślenia. Termin ten — po angielsku brzmiący po prostu „millennium bug” — ukazywał zupełnie inny błąd, który nie ma i nie miał wpływu ani na komputery, ani tym bardziej na nasze życie, był i jest jednak znacznie szerszy, bo nie dotyczy jedynie przełomu tysiącleci. Ma też charakter zdecydowanie kulturowy, a nie techniczny. Przypomniały mi o nim ostatnie publikacje wielu amerykańskich magazynów, gazet codziennych czy popularnych serwisów technologicznych. W ostatnich tygodniach, jak grzyby po deszczu, zaczęły w nich pojawiać się podsumowania nie mijającego roku, ale dekady.
No i mamy koniec roku 2019. Wbrew temu, co piszą liczne amerykańskie serwisy, gazety i magazyny, nie jest to jednak koniec dekady. Dlaczego Amerykanie błędnie liczą dekady, wieki i tysiąclecia, tak jakby istniał rok zerowy, nie wiedzą pewnie oni sami (szerzej zastanawiam się nad tym w tekście „Pluskwa nie tylko milenijna”). Wracając jednak do mijającego właśnie roku. Dla użytkowników produktów Apple był on na pewno ciekawy, pełen ważnych premier sprzętowych (nowe iPady, iPhone'y 11, nowy zegarek Apple Watch, nowy 15-calowy MacBook Pro, nowe słuchawki AirPods Pro i nowy Mac Pro). Pojawiły się też nowe wersje systemów operacyjnych iOS, macOS, watchOS i tvOS, czy jakże ważne nowe usługi jak Apple Arcade i Apple TV+.
Co Dacia Duster ma wspólnego z iPhone'em lub Makiem i jakie gadżety warto zabrać na wyprawę po Europie liczącą ponad 7,5 tysiąca kilometrów? Piszę o tym w relacji z mojej wakacyjnej podróży.
Okres świąteczny, czyli po angielsku „Holiday Season”, trwa właściwie od drugiej połowy listopada do końca roku. W Polsce w tym czasie obchodzimy zazwyczaj Mikołajki i Boże Narodzenie, a tak naprawdę wigilię tego święta, czyli „Gwiazdkę”. W jej przypadku od lat trwają spory, kto w wigilijny wieczór przynosi prezenty. W sprawie Mikołajek właściwie nie ma różnicy zdań, skoro to imieniny Mikołaja, to przynosi je Święty Mikołaj. Kto jednak przynosi prezenty w wigilię Bożego Narodzenia? Czy jest to ten sam Święty Mikołaj, a może Gwiazdor, Dzieciątko lub Aniołek? Myślę, że są to spory nie do rozsądzenia.
W ubiegłym miesiącu opisywałem na łamach MyApple najnowszą myszkę marki Logitech - MX Master 3. Firma ta przygotowała także nowy model klawiatury, który razem z tamtą myszką mają tworzyć komplet. Mowa o MX Keys. Czy jest to jednak model zupełnie nowy? Moim zdaniem nie, a dlaczego tak sądzę, wyjaśniam w dalszej części tego tekstu.
Zaczęła się jesień, pogoda za oknem się psuje, jest więc zdecydowanie więcej czasu na czytanie, granie czy oglądanie, a także na spojrzenie chłodnym okiem na ostatnie premiery Apple, a dokładnie na nowego iPhone'a, zegarek Apple Watch czy usługę Apple Arcade.
Kiedy podróżuje się pomiędzy domem a biurem, uczelnią lub szkołą, a być może nawet dalej w interesach, odpowiedni sprzęt do przenoszenia komputera, tabletu i wszelkich elektronicznych gadżetów i akcesoriów to sprawa wręcz krytyczna. Dlatego warto stawiać na sprawdzone marki, a taką niewątpliwie jest JCPAL. Akcesoria tej marki od lat cieszą się dużą popularnością użytkowników iPhone'ów, iPadów czy komputerów Mac. Warto wiedzieć, że w jej ofercie jest też świetny miejski plecak.
Jednym z najmroczniejszych i najciekawszych według mnie tytułów dostępnych obecnie w Apple Arcade jest „Overland”. To swego rodzaju amerykańska opowieść drogi, w której grupa często przypadkowych osób przemierza samochodem Stany Zjednoczone, a raczej to, co z nich zostało. „Overland” jest bowiem grą utrzymaną w klimacie postapokaliptycznym.
O „Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas” pisałem na MyApple wielokrotnie. To jedna z najlepszych – moim zdaniem – gier przygodowych, jakie powstały. Inspirowana klasyką (Legend of Zelda) gra powstała w wersji dla iOS, macOS, tvOS, Android, PS4, Xbox One, Windows i Nintendo Switch. Gracz wcielał się tam w postać chłopca, który starając się rozwiązać zagadkę zaginięcia swojego ojca, musi pokonać żyjące w oceanie bestie, w tym tytułowego potwora - Oceanhorn. Akcja gry rozgrywała się na wyspach archipelagu powstałego po upadku i pochłonięciu przez wody oceanu królestwa Arkadii. „Oceanhorn 2: Knights of the Old Realm” to prequel tej historii, bo przestawia wydarzenia o tysiąc lat wcześniejsze.
Wśród produkcji dostępnych w Apple Arcade znaleźć można wiele gier tzw. casualowych, w które gra się zwykle dla zabicia czasu, np. jadąc pociągiem, autobusem, tramwajem czy metrem, albo jako pasażer samochodu, w godzinach szczytu, kiedy wszystkie pojazdy stoją w korkach. Wydaje się, że nie ma nic lepszego na tę okazję niż najnowsza gra „Mini Motorways” ze studia Dinosaur Polo Club, znanego z podobnej gry dla iOS - „Mini Metro”.
Wśród gier dostępnych w Apple Arcade nie mogło zabraknąć także kosmicznej strzelanki połączonej z turową grą RPG. Taką właśnie grą jest „Spaceland”. Fabuła jest dość prosta i nawiązuje choćby do pierwszych dwóch filmów z serii „Obcy”. Z bazy znajdującej się na dalekiej planecie wysłany zostaje sygnał ostrzegawczy (niczym ze statku w filmie „Obcy, ósmy pasażer Nostromo”), który odbiera drużyna gwiezdnych strażników. Po ich wylądowaniu okazuje się, że cała baza opanowana jest przez obce formy życia. Zadaniem gracza jest jej oczyszczenie i uratowanie nielicznych żywych jeszcze członków jej załogi.
Ciemnych i mrocznych gier platformowych, w których bohater widziany jest niejako z profilu, jest w App Store sporo. Jedną z najlepszych jest bez wątpienia „Limbo”. W usłudze Apple Arcade dostępna jest też gra, która jednoznacznie kojarzy się z tamtym tytułem. Mamy tu widok z boku, mamy mrok oraz grę światła i cieni. Mowa o „Projection: First Light”, w którym to właśnie ta gra światła i cieni ma szczególne znaczenie.
Każdego roku po prezentacji nowych smartfonów Apple zastanawiam się nad tym, kto w tej firmie odpowiedzialny jest za strategię nazywania kolejnych wersji tego kultowego przecież produktu. Od początku, a właściwie od drugiego modelu, który pojawił się na rynku latem 2008 roku, nazewnictwo tych urządzeń było moim zdaniem totalnie chaotyczne i nie w stylu Apple.
Jesteśmy już po wrześniowej prezentacji i premierze nowych iPhone'ów, nowego iPada, nowych zegarków Apple Watch Series 5 oraz systemów iOS 13, iPadOS 13 i tvOS. Z nowymi iPhone'ami mam co roku ten sam problem - gubię się w tym, która to naprawdę generacja tych urządzeń. Wszystko przez chaotyczne, zupełnie moim zdaniem pozbawione sensu ich nazewnictwo, o czym piszę w tym numerze.