News

Zaczęła się jesień, pogoda za oknem się psuje, jest więc zdecydowanie więcej czasu na czytanie, granie czy oglądanie, a także na spojrzenie chłodnym okiem na ostatnie premiery Apple, a dokładnie na nowego iPhone'a, zegarek Apple Watch czy usługę Apple Arcade.

Trzy lata temu pisałem o 15 rocznicy premiery iPoda, a już urządzenie to osiągnęło pełnoletność. Dzisiaj mija bowiem 18 lat od jego oficjalnej premiery. 18 lat to w technologii bardzo dużo. Faktycznie, wtedy urządzenia mobilne dopiero raczkowały - nie licząc dużych i niezbyt poręcznych asystentów PDA, w tym Newtona ubitego kilka lat wcześniej przez Steve'a Jobsa. iPod faktycznie okazał się urządzeniem rewolucyjnym dla Apple, jak i dla rynku muzycznego.

Od chwili zaprezentowania Apple Arcade w minionych miesiącach przeczytałem wiele sceptycznych czy wręcz krytycznych komentarzy na temat tej nowej usługi, oferującej gry na żądanie w ramach stałego abonamentu. Pretensje dotyczyły przede wszystkim tytułów i jakości gier, jakie mają się tam znaleźć. Moim zdaniem są one niesłuszne. Uważam, że Apple Arcade to jedna z lepszych usług w portfolio firmy z Cupertino. Dość wspomnieć o tym, że strzał jest celny, świadczy choćby reakcja Google, które zapowiedziało właśnie podobną usługę (na razie jednak ograniczoną tylko do USA). Dlaczego jednak uważam, że Apple Arcade to strzał w dziesiątkę, postaram się odpowiedzieć poniżej.

Każdego roku po prezentacji nowych smartfonów Apple zastanawiam się nad tym, kto w tej firmie odpowiedzialny jest za strategię nazywania kolejnych wersji tego kultowego przecież produktu. Od początku, a właściwie od drugiego modelu, który pojawił się na rynku latem 2008 roku, nazewnictwo tych urządzeń było moim zdaniem totalnie chaotyczne i nie w stylu Apple.

Microsoft zaprezentował dzisiaj wiele nowych urządzeń z serii Surface. W tym Surface Laptop 3, tablety Surface Pro 7 i Surface Pro X oraz dwa prototypowe urządzenia dwuekranowe Surface Neo i Surface Duo. Pominę tutaj dokładny opis i specyfikacje, skupię się na tym co zrobiło na mnie mniej lub bardziej dobre wrażenie.

Kilka tygodni temu w sieci pojawiły się doniesienia o tym, że Spotify prowadzi rozmowy z Apple na temat integracji swojego serwisu streamingowego z Siri.

Edward Snowden to jeden z najbardziej znanych tzw. sygnalistów, który w 2013 roku udostępnił dziennikarzom materiały pokazujące, jak agencje rządu Stanów Zjednoczonych inwigilują masowo obywateli tego kraju. Mimo upływu sześciu lat postać ta, a przede wszystkim jej czyn, wciąż budzą ogromne kontrowersje i skrajne opinie. Dla jednych to wspomniany już sygnalista, dla drugich zdrajca. Jego autobiografia z pewnością rozbudzi te kontrowersje na nowo.

Kiedy Apple wprowadzało w swoich 12-calowych MacBookach port USB-C, wydawać się mogło, że będzie to przekleństwo dla użytkowników ze względu na potrzebę stosowania przejściówek. Po kilku latach te wciąż są konieczne, na rynku jest jednak coraz więcej urządzeń – zasilaczy o takiej czy innej mocy, stacjonarnych hubów, oferujących dodatkowo zasilanie, a także przejściówek i kabli USB-C. Zmiana standardu nie przyniosła jedynie tego, że kabel lub akcesorium podłączymy już za pierwszym razem (wszak wtyczka jest symetryczna), ale coś bardziej istotnego – unifikację ładowarek, kabli itp.

Kupno iPhone’a 11 Pro automatycznie nie zrobi z nikogo fotografa. Jak mawiał mój trener koszykówki: „Wy w Jordanach, a Litwini wyszli na parkiet w trampkach i was oklepali”.

Co jakiś czas pytany jestem przez podcasterów czy blogerów z innych redakcji o to, czego używam i z jakich usług korzystam. Od lat jest to ekosystem Apple złożony nie tylko z komputerów Mac, iPadów, iPhone'ów i przystawki Apple TV, ale także z różnego rodzaju akcesoriów, komunikujących się z nimi za pomocą platformy HomeKit, i usług oferujących m.in. cyfrowe treści (a więc App Store, Apple Music i Apple TV, dawniej iTunes Filmy), dostęp do poczty i synchronizację plików za pośrednictwem chmury iCloud zarówno pomiędzy systemami, jak i wieloma aplikacjami. Wszystko to opiera się na mojej cyfrowej tożsamości Apple, czyli Apple ID.

Smartfony ze zginanymi ekranami, które zostały pierwszy raz zaprezentowane przez Samsunga, Huawei i przynajmniej jednego małego chińskiego producenta podczas lub niedługo po targach Mobile World Congress w Barcelonie, miały w ocenie wielu stać się tą nową drogą innowacji na rynku smartfonów. Tegoroczna IFA pokazuje jednak coś innego. Jedynym prezentowanym na targach gotowym smartfonem ze zginanym ekranem był Galaxy Fold od Samsunga. Była to więc dobra okazja by skonfrontować moją negatywną opinię o tym - według mnie - na siłę obranym kierunku przez niektórych graczy tej branży.

No i doczekaliśmy się końca wakacji, a już niedługo, za niecały miesiąc, skończy się lato. Na szczęście będzie to dla wszystkich fanów marki Apple i szerzej technologii okres niezwykle gorący. Już 10 września firma pokaże nowe produkty, w tym z pewnością nowe modele iPhone'ów. Kilka dni później można spodziewać się premiery nowych systemów operacyjnych iOS 13 i macOS Catalina. Jeszcze wcześniej, bo w przyszłym tygodniu, w Berlinie rozpoczną się największe w Europie targi elektroniki konsumenckiej - IFA, gdzie oczywiście się wybieramy.

W ostatnich latach mieliśmy okazję zobaczyć, jak zmienia się model płacenia za treści z internetu. Poprzez sformułowanie treści rozumiem wszystko to, co pobieramy z internetu, a więc muzykę, filmy, zdjęcia, książki, a także aplikacje, jak również różnego rodzaju usługi.

O moim negatywnym stosunku do składanych smartfonów, które są według mnie są technologicznym słomianym misiem z filmu Barei pisałem już kilkukrotnie (Smartfony ze składanymi ekranami to technologiczny miś Barei, inaczej sprawa ma się jednak z tabletami, A potem sobie zgnije... czyli jeszcze o składanych smartfonach Huawei i Samsunga. Urządzenia, takie jak Samsung Galaxy Fold, czy Huawei Mate X, powstały tylko po to, by pokazać wszystkim, jak bardzo innowacyjne są te firmy, by udowodnić niedowiarkom (tak jak tytułowy miś) na co je stać. W ich powodzenie na rynku nie wierzą chyba nawet ich producenci, co dobitnie pokazują ich działania, które tylko utwierdzają mnie w tej opinii.

Wraz ze zbliżającą się prezentacją nowych iPhone'ów w sieci pojawia się coraz więcej pogłosek na ich temat. Ich źródła są w różnym stopniu miarodajne i jak zwykle w przypadku tego typu niesprawdzonych informacji ich autentyczność będzie można ocenić dopiero po pokazaniu nowych urządzeń przez Apple. W ostatnich dniach w sieci pojawiły się informacje o możliwej zmianie w nazewnictwie nowych iPhone'ów. Modele z ekranem OLED mają nazywać się Pro.

Od wielu lat w redakcji MyApple szukaliśmy optymalnego rozwiązania do komunikacji i zarządzania zadaniami oraz tematami przydzielonymi poszczególnym osobom. Wiele lat temu, kiedy dochodziłem do MyApple, redakcja korzystała ze Skype'a. Ja wniosłem mój lubiony wówczas manager zadań - Wunderlist. Niedługo później pojawił się Slack, który na kilka lat stał się naszym podstawowym kanałem komunikacji. Później, po przejęciu Wunderlist przez Microsoft, zastanawialiśmy się nad bardziej rozbudowanym managerem. Próbowaliśmy kilku rozwiązań, w tym Trello, ale wciąż nie były one optymalne. Tak naprawdę szukaliśmy czegoś, co połączy funkcjonalność znaną ze Slacka i Trello właśnie. Taka usługa powstała, i do tego w Polsce – nazywa się HeySpace.

Z każdym rokiem przybywa coraz więcej nowych produktów audio współpracujących z systemem macOS. Platforma Apple wybierana jest od dawien dawna przez wielu profesjonalistów z branży muzycznej na całym świecie. Dzięki takiej firmie jak Native Instruments, początkujący DJ'e, producenci muzyczni czy realizatorzy dźwięku mogą sięgnąć po świetne, bardzo funkcjonalne produkty, w naprawdę przystępmnych cenach. Tym razem przedstawię jeden z nich o nazwie Komplete Audio 2, który jest interfejsem audio.

Prosta diagnoza, ale trudne poszukiwanie rozwiązania. Czy Apple mogłoby uporać się z przeciążeniem informacyjnym? Jak rozwiązać problem zalewających nas usług, aplikacji i powiadomień?

W ostatnich tygodniach, zwłaszcza po poniedziałkowym Keynote, wiele mówi się o końcu iTunes i rozbiciu tej aplikacji na mniejsze: Muzyka, Apple TV, Podcasty i dostępne już wcześniej Książki. Pojawiły się głosy, że to koniec pewnej epoki i że to koniec historii sklepu iTunes. Epoka skończyła się już kilka lat temu, a aplikacja iTunes to nie iTunes Store, czyli właściwy sklep z multimediami. Ten zostaje, choć oczywiście coś się zmienia.

W jednym z poprzednich numerów MyApple Magazynu pisałem o Timie Cooku, porównując przy tym Apple do popularnego zespołu rockowego, w którym – w wyniku śmierci – zabrakło charyzmatycznego lidera i frontmana. Nowa osoba na tym miejscu, choćby i jeden z wieloletnich członków kapeli, będzie już zawsze porównywana i oceniania przez pryzmat tamtego artysty. Tak jest właśnie z Timem Cookiem, który moim zdaniem niesłusznie zbiera cięgi od niektórych komentatorów i użytkowników za to, że nie jest Steve'em Jobsem. Równie ważną i niemal tak ikoniczną postacią w zespole rockowym zwanym Apple jest Jonathan Ive. Ogłosił on właśnie swoje rychłe odejście. To zdecydowanie koniec pewnej ery w historii tej firmy, zapoczątkowanej właśnie powrotem Steve'a Jobsa w 1996 roku.

Z góry przepraszam za być może „clickbaitowy” tytuł, który wcale nie wynika z mojej niechęci do tego południowokoreańskiego koncernu. Chodzi o ostatnie wypowiedzi CEO tej firmy DJ Koha, który przyznał, że naciskał na premierę składanego smartfona Galaxy Fold, gdy urządzenie to nie było jeszcze gotowe.

Ten numer był już gotowy w piątek i gdyby nie niespodziewana tego dnia informacja o planowanym odejściu Jonathana Ive'a z Apple, pewnie czytalibyście go już właśnie wtedy. I choć w ostatnich latach widać było, że Ive przestaje grać na tych samych falach co Apple, to jednak takie informacje są zawsze dużym zaskoczeniem. Kiedy dotarła do mnie ta informacja, wiedziałem, że jest to koniec pewnej ery, ale i szansa dla Apple. O tym piszę w otwierającym najnowszy numer naszego magazynu artykule.

Czy to był najlepszy Keynote w historii? Prawdopodobnie tak! Po dłuższej analizie doszliśmy nawet do wniosku, że ta ostatnia prezentacja przebiła nawet tę, gdy Steve Jobs pokazał światu iPhone'a w 2007 roku.

W ubiegłym roku na moim blogu w serwisie MyApple pisałem o pewnym moim noworocznym postanowieniu i jego następstwach. Chodziło oczywiście o naukę programowania w Swift i chęć zostania programistą. Tamten tekst był podsumowaniem swego rodzaju pierwszego etapu mojej deweloperskiej kariery - od powzięcia wspomnianego postanowienia i rozpoczęcia nauki po napisanie pierwszych aplikacji i znalezienie pierwszej pracy na tym stanowisku. Od tego czasu zdarzyło się jednak wiele i zebrałem też bardzo dużo doświadczeń, o które jestem stale pytany przez osoby nie tylko w moim wieku (po czterdziestce). Okazuje się bowiem, że takich osób jak ja jest więcej. Wielu zastanawia się, czy rozpocząć swoją przygodę z programowaniem.

O tym, że zaprezentowane przez Samsunga i Huawei na przełomie lutego i marca smartfony ze składanymi ekranami to taki technologiczny Miś z filmu Stanisława Barei, pisałem kilka miesięcy temu. Zdania nie zmieniłem, co więcej coraz bardziej przekonuję się, że oba smartfony niczym filmowy miś miały pokazać niedowiarkom, na co obie firmy stać, no to pokazały. Zwłaszcza Galaxy Fold, kiedy trafił do dziennikarzy i blogerów. Teraz, najpewniej spodziewając się podobnej katastrofy, odpowiednie kroki podjął chiński Huawei.

Kto się nie zmienia, kto stoi w miejscu, ten tak naprawdę się cofa. To powiedzenie jest szczególnie prawdziwe w odniesieniu do spółek technologicznych. Co ważne, procesy te w przypadku tych spółek zachodzą o wiele szybciej niż w przypadku podmiotów tzw. „starej gospodarki”.

Gdy pod koniec 2018 roku pisałem tekst o potrzebnych zmianach w iOS, traktowałem to jak listę życzeń, która z rzeczywistością może mieć bardzo mało wspólnego. To prawdopodobnie ostatnie wydanie magazynu przed WWDC 2019 i wszystkie doniesienia medialne wskazują jasno: to będzie rok iOS i to będzie rok iPada. Jakich zmian w rzeczywistości potrzebuje tablet Apple? Czy iPad to faktycznie komputer? Czy warto go kupić w 2019 roku?

Nowy monitor Apple Pro Display XDR to koszt ponad pięciu tysięcy dolarów. Do tego doliczyć trzeba sprzedawaną osobno stopkę, której cena wynosi 999 dolarów. Tak, to nie błąd. Za ten być może designerski kawałek metalu trzeba zapłacić niemal cztery tysiące złotych. Nic zatem dziwnego, że Apple wspomniało o cenie tego gadżetu mimochodem. Craig, Tim nie chwalili się że to arcydzieło Jonathana Ive'a kosztuje „jednie” 999 dolarów.

Wczoraj wieczorem agencja Reuters podała informację o tym, że Google wstrzymuje wszelką współpracę biznesową z chińskim koncernem Huawei, w tym wymianę sprzętu, oprogramowania i usług. Wyjątkiem jest tylko to oprogramowanie, które dostępne jest na licencji Open Source, a więc z którego Huawei może korzystać bez pytania się Google o zgodę.

Ostatnia konferencja Apple skupiła się przede wszystkim na usługach, którym firma z Cupertino poświęciła tyle czasu, że premiera nowych wersji iPadów, iMaców oraz AirPodsów ograniczyła się do aktualizacji na stronie internetowej. Podejście to nie powinno jednak dziwić – w ostatnim kwartale usługi przyniosły Apple 10,8 miliarda dolarów przychodu (18 procent wzrostu rok do roku), stając się drugą najważniejszą gałęzią biznesu kalifornijskiego producenta. Próba maksymalizacji profitu z tej kategorii wydaje się więc być naturalną drogą rozwoju, szczególnie w obliczu malejącego zainteresowania iPhone’ami.