Power Delivery - energię podano do stołu
Kiedy Apple wprowadzało w swoich 12-calowych MacBookach port USB-C, wydawać się mogło, że będzie to przekleństwo dla użytkowników ze względu na potrzebę stosowania przejściówek. Po kilku latach te wciąż są konieczne, na rynku jest jednak coraz więcej urządzeń – zasilaczy o takiej czy innej mocy, stacjonarnych hubów, oferujących dodatkowo zasilanie, a także przejściówek i kabli USB-C. Zmiana standardu nie przyniosła jedynie tego, że kabel lub akcesorium podłączymy już za pierwszym razem (wszak wtyczka jest symetryczna), ale coś bardziej istotnego – unifikację ładowarek, kabli itp.
Zrozumiałem to dopiero podczas tegorocznego wyjazdu wakacyjnego, kiedy za pomocą różnych ładowarek mogłem ładować wszystkie moje urządzenia.
Standard Power Delivery wykorzystuje złącze USB-C do komunikowania się ładowarki z ładowanym urządzeniem, zanim jeszcze w ogóle rozpocznie się samo ładowanie. Ładowarka otrzymuje w ten sposób informację o tym, jaki prąd, z jakim napięciem i natężeniem, ma dostarczyć - stąd nazwa Power Delivery. Proces jest oczywiście błyskawiczny i odbywa się w ułamku sekundy po podłączeniu urządzenia do ładowarki czy generalnie źródła energii - może to być przecież monitor czy inne urządzenie działające w tym standardzie.
Oczywiście nie każda ładowarka oferuje takie napięcie, jakie np. potrzebuje mój MacBook Pro, ale zebrałem już sporo urządzeń, które radzą sobie z tym całkiem nieźle. Niektóre opisywałem już na łamach naszego magazynu. Wspomnieć wypada choćby stację ładowania Freedy 80 W USB-PD, ładowarkę samochodową Pepper Jobs PDQC63W czy power bank Pepper Jobs 45W USB-C. Te dwa ostatnie akcesoria pozwoliły przeżyć mojemu MacBookowi Pro podczas liczącej ponad siedem tysięcy kilometrów wakacyjnej podróży. Z kolei za pomocą ładowarki do tego komputera mogę ładować mojego iPhone'a XS Max, testowanego właśnie Samsunga Note 10+ czy każdy inny smartfon lub komputer, który wspiera tę technologię.
Zwiększenie napięcia i natężenia wymaga jednak także jeszcze jednego – dobrej jakości kabli. Powinny być one grubsze i dobrze wykonane. Tutaj nie ma co już oszczędzać i kupować bardzo tanie, niemarkowe przewody, które mogły sprawdzać się w przypadku wolnych ładowarek starych typów wykorzystujących port USB-A. Takie przewody powinny być także dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniami mechanicznymi. Tego niestety nie można powiedzieć o kablach Apple i chodzi mi tu właściwie o wszystkie, które ta firma dodaje do swoich produktów, od kabli Lightning po te USB-C dodawane do nowych MacBooków. Mojego iPhone'a XS Max, jeśli nie mogę ładować bezprzewodowo, łączę z ładowarką lub komputerem za pomocą mocnego kabla MiLi USB-C Lightning z certyfikatem Apple.
Standard Power Delivery ma jeszcze kilka innych zalet. W ramach jednego połączenia potrafi wydajnie ładować urządzenie i przesyłać pomiędzy nimi dane. Co więcej ładowanie może odbywać się dwukierunkowo. Czasem to komputer będzie dostarczał energię do podłączonego do niego akcesorium, a innym razem sytuacja może być odwrotna - nowoczesny monitor USB-C podłączany jest do komputera jednym kablem, przez który dostarczana jest do niego energia i odbywa się przesyłanie danych obrazu.
Przyznam, że coraz rzadziej sięgam po przejściówkę na USB-A czy korzystam w ogóle z akcesoriów na ten starty port. Zarówno w domu, jak i w drodze czy w samochodzie mam do dyspozycji akcesoria korzystające z USB-C i wspierające standard Power Delivery.