Blogi

W OS X Yosemite chyba pierwszy raz w historii systemów OS X pojawił się ciemny tryb interfejsu użytkownika. Wymaga on moim zdaniem jeszcze trochę dopracowania, ma jednak całkiem sporą grupę zwolenników. W pewnych sytuacjach może być także po prostu bardziej wygodny w użyciu (np. jeśli pracujemy z aplikacją, która standardowo ma ciemny interfejs). Normalnie przełączenie pomiędzy jasnym i ciemnym trybem odbywa się w preferencjach systemowych, w zakładce "Ogólne". Nie jest to jednak specjalnie wygodne, jeśli chcemy szybko przełączyć się pomiędzy nimi. Apple przygotowało jednak skrót klawiszowy CTRL+ALT+CMD+T, który właśnie na to pozwala. Trzeba ten skrót tylko aktywować. Wystarczy w Terminalu wpisać następującą komendę: [CODE]sudo defaults write /Library/Preferences/.GlobalPreferences.plist HIEnableThemeSwitchHotKey -bool true[/CODE] i potwierdzić ją hasłem. Pozostaje jeszcze wylogować się i zalogować powtórnie do systemu i już możemy cieszyć się szybkim przełączaniem pomiędzy trybami kolorystycznymi interfejsu użytkownika w OS X Yosemite. Podpatrzone na: <a href="http://www.cultofmac.com/300293/switch-dark-mode-yosemite-without-fiddling-settings/" target="blank">Cult Of Mac za RedditObserwuj @mackozer

Aktualizacja iOS 8.1 dostępna jest od kilku godzin, a ja otrzymuję od Was sporo pytań o to, jak aktywować funkcję przekazywania sms-ów. Warto wspomnieć, że w jednej z ostatnich wersji beta iOS 8 funkcja ta po postu działała, bez potrzeby jej ręcznego włączenia. W iOS 8.1 trzeba ją aktywować, choć sam proces jest prosty. Warunkiem jest oczywiście posiadanie iPhone'a wspierającego tę funkcję z zainstalowanym systemem iOS 8.1 oraz analogicznie, wspierający tę funkcję komputer Mac z systemem OS X Yosemite. W aplikacji Ustawienia w iOS 8.1 należy wybrać punkt "Wiadomości", a następnie "Przekazywanie wiadomości tekstowych". Teraz pozostaje wybrać komputer na którego mają być przekazywane sms-y (i na którym będziemy mieli możliwość na nie odpowiadać), a następnie wpisać kod, jaki wyświetli się w aplikacji Wiadomości na komputerze Mac z OS X Yosemite. Wiem, że niektórzy z Was mają problem z aktywacją tej funkcji - aplikacja Wiadomości na Mac z OS X Yosemite nie pokazuje im kodu, jaki muszą wprowadzić na iPhone. Rozwiązaniem tego problemu, jest wejście w ustawienia Wiadomości na iOS i OS X (w jednej i drugiej) i pozwolenie innym na kontaktowanie się z Wami nie tylko poprzez numer telefonu ale także adres e-mail w iCloud. Adresy należy dodać w punkcie wysyłka/odbiór. Rozwiązanie problemu podejrzane na formu MacRumorsObserwuj @mackozer

Zarówno w systemie iOS 8, jak i OS X 10.10 Yosemite, Apple wprowadziło widżety. Ich obecność w centrum powiadomień w iPhone'ach i iPadach to temat na osobny wpis. Dzisiaj chciałbym wam jednak przybliżyć sposób ich konfiguracji oraz zaprezentować moim zdaniem najciekawsze z nich.

Do serii gier o wściekłych ptakach przekonywałem się stopniowo. Zostałem "kupiony" właściwie dopiero wraz z wydaniem Angry Birds Space (do którego później solówkę nagrał Slash), a już zupełnie pochłonęła mnie pierwsza część Angry Birds Star Wars. Rovio trafiło w dziesiątkę tą serią gier. Wściekłe Ptaki oraz ich odwieczni wrogowie - Złe Świnie - wyszły z iPhone'ów, iPadów, urządzeń z Androidem, komputerów Mac i PC i zajęły miejsce w kulturze masowej. Są na koszulkach, w TESCO ludzie niemal zabijali się o pluszowe ptaki, które były tam kiedyś dostępne w ramach promocji. Znalazły się nawet na puszkach i butelkach z napojami, w tym i smakowymi wodami jednej z marek o polskiej nazwie. Ptaki i świnie stały się także bohaterami całkiem niezłych kreskówek opowiadających o ich przygodach. Wszystkie wersje gry doczekały się także różnych tradycyjnych wersji, złożonych z gumowych figurek i plastikowych klocków (moje dzieci mają kilka kompletów Angry Birds Star Wars). Jasnym jest, że kotlet choć nie wiem jak smaczny z każdym odgrzaniem smakuje jednak coraz gorzej. Rovio zabrało się więc za przetwórstwo drobiu i wieprzowiny serwując nam coraz to różne potrawy. Najpierw w App Store pojawił się sequel Angry Birds Star Wars - czyli Angry Birds Star Wars II, w którym chyba po raz pierwszy naciągnięto dzieciaki i ich rodziców na kupowanie zabawek i gumowych figurek, czyli tzw. Telepodów (mamy w kolekcji, a jakże!). W tym samym czasie pojawiła się gra Bad Piggies, która podobnie jak Angry Birds wykorzystywała podstawowe zasady fizyki, a polegała na budowaniu z różnych dostępnych na danej planszy elementów pojazdów pilotowanych przez tytułowe Złe Świnie. Gra zdecydowanie trudniejsza, przez to może nie tak wciągająca jak główna seria, mnie i mojego starszego syna jednak bawi. Biznes wymaga jednak serwowania coraz to nowych potraw drobiowo-wieprzowych. W ciągu ostatniego roku pojawiło się kilka kolejnych tytułów poświęconych Wściekłym Ptakom. Zaczęło się - jeśli dobrze pamiętam - od Angry Birds Go, prostych wyścigach samochodów, czy może bardziej pojazdów zbitych z czego się da. Niestety, na tym inwencja Rovio się skończyła. W tej grze nie było niczego co moim zdaniem przyciągnęło by gracza, no bo ile razy można się ścigać, zbierając rozłożone na kilku podobnych torach owoce? Później Rovio zaserwowało nam grę RPG Angry Birds Epic. Gra pod względem właściwej rozgrywki przypomina mi bardzo kultową dla wielu (nie dla mnie jednak) Heroes of Might and Magic. Owszem, można pograć, jednak drobiowo-wieprzowa rolada podana "na rycerza" nie specjalnie mi smakowała. Z końcem minionego lata Rovio postanowiło zaserwować nam jeszcze raz stary kotlet, tym razem jednak przyprawiony w inny sposób. Mowa o grze Angry Birds Stella - w zamierzeniu skierowanej do dziewczynek (nie chce mi się wierzyć, by w tę grę grały kobiety). Wreszcie kilka dni temu w App Store pojawiła się kolejna gra z serii Angry Birds nawiązująca do popularnej serii filmów i kreskówek - Transformers. Nie ukrywam, że nie jestem fanem filmów o samochodach zamieniających się w roboty (czy odwrotnie) i historyjek o ginącej cywilizacji z planety Krypton (tak wiem, to Superman) lub innej. Tym razem mamy połączenie gry typu biegnij w prawo (Canabalt) ze strzelanką. Złe Świnie ukrywają się w budowlach znanych z oryginalnej gry sprzed lat. Ptaki to jednak wspomniane transformery, które raz są robotami, raz samochodami - w zależności od tego czy mają strzelać, czy szybko przejeżdżać pod walącymi się na drogę skałami. To oczywiście moja czysto subiektywna opinia, ale mam wrażenie, że Rovio już dawno straciło wenę, kucharz, który kiedyś potrafił przyrządzić drób i wieprzowinę w sposób mistrzowski stracił pomysł na kolejne potrawy, a biznes jest przecież bezlitosny. Trzeba cyklicznie wymyślać kolejne, byle by gracze pobrali kolejna wersję i kupią za prawdziwe pieniądze wirtualne monety. To właśnie zmiana modelu dystrybucji z płatnego na freemium także pokazuje moim zdaniem wyraźną zmianę podejścia Rovio do tworzonych przez te studio gier. Przykre jest też to, że Rovio ma na swoim koncie próbę uwolnienia się od Angry Birds. Mowa o ciekawej, choć niestety niezbyt porywającej grze Amazing Alex. Quo Vadis Rovio? Czego możemy się spodziewać? Angry Birds Zombies? Agrny Birds Lord Of The Rings, a może Angry Birds Avengers? Zdecydowanie lepiej wypadają moim zdaniem gry, niezależnych twórców wydawane pod szyldem Rovio Stars (Icebreaker, Tiny Thief). Może czas by Finowie skupili się przede wszystkim na szukaniu nowych talentów?Obserwuj @mackozer P.S. Poniżej znajdziecie linki do większości wymienionych w tekście gier. Angry Birds Transformers dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo (freemium): Pobierz z App Store Angry Birds Go dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo (freemium): Pobierz z App Store Angry Birds Epic dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo (freemium): Pobierz z App Store Angry Birds Stella dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo (freemium): Pobierz z App Store Angry Birds Star Wars II dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo (freemium): Pobierz z App Store Angry Birds Star Wars dla iPhone'a w App Store za 0,89 €: Pobierz z App Store Angry Birds Star Wars HD dla iPada w App Store za 2,69 €: Pobierz z App Store Angry Birds Space dla iPhone'a w App Store za 0,89 €: Pobierz z App Store Angry Birds Space HD dla iPada w App Store za 2,69 €: Pobierz z App Store Bad Piggies dla iPhone'a w App Store za 0,89 €: Pobierz z App Store Bad Piggies HD dla iPada w App Store za 0,89 €: Pobierz z App Store Amazing Alex dla iPhone'a w App Store za 0,89 €: Pobierz z App Store Amazing Alex HD dla iPada w App Store za 2,69 €: Pobierz z App Store

Trwa w najlepsze okres aktualizacji różnych programów do wersji zgodnych z iOS 8 i z nowymi iPhone'ami. Właśnie przyszedł czas na Dropbox. Aplikacja zyskała interfejs przystosowany do rozdzielczości ekranów w nowych iPhone'ach. Wszystko wygląda więc już jak powinno. Program zyskał także wsparcie dla czytnika linii papilarnych Touch ID. Jeśli korzystaliście dotąd z kodu odblokowującego dostęp do programu, a posiadacie iPhone'a 5s, 6 lub 6 Plus to możecie teraz przyłożyć palec do przycisku home zamiast wbijać odpowednie cyfry. Aktualizacja przynosi oczywiście także poprawę stabilności działania programu oraz wyświetlania dokumentów RTF, z którymi faktycznie był problem w iOS 8. Dropbox dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Dopiero teraz, a więc w trzy dni po prezentacji zebrałem i przeanalizowałem wszystkie informacje o nowym 27-calowym iMacu 5K Retina i stwierdzam, że Apple spokojnie mogłoby nadać mu nazwę iMac Pro.

Zabieram się do pisania dłuższej recenzji iPhone'a 6 z perspektywy miesiąca korzystania z tego urządzenia. Kilka tygodni temu podzieliłem się z Wami próbkami zdjęć i filmów nim wykonanych. Tym razem w kilku zdaniach wspomnę o tym, co chyba jest moim zdaniem najważniejsze - o czasie pracy na baterii.

Nie jestem wielkim fanem oficjalnej aplikacji Twittera, choć posiada ona kilka wartych uwagi funkcji, których próżno szukać np. w najlepszym kliencie Twittera dla iPhone'a - Tweebocie. Jedną z nowości, która kilka dni temu pojawiła się w oficjalnej aplikacji zwanej po prostu Twitter, są karty muzyczne. Karty muzyczne to osobny widok podglądu udostępnionego w tweecie utworu. Po stuknięciu na miniaturę z okładką albumu i ikoną odtwarzania, widoczną w danym tweecie, możemy podejrzeć okładkę, odsłuchać fragmentu lub całości i przejść do źródła, np. do iTunes, gdzie - co oczywiste możemy zakupić wybrany utwór lub całą płytę. Sam widok - poza tym, że jest w sumie ładny, nie byłby warty wzmianki, gdyby nie fakt, że można go zminimalizować do ikony umieszczonej w prawym dolnym rogu ekranu, i korzystać dalej z aplikacji Twittera, ciesząc się lecącą w tle muzyką. Oficjalna aplikacja wyświetla też tak utwory i podcasty opublikowane w serwisie SoundCloud przez wybranych twórców. Niestety, nie wyświetlicie i nie odsłuchacie w ten sposób wszystkiego co w tym serwisie jest zamieszczone, a szkoda (lista wspieranych twórców dostępna jest TUTAJ). Wspomnę jeszcze, że nowa funkcja pojawiła się tylko na iPhonie. Oficjalna aplikacja Twittera jest tylko w teorii uniwersalna. W istocie to dwie różne wersje, z których ta dla iPada jest mocno zacofana i Twitter niespecjalnie ją rozwija (to z resztą temat na osobny wpis). Twitter dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App Store

Flickr swego czasu próbował zawalczyć z Instagramem, który dawno już odebrał mu palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o serwisy do dzielenia się zdjęciami. Pojawiła się więc całkiem fajna, wyposażona w filtry upiększające aplikacja dla iPhone'a. Po dwóch latach doczekała się wreszcie aktualizacji do wersji uniwersalnej. Można więc z niej teraz korzystać także na iPadzie. Flickr na iPadzie pozwala oczywiście na to samo co aplikacja uruchomiona na iPhonie. Możemy więc przeglądać zdjęcia własne, jak i osób, które obserwujemy lub odkrywać zupełnie nowe fotografie. Możemy zarządzać swoimi zdjęciami (np. edytować ich opisy, ograniczać do nich dostęp lub udostępniać je publicznie, dodawać tagi, osoby itp.), a także podglądać dane na temat urządzenia, którym zostały zrobione, z jakimi nastawieniami, a także gdzie zostały wykonane. Mi osobiście nowy Flickr dla iPada nie przypadł do gustu. Nie pasuje mi interfejs programu, a przy tym aplikacja jest wyraźnie ociężała. Przycina nie tylko na moim iPadzie 3 ale także na iPhonie 6. Flickr dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Udostępnienie OS X Yosemite zainicjowało falę aktualizacji wielu programów nie tylko dla tego systemu, ale niekiedy także ich odpowiedników dla iOS 8. Przykładem tego są dzisiejsze aktualizacje Wunderlist.p Przypomnę tylko, że Wunderlist to rozbudowany manager list, nie tylko list rzeczy do zrobienia, czy zakupów, ale właściwie różnych innych. To on pozwala mi nie zginąć w zalewie wielu spraw, z Wunderlista korzysta też cała redakcja MyApple. Najnowsza aktualizacja wersji tej aplikacji dla OS X przyniosła przede wszystkim widget do centrum powiadomień, wyświetlający przypisane do nas na bieżący dzień zadania. Jeśli korzystacie z Wunderlist na OS X Yosemite, to po zaktualizowaniu go do najnowszej wersji znajdziecie widget na liście dostępnych w centrum powiadomień. Kolejną nowością jest dodanie Wunderlist do menu udostępniania w przeglądarce Safari. Jeśli jakiś tekst chcemy dodać do wybranej przez nas listy. Wystarczy stuknąć w ikonę ze strzałką w prawym górnym roku okna Safari i wybrać Wudnerlist (należy najpierw dodać go do listy w ustawieniach rozszerzeń w Preferencjach Systemowych). Wartą odnotowania nowością, jaka pojawiła się w najnowszej aktualizacji Wunderlist dla iOS 8 jest integracja programu z 1Password. Po wylogowaniu się z naszego konta w Wunderlist nie będziemy musieli pamiętać danych logowania, czy wychodzić z Wunderlist by uruchomić 1Password. Wunderlist zarówno w wersji dla Mac, iOS, jak i na inne platformy jest dostępny za darmo. Sama usługa posiada bardziej rozbudowaną i płatną wersję Pro. Przyznam jednak, że darmowa wersja jest na tyle rozbudowana, że nie musiałem się dotąd nawet zastanawiać nad wyborem. Wunderlist dla Mac w Mac App Store za darmo: Pobierz z Mac App Store Wunderlist dla iOS 8 w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

1Password bezapelacyjnie jeden z najlepszych programów do generowania i przechowywania haseł, danych logowania, numerów kart kredytowych i innych ważnych danych, doczekał się właśnie aktualizacji, przynoszącej m.in. zmiany interfejsu zgodne z OS X Yosemite. Program wygląda teraz moim zdaniem zdecydowanie lepiej. Być może dla niektórych z Was nie ma to znaczenia. Ja jednak pracuję od kilku miesięcy na OS X Yosemite właśnie i raziły mnie trochę różnice w wyglądzie interfejsu nie tylko z resztą tego programu. Aplikacja zyskała też wsparcie dla iCloud Drive - będę się więc mógł przełączyć z powrotem na synchronizację przez chmurę Apple. Warto jednak pamiętać, że iCloud Drive wymaga najnowszych wersji tych aplikacji (1Password 5 dla iOS 8 i 1Password 5 dla OS X Yosemite). Program zyskał też lepszą obsługę synchronizacji przez Wi-Fi. Synchronizowane są teraz także załączniki do konkretnych wpisów. Korzystam z tej aplikacji od lat, zapisuję w nie nie tylko hasła, ale wiele innych cennych i ważnych danych (na co nie pozwala systemowa synchronizacja haseł przez iCloud w OS X i iOS). Moim zdaniem, choć 1Password kosztuje nie mało, to wart jest tych pieniędzy. 1Password dla Mac w Mac App Store w cenie 30,99 €: Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer

Wczorajsza informacja o końcu istnienia targów i konferencji Macworld Expo przeszyła mnie niczym karabinowa kula, co więcej była w pewnym stopniu swego rodzaju "anty-prezentem" na moje 40 urodziny, które obchodziłem w ostatni poniedziałek. Anty-prezentem przypominającym mi o tym, że czas nieprzerwanie gna do przodu i nic nie jest wieczne i także rzeczy dobre i cenne nie są w stanie przetrwać próby czasu, a przede wszystkim zmieniających się okoliczności

Mailbox - popularny program pocztowy dla iOS, którego głównym zadaniem jest pomoc użytkownikowi w uporaniu się z natłokiem przychodzącej korespondencji doczekał się wreszcie aktualizacji przynoszącej m.in. dostosowanie interfejsu użytkownika do 4,7- i 5,5-calowych ekranów nowych iPhone'ów. Od dzisiaj wszystko jest wreszcie ostre i czytelne, a nie sztucznie rozciągnięte. To nie wszystkie nowości jakie przynosi wspomniana aktualizacja. Użytkownik może teraz także przypisać inne niż domyślne funkcje do gestów przesunięcia wiadomości w widoku listy w prawo lub w lewo. Aktualizacja naprawia też błędne działanie powiadomień Push w iOS 8, które faktycznie nie działały od czasu pojawienia się nowego systemu. Wraz z wydaniem aktualizacji dla Mailbox dla iOS 8 Dropbox - bo to przecież ten serwis jest jego właścicielem - rozpoczął także otwarte publiczne testy beta wersji tego programu dla OS X. Teraz betę Mailbox dla Mac może pobrać każdy. Myślę, że jednak kto chciał to już dawno pobrał tę aplikację i w jakiś sposób wszedł w posiadanie tzw. "betacoinu" (wirtualnego żetonu) aktywującego betę. Moi stali czytelnicy wiedzą, że do Mailboksa miałem przynajmniej kilka podejść. Ostatecznie zacząłem korzystać z tego programu zarówno na iOS jak i OS X. Niestety moje roztrzepanie powoduje, że nie jestem w stanie utrzymać "Inbox Zero", ale przyznaję, że Mailbox pozwala mi lepiej zapanować nad natłokiem korespondencji niż inne aplikacje. Wersja dla Mac ma jeszcze moim zdaniem sporo wad (problemy z wysyłaniem załączników czy poprawnym umieszczaniem zdefiniowanych wcześniej podpisów), dlatego w tym wypadku korzystam równolegle z Mailbox i Sparrow. Program ma moim zdaniem duży potencjał i w samym zarządzaniu pocztą spisuje się świetnie. Wersję beta Mailbox dla Mac możecie pobrać ze strony www.mailboxapp.com Mailbox dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Z różnych powodów, czasem zamiast czytać tekst, wolimy go usłyszeć. Zarówno system OS X, jak i iOS mogą nam to umożliwić, w dodatku w języku polskim. Ten krótki poradnik pokaże wam, jak tego dokonać.

iPhone 6 jest na rynku już tyle czasu, że czas na pierwsze "długodystansowe" testy. Tym razem wraz z MacKozerem rozprawiamy się z "aferami" Bendgate i Hairgate. Spekulujemy także co Apple pokaże 16 października podczas kolejnej konferencji.

*Ostatnio dzięki uprzejmości Sony Polska, miałem okazję testować ubiegłorocznego flagowca firmy - Xperię Z2. Zainteresowani telefonem z pewnością przeczytali już kilka testów tego urządzenia, dlatego ten tekst nie będzie miał takiego charakteru. Jako użytkownikowi iPhone’a, nie sposób nie oceniać mi Z2 przez pryzmat sprzętu Apple, jednak moi czytelnicy wiedzą, że od dłuższego czasu chętnie korzystam z wielu rozwiązań konkurencji. * Zaczynając od kwestii hardware’owych, Xperia Z2 to telefon bardzo duży, choć na szczęście posiadający niewielkie tylko ramki wokół ekranu o przekątnej 5,2”. Mimo dość sporych dłoni, miałem problem z obsłużeniem go jedną ręką, choć nie było to niemożliwe. Na podstawie krótkich oględzin następcy w postaci Z3, wydaje mi się, że w przypadku tegorocznego modelu problem zostanie w dużym stopniu zniwelowany za sprawą cieńszej bryły o zaokrąglonych bokach. Niestety Xperia Z2 nie wypada dobrze w teście „wiązania butów z telefonem w kieszeni”, choć oczywiście nie dla każdego musi to być problem i ciężko wskazywać to jako wadę telefonu.

Niektórzy z Was z pewnością wiedzą, że nie mogę odżałować starego Foursquare'a, który nie tylko pozwalał na podejrzenie tego, gdzie znajdują się nasi znajomi, ale też na swego rodzaju podpisanie się "tu byłem" i rywalizację o to, kto zostanie merem (czyli mayorem) danego miejsca. Zwykle takie wyścigi robiliśmy sobie razem z Tomkiem Wyką podczas różnych wyjazdów konferencyjnych. Niestety Foursquare zamienił się moim zdaniem bezużyteczny serwis rekomendacji restauracji czy punktów usługowych, a na otarcie łez dostaliśmy aplikację Swarm. Swarm nigdy starym Foursquarem pewnie nie będzie, ale faktycznie przydaje się do podejrzenia, którzy ze znajomych znajdują się w bliskiej lub dalszej okolicy. Dzisiejsza aktualizacja tego programu przynosi moim zdaniem bardzo przydatne usprawnienie - widget dla centrum powiadomień, pozwalający nie tylko na podejrzenie, którzy znajomi są tuż obok, ale także na zameldowanie się w proponowanej przez program lokalizacji. Instalacja widgetu jest prosta. Wystarczy przewinąć w górę centrum powiadomień. Wybrać Edytuj, a następnie stuknąć w zieloną ikonę "+" obok widgetu Swarm (lub innego, który chcemy zainstalować). Program Swarm dla iPhone'a dostępny jest za darmo w App Store: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

iPhone nie jest może urządzeniem na którym piszę całe teksty na bloga czy newsy na MyApple. Świetnie jednak uzupełnia mojego Maca, nawet chyba lepiej niż iPad - z prostego powodu, jest zawsze w kieszeni. Moja praca z tekstem na iPhonie często związana jest z kopiowaniem go z jednego miejsca i wklejaniem w inne. Często ten sam fragment tekstu lub link muszę wkleić kilka razy, ale niestety nie pod rząd. Czasem w międzyczasie muszę skopiować i wkleić coś innego. Żonglowanie aplikacjami, zaznaczanie, kopiowanie i wklejanie - to może być irytujące. Od lat szukałem czegoś takiego jak uniwersalny schowek na wiele elementów, dostępnych do tego z niemal każdego miejsca i aplikacji. Wreszcie się doczekałem - mowa o Clips. Clips to właśnie taki uniwersalny schowek na wiele elementów, który w zmyślny sposób omija ograniczenia narzucone przez Apple i nowe funkcje, jakie pojawiły się w iOS 8. Sama aplikacja jest w istocie tylko panelem ustawień i podglądem wszystkich zapisanych w niej treści, to co najważniejsze, to tak naprawdę widget w centrum powiadomień. Po zaznaczeniu i skopiowaniu jakiejś treści, pojawia się ona zarówno w aplikacji jak i we wspomnianym widgecie. Aby dodać ją na stałe do listy skopiowanych rzeczy, które dostępne będą do wykorzystania później, należy stuknąć w ikonę "+" (w innym wypadku po skopiowaniu innej rzeczy, ta niedodana do listy zostanie ze schowka wymazana). Zapisane na stałe treści są dostępne z każdego miejsca i każdej aplikacji bezpośrednio w centrum powiadomień. Możemy skopiować samą treść, treść i adres URL lub sam adres. Oczywiście Clips potrafi zapisać też skopiowane obrazki. Jeśli są one zbyt duże, program zapisze link pod którym są dostępne. To z resztą nie wszystkie możliwości programu. Clips to także dodatkowa klawiatura będąca w istocie listą zapisanych i wcześniej skopiowanych rzeczy. Jeśli chcemy coś wkleić do tekstu, nad którym aktualnie pracujemy, wystarczy przełączyć klawiaturę na Clips i wybrać właściwą treść. Do poprawnego działania klawiatura Clips wymaga aktywacji pełnego dostępu w ustawieniach. Jeśli dotąd męczyliście się z kopiowaniem i wklejaniem na iPhonie lub iPadzie tych samych treści, to Clips jest świetnym rozwiązaniem. Program dystrybuowany jest w modelu freemium. Możemy pobrać go za darmo, jednak ilość rzeczy, jakie w nim będziemy mogli zapisać ograniczona jest do dwóch. Odblokowanie pełnej wersji (nielimitowana, a właściwie ograniczona tylko ilością wolnej pamięci w iPhonie lub iPadzie, pojemność schowka). Clips dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App Store

Po ponad dwóch latach używania dzisiaj zepsuły mi się moje ulubione EarPodsy. Mówcie co chcecie, ale ja bardzo wysoko cenię te słuchawki. Miały dla mnie przynajmniej kilka zalet:

W świecie wszechobecnej technologii, wielu rodziców zastanawia się, czy udostępniać swoim dzieciom sprzęt i jeśli tak, to do jakiego użytku. Przed podobnym problem stanął Steve Jobs, który ograniczał swoim córkom i synowi dostęp do elektroniki użytkowej, w tym produktów Apple.

Marketing w sieci to zarówno ogromne możliwości, ale i trudne pole do działania dla osób, które nie mają o tym pojęcia, a ich wiedza ogranicza się do tego, że trzeba mieć fanpage na Facebooku czy konto na Twitterze. Są oczywiście osoby, które w tym temacie czują się jak ryba w wodzie, jest jednak wiele osób, które muszą się tego nauczyć, a przynajmniej zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Pomóc im w tym postanowiło Google. W amerykańskim App Store (niestety tylko w nim) pojawiła się właśnie aplikacja o nazwie Primer, będąca zbiorem krótkich lekcji z marketingu. Primer serwować ma nam krótkie, bo trwające od 3 do 5 minut, lekcje z trzech podstawowych działów marketingu w sieci: content marketingu, PR i kontaktu z mediami oraz marketingu w wyszukiwarkach. W każdym z tych działów znalazły się po kilka tego typu krótkich lekcji. Google obiecuje rozszerzyć zakres tematów dostępnych w tej aplikacji. Każda lekcja to krótka historia, będąca przykładem do omawianego tematu. Na jej końcu znajduje się krótki quizz, w którym możemy sprawdzić sobie stopień jego przyswojenia. I tak w pierwszej lekcji poświęconej content marketingowi czeka nas posegregowanie różnych pojęć, jak np. tweet, Twitter, Pinterest, wideo itp., w dwa zbiory: tworzenie treści i dzielenie się treścią. Oczywiście, zawarte w programie lekcje to absolutne podstawy. Myślę jednak, że mogą one pomóc całkiem sporej grupie osób, nawet tym, którym wydaje się, że wiedzą dużo i którzy określają się mianem "Social Media Ninja". Primer przydać się też może, a raczej mógłby różnej maści politykom, którzy właśnie aktywują się na Twitterze i Facebooku w związku ze zbliżającymi się wyborami, a którzy w ogóle nie mają pojęcia jak w mediach społecznościowych funkcjonować. Napisałem, że "mógłby", bo niestety dla nich Primer dostępny jest tylko w języku angielskim, no i tak jak wspomniałem tylko w amerykańskim App Store. Adepci i eksperci od marketingu powinni moim zdaniem się w niego zaopatrzyć. Założyć konto w amerykańskim App Store nie jest specjalnie trudno (nie potrzeba do tego karty kredytowej czy płatniczej), a sam program dostępny jest za darmo. Primer w amerykańskim App Store.Obserwuj @mackozer

Poranny przegląd prasy na iPhonie i iPadzie to nie nowość. Aplikacje takie jak Flipboard, czy Zite pojawiły się stosunkowo szybko po premierze pierwszego iPada, a więc dobre kilka lat temu. Teraz swoją własną aplikację do porannej prasówki przy kawie lub w toalecie serwuje nam Goolge. Kładę w tym wypadku nacisk na ten poranny przegląd prasy nie bez powodu. Dla mnie aplikacja Google News & Weather, to właśnie program, po którego moim zdaniem sięgać będzie się przede wszystkim rano. Google dobrze o tym wie - stąd najwyższe miejsce głównego widoku zajmuje prognoza pogody. To przecież jedna z tych informacji, po którą sięga się rano. W swojej aplikacji Google serwuje prognozę na kilka dni. Aby zobaczyć szczegóły wystarczy stuknąć w wybrany dzień, a program wyświetli wykres temperatur oraz informację o ewentualnych opadach lub ich braku. Poniżej panelu z prognozą pogody znalazły swoje miejsce panele z poszczególnymi kategoriami newsów. Są więc wiadomości z Polski, wiadomości lokalne (w moim przypadku oczywiście z Łodzi i okolic), wiadomości ze Świata, jest też sekcja newsów ze świata technologii i sportu. Mamy oczywiście możliwość dostosowania, które sekcje mają się wyświetlać, a które nie. Stuknięcie w zajawkę aplikacji wyświetla wybrany tekst u źródła. Nawigacja pomiędzy poszczególnymi sekcjami jest także stosunkowo prosta. Wystarczy przesunąć palcem w lewo lub w prawo by przenieść się np. tylko do wiadomości z regionu. Google nie odkrywa swoją aplikacją Ameryki, ale przyznaję, że do mnie ten program przemawia. Dostaję w pigułce zestaw informacji do porannej kawy. Google News & Weather dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Nie ma dnia, abym nie otrzymał kilku update’ów aplikacji na iOS, których główny przekaz to:

iPhone wyrywa zarost! Pewnie! Są jednak jeszcze bardziej drastyczne przypadki! Spróbujcie - jeśli tylko macie długie włosy wysuszyć sobie je suszarką trzymając ją drugim końcem (wlotem powietrza) w ich kierunku. Domyślacie się czy się to skończy? Podobnie jest z iPhonem 6 i wyrywaniem przez niego włosów z twarzy. I choć sam przekonałem się, że to możliwe, to uważam tzw. "Hairgate" za bzdurę. Dlaczego? Dowiecie się tego z poniższego filmu, na którym prezentuję że faktycznie iPhonem 6 można wyrwać sobie włosy z twarzy. Pytanie tylko po co to robić? Obserwuj @mackozer

W ostatnich dwóch dniach Google zaktualizowało chyba wszystkie swoje aplikacje dla iOS, tak by dobrze wyglądały na ekranach iPhone'ów 6 i 6 Plus. Aktualizacji doczekała się m.in. przeglądarka Chrome, która zyskała m.in. funkcję pobierania plików. Przypomnę, że w iOS 8 potrafi to także systemowa przeglądarka Safari. W jednym i drugim przypadku działanie programów jest banalnie proste. Wystarczy stuknąć w link na stronie, a przeglądarka pobierze plik i zaproponuje jego otwarcie w jednym z zainstalowanych programów. W przypadku Safari, program dodatkowo sugeruje program, w którym dany plik powinien być otwarty, choć moim zdaniem nie są to zbyt celne sugestie. Zdecydowałem się na pobranie pliku ZIP, z czym poradziło sobie zarówno Safari jak i Chrome. Zaskoczeniem dla mnie był jednak fakt, że za nic nie mogłem tego pliku zapisać na dysku Google Drive za pośrednictwem oficjalnej aplikacji. Program co prawda otwierał się ale to wszystko. Pobranego przez Chrome czy Safari pliku ZIP nie szło zapisać. Problemów nie miał z nim za to Dropbox. Po wybraniu oficjalnej aplikacji, pytała się ona od razu o miejsce, w którym zapisany ma zostać pobrany plik. Obserwuj @mackozer

Miejsca na dysku czy w pamięci masowej nigdy nie jest za wiele. Wielokrotnie przekonywałem się o tym zwłaszcza podczas licznych podróży, kiedy karta pamięci w aparacie zapychała się dość szybko, podobnie pamięć masowa w iPhonie czy iPadzie. Są oczywiście dyski w chmurze, które w większości wypadków są rozwiązaniem, co jednak jeśli nie mamy dostępu do sieci, a więc i zgromadzonych tam danych? Co jeśli w takiej sytuacji chcielibyśmy np. obejrzeć film, albo podzielić się plikami ze znajomymi, z którymi np. prowadzimy relację z jakiejś imprezy (np. Macworld w San Francisco)? Jednym z ciekawszych rozwiązań jest dostępny od niedawna na rynku przenośny i bezprzewodowy dysk WD MyPassport Wireless. WD MyPassport Wireless ze względu na swoje rozmiary kojarzy mi się na pierwszy rzut oka z bankiem energii o dużej pojemności. Jest stosunkowo gruby i ciężki - nie na tyle jednak, by trzymanie go w dłoni, a tym bardziej w podręcznej torbie było jakimś problemem. Podstawowa wersja urządzenia z dyskiem o pojemności 500 GB posiada wymiary 127 x 86 x 21,8 mm (wersje o większych pojemnościach są o kilka milimetrów grubsze). Wzornictwo urządzenia nie budzi wątpliwości. MyPassport Wireless przypomina zewnętrzny dysk MyPassport w wersji dla Mac. Na szczytowej ścianie urządzenia znalazło się gniazdo USB 3.0, przycisk Power oraz przycisk wielofunkcyjny. Górna powierzchnia poza logo mieści także wskaźniki naładowania baterii oraz wskaźnik połączenia WiFi. Jako że to przenośny dysk bezprzewodowy, wyposażony jest we wbudowaną baterię (co z pewnością miało wpływ na jego grubość), która pozwala na trochę ponad 5 godzin pracy (producent deklaruje 6) i 20 godzin czuwania (standby). Znajdujący się na górnej powierzchni wskaźnik zmienia kolor w zależności od poziomu energii w baterii. Dysk wyposażony jest oczywiście także w router WiFi. Urządzenie może stworzyć własną sieć - co przydaje się zwłaszcza w podróży, kiedy do takiej sieci podłączyć możemy kilka urządzeń, może też po stosunkowo prostej konfiguracji działać w utworzonej już sieci. W tym drugim wypadku możemy podłączać się bezpośrednio do niego, nasze urządzenia będą widzieć się także z tymi np. w sieci domowej, do której zalogowany jest też WD MyPassport Wireless. I tak mój MacBook Air zalogowany do stworzonej przez dysk sieci WiFi widział bez problemu TimeCapsule. W środku znalazł się router WiFi wspierający standard 802.11n dual-stream (2x2). Z urządzenia może korzystać jednocześnie maksymalnie do 8 urządzeń, mogą być to komputery, iPhone'y, iPady czy iPody touch oraz urządzenia z systemem Android z zainstalowaną aplikacją WD MyCloud (dostępną zarówno dla iOS, jak i Androida - tą samą, którą zarządza się domowymi serwerami NAS). MyPassport Wireless pozwala na strumieniowanie filmów w HD do czterech urządzeń jednocześnie. Ich przesyłanie odbywało się generalnie płynnie, choć zdarzały się niekiedy przycięcia, niezależnie od tego, czy do dysku podłączone było jedno, czy więcej urządzeń. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego pracy przy podłączeniu do komputera. Standard USB 3.0 zapewnia szybki przesył danych. Dysk wyposażony jest też w czytnik kart pamięci SD - co czyni go świetnym bankiem multimediów zwłaszcza na wyjazdach i to niekoniecznie wakacyjnych. Podczas grupowego wyjazdu na konferencję wszyscy członkowie ekipy mogą ładować na niego swoje zdjęcia do późniejszego wspólnego ich wykorzystania. Pobieranie zdjęć z karty na dysk może odbywać się automatycznie od razu po włożeniu jej do czytnika, może być też inicjowane przez wciśniecie przycisku wielofunkcyjnego. WD MyPassport Wireless oczywiście serwuje swoją stronę z ustawieniami. Dostępna jest ona pod adresem 192.168.60.1. Można na niej podejrzeć ilość wolnego miejsca, dokładny poziom energii w baterii czy status połączenia WiFi. Obsługa wspomnianej wyżej aplikacji WD MyCloud nie powinna być problemem dla większości użytkowników. Wybieramy dysk z menu i mamy dostęp do różnego rodzaju plików na nim zgromadzonych. Można też zintegrować ją z popularnymi usługami dysków w chmurze, jak Dropbox, Google Drive, OneDrive czy MyCloud. Podobnie jak strona w przeglądarce, także aplikacja serwuje informację o poziomie energii oraz o sieci WiFi, do której dysk jest podłączony. Zauważyłem jednak, że aby korzystać z WD MyPassport Wireless przez aplikację WD MyCloud na iPhonie czy iPadzie, musi on podłączyć się bezpośrednio do utworzonej przez niego sieci. WD My Passport Wireless może znaleźć zastosowanie w różnych sytuacjach. Producent promuje go m.in. jako świetny bank multimediów na rodzinne wyjazdy. Osobiście dla mnie największą zaletą WD MyPassport Wireless jest możliwość wykorzystania go nie do puszczania filmów moim dzieciom, ale jako redakcyjnego banku danych, w związku z czym poważnie rozważam jego zakup, właśnie z przeznaczeniem na nadchodzące wyjazdy redakcji MyApple. WD MyPassport Wireless dostępny jest w trzech pojemnościach: 500 GB oraz 1 i 2 TB. Więcej informacji o WD MyPassport Wireless znadziecie na stronie producenta.Obserwuj @mackozer

iPad to bez wątpienia wygodne urządzenie mobilne, równie dobrze jednak sprawdza się na biurku, jako niewielkich rozmiarów komputer osobisty. Sam dość często wykorzystuję go jako maszynę do pisania. Tutaj jednak zwykle napotykam na pewne problemy. Dotąd nie znalazłem klawiatury dla iPada, na której pisałoby się tak wygodnie jak na klawiaturze pełnowymiarowej, np. tej bezprzewodowej od Apple. iPad musi jednak stać na jakiejś podstawce, jeśli chcemy w ten sposób pracować, a to także nie jest do końca wygodne. Rozwiązaniem jest specjalny stojak dla iPada integrowany właśnie z bezprzewodową klawiaturą Apple. Mowa o nimblstand. Kiedy otrzymałem przesyłkę zastanawiałem się skąd wziął się pomysł na tego typu akcesorium. Szybko jednak zdałem sobie sprawę z tego, że miniaturowe klawiatury dla iPada nie sprawdzają się w praktyce, a jedyną sensowną jest właśnie bezprzewodowa klawiatura Apple z pełnowymiarowymi klawiszami. Dotąd brakowało tylko elementu, który połączyłby jedno z drugim. Teraz jest właśnie nimblstand. Na nimblstand składają się dwa plastikowe elementy. Pierwszy z nich to właściwy stojak dla iPada lub iPhone'a, z wycięciem na przycisk Home oraz specjalną wnęką, w którą wsuwany jest walcowata podstawa (będąca jednocześnie pojemnikiem na baterie) bezprzewodowej klawiatury Apple. Drugi element to podstawka zapewniająca dodatkową stabilizację. Można ją podłączyć zarówno z jednej jak i z drugiej strony (w miejscu klawiatury). Nimblstand pozwala nie tylko na stworzenie swego rodzaju komputera "dwa w jednym" złożonego z zewnętrznej klawiatury i iPada, może być też także stojakiem pozwalającym na umieszczenie w nim iPada pod kątem mniejszym kątem. Mam jednak wrażenie, że w tym ustawieniu warto pozostawić zewnętrzną klawiaturę w stojaku - zapewnia ona większą stabilność konstrukcji. Moim zdaniem nimblstand to świetne akcesorium przede wszystkim dla tych, którzy pracują na iPadzie, przede wszystkim przy biurku. Piszą teksty, tworzą prezentacje czy inne dokumenty multimedialne. Wspomnieć wypada, że w komplecie znalazł się także stylus Wacom Bamboo. Nimblstand pasuje zarówno do starszych typów dużych iPadów jak i do iPada Air - dla tego ostatniego w komplecie znalazły się odpowiednie gumowe podkładki. Można w nim też bez problemu ustawić iPada mini. Jego producent poszukuje obecnie dystrybutora w naszym kraju. Akcesorium dostępne jest oczywiście za pośrednictwem strony internetowej. Wersja ze stylusem Wacom Boamboo kosztuje 56,99 dolarów. Sam nimblstand można już mieć w cenie 39,99 dolarów. Pamiętać jednak trzeba, że bezprzewodową klawiaturę Apple musimy dokupić sobie we własnym zakresie. Więcej o tym produkcie dowiecie się na stronie: www.nimblstand.comObserwuj @mackozer

W temacie aplikacji dla Mac do tworzenia grafiki wektorowej zaczyna być coraz ciekawiej. W ubiegłym tygodniu opisywałem stosunkowo prosty program Bluetail, a kilka dni później pojawił się zdecydowanie bardziej rozbudowany konkurent o nazwie Affinity Designer.

Find My iPhone został wydany jako aplikacja w czerwcu 2010 dla użytkowników MobileMe. Wraz z wydaniem iCloud w październiku 2011, serwis został udostępniony dla wszystkich użytkowników iCloud

Mimo bardzo pozytywnych recenzji iPhone'a 6 i iPhone'a 6 Plus, jako podstawowy mankament tych telefonów wskazano wystający obiektyw i skłonność do dość łatwego wyginania się większego modelu. Kanał PeripateticPandas postanowił w humorystyczny sposób podejść do obu tematów i przygotował filmy, które prezentują sposób "naprawy" obiektywu, jak i zabezpieczenia iPhone'a przed wyginaniem się.