Nadarzyła się okazja aby zajrzeć Timowi Cookowi do portfela. Wyniki finansowe Apple za trzeci kwartał są… No właśnie? Koniecznie odsłuchajcie ten odcinek MacGadki jeśli chcecie wiedzieć czy to już koniec Apple, a może koniec PC?
W OS X Yosemite - będącym jeszcze w wersji beta najnowszym systemie operacyjnym dla komputerów Mac - wprowadzono od dawna oczekiwany ciemny tryb interfejsu. Przyznam, że na obecną chwile, zwłaszcza przy niedostosowaniu ikon wielu programów do ciemnego paska menu i systemowego docka, nie wygląda to jeszcze najlepiej. Jeśli jednak Wam się podoba i korzystacie z niego np. wieczorami czy w nocy, to powinien zainteresować Was mały program o nazwie Lights-Out. Lights-Out to właściwie panel preferencji dla OS X Yosemite pozwalający na zautomatyzowanie przełączania trybów interfejsu pomiędzy jasnym, a ciemnym. Lights-out przypomina mi pod pewnym względem aplikacje, które o odpowiedniej godzinie przygaszały ekran czy zamieniały obraz w negatyw (tak by praca na komputerze w ciemnościach nie męczyła oczu). Panel preferencji Lights-out pozwala na ustawienie czasu, w którym komputer przełączy interfejs na jego ciemną lub jasną wersję. Wystarczy wpisać pełną godzinę, o której dany tryb jest aktywowany. Przed zmianą godzin należy dezaktywować tę funkcję (w tym samym panelu preferencji). Tak, jak sam OS X Yosemite tak i program to jeszcze wersja beta, stąd bywają z nim problemy. Jeśli nie będziecie mogli zainstalować go po podwójnym kliknięciu w plik PREF, to zawsze można go przeciągnąć bezpośrednio na okno preferencji systemowych. Bywa, że po uruchomieniu programu zarówno menu OS X jak i dock zaczynają migać (jasny-ciemny). Autor zaleca sprawdzenie w Monitorze Aktywności czy demon Lights-Out nie jest uruchomiony dwukrotnie (zabicie jednego procesu rozwiązuje problem). Light-Out to jeszcze ciekawostka. Cieszę się jednak, że już teraz powstają aplikacje wykorzystujące nowe funkcje w tym systemie. Panel preferencji Light-Out można pobrać TUTAJ. Źródło: 9To5MacObserwuj @mackozer
Vox to jeden z ciekawszych i godnych polecenia odtwarzaczy muzycznych dla Mac. Program opisywałem niemal równo rok temu. Od tego czasu ewoluował, zyskując m.in wsparcie dla odtwarzania muzyki w bezstratnym formacie. Wspominałem rok temu, że Vox przypominał mi trochę Winampa. Nic dziwnego, nad programem pracuje twórca tamtej legendarnej aplikacji. Wspominam o Vox w związku z najnowszą jego aktualizacją. Program zyskał m.in. integrację popularnego serwisu SoundCloud. Mamy możliwość zarówno odsłuchiwania strumienia z utworami publikowanymi przez obserwowane przez nas konta (ja obserwuję głównie wytwórnie muzyczne z metalem) oraz utwory, które polubiliśmy. Aktualizacja przyniosła też funkcję Collections, pozwalającą na dostęp do wszystkich list odtwarzania, także tych z iTunes. Możemy teraz także tworzyć kolejkę odtwarzania z utworów pochodzących z różnych źródeł. Program Vox dla Mac dostępny jest w Mac App Store za darmo. Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
O polskim programie InstaPlace pisałem już jakiś czas temu zarówno na MacKozer.pl, jak i przy okazji wyboru tej aplikacji do promocji filmu World War Z. Program pozwala na dodawanie do zdjęć napisów, znaków itp. elementów pozwalających na stworzenie nam bardziej lub mniej gustownych pocztówek. Wspominam o InstaPlace nie bez przyczyny. Program dostępny jest co prawda w dwóch wersjach, darmowej z reklamami i płatnej (bez reklam), to jednak ta druga dostępna jest dzisiaj za darmo. Przypomnę, że program pozwala na dodawanie do zdjęć różnego rodzaju napisów, związanych z miejsce, w którym dana fotografia została zrobiona. Są to więc nazwy miejscowości ulic i towarzyszące im elementy graficzne (np. nazwa ulicy stylizowaną na starą tablicę) itp. Możemy także dodawać własne napisy czy zmieniać ich pozycję na zdjęciu. Kilka miesięcy temu aplikacja zyskała kilka nowych zestawów tematycznych, a także możliwość tworzenia pocztówek wideo. Wybierając zdjęcia z galerii w iPhone możemy od razu podejrzeć je z nałożonymi tego typu elementami graficznymi (możemy je oczywiście zmienić). InstaPlace nie jest może aplikacją z której korzystam często. Wracam do niej co jakiś czas. Jeśli bawicie się w tego typu "upiększanie" zdjęć to InstaPlace jest na pewno programem wartym uwagi. Dzisiaj możecie zaopatrzyć się za darmo w na co dzień płatną wersję bez reklam. InstaPlace dla iPhone'a w App Store: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
*Przy okazji downgrade'u z OS X Yosemite do OS X Mountain Lion, a następnie aktualizacji do Mavericks natknąłem się na problem, który mnie bardzo zaniepokoił. Moje jedyne konto użytkownika na MacBooku przestało posiadać uprawnienia administratora, a innego konta nie było. Problem wydawał mi się naprawdę spory, tym bardziej, że oczywiście nie posiadałem pendrive'a z OS X 10.8, który był, jak mi się wydawało niezbędny w tej sytuacji. Na szczęście poradziłem sobie w inny sposób, który opiszę Wam poniżej. * Aby zresetować hasło bez uprawnień administratora wyłączamy komputer, naciskami CMD+R i włączamy go. Po chwili pojawi się ekran, którego przeważnie używamy do wgrywania kopii zapasowej. Na górnej belce naciskamy Narzędzia i tam Terminal. Wpisujemy komendę resetpassword i zatwierdzamy ją returnem (czyli enterem, jeśli ktoś jest przyzwyczajony do słownika z systemu Windows). Pojawią się nam w tym miejscu wszystkie konta, którym będziemy mogli nadać nowe hasła. Jak zobaczyłem w swoim przypadku, okazało się, że na moim komputerze pojawiło się konto administratora o nazwie root i to właśnie jemu zresetowałem hasło. Zapamiętałem login i nowo podane hasło, zamknąłem Terminal i uruchomiłem komputer ponownie. Tam podałem zapamiętane dane i mogłem już do swojego konta przydzielić uprawnienia administratora. W podobny sposób mogłem zresetować każde hasło innego użytkownika.
[LIST=1]*]Jeśli iPhone były firmą, to byłby większy od McDonalda i Coca Coli razem wziętych. *]Sam iPad wygenerował więcej przychodu w ostatnim kwartale niż Facebook, Twitter, Yahoo, Groupon i Tesla. *]Apple z samej sprzedaży akcesoriów sprzętowych zarabia więcej niż sieć restauracji Chipotle. *]Wart 4.5 miliarda dolarów rynek iTunes, oprogramowania i usług Apple jest większy niż eBay. *]Podczas gdy sprzedaż linii iPod się kurczy, to nadal jest ona większa o 77% niż sprzedaż reklam w serwisie Twitter.[/LIST] Obserwuj @tomasz Źródło: Slate.com
Internet to bez wątpienia źródło wiedzy, a jej centrum to Wikipedia. Mam co prawda mocno krytyczny stosunek do tej cyfrowej "encyklopedii" i z dużą dawką sceptycyzmu pochodzić do zawartych w niej informacji, to jednak jest to narzędzie, z którego korzystam niezwykle często. W większości przypadków robię to z komputera Mac, zdarza się jednak, że odwiedzam Wikipedię z iPhone'a czy iPada. Z nową aplikacją dla iOS odwiedziny te będą na pewno zdecydowanie bardziej wygodne. Program zyskał nowy, zdecydowanie bardziej przejrzysty wygląd, został także przepisany do natywnej wersji dla iOS. Aplikacja oczywiście ładuje treści z sieci, zyskała jednak funkcję zapisywania wybranych haseł (stron) do pamięci, dzięki czemu będą one dostępne nawet offline. Przyda się to do budowania podręcznej biblioteki haseł, z których często korzystamy. Mamy także dostęp do ostatnio odwiedzonych haseł, a także możliwość wczytania losowo wybranego hasła z Wikipedii. Program oferuje właściwie dwa główne menu. Pierwsze oferujące dostęp do zapisanych czy ostatnio otwartych haseł, dostępne jest po stuknięciu w ikonę "W". Drugie, pozwalające na wygodną nawigację w obrębie danego hasła dostępne jest pod ikoną listy (z prawej strony na pasku narzędziowym). Nowa aplikacja Wikipedii umożliwia także edycję haseł bez potrzeby logowania się do serwisu. Pojawiła się także funkcja, z której jednak nie będzie nam dane skorzystać w naszym kraju, pozwalająca na korzystanie z Wikipedii bez ponoszenia kosztów za przesył danych przez sieć komórkową. Wikipedia Zero, bo o niej mowa, stworzona została głównie z myślą o krajach trzeciego świata i rozwijających się, by dać użytkownikom możliwość darmowego dostępu do wiedzy. Wikipedia Mobile dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wunderlist to jedno z moich podstawowych narzędzi, dzięki któremu jestem w stanie ogarnąć tematy do publikacji w dziale news czy na blogu MyApple. Służy mi z resztą do tworzenia wielu innych list. Korzystam z tej usługi i aplikacji od pierwszego dnia jej udostępnienia w listopadzie 2010 roku (to już prawie 4 lata!) i śledzę jej rozwój. Właśnie pojawiła się kolejna duża trzecia wersja serwisu Wunderlist, a także aplikacji dla Mac, iOS oraz dla wielu innych platform. Program w wersji dla Mac i iOS zyskał nowy, zdecydowanie bardziej nowoczesny design, choć nadal to stary dobry Wunderlist. Najbardziej podoba mi się wygląd programu na iPhonie i w OS X. Aplikacja jest zdecydowanie bardziej przejrzysta. Zmieniono krój liter, wygląd ikon w interfejsie, a także ikony samej aplikacji.Każda wersja Wunderlist działa też wyraźnie szybciej, choć nie wiem czy nie jest to efekt placebo. Jedną z moim zdaniem większych nowości jest synchronizacja w czasie rzeczywistym. Super sprawa, oby tylko zawsze działała. To, co moim zdaniem było największą bolączką całej usługi Wunderlist to tzw. backend, a dokładnie wydajność serwerów. Synchronizacja w czasie rzeczywistym wymagać będzie z pewnością o wiele większego zaplecza, a skoro szóstka cudownych dzieci (6Wunderkinder) się tym chwali, to mam nadzieję, że wiedzą co mówią. Jak na razie faktycznie synchronizacja działa bardzo szybko. To co wprowadziłem na iPadzie momentalnie pojawiało się w Wunderlist na iPhone czy na Macu. To zdecydowanie dobry znak. Pamiętam, że przy okazji premiery Wunderlist 2 synchronizacja z serwerami zwyczajnie padła. Równie interesująca jest funkcja publicznego udostępniania list w widoku web. Wystarczy tylko stuknąć lub kliknąć w "Publikuj" w dolnym menu kontekstowym listy by utworzyć w serwisie Wunderlist odpowiednią stronę. Link do niej można opublikować bezpośrednio z programu na Twitterze, Facebooku czy Google+. Można też go skopiować i wkleić w innym programie. Same listy można osadzać także na stronach i blogach. Publiczne listy mogą być w prosty sposób pobierane przez innych użytkowników za pomocą przycisku "Add to Wunderlist".Przykładowa lista jaką udostępniłem publicznie. W publicznym widoku web brakuje niestety dostępu do notatek czy innych szczegółów (jak poszczególne mniejsze zadania składające się na to większe). Twórcy Wunderlist zdecydowali się też udostępnić użytkownikom korzystającym z darmowej wersji programu funkcję komentarzy. Przyda się to zwłaszcza zespołom pracującym nad jakimiś projektami. Komentarze pod zadaniami przydzielonymi konkretnym członkom grupy to funkcja, które mi osobiście bardzo brakowało w darmowej wersji. Wunderlist staje się coraz bardziej rozbudowanym narzędziem, pozostając jednocześnie prostym w obsłudze i naprawdę ładnym programem niezależnie od platformy. Wiem, że w grupach w których korzystamy za moją namową właśnie z tej usługi, nie wszyscy są do niej przekonani. Mam nadzieję, że wraz z nową, trzecią wersją się to zmieni. Ja naprawdę cenie sobie to, co robią cudowne dzieci z Berlina. Wunderlist dla Mac w Mac App Store za darmo: Pobierz z Mac App Store Wunderlist dla iOS w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Shazam to jedna z bardziej popularnych aplikacji do rozpoznawania muzyki. Przydaje się zwłaszcza wtedy, kiedy usłyszymy jakiś kawałek i nie wiem ani jaki jest jego tytuł, ani kto go wykonuje. W takiej sytuacji wystarczyło uruchomić wspomnianą aplikację na iPhone by otrzymać w większości przypadków poprawną odpowiedź. Użytkownicy komputerów Mac nie muszą już nawet sięgać po iPhone'a. Shazam pojawił się dzisiaj w Mac App Store. Program zagnieżdża się w pasku menu OS X i nasłuchuje tego, co leci w tle, niekoniecznie na komputerze na którym pracujemy. Jeśli odnajdzie dany utwór w bazie wyświetla go w rozwijanym oknie oraz w powiadomieniach systemowych. Kliknięcie w dany utworów we wspomnianym oknie przenosi nas do strony w serwisie Shazam z pełną listą utworów z albumów z którego dany utwór pochodzi, nagraniami wideo, a czasem jego tekstem. Możemy też kliknąć na przycisk, który pozwoli nam zakupić dany utwór w iTunes Store. Niestety Shazam nie rozpoznaje wszystkiego. Przetestowałem go na moich zbiorach muzycznych zarówno tych w iTunes jak i w Spotify. Choć wszystkie wyniki były poprawne, to jednak z kilkoma utworami czy wykonawcami miał problemy i w ogóle nie podał wyników. Tak było na przykład z płytą Pride & Glory zespołu o tej samej nazwie (pierwszy solowy projekt Zakka Wylde'a). Osobiście nie wiem czy Shazam na komputerze Mac to optymalne rozwiązanie. Niezmiernie rzadko zdarza mi się, by pracując gdzieś poza domem nie miał ze sobą iPhone'a (prędzej już nie biorę Maca). Pracując w domu dokładnie wiem czego słucham. Nie skreślam oczywiście tej aplikacji - być może komuś z Was się ona przyda bardziej niż mnie. Shazam dla Mac dostępny jest w Mac App Store za darmo: Pobierz z Mac App Store
Choć nie jestem co prawda audiofilem, wszak słucham muzyki głównie za pośrednictwem Spotify, to z equalizera (i to prostego) korzystam jedynie w moim wzmacniaczu gitarowym. Jakoś ominął mnie trend panujący w latach 80-tych i na początku lat 90-tych, kiedy to obowiązkowym zestawem mini czy dużej wieży był właśnie equalizer. Muzyka albo jest dobrze wyprodukowana albo źle. W tym ostatnim wypadku nie musi to z marszu oznaczać, że nie będę jej słuchać, ale... nie będę jej poprawiać. Tyle o mnie. Wiem, że są osoby, które mają do tego tematu zupełnie inne podejście i chętnie dodadzą basów czy górek (by syczało). To ich ucieszy ostatnia aktualizacja aplikacji Spotify dla iOS. Przynosi ona właśnie funkcję equalizera. Dostępny jest on z poziomu ustawień odtwarzania. Możemy ręcznie ustawić poziom poszczególnych pasm, albo zdecydować się na jeden z gotowych ustawień (preseteów). Polecane przeze mnie ustawienie equalizera znajdziecie poniżej. Aktualizacja przynosi też zmiany w profilu wykonawcy w aplikacji uruchomionej na iPadzie. Ja tam większych zmian nie widzę. Przypominam, że aplikacja Spotify dla iOS pozwala na darmowy odsłuch strumienia z muzyką. Za niecałe 20 złotych miesięcznej opłaty mamy dostęp do całej biblioteki serwisu, włącznie z pobieraniem poszczególnych piosenek, czy całych albumów do pamięci iPhone'a lub iPada (a także na Maca). Spotify dla iOS w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wielokrotnie pisałem o tym, że ilustracją współczesnej mobilności nie jest tylko smartfon czy tablet ale dodatkowe źródło energii, które pozwoli na wydłużenie pracy tego typu urządzenia bez potrzeby rozglądania się nerwowo za gniazdkiem elektrycznym. Użytkownicy iPhone'ów zostali niedawno określeni przez firmę Samsung (w reklamie jej flagowego smartfona Galaxy S5) mianem "wall huggers" czyli przytulających ściany. I choć pod tym względem nie są specjalnie wyjątkowi względem użytkowników dużych smartfonów np. z systemem Android, to jednak jednym z najbardziej popularnych akcesoriów w jakie się zaopatrują są bez wątpienia baterie.
Często przed zamieszczeniem zdjęcia, czy innego obrazka w Internecie dodajemy do niego znak wodny. Zapobiega to kradzieży naszego materiału i w estetyczny sposób wskazuje, kto jest jego właścicielem. Jeżeli posiadamy program Pixelmator, możemy w szybki sposób dodać to wielu zdjęć znak wodny w krótkim czasie. Wystarczy otworzyć Automatora, wybrać pliki, znak wodny i jego umiejscowienie. Poniższy poradnik wideo pokaże Wam, jak to zrobić.
Wczoraj wieczorem ruszyły wreszcie publiczne testy beta najnowszej wersji systemu OS X Yosemite. Osoby, które zarejestrowały się w otwartym programie na stronie Apple otrzymały kod promocyjny (redeem) do pobrania instalacji systemu z Mac App Store. Apple już od kilku lat dystrybuuje swoje systemy operacyjne poprzez Mac App Store, a nie na fizycznych nośnikach. Są jednak sytuacje, kiedy taki fizyczny nośnik z instalacją systemu bardzo się przydaje, czy wręcz jest niezastąpiony. Np. przy wymianie dysku twardego na nowy, czy w sytuacji, w której nasze połączenie z internetem jest zbyt wolne, by pobrać wszystko z sieci. Warto więc przygotować sobie pendrive'a instalacyjnego z tym systemem, zwłaszcza, że wersję beta można stosunkowo łatwo "zarżnąć". Mi osobiście udało się to już z pierwszą betą OS X Yosemite Developer Preview i to do tego stopnia, że system w ogóle nie wstawał. Co gorsza pierwsza beta w ogóle nie stworzyła partycji odzyskiwania. Musiałem więc naprędce i to ręcznie stworzyć sobie taki właśnie instalacyjny pendrive. W przypadku wydanej wczoraj publicznej bety OS X Yosemite zadanie to jest stosunkowo proste i szybkie. Przede wszystkim musimy pobrać z Mac App Store paczkę instalacyjną bety OS X Yosemite. Domyślam się, że część z Was już zainstalowała ten system, więc będziecie musieli pobrać go jeszcze raz. W tym celu wystarczy przejść do zakładki Purchases w Mac App Store i kliknąć Download przy OS X 10.10. Pendrive z instalacją OS X 10.10 utworzyć można za pomocą narzędzia instalacyjnego createinstallmedia dostępnego poprzez Terminal. Działa ono tylko w systemie Lion, Mountain Lion, Mavericks i w Yosemite. Do komputera Mac należy podłączyć sformatowany pendrive o minimalnej pojemności 8 GB, nazwany Untitled (oczywiście można go nazwać inaczej, wtedy trzeba będzie zmienić nazwę w poniższej komendzie). Upewnić się, że paczka instalacyjna z betą OS X Yosemite została pobrana i znajduje się w folderze /Programy (/Applications). Pozostaje teraz otworzyć Terminal i wkleić poniższą komendę: [CODE]sudo /Applications/Install\ OS\ X\ Yosemite\ Beta.app/Contents/Resources/createinstallmedia --volume /Volumes/Untitled --applicationpath /Applications/Install\ OS\ X\ Yosemite\ Beta.app --nointeraction[/CODE] Zainicjuje ona budowę instalacyjnego pendrive'a. Pozostanie nam jeszcze podać hasło administratora i poczekać na ukończenie całego procesu (komunikat "Done" w oknie Terminala). To zdecydowanie najłatwiejszy i chyba najszybszy sposób na stworzenie pendrive'a (lub innej pamięci) instalacyjnego z betą OS X Yosemite. Instalacja z takie pendrive'a jest prosta. Wystarczy podłączyć go do Maca, zrestartować komputer z wciśniętym klawiszem Option i wybrać stworzony w powyższy sposób pendrive instalacyjny. Miałem niestety problem ze stworzeniem w ten sposób dysku instalacyjnego z wersją bety OS X Yosemite dla deweloperów (Developer Preview). Pamiętałem oczywiście o zmianie nazwy w ścieżce (paczka z instalacją deweloperskiej bety ma inną nazwę) w powyższej komendzie, ale narzędzie createinstallmedia miało problem z odnalezieniem zmontowanego w systemie pendrive'a. Próbowałem tej metody z paczką Install OS X Yosemite Developer Preview zarówno na Mavericks, jak i na już zainstalowanym na moim MBA Yosemite. Niestety bez powodzenia. Nie oznacza to jednak, że takiego pendrive'a instalacyjnego z OS X Yosemite Developer Preview w ogóle nie można przygotować. Można, ale trzeba to zrobić ręcznie, a temu poświęcę osobny wpis. Podpatrzone na Macworld.comObserwuj @mackozer
Po ponad roku od zapowiedzi wczoraj wieczorem w App Store pojawiła się piąta część popularnej serii Gameloftu strzelanek w widoku z pierwszej osoby Modern Combat. Jej pełny tytuł to Modern Combat 5: Blackout.
Po niemal dwóch miesiącach przerwy wracam z moim podcastem Diabelskie Ustrojstwa, którego tematyka tylko niekiedy zahacza o Apple, a traktuje ogólnie o technologii i jej styku z życiem. W najnowszym odcinku możecie dowiedzieć się wiele na temat druku i drukarek 3D: historii tej technologii, budowy i typów drukarek, tego co da się obecnie wydrukować (od plastikowych drobiazgów, przez słodycze, po domy czy ludzkie organy) i tego, co przyniesie przyszłość. Zapraszam do odsłuchu:Diabelskie Ustrojstwa w iTunes StoreObserwuj @mackozer
Mac Pro to piękny i potężny komputer. Kto z nas nie chciałby go mieć na swoim biurku? Jednak zaraz po odpowiedzi na to pytanie warto zadać sobie kolejne - po co mi tak mocny sprzęt? Apple niedawno wprowadziło do swojej oferty iMaka o „śmiesznych” parametrach technicznych. Wiele osób kpi z tego komputera. Czy jednak słusznie? Próbujemy odpowiedzieć na to pytanie.
Możliwość działania w tle wielu aplikacji to bez dwóch zdań duża zaleta. Możemy przejść do innego programu podczas gdy ten pierwszy pracuje dalej. Dzięki podwójnemu stuknięciu i nowemu podglądowi otwartych aplikacji można wygodnie przełączać się pomiędzy nimi oraz je zamykać. To ostatnie może być jednak dość monotonną czynnością, jeśli chcemy zamknąć wszystkie programy, jakie nazbierały się w ostatnich tygodniach. Można jednak zamknąć je wszystkie dwa, a nawet trzy razy szybciej. Są dwie szkoły jeśli chodzi o zamykanie działających w tle aplikacji. Jedna mówi, że nie trzeba niczego zamykać i że iOS radzi sobie sam z zarządzeniem pamięcią i zamykaniem od dawana nie używanych aplikacji. Ja osobiście zaliczam się do drugiej szkoły - z doświadczenia zarówno na iPhone 4, 5, 5s oraz iPadzie pierwszej i trzeciej generacji wiem, że warto jest zamykać programy w widoku wielozadaniowości. Często wpływa to znacząco na pracę tego programu, którego właśnie używamy. W takiej sytuacji zwykle zamykam wszystkie otwarte w tle programy. Aby zrobić to szybciej w iOS 7 i iOS 8 mogę przesuwać do góry nie jedną miniaturę aplikacji, a dwie (na iPadzie), a nawet trzy (na iPhone). Dzięki temu proces ich zamykania jest wyraźnie szybszy. Podpatrzone na OS X DailyObserwuj @mackozer
Gry typu Point and Click to klasyka komputerowej rozrywki jeszcze od czasów Amigi, Atari ST czy komputerów PC (a były także tytuły na komputery 8-bitowe). Do dzisiaj tego typu gry mają swoich fanów i ze względu na formę rozgrywki, mechanikę, wydają się nie starzeć, jak gry wykorzystujące najlepsze w danym momencie karty graficzne. Udowadniają to nie tylko tytuły z lat 90-tych ale także wydana w 2006 gra Tajne akta Tunguska (Secret Files Tunguska), która niedawno doczekała się reedycji w wersji dla iPada i iPhone'a. Osiem lat to sporo czasu, myślę, ze wśród czytelników znajdą się tacy, którzy nie mieli okazji wybrać się w podróż rosyjskim pociągiem wojskowym na Syberię, dlatego też pokrótce przypomnę o co chodzi. W Tajne akta Tunguska wcielamy się w postać mieszkającej w Berlinie Rosjanki Niny Kalenkowej, której ojciec jest naukowcem o niezbyt jasnej specjalizacji, niespotykanej już w dzisiejszych czasach (dominują bardzo wąskie specjalizacje). Jej ojciec zajmuje się zarówno geologią, historią jak - jak mniemam - po trosze także archeologią. Gra rozpoczyna się w chwili kiedy bohaterka przyjeżdża do muzeum archeologicznego, etnograficznego i historii naturalnej (sądząc po wystawie i zgromadzonych tam zabytkach), w której pracuje jej ojciec. Jego biuro jest jednak splądrowane, a on sam znika w niejasnych okolicznościach. Pomagając Ninie odkrywamy, że jeszcze jako naukowiec w Związku Radzieckim zajmował się on tematem tzw. katastrofy tunguskiej (30 czerwca 1908 roku w tajdze w środkowej Syberii miała miejsce ogromna eksplozja, która spaliła drzewa w promieniu 40 km, widzialna była w odległości 650 km, a słyszalna w odległości 1000 km - za Wikipedią). Okazuje się, że ślad prowadzi przez Moskwę właśnie w kierunku miasta Tunguska, gdzie rosyjskie tajne służby sprowadziły siłą naukowców (oficjalnie oczywiście Rosja nie miała z tym nic wspólnego - naukowcy sami się związali i wtargnęli siłą do wojskowego pociągu dotkliwie bijąc przy tym uzbrojonych strażników). Sama historia także się nie zestarzała. Przede wszystkim przyciąga sama intryga związana z miejscem i wspomnianą katastrofą, po drugie Rosja przedstawiona w tej grze nie specjalnie się zmieniła. Z obrazka zawieszonego na ścinanie dalej starszy Władimir Putin. Tajne akta Tunguska posiada została na moje oko wiernie przeniesiona na ekrany iPada i iPhone'a. Mamy więc grafikę łączącą w sobie elementy 2D (tło każdego z miejsc) oraz 3D (postacie występujące w grze). Jak w klasycznej grze typu point and click (wskaż i kliknij) stukamy w różne miejsca na ekranie badamy je (ikona szkła powiększającego) lub wchodzimy z nimi w interakcje (zabieramy do podręcznej torby, przekręcamy zawory, odkręcamy wodę w kranie itp.). I tak jak w innych tego typu pozycjach łączymy zebrane przedmioty w inne, które następnie wykorzystujemy w odpowiednim miejscu. Interfejs programu sprawdza się zarówno na iPhonie jak i na iPadzie, choć nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej wygodnie gra się na większym ekranie. Gra jest też w pełni spolonizowana. Wszystkie dialogi w grze wyświetlone są nie tylko po polsku, ale i zostały nagrane (choć niekiedy sztuka aktorska lektorów pozostawia trochę do życzenia). Stan gry można zapisać w chmurze, tak by można było przejść z jednego na drugie urządzenie. Niestety z tym właśnie miałem problem i za nic nie mogłem pobrać na iPhone'a stanu gry wysłanego do chmury z iPada. To właściwie jedyna rzecz do której mogę się przyczepić. Secret Files Tunguska (Sekretne akta Tunguska) to gra, która choć ma już swoje lata ma szansę przeżyć drugą młodość właśnie na urządzeniach mobilnych. Cieszy też to, czym z resztą chwali się wydawca - firma Deep Silver, że gra nie zawiera żadnych elementów na sprzedaż, ukrytych mikropłatności itp. Szczerze polecam. Secret Files Tunguska dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 4,49 €: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Kilka tygodni temu pisałem o kampanii w serwisie Indiegogo mającej na celu zebranie środków stworzenie, a właściwie dokończenie prac nad grą Tormentum. Jej twórcy z OhNoo studio mają już na swoim koncie świetną grę w klimacie Tima Burtona "Amelia i postrach nocy". Tormentum będzie grą typu point and click utrzymaną w surrealistycznym i mrocznym świecie, wyjętym niemal wprost z obrazów Beksińskiego i Gigera. Przypominam Wam o Tormentum m.in. dlatego, że do zakończenia kampanii pozostały dwa tygodnie, ale także dlatego, że już teraz możecie się przekonać czy gra ta jest warta wsparcia. W serwisie Indiegogo dostępne jest już jej grywalne demo w wersji dla OS X i Windows. Już teraz po tym krótki demo mogę stwierdzić, że gra ma świetny klimat. Mam tylko nadzieję, że będzie wystarczająco długa a intryga wciągająca. Na razie jest bardzo dobrze. Liczę na to, że gra trafi na rynek i będę mógł ją wtedy w pełni ocenić. Przypomnę tylko, że ostateczna pełna gra ma wyjść w wersji na platformy OS X, iOS, Android, Windows i Linux.Kampania Tormentum (i demo gry) w serwisie Indiegogo.Obserwuj @mackozer
Wydawnictwo Pascal znane z publikacji masy różnego rodzaju przewodników wydało właśnie ciekawą aplikację dla iPhone'a, będąca zbiorem przewodników po naszym kraju, przygotowanych pod kątem weekendowych wycieczek. Stąd też nazwa tej aplikacji - Polska na weekend. Polska na Weekend daje dostęp do w sumie 52 przewodników po najciekawszych trasach turystycznych po Polsce. Każdy z nich zawiera zwykle dwie trasy przygotowane na sobotę i niedzielę (wszak to przewodnik na weekendy), zawierające najciekawsze miejsca czy zabytki warte odwiedzenia i zobaczenia. Każde z miejsc jest mniej lub bardziej szczegółowo opisane, dostępne są także odnośniki do dodatkowych informacji, jeśli takie dostępne są w sieci (np. oficjalna strona internetowa), odnośnik do wskazania lokalizacji na mapie w systemowej aplikacji czy numer telefonu, pod który można zadzwonić. Każdy z przewodników zawiera także informacje na temat komunikacji (np. miejskiej), a także lokalów gastronomicznych (restauracji i barów), hoteli i ośrodków rekreacyjnych (np. basenów). W każdym z przewodników jest też sekcja dla dzieci, w którym zebrano informacje na temat odwiedzanego miejsca w formie bajek i zabaw dla najmłodszych. Polska na Weekend to aplikacja oferowana w modelu freemium. Sam program dostępny jest za darmo, zawiera jednak tylko weekendowy przewodnik po Warszawie. Kolejne można dokupić za 0,89 € - co ma sens tylko wtedy, jeśli planujemy zwiedzanie z aplikacją co najwyżej jeden lub dwa weekendy. Odblokowanie wszystkich przewodników kosztuje 9,99 €. Pamiętać jednak trzeba, że każdy z odblokowanych przewodników (tras) trzeba jeszcze pobrać do iPhone'a lub iPada z sieci. Pascal chwali się intuicyjnym interfejsem swojego programu. Przyznam, że nie do końca mogę się z tym zgodzić. Na ekranie iPhone'a niektóre elementy są zbyt małe i nie specjalnie intuicyjne. Np. po zakupie przewodnika po Łodzi i okolicach, znikł on z listy, znalazłem go dopiero po stuknięciu w ikonę "W okolicy" w górnym pasku. Przyczepię się też do zupełnie nieintuicyjnego moim zdaniem widoku "Zarządzaj Trasami", w którym możemy podejrzeć zakupione i pobrane (lub ewentualnie pobrać) na urządzenie przewodniki. Intuicja skierowała mój palec na okładkę danego przewodnika. Stukniecie w obrazek niestety nic nie daje. W tym widoku możemy co najwyżej zainstalować lub odinstalować go - zdecydowanie nie jest to intuicyjny interfejs. Powiększył bym też wielkość liter w opisach. Nie chodzi przecież o to, by na ekranie zgromadzić jak najwięcej, ale by to co jest wyświetlane było czytelne i łatwo przyswajalne. Zdecydowanie łatwiej przewinąć tekst niż wytężać wzrok, na przykład w pełnym słońcu by odczytać coś, co na ekranie iPhone'a wygląda jak pisane drobnym maczkiem. Mam nadzieję, że twórcy programu wezmą sobie to do serca. Informacje zebrane w przewodnikach są ciekawe i godne polecenia. Osobiście decydowałbym się chyba na zakup całości za 9,99 € - wyjdzie zdecydowanie taniej niż zakup poszczególnych przewodników. Mam jednak nadzieję, że aktualizacja programu przyniesie pewne zmiany w interfejsie, które ułatwią korzystanie z tej aplikacji, bo te niewątpliwie są potrzebne. Zanim zdecydujecie się na podróż w nieznane i odkrywanie białych plam na Waszej własnej mapie Polski możecie przetestować tę aplikację na Warszawie i sami ocenić, czy "Polska na weekend" zastąpi Wam inne przewodniki, zwłaszcza te papierowe. Aplikacja Polska na Weekend dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo (freemium): Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Korzystam z różnego rodzaju serwisów tłumaczeń niemal każdego dnia. Często nie chodzi wcale o język angielski, ale o te inne, z którymi radzę sobie zdecydowanie gorzej, jak niemiecki, czy francuski. Podstawowym narzędziem z którego dotąd korzystam jest Google Translate. Wymaga to jednak otwarcia kolejnej strony w Safari. Wygodne rozwiązanie tego problemu pojawiło się kilka dni temu. Popularny program dla iOS - iTranslate - pojawił się wreszcie w wersji dla OS X.
Po latach dostępności usługi Google Analytics Google wreszcie zdecydowało się na to, co moim zdaniem powinno zrobić już dawno. W App Store pojawiła się właśnie oficjalna aplikacja tej usług przeznaczona dla iPhone'a.
Z aplikacjami do odbierania i odtwarzania podcastów zaczyna być trochę jak z klientami Twittera czy poczty elektronicznej. Kiedyś było ich mało, teraz jest ich coraz więcej. To oczywiście dobrze, każdy może sobie wybrać możliwie najlepszą jego zdaniem aplikację. Właśnie pojawiła się nowa. Program Overcast autorstwa dobrze znanego chyba większości czytelników Marco Armenta (twórcy m.in. serwisu Instapaper).
Jak wiadomo ustawienie dzwonka w naszym iPhonie nie należy do najłatwiejszych czynności ze względu na konieczność wykonywania tego przez iTunes i ograniczenia do 40 sekund. Nie musimy jednak szukać gotowych plików muzycznych, czy przycinać w różnych programach ulubionych piosenek. Istnieje możliwość wykonania tej czynności tylko i wyłączenie w iTunes. Być może przedstawione na filmie rozwiązanie przyda Wam się w niedalekiej przyszłości.
Google ostatnio jest bardzo aktywne jeśli chodzi o aplikacje dla iOS. Wczoraj wydało YouTube Creator Studio, a dzisiaj zaktualizowało swoją aplikację z mapami. Program zyskał nowy widok prezentacji wyników wyszukiwania. Wpisujemy np. apteka czy restauracja lub stacja paliw i program serwuje nam do wyboru wygodną listę wyników lub te same wyniki przypięte w postaci punktów do mapy. Aplikacja zyskała także nowy wygląd zakładki eksploruj - swego rodzaju przewodnika po okolicy, w której się znajdujemy. Rekomendacje uzależnione są nie tylko od miejsca, ale także od godziny, w której akurat chcemy się czegoś o danym miejscu dowiedzieć. Google dodało także możliwość prezentacji na mapach miejsc spotkań, na które zaproszenie otrzymaliśmy na nasze konto Gmail. Nie wiem jednak jak to działa, gdyż jeszcze z tej funkcji nie korzystałem i pewnie szybko nie skorzystam. Apple miało dużo roboty i będzie miało jeszcze więcej by moim zdaniem dorównać mapom konkurencji z Mountain View. Mapy Google w dla iPhone'a i iPada App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Jak już z pewnością wiecie Apple otworzyło oficjalny blog poświęcony nowemu językowi programowania Swift, który zastąpić ma wysłużony Objective C. Na obecną chwilę spróbować swych sił w jego nauce mogą tylko zarejestrowani deweloperzy, którzy pobrali najnowszą wersję beta aplikacji Xcode. Z pewnością jednak można go zdobyć także w inny sposób, jak się dobrze poszuka w sieci. Ja z okazji wydania nowego języka programowania postawiłem sobie za cel nauczenia się go na tyle, by móc samemu stworzyć programy bardziej skomplikowane niż prosty kalkulator czy przelicznik napiwków albo średniej spalania paliwa przez samochód (to też taki prosty kalkulator). Od ponad miesiąca uczę się intensywnie Swift, stając się poświęcać mu przynajmniej godzinę dziennie. Moją przygodę z programowaniem zakończyłem ponad 25 lat temu na naprawdę prostych programach w Basicu. Stąd przede mną nie lada wyzwanie. Apple oczywiście udostępniło darmowy podręcznik do nauki Swift. Nie jest on jednak na tyle prosty by wszystko od razu zrozumieć. O wiele też łatwiej uczy mi się z lekcji publikowanych w serwisie YouTube czy na stronach internetowych. Pojawia się ich coraz więcej, ale... nie wszystkie są niestety warte uwagi. Największym problemem jest to, że tworzą je zapaleńcy, którzy niestety nie potrafią tłumaczyć, lub w ogóle nie przygotowali się do tworzenia tego typu kursów. Często robią błędy i w nagraniu przez kilka minut zastanawiają się co zrobili źle. Moim zdaniem nie specjalnie pomaga to takim żółtodziobom jak mnie. Na szczęście w moich poszukiwaniach znalazłem jednak kilka naprawdę dobrych i godnych polecenia kursów. Ray Wendelich Przede wszystkim chciałbym Wam polecić bloga Ray'a Wenderlicha (tak, jak ten poseł z SLD). Ray prowadzi swój kurs programowania w Swift od absolutnych podstaw. Dostępne są zarówno lekcje w formie prostego podręcznika tekstowego, jak i te dla totalnie początkujących w postaci krótkich filmów wideo. Te ostatnie są oczywiście opatrzone dodatkowym komentarzem tekstowym. Ray udostępnia też pliki z kodem prezentowanym w danej lekcji, zadaje też proste prace domowe, adekwatne do wiedzy zdobytej w każdej z lekcji. Szczerze polecam! Ray Wenderlich Swift Tutorials (tekst)Ray Wendelich - Video TutorialsSkip Wilson Kolejne, bardzo ciekawe kursy podane w prosty i w miarę zrozumiały dla laika sposób publikuje w serwisie YouTube Skip Wilson. Bazuje on na wspomnianym już oficjalnym podręczniku. Dodaje jednak bardzo szczegółowe i zrozumiałe wytłumaczenia każdej z komend i poszczególnych zagadnień związanych z programowaniem. Oczywiście lekcje są w języku angielskim, ale jeśli potraficie się w nim dogadać, to i lekcje Skipa zrozumiecie. Jego lekcje trwają od 10 minut do godziny, więc przygotujcie się na solidną naukę i wygospodarujcie sobie czas, bo naprawdę warto. Skip Wilson - Apple Swift Programming Language Tutorial SeriesAlred Ciekawe lekcje prezentuje też użytkownik YouTube imieniem lub o nicku Arled. Nie jest może on mistrzem nauczania, ale pokazuje kilka różnych rozwiązań już z dziedziny programowania aplikacji dla iOS, których nie znajdziecie we wspomnianych wyżej kursach. Alred na YouTube To oczywiście nie wszystkie miejsca, gdzie znajdziecie ciekawe informacje o Swift. Poza oficjalnym blogiem warto zaglądać na stronę SoSoSwift, gdzie publikowana jest lista wszystkich najnowszych samouczków i kursów. Kolejnym miejscem, w którym ukazuje się sporo przydatnych do nauki informacji jest serwis SwiftDevs.co Pamiętajcie też o jednym: ucząc się teraz Swift musicie przygotować się na zmiany. Apple wciąż dopracowuje składnię tego języka. Musicie więc śledzić każdą nową aktualizację Xcode i sprawdzać jakie zmiany zaszły w samym kodzie. Najnowsza aktualizacja przyniosła np. zmiany w deklarowaniu słowników i tablic, a także w określaniu zakresu dla zmiennej tymczasowej w pętli for (wcześniej ".." teraz ".. Powodzenia w nauce!Obserwuj @mackozer
NPD DisplaySearch opublikowało w ostatnich dniach ciekawy raport, w którym przewiduje spadek udziału w rynku tabletów urządzeń z ekranami od 7 do 7,9 cala, w tym iPada mini. Ma być to spowodowane m.in. rosnącą popularnością większych smartfonów, tzw. "phabletów". W 2013 roku mniejsze tablety stanowiły 58% dostaw wszystkich tego typu urządzeń. W najbliższych latach ich udział w rynku ma się jednak wyraźnie zmniejszyć, a w 2018 roku urządzenia z ekranami o przekątnych liczących od 8 do 10,9 mają zyskać przewagę. Przyczyną tych zmian ma być rosnąca popularność większych smartfonów. Zdaniem NPD DisplaySearch tendencja ta widoczna jest już na rynku chińskim i rynkach wschodzących. Wśród flagowych modeli smartfonów wielu popularnych marek faktycznie dominują urządzenia z ekranami o przekątnych liczącymi 4,7, 5 a nawet więcej cali. Największe z nich - nie bez przyczyny zwane są "phabletami" - mogą faktycznie stanowić alternatywę dla osób, które nie chcą ze sobą nosić dwóch różnych urządzeń. Rodzi się jednak pytanie czy urządzenia tego typu rzeczywiście zyskują na popularności, czy jest to jedynie presja producentów, którzy ścigają się nie tylko na parametry swoich urządzeń, ale także właśnie na wielkość ekranów i czy ewentualne wprowadzenie przez Apple iPhone'ów z ekranem 4,7 i 5,5 cala nie jest tylko i wyłącznie poddaniem się presji konkurencji? Interesujące jest też to, jak długo jeszcze producenci smartfonów będą powiększać ekrany tych urządzeń. W przypadku Apple można śmiało założyć, że wprowadzona wraz z iPhone 6 wielkość ekranu nie zmieni się wraz z hipotetycznym iPhonem 6s. Co jednak dalej? Czy przekątna ekranu w iPhone 7 przekroczy 6 cali? I czy w takiej sytuacji istnienie iPada mini stanęłoby pod dużym znakiem zapytania i mogłoby oznaczać unifikację obu linii tych urządzeń? Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Sądzę, że czekająca nas w najbliższych miesiącach zmiana wielkości ekranu w iPhone'ach będzie ostatnią, a iPad mini dalej będzie cieszyć się popularnością. Zwiększanie długości przekątnej ekranu to zdecydowanie ślepa uliczka w rozwoju smartfonów. Zdecydowanie bardziej ciekawie wygląda przyszłość jeśli chodzi o możliwości zarówno samych ekranów, jak i smartfonów. Ich długość pracy na baterii, wydajność procesorów i współpracę z innymi urządzeniami. W całkiem bliskiej przyszłości to smartfony mogą okazać się podstawowym narzędziem pracy i rozrywki, a inne urządzenia, jak komputery stacjonarne, laptopy, tablety i telewizory jedynie akcesoriami rozszerzającymi ich możliwości. Podejrzewam, że w przypadku niektórych użytkowników ta zmiana już się dokonała. Źródło: NPD DisplaySearchObserwuj @mackozer
Aplikacja YouTube dla iOS to chyba najczęściej przeze mnie wykorzystywany program do przeglądania filmów w sieci. Nigdy jednak nie było to wygodne narzędzie dla osób, które publikują w tym serwisie jakieś treści. Nie pozwala na przykład na wygodne zarządzenie filmami, podgląd statystyk itp. Google najwyraźniej wreszcie zdało sobie z tego sprawę i wydało wczoraj aplikację dla iPhone'a o nazwie YouTube Creator Studio. Wbrew nazwie nie jest to narzędzie do tworzenia i produkcji filmów, które następnie można opublikować wprost z iPhone'a w tym serwisie. Służy do tego inny program - YouTube Capture. YouTube Creator Studio to narzędzie stworzone do wygodnego zarządzania filmami, podglądu statystyk i komentarzy z możliwością moderacji i interakcji, a więc odpowiedzi na wpisy internautów pod naszymi filmami. YouTube Creator Studio pozwala także na otrzymywanie powiadomień, kiedy ktoś polubi, skomentuje naszą filmową produkcję. Muszę jednak tutaj zaznaczyć, że jest to narzędzie zdecydowanie przeznaczone dla osób, które stosunkowo często wrzucają coś na YouTube'a. Konsumenci treści nic ciekawego w tym programie nie znajdą. YouTube Creator Studio dla iPhone'a w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Przez ostatnie dwa tygodnie miałem okazję testować wraz z Samsungiem Galaxy S5, urządzenie naręczne Gear Fit. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego produktu, jak i wszystkich wearables, które do tej pory pojawiły się na rynku. Chciałem jednak przekonać się, czy moja nie podparta doświadczeniem opinia jest trafna oraz nabrać wiedzy o tego typu urządzeniach przed premierą zegarka Apple iWatch. Po dwóch tygodniach moja zdanie uległo zmianie, a ja już wiem, które funkcje Gear Fit chciałbym zobaczyć w produkcie Apple, który prawdopodobnie zostanie zaprezentowany w październiku.
Moi stali czytelnicy jeszcze z bloga mackozer.pl z pewnością wiedzą, że od pierwszego dnia jestem wielkim fanem Wunderlist. Korzystam z tego programu dosłownie od pierwszego dnia, kiedy młody berliński startuo 6Wunderkinder udostępnił go użytkownikom. Wunderlist to rozbudowany manager list. Pozwala na tworzenie wielu różnego rodzaju list, nie koniecznie tylko zakupów czy zadań. Można w nim tworzyć właściwie dowolne listy, jakie tylko sobie wymyślimy. Z drugiej jednak strony to przede wszystkim świetny manager zadań, pozwalający na udostępnianie list innym, przydzielanie zadań, a także dodawanie notatek i mini list do konkretnego zadania. Korzystam z niego zarówno na Maku, iPhone oraz iPadzie, a od czasu do czasu, także na urządzeniach z Androidem. Dostępny jest on na niemal każdą platformę oraz w wersji web. Czyni go to naprawdę uniwersalnym narzędziem. W Wunderlist tworzę m.in. listę tematów newsów (czyli wiadomości agencyjnych), jakie publikuję na MyApple, listę aplikacji i usług do przetestowania i zrecenzowania. Zapisuję w nim sobie czasem ciekawe artykuły do przeczytania, a także listy rzeczy do zabrania na różnego rodzaju wyjazdy (np. na Macworld do San Francisco). Wunderlist już za moment doczeka się nowej wersji dla OS X, iOS, Androida i Web. Interfejs programu został wyraźnie odświeżony - to dobrze, bo trochę już odstawał od iOS 7, a i także od interfejsu OS X Yosemite. Dla mnie osobiście najważniejsze jest jednak to, by "sześć cudownych dzieci" rozwijało dalej backend czyli zasoby sieciowe usługi, a przede wszystkim serwery. Kiedyś były z tym spore problemy. Ostatnio jest na szczęście lepiej (pukam w niemalowane, by nie zapeszyć). Wunderlist dla iOS w App Store za darmo: Pobierz z App Store Wunderlist dla Mac w Mac App Store za darmo: Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer