Nokia N1, czyli od rynkowego lidera po chińskie podróbki
Wydawać by się mogło, że marka Nokia na urządzeniach mobilnych odeszła już ostatecznie do historii, a jednak nie i to mnie cieszy. Zdecydowanie jednak nie cieszy mnie to, jak Nokia zamierza wykorzystać i rozmienić na drobne swoją markę.
Na początek wspomnę tylko, że smartfonów z nazwą Nokia nie zobaczymy do końca 2016 roku. Do tego czasu fińska firma nie może jej używać w tej kategorii produktów, a jak wiadomo swój kiedyś główny dział telefonów komórkowych sprzedała Microsoftowi. Nokia postanowiła jednak wrócić na rynek mobilny, ale nie ten rozwijający się, tylko kurczący się rynek tabletów z urządzeniem o nazwie N1.
Kiedy przeczytałem nagłówki pomyślałem, że fajnie będzie, że firma ta wraca na rynek, a nawet ucieszyło mnie to, że będzie to tablet. Spodziewałem się też, że będzie to urządzenie z systemem Android. Partnerstwo z Microsoftem i spadochroniarzem z Redmond w postaci Eloppa który zajął stołek CEO Nokii raczej nie wyszło tej firmie na dobre moim zdaniem. Nie dziwi mnie więc to, że firma zdecydowała się na jedyną w tym wypadku rozsądną alternatywę (o MeeGo raczej należy zapomnieć).
Tablet N1 będzie pierwszym urządzeniem wykorzystującym dwustronne gniazdo i kabel USB (nie będzie znaczenia którą stroną go włożymy), o którym ostatnio było nawet dość głośno. Specyfikacja techniczna tabletu nie robi na mnie ani złego ani dobrego wrażenia (czterordzeniowy Atom 2,4 GHz, 2 GB pamięci RAM i 32 GB pamięci masowej), ja po prostu nie przywiązuję do tego aż takiej wagi. Urządzenie ma działać, a z tym bywa różnie w zależności od optymalizacji systemu. To, co mną wstrząsnęło to wygląd tego tabletu i w jego oprawa promocyjna.
Tablet Nokia N1 jest z wyglądu kopią iPada mini. Owszem, jest trochę cieńszy i lżejszy no i brakuje mu przycisku Home, ale reszta to wypisz wymaluj iPad mini. Aluminiowa obudowa w tym samym kolorze, przyciski sterowania natężeniem dźwięku, przycisk usypiania, gniazdo słuchawek, aparat fotograficzny, a nawet grill osłaniający głośniki i gniazdo USB, które na zaprezentowanych przez Nokię grafikach wygląda jak port Lightning.
Nie koniec na tym - zobaczcie jak wygląda strona internetowa tego produktu (n1.nokia.com). Coś Wam przypomina? Nie jest to może kalka 1:1 strony iPada mini w serwisie Apple.com ale podobieństwa są uderzające.
Martwi mnie to, że Nokia zdecydowała się na taki krok. Niezależnie od tego, co się z Nokią stało w ostatnich latach, to marka jednak była synonimem oryginalności i jakości oraz pewnego charakterystycznego designu (nawet w dobie prostych telefonów komórkowych trudno było pomylić Nokię z innymi słuchawkami).
Niestety po upadku giganta produkującego telefony komórkowe i smartfony, przyszedł czas na ostatecznie poćwiartowanie tej marki z tradycjami na drobne.
Nie koniec na tym. Tablet Nokia N1 nie pochodzi z Finlandii. Jest tak naprawdę produktem chińskiego Foxconna (może dlatego to podobieństwo - wykorzystano starszą linię produkcyjną iPadów mini pierwszej lub drugiej generacji?). Nokia jedynie licencjonuje markę, wzornictwo (pytanie tylko od kogo powinno się uzyskać licencję, w tym wypadku na pewno nie od Nokii) oraz Z Launcher, czyli nakładkę - launcher na system Android, który w wersji na tablety ma być dostępny tylko dla N1 (wersja na smartfony ma podobno swoją premierę już dzisiaj).
Powiecie, że Apple też produkuje swoje produkty w zakladach Foxconna. To prawda, ale to nie są produkty Foxconna, który nakleja na nich logo Apple po wcześniejszym wykupieniu licencji.
Jestem przekonany, że zerżnięcie wzornictwa z iPada mini nie jest przypadkowe. Tablet Nokia N1 będzie miał swoją premierę w Chinach, później trafi na rynek rosyjski, a jeszcze później do wybranych krajów Europy. Urządzenie będzie tanie - kosztować ma 249 dolarów. To dobrze - będzie swego rodzaju tabletem dla ludu (cenię takie urządzenia - bo pozwalają właściwie każdemu korzystać z mobilnego internetu). Szkoda tylko, że Nokia znalazła się w grupie naprawdę małych producentów urządzeń, które z założenia mają udawać iPada wizualnie, po to tylko by przekonać do siebie nabywców. Nie jest to do końca złe, jeśli mówimy o naprawdę małych producentach i raczej lokalnych markach, ale Nokia? A do tego firma ma teraz licencjonować właśnie swoją markę. Będzie można ją sobie po prostu kupić i przylepić na ten czy inny produkt. To właśnie burzy mi krew.