News

iPod - niezależnie od wersji - to produkt z poprzedniej epoki. Wydawać by się mogło, że Apple stopniowo będzie wycofywać poszczególne modele z oferty, tak jak to miało miejsce w przypadku Classica. Użytkownicy doczekali się jednak jeszcze jednej aktualizacji dostępnych w ofercie modeli. Pozostaje pytanie, jak wielu z nich tak naprawdę na tę aktualizację czekało.

Konferencje organizowane przez Apple wzbudzają ogromne zainteresowanie zarówno wśród miłośników, jak i hejterów produktów sygnowanych logo nadgryzionego jabłuszka na obudowie.

Choć autorem zdania: „W filmie sztuka i kasa muszą się zgadzać; jeśli konieczne są ustępstwa, to na rzecz kasy" jest Luchino Visconti, włoski reżyser i prozaik, to zamieniając jedno słowo, jego autorstwo przypisałbym firmie Apple. Gdyby zastąpić bowiem „film” słowem „muzyka”, takie zdanie idealnie opisuje serwis Apple Music.

W premierowym numerze magazynu MyApple Michał Masłowski podzielił się z Wami swoimi dylematami związanymi z ewentualną decyzją o zakupie zegarka Apple Watch. Nazwał je pojedynkiem serca i rozumu. Rozumiem jego punkt widzenia. Prawdopodobnie wielu z nas zadaje sobie podobne pytania, czy ten gadżet do czegoś się przyda i czy korzyści uzasadnią dość spory wydatek. Przyznam, że tym razem nie mam takich wahań.

W latach 90. XX w., czyli wtedy gdy zacząłem używać komputerów Apple, co bardziej zorientowani rozmówcy kojarzyli Macintoshe na dwa sposoby: jako komputery, które się nie „wieszają” i jako sprzęt dla grafików. I mieli rację.

Great, wonderful, remarkable, awesome, outstanding. Między innymi takimi epitetami Steve Jobs opisywał produkty i usługi firmy Apple, które prezentował podczas swoich wystąpień. Ja jednak wstrzymałbym się od przypisywania im świetności, cudowności, niezwykłości, niesamowitości i innych tego typu określeń. Bez przesady. Do doskonałości się dąży, lecz nigdy się jej nie osiąga. Jeśli miałbym w kilku słowach opisać produkty oznaczone logotypem nadgryzionego jabłka na obudowie, to użyłbym m.in. sformułowań typu estetyczne (choć podobno o gustach się nie dyskutuje), spełniające wymagania użytkowników (o czym świadczy np. wielkość ich sprzedaży), charakteryzujące się dużym stopniem niezawodności (nie mylić z niezawodne) oraz coraz bardziej nudne…

Według raportu Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI), w roku 2003 światowa wartość sprzedaży muzyki na fizycznych nośnikach wynosiła 32 miliardy dolarów i w stosunku do roku 2002 zanotowała spadek o 7,6%. Był to równocześnie czwarty z rzędu okres spadków po rekordowych 40 miliardach w 1999 roku. Przewodniczący federacji Jay Berman winą za taki stan rzeczy obarczył rozwijający się rynek piractwa internetowego związany z nielegalną wymianą cyfrowych plików muzycznych. Wytwórnie fonograficzne, które przespały moment rewolucji cyfrowej, aby zapobiec dalszemu kryzysowi, zaczęły organizować własne serwisy legalnej sprzedaży muzyki w Internecie. I w tym momencie pojawia się firma Apple ze swoją nową usługą, dzięki której Steve'a Jobsa uważa się dzisiaj za osobę, która zrewolucjonizowała współczesny model sprzedaży muzyki.

Siri? Co mam napisać?

Wpadłem w pułapkę. Co gorsza, sam ją na siebie zastawiłem. Bo gdy Naczelny rozdzielał tematy, bez zastanowienia zgodziłem się na zaproponowany. Pomyślałem, nie bez złośliwej satysfakcji, że oto mam okazję, by dowalić Apple. Za wiele lat frustracji. Za przeładowany interfejs. Za nieintuicyjną obsługę. Za praktyki monopolistyczne. Za wielkiego, ciężkiego dinozaura, którego każdy musi hodować, jeśli chce w pełni wykorzystywać możliwości iPhone’a lub iPada. Za zaprzeczenie filozofii prostoty i minimalizmu. Za program iTunes.

Papier przyjmie wszystko, ten cyfrowy również, jednak wraz z udostępnioną treścią poddajemy weryfikacji naszą wiarygodność. Przycisk ”Publikuj" uruchamia wykrywacz kłamstw po drugiej stronie ekranu, a nawet sieć trzech miliardów takich urządzeń. Nic zatem dziwnego w fakcie, iż zwłaszcza w internecie prawda zawsze wyjdzie na jaw. „Status offline”, „Przeczytałem regulamin” i „Tak, mam powyżej osiemnastu lat” to prawdopodobnie trzy najczęstsze internetowe kłamstwa. Czwartym jest: „Nie używam iPhone'a (ani innych produktów firmy Apple.)”

Chwile, momenty, wspomnienia, czasem widziane jak przez mgłę, innym razem jak gdyby wydarzyły się dosłownie przed chwilą. Zapachy, dźwięki, obrazy, które pozostawiły w nas trwały ślad, zmieniając na zawsze to, kim byliśmy, odciskając w pamięci piętno trwałe niczym blizna. Przypominamy sobie o nich w różnych momentach, niekoniecznie wtedy, kiedy chcemy. "Rok 1990/lato - wakacje nad jeziorem", "Impreza na działkach", "Wesele kuzyna". Albumy, klasery, koperty, pudełka po bombonierkach. Stare zdjęcia, przezrocza, negatywy.

9 stycznia 2007 roku, podczas konferencji Macworld, Steve Jobs wyszedł na scenę jednej z sal znajdujących się w Moscone Center i powiedział widzom, że zamierza przedstawić trzy urządzenia: odtwarzacz muzyki z dotykowym ekranem, rewolucyjny telefon komórkowy oraz urządzenie służące do komunikacji w Internecie. Następnie pokazał światu dobrze znanego dziś wszystkim iPhone’a, który - jak można się było łatwo domyślić - miał z założenia zastąpić trzy wymienione wcześniej przedmioty. Dziś wiemy, jak bardzo się mylił. Po ośmiu latach istnienia na rynku iPhone zastępuje znacznie więcej urządzeń. W dużym stopniu przyczynił się do tego rozwój oprogramowania. W App Store znajduje się obecnie półtora miliona aplikacji, które sprawiają, że po ich zainstalowaniu iPhone zyskuje nowe funkcje. Nie należy zapominać także o rozwoju samego sprzętu. Czym byłby dziś iPhone bez anteny GPS, łączności 4G LTE czy wydajnych procesorów i koprocesorów. Te ostatnie są szczególnie ważne, gdy rozważamy temat iPhone’a jako urządzenia fitnessowego, bo o tym jest ten tekst.

Przygotowaliśmy dla Was kolejny film z serii MyApple Video. Tematyką dzisiejszego odcinka są programy do zarządzania zadaniami w myśli idei Getting Things Done. Więcej na temat produktywności przeczytacie w ostatnim numerze MyApple Magazyn. Zachęcamy Was do subskrypcji naszego kanału.

Testuję Androida już półtora miesiąca. To trzeci telefon, za chwilę mam nadzieję porównam go z czwartym (HTC). Widzę wady i zalety Androida, napiszę o tym na pewno osobną notkę. Natomiast będąc „po drugiej stronie barykady” jeszcze bardziej śmieję się z wszelkich hejtów na Apple.

Naprawdę miałem nadzieję że będę mógł zamienić Spotify na Apple Music. Chciałem żeby tak było. Nie dlatego, że mi się Spotify nie podoba, lecz raczej dlatego, że zmiany są zwykle ciekawe i fajne (podoba mi się pomysł wyszukania piosenek w zegarku Apple Watch za pomocą Siri).

Gdy na świecie pojawił się iPhone, byłem klikaczem. Czyli posiadałem telefon z klawiaturą. Trzeba było w nią klikać, by napisać wiadomość, wybrać numer lub uruchomić aplikację. A ja byłem gość – mogłem sobie klikać często i sporo, bo mój telefon miał klawiaturę qwerty.

Podstawek/Stojaków na szafki nocne dla Apple Watch'a jest na rynku już przynajmniej kilkanaście. Żaden do tej pory nie trafił w mój gust. Sytuacja zmieniła się kiedy dostałem maila od Nomad z prezentacją ich najnowszego dziecka - Nomad Stand.

Wczoraj Microsoft udostępnił użytkownikom komputerów PC kolejną wersję swojego systemu operacyjnego - Windows 10. Wśród nich jest też na pewno pewna grupa właścicieli Maków, w końcu także Pecetów.

Przygotowaliśmy dla Was kolejny film z serii MyApple Video. Tematyką dzisiejszego odcinka są nowe produkty Apple, których premiera zbliża się do nas wielkimi krokami. Zobaczcie sami, czego się spodziewamy. Zachęcamy Was do subskrypcji naszego kanału.

W zasadzie moglibyście poniechać czytania, wszak tytuł podsumowuje treść. Jednak moja frustracja jest głębsza, na tyle spora, że muszę ją przekuć w felieton. Jedno zdanie mi nie wystarczy. Oj, nie.

To nie jest odcinek o Apple. Nie ma (prawie) nic o Makach, iPhone’ach, iPadach. Jest słówko o Apple Watchu, ale w negatywnym kontekście. Jest za to wszystko o tym co trzeba mieć, aby zadebiutować w zawodach triathlonowych.

Serwis Apple Music jest już od dwóch tygodni dostępny dla użytkowników. To wystarczający czas, aby przypatrzeć się tej usłudze, ocenić ją oraz wskazać jej wady i zalety. Przygotowaliśmy dla Was film, na którym możecie zobaczyć najciekawsze elementy Apple Music oraz dowiedzieć się wielu informacji na jej temat.

Kilka dni temu Apple uruchomiło swoją długo wyczekiwaną usługę streamowania muzyki. Nie mogę powiedzieć, że jej premiera była dla mnie długo wyczekiwanym momentem - od dawna używam Spotify i jestem z niego całkiem zadowolony. Niemniej jednak, jako uzależniony od Apple'a facet byłem naprawdę ciekaw jak firma, która już raz zrewolucjonizowała rynek muzyczny zamierza odzyskać swoje (po tym jak wyraźnie zaspała).

Mogliście już zauważyć, że nie jestem fanem produktów Intela. Wychowałem się na Motoroli i PowerPC. Ostatnio marzą mi się procesory ARM od Apple w ich komputerach. Czyżbym coś „wykrakał”?

iFirma.pl czyli księgowość przyjazna użytkownikom sprzętu Apple - wywiad

Wczoraj wieczorem Apple wreszcie dołączyło do drugiej muzycznej rewolucji wznieconej przez serwisy oferujące muzykę na żądanie, a która wymierzona była przede wszystkim w stary system dystrybucji muzyki poprzez sklepy, także i te cyfrowe, a więc i iTunes Store.

Nie wiem skąd się wzięło wielkie poruszenie po zauważeniu tego, że Apple Music będzie zawierało w sobie funkcjonalność usługi iTunes Match. I jakie to będzie wspaniałe, że będzie można wgrać do chmury Apple Music swoje własne utwory. Odniosłem wrażenie, przeglądając swój timelinie na Twitterze, że wiele osób właśnie to zaważyło i zachwycają się tym, jakby to była jakaś wielka rewolucja. Przecież takie coś ma w sobie Google Music i dodatkowo ma to za darmo.

Przeglądałem ostatnio listy zakupionych aplikacji w sklepach iTunes i MAS. Rety, ile ich jest! Większości nie pamiętam. Do czego służyły, po co je pobierałem i kiedy. Wielu tytułów już nawet w sklepie nie ma – trudno więc przypomnieć sobie, czym miały się wyróżniać na tle innych.

Z pewnością wszyscy z Was widzieli przygotowaną przez agencję Chiat/Day reklamę pierwszego Macintosha pod tytułem "1984", nawiązującą do powieści George'a Orwella "Rok 1984". Lekkoatletka symbolizująca zmiany niesione przez Macintosha, rzuca młotem w ekran, na którym wyświetlany jest obraz Wielkiego Brata przemawiającego do otumanionych ludzi.

Za tydzień zacznę korzystać z Apple Music, przynajmniej przez chwilę. Usługa ta może wygrać tylko jednym biblioteką, jeśli tego nie zrobi to niestety 7,99 Euro spożytkuje u konkurencji i trochę jeszcze zostanie w kieszeni.