Fotografia od kuchni
Każde z nas ma jakieś ulubione miejsce w domu. Dla jednych będzie to wygodny fotel w dużym pokoju, dla innych duża wanna kojarząca się z relaksującą kąpielą czy też balkon dostarczający łyku świeżego powietrza. Ja uwielbiam spędzać czas w kuchni. To miejsce rodzinnych spotkań przy stole, plotek z koleżankami przy kawie, ale przede wszystkim tam tworzymy i komponujemy posiłki samemu lub w gronie najbliższych. Nie wiem jak Wy, ale ja odpoczywam w kuchni, nie tylko przygotowując dania, ale i planując ich wykonanie przy pomocy iPada lub iPhone'a. Spokojnie, nie podam Wam teraz przepisu na coś z jabłkami (choć znam kilka pyszności), chciałabym natomiast zabrać Was do kuchni, by poruszyć popularny ostatnio temat fotografii kulinarnej.
Takie teraz czasy, że samo przygotowanie posiłku i pochwała rodziny już nie wystarczają. Teraz ważne jest, by pokazać w mediach społecznościowych to, co zrobiliśmy sami lub co nam podano. Nim ciasto wyląduje na stole, przechodzi sesję zdjęciową, rybka musi zostać obfotografowana jeszcze na patelni, a warzywa i owoce, zanim trafią do posiłku, są pieczołowicie uwieczniane jako dowód naszego zdrowego stylu odżywiania. Kawusia? Jak najbardziej, filiżanka cappuccino pełna, pusta i już mamy energię do pracy. Podobnie jest z posiłkami w restauracjach i kawiarniach. Często widzę w nich ludzi wyciągających telefony i robiących zdjęcia tego, co im zostało właśnie podane. Jedni robią to na szybcika, wyglądając na zawstydzonych, inni traktują to jak coś normalnego, jest też wreszcie grupa wchodzących z pełną ostentacją na krzesło (http://pohtpof.tumblr.com/).
Mówi się, że fotografowi najtrudniej pracuje się z dziećmi i zwierzętami. Ja, oglądając niektóre zdjęcia na Instagramie, dodałabym do tego jeszcze jedzenie. Oczywiście nie jestem przeciwniczką robienia tego typu zdjęć, bo każdy czuje i widzi inaczej, jednak nie zawsze to, co pięknie wygląda na talerzu, wychodzi nam równie atrakcyjnie w obiektywie. Sama nie fotografuję potraw w miejscach publicznych, owszem, zdarzyło mi się zrobić kilka zdjęć kaw i ciast, ale zdecydowanie bardziej wolę chwalić się tym, co przygotowałam sama. Najczęściej zdjęcia robię telefonem, bo mam go zawsze pod ręką, do tego wystarczy odpowiednia aplikacja i voilà. Sądząc po liczbie like'ów pod tak wykonanymi zdjęciami, nie wychodzą one tak źle, ale czy można by zrobić je jeszcze lepiej? Czy iPhone ma szansę z lustrzanką? Odpowiedzi na te pytania będziemy szukać razem z Joanną Matyjek, autorką bloga kulinarnego Odczaruj Gary.
Asia na swoim blogu zachęca nas do eksperymentów nie tylko ciekawymi przepisami, ale i przepięknymi zdjęciami, które działają na wyobraźnię tak, że ma się ochotę zaraz biec do kuchni. Sama autorka o swoich przygotowaniach do wariacji kulinarnych mówi tak: „Zazwyczaj przepisy i sesje mam przemyślane. Dokładnie wiem, co ugotuję i w czym podam jedzenie do sesji. Dobieram tło, dokładam naczynia i dodatki - wstążki, sztućce, książki i planuję układ planu zdjęciowego. Ważna jest kompozycja całości, ale i ukazanie piękna detali. Czasami jednak pod wpływem chwili gotuję i fotografuję. Spontanicznie przygotowuję całość i działam pod wpływem impulsu. Wszystko zależy więc od nastroju i produktów. Ważne jednak jest dla mnie pokazanie wszystkich fotografii jako historii tworzącej danie.”
Oznacza to, że już samo pojawienie się wpisu na blogu jest procesem długotrwałym, który należy zaplanować, przemyśleć i przygotować. Jakiś czas temu poprosiłam Asię, żeby przygotowując kolejne wpisy na blogu i robiąc zdjęcia lustrzanką, przy tym samym świetle i tej samej porze zrobiła też je iPhonem. Fotografując dla Was jedzenie, oprócz naczyń, różnych dodatków i tła użyła także blendy oraz.. drabiny. Najpierw fotografowała scenę swoim Canonem, a potem powtarzała ujęcie smartfonem. Następnie podzieliłyśmy się pracą - ja edytowałam zdjęcia zrobione telefonem, tak jakbym zrobiła to ze swoimi własnymi, Asia zajęła się ujęciami z lustrzanki. Sama obróbka zdjęć to, jak mówi Asia: „..dbałość o szczegóły. Poprawianie niedoświetlonych miejsc, dodawania kontrastu czy zdejmowanie go. Czasami jednak, gdy fotografuję w warunkach idealnych, zdarza mi się jedynie zdjęcie wywołać z formatu RAW i kompletnie go nie retuszować. Przy apetyczności jedzenia na fotografii nie jest ważna obróbka, a stylizacja jedzenia, które przygotowujemy do sesji. Musimy zadbać o to, co przygotowujemy. Postarajmy się pięknie podać całość wykańczając danie z sercem :).”
Teraz spróbujcie ocenić sami, czy do fotografii kulinarnej niezbędny jest dobry sprzęt, czy wystarczy serce i pasja.
Zdjęcie wykonane iPhonem
Zdjęcie wykonane Canonem
Zdjęcie wykonane iPhonem
Zdjęcie wykonane Canonem
Link do przepisu: http://odczarujgary.pl/chlodnik-z-pieczonych-pomidorow-i-malin/
Zdjęcie wykonane iPhonem
Zdjęcie wykonane Canonem
Link do przepisu: http://odczarujgary.pl/letnia-owsianka-z-owocami/
Zdjęcie wykonane iPhonem
Zdjęcie wykonane Canonem
Link do przepisu: http://odczarujgary.pl/bezglutenowe-ciasto-czekoladowe-z-wisniami/
Sami widzicie, że można robić piękne, ciekawe zdjęcia również iPhonem. Sama Asia przyznała, że fotografuje naprzemiennie lustrzanką i telefonem. „Na Instagram nigdy nie wrzucam zdjęć z lustrzanki.. Wszystkie moje zdjęcia na koncie @joanna2606 i @odczarujgary wykonane są iPhonem. Uwielbiam filtry IG i VSCO, a od fotografowania telefonem jestem uzależniona (robię ponad 1000 zdjęć miesięcznie). iPhone zastępuje mi lustrzankę poza domem. Mój aparat jest ciężki i używam kilku obiektywów, zabieranie go wszędzie jest więc nieporęczne. I gdyby fotografie z iPhona były zapisywane w formacie RAW, miały 300 dpi i odpowiedni rozmiar, mogłabym pomyśleć o zastąpieniu nim lustrzanki. Na tę chwilę jednak i iPhone, i lustrzanka doskonale dopełniają się w mojej pracy i nie wyobrażam sobie mojej sesji zdjęciowej czy to jedzeniowej, czy innej bez iPhona."
Podstawowym błędem przeciętnego posiadacza smartfona jest to, że chce wszystko szybko, tu, teraz i zaraz - natychmiast dostać jedzenie, błyskawicznie zrobić mu zdjęcie, w mgnieniu oka udostępnić je znajomym i ekspresowo dostać tonę like'ów. Niestety, jeśli nie jesteśmy znaną postacią medialną, która w parę sekund dostaje tysiąc polubień foci swojego soczku, to tak to nie działa. Zwykli śmiertelnicy może nie powinni planować swojego zdjęcia nie wiadomo jak długo, ale nigdy nie zaszkodzi przynajmniej pomyśleć o dobrym tle i świetle, bo „..nawet ziemniaczki z jajkiem i maślanką można sfotografować tak, że będzie nam ciekła ślinka. A nawet i piękne krewetki na zdjęciu można schrzanić. Dlatego warto poznać kilka trików, które pozwolą nam pięknie fotografować jedzenie telefonem.”
Zadbajmy o to, by jedzenie na talerzu czy w misce było apetyczne. Talerz nie powinien być brudny, a jedzenie nie powinno być niedbałe czy niechlujne.
Postarajmy się pokazać całość w ładnej, estetycznej kompozycji - zerknijmy, co dzieje się obok talerza i tuż za nim. Ułóżmy ładnie sztućce, dostawmy napój. Stwórzmy spójną kompozycję.
Jeśli fotografujemy danie płaskie (zupę na talerzu, kawę w filiżance itp.), sfotografujmy je z góry. Jeśli jest to miseczka, wybierzmy kadr z ukosa.
Wybierzmy najlepszy kadr - nie zawsze pokazywanie całego dania ma sens.
Zadbajmy o tło, nawet „niedbale” rzucona serwetka może podkreślić charakter całości.
Postarajmy się pokazać historię dania - sfotografujmy je w trakcie przygotowywania, jego dodatki, całą gotową potrawę, a następnie puste talerze po wszystkim.
Pamiętajmy o świetle. Niepożądanych cieni można uniknąć dzięki ustawionej z boku kartce z bloku technicznego.
Nie gwarantuję Wam tymi „przykazaniami” dużej ilości like'ów, ale daję Wam stuprocentową pewność, że będziecie znacznie chętniej wracać do swoich zdjęć posiłków i przekonacie się, że serce bije mocniej, gdy oglądacie te, w które włożyliście „więcej siebie”.
Nie od dziś wiadomo, że posiłek rozpoczyna się wzrokiem, a dopiero potem dołączają do niego węch, smak i pozostałe zmysły. To stawia doznania wzrokowe na uprzywilejowanej pozycji. Dzięki temu potrawa ma szansę zrobienia pierwszego wrażenia właśnie za sprawą swej prezencji - kształtów, barw, konsystencji i składników. Jeśli danie dobrze wygląda i przypada nam do gustu, nasz umysł samoistnie „dorabia” sobie wyobrażenie o równie wspaniałych aromatach i doświadczeniach smakowych towarzyszących konsumpcji tej potrawy. Warto to wykorzystać, bo nic innego nie daje takiej szansy, aby trafić zdjęciem przez żołądek prosto do serca.
Chciałabym podziękować Asi za pomoc w eksperymencie, wsparcie merytoryczne i czas poświęcony na realizację moich fantazji fotokulinarnych ;)