Rycerze zielonego robota
Od lat pewnym utrwalonym stereotypem jest stawienie znaku równości pomiędzy użytkownikiem produktów firmy Apple, a fanboyem - bezmyślnym wyznawcą kościoła Steve'a Jobsa - który będzie bronił do upadłego dobrego jej imienia oraz, co oczywiste, jej produktów. Stereotypy nie biorą się jednak znikąd, ale dotyczą właściwie użytkowników różnorodnych produktów znanych marek.
Weźmy na przykład BMW. Drogie samochody z fabryczną wadą kierunkowskazów, których kierowcy golą głowę na łyso, zwykle chodzą w dresach, a co najgorsze, często powodują wypadki i to po pijanemu. Mało kto pamięta już o tym, że tego typu osobnicy spotykani są też w autach innych marek (popularnym wśród nich jest też WV Golf) i że głównie jednak są to samochody 10 - 15 letnie. Trudno jednak akurat tych dość specyficznych użytkowników nazwać fanboyami tej czy innej marki. Z pewnością jednak fanboye BMW też istnieją.
Przyznaję, że przez lata kierowałem się stereotypem, że urządzenia z Androidem, jak i sam system nie są w stanie zgromadzić wokół siebie fanów. Byłem w błędzie, ta grupa istnieje i najwyraźniej jest całkiem liczna. Zwykle w przypadku takich zagorzałych fanów wystarczy jakaś prowokacja, czy jej pewna odmiana - trolling - by obudzić drzemiącą bestię. Za taki uznać można w pewnym stopniu udostępnienie przez Apple użytkownikom urządzeń z Androidem aplikacji Move to iOS, która w sklepie Google Play zebrała w ciągu kilku godzin masę ocen. W większości negatywnych i niemal wyłącznie skrajnych.
Nie chcę tutaj wchodzić w rozważania, czy Apple miało świadomość, że jej wydanie będzie w pewnym stopniu trollingiem, czy może firma kierowała się tylko i wyłącznie troską o tzw. "switcherów". Faktem jest, że jej pojawienie się w sklepie Google Play postawiło na nogi całkiem sporo "rycerzy zielonego robota".
Aktualizacja
Temat reakcji fanboyów Androida na pojawienie się w sklepie Google Play wzbudził ogromne kontrowersje, czego przykładem jest burzliwa dyskusja. Zostałem także posądzony niemal o szkalowanie użytkowników systemu Google, co oczywiście jest nieprawdą, gdyż powyższy tekst dotyczył tylko i wyłącznie pewnej stosunkowo niewielkiej - biorąc pod uwagę skalę powszechności systemu Android - grupy. Co więcej, nie neguję przy tym istnienia równie agresywnych fanboyów Apple.
Tezą powyższego tekstu, którą niektórzy odczytali poprawnie, jest fakt, że wydanie przez Apple takiej aplikacji w sklepie Google Play nosi w istocie pewne znamiona trollingu, a patrząc na masę negatywnych ocen i często wulgarnych komentarzy - trollingu udanego.
Pikanterii całej sprawie dodaje odkrycie przez serwis Phandroid faktu, że wydana przez Apple aplikacja Move to iOS jest w istocie wersją istniejącego programu Copy My Data autorstwa firmy Media Mushroom, w którym zmieniono jedynie szatę graficzną i dodano informacje licencyjne Apple, a który cieszy się w sklepie Google Play dobrymi ocenami.
Jak widać, wcześniejsza reakcja na program, który nie sugerował recyklingu smartfonów z Androidem była zgoła odmienna.
Oczywiśćie, od początku brałem pod uwagę, że część ocen negatywnych aplikacji Move to iOS mogła wynikać z problemów z jej działaniem. Jednak pojawienie się ponad tysiąca negatywnych ocen (1/5) w ciągu kilku godzin od jej udostępnienia w Google Play sugeruje raczej "hejt" - wątpię, by rzesze użytkowników urządzeń z Androidem czekały na ten program, by rozpocząć masowy eksodus na platformę iOS.
Pozostaje pytanie czy Apple faktycznie zabawiło się w pewien trolling najbardziej zagorzałych fanów Androida? Moim zdaniem obok zwykłej chęci ułatwienia części użytkowników przesiadki na iOS, Apple w pełni świadomie włożyło kij w mrowisko. Pojawienie się takiej aplikacji nie mogło przejść niezauważone nie tylko w mediach, ale i wśród użytkowników Androida. Negatywna reakcja fanboyów była do przewidzenia i moim zdaniem przyniosła zamierzony przez Apple efekt.
Warto pamiętać, że Apple już w przeszłości kilkukrotnie ocierało się o trollowanie konkurencji, np. reklamami ze spalonymi procesorami Intela, czy tymi z kampanii Get a Mac. Pojawienie się aplikacji Move to iOS może być więc też rodzajem kreatywnej i prowokacyjnej akcji reklamowej.