„Macintosh? A! To ten komputer do grafiki”, czyli o drukarkach Apple
W latach 90. XX w., czyli wtedy gdy zacząłem używać komputerów Apple, co bardziej zorientowani rozmówcy kojarzyli Macintoshe na dwa sposoby: jako komputery, które się nie „wieszają” i jako sprzęt dla grafików. I mieli rację.
Strona 1 z 2
Choć pierwsze komputery Macintosh miały monitory pracujące tylko w czerni i bieli oraz rozdzielczość 512 x 342 punkty na 9" monitorze [!], to posiadały kilka wyjątkowych cech. Graficzny interfejs użytkownika, QuickDraw i proporcjonalne kroje pisma. Inne komputery i systemy nie miały GUI („Okienek”), nie miały zaawansowanego języka opisu ekranu i manipulacji grafiką, a litery i wszystkie inne znaki były takiej samej szerokości (tak jak w systemowej czcionce Curier czy Monaco). Kolejne czynniki, które umożliwiły - właśnie za sprawą komputerów Mac - cyfrową rewolucję w grafice i wydawnictwach, to PostScript od Adobe oraz sieć LocalTalk i drukarki laserowe… od Apple.
Apple jak zwykle nic nie „wynalazł”.
Tak jak w przypadku opisywanych w poprzednim wydaniu MAM aparatów cyfrowych, Apple nie było pierwszą firmą, która wprowadziła do sprzedaży drukarki laserowe zajmujące mniej niż ćwierć pokoju. Pierwszy był w 1984 r. Hewlett-Packard ze swoją drukarką opartą na mechanizmie Canona LBP-CX. Kosztowała ona prawie 3 500 $, pracowała w trybie znakowym lub graficznym pod kontrolą języka PCL3 i obsługiwała jeden komputer. Reklamowano ją jako drukarkę, przy której można prowadzić rozmowy przez telefon, co było niewykonalne (z powodu hałasu) przy ówczesnych drukarkach igłowych lub rozetkowych. Nie odniosła wielkiego sukcesu.
Apple za sprawą Jobsa podeszło do tematu zaawansowanych drukarek inaczej. Po pierwsze pracowało już nad swoim systemem graficznym. Po drugie postanowiło użyć w drukarce języka opisu strony PostScript stworzonego przez nowo powstałą firmę Adobe, którego prapoczątek - tak jak i systemu Maka - miał miejsce w laboratoriach Xeroxa. Po trzecie drukarka miała działać w sieci LocalTalk. I tak powstała drukarka LaserWriter.
Nie samym sprzętem zdobywa się rynek.
Należy koniecznie wspomnieć, że sukces Apple i jego ekosystemu graficznego bez wsparcia firm tworzących oprogramowanie nie miałby miejsca. Jeszcze gdy świat nic nie wiedział o Makach i już wtedy opracowywanej drukarce laserowej (1983), znaleźli się ludzie, którzy zostali dopuszczeni do tych tajemnic. Jednym z nich był założyciel firmy programistycznej Aldus. Postanowił on wykorzystać potencjał drzemiący w połączeniu graficznego interfejsu Maka i mocy drukarki laserowej z językiem PostScript. Tak powstał PageMaker. Aldus to ta firma, która stworzyła też format plików graficznych TIFF, a potem (1994 r.) została przejęta przez Adobe.
To, co dobre, nie może być tanie.
Choć Apple LaserWriter miał w zasadzie ten sam mechanizm co HP LaserJet, to z racji znacznie bardziej zaawansowanego języka graficznego i systemu rasteryzacji musiał mieć wbudowany o wiele mocniejszy komputer. Sercem drukarki była Motorola 68000 (tak jak w Macintoshach), ale taktowana szybszym zegarem 12 MHz (a nie 8 MHz). Do tego miała 1,5 MB RAM. Macintoshe miały wówczas 0,5 MB pamięci. Chociaż mocno zwiększało to koszt produkcji, to dawało nieznane wówczas możliwości. Fonty używane przez drukarkę były wektorowe i skalowalne (nie bitmapowe jak w HP), a drukarka sama mogła interpretować grafikę wektorową ze swoją pełną rozdzielczością 300 dpi. To wszystko oraz licencja na PostScript skutkowało ceną dwa razy większą niż HP LaserJet (6 995 $).