Z naszym umysłem jest podobnie jak z naszym ciałem. Jeżeli przez dłuższy czas zmożony wysiłek intelektualny jest nam obcy to stopniowo nasza pamięć, koncentracja, oraz umiejętność logicznego myślenia się pogarsza. Z całą pewnością "gimnastyka" dla umysłu jest dla nas bardzo ważna, szczególnie jeśli nie doświadczamy jej w dużym stopniu w szkole lub w pracy, na przykład że względu na urlop, czy ferie. Możliwości takiej "gimnastyki" jest wiele, mogą to być krzyżówki, sudoku, gra w Scrabble... albo aplikacja Dr.Newton.
Rachunki mają to do siebie, że często gubią się w najmniej odpowiednim momencie. Myślę, że większości z nas zdarzyła się kiedyś sytuacja, że dany przedmiot mimo iż był jeszcze na gwarancji zepsuł się, a my nie potrafiliśmy znaleźć rachunku. W przypadku trampek którym odchodzi podeszwa problem nie jest znaczący, gorzej gdy chodzi o sprzęt droższy, którego naprawa na własną rękę, nawet jeśli jest możliwa, okazuje się bardzo kosztowna. Rozwiązanie jest jedno, trzymać wszystkie rachunki w jednym, bezpiecznym miejscu. Na przykład w programie Receipt Manager.
Całkiem niedawno opisywałem tutaj na blogu program Boxie - świetnego konkurenta dla oficjalnej aplikacji Dropboksa dla iPhone'a. Wyróżniał się on na plus nie tylko minimalistycznym, utrzymanym w skali szarości interfejsem ale także przydatnymi funkcjami, jak choćby przywracaniem plików usuniętych z katalogu Dropboksa nie tylko na iPhone ale także w Finderze na Maku (a podejrzewam, że także w managerach plików na innych platformach). Boxie umożliwia także podgląd różnych wersji danego pliku, jeśli tylko był przynajmniej raz zmieniony. Pełną recenzję tej świetnej aplikacji znajdziecie TUTAJ na blogu MyApple. Wracam do niej nie bez przyczyny. W dniu dzisiejszym ten program dostępny jest za darmo. Spieszcie się, bo naprawdę warto. Aktualizacja: Marek Polak na Twitterze zwrócił uwagę, że przy okazji aktualizacji Boxie zostało udostępnione jako aplikacja freemium. Dodatkowe funkcje dostępne są za dodatkową opłatą. Trochę to dziwne, że zrobili to przy okazji masowych obniżek z okazji Czarnego Piątku, ale... i tak warto pobrać tę aplikację i wydać parę złotych, jeśli potrzebować będziecie dodatkowych funkcji, których nie ma oficjalny klient Dropboksa. Boxie dla iPhone'a w App Store: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Od jakiegoś czasu zaangażowałem się jako swego rodzaju konsultant w prace nad bardzo ciekawą aplikacją, o której w pewnym stopniu kiedyś sam myślałem. Nie jestem jednak programistą, nigdy nie miałem też czasu by znaleźć ludzi i stworzyć rodzaj zespołu (np. MacKozer Labs - fajnie by brzmiało, co?), stąd więc moje pomysły spoczywają w głębokich szufladach mojej pamięci. Czasem jednak, zupełnie niezależnie, ktoś wpadnie na bardzo podobny pomysł. Tak właśnie jest z aplikacją Syngi dla iPhone'a (i smartfonów z Androidem) i serwisem o tej samej nazwie. Syngi to swego rodzaju serwis społecznościowy, pozwalający na tworzenie różnego rodzaju multimedialnych prezentacji, zwanych tutaj po prostu wydarzeniami, które rozpoczną się w zadanym czasie z dokładnością co do sekundy, na każdym urządzeniu użytkownika, który do takiego wydarzenia dołączył. Tworzone przez nas wydarzenie może trwać maksymalnie 5 minut i może zawierać różnego rodzaju multimedia, jak muzykę, zdjęcia, tekst, animacje we Flash i animacje odliczania. W określonym momencie takiego wydarzenia/prezentacji można też aktywować wibracje w telefonach użytkowników biorącym w nim udział (a właściwie je obserwujących). Wydarzenia mogą być publiczne lub prywatne, dostępne tylko dla członków grupy, którą stworzyliśmy lub do której dołączyliśmy. Wydarzenie może zawierać też swoją okładkę, nazwę, krótki opis, oraz lokalizację, np. jeśli prezentujemy galerię zdjęć z jakiegoś miejsca. Na obecną chwilę wydarzenia możemy tworzyć w serwisie web, dostępnym przez przeglądarkę internetową. Ekipa pracuje już jednak nad nową wersją aplikacji dla iPhone'a, która pozwoli na tworzenie ich bezpośrednio na telefonie. W aplikacji na obecną chwilę możemy dołączać do wydarzeń, oglądać towarzyszące im prezentacje, komentować je i oceniać. Dla mnie Syngi daje świetne możliwości docierania z multimedialnymi treściami do sporej grupy osób w ściśle określonym czasie. Mam na myśli zarówno Was drodzy czytelnicy, jak i fanów mojego zespołu. Mam kilka pomysłów na to, jak w najbliższym czasie będę wykorzystywał tę aplikację i usługę, nie chcę Wam jednak ułatwiać zadania. Twórcy Syngi przygotowali bowiem konkurs, w którym co miesiąc do zgarnięcia jest najnowszy iPhone 5S. Szczegóły dotyczące konkursu znajdziecie na Facebooku. Aplikacja Syngi dla iPhone'a dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Mam wrażenie, że książki wojenne można podzielić na dwa typy. Z jednej strony mamy pozycje wzniosłe, patetyczne ,w których danina krwi ma zawsze sens, a umieranie za tą czy inną sprawę przedstawione jest w sposób taki, że czytelnik sam miałby ochotę wyjść przed lufy karabinów maszynowych. Są to książki o bohaterach, zarówno o zwycięzcach, jak i pokonanych, ale okrytych chwałą "Gloria Victis". Są też takie, które odarte są z bohaterstwa, w których bezsens wojny pokazany jest na różne sposoby. Książki, w których śmierć nie jest aktem poświęcenia za sprawę, a trwającą sekundy czy minuty chwilą zwykłego cierpienia i strachu. Nie ma w tych powieściach zwycięzców, są zwykle sami przegrani, których często pozbawiony sensu splot zdarzeń postawił na torze lotu pocisku czy w zasięgu eksplozji szrapnela. Taką właśnie powieścią jest książka autorstwa Kevina Powersa, pod tytułem Żółte Ptaki. Dwóch młodych chłopaków, amerykańskich żołnierzy spędza bez sensu miesiące na pozycjach wokół pewnego irackiego miasta, które obracane jest w coraz większą ruinę. Nie wiadomo właściwie za jaką sprawę walczą. Na pewno jednak są intruzami. Każdy oddany przez nich strzał, każda śmierć, czy to żołnierza, irackiego wojownika, czy irackiego cywila nie ma żadnego znaczenia i nie rozwiązuje tutaj żadnej sytuacji, a pogłębia jeszcze większe poczucie bezsensu i apatii, doprowadzając jednego z nich do szaleństwa. W tym świecie nie ma jednak miejsca na zrozumienie czy współczucie. Wróg jest i po prostu wrogiem. Żółte Ptaki to nie tylko powieść o samej wojnie, ale jej następstwach. O tym jak brzemię tego absurdalnego bezsensu niosącego tylko śmierć i ból, pozostaje z człowiekiem niemal na zawsze. Jest to więc także powieść o powrocie z wojny do domu. Książkę Kevina Powersa wydało wydawnictwo Insignis. Powstał też audiobook czytany przez Piotra Roguckiego z zespołu Coma. Przygotował on także własną muzykę i interpretację piosenki armii amerykańskiej pod tytułem "Żółty ptak", która jest mottem tej powieści. Mam do rozdania kilka kodów do iBookstore na e-booka Żółte Ptaki. Tym razem będę je publikował na Twitterze z mojego prywatnego konta. Link do niego znajdziecie na samym dole E-book Żółte Ptaki Kevina Powers dostępny jest w iBookstore w cenie 6,49 € Pobierz z iBook StoreObserwuj @mackozer
Od mniej więcej roku sporo się pisze o wszelkiej maści urządzeniach naręcznych zwanych smartwachami. Poświęciłem im nawet połowę ostatniego odcinka podcastu Diabelskie Ustrojstwa.
Od premiery iOS 7 minęły już ponad dwa miesiące, a ja wciąż odkrywam nowe ciekawe rzeczy. Ostatnio zwróciłem uwagę na to, że jedna z aplikacji reaguje na gest przesunięcia palcem po ekranie w prawą stronę, odsuwając bieżący widok i odsłaniając wyższe w hierarchii menu. Okazuje się, że gest tego działa w sporej liczbie aplikacji. Wystarczy przesunąć palcem po ekranie w prawą stronę, aby powrócić do poprzedniego menu, poprzedniego widoku czy strony internetowej. Gest ten działa m.in. w przeglądarce Safari, w ustawieniach systemu, w App Store, iTunes Store, w aplikacji Podcasty, Instagram, Notatki, Tweetbocie 3, Twitterze i wielu innych programach. Oczywiście nie we wszystkich. W przypadku wielu z wymienionych programów o wiele wygodniej i szybciej jest po prostu przeciągnąć palcem po ekranie, niż na nim przycisku "wstecz". Podpatrzone na OS X DailyObserwuj @mackozer
Od dobrych kilku lat na rynku muzycznym, oraz na rynku przenośnych odtwarzaczy muzycznych panuje zastój. Ma on swoje odzwierciedlenie zarówno w liczbie pojawiających się ciekawych artystów na światowych scenach, a także w liczbie sprzedanych iPodów i co za tym idzie ich nowymi modelami. Liczby mówią jasno, nie jest dobrze, a w przypadku branży muzycznej także jakość utworów na czołowych miejscach list jest krótko mówiąc niepowalająca.
O firmie Nomad dowiedziałem się z proponowanego na Facebooku posta. W swojej ofercie mają plastikowe karty mieszczące się do przegródek portfela na karty kredytowe. Są nieco grubsze od zwykłych kart i mieszczą w sobie kabel lightning, dock, lub micro usb. Pierwotnie pomysł został wrzucony do serwisu kickstarter. Twórcy zebrali wymagane środki i już oferują sprzedarz swoich kablo-kart.
Gry typu Tower Defense w pewnym sensie są takie same. Mamy więc bazę, której musimy bronić, jest trasa, wokół której rozstawiamy nasze wieże, które będą razić oddziały przeciwnika po niej się poruszające. To, co czyni grę tego typu wartą poświęcenia jej trochę czasu i uwagi to nic innego jak opakowanie, a więc grafika i fabuła. Rok temu zagrywałem się w jedną z tego typu gier, która właśnie grafiką i fabułą zrobiła na mnie wrażenie - choć fabuła to za duże słowo. Lepszym jest chyba miejsce akcji. Była to gra Toy Defense, w której pola bitewne I Wojny Światowej były odwzorowane na kartkach papieru, na których walczyli zabawkowi żołnierze. Jakiś czas później pojawił się jej sequel, Toy Defense 2 (i Toy Defense 2 HD dla iPada), W tej grze możemy pobawić się w II Wojnę Światową.
Śmiało można powiedzieć, że lata mijają a Infinity Blade się nie starzeje. Gra ukazała się w 2010 roku, niedługo po premierze iPhone'a 4. Jej premiera była w pewnym stopniu rewolucją na rynku gier mobilnych, było to bowiem pierwsze komercyjne wykorzystanie silnika Unreal w grze dla iPhone'a i iPada. Gra zachwycała swoją grafiką z ogromną liczbą szczegółów, a właściwie zachwyca do dzisiaj. Przyczepić się można trochę do liniowej fabuły i tego, że gracz przechodzi właściwie automatycznie od jednego do drugiego pojedynku. Same pojedynki mogą już dać dużo radości. Bohaterem sterujemy za pomocą gestów wykonywanych palcem po ekranie. Możemy wykonywać uniki, blokować tarczą lub mieczem ciosy naszych przeciwników i sami je zadawać. Bez dwóch zdań Infinity Blade to jeden z klasyków dla iOS, w który trzeba zagrać. Teraz jest ku temu dobra okazja, gra przez krótki czas dostępna jest za darmo. Infinity Blade dla iPhone'a i iPada w App Store Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Fani publicystyki Jeremy'ego Clarksona z pewnością już wiedzą o tym, że od kilku tygodni w iBookstore dostępna jest najnowsza książka Jeremy'ego Clarksona pod tytułem "Moje lata w Top Gear", która ukazała się nakładem wydawnictwa Insignis. Jest to zbiór pond 110 felietonów jego autorstwa z lat 1993 - 2011. W swoich felietonach Clarkson pisze nie tylko o samochodach, ale także sposobach na rozwiązanie kwestii pijanych kierowców. Niektóre z felietonów to jego relacje z podróży po Europie i USA. W zbiorze znalazła się także recenzja Poloneza, a także jego opinie o polskich kierowcach ciężarówek. Książka "Moje lata w Top Gear" Jeremy'ego Clarksona dostępna jest w iBookstore w cenie 6,49 €. Pobierz z iBook Store Dzięki uprzejmości wydawnictwa Insignis mam dla Was kilka kodów do iBookstore na tę książkę. Pojawią się one w komentarzach w przeciągu dwóch najbliższych godzin od publikacji niniejszego wpisu.Kody zostały już rozdane. Obserwuj @mackozer
Kilka miesięcy temu opisywałem TUTAJ na blogu MyApple jeden z najlepszych, a właściwie jedyny program pozwalający na wygodny odbiór stacji radiowych, zarówno tych tradycyjnych, które przy okazji wysyłają swój sygnał w sieć, jak i tych stricte internetowych. Mowa oczywiście o Radium, który wtedy właśnie pojawił się w wersji dla iPhone'a (wersja dla Maka istnieje od dobrych paru lat). Program został właśnie zaktualizowany o nowy interfejs, zgodny z iOS 7, a nawet zdecydowanie ładniejszy od tego, co widzieliśmy w ostatnich dniach. Program dostosowuje teraz kolor swojego interfejsu do kolorystyki okładki albumu, z którego piosenkę właśnie nadaje dana stacja lub do kolorystyki obrazka, przedstawiającego kategorię danej stacji. Poprawiono także wygląd wyszukiwania i equalizera. Ten ostatni dostępny jest teraz pod zmienioną nazwą "sound enhancer". Program nie zyskał żadnych nowych funkcji, ale osobiście nie oczekuję od niego niczego więcej. Wspominam o tej aktualizacji także dlatego, że w dniu dzisiejszym program Radium dostępny jest za darmo. Dlatego spieszcie do App Store i korzystajcie z okazji bo moim zdaniem warto. Radium dla iPhone'a w App Store Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
MacKozer pisał ostatnio o nietypowym promowaniu gry w App Store. Aplikacja była reklamowana na stronie głównej, oraz na specjalnej stronie jej poświęconej, na której znajdował się filmik o samej grze Clumsy Ninja. Więcej o tym przeczytacie we wpisie MacKozera ( klik), a ja postaram się opisać samą grę, a nie jej promocję w App Store. Swoją drogą warto zauważyć, że w Google Play, a wcześniej w Android Market, filmy dołączane razem ze screenami do opisu aplikacji są czymś powszechnym od kilku lat.
Aplikacja Google+ dla iPhone'a i iPada doczekała się aktualizacji. Program zyskał możliwość wysyłania do galerii zdjęć i filmów w pełnej rozdzielczości oraz funkcję udostępniania swojej lokalizacji wybranym znajomym lub wszystkim osobom z naszych kręgów, czy listy kontaktów. Nasze położenie podejrzeć można będzie nie tylko w serwisie Google+ ale też m.in. w aplikacji i usłudze Google Now. Jej działanie wymaga jednak zainstalowania na iPhone lub iPadzie aplikacji wyszukiwania Google. Program zyskał także funkcję tłumaczenia postów opublikowanych w tym serwisie. Przyznaję, że zdecydowanie bardziej podoba mi się wygląd aplikacji Google+ jak i sam serwis w porównaniu z Facebookiem, który zawsze uznawałem za swego rodzaju choinkę. Aplikacja Google+ dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Aplikacja Dropbox dla iOS doczekała się aktualizacji do wersji 3.0. To, co rzuca się w oczy jest oczywiście nowy wygląd programu. Nie ma tutaj zaskoczenia, nowy Dropbox wpisuje się swoim wyglądem w ogólnie przyjęty trend. Jest biało, jasno szaro, podobnie jak w przypadku wielu aplikacji systemowych, a także np. Tweetbota dla iPhone'a. Dostosowanie do iOS 7 to także lepsza, systemowa funkcja dzielenia się plikami i wysyłania ich do innych programów, a także urządzeń za pośrednictwem funkcji AirDrop. Generalnie na moje oko jest to dalej ten sam stary dobry Dropbox w nowej szacie. Dropbox dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wraz z pojawieniem się systemu OS X Lion Apple wprowadziło system podobnych powiadomień, co w iOS. Pojawiają się one na ekranie na krótką chwilę, a następnie gromadzone są w centrum powiadomień. Z doświadczenia wiem, że kiedy intensywnie pracuję to wspomniane powiadomienia, zwłaszcza kiedy pojawiają się na ekranie w większej ilości, potrafią dość mocno irytować, najlepiej więc je wyłączyć. Można to zrobić ręcznie, bezpośrednio z centrum powiadomień. Wystarczy w tym celu wyświetlić je i przewinąć w dół. Nad ikonami nowych wiadomości iMessage, Twittera i Facebooka pojawi się przełącznik, aktywujący tryb "nie przeszkadzać". W ten sposób szybko wyłączymy powiadomienia, jeśli nie chcemy być przez nie rozpraszani. Nie zawsze będziemy pamiętać o ręcznym ich wyłączaniu, a tym bardziej o późniejszym ich włączeniu. Na to także jest rozwiązanie. W ustawieniach powiadomień możemy czas, w którym aktywny będzie tryb "nie przeszkadzać". Możemy ustawić go np. na czas pracy, choćby tylko na godzinę, kiedy musimy skupić się na czymś naprawdę ważnym. Podejrzane na OS X DailyObserwuj @mackozer
Pamiętam czasy, kiedy w drugiej połowie lat 90-tych zagrywałem się na moim PC w strzelanki w widoku z pierwszej osoby. Chyba wszystkie były utrzymane w klimacie SF, ale nie specjalnie przykładałem wagę do fabuły. Nie pamiętam więc o co dokładnie chodziło w Doom czy Quake. Gier tego typu było oczywiście więcej niż wspomniane dwa tytuły. Z tymi dość zamierzchłymi już czasami kojarzy mi się gra dla iPhone'a i iPada pod tytułem Neon Shadow. Neon Shadow to moim zdaniem takie właśnie nawiązanie do klasycznych gier z tego gatunku. Jest więc jakiś statek lub stacja kosmiczna, po którym biegamy i strzelamy do atakujących nas różnego rodzaju robotów czy cyborgów. Są drony, są maszyny przypominające psy, są wreszcie działka z celownikami laserowymi, umieszczone pod sufitem. Pomijając fabułę, która zwykle w przypadku tego typu gier jest moim zdaniem zbędnym dodatkiem, musimy na każdym poziomie zniszczyć specjalne obiekty, lewitujące w polu elektromagnetycznym, a następnie dotrzeć do windy, która zawiezie nas na kolejny poziom. Gra ma ładną, trochę komiksową grafikę. Nie jest ona co prawda tak dobra, jak np. w Shadowgun. Z drugiej strony jest to na pewno działanie zamierzone, ma być to w końcu oldskulowy FPS. Sterowanie rozwiązano w typowy sposób dla chyba wszystkich tego typu gier wydanych na iPhone'a i iPada. Jest wirtualny joypad. Lewym kciukiem poruszamy naszym bohaterem, podczas gdy prawym rozglądamy się, celujemy i strzelamy. W Neon Shadow nasz bohater nie potrafi jednak kucać - to też chyba takie nawiązanie do starych gier. Dostępny jest tryb wieloosobowy. W grę można także grać na jednym iPadzie. Ekran zostaje podzielony na pół, choć podejrzewam, że mimo wszystko nie będzie to zbyt wygodnym rozwiązaniem. Gra Neon Shadow dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Po 15 latach od wydania pierwszej wersji 20 grudnia swój żywot zakończy jeden z kiedyś najbardziej popularnych odtwarzaczy multimedialnych dla Windows - Winamp. Klasyczny Winamp dla Windows sprzed 15 lat Winamp był dzieckiem ery Napstera, Sound Galaxy czy sieci Direct Connection. Pozwalał na odtwarzanie empetrójek czy plików muzycznych w innych formatach, a także odbiór internetowych stacji radiowych. Program umożliwiał zmianę jego wyglądu. Powstało dziesiątki tysięcy skórek. W 2011 roku program doczekał się nawet wersji dla Maka, o której pisałem na MacKozer.pl. Nie miał jednak szans by zdobyć popularność wśród użytkowników komputerów Apple. Winampa stworzyła ekipa Nullsoft. W 2002 roku program kupił AOL za 80 milionów w akcjach (informacja za The Verge). W 2005 roku, jak podaje serwis ArsTechnica jeden z jego twórców - Justin Frankel- krytykował AOL za hamowanie rozwoju tej aplikacji. Winamp w wersji dla Mac wciąż dostępny jest do pobrania na stronie www.winamp.com/macObserwuj @mackozer
Zaprezentowany w zeszłym roku przez Apple iPad mini sprawił, że nowa grupa użytkowników otworzyła się na iPady, co przełożyło się na finansowy sukces firmy Tima Cooka. Mimo iż iPad mini był bardziej poręczny oraz bardziej mobilny od iPada 4, to fakt, że wyposażono go tylko w układ A5 i pozbawiono ekranu Retina sprawiał, iż odstawał parametrami technicznymi od swojego większego brata. W tym roku sytuacja uległa zmianie. Nowy iPad mini, który trafił do sprzedaży w zeszłym tygodniu, dorównuje parametrami iPadowi Air, dzięki czemu teraz przy wyborze iPada jedynym kryterium wpływającym na zakup pozostaje wielkość ekranu oraz cena. Pomimo że na pierwszy rzut oka nowy iPad mini wygląda tak samo jak jego poprzednik, to jest on zdecydowanym krokiem naprzód. Test został przeprowadzony na modelu Wi-Fi 16GB.
Czasy w których Firefox był moją podstawową przeglądarką należą już do przeszłości, choć przez lata faktycznie nie korzystałem z żadnego innego programu tego typu. Niestety Firefox z biegiem czasu stawał się coraz bardziej ociężały i wizualnie przestarzały względem konkurencji. Wraz z wydaniem Chrome nasze drogi się rozeszły, a ja ostatecznie zacząłem używać Safari i nic nie wskazuje by miało się to zmienić. Nie zmieni tego niestety najnowsza testowa wersja (nightly) Firefoksa o nazwie Australis. Cieszę się, że coś wreszcie w Firefoksie się ruszyło i przeglądarka zaczyna wyglądać nowocześnie. W pewnym stopniu stała się podobna do Chrome, a to za sprawą zakładek kart z zaokrąglonymi rogami. Podoba mi się dodanie do paska narzędziowego ikony "Customize and control", po kliknięciu w które rozwija się menu dające dostęp do funkcji kopiuj/wklej, powiększenia lub pomniejszenia wyświetlanej strony, a także do historii, funkcji drukowania, dodatków, preferencji, czy otwarcia okna w trybie prywatnym. Niestety Firefox dalej serwuje użytkownikowi dwa osobne pola do wprowadzenia adresu i zapytań do wyszukiwarki. Osobiście nie wyobrażam sobie kroku wstecz i przesiadki z omnibox (czyli jednego uniwersalnego pola) na takie rozwiązanie. Firefox dla Mac dalej korzysta też ze swoich słowników, instalując go na OS X musimy doinstalować też swój słownik. Kiedyś, jeszcze na PC z Windows, ten własny słownik to było coś. Teraz, OS X podkreśla błędy prawie wszędzie, tylko nie w wersji nightly Firefoksa Australis. Pozytywną zmianą jest domyślanie włączona funkcja blokowania śledzenia przez strony internetowe (to co domyślnie ma też włączone np. Safari). Nowy Firefox pod pewnym względem jest dla mnie dalej starym programem - niezależnie od ilości otwartych kart, to dalej jeden proces, przynajmniej w Monitorze Aktywności w OS X. W przypadku Safari i Chrome, każda karta to osobny proces, dzięki czemu trudno jest zawiesić całą przeglądarkę. Mozilla przespała gdzieś rewolucję, jaka wydarzyła się na rynku przeglądarek i obawiam się, że do kolejnej takiej rewolucji nic się tutaj nie zmieni. Pytanie tylko kiedy ona nastąpi i czy o Mozilli i Firefoksie ktoś wtedy będzie jeszcze pamiętał. Mimo wszystko mam nadzieję, że odpowiedź brzmi: tak. Firefox Australis w wersji nightly pobierzecie ze strony nightly.mozilla.orgObserwuj @mackozer
W dwa miesiące po premierze systemu iOS 7 Apple ostatecznie zdecydowało się na aktualizację aplikacji Find My Friends dla iPhone'a i iPada. Aktualizacja przyniosła tylko wygląd zgodny z interfejsem iOS 7. Program nie zyskał żadnych nowych funkcjonalności. Przypomnę, że pozwala on na łatwe lokalizowanie znajomych oraz informowanie innych - np. przez iMessage - o fakcie pojawienia się lub opuszczenia danego miejsca przez użytkownika. Zapytacie ile razy korzystałem z niej od chwili jej wydania? Jedynie kilka razy i to na samym początku. Aplikacja Find My Friends dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App Store No cóż, lepiej późno niż wcale. Wspomnę tylko, że Apple został jeszcze przynajmniej jeden program, którego interfejs nie został zaktualizowany, co więcej, ostatni raz w ogóle był aktualizowany pond dwa lata temu, ale ciągle jest w App Store - mowa o Keynote Remote. Obserwuj @mackozer
Kilka miesięcy temu Instagram, będący własnością Facebooka, chcąc powalczyć o użytkowników z Vine - własność Twittera, wprowadził funkcję nagrywania filmów i upiększania ich za pomocą osobnego zestawu filtrów. Nie jestem wielkim fanem ale testowo popełniłem kilka takich "produkcji". Tymczasem ta funkcja świetnie nada się do krótkich, 15-sekundowych prezentacji, np. zdjęć opublikowanych wcześniej w tym serwisie. Pomóc w tym może nam program Flipagram dla iPhone'a. Flipagram pozwala na wybranie dowolnej liczby zdjęć, choć warto pamiętać, że w 15 sekundach nie ma sensu umieszczać zbyt wielkiej ich ilości. Myślę, że rozsądnie jest wybrać 15 zdjęć, tak by zmieniały się one co sekundę. Program pozwala na wybranie ich bezpośrednio z naszego konta w Instagram, musimy jednak autoryzować aplikację logując się do serwisu. Później możemy ułożyć zdjęcia w odpowiedniej kolejności, a następnie dodać tytuł, wybierając przy tym krój i wielkość liter. Mamy też możliwość określenia tempa zmiany klatek - służy do tego suwak, lub przełączenia na wspomnianą długość narzuconą przez Instagram. Mamy też możliwość dodania ścieżki dźwiękowej - jednego z utworów zgromadzonych w bibliotece systemowej aplikacji Muzyka. Co ważne, pod koniec filmu muzyka jest wyciszana, tak by uniknąć jej przycięcia, które niewątpliwie psułoby efekt. Program nie umożliwia publikacji tak stworzonej prezentacji w Instagram. Zapisuje ją w rolce aparatu i otwiera właściwy program Instagram już w trybie wideo. Flipagram dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 0,89 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Jedną z gier, w którą od miesięcy się zagrywam, jest Real Racing 3. Ze względu na model Freemium, w jakim jest udostępniana spotkała się z masową krytyką. Mi to specjalnie nie przeszkadza i jak na razie nie musiałem uciekać się do mikropłatności. Podobają mi się tory i modele samochodów, jakie udostępniło graczom Electronic Arts. Gra najwyraźniej odniosła mimo wszystko sukces, gdyż w App Store pojawiła się odpowiedź konkurencji - Gameloftu - w postaci GT Racing 2. Nie bez przyczyny wspominam o Real Racing 3 w recenzji GT Racing 2. Nie robię tego złośliwie. Takie mam skojarzenia. GT Racing 2 to gra oferowana także w modelu Freemium. Równie ważnym elementem jak w Real Racing jest rozbudowa samochodów, wymagana do odblokowania niektórych torów. Upgrade i nowe samochody kosztują wirtualne pieniądze, które możemy dokupić już za te jak najbardziej realne środki zgromadzone na naszej karcie kredytowej. Docelowo w grze można odblokować w sumie 67 samochodów. Ja na razie jeżdżę Alfa Romeo, na nic więcej mnie nie stać. GT Racing 2 posiada niemal równie dobrą grafikę co Real Racing 3. Może nawet pod pewnymi względami lepszą. Podobają mi się zwłaszcza trasy górskie czy gra świateł podczas jazdy w kierunku zachodzącego słońca. Jak w wielu tego typu grach do dyspozycji mamy kilka kamer, w tym widok z za kierownicy samochodu. Gorzej za to wyglądają zabudowania w mieście. Widać niestety, że domy to płaskie pudełka. Podobnie jak w Real Racing 3 gra oferuje - domyślnie aktywne - wspomaganie sterowania i hamowania. W tym trybie to właściwie prosta gra typu arcade. Pozostaje nam tylko proste sterowanie, podczas gdy auto hamuje kiedy trzeba i utrzymuje się na drodze. Zdecydowanie lepiej jest wyłączyć jedno i drugie, wtedy robi się ciekawiej. Trudno mi jednak osobiście ocenić tak na szybko, która gra oferuje lepsze modele jazdy poszczególnych samochodów. Jeśli lubicie gry z serii Real Racing to gra GT Racing 2 z pewnością warta jest sprawdzenia. Oceniając na gorąco, chyba jednak pozostanę przy Real Racing 3 właśnie. Gra GT Racing 2 dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Lifecard to polska aplikacja która rozszerza znany od dawna temat bezpieczeństwa w razie wypadku, wreszcie w przemyślany i właściwy sposób. Nawet jeśli nasz telefon się rozładuje lub ulegnie zniszczeniu, warto ją mieć. Podczas gdy istnieje wiele tego typu rozwiązań żadne z nich nie łączyło w sobie wszystkich niezbędnych funkcji w prosty i przejrzysty dla ratownika sposób. Wpisywanie skrótu ICE przy numerach telefonów mogło stanowić problem z przeszukiwaniem książki telefonicznej, podczas gdy zapisywanie danych na różnych tekturowych kartach wkładanych do portfela - każda do czego innego, jedna z grupą krwi, druga z numerami, trzecia o szkłach kontaktowych - niejasności dla ratownika. Wielu rezygnowało z jakichkolwiek rozwiązań, bo nie były przystępne. Lifecard podejmuje temat w sposób świeży i społecznościowy.
Kiedy kupowałem MacBooka zastanawiałem się między MacBookiem Air, a MacBookiem Pro. Czerwcowa konferencja rozwiała moje wątpliwości i zdecydowałem się na MacBooka Air ze względu na jego mobilność oraz czas działania na baterii. Sporo się z nim poruszam, a "all day battery life" sprawia, że mogę zostawić zasilacz w domu. Moja nieskrywana miłość do niego sprawia jednak, że chciałbym go chronić przed wszelkiego rodzaju bodźcami zewnętrznymi, szczególnie w czasie przemieszczenia się z miejsca na miejsce. Oglądałem zarówno w sklepach internetowych, jak i tych fizycznych różnego rodzaju pokrowce itp. Pokrowce albo były ładne, ale nie zapewniały ochrony, albo były brzydkie i grube, choć dobrze chroniły laptopa. Rozwiązanie przyniósł Londyn i firma Toffee.
Ten odcinek jest poświęcony pieniądzom i słupkom statystycznym. Na bogato powiemy Wam dlaczego pomimo lepszych wyników sprzedaży, Apple mniej zarobiło niż w ostatnim kwartale roku. Będziemy rozkoszować się zjawiskiem Twittera i jego debiucie na giełdzie. Opowiemy również ile kosztuje produkcja najlepszego tabletu. Dopadliśmy również Tomka Wykę i MacKozera i przepytaliśmy ich co sądzą o nowych produktach Apple. Pojawi się również nowy dział. Obok Hejtu Tygodnia zaproponujemy Wam Poklep Tygodnia. Po więcej informacji zapraszamy do głośników. W sekcji programów tygodnia zapędziliśmy się w rozważaniach dlaczego kupujemy programy i jakich aplikacji unikamy.
Moves jest doskonałym przykładem, jak design aplikacji może przyciągnąć użytkownika, aby ten zaczął korzystać z funkcji programu, nie będąc odepchniętym nieciekawym designem. Nie od początku jednak, moje nastawienie było tak pozytywne. Aplikację Moves pobrałem na swojego iPhone’a kilka tygodni temu i po kilku minutach spędzonych na przyglądnięciu się jej, usunąłem z telefonu. Program wyglądał nieciekawie, a już sama ikona świadczyła o produkcji, która nie ma wiele wspólnego z profesjonalizmem. Błędnie więc uznałem, że cała aplikacja jest tandetna.
Mooncamp to nieziemsko piękny i prosty klient Basecamp’a dla iPhone’a. Oprócz fajnego designu, innego niż we wszystkich klientach do Basecamp'a, Mooncamp wprowadza ciekawe usprawnienia związane z użytkowaniem aplikacji.
Z pewnością niektórzy z Was pamiętają aferę z permanentnym rejestrowaniem przez iPhone'a (a pewnie wszystkie urządzenia z iOS) miejsc, w których przebywał użytkownik. Z tego co pamiętam zapisywane były współrzędne stacji bazowych czy sieci WiFi do których urządzenie się zalogowało oraz czas logowania. Wystarczało to do określenia mniej więcej kiedy i na jakim obszarze znajdował się użytkownik. Powstał nawet program, który przedstawiał te dane na mapach Google, a dzięki suwakowi czasu pozwalał na prześledzenie jego ruchów. Apple zareagowało na to dość szybko. Nie oznacza to jednak, że zrezygnowało z rejestracji miejsc, w których się znajdujemy, lub w których się znajdowaliśmy. Robi to nadal, a do zebranych danych, a przynajmniej ich części mamy dostęp bezpośrednio w iOS 7. Informacje te, choć dostępne dla użytkownika, znajdują się możliwe głęboko - podejrzewam, że po to, by użytkownik je przeoczył i się do nich nie dostał. Dlaczego? Ano dlatego, że domyślnie w iOS 7 śledzenie takie jest domyślnie włączone. Aby podejrzeć te dane, włącznie z mapą wybranych miast i miejsc z zaznaczonymi punktami w których ostatnio zdarzyło nam się często przebywać, musimy przejść chyba wszystkie poziomy w ustawieniach systemowych. Najpierw stukamy w "Prywatność", następnie w "Usługi lokalizacji". Teraz musimy przewinąć listę wszystkich aplikacji, jakie korzystają z tej funkcji, by stuknąć w ostatnią pozycję na liście "Usługi systemowe". Ostatnim punktem na kolejnej liście są "Często odwiedzane" i to jest to, co nas w tym przypadku interesuje. Możemy teraz włączyć lub wyłączyć zarówno funkcję "Często odwiedzane", jak i "Ulepszanie Map". Znajdziemy tam także historię wybranych miejsc, które często w ostatnim czasie odwiedzaliśmy. Podpatrzone na Cult of MacObserwuj @mackozer