News

No i doczekaliśmy się ostatniego dnia działania Google Reader. Czy już wybrałem usługę na którą się przeniosę? Jeszcze nie do końca. Oczywiście przeniosłem subskrypcje do Feedly, mam jednak pewien problem. Moimi podstawowymi narzędziami są aplikacje Reeder dla iPhone'a, iPada i Maka. Żadna z nich nie doczekała się jeszcze aktualizacji dodającej funkcję synchronizacji z Feedly. Reeder dla iPhone'a ma teoretycznie zyskać tę funkcję jeszcze przed zamknięciem Google Reader, a więc powinien zostać zaktualizowany jeszcze dzisiaj. Martwi mnie jednak to, że Silvio Rizzi udostępnił także i jego za darmo, co może sugerować, że aktualizacja pojawi się już po zamknięciu usługi Google'a. Wiadomo już też, że wersje dla Mac i iPada na pewno przestaną jutro działać, mają też zniknąć z App Store i Mac App Store. Wsparcie dla Feedly mają zyskać w późniejszym okresie czasu, nie wiadomo jednak kiedy dokładnie. Niestety na obecną chwilę nie ma żadnego programu dla Maka, który synchronizowałby się z Feedly, a to właśnie na Maku najbardziej intensywnie korzystam z RSS-ów. Rozważam jeszcze poważnie płatnego Feedbina, który kosztuje 2 dolary USA na miesiąc i który Drugą opcją, jest rezygnacja na jakiś czas z synchronizacji z chmurą i wybór jednego z programów, który trzyma bazę danych RSS-ów lokalnie, na dysku mojego Maka. Pisałem niedawno o becie NetNewsWire 4. W Mac App Store znajdziecie jednak czytnik RSS-ów o nazwie Caffeinated. Pierwsze zapowiedzi Caffeinated pojawiły się już cztery lata temu. Czekałem na ten program, który przy topornym wtedy NetNewsWire wyglądał cudownie. Ostatecznie jednak Caffeinated pojawił się długo po Reederze dla Mac i zdecydowanie z nim przegrał. Jutro z nim wygra, choćby tylko tym, że będzie działał. Twórca Caffeinated zrezygnował bowiem w ogóle z synchronizacji na rzecz lokalnej bazy danych. Caffeinated to dalej bardzo ładny program. Jego interfejs podzielony jest standardowo na trzy kolumny. Pierwsza z nich to foldery i poszczególne kanały RSS, druga to podgląd newsów w danym kanale lub folderze z umieszczoną nad listą wyszukiwarką. Wreszcie ostatnia, najszersza kolumna wyświetla zawartość danego artykułu. Tutaj mamy do wyboru kilka skórek, wykorzystujących nie tylko różna kolorystykę ale także inny krój i wielkość liter, a także ilość kolumn. Aplikacja bez problemu zaimportowała listę kanałów RSS z pliku XML pobranego z Google Reader. Nie było problemów z folderami (trzeba je było tylko ustawić w kolejności). To, co dla mnie niezmiernie ważne, to funkcje wyświetlania listy. Caffeinated może wyświetlać tylko wiadomości nieprzeczytane i foldery, w których takie newsy czy artykuły się znajdują. Bez tego nie byłbym w stanie ogarnąć wszystkich wiadomości, których czasem zbiera się kilka tysięcy. Aplikacja daje także możliwość zdefiniowania wielu przydatnych skrótów klawiszowych, m.in. odznaczenia jako przeczytane wszystkich wiadomości w danym folderze, czy wszystkich aktualnie pobranych. Ponieważ przyzwyczaiłem się do SHIFT+A w Reederze, taki sam skrót wybrałem dla tej pierwszej funkcji. Aplikacja wspiera także masę różnego rodzaju innych usług sieciowych, w tym Readability i Pocket. Jest też oczywiście Twitter, Facebook, Google+, Evernote i wiele wiele innych. Przydałoby się jeszcze wsparcie dla Wunderlist. Jeśli nie potrzebujecie synchronizacji w chmurze i nie czytacie RSS-ów na iPadzie czy iPhone to Caffeinated jest jednym z lepszych czytników RSS dostępnych obecnie dla Maka. Caffeinated dla Mac w App Store za 5,49 €. Caffeinated w Mac App Store

Dziennikarka CNN, Monique Rivalland, w ramach przypadającego dzisiaj Światowego Dnia Wzornictwa Przemysłowego zapytała niektórych z najlepszych światowych projektantów o najbardziej rozpoznawalne i wyróżniające się projekty minionego stulecia. Na podstawie otrzymanych odpowiedzi ułożyła listę dwunastu takich projektów, wśród których znalazł się pierwszy Macintosh i iPod.

Sześć lat temu, 29 czerwca 2007 roku, na półki salonów Apple Store w USA trafił pierwszy model iPhone'a.

Jak donosi Wall Street Journal, Apple ostatecznie dogadało się z firmą Taiwan Semiconductor Manufacturing Co., w skrócie TSMC, w sprawie produkcji przyszłych procesorów do urządzeń mobilnych.

Od kilku tygodni na forach internetowych nabywcy najnowszych MB AIR piszą o problemach z łącznością bezprzewodową. Sugerowano najpierw, że to nasze routery nie są przystosowane jeszcze do współpracy z najnowszymi technologiami. Niektórzy są już po wymianie sprzętu, ale nic to nie pomaga. Pojawił się update, który niczego nie rozwiązał. Na razie jedynym skutecznym sposobem na spokojną pracę z WiFi, to instalacja Windows 8. Wygląda na to, że jest to sprawa sterowników.

Serwis MarketWatch przygotował ciekawe zestawienie najbardziej dochodowych produktów w USA. Okazuje się, że wygrał w nim iPhone.

O tej grze pisałem na mackozer.pl w styczniu 2010 roku. Było to na kilka miesięcy przed oficjalną premierą iPada, więc przez lata ta gra dostępna była tylko na mały ekran. Teraz wreszcie doczekała się uniwersalnej wersji HD. To dobra okazja by ją przypomnieć. Zapytacie po co przypominać o grze sprzed trzech lat i po co wznawiać ją w wersji uniwersalnej? Ano po to, że jest to tzw. "evergreen" czyli gra, która wytrzymuje próbę czasu. Trzy lata to jeszcze nie tak dużo, to prawda. Dark Nebula inspirowana jest jednak grami z połowy lat 80-tych ubiegłego wieku, jakie wychodziły m.in. na ZX Spectrum. Sterujemy w niej robotem o formie kuli, który musi przetoczyć się bez szwanku przez poszczególne części stacji kosmicznej, pełne pułapek, przepaści, wiatraków z kolcami i strzelających działek. Gra w nowej uniwersalnej wersji ma grafikę przystosowaną oczywiście do ekranów Retina w iPadzie 3 i 4 oraz 4-calowego ekranu w iPhone 5. Tak jak w starej wersji naszą kulą sterujemy za pomocą akcelerometru, przechylając iPada lub iPhone'a. Chciałoby się powiedzieć lepiej późno niż wcale. Fajnie jest znowu zagrać w tę grę i przypomnieć sobie stare czasy. Dark Nebula HD Episode One w App Store

W ciągu najbliższych dni będę z pewnością dość monotematyczny. W poniedziałek użytkownicy Google Readera, w tym i ja obudzą się już w nowym świecie. Tego dnia przestaną działać dwie z trzech moich ulubionych aplikacji do jego obsługi Reeder dla Mac i iPada (trzecia, Reeder dla iPhone'a otrzyma aktualizację na dniach). Silvio Rizzi zapowiedział co prawda ich aktualizację, ale dopiero po 1 lipca. W związku z tym na krótko w ogóle znikną z App Store i Mac App Store. Pozostaje mi więc rozejrzeć się nie tylko za dobrą alternatywą samej usługi ale i za programem na iPada i Maka. Wśród tych pierwszych testuję obecnie czytnik AOL, do obsługi którego nie ma jeszcze odpowiednich programów, czytnik Digg.com dostępny przez web (od dzisiaj mogę z niego w pełni korzystać) oraz dedykowaną aplikację dla iOS. Zdecydowanym liderem jeśli chodzi o walkę o schedę po Google Reader jest Feedly. Serwis ten niedawno otworzył własną chmurę i udostępnił API, dzięki czemu już teraz wiele aplikacji, które wcześniej bazowały na usłudze Google może działać dalej. Jednym z takich programów jest Mr. Reader, którego ponad dwa lata temu opisywałem jeszcze na mackozer.pl. Mr. Reader wspiera całkiem sporo serwisów, które zamierzają zapełnić lukę po Google Reader. Poza wspomnianym Feedly są to płatne usługi, m.in. Feedbin czy Feed Wrangler. Sam program to w pełni funkcjonalny czytnik RSS-ów. Od kilku dni testuję jego synchronizację z Feedly i nie zauważyłem na razie specjalnych problemów. Mr. Reader posiada trochę inny interfejs od tego, do czego przyzwyczaił mnie Reeder. Mamy więc dwie stałe kolumny. Pierwsza narzędziowa, z folderami i listą subskrypcji oraz kategorii wiadomości (wszystkie nieprzeczytane, oznaczone gwiazdką, tagi itp.) oraz drugą z listą zajawek poszczególnych artykułów czy newsów. Stuknięcie w któryś z nich otwiera osobną kartę nad właściwym interfejsem - co mi osobiście nigdy za bardzo nie pasowało. Możemy wybrać jak dana wiadomość będzie wyświetlana, czy będzie to dokładnie to, co znajduje się w RSS-ie, stronę web czy treść wyciągnięta bezpośrednio ze źródła za pomocą usług Readability, Instapaper lub Pocket. Wspomnianego okna, czy karty nie musimy zamykać. Możemy bez problemu nawigować pomiędzy artykułami w danym kanale lub folderze, używając do tego ekranowych przycisków w górę i w dół, znajdujących się w prawym dolnym rogu takiej karty. Dodatkowo mamy możliwość zmiany wyglądu prezentowanego tekstu. Możemy zmienić wielkość i krój liter czy wyrównanie. Program oferuje też kilka różnych skórek, jeśli nie pasuje nam ta domyślna. Mr. Reader pod względem funkcji zarządzania pobieraną treścią to na pewno jeden z najlepszych tego typu programów. Możemy za jego pomocą nie tylko oznaczyć pojedynczą czy wszystkie wiadomości jako przeczytane, ale także te starsze niż zadana data, lub znajdujące się na liście poniżej wybranej wiadomości. Dodam do tego wsparcie dla wielu różnych serwisów, usług(readability, Pocket, Delicious, Tumblr, Posterous), przeglądarek (nawet tak egzotycznych jak Apollo, Dophin, Sleipnir czy iCab Mobile z których większość jest godna uwagi) oraz adresów URL odsyłających do poszczególnych aplikacji. Mr. Reader to jeden z lepszych programów tego typu dla iPada, choć przyznaję, że nie mój ulubiony. Chcąc nie chcąc to z niego będę korzystał od poniedziałku (przynajmniej do czasu aż Silvio Rizzi nie wyda aktualizacji Reedera dla iPada). Mr. Reader dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 3,59 €. Mr.Reader w App Store

W maju bieżącego roku Apple wystąpiło z wnioskiem do sądu o dodanie do listy urządzeń naruszających patenty tej firmy dopiero co pokazanego światu Samsunga Galaxy S4. Zdaniem tej firmy Samsung - wyposażając dodatkowo swojego smartfona w funkcję asystenta z Google Now - naruszył dwa patenty należące do Apple, a opisujące działanie Siri.

Choć ostatnio ucichły plotki na temat rzekomego urządzenia naręcznego od Apple, popularnie określanego mianem "iWatch" to producenci elektroniki konsumenckiej widzą najwyraźniej jakąś przyszłość w tej branży. Wczoraj swój inteligentny zegarek (smartwatch) zaprezentowała firma Foxconn, podwykonawca - producent wielu urządzeń Apple.

Odliczanie trwa, Usłudze Google Reader zostały jeszcze dwa dni życia, a ja wciąż z niej korzystam i trudno mi się z nią rozstać po tych pięciu latach. Myślałem nawet nad jakąś imprezą pożegnalną w grupie jej użytkowników, choć to pewnie byłaby przesada. Zamiast imprezować wolę jednak testować alternatywne rozwiązania. Nie wszystkie to usługi oferujące synchronizację kanałów RSS w chmurze. Dla pewnej grupy osób koniec Google Readera to powrót do aplikacji, które trzymają listę kanałów i pobrane wiadomości lokalnie na dysku i z niczym się nie synchronizują. Jest nawet program, który stracił funkcję synchronizacji na rzecz lokalnie trzymanej bazy danych z kanałami i wiadomościami - to Caffeinated. W tym wpisie zajmę się jednak innym programem. Czytnikiem RSS-ów dla Mac o nazwie Favoriteer. Favoriteer to program, który moim zdaniem skierowany jest do osób, subskrybujących jedynie kilka kanałów. Nie jest to aplikacja dla osób, które intensywnie korzystają z RSS i subskrybują dziesiątki kanałów. Program ma wyglądać ładnie i faktycznie wygląda. W pionowym, wąskim oknie wyświetla całe wiadomości ze wszystkich subskrybowanych kanałów w porządku chronologicznym jedną pod drugim. Nie ma tutaj miejsca na kolumnę z listą artykułów i ich zajawek. Nie ma przeskakiwania pomiędzy artykułami np. za pomocą klawiszy kursora. Musimy przewijać tekst jeden po drugim. To dość upierdliwe, jeśli np. tak jak ja rozpoczynacie swój dzień od kawy i przeglądania wiadomości w kanałach, jakie pojawiły się w nocy. Favoriteer umożliwia dzielenie się linkiem do danego tekstu w różnych serwisach społecznościowych. Pod każdym artykułem znajdziemy ikony LinkedIn, Facebooka, Google Plus i Twittera, a także ikonę z kopertą, która pozwala - jak łatwo się domyślić - wysłać link do tekstu mailem. Niestety, program zawsze wybiera systemową aplikację Mail, a ja od dawna korzystam ze Sparrow. Program wyposażony został w pewne bajery, które ładnie wyglądają ale moim zdaniem nie pomagają w pracy, na 13-calowym ekranie. Jedną z przypięcie go nad wszystkimi innymi programami i uczynienie go przezroczystym w chwili wybrania okna innego programu. Pierwsze wrażenie było pozytywne, jednak już po chwili strasznie mnie to irytowało. Podejrzewam, że na dużych ekranach nie jest to problemem, zwłaszcza że program domyślnie umiejscowiony jest przy prawej krawędzi ekranu (na dole jego okna dostępna jest ikona po kliknięciu w którą okno programu wraca w to miejsce). Najgorsze jest to, że wspomnianej funkcji nie można wyłączyć. Favoriteer domyślnie serwuje wybór kanałów RSS w czterech różnych językach (w tym po angielsku). Możemy przełączać się pomiędzy nimi. Jest też dział My Favorites, do którego możemy dodawać interesujące nas kanały. Brakuje jednak funkcji importu listy kanałów z pliku OPML, musimy dodawać je ręcznie. Dla mnie Favoriteer ma więcej wad niż zalet, mam jednak świadomość, że to nie jest program skierowany do mnie. Na pewno wygląda ładnie, nie mogę się przyczepić do samego wyświetlania artykułów. Przeczytałem kilka i nie miałem powodów do narzekania. Gorzej niestety jest z całą resztą czyli nawigacją pomiędzy artykułami, kanałami no i wspomnianą już przezroczystością okna wiszącego nad wszystkimi innymi. Sprawdźcie sami, czy będzie Wam pasował, dostępny jest bowiem za darmo. Favoriteer w Mac App Store

Czasu coraz mniej. Google Reader działać będzie jeszcze tylko trzy dni, chętnych do zajęcia jego miejsca jest coraz więcej. Ostatnio do tego grona dołączył kiedyś popularny serwis Digg.com, który w roku ubiegłym przeszedł drastyczne zmiany. Digg wprowadził właśnie usługę czytnika RSS. Wersja webowa dostępna jest na razie w wersji beta na zaproszenia (można zarejestrować się na stronie reader.digg.com). Z czytnika w serwisie Digg.com można jednak bez problemu korzystać w oficjalnej aplikacji tego serwisu dla iPhone'a i iPada. Czytnik RSS w aplikacji Digg.com wygląda całkiem ładnie, choć jego funkcje są dość mocno ograniczone. Program pozwala łatwo zaimportować kanały RSS, które śledzimy przez usługę Google Reader. Obsługuje m.in. foldery. Teoretycznie wszystko powinniśmy znaleźć na miejscu, tak jak w Google Reader. Niestety w moim przypadku pojawiły się one w przypadkowej kolejności. Zauważyłem też, że czytnik RSS w aplikacji Digg wyświetla pełną zawartość kanału, a więc także wpisy już przeczytane (są one wyblakłe). Brakuje mi wsparcia popularnych serwisów archiwów do przeczytania na później (Readability czy Pocket). Digg co prawda oferuje własną tego typu usługę. Wystarczy stuknąć na ikonę zakładki w widoku podglądu treści wiadomości lub przesunąć wiadomość w widoku listy w lewą stronę, odkrywając ikony funkcyjne. Jako że czytnik RSS stanowi integralną część aplikacji serwisu Digg.com możemy interesujące nas treści także wykopywać. Ciekawy jestem jak czytnik RSS w serwisie Digg spisywać się będzie w wersji webowej no i czy Digg udostępni API, jak planuje AOL i jako zrobiło Feedly i kilka innych tego typu usług. Do momentu, w którym nie będziemy posiadać konta w serwisie Digg i nie będzie działać nam czytnik w wersji webowej, czytnik RSS w aplikacji nie będzie się synchronizował. Mam nadzieję, że jak ostatecznie Digg Reader wyjdzie z wersji beta to się to zmieni. Digg dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Digg w App Store

Wall Street Journal publikuje informacje na temat warunków, na jakich niezależne wytwórnie płytowe będą mogły udostępniać swoje utwory w iTunes Radio. Apple chce je także pozyskać do tej usługi.

JetBlue to kolejna amerykańska linia lotnicza, która zastępuje iPadami opasłą dokumentację, którą dotąd piloci musieli dźwigać ze sobą na pokład samolotu.

AppleInsider przytacza wyniki pierwszej edycji badań przeprowadzonych przez firmę Onswipe, a dotyczących tego, jak z iPada korzystają jego użytkownicy.

Na wieść o tym, że Colin McRae Rally po latach trafi na iPhone'a i iPada z pewnością ucieszy się wielu użytkowników. Pamiętam jak dziś jak zagrywałem się w tę grę najpierw na Playstation kolegi, a później na PC. Od dzisiaj mogę grać w nią na moim iPadzie i iPhone.

Jak donosi MacTrast, resellerzy kolejny raz w tym roku informują o topniejących zapasach monitorów Apple Thunderbolt Display.

Apple od dawna chwaliło się swoją tolerancją wobec osób o innej niż hetero orientacji seksualnej. Firma wielokrotnie zabierała głos w tej sprawie, a pracownicy Apple w 2011 pojawili się na filmie wideo w ramach akcji "It gets better", skierowanej do młodzieży LGBT, która spotyka się z szykanami w szkołach. Dzisiaj Apple w przesłanym do serwisu All Things D chwali Sąd Najwyższy USA za zniesienie ustawy uznającej małżeństwa jednopłciowe za niekonstytucyjne.

W serwisie apple.com pojawiły się dwie nowe strony promujące zalety systemu iOS 7 w edukacji i biznesie.

Użytkownicy produktów Apple w Rosji doczekali się wreszcie oficjalnego sklepu internetowego, który firma z Cupertino otworzyła dzisiaj w tym kraju.

Jak donosi serwis Mobile News, spowolnienie w sprzedaży smartfonów na rynku europejskim przyszło szybciej niż spodziewali się analitycy.

Wojna patentowa pomiędzy Apple i Samsungiem to konflikt ogólnoświatowy. Toczy się na przynajmniej trzech kontynentach: w Ameryce Północnej, Europie i w Azji. W ostatnich dniach w toczących się w Japonii procesach obydwie firmy odniosły zwycięstwa i poniosły porażki.

Do sieci wyciekła wiadomość, że nowe procesory, o nazwie kodowej "Ivy Bridge-E", pojawić się powinny w pierwszym lub drugim tygodniu września, najprawdopodobniej tuż przed Intel Developer Forum, które rozpocznie się 10 września.

Kilka godzin po wypuszczeniu drugiej bety iOS 7 Apple wydało także aktualizację OS X Mavericks do wersji Developer Preview 2.

Kiedy zacząłem moją przygodę z komputerami Mac na początku 2008 roku NetNewsWire był jedną z pierwszych aplikacji, jakie wypróbowałem. Wtedy jeszcze był to program usługi o tej samej nazwie. Szybko jednak został klientem Google Readera. Program jednak miał dość archaiczny i bardzo niewygodny interfejs. Szybko porzuciłem go na rzecz Google Readera w wersji Web, odpalanego we Fluid, a ostatecznie moim czytnikiem RSS dla Mac został Reeder. Tymczasem w 2011 roku NetNewsWire został kupiony przez firmę Black Pixel, a wczoraj ukazała się publiczna beta czwartej jego wersji.

Microsoft zdecydował się na wydanie w wersji dla iOS i innych platform mobilnych jednej ze swoich najbardziej popularnych gier - Age Of Empires.

Wydana przez polską firmę Byss Mobile aplikacja InstaPlace, pozwalająca na dodawanie do zdjęć informacji o lokalizacji, stanie pogody czy różnych innych skórek okolicznościowych i szybkie przerzucanie ich do Instagram, została oficjalnym programem wykorzystywanym w kampanii promocyjnej filmu World War Z.

W sieci pojawiły się dzisiaj kolejne zdjęcia rzekomego iPhone'a 5S. Tak jak na kilka dni wcześniej opublikowanych fotografiach iPhone 5S posiadać ma podwójną i do tego dwukolorową lampę błyskową.

iPad, który stworzył kategorię nowoczesnych tabletów, od początku dominował w statystykach ruchu w sieci wśród tych urządzeń. Najnowszy raport serwisu Chitika wskazuje, że pomimo dostępności na rynku licznych produktów konkurencji, udział iPada w ruchu sieciowym w USA i Kanadzie rośnie.

To, jak zły wpływ na zdrowie i samopoczucie ma praca przy komputerze, przez wiele godzin w jednej pozycji, wiem doskonale. Wyhodowałem sobie całkiem pokaźnych rozmiarów brzuch, nad którego pozbyciem się właśnie pracuję. Co gorsza, jedna i taka sama postawa przez cały dzień ma zły wpływ m.in. na kręgosłup i ucisk rdzenia, co objawia się m.in. mrowieniem czy brakiem czucia w palcach. Warto zatem co kilkadziesiąt minut zrobić sobie krótszą lub dłuższą przerwę na spacer choćby i po biurze czy pokoju, kawę, albo najlepiej na ćwiczenia. Taka przerwa ma często zbawienny wpływ nie tylko na nasze samopoczucie ale i na kreatywność. Zwyczajnie lepiej się po niejpracuje. Wie o tym wielu deweloperów. Na Maka, iPhone'a i iPada można znaleść sporo programów wykorzystujących np. technikę Pomodoro, to odmierzania czasu przeznaczonego na pracę i na przerwę. Zwykle jednak ograniczają się one do poinformowaniu nas o tym, że czas odessać się od komputera. Nie spotkałem dotąd aplikacji, która serwowałaby nam przy okazji przerwy zestaw kilku prostych ćwiczeń, jakie moglibyśmy wykonać. W Mac App Store pojawił się dzisiaj taki program. Jest nim Stretch dla Mac. Program zagnieżdża się w pasku menu i odmierza czas pracy. Kiedy on upłynie, miła pani informuje nas, że czas zrobić sobie przerwę i zaprasza do kilku prostych ćwiczeń. Możemy oczywiście zrezygnować czy przesunąć je o jakiś czas. Z tego co zdążyłem zauważyć są to ćwiczenia polegające na rozciąganiu różnych części ciała. Jest ich tyle, że w każdej przerwie aplikacja zaserwuje nam inny ich zestaw. Mamy oczywiście możliwość ustawienia czasu pracy (domyślnie jest to 50 minut) oraz ilości ćwiczeń, jakie mamy wykonać podczas przerwy (domyślnie są trzy). Program serwuje także statystyki naszej pracy, a więc ilości wciśniętych klawiszy, kliknięć czy ogólnej aktywności komputera. Muszę przyznać, że Stretch wygląda i działa bardzo dobrze. Nie ma co ukrywać, że uroku aplikacji dodaje ładna dziewczyna, która ma zachęcić nas do ćwiczeń. Stretch dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 3,59 €. Stretch w Mac App Store Mam dla Was dwa kody na Stretch, które pojawią się w komentarzu do niniejszego wpisu w przeciągu godziny od jego publikacji. Pamiętajcie, że ważne i działające kody na ten program pojawią się tylko w komentarzach mojego autorstwa.