News

Norweska Opera wydała dzisiaj swój najnowszy produkt - przeglądarkę Coast dla iPada.

Znana od lat norweska Opera postanowiła zawalczyć o swoje miejsce na trudnym rynku przeglądarek dla iPada zdominowanym przede wszystkim przez systemowe Safari i cieszące się dużą popularnością Chrome. W App Store pojawiła się dzisiaj przeglądarka Coast, wydana właśnie przez Operę. Coast wyróżnia przede wszystkim oryginalny interfejs użytkownika, oparty na kafelkach, przypominających jednocześnie ikony aplikacji i interfejs sytemu Windows 8. Każdy kafelek to nic innego jak strona web dodana do ekranu startowego. Jego dolny pasek mieści ikony stron ostatnio odwiedzanych, które nie zostały na stałe do niego dodane. Nawigacja w programie jest prosta. Wystarczy stuknąć w pasek wyszukiwania i adresu by wpisać adres lub frazę wyszukiwania. W przypadku tego pierwszego program da nam możliwość otwarcia właściwiej strony lub potraktowania go także jako zapytanie wyszukiwarki Google. Nawigacja we właściwiej stronie jest bardzo prosta. Przesunięcie jej w prawo odsłania poprzednio odwiedzony adres, analogicznie podobny ruch w lewo otwiera stronę następną w kolejności. Na samym spodzie znajduje się pasek z dwoma ikonami. Jedna pozwala na szybki powrót do ekranu domowego, druga na podgląd otwartych kart. To w tym widoku użytkownik ma dostęp do funkcji drukowania i dzielenia się adresem strony ze znajomymi za pośrednictwem maila, wiadomości czy serwisów społecznościowych. Usuwanie stron odbywa się poprzez przesunięcie ich w górę ekranu w widoku podglądu kart lub na ekranie domowym. Opera przyznaje, że stworzyła przeglądarkę, której zadaniem nie jest wygrywanie w różnego rodzaju benchmarkach, ale takiej, która zapewni możliwie największą wygodę użytkowania na tablecie. Czy Operze się to uda? Mam poważne wątpliwości, choć trzymam kciuki za tak odważny projekt. Przeglądarka Coast dla iPada dostępna jest w App Store za darmo. Coast by Opera w App Store

Po kilku latach Activision wydało kolejną grę z serii Call Of Duty dla iPhone'a i iPada. Tytuł nie jest jednak portem z konsoli. Call Of Duty: Strike Team to zupełnie nowa gra przygotowana przez studio The Blast Furnance, prowadzone przez Marka Washbrooka i Gordona Halla znanych m.in. z Rockstar Games. Gracz dowodzi drużyną złożoną z maksymalnie czterech żołnierzy. Każdy z nich zdobywa swoje własne doświadczenie, posiada też trochę inne uzbrojenie, a więc i umiejętności. W oddziale znajdzie się m.in. snajper i żołnierz wyposażony karabinek szturmowy. Wyposażenie każdego członka zespołu można zmieniać pomiędzy poszczególnymi misjami, np. dokupując lepsze uzbrojenie czy dodatkowe zdolności (np. umiejętność wstrzymania powietrza przez snajpera). Call Of Duty: Strike Team to gra, która łączy w sobie zarówno strzelankę w widoku z pierwszej osoby, z grą w widoku z lotu ptaka, w którym gracz może skupić się bardziej na kwestiach taktycznych. Przełączanie pomiędzy poszczególnymi widokami odbywa się na bieżąco poprzez ikonę w lewym górnym rogu ekranu. Można więc grać w Call Of Duty: Strike Team na różne sposoby. W widoku z pierwszej osoby, w danej chwili sterujemy właściwie tylko jednym żołnierzem. Drugiego możemy wezwać do miejsca, w którym się aktualnie znajdujemy. Możemy przełączać się pomiędzy poszczególnymi członkami oddziału. Sterowanie w trybie widoku z pierwszej osoby nie wnosi nic nowego. Przesuwając kciukiem po lewej stronie ekranu poruszamy wybranym żołnierzem. Prawa strona ekranu odpowiada za rozglądanie się i celowanie. Znalazły się też tam ikony aktywująca strzelanie, dodatkowe bronie (granat, nóż) czy wskaźnik ilości nabojów w magazynku. Na lewej i prawej krawędzi ekranu znaleźć też można ikony szybkiego celowania, pozwalające na szybki wybór kolejnych przeciwników. W widoku z lotu ptaka możemy sterować zarówno pojedynczym żołnierzem jak i całym oddziałem. Wystarczy tylko stuknąć w wybranego żołnierza, lub szybko w każdego z nich, a następnie w miejsce, w które mają się udać lub w cel. Mamy także możliwość sterowania widokiem z kamery - przybliżać go lub oddalać czy zmieniać kąt widzenia. Akcja gry nawiązuje do Call Of Duty: Black Ops II. Dzieje się co prawda wcześniej bo w 2020 roku, dalej jednak celem gracza są terroryści. Call Of Duty: Strike Team ma świetną grafikę w każdym z dwóch widoków, to jednak nie jest już niczym nowym. Od dłuższego czasu w App Store dostępne już są gry ze świetną grafiką - mowa tutaj zwłaszcza o strzelankach w widoku z pierwszej osoby. Nie powinno więc dziwić to, że Call Of Duty: Strike Team działa jedynie na iPhone 4S i 5. Pójdzie jednak na wszystkich modelach iPadów za wyjątkiem sędziwego już iPada pierwszej generacji. Call Of Duty: Strike Team oferuje tryb jednoosobowej kampanii oraz tryb "survival", w którym musi walczyć z kolejnymi falami przeciwników, walcząc przy okazji o lepsze miejsce w tabeli, ze swoimi znajomymi czy po prostu innymi graczami. To chyba najlepsza obecnie tego typu gra dla iPhone'a i iPada. Call Of Duty: Strike Team dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 5,99 €. Call Of Duty: Strike Team w App Store

Niemalże za pięć dwunasta, bo na kilka dni przed oficjalną prezentacją nowych modeli iPhone'ów Martin Hajek - projektant znany z ciekawych konceptów nowych urządzeń Apple - zaprezentował kolejną wizję iPhone'a 5S z nowym przyciskiem Home.

Apple kiedyś zasłynęło z solidnego wykonania swoich produktów. Niektórzy do dziś używają starych maczków. Od wielu lat obserwuję ranking rescuecom.com, na który w przeszłości powoływał się naczelny polski bloger o Apple ( tu i tu)

Drugi dzień targów IFA spędziliśmy przede wszystkim w strefie zwanej iZone, w której wystawiały się tylko firmy związane akcesoriami i oprogramowaniem dla smartfonów i tabletów, a także dla komputerów Mac. Duże stoisko miała firma Parallels. W iZone swoje stoisko miały także dwie polskie firmy: SOX i Lamel.

Nowa zaistniała sytuacja życiowa, sprawia iż od 1 października będę musiał zacząć gotować coś więcej niż wodę na herbatę. Muszę przyznać, że w kwestii gotowania jestem stereotypowym facetem. Grill, jajecznica i kanapki, to szczyt moich osiągnięć kulinarnych. Poszukując dogodnego źródła z którego mógłbym opanować tajemną sztukę robienia obiadu, natrafiłem na strychu na "Małą szkołę gotowania", jednak kobieta na okładce wydaje się pokazywać w co mam się stuknąć próbując gotować z tą książką.

Impreza, jaką Apple planuje na 10 września, niemal na pewno dotyczyć będzie nowych iPhone'ów i systemu iOS 7. Wiele wskazuje na to, że użytkownicy komputerów Mac na nowy system OS X Mavericks będą musieli poczekać do końca października.

Targi IFA w Berlinie zostały wczoraj otwarte dla zwiedzających. IFA to targi elektroniki konsumenckiej. Na przestrzeni wielu kilometrów znaleźć można właściwie wszystko, co mieści się w tej obszernej kategorii - od urządzeń mobilnych i przeznaczonych dla nich akcesoriów, przez telewizory po kuchenki mikrofalowe, miksery, pralki i odkurzacze. Teren targów został podzielony na dwie strefy, południowa to głównie sprzęt AGD, północna i wschodnia to urządzenia mobilne, komputery i sprzęt RTV. To tam właśnie można znaleźć dziennikarzy i blogerów piszących do serwisów z niemal całego świata.

Choć do prezentacji nowych iPhone'ów pozostało już tylko kilka dni, to w sieci pojawiają się coraz to nowe rewelacje na ich temat. Dzisiejszy dzień przynosi zdjęcia rzekomego pudełka iPhone'a 5S, na których wyraźnie widać dziwny pierścień wokół przycisku Home.

Serwis Bloomberg opublikował dzisiaj bardzo ciekawą analizę cen iPhone'a w poszczególnych krajach świata. Okazuje się, że cena 16-gigabajtowego iPhone'a 5 jest w Polsce o 35 procent wyższa niż w USA i wynosi 2849 złotych, co daje około 877 dolarów.

Wall Street Journal wraca dzisiaj do tematu większych ekranów w iPhone'ach przyszłych generacji. Zdaniem tego serwisu Apple planować ma wprowadzenie różnych modeli tego urządzenia z ekranami o rozmiarach od 4,8 do 6 cali. Doniesienia te mają rzekomo wskazywać na zmianę polityki tej firmy jeśli chodzi o jej flagowy produkt i jego pozycję na rynku smartfonów w poszczególnych krajach.

Redakcja MyApple jest już w Berlinie na targach IFA. Oficjalnie impreza rozpoczyna się dopiero dzisiaj. Niektóre z firm już jednak wcześniej udostępniły swoje stoiska relacjonującym targi dziennikarzom i blogerom. Tak właśnie zrobił Samsung, którego ekspozycja zajmuje w całości jedną z hal kompleksu Messe Berlin. To co przyciągało tam wczoraj ekipy prasowe z całego świata to przede wszystkim inteligentny zegarek Galaxy Gear. Mieliśmy okazję przyjrzeć się temu urządzeniu z bliska.

W ostatnich dniach w App Store pojawiła się aktualizacja programu Yoink, który dzięki wtorkowej promocji (2$ Tuesday) został wywindowany na szczyt listy najlepszych płatnych aplikacji w App Store. Sam z Yoink korzystam od niedawna, ale już bardzo doceniam ile czasu i stuknięć w klawiaturę (cmd+c, cmd+v) dzięki niemu zaoszczędziłem.

Od dłuższego okresu czasu trwa wyścig, kto zrobi pierwszy super inteligentny zegarek. Pojawiające się w internecie plotki o iWatch nie mówią jednak wiele o funkcjonalności projektu Apple. Zegarek Apple ma pracować oczywiście pod kontrolą iOS lub jakiejś jego okrojonej wersji. iWatch najprawdopodobniej będzie miał rozmaite czujniki związane z kontrolą naszej aktywności fizycznej lub stanu zdrowia. Nie sądzę by Apple podjęło współpracę z konsultantem fitness -Jay Blahnikiem tylko po to, aby zapewnić swoim pracownikom zajęcia ruchowe w przerwie. Opóźnienia w premierze oczekiwanego iWatch'a wynikają głównie z problemów z baterią. Pojawiły się informacje, iż Apple planuje umieścić baterie także w pasku, jednak wynika z nich jedno - czas pracy urządzenia jest ciągle niezadowalający dla Apple bo wynosi tylko kilka dni, a założenie jest takie, by iWatch pracował bez ładowania minimum tydzień. Także i Samsung podjął pospieszne prace nad inteligentnym zegarkiem. Tempo prac było doprawdy imponujące, a wygląd zegarka do wczoraj udało się zachować w całkowitej tajemnicy.

Serwis MacRumors.com opublikował dzisiaj dwa filmy na których możemy zobaczyć (najprawdopodobniej) nowe iPady. Mnie osobiście ich lekko zmieniony design bardzo się podoba, a fakt, iż iPad mini będzie miał ekran Retina cieszy.

Na odbywających się właśnie w Berlinie targach IFA Samsung zaprezentował swój inteligentny zegarek Galaxy Gear, wyprzedzając w ten sposób swojego największego konkurenta - Apple. W Cupertino nie muszą się jednak specjalnie spieszyć.

Cyfrowy dom to coraz więcej urządzeń pozwalających na odtwarzanie multimediów i przesyłanie ich poprzez sieć WiFi. Komputery, tablety, smartfony, Apple TV czy generalnie smart TV to często powielanie tych samych danych na każdym z nich. Rozwiązaniem są urządzenia NAS udostępniające przestrzeń dyskową dla nich wszystkich. Służą one za lokalną chmurę plików, gromadząc w bezpieczny sposób zbiory muzyczne, filmowe, foto i wideo użytkowników. Odciążają też inne urządzenia, przejmując funkcje pobierania plików czy strumieniowania multimediów, np. muzyki czy filmów. Urządzenia tego typu wymagają wysokich jakościowo dysków twardych, na których gromadzone będą cenne dane użytkownika.

Dzień po prezentacji nowych iPhone'ów w kampusie firmy w Cupertino Apple zaprezentuje je też na specjalnej imprezie w stolicy Chin.

Apple rozpoczęło rozsyłanie zaproszeń na prezentację nowych urządzeń, która odbędzie się - tak jak przewidywano - 10 września w kampusie Apple w Cupertino.

Po okresie kilkuletniej współpracy Microsoft ogłosił dzisiaj, że kupuje dział urządzeń i usług od Nokii. Przez najbliższe 10 lat będzie też posiadał licencję na patenty znajdujące się w posiadaniu tej fińskiej firmy.

Ledwo co w sieci pojawiło się zdjęcie rzekomych iPhone'ów 5C w opakowaniach przypominających te od iPoda touch, a kilka godzin później pojawiły się kolejne zdjęcia tych urządzeń w różnych wersjach kolorystycznych.

Po specjalnej rozszerzonej reedycji kultowej gry Baldur's Gate w wersji dla Mac, Windows oraz iPada, premiera drugiej części w wersji dla Mac i PC planowana jest na 15 listopada tego roku.

Już za kilka godzin użytkownicy Apple TV oraz iPhone'ów i iPadów z zainstalowaną festiwalową aplikacją będą mogli obejrzeć przekaz na żywo koncertu islandzkiego zespołu Sigur Rós.

W ubiegłym roku, jeszcze na mackozer.pl mogliście przeczytać recenzję baterii Mophie Juice Pack Air dla iPhone'a 4/4S. Wraz z premierą iPhone'a 5 zmieniła się nie tylko wielkość urządzenia i ekranu, ale także gniazdo. Kilka miesięcy po premierze nowego iPhone'a Mophie wypuściło nową serię swoich baterii Juice Pack Helium. Taką właśnie baterię testowałem przez ostatnie tygodnie.

Komunikacja pomiędzy stojącymi na moim biurku urządzeniami to bardzo ważna sprawa. Ostatecznie i tak większość rzeczy trafia na jednego z moich Maków. Zwykle są to zrzuty ekranu i zdjęcia, czasem adresy stron, czy dokumenty. Właściwie to, czego nie mam to synchronizacja schowka, choć i do tego znaleźć można w App Store i Mac App Store odpowiednie programy. Ostatni na jaki trafiłem to DeskConnect, który teoretycznie pozwala na to wszystko co mogę robić za pomocą innych programów. DeskConnect pozwala na przesyłanie zdjęć, dokumentów, zawartości schowka i otwieranie stron na Maku lub iPhone, otwartych uprzednio na drugim urządzeniu. Cały proces odbywa się w chmurze, a więc musimy założyć sobie konto, co nie każdemu musi się podobać. Istnieją wszak rozwiązania, które wymieniają się danymi tylko za pośrednictwem sieci WiFi. Może i w jakiejś kawiarni z publicznym, otwartym WiFI to niezbyt bezpieczne rozwiązanie, ale w domu, gdzie do mojej sieci zalogowane są tylko moje urządzenia, przesyłanie bezpośrednie jest zdecydowanie bardziej bezpieczne i szybsze od wysyłania różnych rzeczy na serwery gdzieś w świat. Poza tym, tego typu rozwiązania już przecież istnieją, weźmy choćby Dropbox. Za jego pomocą prześlę dokumenty, zdjęcia, a nawet inne pliki. Właściwie nie prześlę, a wyślę do chmury. DeskConnect stara się jakby połączyć jedno z drugim. Wszystko ma wyglądać jak przesyłanie, ale jednocześnie odbywać się za pośrednictwem chmury, gdzie nasze dane pozostaną przez 30 dni. Pewnie, że takie rozwiązanie ma swoje zalety. Mogę przesłać coś nie będąc zalogowanym do sieci WiFi. No tak, tylko jeśli przesyłam coś pomiędzy moim iPhonem a Makiem, to zwykle obydwa urządzenia są zalogowane do jakiejś sieci (dla bezpieczeństwa mam też mobilny router, którego zawsze ze sobą zabieram w świat), przesyłanie przez chmurę nie jest więc potrzebne. Może zbyt mocno krytykuję ten program i tę usługę, ale widzę, że to, co ona oferuje, mogę mieć, a właściwie już mam i to od dawna. Otwieranie stron? Mam iCloud od tego, dzięki czemu od razu otworzę na Maku czy iPhone stronę otwartą na drugim urządzeniu. Przesyłanie zdjęć i wideo? Jak na razie nic nie pobiło PhotoSync, który pozwala na przesyłanie pomiędzy wszystkimi urządzeniami między sobą (a więc iPhonem/iPadem, a Makiem, iPhonem, a iPhonem lub iPadem, oraz Makiem a iPhonem/iPadem) i wrzucenie ich do wielu popularnych chmur. Program oczywiście działa. Przesyła zawartość schowka, dokumenty z wybranych programów na Maka (działa np. z TextEdit ale już z moim ulubionym Writerem nie). W przypadku przesyłania stron z iPhone'a na Maka musimy dodać zakładkę, która prześle adres strony do programu. Aplikacja i usługa pozwalać ma także na przesyłanie planu trasy podróży, jednak za nic nie mogłem tego zrobić. DeskConnect ma do tego jedną poważną wadę. Nie oferuje aplikacji dla iPada. Pewnie, że można uruchomić na iPadzie aplikację dla iPhone'a ale przecież nie o to chodzi. Jeśli chcecie spróbować, to nic Was to nie będzie kosztować (poza założeniem kolejnego konta). Obydwa programy dostępne są za darmo. DeskConnect w App Store DeskConnect w Mac App Store

Pixel art to grafika stworzona poprzez edycję pojedynczych pixeli. Tego typu obrazki powstają już od czasów komputerów 8-bitowych i do dzisiaj są popularne. Jeśli tworzycie pixel-arty czy to amatorsko czy profesjonalnie, powinniście zainteresować się aplikacją dla iPada o nazwie Pixaki. Pixaki to bardzo wygodny edytor graficzny pracujący w niskich rozdzielczościach i na poziomie pikseli właśnie. Do dyspozycji mamy dwanaście szablonów o różnych proporcjach i rozdzielczości, od 16 x 16 do 512 na 512 pikseli. Wszystkie narzędzia do rysowania znajdują się na dolnej belce. Do wyboru mamy wiadro z farbą (do wypełniania powierzchni jednym kolorem), ołówek do rysowania oraz gumkę do usuwania. Ich wielkość regulowana jest za pomocą suwaka centralnie położonego na dolnej belce. Jest też narzędzie do zaznaczania, jeśli chcielibyśmy usunąć większy fragment lub skopiować go w inne miejsce czy na inną warstwę. W tym drugim przypadku program pozwoli nam na wybranie miejsca, w którym skopiowany fragment ma być wklejony. Jak wspomniałem Pixaki pracuje na warstwach. Można ich użyć do 20 w jednym rysunku. Każdą z nich możemy przesuwać względem siebie, usuwać i co bardzo ważne zmieniać jej stopień pokrycia (czy jak kto woli przezroczystości). Służy do tego suwak z duszkiem z Pacmana. Panel warstw można w każdej chwili ukryć podobnie jak znajdujący się po drugiej stronie ekranu panel z paletą kolorów. Możemy dodawać do niej kolejne, własne. W tym wypadku do dyspozycji mamy także próbnik - pipetę, dzięki której możemy wybrać kolor wprost z obrazka. Obrazek oczywiście można powiększać i pomniejszać. Gotowe dzieło można zapisać w formacie Pixaki, tak by inny użytkownik tego programu mógł je otworzyć. Można także wyeksportować je do formatu PSD, tak by otworzyć je później w Photoshopie czy innym programie graficznym obsługującym warstwy, lub zapisać jako PNG. Choć program skierowany jest do profesjonalistów, to radość tworzenia pixel-artów znajdą w nim także amatory. Aplikacja jednak nie jest tania. Pixaki kosztuje w App Store 5,99 €. Dodam na koniec, że program serwuje prosty samouczek w postaci dwóch warstw z pixel-artam stylizowanymi na grę. Pixaki w App Store

Na trochę ponad tydzień przed premierą w serwisach branżowych pojawiły się kolejne zdjęcia rzekomego iPhone'a 5C w plastikowym opakowaniu, które także można było zobaczyć wcześniej na zdjęciach. Tym razem jednak na fotografii znalazł się cały zestaw.

Jak donosi Mac Rumors, na serwisie iApps.im pojawiły się zdjęcią iPhone'a 5C w kolorze różowym, oraz z różowym tłem, zapakowanego w pudełko znane choćby z najnowszego iPoda nano. Na serwisie 9to5mac zostały zaś pokazane zdjęcia instrukcji do rzekomego iPhone'a 5C. Różowy iPhone? Jestem na nie!