News

Aplikacja pozwalająca na wygodne pobieranie i czytanie kolejnych numerów MyApple Magazynu w wersji dla iPada i iPhone'a doczekała się właśnie aktualizacji.

Steve Jobs to niewątpliwie ikona dla użytkowników i fanów produktów Apple, a także dla przedsiębiorców - wszak nauczył się wiele na swoich błędach z młodości i z bankruta, jakim było Apple w 1997 roku, uczynił najbardziej wartościowe przedsiębiorstwo. Ale nie tylko dla nich. To ikona popkultury, na równi z aktorami, artystami czy piosenkarzami. Zamiast jednak filmów czy muzyki, Jobs tworzył produkty, które dla naprawdę ogromnej rzeszy osób były czymś równie ważnym. Jego życie zaś to fascynująca historia, która przerodziła się już właściwie w legendę: długa droga od podróżującego po Indiach zbuntowanego hipisa, przez korporacyjnego buntownika, którego firma jawi się wciąż - nawet kilka lat po jego śmierci - jako swego rodzaju kontrkultura, po ubranego w niebieskie jeansy i czarny golf twórcę coraz to nowych rewolucyjnych produktów.

Po nieudanej próbie z Inboksem powinienem był zaniechać eksperymentów i pozostać przy Mail.app. Jednak ciekawość to pierwszy stopień do piekła – wyświetliłem w sklepie listę aplikacji pocztowych i zastanawiałem się, którą sprawdzić jako następną. Nie myślałem długo. Postanowiłem przyjrzeć się tym, które uchodzą za najlepsze. Choć nie przepadam za produktami firmy Microsoft, tym razem zainstalowałem Outlooka.

Pamiętacie jedną z reklam pierwszych iMaców? Nosiła ona tytuł „Trzy proste kroki do Internetu”. W pierwszym ujęciu narrator mówi „krok pierwszy, podłącz do kontaktu”, w drugim ujęciu „krok drugi, podłącz do linii telefonicznej”, w trzecim ujęciu, w którym pojawia się iMac, słychać śmiech i zdanie „nie ma trzeciego kroku!”. Było to drobne uproszczenie, ale iMac G3 to praktycznie pierwszy popularny komputer gotowy do podłączenia do internetu po wyjęciu z pudełka. Ale zanim do tego doszło, trzeba było przejść długą drogę.

Zanim się obejrzeliśmy, MyApple Magazyn okrzepł i doczekał się dziesiątego numeru. Zamiast jednak świętować tę okrągłą liczbę, my pracujemy już nad kolejnym.

Zapytałam kilka przypadkowych osób związanych mniej lub bardziej z szeroko pojętymi social media o to, z czym kojarzy im się nazwa „Igersi”. Dobra koleżanka z czasów liceum stwierdziła, że z igłami albo fanami jakiejś Igi. Moja mama wywołana do odpowiedzi odrzekła krótko, że to na pewno jakiś zespół muzyczny. Teść, że to jacyś ignoranci, a teściowa, że grupa ludzi niezwracająca uwagi na styl życia. Kolega, który najwyraźniej naoglądał się Minionków, wymówił ze śpiewnym akcentem „igeeersi”, dodając, że to na pewno.. włoska marka odzieżowa. Na sam koniec synek po krótkim namyśle i z pewnością w głosie stwierdził: „Mamo, to są przecież robaki w głowie”. Sami widzicie, że skojarzeń jest bardzo wiele.

Jest rok 15000 p.n.e., anonimowy paleolityczny artysta tworzy kolejne naścienne malowidło. Kiedy jego przodkowie tworzyli własne rysunki, nakładali farby palcami lub pędzlami z mchu, natomiast on może wykonywać swoją pracę bardziej szczegółowo, posługując się wykonaną z wydrążonej kości prymitywną formą aerografu. Choć rezultat jego pracy zachował się do obecnych czasów, to francuska jaskinia Lascaux, niejako galeria malowideł z tamtej epoki, jest zamknięta dla zwiedzających. Na szczęście nieopodal otwarto jej wierną kopię, gdzie możemy porównać jakość prehistorycznych prac pod względem użytych do ich wykonania narzędzi. Kupując Apple Pencil, mamy możliwość porównania własnej pracy przy jego użyciu oraz tej przy zastosowaniu wcześniejszych rozwiązań.

Nie pamiętam już teraz dokładnie, kiedy poznałem się z Larą Croft. Było to na pewno w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku. Miała wtedy jeszcze krótsze włosy i mniej bujne kształty. Pamiętam tylko, że zarwałem kilka nocy, grając w pierwszego Tomb Ridera na PlayStation. Później były kolejne części. W pewnym jednak momencie przygody tej uroczej pani archeolog przestały mnie bawić.

Trzy miesiące minęły szybciej, niż się tego spodziewałem. Spędziłem je intensywnie, na częstych podróżach, i być może dlatego nie liczyłem upływających dni. Kończy się nie tylko lato, ale i trzymiesięczny okres testowy w Apple Music. Czas podjąć decyzję, czy zostać w tym serwisie, czy może w Spotify, z którego przezornie jeszcze nie zrezygnowałem i nadal opłacam abonament. Przede wszystkim jednak trzeba odpowiedzieć na pytanie, w jakim miejscu obecnie - po trzech miesiącach od startu - ta usługa się znajduje. Czy swoją ofertą i jakością wygrywa z innymi serwisami, no i czy ewentualnie ma w sobie coś, czym mnie zatrzyma.

Od wielu lat do obsługi poczty elektronicznej używam aplikacji systemowej – Mail.app. Czasem jednak daję się skusić reklamie lub artykułom prasowym i instaluję alternatywne rozwiązania. Testuję, sprawdzam i najczęściej przed upływem miesiąca usuwam je z dysku. Moja relacja z Mail.app trwa już dekadę i zaczyna przypominać zgrane małżeństwo z długim stażem. Zauważamy swoje wady, ale radzimy sobie z problemami i dość zgodnie wiedziemy wspólne życie.

Nie tak dawno wprowadzona do sprzedaży przez Apple nowa linia komputerów MacBook zrobiła spore zamieszanie. Po początkowym szoku, niedowierzaniu i niemałej ilości żartów, bo jak można sprzedawać komputer z tylko jednym „dziwnym” złączem, MacBook 12" zdobył uznanie. A czy potraficie sobie wyobrazić podobną sytuację 23 lata temu?

W pierwszych miesiącach istnienia naszego MyApple Magazynu informowaliśmy Was co drugi tydzień o popularności poszczególnych numerów. Przyznam, że obawialiśmy się, że wysoka liczba indywidualnych pobrań to jedynie chwilowy wynik. Nasze obawy okazały się jednak bezzasadne, za co kolejny raz Wam dziękujemy.

Jechałem w czasie weekendu samochodem z Gliwic do Gdańska. Gdy monotonia autostrady A1, ból pleców i irytacja na innych kierowców zaczęły mi się już dawać we znaki, pomyślałem o projekcie Titan od Apple. Po przeanalizowaniu przeze mnie wszystkich aspektów pojazdu autonomicznego pojawiła się w mojej głowie jednoznaczna refleksja - tak bardzo bym chciał mieć takiego samoprowadzącego się Apple Cara!

Prezentacja nowej generacji Apple TV to dobra okazja, by spojrzeć w przeszłość - na historię tej przystawki telewizyjnej, której pierwsza wersja pojawiła się na rynku tego samego dnia, w którym Steve Jobs pokazał światu pierwszego iPhone'a, tj. 9 stycznia 2007 roku. Jej historia zaczyna się jednak przynajmniej 13 lat wcześniej, czyli ponad 21 lat temu.

Za nami pierwsze dwa tygodnie z nowymi iPhone'ami. O samych urządzeniach pojawiło się już w sieci sporo informacji, a kwestia różnych wersji procesorów A9 budzi wiele emocji. W najnowszym, dziewiątym już numerze MyApple Magazynu postanowiliśmy zająć się zdecydowanie ciekawszymi elementami tych urządzeń.

Zawsze byłem pechowy jeśli chodzi o sprzęt elektroniczny. Dla odmiany, w wielu innych dziedzinach życia mam szczęście. Na przykład nigdy nie oblałem żadnego egzaminu na studiach. Nawet wtedy, gdy ewidentnie bardzo mało umiałem i powinienem zostać ukarany za lenistwo i niedouczenie. Jednakże w przypadku sprzętu elektronicznego pecha przyciągam w sposób szczególny.

Apple Music nie miało najlepszego startu. Po pierwsze weszło na rynek długo po konkurencji. Na naszych smartfonach od dawna grały takie usługi, jak Spotify, Deezer, Google Music, Tidal itp., więc osoby zainteresowane streamowaniem muzyki z reguły miały już coś wybrane, jakiś abonament wykupiony, playlisty ułożone, a bibliotekę Moja muzyka wypełnioną po brzegi.

Z pewnością pamiętacie, kiedy tydzień po premierze kilku pierwszych numerów MyApple Magazynu dziękowaliśmy Wam za to, że nas czytacie i że tak wielu je pobrało. Cieszy nas tym bardziej to, że kolejne numery pobrane zostały porównywalną ilość razy (od 50 do 60 tysięcy). Tym razem chcemy podziękować Wam za to, że równie wielką popularnością co sam magazyn cieszy się jego aplikacja dla iPhone'a i iPada.

To były jedne z najbardziej intensywnych tygodni w roku, przynajmniej dla fanów firmy Apple. Najpierw Apple udostępniło system iOS 9, a wczoraj do sprzedaży w wybranych krajach trafiły nowe modele iPhone'ów 6s i 6s Plus. Byliśmy na ich premierze w Berlinie, skąd wróciliśmy dopiero wczoraj wieczorem. Dlatego też z lekkim, bo jednodniowym poślizgiem, mam przyjemność zaprosić Was do lektury nowego numeru MyApple Magazynu.

Jeden z moich ulubionych dziennikarzy technologicznych - Vlad Savov - zauważył, że zależnie od tego, czy korzysta z Androida, czy z iOS-a, różnie zarządza aplikacjami systemowymi. W przypadku systemu Google wiele tego typu programów trafia na pierwszy ekran smartfona. Z kolei gdy w jego ręce trafia iPhone, większość aplikacji Apple ląduje w folderze, do którego nigdy nie zagląda. Savov nie jest odosobniony w tego typu praktykach.

Ustalenie faktu, że Ziemia nie jest płaskim dyskiem wspartym na grzbietach krokodyli, mamy już dawno za sobą, dlatego przyjmijmy na chwilę, iż ma ona kształt jabłka. Wychodząc z takiego założenia, nadgryzione logo Apple obrazuje zasięg firmy z Cupertino na świecie. Organizacja Narodów Zjednoczonych uznaje oficjalnie 193 państwa, Apple, równie oficjalnie, dociera do 155 z nich. A co z resztą? Co z brakującą częścią jabłka?

W lutym 1955 roku Departament Policji w Los Angeles, na łamach wydawanego wewnętrznie magazynu „BEAT”, przeprowadził konkurs na motto, które w kilku słowach wyrażałoby ideały, dla których został powołany. Wygrało credo „To Protect and to Serve” ( Chronić i służyć), które zgodnie z zarządzeniem Rady Miasta Los Angeles z 1963 roku zostało umieszczone na radiowozach Departamentu. Od tamtego czasu słynną dewizę „Chronić i służyć” przyjęło wiele wydziałów policji w całym anglojęzycznym świecie, czasem w alternatywnej formie „Służyć i chronić”. Pomimo, iż motto nierozerwalnie łączy się z policją, jego przekaz jest uniwersalny. Dlatego zdecydowałem się na jego użycie w stosunku do iPhone'a, szczególnie w kontekście bardzo ciekawego patentu firmy Apple.

Kilka miesięcy temu jeden z moich znajomych wrzucił na Facebooka nasze wspólne zdjęcie sprzed ponad dwudziestu lat, na którym wyglądałem zgoła odmiennie niż dziś. Nie chodzi mi tutaj o działanie czasu, który odcisnął się zwłaszcza na mojej twarzy, ale o moje gabaryty.

Każde z nas ma jakieś ulubione miejsce w domu. Dla jednych będzie to wygodny fotel w dużym pokoju, dla innych duża wanna kojarząca się z relaksującą kąpielą czy też balkon dostarczający łyku świeżego powietrza. Ja uwielbiam spędzać czas w kuchni. To miejsce rodzinnych spotkań przy stole, plotek z koleżankami przy kawie, ale przede wszystkim tam tworzymy i komponujemy posiłki samemu lub w gronie najbliższych. Nie wiem jak Wy, ale ja odpoczywam w kuchni, nie tylko przygotowując dania, ale i planując ich wykonanie przy pomocy iPada lub iPhone'a. Spokojnie, nie podam Wam teraz przepisu na coś z jabłkami (choć znam kilka pyszności), chciałabym natomiast zabrać Was do kuchni, by poruszyć popularny ostatnio temat fotografii kulinarnej.

Przywykliśmy, że z komputerem od Apple dostajemy całkiem spory zestaw programów. Z systemem otrzymujemy aplikacje do książki adresowej, przypomnień, kalendarza, notatek, zdjęć, poczty i komunikacji oraz parę innych. Kiedyś tak nie było.

W tekście z piątego numeru magazynu, który poświęciłem oprogramowaniu pomagającemu w realizacji idei Getting Things Done na Macu, przedstawiłem w skrócie koncepcję stworzoną przez Davida Allena. System OS X to nie jest jednak jedyna platforma, którą możemy wykorzystać do zwiększenia naszej produktywności i automatyzacji wielu zadań. Duża liczba programów na iOS także ułatwi nam ich realizację.

„Bywają dobre poranki, te z ciepłą herbatą i purpurowym światłem. Są także poranki bez herbaty i żadnego światła, gdy po przebudzeniu okazuje się, że Twoja fortuna zniknęła. Zabrano Ci ją. Prawdopodobnie na zawsze”. Takimi słowami rozpoczyna się jedna z moich ulubionych gier, która nosi tytuł Leo’s Fortune. W 2014 roku gra przedstawiająca przygody włochatej kulki imieniem Leo otrzymała nagrodę Apple Design Awards, zupełnie zresztą zasłużenie. Gra jest śliczna, co w połączeniu z niezwykłymi efektami dźwiękowymi, ciekawą, choć niezbyt skomplikowaną fabułą i dobrym pomysłem na rozgrywkę, czyni ją pozycją typu must have, obok której żaden entuzjasta platformówek nie powinien przejść obojętnie.

Wrzesień w świecie technologicznym to jeden z najbardziej ciekawych miesięcy w roku. Obfituje w wiele ważnych wydarzeń, jak targi IFA w Berlinie i prezentacja nowych produktów Apple, których w tym roku było więcej niż zwykle. Obu imprezom i temu, co można było na nich zobaczyć, poświęcamy sporo uwagi w najnowszym, siódmym już numerze MyApple Magazynu.

21 lipca Apple podało wyniki finansowe za trzeci kwartał 2015 roku obrotowego (drugi kwartał roku kalendarzowego). O szczegółach pisaliśmy na MyApple.

Ktoś zadał mi niedawno to pytanie i przyznam - zaskoczył mnie. Bo minęło ładnych parę lat od chwili, gdy odpowiadałem na nie ostatni raz. W tym czasie wiele argumentów straciło aktualność.