„Bywają dobre poranki, te z ciepłą herbatą i purpurowym światłem. Są także poranki bez herbaty i żadnego światła, gdy po przebudzeniu okazuje się, że Twoja fortuna zniknęła. Zabrano Ci ją. Prawdopodobnie na zawsze”. Takimi słowami rozpoczyna się jedna z moich ulubionych gier, która nosi tytuł Leo’s Fortune. W 2014 roku gra przedstawiająca przygody włochatej kulki imieniem Leo otrzymała nagrodę Apple Design Awards, zupełnie zresztą zasłużenie. Gra jest śliczna, co w połączeniu z niezwykłymi efektami dźwiękowymi, ciekawą, choć niezbyt skomplikowaną fabułą i dobrym pomysłem na rozgrywkę, czyni ją pozycją typu must have, obok której żaden entuzjasta platformówek nie powinien przejść obojętnie.

W grze wcielamy się w Wielkiego Wynalazcę Leopolda Złotego, którego fortuna została skradziona. Pewnego dnia tytułowy bohater postanawia odnaleźć złodzieja i odzyskać swój majątek. Przed rozpoczęciem podróży zostawia swojej żonie kartkę z informacją, że odzyska fortunę i wróci na kolację. Trop stanowią rozsypane przez złodzieja złote monety. Gra kończy się pewnym morałem, którego nie zdradzę, aby nie psuć Wam zabawy.

Leo's_Fortune

Leo’s Fortune to bardzo przyjemna platformówka z elementami gry logicznej. Sterowanie bohaterem odbywać się może na dwa sposoby - za pomocą przycisków ekranowych lub gestów. Ja wybrałem ten drugi. Lewym kciukiem nakazujemy Leopoldowi poruszać się w prawą lub ewentualnie w lewą stronę. Ruch w górę prawym kciukiem sprawia, że nasz bohater nabiera powietrza, co powoduje, że zwiększa swoją objętość, podskakuje lub wolniej opada. Ruch w dół powoduje szybkie opadanie, co przydaje się, gdy chcemy np. przyspieszyć podczas zjeżdżania w dół lub z większą siłą odbić się od trampoliny. Ot całe sterowanie. Jest ono niezwykle łatwe do opanowania, co sprawia, że szybko się do niego przyzwyczajamy i po chwili możemy skupić się już tylko na perypetiach Leopolda.

Gra przypomina trochę pozycje typu side scroller, o których w poprzednim numerze pisał Krystian Kozerawski. Jednak w odróżnieniu od Limbo, Badlands czy Red Game Without a Great Name, próżno szukać w niej mrocznych scen. Jak już wspomniałem, oprawa audiowizualna jest niezwykła. Trójwymiarowa grafika przedstawiająca leśne i górskie scenerie zapiera dech w piersiach. Do tego dołożyć należy dowcipne komentarze bohatera, które sprawiają, że klimat tej gry jest niesamowity. Ta gra jest po prostu śliczna. Ze side scrollerami łączy ją fakt, że aby ukończyć poziom, bohater musi przemieszczać się w prawą stronę.

Przemierzając kolejne etapy, musimy zmierzyć się z różnego rodzaju przeszkodami oraz prostymi zagadkami logicznymi. Leo skacze więc między kołami zębatymi, unika zmiażdżenia przez uzbrojone w ogromne kolce ściany oraz unosi się na wietrze między zawieszonymi na linach minami. Zagadki, o których wspominałem, są dość łatwe. Polegają zazwyczaj na otwarciu sobie dalszej drogi poprzez np. znalezienie i przestawienie w odpowiedniej kolejności kilku dźwigni lub otwarciu czy zamknięciu zapadni.

Leo's_Fortune

Minusem jest fakt, że gra nie jest zbyt długa. Można ją ukończyć w trzy popołudnia, wliczając w to przerwy na posiłki. Tak było w moim przypadku. Przygody Leopolda dzielą się na pięć aktów, po cztery etapy w każdym z nich. Dodatkowo, po przejściu każdego z pierwszych czterech aktów, odblokowuje się etap bonusowy, w których zebrać można dodatkowe monety. Każdy kolejny akt ma miejsce w innej lokalizacji, a jego poziom trudności jest wyższy od poprzedniego. W każdym z etapów zdobyć można trzy gwiazdki: pierwszą za zebranie wszystkich rozsypanych monet, drugą za przejście etapu bez utraty życia, a trzecią za zakończenie planszy w ustalonym czasie. O ile w pierwszych etapach zebranie wszystkich monet nie stanowi dużego problemu, to w późniejszych musimy się trochę napocić, aby to osiągnąć. Jeszcze trudniej jest zdobyć pozostałe osiągnięcia. Mój średni czas przejścia etapu jest około 2 razy dłuższy niż przewidywany. Myślę, że aby przejść grę w 100%, trzeba poświęcić jej wiele czasu i wykazać się ogromną zręcznością. Dość długo oczekiwałem na aktualizację gry i nowe etapy, ale biorąc pod uwagę fabułę i przebieg wydarzeń wątpię, że się jej doczekamy. Bardziej realne jest chyba pojawienie się sequela, który fabułą mógłby nawiązywać do części pierwszej.

Gra jest aplikacją uniwersalną, co oznacza, że można w nią grać na iPodzie touch, iPhonie i iPadzie. Ze względu na największy ekran, najlepsze wrażenia z rozgrywki oferuje ten ostatni. Leo’s Fortune swoje pięć minut miała pod koniec ubiegłego roku. Wtedy królowała na liście płatnych aplikacji w App Store. Obecnie, mimo tego, że minęło już ponad pół roku, ciągle znajduje się w pierwszej dwudziestce w kategorii gier przygodowych. Jej cena to 4,99 €, ale często trafić można na promocję i nabyć ją za 0,99 €.

Leo's Fortune w App Store

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 5/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 5/2015