Aplikacji dla Mac do obróbki i upiększania zdjęć jest w App Store całkiem sporo. Pewną grupę stanowią programy, których jednym z głównych zadań jest ich upiększenie, postarzenie, czy generalnie nałożenie jakiegoś efektu. Większość z tych programów oferuje mniej więcej to samo. Warto więc zwrócić uwagę na stosunek jakości do ceny. Okazuje się, że niektóre z płatnych aplikacji, które wydały znane studia deweloperskie nie koniecznie warte są żądanych za nie pieniędzy, skoro w tym samym sklepie znajdziemy równie dobre programy za darmo, a takim właśnie jest Fotor. Fotor to program do prostej edycji fotografii i ich upiększania. Za jego pomocą możemy dokonać korekty podstawowych parametrów jak ekspozycja, kontrast, balans bieli, nasycenie, wyostrzyć lub zamazać obraz. Fotor obsługuje formaty TIFF, JPEG, PNG, umożliwia także wywoływanie i knwersję plików RAW. Do dyspozycji użytkownika przygotowano też zestaw trzynastu gotowych ustawień tzw. scen, odpowiadających różnym warunkom, w jakich zwykle zdjęcia są wykonywane. Działają różnie i zwykle nie do końca dają zadowalające efekty. Jeśli jednak nie mamy czasu na dłuższą zabawę, a zdjęcie i tak chcemy poddać działaniu różnych filtrów i efektów to w zupełności powinny one wystarczyć. Mamy także możliwość zabawy przesuniętą głębią ostrości, czyli efektem Tilt Shift, dzięki któremu możemy pewne elementy sceny zamazać, uwypuklając inne. Jak już wspomniałem zdjęcia możemy potraktować jednym z wielu filtrów czy też efektów. Jest ich ponad 60, wliczając w to filtry kolorystyczne, ramki, efekt winiety itp. Zapomniałbym o jednym. Fotor działa w dwóch trybach, jako edytor, z funkcjami opisanymi powyżej, oraz jako narzędzie do tworzenia zestawów czy też kolaży zdjęć. W tym ostatnim przypadku możemy stworzyć odpowiedni wzór ramki, umieścić w nim zdjęcia, które możemy obracać i odwracać. Wisienką na torcie, przeznaczoną dla użytkowników MacBooków Pro z ekranami Retina, jest fakt, że Fotor przystosowany jest do rozdzielczości, a przede wszystkim zagęszczeniu pikseli na cal w ekranach tych komputerów. Pixelmatora mi nie zastąpi, bo robię w nim zupełnie inne rzeczy, ale do szybkiej edycji czy korekcji zdjęć na pewno się przyda. Fotor dostępny jest w Mac App Store za darmo. Fotor w Mac App Store
Jeśli zdarza mi się od czasu do czasu otwierać filmy na Maku, to w przypadku formatów nierozpoznawalnych przez QuickTime robię to w VLC. Powstała nawet wersja mobilna, dla iPhone'a i iPada, ale szybko została usunięta z App Store przez nadgorliwość jednego z członków społeczności Open Source, który zwrócił uwagę, że dystrybucja przez App Store tak naprawdę łamie zasady Open Source, bo ogranicza dostęp aplikacji do jedynie kilku urządzeń. Przez długi czas nie było w App Store równie dobrego programu moim zdaniem. Od kilku dni już jest, a nazywa się Infuse. Infuse wspiera 14 różnych formatów wideo, wliczając w to MP4, MOV, 3GP, ASF, AVI, DVR-MS, FLV, MKV, OGM, OGV, WebM, WMV i WTV. Przyznam, że połowy z nich nie znam. Program wspiera także dźwięk AC3 i E-AC3. Wyposażony jest także w "scrobbler" serwisu Trakt.tv, dzięki czemu możecie szybko dzielić się z innymi informacją o tym, co właśnie oglądacie. Infuse umożliwia wyszukiwanie i dodawanie napisów do filmów Moim zdaniem działa to świetnie. Zwykle wyszykuje więcej niż jeden plików z napisami, możemy więc znaleźć ten optymalny dla filmu który oglądamy. Program pozwala także na wybranie osobnego kanału audio, jeśli jest dostępny, wspiera także rozdziały i pozwala na powiększenie obrazu. Infuse wyszukuje także informacje o filmach, dodając ich opis. Przede wszystkim jednak świetnie wygląda, zwłaszcza na iPadzie. Po wybraniu jakiegoś filmu naszym oczom ukazuje się widok szczegółowych informacji na jego temat (opis, obsada i reżyseria, rozdzielczość itp.) przedstawiony w postaci biletu do kina. Przed rozpoczęciem oglądania odrywany jest nawet kupon kontrolny. Na iPhone dane te także przedstawione są w postaci biletu do kina. Program widzi także filmy, które znajdują się w systemowej aplikacji na iPhone i iPadzie, pod warunkiem, że nie zostały pobrane z iTunes Store i nie są zabezpieczone DRM. Filmy w formatach nierozpoznawalnych przez iOS możemy dodawać z komputera przez iTunes bezpośrednio do Infuse. Możemy w nim otworzyć także filmy, które trzymamy w chmurze Dropboksa lub które otrzymaliśmy jako załączniki w poczcie elektronicznej. Program Infuse dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 4,49 €. Infuse w App Store
Nie ma miesiąca by nie pokazała się kolejna usługa w chmurach, która chciałaby trzymać nasze zdjęcia. Ich automatyczne ładowanie do chmury oferuje Dropbox, Google (choćby w aplikacji Google+), a dzisiaj w App Store pojawiła się oficjalna aplikacja Amazon Cloud Drive, pozwalająca zamienić konto w Amazon Cloud Drive na taką "powietrzną" przechowalnię zdjęć z naszego iPhone'a. Zacznę może od tego, że każdy z zarejestrowanych użytkowników serwisu Amazon ma tę usługę w standardzie. Za darmo otrzymujemy 5 GB, to w sumie nie tak mało, jak na zdjęcia z iPhone'a. Wystarczy zainstalować Amazon Cloud Drive Photos, zalogować się i wybrać zdjęcia, które chcemy przesłać i już mamy wygodny i w miarę szybki backup fotografii, na których nam zależy. Domyślnie program wysyła wszystkie zdjęcia z rolki aparatu, można jednak to wyłączyć (w moim przypadku 70 procent zdjęć stanowią zrzuty ekranu). Zdjęcia trzymane w chmurze Amazonu w każdej chwili możemy zapisać z powrotem w pamięci iPhone'a. Podobno od przybytku głowa nie boli, ale faktycznie usługi w chmurze wyrastają jak grzyby po deszczu. Ja z Amazon Cloud Drive będę korzystał. Wspomniane 5 GB w zupełności wystarczy mi na kopie zapasowe zdjęć rodzinnych. Program Amazon Cloud Drive Photos dostępny jest w App Store za darmo. Amazon Cloud Drive Photos w App Store
The Doors to zespół, którego fenomenu nie jestem w stanie do końca zrozumieć. Urodziłem się co prawda już po śmierci Jima Morrisona i zakończeniu działalności kapeli, ale na początku lat 90-tych XX wieku, czyli w moich czasach licealnych szał na Doorsów był ogromny, głównie za sprawą biograficznego filmu. Trudno mi ogarnąć nie tylko Doorsów ale i w jakimś stopniu Jobsa z czasów kiedy zarzucał jeszcze LSD. Mimo wszystko jestem dzieckiem zupełnie innego pokolenia, systemu politycznego i monetarnego. Nie ma to specjalnego znaczenia, bo The Doors to jeden z tuzów rocka, zespół który wywarł ogromny wpływ nie tylko na współczesne mu pokolenie ale także na sporo moich rówieśników. Jeśli chodzi wam noga przy Break On Through to od kilku dni możecie cieszyć się oficjalną aplikacją The Doors dla iPada.
Zgodnie z zapowiedzią w Mac App Store pojawiła się dzisiaj aktualizacja jednego z lepszych programów do grafiki rastrowej Pixelmator .
Z pewnością wielu czytelników słyszało, a część używa, bądź przynajmniej na moment zainstalowała na swoim iPadzie aplikację Paper. Jest to notatnik do pisma odręcznego, a właściwie bardziej zasobnik z notatnikami i szkicownikami do rysowania, imitującymi te prawdziwe, w formie książeczek z okładkami i spinającą je tasiemką. Paper miał swoją premierę już ponad rok temu, czas więc na aktualizację, która przynosi kilka istotnych nowości.
Znacie z pewnością moje zdanie o App.net . Nie jestem co prawda przeciwnikiem tego serwisu, ale uważam, że jego twórcy zarżnęli potencjalnie świetny serwis na starcie oferując dostęp do niego za zdecydowanie za wysoką cenę. App.net to taka alternatywa dla Twittera, tyle, że właśnie, za pełen dostęp musimy zapłacić i to nie mało. Z drugiej strony ma to gwarantować rozwój serwisu bez potrzeby wpuszczania do niego reklamodawców i bez narzucania absurdalnych ograniczeń na twórców aplikacji klienckich. Niestety, kiedy Twitter zbierał faktycznie złą prasę i był moment, kiedy to niezadowolenie było największe App.net wystartował jako klub ekskluzywny, nie oferując nawet czegoś takiego jak darmowe konta trial. Pisałem o tym nie raz, że ciężko jest przekonać ludzi do płacenia za coś, co w sumie mają za darmo (Twitter), a argumentacja, że App.net oferuje dodatkowo chmurę plików mnie nie przekonuje, bo bez problemu większość użytkowników radzi sobie z Twitterem i Dropboksem (lub podobną tego typu usługą). Ostatecznie, po przespaniu najlepszego momentu na zbudowanie sobie bazy świadomych użytkowników (którzy całkiem możliwe, że ostatecznie sięgnęli by po portfel) App.net udostępnił konta darmowe, jedynie na zaproszenia. To także moim zdaniem nie zadziałało, bo i tak nie było z kim rozmawiać. Teraz App.net próbuje jeszcze jednego podejścia do potencjalnych użytkowników. W App Store znajdziecie darmową aplikację App.net Passport , która jest przepustką do tego świecącego pustkami ekskluzywnego klubu.
Popularny i dostępny na różnych platformach komunikator Viber przygotował sporo nowości dla swoich użytkowników. Przede wszystkim od wczoraj dostępny jest nie tylko na iPhone czy smartfonach z Androidem i Windows Phone, ale także w wersji dla Mac i Windows. Zaktualizowana została także aplikacja dla iPhone'a.
Pierwotnie funkcję tę miało zapewniać Game Center i w niektórych grach faktycznie to działa. Mowa o zapisywaniu stanu gry i osiągnięć użytkownika. Z doświadczenia wiem, że nie zawsze działa to poprawnie. Najwyraźniej ekipa Rovio także miała kłopoty z Gamce Center, gdyż Rovio wprowadziło właśnie konta użytkownika w niektórych swoich grach.
Ostatnio sporo pisze się o Drafts, bez wątpienia jednym z najlepszych edytorów tekstu dla iPhone'a i iPada, oferującym stare rosnącą listę funkcji udostępniania stworzonego w nim tekstu. Drafts wart jest swojej ceny (2,79 €), choć dla niektórych więcej niż 0,89 € to bariera nie do przeskoczenia. Jeśli szukacie tańszej alternatywy, powinniście zwrócić uwagę na program o nazwie Write for Dropbox , którego opisywałem kilka miesięcy temu jeszcze na MacKozer.pl. Ponieważ od niedawna program dostępny jest też w osobnej wersji dla iPada, przypomnę pokrótce jego możliwości.
W zalewie aplikacji dla iPhone'a i iPada upiększających fotografie, można spotkać także programy, które odwalają za nas czarną robotę i dzięki którym możemy przygotować szybko zdjęcia do publikacji w sieci, bez uruchamiania komputera czy nawet bardziej rozbudowanych aplikacji. Takim programem jest Reduce .
W przeciągu 5 dni nie działo się nic szczególnego wartego opisu, zebrałem sobie już wystarczający zestaw aplikacji, które chciałem opisywać w kolejnych dniach, jednak 3 maja mój eksperyment dokładnie po 12 dniach trwania niespodziewanie dobiegł końca. Tego dnia byliśmy w Berlinie na otwarciu Apple Store co wiązało się z dłuższym niż zwykle dniem pracy ponieważ sama podróż zajęła nam ponad 5 godzin w jedną stronę i pomimo tego, że miałem ze sobą dodatkową baterię...
Są takie aplikacje, bez których nie wyobrażam już sobie jakiejkolwiek pracy. Korzystam z nich na okrągło na Maku, iPhone i iPadzie. Nie napiszę, że bez nich bym zginął, ale na pewno moje życie było by ciężkie, a próba ogarnięcia wszystkiego, co powinienem zrobić z marszu skazana by była na porażkę. Taką aplikacją i usługą jest Wunderlist. Korzystam z niej właściwie od dnia premiery, wiele lat temu. Od początku Wunderlist oferował mi to, co było mi potrzebne, czyli możliwość tworzenia dowolnej liczby list z dostępem do nich właściwie z każdej platformy czy przez przeglądarkę internetową. Aplikacje jak i usługa od początku do dnia dzisiejszego dostępne są za darmo i w tym miejscu od dawna miałem poważne obawy co do przyszłości tego projektu, zwłaszcza utrzymaniu serwerów, na których oparta jest własna chmura tej usługi. Ta ostatnia miewa od czasu do czasu czkawkę, był nawet pewien okres, kiedy serwery leżały niemal permanentnie, wtedy na kilka miesięcy przesiadłem się na alternatywne aplikacje i rozwiązania. 6Wunderkinder - ekipa stojąca za Wunderlist - miała także świadomość tego, że musi zacząć zarabiać. Pierwszą nieudaną próbą zaoferowania usługi premium był serwis Wunderkit, który oferował funkcje społecznościowe, m.in. możliwość pracy w zespołach. Był jednak zdrowo przekombinowany w porównaniu z Wunderlist. Nic więc dziwnego, że ostatecznie prace skupiły się na Wudnerlist, a usługa wreszcie zyskała wersję premium, z dodatkowymi funkcjami, które przydadzą się każdemu, kto pracuje w zespole, zwłaszcza jeśli odpowiada za przydział i wykonanie zadań przez poszczególnych jego członków. Konta Wunderlist Pro pojawiły się wraz z ostatnią aktualizacją.
Google zaktualizowało właśnie aplikację dla Mac, agenta swojej chmury plików Google Drive. Google Drive to chmura podobna do tej Dropboksa, tyle, że rozbudowana o funkcje edycyjne popularnych typów dokumentów poprzez web lub aplikacje mobilne. Aplikacja dla Mac to właściwie tylko agent synchronizujący pliki. Jego aktualizacja przyniosła funkcję szybkiego udostępniania plików poprzez menu kontekstowe.
Facebook Messenger doczekał się właśnie aktualizacji, która przynosi właściwie dwie nowości. W aplikacji wrócił gest usuwania konwersacji. W widoku listy konwersacji wystarczy przeciągnąć palcem z lewej na prawą stronę by odsłonić przyciski archiwizacji lub całkowitego usunięcia.
Niezależnie od tego co myślicie o mobilnym systemie MIcrosoftu, to jednak interfejs Windows Phone 7 i 8 zrobił wrażenie na niejednym deweloperze iOS. Aplikacje inspirowane tym systemem można bez problemu znaleźć w App Store. Przynajmniej kilka z nich to odtwarzacze muzyczne. Dwa z nich opisałem jeszcze na MacKozer.pl, mowa o Track 8 i Play It . Teraz do kolekcji tego typu aplikacji dołączyła kolejna, o nazwie Stezza .
Kręcenie filmów na iPhone to chleb powszedni. Pytanie tylko co potem z nimi zrobić, zwłaszcza jak zbiera się ich coraz więcej. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem będzie szybka ich obróbka w jakimś edytorze na iPhone lub iPadzie. Może być to płatne iMovie, może być to Pinnacle Studio dla iPada, a może być to prosta aplikacja Lumify: Pro Video Editor dla iPhone'a.
Od czasu pojawienia się Instagram App Store zostało wręcz zalane masą różnego rodzaju aplikacji służących do upiększania i postarzania zdjęć za pomocą coraz to bardziej wymyślnych filtrów fotograficznych i efektów. Większość z nich nie zasługuje moim zdaniem na uwagę. są jednak wyjątki, którym warto poświęcić kilka zdań. Takim programem jest Gradients .
Nigdy nie grałem w żadne gry na Facebooku (ani na Google+). Co więcej irytują mnie zaproszenia od znajomych, którzy są na tyle naiwni, by oczekiwać, że będę marnował czas grając tam w gry. Czasami moja odpowiedź, że nie jestem zainteresowany jest dość radykalna. Sypią się "unfollow'y" - usuwam takich spamujących zaproszeniami graczy z grona moich znajomych w tym serwisie społecznościowym. Tymczasem nie spodziewałem się, że gra, dostępna dotąd na Facebooku zaatakuje mnie z innej strony, bo przez App Store. Mowa o Angry Birds Friends .
Jest pewien rodzaj platformówek, który bardzo sobie cenię. To gry mroczne, często czarno-białe, swego rodzaju teatr cieni. Jedną z pierwszych pozycji tego typu było Limbo dla Maka. Gra zainspirowała deweloperów do stworzenia podobnych, tym razem dla iPhone'a i iPada. Ostatnio odkryłem kolejną i do tego polską produkcję tego typu - OddPlanet dla iPhone'a i iPada.
May The Force Be With You (niech moc będzie z tobą) - to pozdrowienie towarzyszy mi od dobrych 30 lat, choć nie jestem totalnym maniakiem gwiezdnych wojen to jednak z powodzeniem mogę się nazywać fanem starej serii. Pozdrowienie to legło u podstaw pomysłu ustanowienia światowego dnia gwiezdnych wojen na 4 maja. (w amerykańskim angielskim May The Forth - prawie jak May The Force...). Z tej okazji w wielu miejscach na świecie miały miejsce imprezy związane z sagą, a w App Store pojawiła się darmowa gra Lego Star Wars The Yoda Chronicles, czyli Kroniki Yody.
Taki widok kojarzy mi się raczej z dzieciństwem, kiedy to "walkmany" były przedmiotami luksusowymi (tak się w latach 80-tych XX wieku nazywało wszystkie odtwarzacze przenośne, a nie tylko te produkowane prze Sony): dwie osoby, dzielą się parą słuchawek i słuchają muzyki z przenośnego odtwarzacza. Okazuje się, że jest to cały czas popularne i dopóki korzystamy ze słuchawek dousznych to w istocie możemy we dwoje słuchać muzyki, dzieląc się kanałami. Teraz, dzięki prostej aplikacji dla iPhone'a o nazwie Splitr, nie tylko możemy słuchać muzyki w dwie osoby za pomocą jednej pary słuchawek, ale także słuchać dwóch różnych utworów.
Czekaliście na Sparrow dla iPada? Tak? Ja byłem bardzo ciekawy jak ten program mógłby wyglądać ale już się nie dowiem, po tym jak Google go kupiło. Na szczęście kreatywnych deweloperów jest więcej i na iPada powstają interesujące i bardzo ładne programy pocztowe, takie jak np. Evomail , który pojawił się właśnie w App Store.
Instagram doczekał się właśnie aktualizacji przynoszącej funkcję, która z pewnością spodoba się wielu, a która upodabnia go w pewnym stopniu do Facebooka. Mowa o możliwości oznaczania osób na zdjęciach, które właśnie w tym serwisie publikujemy za pośrednictwem oficjalnych aplikacji, a także tych, które już opublikowaliśmy.
Oficjalna aplikacja Twittera dla iPhone'a i iPada doczekała się właśnie aktualizacji przynoszącej m.in. możliwość podglądu nie tylko listy popularnych tematów (czy trendów) dla najbliższej mu lokalizacji (w przypadku Łodzi jest to Warszawa). Możemy teraz podglądać trendy dla wielu różnych miast na świecie czy przestawić się na listę globalną.
Kilka dni temu opisywałem program Play+, pozwalający na odtwarzanie filmów z serwisu YouTube poza przeglądarką. Pojawiło się pytanie po co tego typu programy, skoro YouTube można przełączyć w tryb pracy HTML5. Owszem można, ale wiele filmów i tak dalej nie jest w ten sposób odtwarzana w samym YouTube. Można je obejrzeć zagnieżdżone w innych serwisach (np. tutaj na MyApple), albo skorzystać z aplikacji dla Mac. Wspominam o Play+ dlatego, że ostatnio odkryłem kolejny tego typu program, znany dotąd głównie użytkownikom iPhone'ów i iPadów. Mowa o FoxTube dla Mac.
Nie słucham specjalnie dużej liczby podcastów. Obecnie jest to przede wszystkim MacGadka i kilka podcastów publikowanych przez stacje radiowe. Staram się jednak być na bieżąco z kolejnymi odcinakami. Na iPadzie i iPhone korzystałem najpierw z aplikacji Podcasty, wydanej rok temu przez Apple. Kilka miesięcy temu przesiadłem się jednak na Instacast i jestem bardzo zadowolony. Recenzję najnowszej wersji tego programu opublikowałem kilka miesięcy temu jeszcze na mackozer.pl ( polecam ). Nigdy nie mogłem się specjalnie przekonać do słuchania podcastów na Maku za pośrednictwem kobyły jaką jest iTunes. Teraz się to zmieni, bo wreszcie doczekałem się Instacast dla Maka!
Jak zapewne większość z Was już wie, jestem muzykiem amatorem. Amator jednak też może sobie troszkę dorobić na swojej pasji, zwłaszcza gdy jest biednym studentem. Pisałem już wcześniej o różnych zastosowaniach iUrządzeń związanych z muzyką. Dzisiaj chciałbym dołożyć kilka groszy w tym temacie, choć z nieco innej strony.
Pisałem niedawno o kilku programach konwertujących miary lub przeliczających waluty. Tego typu aplikacje przydają mi się zwykle podczas wyjazdów zagranicznych, przede wszystkim do Wielkiej Brytanii i do Stanów Zjednoczonych, gdzie stosowane są jednostki miar systemu imperialnego, a nie metrycznego. Choć dzięki tym różnicom możemy cieszyć się dialogiem Julesa Winnfielda i Vincenta Vegi o "ćwierćfunkciaku z serem" w filmie Pulp Fiction, to jednak brak umiejętności operowania w jednym i drugim systemie bywa uciążliwy. W takich sytuacjach wyciągam iPhone'a z kieszeni. Najnowszym konwerterem w moim zbiorze jest Convertible dla iPhone'a.
Transmisje koncertów przez sieć to nic specjalnie nowego. Co jakiś czas można posłuchać muzyki na żywo w serwisie YouTube. W tym celu można wykorzystać także aplikacje, które znajdują się w w App Store od dawna, choćby Ustream. Ja odkryłem właśnie program, będący częścią większego projektu transmisji koncertów prze sieć wprost na iPhone'a. Mowa o SpacebarFM .