Ostatnio podważałem podejście Apple do segmentu PRO - zawodowców, którym komputery służą do pracy, a nie konsumowania treści. Na szczęście Tim mnie uspokaja. Apple pracuje nad desktopami.

Strona 1 z 8

Zacznę od polityki i siły stanowiącej 70% rynku pracy w naszym kraju, ale też w większości państw europy (może nawet świata, ale tego nie sprawdzałem). Mali i mikro przedsiębiorcy, bo o nich mowa, muszą się mierzyć z problemami nie tyle finansowymi, czy koncepcyjnymi, co z przerośniętym systemem biurokratycznym. Na szczęście są księgowe, prawnicy, doradcy. Po pewnym czasie, każdy przedsiębiorca przyzwyczaja się do systemu prawnego i biurokratycznego - na tym etapie można spokojnie zająć się pracą, wiedząc jak wszystko działa. Problem pojawia się wtedy, kiedy jakiś „wybitny” znawca tematu (polityk, niebędący zwykle przedsiębiorcą) zabiera się za zmiany. Ew. kiedy mamy zmianę rządu, bo wtedy też trzeba się wykazać „większą” wiedzą od poprzedników. Na czym problem polega? Ano na tychże wprowadzonych zmianach. Najczęściej wprowadzają one chaos, niezrozumienie i oczekiwanie na pierwsze interpretacje wybranych urzędów skarbowych. Całości towarzyszy zamieszanie i brak dokładnych wytycznych. Zamiast pracować, znów trzeba wczytywać się w dzienniki ustaw, aby zrozumieć nowy mechanizm pracy. Czasem wystarczy, że zrobi to księgowa, czasem nas to omija, bo dotyczy jednostkowych branży, a czasem niestety, musimy poznać nowe ustawy. Zatem zmiana nie zawsze jest pożądana. Szczególnie taka zmiana, która nic korzystnego nie wprowadza, a jest wyłącznie szkodliwa.

Koniec polityki...

Kiedy Tim Cook, stanął na czele zmiany sprawdzonych rozwiązań stosowanych w MacBookach Pro, nie widziałem sensu w bronieniu go przed falą krytyki. Broniłem jednak portu USB-C i nadal go bronię, uważając, że jest to dobry standard, bardzo nam potrzebny. Zmiana gniazd typu A, na typ C jest konieczna i musi odbyć się sprawnie i szybko. To popieram całkowicie.

Są jednak takie zmiany, których nie rozumiem. Nie są one potrzebne, co więcej, są szkodliwe, nie przynosząc ze sobą zalet. Tymi zmianami są np. lutowane dyski i pamięć RAM.

Kiedy Tim „wspaniały” mówi, że pracują na desktopami, to ja się boję. Apple od dłuższego czasu psuje stacjonarki i nie widzę tutaj za dużego postępu in plus. Na pewno można na plus zaliczyć przeniesienie produkcji Maków Pro do USA. Gwarantuje to, że komputer ten szybko nie zniknie z rynku, bo taki model produkcji wpisuje się świetnie w politykę prezydenta-elekta Donalda Trumpa, który zaprosił niedawno CEO Apple. Będzie to trwać zapewne długo, bo w USA odpowiedniej fabryki nie ma LG. Jaki ma to związek z Apple? Ano taki, że sprzęt trzeba produkować tanio, a eksport ekranów po to, żeby cały, już złożony sprzęt (iMac/MacBook) eksportować raz jeszcze, po prostu się nie opłaca. To jest koniec plusów.

Wracając do słów szefa firmy stojącej jabłkami, obawiam się, że praca nad desktopami może oznaczać, dalszą hermetyzację iMaków, a więc klejenie, lutowanie i zabieranie niezbędnych portów; zniknięcie Maka mini, bądź jego całkowite zminiaturyzowanie do postaci przypominającej Apple TV; wprowadzenie nowej wersji Maka Pro, również polutowanego.

Galeria sprzętu PRO

Czy moje obawy są słuszne, czy wyolbrzymione? Jeśli uważasz, że słuszne, to przygotowana przeze mnie galeria, tylko Cię w tym utwierdzi. Jeśli uważasz, że wyolbrzymione, to zapraszam na następną stronę.