Komentarze goodboy25 Usuń wszystkie komentarze

@stojak1030
Teledyski dwa, ale w tym tyg w iTunes pojawił się nowy utwór "The Edge Of Glory", który będzie 3 singlem. Jutro premiera 4 piosenki z nadchodzącej płyty - "Hair", też w iTunes i też będzie singlem za jakiś czas. GaGa wczoraj w swoim filmiku pokazała okładkę z tego singla http://www.youtube.com/watch?v=LcMxdlTKjcw&feature=player\_embedded (na samym końcu).

@iAjAj
No pewnie GaGa jest zajebista! :) Jestem little monster lol ;)

@iAjAj
Brawo, chociaż jeden post z trzeźwym myśleniem.

@bzyqu
Wydała już 3 single od lutego tego roku. w iTunes top100 nadal znajduje się jej płyta sprzed 2 lat (47 pozycja), jak również pierwsza jej płyta sprzed już ponad 3 lat (82 pozycja). Także nie tylko jej nowości się świetnie sprzedają.

@arturcisz
Jeśli miałeś okazję wejść do iTunes choć raz na przestrzeni co najmniej ostatniego półrocza, to raczej nie powinieneś zadawać takich głupich pytań. I nadal nie przedstawiłeś rzeczywistości dostrzeganej twoimi oczyma, nadal się nie dowiedziałem w jaki to cudowny sposób The Beatles przyczyniło się do uratowania branży muzycznej, bo sądząc po sprzedaży/popularności płyt raczej nie w ten sposób.

@Roberto
Nie siedzi żaden, przed chwilą sprawdziłem zarówno w top 100tracks i top100 albums. I tyle, więcej komentować nie trzeba, niech każdy sobie sam wyciągnie wnioski.

@arturcisz
To opisz mi rzeczywistość. Artykuł jest albo mylący sam w sobie, albo źle interpretowany. Bynajmniej ja sprzedaży The Beatles nie widzę, nie okupują nawet nie top10, ale nawet top100 list na iTunes. Gdzie zatem owe ratowanie przemysłu muzycznego? Tymczasem artyści, którzy faktycznie okupują czołowe notowania przez wiele miesięcy, są pominięci. Pewnie chodziło o wielomilionowy kontrakt Apple z włascicielami do praw nagrań Beatles'ów. Moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z ratowaniem branży muzycznej. Zresztą muzyka wcale nie ma się tak źle, tylko się zmienia. Dzisiaj główne źródło dochodów artystów to koncerty i endorsment.

@Roberto
LoL. GaGa razem z Adele pobiły wszelkie rekordy sprzedaży muzyki w Internecie, ale ok bądź nadal ignorantem. O The Beatles w artykule tematu nie ma żadnych szczegółowych danych.

@arturcisz
Czyli firma, która bardziej spopularyzowała dane słowo staje się jego mocodawcą? Oj źle by było....
Przypomnę, że kilka osób w tym temacie rozgłosiło nieprawdę jakoby Apple wymyśliło skrót "app", co jest nieprawdą.

(APPlication) The term has been used as shorthand for "application" in the IT community for decades. However, it became newly popular for mobile applications in smartphones and tablets, especially due to the advent of Apple's iTunes App Store in 2008. It is just as correct to say "iPhone application" as it is "desktop computer app;" although app is shorter, and computer people love to abbreviate.
App Definition from PC Magazine Encyclopedia

@arturcisz
Aha... właśnie widzimy jak Ty go ogarniasz... Zarówno ty i ja możemy się wzorować w naszych ocenach na tym co jest w mediach, chyba, że dysponujesz nt. Jobsa jakąś nieznaną powszechnie wiedzą? Jak najbardziej podtrzymuje moje poparcie, bo Hitler to była metafora co ja zrozumiałem. Tak samo jak moja metaforą jest zrównywanie Jobsa z bogiem, co niestety ma miejsce. Jego zasługi są jak w przypadku wszystkich sławnych ludzi sukcesu gloryfikowane i wyolbrzymiane, a on sam stał się postacią kultu, stąd moje określenie "gwiazda popkultury". I właśnie pomijając ten kontekst, zarówno twoje, jak i opinie renqien są w dużej części zbieżne z moimi.

@chiefer
Popieram. Jobs to despota z głową w chmurach (rozdmuchane ego do granic możliwości), patrzący na wszystkich z góry. Owszem poszczęściło mu się w życiu, kiedyś zaryzykował kilkoma jak się okazało trafnymi decyzjami, ale czy to oznacza, że dobry szef musi być taki jak on? Nie. Aktualnie jedzie na legendzie i jest bardziej gwiazdą popkultury, niż panem prezesem z Apple. Najbardziej mnie zdumiało, a jednocześnie utwierdziło w tych wszystkich negatywnych pogłoskach na jego temat, jak zorganizowali konferencję w sprawie antennagate - Jobs, Mansfield i jeszcze jakiś jeden z top managmentu. Siedzący na krzesłach dwaj panowie obok Jobsa sprawiali wrażenie skarconych chłopców do bicia przez tatusia Jobsa. Nigdy nie zapomnę ich nietęgich min i tylko wyoobrażać sobie można co się wtedy działo bez udziału kamer, skoro z ich udziałem tak się zachowywali, jakby ich przed chwilą ktoś miał zgładzić.

Czy chciałbym pracować w Apple? Absolutnie nie, natomiast znając realia rynkowe jak najbardziej tak, bo wiem, że jak ktoś już tu napisał otworzyłoby mi to wszystkie drzwi w przyszłości. I tylko dlatego.

@konole
Jest to nieprawda, Apple nie wylansowało tego słowa. App jest to potoczne językowe określenie stosowane od bardzo dawna, w branży IT od kilkudziesięciu lat. Inne firmy też je stosują np. Google App Engine, Google Apps, Blackberry App World itp. Zresztą spór nie tyczy się samego słowa App, tylko pełnego określenia "App Store".

@powyższe wypowiedzi - no i proszę z jednego słowa poparcia zrobiło się już kilka osób podzielających opinie RAK'a jak miło :)

@Mirko791
Ale lol :)
To powiedz mi o jakich parametrach wsadzają np. kości ram i dyski twarde do macbooków i co mają wybrane przez nich podzespoły wspólnego z tym co napisałeś? Niestety przedstawiona przez Ciebie wizja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie znaczy to, że jest tragicznie, natomiast pisanie, że Apple "...odrzuca to co sprawiłoby, że produkty Apple są choć o milimetr mniej wydajne i efektywne..." jest wielkim nadużyciem.

@arturcisz
Zarówno ty i ja, nie znając go osobiście bazujemy na mediach i na tej tylko podstawie jego postać nie rysuje się zbyt różowo, przynajmniej jeśli chodzi o charakter i podejście do ludzi, a właśnie takie konkretne cechy jego postaci przedstawiłem. Nie ma to nic wspólnego z sukcesem komercyjnym, notabene również nadmuchanym do potęgi n-tej, ale tak już jest, że osobę, której się finansowo powiodło, gloryfikuje się 100x bardziej niż to warte. Faktyczne zasługi Jobsa to początki firmy i potem ratunek z zapaści. Potem to już było tylko kupowanie najlepszych managerów z czołowych firm konkurencyjnych, czego specjalnie wielkim, czy trudnym osiągnięciem nazwać nie można. Teraz Apple to taka marka, która nie upadnie, bez względu na obecność Jobsa lub jego brak. Podobnie jak z kilkoma innymi gigantami sektora IT. A co do monopolu nawet nie zamierzam wywoływać wilków z lasu, po prostu tak uważam, a jeśli nie wiesz czemu wiele osób ma takie zdanie to sobie poszperaj w google, wyskoczy Ci 20,300,000 wyników stron.

Myślę, że RAK'owi chodziło o arogancję Apple i tu akurat doskonale go rozumiem. Jobs jest arogantem jakich mało, w dodatku jest typem bezczelnego despoty i gbura. Tu nie ma z czym polemizować, bo z odczuciami się nie polemizuje. Zgadzam się także, że Apple dąży do pozycji monopolisty i dobrze, że inni gracze na rynku robią wszystko, żeby tak się nie stało. Próba zawłaszczenia powszechnych określeń językowych to szczyt wszystkiego. Zresztą to nie pierwsza taka wpadka. Szanuję i lubię Apple za wiele rzeczy, ale równocześnie nie pozostaję ślepy na to co złe.

@Roberto
Ehe, tylko Lady GaGa jest w top10, a Beatlesów coś brak ;)

@CeBeeR
Zakładki TOP10 stanowią jedną z ważniejszych części AppStore, więc śmiem twierdzić, że ludzie głównie tym się kierują przy ściąganiu aplikacji. Owszem jest też metoda "szukania perełek", jednak chodzi mi o to, że obecna postać AppStore bardzo to utrudnia, więc szukanie cokolwiek wartych pozycji staje się poszukiwaniem igły w stogu siana... Wchodząc do AppStore na wierzchu wywalony jest cały bazar aplikacji lichej jakości. Coś bardziej użytecznego schowane jest bardzo głęboko, a to nie ułatwia użytkownikom zadania. Mi nie przeszkadza idea top10, korzystam zarówno z niej, jak też i z samodzielnego wyszukiwania już wcześniej upatrzonej aplikacji, np. z artykułu w Internecie. Chciałbym jedynie, żeby w AppStore było mniej syfu. Pogoń Apple za jak największą ilością appsów i chwalenie się potem w reklamach liczbami nie za bardzo mi się podoba, bo wraz z tą ilością nie idzie w parze jakość. Kiedyś byłem wielkim przeciwnikiem selekcji, ale teraz jak widzę co się dzieje i jak bardzo infantylne i śmieciowe pozycje są dopuszczane do sklepu (a co gorsza są tam postawione na piedestale i kładą cień na całą resztę) to moje zdanie się zmienia. Gdy rodził się AppStore, miałem wielką nadzieję, że to będzie platforma rozrywki konkurująca jakością z grami konsolowymi (Nintendo, Sony), jak również miejsce z bazą bardzo starannie dobranych aplikacji użytecznych. Dziś już wiem, że pomimo przechwałek Apple, konkurenci w postaci Nintendo i Sony mogą spać spokojnie.
Poza tym wiesz nie zawsze ma się czas na poświęcanie godzin na research tego co użyteczne, czasem człowiek chciałbym wejść do AppStore i dowiedzieć się co ciekawego się pojawiło godnego uwagi. Moim zdaniem obecnie jednym z głównym problemów AppStore jest zbyt duża liczba pozycji. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale niestety uważam, że w tej chwili ogromna ilość wyboru obraca się przeciwko użytkownikowi.

Dajcie spokój :) Przecież tuning się robi po to, żeby się wyróżnić z tłumu, a tym samym być oryginalnym.

---------- Wpis dodano o 14:39 ---------- Poprzedni wpis dodano o 14:37 ----------

@Narmer
Niestety tak jest, mnóstwo ludzi kupuje sprzęt Apple oczami, jednak przecież jest to celowy i świadomy zabieg firmy Jobsa.

@ssebal
Też się zastanawiam nad Galaxy S2. Co prawda nie miałem iPhone, ale iOS już mi się powoli opatrzył na iPodzie touch. Ku mojemu zadziwieniu od niemal 2msc nie zaglądam do AppStore'a i nie ściągam aplikacji. Znudziło mnie już przeglądanie list notowań top 100 najchętniej ściąganych aplikacji free i płatnych, z czego 99% to syf, a pierwsze pozycje zajmują AngryBirds i inne shity. Oby na Androidzie nie było takiego bazaru z bylejaką jakością. Niestety AppStore to królestwo popierdółkowatych pozycji, choć zdaję sobie sprawę, że są odbiorcy, którym więcej do szczęścia nie trzeba. Osobiście jednak liczyłem na inną wizję AppStore i powoli tracę nadzieję, że zajdą w tym kierunku zmiany. Niemal wszystkie rozważania ludzi nt. iPhone'a podkreślają AppStore jako jeden z kluczowych argumentów przy zakupie - "bierz iPhone bo ma AppStore", itp... Dla mnie niestety tak nie jest, iPhone pozbawiony tego argumentu staje się bardzo drogimi częściami ramu, procesora, pamięci flash itp, a to wszystko jest tańsze i lepsze u konkurencji, zaś wygoda obsługi samego menu jest już zrównana z iOSem. Pojemnościowy ekran multitouch też już dawno przestał być bajerem dostępnym tylko w iPhone'ie.

@MacTom Pro
Oczywiście, że nie, natomiast w żadnym wypadku nie uważam, jakoby OSX był lepszy, czy gorszy od Windy. Pod paroma względami jest od niej mniej funkcjonalny, ale to samo można powiedzieć w drugą stronę. Kwestia nie sprowadza się do tego co jest lepsze, tylko do czego kto jest bardziej przyzwyczajony.

@Roberto
Szacunek dla autora nie równa się kupowanie kota w worku i płacenie za niesprawdzoną jakość, a tego bardzo chcieliby niektórzy artyści i firmy fonograficzne. O ile np. z teatrem jest inaczej bo płaci się za bilet przed obejrzeniem spektaklu, a i tak po obejrzeniu można złożyć reklamacje i żądać zwrotu pieniędzy, o tyle z muzyką jest jak z kupowaniem samochodu - będziesz tego używał nie raz i nie dwa, więc tak jak w przypadku muzyki ludzie chcą wiedzieć za co płacą, tak samo jest w przypadku samochodu. Zaś twoja wizja idealnego rynku muzycznego to "płać mi artyście w ciemno zanim zobaczysz co Ci dam". Właśnie przytoczone przez Ciebie YouTuby itp świadczą o pozytywnych zmianach, bo wytwórnie muzyczne zdały sobie sprawę z tego, że blokując dostęp do muzyki będą nadal tracić $. Jak widzisz wrzucanie całych piosenek na YT, a nawet całych płyt do przesłuchania na oficjalne strony artystów nie jest im straszne, bo ten kto ma kupić i chce kupić ten i tak zapłaci, więc nie ma co się bawić w kotka i myszkę. Wspomniany YT i strony artystów to tylko przykład. Niczym się dla mnie takie "testowanie contentu" nie różni od przesłuchiwania całych płyt w Empikach przed zakupem, czy też ściąganiem z neta i potem decydowaniem co mi się podoba i za co zapłacę, a co wywalę do kosza. Na szczęście coraz więcej ludzi i koncernów muzycznych to rozumie. Apple na szczęście też to rozumie, rozszerzając niedawno fragmenty muzyczne z 30 do 90sekund. Nabywca chce wiedzieć za co płaci i mieć możliwość nie płacenia za coś co uważa za shit. Dla mnie jest to bardzo prosty i bardzo zdrowy układ.

@Roberto
Chcesz być moralizatorem? Powodzenia.
Każdy ma swoje własne pojęcie nt. tego co jest uczciwe i etyczne, a co nie, a ja się z Tobą zwyczajnie nie zgadzam, co wcale automatycznie nie czyni ze mnie człowieka nieuczciwego. Po prostu mam inny pogląd, inną interpretację tego o czym tutaj mowa, a co więcej prawo stoi po mojej stronie - nie prawo korporacji, tylko prawo stanowione, a niestety widać, że dla niektórych to pierwsze jest ponad drugim... Przytoczony przez Ciebie przykład ściągania muzyki i uczciwości z tym związanej - też się nie zgadzam, bo uważam, że klient ma prawo do oceny tego, czy dzieło artystyczne jest warte jego zapłaty. Chcesz kupować kota w worku, a potem odkładać na półkę nietrafioną płytę, żeby się kurzyła twoja sprawa. Osobiście ściągam mnóstwo plików muzycznych, których większość po chwili ląduje w koszu, bo mi nie przypadły do gustu. Jakbym je miał wszystkie kupować to bym wyrzucił w błoto koszt dobrego mercedesa. Nabywam legalnie tylko te utwory, które mi przypadły do gustu. Innym polecam to samo, zresztą nie muszę, bo większość osób tak właśnie robi. Nieuczciwi są ci, co trzymają na dysku nielegalne pliki ulubionych wykonawców, których ciągle słuchają nic nie płacąc.

@Roberto
Powiedz to politykom UE. Osobiście wolę prawo Unii niż traktowanie Stefana jak boga, który przychodzi sprzedawać na obcym podwórku i jeszcze miałby dyktować warunki. Myślisz, że on się trzyma kurczowo tych durnych licencji dla twojego dobra? :) Jak pisałem nikt go nie zmusza do handlu, a mimo wszystko jednak w UE handluje, bo dla niego nie liczysz się Ty, ani jak widać licencje jego własnej firmy, tylko $$. Jakby był taki nobliwy jak Ty, to by nie działał na rynku, w którym nie może zawierać umowy między klientem a oferentem, zwanej potocznie sprzedażą, na swoich warunkach. Bardziej Ci przeszkadza sprzeczne prawo UE z licencjami Apple niż Jobsowi, co przyznam jest szczególnie ciekawym dla mnie zjawiskiem :)

@Roberto
Z tego co wiem licencja jest nieważna w całości lub punktach, które są sprzeczne z prawem stanowionym, w tym przypadku UE. No tak firmy sobie wydają kase, tylko co z tego? Nikt przecież nie zmusza do handlu firm na danych rynkach, jeśli by im się coś nie podobało. Większość np. sklepów internetowych zawiera regulaminy (dotyczące wysyłek, reklamacji itp), które są prawnie nieważne i klient może je olewać. Nie przeszkadza to jednak firmom "straszyć" klientów takimi regulaminami, bo i tak większość ludzi nie wie jakie ma prawa. Firmy mogą sobie wymyślać jakie chcą postanowienia, regulaminy i licencje, a to, czy ma to jakiekolwiek pokrycie z prawem stanowionym to zupełnie inna bajka :)

@Roberto
Mnie obywatela Polski obowiązuje tutejsze prawo, a nie postanowienia pana Stefanka i jego licencje.

@grzes_l
LoL to jest txt miesiąca na myapple :D
No wiesz, skoro Cię "stać na ładną żone" to z takim podejściem może sie okazać, że podzieli ona los podzespołów :D
Kurde ja to pewnie jestem jakiś stereotypowy, bo nie zamierzam sobie kupować mojej drugiej połowy ;)

Pewnie są tacy co zmieniają komputery jak rękawczki i pewnie dla nich zagłębianie się w detale tego co kupują nie ma sensu...

@emigrant
Misją Apple nie jest kreowanie sprzętu "dla tych co chcą wydawać duże pieniądze", bo to z założenia ma być sprzęt powszechny i dostępny dla wszystkich - to raz. Zaś z tym stwierdzeniem wziętym w cytat się nie zgadzam, bo np. ja jestem takim klientem, który racjonalnie porównuje i waży co mu się opłaca i w życiu nie nabędę czegoś co wiem, że u kogoś innego mogę mieć to samo za znacznie niższą cenę. To nie jest kwestia tego, czy kogoś stać (choć być może w Polsce też), a raczej poczucia, czy dana rzecz jest warta określonej ceny, czy też nie. Oczywiście są dobra, za które jesteśmy gotowi przepłacić świadomie lub nie, do takiej kategorii np. należą dobra luksusowe, jednak akurat komputery nie są przynajmniej u mnie takimi dobrami, dlatego też racjonalizuję moje wydatki na te produkty. Nie jestem sprzętowym napaleńcem, ale jednak lubię zajrzeć przed zakupem do środka w celu zobaczenia "co tam naprawdę siedzi", a niestety im głębiej człowiek zagląda, tym bardziej się przekonuje, że to nie jest warte kasiory, którą krzyczy sobie Apple. Chyba, że traktować design i OS jako główne powody ceny na metce - jeśli dla kogoś tak właśnie jest to ja to rozumiem i nie krytykuję tego.