Komentarze piotrpo Usuń wszystkie komentarze

Ok, ja się zgadzam, że w kategorii "najpopularniejszy smartfon" wygrywa iPhone. Nie będę się kłócił czy iP jest lepszy od Nexusa, czy odwrotnie - dla jednych tak dla innych nie, a jeszcze inni kierując się wyłącznie kategorią "jakość" wybiorą np. Samsunga Solid.
Tylko moje pytanie brzmi "Co z tego, że iPhone jest najpopularniejszym telefonem?"
Dla klienta? Nic jak mi się wydaje, chyba, że ktoś chce mieć to co "wszyscy".
Dla Apple? Nic, bo ich akurat interesuje sprzedaż liczona w $$$ a nie w sztukach, a w tej konkurencji nadal są na 1 miejscu i daleko im do kogokolwiek.
Dla Google? Nic, bo ich interesuje na ilu urządzeniach mobilnych będą mieli darmowe kierowanie ruchu do wyszukiwarki i ilu ludzi będzie miało pod kciukiem zapłać w Google Wallet (+ inne usługi na których robią kasę).

Apple i Google mają różne strategie rozwoju swoich ekosystemów. Obie firmy mają inne podejście do rynku Apple trzyma iOS w garści, produkując OS, urządzenia i próbując wyciągnąć z tego jak największą marżę.
Google traktuje Androida jako terminal do swoich usług sieciowych, sklepu i reklam.
To co łączy te firmy, to fakt, że zwyczajnie w twojej konkurencji akurat nie startują.

Ale Google nie produkuje telefonów, w każdym razie na serio, więc może porównać z Samsungiem? No też nie bardzo, bo Apple i Samsung mają zupełnie inne strategie zdobywania rynku, czy jak to się mówi "filozofie". Apple wymyśla "telefon idealny", który w założeniach ma trafiać w gusta wszystkich odbiorców, nie zależnie od tego co robią jaką maja budowę ciała i czy noszą bojówk, czy rurki, pracują na budowie, czy w biurze. Takie "640KB wystarczy każdemu". W praktyce prawdopodobnie projektowali to dla grupy docelowej rzędu 50% rynku.
Samsung idzie klasycznym marketingiem i dzieli rynek na segmenty. Chcesz drogi telefon - masz, chcesz tani - jest. Wolisz małe ekrany - seria mini, masz problemy z poczuciem wartości - Note. W skrócie - też nie startuje w tej kategorii, bo produkując samą serię Galaxy S osiągnął by większe wyniki sprzedaży konkretnego modelu, tracąc oczywiście wartościowo i ilościowo, do tego co ma teraz.

Całkowicie szanując Twoją opinię, muszę niestety stwierdzić, że ona nie ma specjalnego znaczenia. Ta konkurencja jest zwyczajnie wymyślona. To tak, jak byś wystartował w sprincie na olimpiadzie, a po 4 minutowym spacerku stwierdził, że jesteś najlepszy, bo najmniej ci tętno skoczyło.
Z punktu widzenia klienta - za cholerę mnie nie interesuje czy telefon, który mam jest najpopularniejszym modelem na świecie, czy też może ma zaszczytne 2,3,4 miejsce. Interesuje mnie "co" i "za ile". W skład "co" może oczywiście wchodzić jakiś + za to, że to "najpopularniejszy telefon na rynku", "jest modny" i masa innych rzeczy, które są niezwiązanane z techniką, ale dla konkretnego konsumenta (np. ciebie) ważne. Jeden kupuje sobie Porsche, inny Priusa, bo zwyczajnie mają inne sposoby zaspokajania swoich potrzeb i kierują się innymi przesłankami.
Dla firm natomiast ważne jest (jak mi się wydaje) czy mają x, czy 2x klientów. Każde sprzedane urządzenie z iOS, czy z Androidem to wejście komuś do domu z zachętą "mamy coś nowego, co działa jeszcze lepiej i będzie ci się bardzo łatwo przesiąść", do tego to możliwość zarabiania na reklamie i sprzedawanej treści, przyciąganie i wiązanie klienta ze swoimi usługami.

@Havelock Vetinari
Trend nigdy nie sprzyjał Apple - od początku istnienia Androida, ten system zdobywa systematycznie rynek. Nie jest to raczej efekt migracji w tę, czy inną stronę, ale poszerzanie rynku. Np. dotarcie do osób, dla których 3k PLN za telefon to za dużo. Czy do osób, które jednak wolą więcej niż 3.5", czy niby 4" przekątnej ekranu.

Powtórzę się, bo już to kiedyś pisałem - komentarze do sytuacji na rynku w układzie chronologicznym:
iPhone ma 70% udziałów w rynku smartfonów.
Apple ma ponad połowę udziału w rynku smartfonów.
Apple największym producentem smartfonów.
iPhone najbardziej popularnym smartfonem na rynku.
Apple zwiększyło sprzedaż iPhone o 3% (a inni o 30%)

A najbliższa przyszłość:
Apple uzyskało największy przychód ze sprzedaży smarfonów
Apple uzyskuje największy zysk operacyjny ze sprzedaży smartfonów
Apple uzyskuje najwyższą marżę

A co do opinii o firmie i tego jak jest ważna - MS miał złą opinię i między innymi dla tego ma w tej chwili ma trudności z wprowadzeniem czegokolwiek na rynek. Apple sądząc się o pierdoły sprawia wrażenie (nie ważne czy słusznie), że jest trollem patentowym. To odrzuca część osób - małą część, ale tak się składa, że to grupa "opiniotwórcza" jest - jak ktoś ich zapyta co kupić, to powie "Nexusa" a nie "iPhone'a".

Apple traci też na ekosystemie - w tej chwili urządzenia z androidem montowane są w lodówkach, piekarnikach, dekoderach DTV. Android zaczyna zyskiwać to , co do tej pory było domeną Apple - rozpoznawalność i powszechność - mam w domu piekarnik, lodówkę, telewizor "na Androidzie" to dokupię sobie jeszcze telefon, będę mógł sprawdzić zawartość lodówki nie ruszając się z fotela.

Tablety, to w tej chwili jedyny obszar, gdzie Apple ma pozycję lidera. Głównie za sprawą znacznie lepszej jakościowo bazy aplikacji. I oczywiście, że określanie całego segmentu rynku nazwą urządzeń jednego producenta ma swoje powody i powinno być podstawą do uzasadnionej dumy działu marketingu, bo każdy dział marketingu marzy o sytuacji w której ktoś będzie mówił "adidasy", "iPod", "ksero", "Word" itd. Bo nawet jeśli nie kupi tego Worda, to przynajmniej weźmie czysto psychologicznie pod uwagę jego zakup, a to już dużo.
Ja nabijam się jedynie z badań, a raczej z wniosków, jakie się z nich wyciąga. Mogę w 5 minut "udowodnić statystycznie", że np. 92% (wynik wymyślam, ale w "badaniach statystycznych" to norma) badanych ma lub chce kupić tablet z Androidem - wystarczy, że umieszczę ankietę na internetowej stronie jakiegoś portalu poświęconemu Androidowi. Jeśli tutaj umieszczę identycznie brzmiącą ankietę wynik będzie prawdopodobnie dokładnie odwrotny. Gdybym chciał podejść do tematu poważnie, to np. porównał bym przywiązanie do marki - czy np. fani Androida są bardziej przywiązani do systemu niż fanboje (just joke ;) ) Apple. Albo sprawdził bym zmiany w czasie i w porównaniu ze znanymi już wynikami sprzedaży mógł coś powiedzieć. Tutaj jest typowa sytuacja ze wspomnianego wcześniej sondażu wyborczego - po podsumowaniu tego ile zgarnie każda partia wg. zamówionego przez nią sondażu, lub wygodnego dla niej badania wychodzi, że sejm trzeba powiększyć przynajmniej dwukrotnie.

Jakie buty chcesz sobie kupić do biegania "jakieś adidasy". Niezależnie od absurdalności samego badania (jaki zakres terytorialny, wielkość próby, brak informacji o sposobie wykonania badania, czy pytania były otwarte, czy zamknięte - czyli coś jak w naszych rankingach wyborczych), ciekawe jest ilu z nich mówiąc "iPad" myślało "ten nowy iPad od Samsunga".

@Roberto - tu nie jest problemem, że jest przejściówka i ma w sobie komputer. To akurat jest całkiem zrozumiałe. Problemem jest, że ta przejściówka kosztuje 8* więcej niż podobna funkcjonalnie przejściówka konkurencji (MHL - HDMI) i zwyczajnie nie działa i to jest powód do śmiechu/płaczu jak kto woli.
Co do wartości otwartych standardów (takich jak np USB w większości swoich odmian) - mam 2 podłączone na stałe ładowarki + samochodowa. Działają z każdym sprzętem elektronicznym jaki mam w domu z wyjątkiem apple. Ten akurat wymaga dziwacznego połączenia jakimś dziwnym złączem. I to nie tylko telefony tablety, ale to samo gniazdo ma w sobie czytnik ebooków, licznik rowerowy i cała masa innego elektronicznego złomu, który leży po szafkach. Wyobraź sobie, że każdy producent samochodów stosuje inny, unikalny tylko dla jego marki rozmiar śrub w kołach - musisz jechać wymienić opony tylko do tych serwisów, które kupiły specjalny amejzing klucz do kół. Czy przypomnij sobie jaki bałagan był z ładowarkami do telefonów jeszcze kilka lat temu, zanim UE pogoniła towarzystwo do ustalenia wspólnego standardu wtyczek. Albo z MS Office robiącym jako "standard" dla dokumentów wymienianych pomiędzy firmami, czy inny HTML w każdej z przeglądarek dostępnych na rynku (też było).

Przejściówka ze złącza MHL (fizycznie uUSB) kosztuje 33zł i przesyła dane w 1080p, zapewnia również ładowanie telefonu przez HDMI (o ile TV wspiera standard MHL). W przypadku Lighting - HDMI masz białe amejzing pudełko, podłączone do awsam symetrycznego gniazda, które jest wyjątowo przyszłościowe, i całość jest zdecydowanie "just working" tylko słabo, bo nie jest w stanie podać do odbiornika sygnału 1080 linii.
O tym jak super jest własnościowy standard diury w telefonie możesz się łatwo przekonać - przejdź się po firmie i spróbuj pożyczyć ładowarkę do Apple, albo ładowarkę "do telefonu". Podobnie z kablem do komunikacji z komputerem. Gdyby zrobili ci (a na szczęście nie mogli) własny standard złącza AC dla łądowarki to też by było super? Przecież wystarczy mieć hiper super iSocket, albo kupić przejściówkę za $30.

@Homer
A istnieje jakieś podium? Bo tak to prawie każdy produkt Apple da się wywindować - nagle się okaże, że mają największy udział w rynku notebooków, bo oni mają tylko 3 modele, a takie Lenovo 30.

Podoba mi się tłumaczenie z zalinkowanego artukułu - Apple zrobiło super rozwiązanie, które będzie obsługiwać nawet nie istniejące jeszcze protokoły. Tylko na razie nie jest w stanie sensownie obsłużyć 1080 przez HDMI.

Wiadomo, że telefon to nie konsola. Tylko telefon to też nie MP3, GPS itd. a oba te segmenty dostały ostro po głowie właśnie od telefonów. Na telefonie można uruchomić gry. Co więcej - różnorodność gier zdecydowanie przewyższa to co jest dostępne np na PSP. Ceny gier też są o przynajmniej rząd wielkości niższe. I owszem, na PSP gra się wygodniej, gry są zupełnie inne. Nie wiem czy gorsze, czy lepsze, ale inne. Część ludzi lubi grać w "poważne" gry, a część poszarpać ptaka w autobusie. Do tej pory część klientów kupowała konsole, chociaż nie byli tym zainteresowani w jakimś wielkim stopniu. Oni zwyczajnie nie kupią konsoli do gier, bo jej nie potrzebują. Pozostaje pytanie, czy ludzie, którzy szukają rozrywki typowo konsolowej będą w stanie utrzymać te platformy przy życiu swoimi pieniędzmi. Bo jak na razie widać, że nie bardzo to wychodzi (vita).
I owszem można wyjeżdżać z mitem, że w USA, to każdego stać na iPhone, Samochód i konsolę do gier gdy tylko dziecko sobie tego zażyczy. Tylko to zwyczajnie bzdura jest. Więc to dziecko postawione przed dylematem "tablet czy konsola" wybiera sobie coś bardziej uniwersalnego (na ogół).

Dyskutujecie o tym na co są lepsze gry i co ma większe możliwości. Owszem Vita daje możliwość zrobienia lepszych gier. Tylko to nie ma znaczenia. Użytkownicy konsol to w przytłaczającej większości gracze okazyjni. Konsole są drogie, gry na te konsole również są drogie. Wydanie 3k PLN na Vita i kilka gier to jest już jakiś koszt. Owszem ~30% (zgaduję) wyda, bo chce mieć. Tylko 70% stwierdza, że jest to za drogo i wystarczy im tablet/telefon i kilka gierek za góra $100. Pozostałych 30% oczywiście to nie zadowoli, tylko dla tych osób zwyczajnie nie warto produkować konsoli, produkowanie gier również jest bardziej kosztowne.
Wydawanie gier na konsole przenośne to również masa kłopotu z ich wydaniem - akceptacja, wykupienie licencji, ocena zawartości. Tego wszystkiego na platformach mobilnych nie ma. I dla tego na telefonach pokazuje się dziennie więcej gier niż do tej pory wydano na Vita.
I w tej chwili to już nie jest pytanie, czy konsole mobilne zostaną wchłonięte, bo to już się stało. Dla mnie ciekawszym pytaniem jest co się stanie z konsolami stacjonarnymi. A te albo staną się faktycznie "domowym centrum rozrywki" albo już nie zobaczymy następnej generacji, bo już za rogiem czają się różne bardzo ciekawe projekty stacjonarek za grosze - steam, ouya, dające przy okazji masę ciekawej funkcjonalności i już na starcie niezłą bazę gier.

iPoda może i wynaleźli, ale odtwarzacze mp3 już były wcześniej. O ile pamiętam również takie z HD.
Co do reszty - zgoda. Jeden mały wyjątek - telefony z windows. Paradoksalnie to, że były pierwsze dało im później w kość. WM wprowadzono w czasie kiedy dostępne były góra 2.5" ekrany rezystencyjne i system został wymyślony tak, żeby z nimi działać. iOS wszedł później, przy wyższym poziomie dostępnej elektroniki, a MS trzymał się dalej przestarzałego systemu, z którym nic nie dało się zrobić. Dla odmiany teraz Apple jest w podobnej sytuacji w stosunku do Androida.

Tylko nie zauważyłeś, że konkurencja już to ma, lub za chwilę będzie mieć.
Microsoft - telefon, tablet, PC, konsola do gier (zobaczymy czym się stanie teraz), chmura (żałosna, ale rozwijana).
Google - Telefon, tablet, PC (przeglądarka), jakieś 50 różnych usług sieciowych, wszystko to coraz lepiej ze sobą współpracuje. Do tego dołóż jeszcze takie rzeczy jak YT, G+. Apple chowa swoje usługi przed "obcymi", Google, MS robią odwrotnie.
Wygląd w obu przypadkach to rzecz gustu - jednym się podoba, innym nie, za rok będzie odwrotnie, ale funkcjonalność jest już przynajmniej porównywalna z systemem Apple. Nawet jeżeli nie bezpośrednio, to po dołączeniu wszystkich drobnych usług, które z tym działają.
Jedna i druga firma próbuje swoją dominującą pozycję w jakimś obszarze, przełożyć na inne produkty. MS wypuszcza W8 z .... UI, żeby zachęcić użytkowników do kupowania urządzeń mobilnych. Google używa do takich działać Gmaila, wyszukiwarki, telefonów, YT i wzmacnia swoją pozycję na wszystkich tych rynkach przy okazji idąc na wojnę z Facebookiem.
Apple jak na razie nie jest w stanie zrobić takiego manewru i musi się koncentrować na utrzymaniu użytkowników, zamiast na ich zdobywaniu.

Opiszę "nic" które zrobiło Google w ostatnim czasie - krótka scenka rodzajowa - trzeba znaleźć (tutaj w PL) telefon i adres do sklepu:
Klikam Google Now, mówię nazwę sklepu.
Ekran wyszukiwarki, klikam odpowiednią pozycję
Wizytówka sklepu - klikam "zadzwoń" telefon dzwoni, ustalam co i jak
Z wizytówki sklepu mam dostęp do nawigacji (dowolnej zainstalowanej w systemie), pokazania adresu na mapach Google, chyba nawet przesłania tych danych poprzez dowolną aplikację komunikacyjną zainstalowaną w systemie (FB, Tweeter, G+, LinkedIn, NK, czy co tam jeszcze wymyślili), oczywiście również mailem (dowolnym), BT, itd.

Po dodaniu spotkania do kalendarza, Google Now poinformuje mnie odpowiednio wcześniej o korkach na drodze i da sygnał do wcześniejszego wyjazdu.
Na pulpicie mam kilka skrótów do najczęściej używanych aplikacji, również 1 widget, który podaje aktualną pogodę, ostrzeżenia o korkach, najbliższe spotkania i parę innych szczegółów, dając również szybki dostęp do większej ilości informacji, przy użyciu jednego kliknięcia.

Zarządzanie profilami - aplikacja zewnętrzna, ale nie wymaga jakiś cudów z rootem (Androidowy odpowiednik JB) - dowolna ilość profili możliwych do ustawienia, dostęp do tego z aplikacji, lub jeżeli ktoś chce paska powiadomień. Możliwość ustawienia rozmaitych reguł - np. automatyczne przełączanie ustawień w czasie spotkania zapisanego w kalendarzu, o określonej godzine w określone dni, ma też chyba możliwość przełączania przez zbliżenie telefonu do tagu NFC (nie korzystałem)
Aparat - wszyscy mówimy "seeer", tylko w opcji sferycznej (jak na Street View)
Widgety na ekranie blokady - mogę mieć zegarek, agendę, pogodę, powiadomienia Google Now - co sobie ustawię, to mam.

Wyszukuję w przeglądarce (desktopowej) jakąś firmę, wchodzę na jej stronie. Telefon o tym "wie" i informuje mnie jak daleko tam mam, ile czasu zajmie dojazd i proponuje włączenie nawigacji.

I tak, oczywiście to wszystko to nikomu nie potrzebne funkcje dla geeków, nic innowacyjnego, a w USA Apple też to ma itd.

@Mirko791
Ty tak naprawdę?

Akurat jest dość rozsądny argument na brak takich przełączników. Jeżeli (tak, tryb warunkowy) są one niepotrzebne, to umieszczenie ich w jakimś łatwo dostępnym miejscu jest trudne i wiąże się z komplikacją UI. Oznacza też, że miejsce w UI zostało zajęte jakiejś być może bardziej potrzebnej aplikacji.
Co do widgetów w Androidzie - nikt nikogo nie zmusza do umieszczania ich na ekranie. Jak ktoś chce to sobie montuje. Równie dobrze, można zarzucić pulpit skrótami do aplikacji/kontaktów/zakładek. Nie rozumiem dlaczego "widget to zło". Jak ktoś chce mieć łatwy dostęp do podlądu kalendarza, poczty, pogody, czy Google Now, to może sobie coś takiego umieścić i ma. Ktoś inny woli czystą tapetę, to sobie nie umieszcza i nie ma.

@intercedo

Ty naprawdę wierzysz w to co napisałeś? Ja swoje aplikacje tworzę dla pieniędzy - zwyczajnie. Nie widzę w tym najmniejszego powodu do wstydu. Lubię zarabiać - im więcej tym lepiej. Jeżeli ktoś zamiast kupić aplikację zwyczajnie ją skopiuje, to ja w sposób naturalny tracę. Owszem nie 1:1 bo wcale nie jest powiedziane, że pirat gdyby sobie nie ściągnął aplikacji, to by ją kupił, ale statystycznie n% z nich by to zrobiło, więc obniżają mi się dochody.
Stworzenie czegokolwiek to są koszty - czas, praca, pieniądze. Oczywiście możesz zacząć się bawić w sponsora - kup od Adobe prawa do PS i zacznij go rozdawać za darmo - dla chwały.
A piractwo na platformach mobilnych jest czymś wręcz śmiesznym - zamiast wydać $1 na jakąś aplikację ludzie szukają jej po jakiś dziwnych serwerach.

Ale co ty właściwie chcesz udowodnić? Że DOS, który nie był DOS'em (W95) to to samo co W8? Że w& i W8 to tylko zmiana kolorów? Że "start" w każdej wersji Windows działał tak samo?
Co do nakładek producentów - wiele okien nie jest częścią Androida, tylko tak ten system działa - masz podstawkę z AOSP, masz modyfikacje producentów sprzętu (na ogół mniej niż bardziej szczęśliwe - fakt), ale coś tam wprowadzają. Ludziom brakowało szybkiego dostępu do przełączników - ostatnio dostali w czystym androidzie. Podobały się sferyczne panoramy - jest nowy aparat, widgety pogody, baterii itd - są.
Zadziwiająca tendencyjność - jak szukamy wad Androida, to nagle jakieś padło jest super sprzętem i nie działające w nim wifi jest reprezentatywne dla całego systemu, jak mowa o zaletach Androida, to nagle trzeba oceniać tylko czyste AOSP na Nexusie.
Zresztą niech będzie - Przejście z 4.1 na 4.2 wniosło więcej zmian funkcjonalnych niż iOS od czasów iP4.

Pierdu pierdu. Aplikacji "nie do złamania" zwyczajnie nie ma. Kwestia nakładu pracy potrzebnego do zrobienia cracka. Na ogół jest dużo mniejszy niż ten potrzebny do wymyślenia tych wszystkich zabezpieczeń.

Nie do końca - ta plotka ma jakieś podstawy jednak. Od pewnego czasu Android Market nazywa się Google Play, a samo Google pisało, że zamierza "oferować treści". Skoro mają to być książki, filmy, to pewnie tez muzyka. Ciężko jednak napisać że "będzie to strumieniowanie". Technicznie możliwości są już nieograniczone, wszystko zależy jak się dogadają z wydawcami. A rozmachu ciężko im odmówić. Z realizacją bywa niestety trochę gorzej.

@mpta - Mnie akurat specjalnie nie obchodzi, czy apple wyda jakieś fajne produkty, czy nie. Jak zrobią coś wartego zakupu, to kupię, jak nie, to pójdę z kasą gdzie indziej. Patrzę na ich sytuację z punktu widzenia kogoś zainteresowanego losem firmy. Firmy takie jak Apple, czy Google, nie zawdzięczają swojej pozycji standardowemu podejściu do biznesu - wymyślić interes, zdobyć rynek i się na nim okopać. W elektronice tak się nie da, bo zwyczajnie rynek może się zwinąć - patrz Sony, gdzie kamer już nikt nie kupuje, sprzętu audio średniej półki również, przenośne konsole do gier właściwie umarły, odtwarzacze muzyki również. Inny przykład MS, gdzie wystarczyło parę lat spoczynku i firma gigant robiąca w IT wszystko i mająca faktyczny monopol w kilku obszarach nie może wprowadzić na rynek żadnego produktu, a te które już ma tracą zwyczajnie rynek. Nowy Windows rozdawany prawie za darmo nie może się przebić, telefony - porażka, rynek PC kurczy się sam z siebie więc na sprzedaż oprogramowania już też nie można liczyć, MS Azure również jakoś za bardzo kariery nie robi (tak, że byli zmuszeni wpuścić tam obsługę Java).
Podobnie z Apple - jak nie zaczną iść do przodu, to może się okazać, że za 5 lat nie będzie już czegoś takiego jak "smartfon".

@Mirko791 Jak na razie są tylko plotki o tym, że Google chce coś stworzyć. Wydaje mi się, że roztrząsanie na tym etapie, czy będzie to strumieniowanie muzyki, czy też może kupowanie plików jest trochę bezpodstawne.

Skąd wytrzasnąłeś tę rewelację?

Tylko bez Jobsa, Apple faktycznie zapadło w letarg. W ciągu kilku lat pod jego rządami wypuścili iPoda, iPhone'a, iPada robiąc rewolucję na rynku. Teraz ich innowacyjność to mapy, dodatkowy rząd ikon i wtyczka. Po raz pierwszy od wielu lat Apple broni się jako firma, a nie zdobywa. iP5 to nie żaden podbój, tylko gonienie konkurencji wielkością ekranu. Mini, to próba wejścia na rynek, gdzie jest już masakryczna konkurencja, a dobre urządzenie można kupić poniżej 1kPLN.
Czy uwolnienie iTunes by pomogło? Ciężko powiedzieć - z jednej strony to dodatkowe zyski ze sprzedaży, z drugiej skasowanie programu lojalnościowego. Jak na razie Apple o zyski nie musi walczyć, musi walczyć jedynie o przyszłą pozycję na rynku, więc raczej do tego nie dojdzie.
Co do MS i BB - nie wierzę, że Windowsy wejdą na rynek mobilny. Tu już nie ma miejsca, produkty na rynku są dobre i szanse na wymyślenie czegoś naprawdę dobrego są minimalne. MS ma też "taki sobie PR", więc na rzesze fanów liczyć nie może. W dodatku jak patrzę na kolejne ruchy tej firmy na rynku, to zastanawiam się, czy oni chcą cokolwiek nowego na ten rynek wprowadzić.
BB trochę inna sprawa. System jest już do skasowania. Wszystkie jego zalety mają już zarówno iOS jak i Android. Ale telefony robili zawsze dobre (jak kiedyś Nokia), więc mogą uniknąć zagłady, jeżeli pójdą z rynkiem a nie wbrew niemu.

Wejdź sobie na google trends i zrób zapytanie. Nie wiem czy jesteśmy w tyle, ale jest zdecydowanie inaczej niż w US.

Ciężko mi mówić o telefonie, którego nie miałem - nie jestem w stanie zweryfikować twoich problemów, w każdym razie wierzę. Odpowiem jednak z doświadczeń ze swoim telefonem, które oczywiście nie negują tego co ty zauważyłeś:
1. Mam N3 - bateria wytrzymuje spokojnie cały dzień średnio intensywnego używania. Dzwonię mało, sporo poczty internetu, notatek itp. Wszystko bez kombinowania z wyłączeniem WiFi, czy innych funkcjonalności systemu, wgrywaniem jakiś poprawek co ludzie.
2. Chrome - u mnie działa. Nie doświadczam problemów o których piszesz. Jedyne błędy jakie dostrzegłem, to parsowanie niektórych stron AJAX niedostosowanych do mobile.
3. Nie używam IMAP - poczta prywatna na gmailu długo przed pojawieniem się Androida, firmowa również. Jedyną funkcjonalnością, której mi brakuje jest brak możliwości szyfrowania poczty, tylko tego nie zapewni mi akurat żaden telefon.
4. Nie mam zdania - gry są dość specyficzną kategorią oprogramowania. Inna sprawa, że sporo tutaj zależy od producentów (a w praktyce od dostawcy silnika gry)
5. U mnie zero takich problemów.

"I żeby była jasność" - nie uważam, że to co napisałeś to "hejterstwo". Niedługo powiedzenie jakiegokolwiek zdania na jakikolwiek temat stanie się hejterstwem lub fanbojstwem. Włączając krytykę totalitaryzmu, pedofilii i paru innych podobnie jednoznacznych zagadnień.
Generalnie ta cała święta wojna pomiędzy użytkownikami telefonów to coś czego "nie ogarniam". Owszem nie przepadam za Apple jako korporacją z dość zresztą prostych i konkretnych powodów. Z drugiej strony doceniam ich urządzenia, pomysły itd. Tak czy inaczej fajnie podyskutować czasami na argumenty a nie kreatywność w tworzeniu zwrotów "szajsung", "faple" itd. ;)