Komentarze piotrpo Usuń wszystkie komentarze

Zaczyna się robić zabawnie - desktop przynajmniej z nazwy dedykowany dla segmentu pro i można procesor wymienić, ba nawet ram. Niesamowite.

@Homer

Chyba trochę za bardzo spłaszczyłeś sobie wizję świata:
1. Są alternatywne markety w stosunku do Google Play Amazon, SlideMe, pewnie jakieś 100 innych).
2. Są aplikacje niedostępne w Google Play a możliwe do pobrania z innych źródeł (taki AdBlock)
3. Często jestem proszony o sprawdzenie czyjejś nieopublikowanej aplikacji - takie kółko samopomocy dla programistów.

Tyle w kwestii formalnej - co do meritum - zgadzam się, że trzeba być jakimś wyjątkowo wolno myślącym gościem, żeby oszczędzać 5zł kosztem szukania tego pliku na jakiś ruskich serwerach i wrzucenia do własnego telefonu wszystkich syfów jakie zostały doczepione do tego programu po drodze.

Naciągasz fakty:
OS X - no ok, jak ktoś lubi, to proszę. Osobiście jakoś za szczyt techniki i ergonomii go nie uważam, ale ok, to tylko system.
iLife, iWork - Odpowiedniki istnieją również w Windows. Do tego spora część notebooków ma jakieś oprogramowanie tego typu preinstalowane przez producenta.
Robienie backupu - oprogramowanie również jest dostępne w systemie Windows. Wystarczy dodać folder do jakiejś biblioteki i już się robi.
Dysk SSD? to naprawdę nie jest domena Apple.

Co do ceny - poprzednio wymieniając notebooka zastanawiałem się nad MBP. Poszukałem jakiegoś modelu z windows - kosztował 3200, poszukałem w sklepie apple odpowiednika - 12000. Teraz dylemat mi się rozwiązał na dobre, bo na 15" ekranach dostaję ataku klaustrofobii, więc przy kolejnum odświeżeniu sprzętu nawet nie zajrzę do sklepu Apple.

Homer - mam podobne wrażenia. Generalnie jakoś polubiłem siermiężność gołego Androida i jakiś czas temu dałem sobie spokój "wyrażeniem swojej osobowości" poprzez zamianę systemowych aplikacji na "lepsze". Ale dalej lepiej mieć możliwość podmiany czegoś tam niż nie mieć. Podobnie jak np. dawno nie wyjeżdżałem poza EU i niby nie korzystam z prawa do swobodnego podróżowania, ale wolę je mieć, niż nie mieć.
A co do samego artykułu - Android zmieniał swój kierunek wielokrotnie. Jednak już na samym początku założeniem była możliwość uruchamiania go na różnych telefonach (trochę to zarzucono niestety) i o ile pamiętam pierwsze zajawki, to faktycznie planowano pierwotnie wypuszczenie smartfonów w stylu BB, jako jednego z bodaj 3 modeli. Skończyło się na G1 i dalszej ewolucji w kierunku ograniczenia przycisków fizycznych. Czy iPhone wpłynął na kierunek w jakim rozwijał się Android? Jasne, że tak. Podobnie jak Android wpłynął i wpływa dalej na rozwój iOS. To jest w 100% naturalne - kiedyś Mercedes zamontował ABS w swoich samochodach, teraz jest to już powszechna praktyka. Czy było to kopiowanie? Nie, zwyczajnie tak działa inżynieria - bierzesz to co już jest, ulepszasz i tworzysz nowy produkt. Skoro sprawdziły się telefony obsługiwane wyłącznie poprzez ekran, to w tę stronę poszli wszyscy producenci.

Chrome działa na każdym moim urządzeniu idealnie. Może za jakiś czas będzie coś lepszego. Ale np. nawigację dobrze jest mieć również off line. Albo zunifikowany sposób dzielenia treści. FB, tweeter są ok, a co jeśli chcesz mieć NK, linked in? Na twoje pytanie można odpowiedzieć złośliwie - po co nam demokracja skoro PZPR też było idealne. A ostatecznie fajną dla użytkownika rzeczą jest to, ze aplikacje dobrze współpracują z systemem i pomiędzy sobą. Do tego z całego tego kotła wolności rodzą się tajne pomysły, które później trafiają do podstawowej wersji systemu.

Zabawne - w domu: Nexus 4 nie muli, HTC One nie muli, Samsung S3 mini - nie muli. Wcześniej Samsung Galaxy Nexus też nie mulił. W pracy iP5S nie muli, iP5C też nie muli. Telefony z KK 4.4 nie mulą niezależnie od tego, czy używają Dalvik, czy ART (taka nowa funkcjonalność od Google mająca docelowo zastąpić Dalvik).
UI/UX - iOS używam sporadycznie (jako użytkownik), ale naprawdę nie chciał bym się pozbywać możłiwości używania widgetów, rozwiązanego o niebo lepiej systemu powiadomień.
Dochodzą do tego usługi Google - mapy, poczta, wyszuiwarka, google now, rozpoznawanie mowy i cała masa innych - jakiś czas temu ze znajomym mieliśmy zadzwonić gdzieś tam (sklep) - efekt był taki, że powiedziałem do telefonu nazwę sklepu, znalzało mi go na mapach, kliknąłem numer, który wyskoczył i rozmawiałem w czasie gdy kolega jeszcze próbował wpisać zapytanie do wyszukiwarki.
Otwartość i elastyczność systemu - to chyba pole na którym Android najbardziej jest do przodu. Przykład: szukam informacji na mapach Google, po jej znalezieniu klikam link - otwiera się w tej przeglądarce, którą ustawiłem jako domyślną. Podobnie z poleceniem nawigacji - system pyta mnie, czy chcę użyć nawigacji Google, Sygic, czy co tam jeszcze w systemie zostało zainstalowane. Żadnego chamskiego wciskania "najbardziej zaawansowanej przeglądarki świata" - jak mi pasuje FireFox to go używam, jak sobie zainstaluję Lynx'a to będę miał Lynxa - wszędzie. O takich drobizagach jak możliwość wymiany przez użytkownika całej "nakładki" (żadne tam jail brejki - zwykła instalacja), dialera czy co komu jest potrzebne.
Patrząc od strony programisty - ilość sztucznych barier stawianych przez iOS wręcz powala - Apple wiedzące lepiej co może być uruchomione w tle, zero komunikacji pomiędzy aplikacjami, konieczność używania jednego słusznego silnika www i wymieniać można długo.

64 bity w CPU to taki sam fakt marketingowy jak wcześniej 8 rdzeni w samsungu ileś tam. Ot, można sobie walnąć na stronie internetowej "64b system operacyjny" co ma tyle samo sensu co wspomniane 8 rdzeni. Nawet na komputerach stacjonarnych gdzie wykonuje się jednak trochę inne zadania odczuwalny przysrost mocy dla 64b można odczuć w kilku aplikacjach typu packery zip itp. Co więcej sama kompilacja dla 64b daje w 99% przypadków literalne "nic". Jako, że historia lubi się powtarzać, zaraz dostaniemy jakieś mega hiper duper aplikacje typu prime test, czy inne do liczenia liczby Pi i zaraz zaczną się ludziska podniecać jak to wielokrotnie wzrasta dzięki temu wydajność i jak to bardzo potrzebują policzyć sobie szybko czy jakaś liczba jest pierwszą, czy też nie. A w praktyce - jak ktoś nie przebuduje algorytmu działania programu tak, żeby korzystał ze zmiennych o większym zakresie, to kompletnie nic się nie stanie. Albo nawet program będzie się wykonywał nieznacznie wolniej z powodów wskazanych wyżej. Gry dalej są limitowane głównie możliwościami renderowania sceny, a te nie mają nic wspólnego z architekturą procesora, większość aplikacji to dalej "pobierz dane, sparsuj, wyświetl" i 10ms pracy procesora w porównaniu do 500ms potrzebnych na pobranie danych przez 3G nie ma żadnego znaczenia. Słowem - w tym przypadku Apple zbudowało najszybszy zegarek na świecie.

Wow, sukces. Apple opatentowało mapy google, czy mi się tylko wydaje? Bo coś kojarzę, że w tej chwili informacja na mapie wyświetlana jest właśnie kontekstowo w zależności od tego kto szuka, czego szuka itd.

Fajna grafika o tym jak to Apple zmieniło świat i jak się wszyscy na nich wzorują. To z mojej strony linki do 2 telefonów, które miałem przed nastaniem ery iPhone. Pewnie na iPad classic wzorowane:
Toshiba G900

HTC Wizard:

Dla wyjaśnienia - były też takie bez fizycznej klawiatury - ja akurat wybrałem te, bo ją miały.
Taka ciekawostka - G900 miała nawet czytnik odcisków palców, pewnie zerżnięty z najnowszego 5S.

Pierniczycie z tym rozmiarem ekranu. Oczywiście, że można obsługiwać jedną ręka i 7" pod jednym warunkiem - że wszystkie elementy sterujące są w zasięgu tej ręki, którą trzymamy telefon. Widać to np. w Androidzie, gdzie większość zmian w zaleceniach dla projektantów, nowych standardowych elementów UI podporządkowanych jest właśnie zasadzie umieszczania wszelkich guzików w dolnej części ekranu. Łącznie z takimi szczegółami jak zmieniona kolejność przycisków w dialogach (przycisk "Tak" po prawej stronie), żeby to co jest klikane często było łatwo dostępne. Fakt, w przypadku Apple będzie to chyba cięższe do zrobienia, ze względu na ilość aplikacji, które już są. Z drugiej strony Apple nigdy nie przejmowało się nadmiernie tym, że ktoś będzie miał przez nich problem, więc wprowadzą z miesięcznym wyprzedzeniem informację, że nie przyjmują do appstore aplikacji z aktywnymi elementami w górnej 1/3 ekranu i tyle.

Problem w tym, ze dane w telefonie nie są szyfrowane jak to napisaliście kluczem biometrycznym. Wszystkie niezbędne klucze szyfrujące muszą być zapisane w urządzeniu, a oprogramowanie jedynie pozwala na ich użycie po podaniu odcisku palca, czy innych danych biometrycznych. Tu nie chodzi o pozostawianie, przechowywanie danych biometrycznych, tylko wrodzoną słabość takiego zabezpieczenia - jeśli komuś uda się obejść (a uda się) zabezpieczenia iPhone, to wszystkie dane, które są w nim przechowywane stają się dostępne.

No proszę was.... Apple kogoś zaskarża - "broni (ew. nadgorliwie) swoich słusznych praw. Ktoś zaskarża Apple to troll patentowy. I kompletnie nie ma znaczenia, że urząd patentowy po głębszym przyjrzeniu się tym wielkim wynalazkom stwierdził, że ich przyznanie na nie patentów było błędne, bo albo już zostały opatentowane wcześniej, albo patentowanie nie są warte. Idee jakie przyświecały temu seryjnemu wytaczaniu procesów też były wysoce szczytne - o ile pamiętam chodziło o urażoną dumę Jobsa i niszczenie Androida do ostatniego centa na koncie Apple.

Na PC kafelki jako skróty do aplikacji to mocne robienie sobie pod górkę. Zresztą nie o same kafelki chodzi - nie po to mam komputer z wiadrem RAM i procesorów, żeby rezygnować z mutlitaskingu - a do tego sprowadza się korzystanie z nowego GUI. Skype chcę używać jako małego programiku siedzącego gdzieś w pamięci i nie przeszkadzającego w korzystaniu z innego oprogramowania w tym samym czasie. Naprawdę nie potrzebuję widzieć napisu "dzwonię do Józka" w FullHD, na 24" monitorze. Mam też myszkę, która pozwala na znacznie dokładniejsze wskazanie jakiejś ikonki, ma dodatkowe przyciski i zwyczajnie jestem zirytowany zrobionym pod dotyk interfacem zakładającym, że jakąś kontrolkę musi się dać pacnąć brudnym paluchem na 4-5" ekraniku w telefonie.Moim zdaniem MS zrobił błąd wpychając na siłę rozwiązania sprawdzające się w urządzeniach mobilnych na ekrany desktopów. Podobnie jak wcześniej wciskając swoje rozwiązania desktopowe na urządzenia mobilne (Win CE, Mobile, Phone).I nie uważam, że Win8 jest zły - dla mnie w tej chwili jest najlepszym systemem desktopowym (w moich zastosowaniach), tylko nakładka MetroUI jest zwyczajnie mało zjadliwa w przypadku desktopa.Czy tablety odniosą sukces? Nie sądzę - za mniejsze pieniądze można kupić notebooka. Funkcjonalnie urządzenia MS są wciąż daleko w tyle za konkurencją i raczej nie widzę możliwości, żeby to się zmieniło w krótkim czasie - nie ma żadnych czynników motywujących programistów do wyprodukowania aplikacji na windows.

@ar3kb
Tutaj miałem akurat na myśli generalnie przebojowe i pełne innowacyjnych pomysłów wejście MS na rynek urządzeń mobilnych, po spektakularnych kopie jakiego dostali od iOS i Androida.
Metro, Modern czy jak to zwać, w przypadku desktopa, to moim skromnym zdaniem kompletne nieporozumienie i funkcjonalność wepchnięta na siłę, żeby "było tak samo". Podobnie dopchnęli to kolanem w xbox, chociaż tam akurat wyszło lepiej.

Google ma teraz trochę bałaganu w swoich usługach. Pytanie w stylu "kiedy urodził się Mikołaj Kopernik" będzie zrozumiane przez wyszukiwarkę - bez znaczenia jest, czy powiecie to, czy napiszecie w wyszukiwarce. Generalnie Google idzie w stronę tego co oferuje Wolfram Alfa, ostatnio włączyli tę funkcjonalność wyszukiwarki dla języka polskiego - można więc sobie wpisywać takie zapytania. Chrome w wersjach mobilnych rozpoznaje mowę po polsku bez problemu. To czego brakuje w androidzie dla języka polskiego to polecenia głosowe, czyli jak to pokazywano na I/O mówimy "ok, google call to my hubby" i telefon dzwoni. Z tego co pokazywali - bez konieczności dotykania telefonu, również w celu inicjacji rozpoznawania głosu.Rozpoznawanie mowy po polsku działa dobrze, lub bardzo dobrze - frazę w "Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" rozpoznaje bezbłędnie, podobnie jest w nawigacji podawanie adresów na "Grzegora Brzęczyszczykiweicza 5" itp. Jedyny problem, którego nie rozwiązali od lat, to komendy głosowe - czyli muszę tę nawigację odpalić ręcznie, kliknąć "wyszukaj adres", kliknąć mikrofon i powiedzieć adres, zamiast "ok, google nawiguj do dworca PKP". Takie funkcjonalności działają w języku angielskim, tylko znowu jest to bezużyteczne w PL (podobnie jak Siri), bo komendy głosowe zakładają, że dane też będą w języku angielskim, więc taki miks nie przejdzie.To co ważne - oglądając ich ostatnie I/O miałem wrażenie, że zmienili politykę - praktycznie każda prezentowana usługa była opatrzona komentarzem "nie zależnie od systemu" i jak widać większość usług pojawiło się również na iOS/X. W sumie pozwolili sobie tylko na jeden niewinny żarcik z Apple podczas prezentacji map. Moim zdaniem w tej chwili zależy im na promocji usług, a nie systemu operacyjnego dla telefonów, czy Chrome OS.

Win8 na laptopie nie wiem z jakiej półki - i7 8GB chodzi bardzo dobrze. Podobnie jak aplikacje. Na Mac'a się nie przesiądę - brak kluczowych dla mnie aplikacji (zresztą głównie z MS). Kafelkami pobawiłem się przez moment więcej nie zamierzam - skończył mi się zapał po próbie usunięcia kontaktu z kafelkowego skype, co wymagało szukania tutoriali w internecie. Wiem, że to niby nie system, ale jednak flagowa aplikacja Microsoft. I wiem, że kafelki na PC zostały wrzucone na siłę, ale jak na razie UI aplikacji jest masakryczne.
Większe możliwości? nigga please... możliwości to nie dołączana klawiatura i klapka do stawiania na stole, tylko dostępność aplikacji. I w tym miejscu W8RT to porażka. Są lata świetlne za iOS, Android jest słabszy, ale aktualnie nadgania. Oprogramowania jak na razie nie opłaca się na tę platformę tworzyć, bo rynek za mały, rynek za mały, bo nie ma oprogramowania - kółko się zamyka. Może w przyszłości pokaże się trochę gier, czy prostych aplikacji, bo coraz popularniejsze robią się narzedzia multiplatformowe, więc jeśli problem sprowadzi się wyłącznie do kliknięcia "kompiluj na Windows", to coś się pokaże. MS ma więc super system operacyjny mający tylko kilka wad: nikt go nie chce używać, nikt nie chce produkować sprzętu pod niego i nikt nie chce pisać na niego aplikacji. W dodatku ten stan trwa już lata i nie zanosi się, żeby miało się to zmienić.

Prawda leży gdzieś po środku, jak zwykle zresztą - jak ktoś ukradnie moją aplikację kosztującą powiedzmy $1, to w większości przypadków tracę - ile to już zależy od sytuacji. Raczej nie, $1 na sztuce, bo faktycznie nie można założyć, że 100% złodziei by kupiło mój program. Ale pomijacie jeszcze jeden aspekt - utrzymanie aplikacji (w tym pirackiej) również kosztuje. W tej chwili większość (dobrych) aplikacji, to nie jest skrypcik działający na telefonie, ale cała usługa - serwery, wsparcie użytkowników, usługi f2p. Utrzymanie serwerów nie jest za darmo, dodawanie jakiś tam złotych czapeczek jako itemów w grach nie jest za darmo - to trzeba zrobić. Więc ktoś kto nie płaci zwyczajnie generuje straty. Ktoś kto sobie tę czapeczkę ukradnie też generuje straty, bo produkt w grze robi się powszechny i ludzi skłonnych do zapłacenia za niego jest mniej. Zastanawiające, że w RR3 spotyka się tyle drogich samochodów - zwyczajnie znaczna część graczy je kradnie.
Co ciekawe - ostatnio wyszło mi przez przypadek, że udało się zarobić na złodzejach i chyba włączę ten element do stałej taktyki marketingowej :)

Sugerowanie się benchmarkami to głupota. Benchmark ma to do siebie, że wrzuca wszystko do jednego worka i daje na końcu jakieś tam x punktów, które niby ma znaczyć, ze jest lepiej niż y punktów.To co się nazywa GPU, ma jednak parę różnych funkcji i to, że jakiś układ jest w stanie wykonać więcej przekształceń geometrycznych niż inny jeszcze nic nie mówi, bo może znacząco odstawać w kwestii teksturowania tych trójkątów, albo zwyczajnie dawać ciała w przypadku nakładania shaderów. Co więcej różne układy różnie sobie radzą z tym samym kodem - shader napisany na jeden z układów może się dusić na innym.Użyte tutaj określenie "jakość tekstur" nie ma sensu. Jakość tekstur to tylko i wyłącznie wynik pracy grafika. To co może z nimi zrobić programista, to jedynie nie popsuć, przez np. skalowanie. GPU odpowiada za takie dodatki jak wspomniane shadery, AA, Anzio itd. O od tych efektów zależy w dużej mierze wrażenie jakie ma gracz na temat grafiki w grze.W każdym razie jestem w stanie napisać benchmark, który na zamówienie pokaże, że jedno GPU będzie "lepsze" niż inne. Bez żadnego oszukiwania oczywiście. Kwestia tego czy zrobię dużo poruszających się obiektów, czy zamiast tego wrzucę materiały wykorzystujące trochę bardziej skomplikowane shadery.Dla czepialskich - upraszczam temat.Dlaczego jest więcej gier na iOS niż na Androida i dlaczego Tegra? Gry to jeden z 2 znanych mi obszarów, gdzie fragmentacja platformy ma znaczenie - iOS to kilka generacji sprzętowych - zakładam, że ma pójść od np. iP4 w górę i robię balans gry tak, żeby na tej platformie chodziło dobrze, w wyższych ew. odrobinę podkręcam wspomniane efekty, LOD.W przypadku Androida nie mam możliwości określenia na którym telefonie gra pójdzie, na którym nie i to jest problem. Druga sprawa - iOS jest na rynku dłużej, jest do niego więcej narzędzi, firmy produkujące gry mają kompetencje w tworzeniu oprogramowania na tę platformę, a na inne już nie koniecznie - to akurat się zmienia, nawet patrząc po naszym zaścianku.Plusem Tegry jest właśnie zniwelowanie "fragmentacji", bo różne urządzenia mogą mieć podobne możliwości.

@koh - z Google sprawa jest prosta - jak wydawcom się nie podoba indeksowanie ich treści przez wyszukiwarkę - to zwyczajnie mogą wrzucić na serwer mały plik robots.txt i po krzyku. Ciekawe dlaczego tego do tej pory nie zrobili - pewnie nie opłaca się.
To czym Apple naprawdę wkurza, to nie restrykcyjność selekcji w AppStore, tylko jej uznaniowość.
I można sobie wyzywać od socjalistów, tylko ja bym bardzo chciał, żeby np. w PL jakiś minister wystąpił w obronie jakiejś małej firmy, która została dziwnie potraktowana przez dużą światową korporację. A sytuacja jest taka, że nawet podobny scenariusz nie przychodzi mi do głowy.
Co do prawa rządzenia się we własnej usłudze - ok, tylko w przypadku firm o dominującej/istotnej pozycji na rynku to nie jest takie proste - wyrzucenie jakiejś aplikacji, to utrata iluś tam miejsc pracy w firmie, która nie ma nawet technicznie możliwości sądzenia się o swoje ewentualne prawa. Regulacja zachowań monopoli i oligopoli to norma nawet w krajach powszechnie uważanych za gospodarczo liberalne.

Pomysł wygląda fajnie, tylko ma jedną wadę - nie do zrealizowania.
Urządzenie mobilne z iOS faktycznie ma ograniczenie wielkości ekranu spowodowane długością kciuka. Android sobie z tym poradził i w tej chwili większość aplikacji ma często używane kontrolki w zasięgu palców, lub wykorzystuje znajdujące się na dole przyciski sprzętowe/ekranowe. Dla iOS to też jest jakieś rozwiązanie, tylko zmiana na tyle rewolucyjna w tym momencie, że zwyczajnie nie wierzę, że Apple się na to zdecyduje.
Ps. - bez przycisku home, można sobie radzić i to całkiem nieźle. Na początku też byłem przerażony takim rozwiązaniem w nexusach, po chwili przyzwyczajenia to moje podstawowe telefony i rozwiązanie sobie bardzo chwalę.

Ja nie twierdzę, że prawo patentowe jest zbędne. Zwyczajnie w takiej postaci w jakiej teraz występuje hamuje, zamiast pobudzać rozwój (chodzi mi o IT). W przypadku leków, z tego co wiem "patenty" jako takie nie występują - chodzi raczej o możliwość wykorzystywania rezultatów badań klinicznych leków przy wprowadzaniu preparatów generycznych na rynek. Jednak w przypadku IT - ~30 lat ochrony dla pomysłu na algorytm? Cieszmy się, że nikt nie wpadł na pomysł opatentowania pętli, czy instrukcji warunkowej, bo byśmy wciąż na liczydłach pracowali.
Inna sprawa to patenty na UI - wszystkie te już oklepane slide-to-unlock, odbicie listy na końcu, przesuwanie listy palcem, czy wreszcie guzik www "kup". Sorry - dla mnie to jakaś kompletna porażka. W moim przekonaniu ulegnie to zmianie i te ostatnio głośne procesy o prawa patentowe tylko to przyśpieszają. Niestety jeszcze przez jakiś czas wielkie firmy będą się wzajemnie pałować segregatorami z papierkami mającymi dowieść kto wcześniej wymyślił, że jak naciśnie się klawisz na klawiaturze, to pokazuje się znak na ekranie.

@hoh - Bo zwyczajnie prawo patentowe w tej chwili nie służy celowi w którym je utworzono. Pierwotnie miało ono wspierać innowacyjność, żeby ktoś kto wymyślił np. maszynę do szycia mógł pokryć koszty związane wymyśleniem jak ta maszyna ma działać. W tej chwili jest to prawo, które wspiera stagnację. Żeby nie jechać po Apple - takie rzeczy jak hyperlink, "kliknij, żeby kupić", są opatentowane. Gdyby właściciel pierwszego patentu miał możiwości egzekwowania go, to zniknął by praktycznie cały internet, bo to: Hyperlink - Wikipedia, the free encyclopedia już jest złamaniem prawa. I ciężko odmówić pomysłowi na sam hyperlink elementu innowacyjności, oczywisty też nie jest. Tyle, ze jeżeli ktoś wyegzekwuje ten patent (co na szczęście nie wydaje się możliwe), to po zabawie - legalny internet znika.
Co więcej - koszty ochrony patentowej są aktualnie tak wysokie, że na poniesienie związanych z tym kosztów stać jedynie duże firmy. Czyli pada mit wynalazcy - geniusza, który w garażu coś sobie genialnego wymyślił, zgłosił patent i został milionerem. Co więcej, jeżeli się tym swoim dokonaniem pochwali, to zwyczajnie zaraz rzuci się na nie jakiś troll patentowy, zgłosi i w przypadku rozpoczęcia produkcji przez oryginalnego pomysłodawcę, pozwie go o naruszenie patentu na to co sam wymyślił.
To co dzieje się ostatnio jeśli chodzi o patenty, to już czysta paranoja. Duże firmy stosują strategię zimnej wojny i atomowego odstraszania (jak użyjecie przeciwko nam jednego z 20k patentów, które macie, to my poszukamy w naszych 20k patentów czegoś na was). Problem w tym, że pojawiło się an rynku sporo "trolli patentowych" czyli firm, które niczego nie wymyślają, niczego nie produkują, tylko skupują "obiecujące" patenty, szukają odpowiednio bogatych firm, które te patenty "naruszają" i biegną z pozwem do sądu. Co gorsza często wygrywają, bo zwyczajnie takiemu Apple, czy Google bardziej opłaca się odpalić jakąś działkę hienom, niż iść do sądu - to tak jak u nas - bez sensu się sądzić o mandat na 50zł, nawet mając duże prawdopodobieństwo wygranej.

Czyli jeśli coś wymyślisz, a Apple, Google, Samsung to sobie weźmie - nie uzyskasz ani centa, bo cię nie stać na proces. Jak coś zrobisz i zupełnie nieświadomie naruszysz (albo i nie) jakiś patent, to nie ważne czy zrobiłeś to dobrze lub nie - masz przerąbane, bo w najlepszym przypadku za parę $$ duża firma przeciągnie proces na tyle, żeby cię nie było stać na dalszą obronę i pójdziesz z torbami.

Może zwyczajnie Apple zrobiło się ostatnio tak nudne, że już nie budzi emocji?

I jak by nie patrzeć, to patent Samsunga nie jest taką bzdurą jak "slide to unlock". Jak komuś się chce czytać: Espacenet - Original document tylko to nie obrazek z prostokątem, więc wątpię.
Problem z tym patentem, to nie jego "oczywistość" tylko tzw. SEP (standard essential patent) - czyli patent na kluczową (w tym przypadku dla UMTS) technologię. Takie patenty mogą być unieważniane ze względu na znaczne ograniczenie konkurencyjności na rynku.
A z każdego unieważnionego patentu osobiście się cieszę i nie jest ważne, czy należał on do Motoroli, Samsunga, Google, czy Apple.

Tja, kolejne 10 iPhonów (jeśli się pokażą) będą "zawierać coś od Stefana". To takie hasło reklamowe, które powoduje, że ludzie biegną do sklepów i kupują, bo gdzieś usłyszeli nazwisko "Jobs".

To taka moda jak jakiś czas temu z pIs4n13M w t3N Sp050b, czy stronami www z migającymi żółtymi napisami na czerwonym tle i podmienionym kursorem Nie ma treści, formy też nie bardzo, to trzeba coś zrobić, żeby było cool. Ludzie się naoglądali zdjęć w playboy i innych twoich stylach, usłyszeli kit o tym jaki to super sprzęt foto i nękają internet tym swoim estetycznym niedorozwinięciem. Taka współczesna odmiana jelenia na rykowisku :)