Panowie (a może też i Panie?) ważne jest clou. A to jw zawiera się w tym, że Apple zaczyna powoli tracić swój podstawowy oręż w walce o serca i umysły (taaa, czyli kitowanie rzeczywistości - w tym zawsze byli mistrzami) i kieszenie (o tak, w tym są, choć pytanie jak długo jeszcze) konsumentów. Tym czymś jest emejzingowy marketing, emejzingowe konfy, emejzingowe "NAJ". To właśnie to, o czym pisze ar3kb, to wunderwaffe Apple, młot na konkurencję. I to zaczyna szwankować, cieknąć... kto dzisiaj ma najbardziej zaawnasowane (spec) telefony? Konkurencja. Kto dzisiaj ma lapa z najwyższą rozdzielczością? Konkurencja. Kto dzisiaj wygrywa na rynku mobilnym zarówno jeżeli chodzi o liczbę użytkowników, jak i "używalność"? Konkurencja. Popatrzcie, podczas ostatniej konferencji z izabawkami mieliśmy mantrę o ogromnej przewadze wykorzystania iOS w sieci. To już przeszłość. Do tego dochodzą wpadki związane z lukami (co chwila) i ciągłym łataniem "najbardziej zaawansowanych" systemów operacyjnych na świecie.
Wg. mnie następuje dekonstrukcja najważniejszego narzędzia w arsenale Apple - tu już nie tylko nie wystarczą slogany, one po prostu nie będą coraz częściej literalnie (vide news) odzwierciedlać rzeczywistości. Nawet tej "marketingowej". Bez tego król jest że tak powiem nagi. Szansą jest ucieczka do przodu, ale do tego trzeba odpowiednich ludzi i wizji. Cook imho jej niestety nie ma. Poleruje i cementuje to co jest. Ciągle słyszymy tylko o przyglądaniu się temu i owemu. I nie chodzi mi tutaj o zdradzanie co ma firma w zanadrzu tylko o czas. Ten ucieka, ucieka Apple, a firma jak gdyby nigdy nic dalej wydaje to samo, kręci się wokół własnego ogonka. Obawiam się że osoby, które liczą na duże zmiany w iOS będą mocno zawiedzione. To wbrew twierdzeniom ("nie zmieniajcie, bo to proste, dobre i się sprawdza"), przyszedł czas na radykalne zmiany - system działający dokładnie tak jak w chwili powstania, mający 6 lat, przepraszam, ile jeszcze ma "pociągnąć"? Kolejne pięć? Trzeba czegoś nowego. Ive zrobi polerkę, ale fundamenty imo na pewno się nie zmienią.
Nie wystarczy już slogan "NAJ", bo za tym musi się kryć jakaś faktyczna innowacja. Pewnie iwatch (bez względu na to jak będzie działał, wyglądał) okaże się sukcesem, ale na tym koniec. Telewizor? Nie wierzę w to. Całkowicie nowy iOS? Nie wierzę w to. Tech., prod. o których teraz się trąbi, typu inteligentne ubrania, szerzej - internet rzeczy, wymagają odkrywania nowego, wprowadzania zupełnie nowych sposobów interakcji człowiek-maszyna. Gdzie jest odpowiednik Google Glass? Czas ucieka, a poza patentami na wszystko i polerką nie mamy nic nowego. To nie Apple będzie wprowadzać jako pierwsze innowacyjne produkty - jak wspomniałem powyżej, to cios w fundament na którym opiera się emejzingowy marketing, tzw. magia marki.
@piotresce
Wszystko zależy od muzyki, której słuchamy. Szczerze - porównując swoją kolekcję, artystów których cenię i lubię znajduje w ww. serwisach większość (podkreślam - większość) albumów. Nieco gorzej z singlami (choć te także się trafiają). Poza tym jest naprawdę dużo muzyki zupełnie nieznanej, niespotykanej w sklepach a to duży plus, bo można natrafić na świetne zespoły o których nie miało się zielonego pojęcia. Oczywiście nie zastąpi to nigdy w 100% innych źródeł, ale powiedzmy sobie szczerze - już teraz jest ponad 20 mln utworów, a z każdym dniem ich przybywa. Porównajmy to do dowolnego, tradycyjnego sklepu w którym (kiedyś) zaopatrywaliśmy się w płyty. Rzadko kiedy mogliśmy liczyć na taki wybór, więcej - nigdy takiego nie mieliśmy. W porównaniu z iTunes nadal widać pewne braki, ale to się szybko zmienia (na niekorzyść iTunes). Inne wirtualne sklepy są odnośnie oferty imho porównywalne z serwisami (Google, Amazon).
Niektórzy zarzucają takim serwisom, że głównie promują muzykę popową, to co leci na listach. Nie zgadzam się z takimi opiniami, uważam że właśnie usługi tego typu mogą przyczynić się do szybkiego rozpowszechnienia mniej znanych wykonawców, niszowych gatunków... w końcu tutaj wszystko dostępne jest bez pośredników, globalnie, do tego jeszcze zapowiedzi rozwoju tego typu serwisów wg. mnie przesądzają o przyszłości dystrybucji, branży. Co ciekawe, bardzo mocno trzymają kciuki (za powodzenie takich usług) wytwórnie fonograficzne, które całkowicie przespały rewolucje zapoczątkowaną przez Apple/iTunes.
Można naprawdę się zdziwić, jak dużo dobrej muzyki oferują Spotify, Deezer czy WiMP - wystarczy poczytać wypowiedzi na blogach, stronach oraz forach gdzie przesiadują melomani. Oczywiście, większość traktuje to jako usługę "demo" - to znaczy zapoznaje się z repertuarem, a następnie (nadal) kupuje płyty. Ale to się z czasem zmieni - wystarczy alternatywny strumień we FLAC, plus możliwość gromadzenia kolekcji w formatach bezstratnych (własnych plików oraz ściąganych z serwisu). Niebawem to nastąpi, a wtedy trudno będzie uzasadnić płacenie 10€ za album w AAC/MP3.
Deezer ma specjalny program promujący młodych, nieznanych artystów. Streaming to przyszłość całej branży. Czy jest to zagrożenie dla iTunes? Owszem, bo iTunes nie daje de facto nic za te 9-12€... no może przesadzam, czasami jest exc. z dwoma dodatkowymi kawałkami, ale jakościowo to dokładnie to samo co w serwisach (pełen abo w WiMP, Deezerze czy Spotify to 320kbps vs. 256kbps w iTunes). Co więcej, zgodnie z zapowiedziami każdy z ww. serwisów buduje swoją bibliotekę w oparciu o wysokiej jakości materiał (a więc źródłem nie jest jakaś mp3). Tak samo jak w iTunes (niestety Mastered for iTunes to stanowczo za mało, bo owszem - materiały źródłowe są b. wysokiej jakości - ale mamy downgrade do stratnej kompresji w AAC). Do tego możliwość odsłuchu offline, przerzucenia swojej kolekcji (tak, tutaj niby iTunes wypada lepiej, bo można słuchać bezstratnych formatów... tyle że nie tego co kupiliśmy w sklepie). W przypadku serwisów mowa jest o uruchomieniu streamingu także w kompresji bezstratnej (FLAC). Takie zapowiedzi śle m.in. WiMP. To już w ogóle położy iTunes, które - jak niektórzy mocno liczyli - miało być pierwszym miejscem z masowym dostępem do materiałów w bezstratnej jakości dźwięku, ale jak wiadomo niczego takiego nie wprowadzono. Niestety Apple samo się podkłada, bo zaoferowanie lepszej jakości to po prostu dodatkowa opcja (klient sobie wybierze). Z tego co pisali, mają już całą (czy większość) zbiorów w bezstratnym formacie. Tyle, że dla użytkownika nic z tego nie wynika.
Funkcjonalność tego typu serwisów jest wysoka, cena za dostęp niska, poza dużą bazą utworów, jest inteligentne radio, są informacje na temat koncertów, branżowych wydarzeń etc. Apple, jak wiadomo, stara się coś zrobić w temacie sieciowego radia, problem w tym, że idzie mu to jak po grudzie, no i zamiast wyznaczać nowe kierunki, trendy, gdzieś tam plącze się w ogonku (podobno ma to być odpowiednik Pandory, co mnie akurat bardzo cieszy, bo Pandora jest świetna). iTunes ze swoim zamknięciem w obrębie drogich (tak właśnie drogich) plików w stratnej kompresji, bez nowych, innowacyjnych funkcji zaczyna wyglądać jak jakiś dinozaur. Zresztą dane na temat popularności streamingu, korzystania z serwisów są jednoznaczne - ludzie coraz więcej czasu słuchają za pośrednictwem wyżej wymienionych, już dawno przestali kupować płyty (ciągły spadek), na pewno odbije się to w końcu negatywnie na funkcjonowaniu takich sklepów jak iTunes. W końcu nawet jeżeli ktoś kolekcjonuje muzykę, to wraz z pojawieniem się w większej liczbie miejsc z bezstratnymi plikami, wybierze jakość, a cała reszta zadowoli się ofertą abonamentową. Po co płacić za to samo (tak wiem, niby w iTunes kupujemy coś na własność, ale właśnie - niby - casus Bruce`a Willisa się kłania), kiedy można to mieć w cenie jednego albumu?
Ano można jw, to już jest jakieś rozwiązanie. Niewątliwą zaletą powyższego jest to, czego Apple w ogóle nie przewiduje w ACD czy iMakach - że ktoś może chcieć zmienić sobie orientację ekranu, pokazać efekty pracy komuś obok, siedzącemu z przodu etc. Dzięki temu montażowi będzie to możliwe. Tyle że target nie ten, bo tu się "estetyka" popsuje i lansik popruje. Ktoś kupujący iMaka z VESA z tym czymś z obrazka nie zasługuje na miano durnia, fakt. Każdy wieszający maka na ścianie jednakże, jako żywo, zasługuje.
Osoby, które piszą o tym że nie używają portów, nie mają / nie używają peryferiów w ogóle pomyliły temat - to jest o iMaku, nie o iPadzie. To taki komputer (jeszcze), a nie król przejściówek :P.
Jak komuś wydaje się że 10 cm miejsca, macanie na ślepo w poszukiwaniu portu, a potem wkładanie na ślepo kabelka jest cacy (jak tu ktoś wyżej wspomniał) to jak napisałem powyżej - taki ktoś jest niezłym masochistą.
@szymonvader
Weź mnie nie strasz. Pamiętam jakie były jaja z baterią wcześniej. Jak znowu tak będzie, to chyba oleję aktualizacje MacOSa i na złość strzelę sobie w stopę, instalując na MBA Windowsa, ha (z baterią będzie jszcze gorzej, ale przynajmniej będę wiedział czego się spodziewać, bo ten typ tak ma) ;)
@Roberto
Losowo, gdy mam kilka zakładek, średnio raz dziennie. Zawsze zaktualizowane do najnowszej wersji, problemy od chwili upgrade do ML (przy L tego nie było).
Czy nadal Safari się wypieprza? Szczerze powiedziawszy, pisanie o dodatkowych możliwościach płacenia Apple za zakupy w sklepie, w kontekście aktualizacji dużego systemu (czy ja wiem czy w sumie dużego, może lepiej schodzącego, prawie już nie desktopowego), jest hmmm no mało poważne. Kurcze doczekałem czasów, kiedy upgrade MacOSa pół roku męczony niczego sensownego nie wnosi.
Jak już ktoś wspomniał, montowanie takiego ekranu na ścianie, w sytuacji gdy wszystkie porty są z tyłu to czystej wody masochizm. Ale kto co lubi. To nie telewizor (zresztą prawie każdy HDTV ma z boku parę złącz), gdzie raz się podłączy kable i już. To monitor. Komputerowy. Apple nie w ciemię bite, więcej $ wyciągnie od... nie ma co ukrywać, swoich durnych klientów. Tak, durnych, bo tylko dureń nie tylko zapłaci więcej za coś takiego, ale jeszcze ograniczy sobie w ten sposób funkcjonalność sprzętu. Dureń. Dla durniów opcja jak znalazł. Będzie słitaśnie wyglądało na ściance w jakimś hipsterskim lokum. Wisieć głównie i się kurzyć będzie. Aha, oczywiście taki niby cieniutki ekran na jakimś ultrapłaskim wieszadełku. Obowiązkowo. A potem podpinamy? Zdejmujemy. Odpinamy? Zdejmujemy. Podpinamy... pocieszne.
Tak sobie przeczytałem pobieżnie tytuł i mi wyszło zabezpiecz coś tam coś tam przed niechcianymi ciążami. ;) Jak wyżej, w GP można testować, na AS różnie z tym bywa (są wersje free okrojone, ale ja bym wolał pełną funkcjonalność z ograniczeniem czasowym). Tak czy siak junior już dawno odkrył mechanizm i każdorazowe potwierdzanie jest obowiązkową funkcjonalnością, na równi z multidotykiem, multitaskingiem i geolokacją ;)
Emejzing w czystej postaci. To tak jak przejściówka-konwerter z niewydarzonego Lightninga na 30 pin z analogowym audio. Tam co prawda nie ma komputera jw, ale też jest zabawnie inaczej, tzn. jest DAC za 2 centy. O jakości konwersji z cyfry na analog, dobrej jakości dźwięku można zapomnieć. Ktoś mi powie po co (dla usera, nie Apple) jest ten cały "lajtning"?! Transferów wyższych względem 30 pin nie oferuje, kompatybilny jest inaczej, czyli nie jest, nowych akcesoriów w porównaniu ze starymi co kot napłakał i obowiązkowo drogie są... Ale szajs. Tak czy siak, to co powyżej, to pomnikowy wręcz przykład przejściówko manii Apple, zabrnięcia w kozi róg. Bym zapomniał, da się wsadzić każdą jedną stroną. KO ficzer!
PS. Odnośnie AirPlay, chodzi o wykorzystanie algorytmu dekodowania obrazu w AP w tym czymś, a jak wiadomo, AP w opcji streamingowej na TV nie gwarantuje FHD. W sumie, to ten emejzing kabel high-tech ultra tani jest... przecież to prawie Apple TV, prawie...
Ciekawe, ale w obecnym wydaniu totalnie niepraktyczne. Pixel byłby świetnym... postPC (dotykowy ekran, chmura, zawsze online) pod jednym warunikem - miałby zaimplementowany jakiś innowacyjny system wirtualizacji. O to by było coś! Mam więc terminal webowo - multimedialny, a jak zechcę truePC to sobie wirtualizuję. Odnośnie obecnych możliwości to tutaj na razie słabo, bo oprócz googleowych aplikacji w ramach ChromeOS powinny być dostępne najlepsze serwisy streamingowe, muzyczne i wideo, najlepiej w jakimś superaktrakcyjnym "pikselowym" abo, jakiś growy serwis ala OnLive oraz agregat treści podobny do Flipboard... albo to co pokazało HTC w One (genialne!). Poza tym możliwość uruchamiania dowolnego środowiska (Win/Linux). Bingo! To by było coś. Sam hardware plus minus taki jak pokazano, może z szybszymi interfejsami (no ludzie, USB 2.0?). A tak, drogi terminal internetowy. Wściekle drogi...
@wieslawo
To raczej Ty przesadzasz, dając nieadekwatne przykłady. Tu nie chodzi o 1000 latarek, a o zbudowanie stabilnej, rozwojowej platformy z developerami zdolnymi do szybkiego wprowadzania użytecznych aplikacji. Niech to będzie kilka tysięcy dobrych, bardzo dobrych programów. Takie coś mają obecnie Google oraz Apple. Microsoft tego nie ma. I można wyśmiewać dziesiątki tysięcy gównianych apek, ale nie zmienia to clue - bez wsparcia, bez dobrych programów nigdzie nie zajedziesz. Popatrz na Windowsa Phone, który na razie nie jest w stanie przełamać bariery... 3% udziałów na rynku, na narzekania (każdorazowo) na kiepskie wsparcie ze strony dev (trzeba czeeeekać na aktualizacje, wiele rzeczy jest niedopracowanych, wielu rzeczy NIE MA). A to najlepiej wspierana rzecz z nowych OS-ów (RT leży). Ta cierpliwość ma swoje granice, poza tym pamiętaj, że ktoś, kto kupuje - wymaga. MS obiecuje, ale na razie wygląda to tak, jak wygląda...
@wieslawo
Na razie jest z tym słabo, w WP może coś drgnie, ale pamiętaj że MS sam sobie strzelił w stopę fragmentując nowy system. Ktoś kto zaczął pisać dla WP (7) musi teraz tworzyć wersję dla 8, jeszcze gorzej jest w drugą stronę - mało który dev będzie chciał supportować WP 7 (który stanowi GŁÓWNĄ bazę użytkowników nowych, mobilnych okienek) - dla twórców oprogramowania całkowita zmiana wraz z nadejściem nowej wersji WP to bardzo kiepska informacja. Marketplace to dzisiaj w sumie bardzo szerokie pojęcie - masz tam Windowsa desktopowego, RT (jw. na razie tragedia), masz WP no i jest jeszcze Xbox (mam tu na myśli także jego nową odsłonę, to akurat wraz z desktopowym Win najmocniejsza pozycja w arsenale MS). MS musi szybko znaleźć patent na przyciągnięcie najlepszych teamów, bo inaczej mu z tego ekosystemu (obecnie kościec jest i tyle...) nic nie wyjdzie.
@wieslawo
Oj musi, musi, zresztą nerwowość wśród partnerów po niedawnym wejściu na rynek hardware jest dokładnym przeciwieństwem Twojej tezy. To plus hipotetyczny telefon, to zmiana reguł - do tej pory MS to był software. Teraz jest inaczej, z wszelkimi (także negatywnymi dla firmy z Redmond) konsekwencjami. Z tym Google to także nie tak. Teraz zleca, ale jak wieść gminna niesie to się zmieni. Nie po to kupowało się mobilną dywizję Motoroli, żeby nie wejść w temat hardware konkretnie. Google jeszcze na Nexusie wypłynie imho jako jeden z liczących się dostarczycieli sprzętu.
No właśnie może tak powinno, ale nie działa. Mało kto chce RT, a opisane przeze mnie wady PRO oczywiście wg. mojej subiektywnej opinii, przekreślą na dłuższą metę także ten projekt. I co MS zostanie? Parę marnych procent z segmentu OS dla smartfonów? Jakoś czarno to niestety widzę (szkoda, bo prywatnie trzymam kciuki, uważam że pod pewnymi względami to właśnie Microsoft jest najbardziej innowacyjną firmą na rynku).
Moje trzy grosze. Niestety ale całościowo ten produkt to pudło. Nie jest to tablet, to laptop, nietypowy, ale laptop. Dlaczego tak uważam? Bo po pierwsze gabarytowo (mam tu na myśli bazę - ekran z bebechami, patrz grubość, wagę, całościowo rozmiary) to urządzenie przypominające komputer przenośny, a nie dotykową, lekką płytkę. Po drugie 4h działania na baterii to kompletna pomyłka, to na pewno nie po tabletowemu, takie coś kojarzy się z laptopem. Ten czas to znacznie mniej niż to co osiągają obecne ultrabooki, z którymi siłą rzeczy będzie Surface rywalizował. To nietypowy laptop, i nie, nie jest to hybryda - bo te, zasadniczo, to notebooki z opcjonalnie odłączanym ekranem. A tutaj mamy klawiaturę, bez której Surface jest imho kompletnie do niczego, którą możemy używać wyłącznie na blacie (na kolanie nic sobie nie napiszecie, baza z ekranem mimo stojaka przewróci się, nie będzie stabilna), czyli klasyczny laptop i to taki wręcz biurowy (sic!). Nie mamy myszki, pada, mamy coś innego - piórko. Wacomowe, fajne, ale bez integracji z obudową (magnes, z tego co widać, trzyma bardzo słabo, piórko odpada przy szturchnięciu). Gry? Bez szans, bo nawet z podłączoną pod USB myszką raz, że energii starczy na jakieś 2-3h grania, dwa... ma to, to za słabą grafikę jak na ekran 1080p. Stanowczo za słabą. Multimedia? Przenośne multimedia na 100% będą miały większy sens na typowym tablecie, bo nam za moment bateria nie zdechnie, tablet będzie lżejszy, przy streamingu kupimy urządzenie z 3G/LTE, którego Surface nie ma w standardzie (wtedy pewnie trzeba by było na stałe mieć sprzęt podłączony do gniazdka).
Moim zdaniem laptop z ekranem dotykowym to bardzo dobry pomysł, naprawdę przydatna rzecz (czasami dobrze jest skorzystać z interfejsu dotykowego, wszelkie multimedia, częściowo web...) ale nie w takim wydaniu, w jakim serwuje nam to MS przy okazji PRO. Bo tutaj nic się kupy nie trzyma. Ani to dobry tablet (którym jw nie jest), ani udany laptop (punktem odniesienia lekkie, wydajne ultrabooki, za porównywalne pieniądze, z czasem działania 6-10h). Bez sensu niestety. Piszę niestety, bo miałem nadzieję, że MS uda się wprowadzić alternatywny ekosystem oparty na własnych urządzeniach. Teraz coraz mocniej w to wątpię. Dlaczego? Ano dlatego, że popełniają koszmarne błędy. Bardzo fajny, innowacyjny WP doczekał się już fragmentacji (7 i 8), nadal kuleje wsparcie ze strony dev., udziały na rynku słabe, widoki słabe, niezrozumiałe kluczenie między Nokią a HTC (o co w tym wszystkim chodzi MS nie wiem, doprawdy ciężko to zrozumieć) i jeszcze można by długo wymieniać.
Do tego RT - kompletna porażka. Coś, czego nikt nie kupuje, nie kupuje bo poza hardware oraz systemem (wiem, truizm) kluczowe jest oprogramowanie. Tego na RT nie ma. Sprzęt kurzy się na półkach, MS sprzedał coś koło 750 000 urządzeń przez cały kwartał. Albo wysłał do sklepów. Porażka. Jednym słowem, jest Windows 8 (uważam, że udany, jeszcze lepszy od 7) i ...no właśnie, jeden wielki mess. PRO tylko to potwierdza...
@Zbig.AppleUser
Nie wyjeżdżaj, bo? To sobie takie komentarze zachowaj dla siebie, ok? Co to ma wspólnego z tematem? Piszesz o kimś kto wg. Ciebie łamał zasady, a sam ich nie przestrzegasz (patrz regulamin). I tak, takie wypowiedzi ad personam jak Twoje "brawo", są infantylne, głupie i żałosne. Przyswoiłeś?
iWork AD 2013 tak ad rem, powinien dysponować możliwościami nowoczesnego pakietu biurowego, czytaj dawać takie możliwości jakie oferuje obecnie konkurencja. I nie mam tutaj na myśli Office (bo to w dużej mierze rynek korporacyjny, a iWork to wg. mnie pakiet wyraźnie celujący w użytkownika domowego). Jest sporo do nadrobienia, ale jw Apple się to chyba niekalkuluje, więc możemy zapomnieć o dużym upgrade. Będzie co najwyżej polerka.
@Zbig.AppleUser
O tak brawo. Radość ze zbanowania jakiegoś użytkownika, bez względu na to czym sobie na to zasłużył, jest zwyczajnie infantylna, głupia i żałosna.
Co do meritum. Czyli nic się nie zmieniło. Nie wiadomo czy, kiedy i w ogóle będzie odświeżone coś, co od 4 lat praktycznie się nie zmieniło (poza polerką i ważną, ale jednak "przy okazji" integracją z ichmurą). Jeżeli pójdą w kierunku Office 365 (powinni), to będzie być może nie pudełko, a usługa wykupowana w ramach rozrastających się abonamentów (na tym się teraz w sieci głównie będzie zarabiało, zobaczycie). Dla mnie ważną sprawą byłaby integracja całego pakietu w ramach prostych, modyfikowalnych narzędzi, które sobie używam wedle potrzeb, życzenia z jednolitym interfejsem, dodatkowo pełnym wsparciem dla najpopularniejszych formatów (rzecz jasna z dostępem do pełnej edycji). Tak wiem, strasznie dużo wymagam, ale cóż poradzić, pewnie każdy mógłby się podpisać pod taką krótką listą życzeń. Jest tylko jedno "ale" - jakoś za bardzo nie liczę i nie wierzę, że ujrzymy całkiem nowy pakiet iWork. Co najwyżej, kolejna polerka. Nie zarabiają (zarobiliby) na tym. Więc who cares?
Prosty patent, użyteczny... chętnie takie coś kupię, bo mam komplet i właśnie czasami chętnie bym to sobie wziął na kolana (przed TV), a tak muszę jakiś stolik kombinować.
Ok, tylko odejdą od tego, co było wg. mnie ich największym atutem. To właśnie jeden, najlepszy, naj, naj, naj produkt stanowił punkt odniesienia dla konkurencji. To się świetnie sprawdzało, na tym budowało się świadomość, siłę marki. W sytuacji, gdy będzie pierdyliard iPhonów, iPadów (tak przesadzam, ale generalnie chodzi tu o odejście od ww zasady) trudno będzie mówić o genialnym, naj, naj, naj iPhone. O którym dokładnie? A dlaczego nie o wersji (xyz)? Wg. mnie właśnie w tę stronę to pójdzie - będzie plastik w budżecie, będzie powiedzmy standardowy model (pytanie tylko czy i co będzie ten standard oznaczał?) oraz taka, jw kobyła. To już trzy iPhone, każdy z kolejnymi generacjami, wariantami, do tego co najmniej dwa modele iPada (a biorąc pod uwagę niskie ceny całkiem dobrych jakościowo 8-10" modeli na Androidzie, Apple z pewnością doda do oferty duży model za 300-400$, tak jak to teraz robi z iPadem 2).
Jest to jakiś pomysł na biznes, ale o innowacjach, czymś wyznaczającym nowe horyzonty myślę że możemy zapomnieć. Skupią się na... kopiowaniu rynkowych trendów. Na to pójdzie cała para. Chyba że... pozytywnie zaskoczą na polu OS, to znaczy pokażą coś naprawdę nowego i innowacyjnego. Jeżeli iOS7 będzie polerką z dodatkiem patentów stosowanych od dawna u konkurentów, to Apple się skończy. Skończy jako firma wyznaczająca kierunki rozwoju, stanie się typowym koncernem myślącym wyłącznie w kategoriach słupków (tzn. nie podejmującą większego ryzyka - rzecz jasna wszyscy liczą pieniądze, ale tylko niektórzy są skłonni ryzykując zainwestować w całkowicie nowe rozwiązania, a inni odcinają kupony). Apple moim zdaniem od czasu przejęcia steru przez TC odcina kupony.
Nie ważne, że jest to najlepszy, kw. wynik w histroii firmy. Nieważne, że zarobili 13 mld. Ważna jest reakcja rynku. A ta wskazuje, że to co zaprezentowało Apple jest rozczarowujące, poniżej oczekiwań. I to się liczy. Nic innego. Można sobie to komentować, że to niesprawiedliwe, głupie bla, bla, bla ale to jedyna, ważna infromacja jaka wypływa z wczorajszej konferencji. Apple rozczarowało, bo przyzywyczaiło wyszystkich do LEPSZYCH prognoz, do JESZCZE LEPSZYCH wyników. No i jest korekta. We Frankfurcie (w Europie to bodaj kluczowe miejsce handlu akcjami AAPL) 10% w dół, zewsząd narzekanie i nie piszą tego "internetowi analitycy" tylko ludzie, którzy mają realny wpływ na to co się dzieje. Mnie to w sumie nic, a nic nie dziwi, bo ostatnie kilkanaście miesięcy to wg. mnie pompowanie wartości walorów według scenariusza "będzie super, jeszcze bardziej super, kup, kup, kup". Dla Apple może to być nawet korzystne, bo po pierwsze dynamika sprzedaży handheldów w końcu wyhamuje, po drugie konkurencja jeszcze się zagęści (zdeterminowany MS plus nowe pomysły w rodzaju Tizen Samsunga oraz kilku nowych linuksowych OSów). Lepiej przygotować stopniowo rynek na nieuchronny spadek udziałów (szczególnie duży w przypadku tabletów - tutaj będzie spadać z wysokiego C, w końcu Apple zdominował ten temat). Obawiam się jednego - zamiast robić swoje, Apple zacznie "ścigać" się z konkurentami, co niestety już widać, bo część produktów, niektóre z decyzji dotyczących ekosystemu są "nieapplowe".
Mam tu na myśli przykładowo znaczne rozszerzenie asortymentu (patrząc przez pryzmat tego co było za SJ), niezrozumiałe dla mnie decyzje dotyczące interfejsów (litości, kto wymyślił Lightning, gdy jest już na rynku promowane głównie przez Apple, nowe złącze dostępne w Makówkach od paru sezonów... po co?!), zbyt skomplikowany (właśnie tak) proces produkcyjny nowych zabawek (dotyczy to głównie iPhone 5, ale także Makówek z Retiną). Nie problem wymyślić coś niezwykle wyrafinowanego, problem to potem wyprodukować w dziesiątkach milionów egz. Tego Apple się nie nauczyło, a wypowiedzi podwykonawców są jednoznaczne - ten sprzęt w masowej produkcji? To horror. Stąd wiadome problemy. A powracając do tematu - Apple będzie tak dobrze (stało), jak będzie postrzegane przez rynek. Mogą stawać na głowie, mówiąc o kolejnych otwartych sklepach z tysiącami zadowolonych klientów, pokazywać co pół roku nowe produkty (zgroza!), wprowadzać bzyliard kolorów (zgroza x2!) a i tak nic im to nie pomoże. Bo liczy się wg. mnie tylko to, jak zareaguje na to wszystko rynek. A ten reaguje nie tak, jakby sobie tego życzył zarząd A.
@grzes_l
Można na to spojrzeć także z tej (jw) strony, ale to raczej nie wystawia Apple najlepszej cenzurki. Jak pisałem - nie płacą już Google, mają własne mapy, ale... własne całkowicie położyli, Google dopracowało swoje dla iOSa i rezultat jest taki: darmowe, świetne mapy Google (po paru dniach mogę powiedzieć, że to faktycznie, jak piszą znakomita aplikacja) oraz skazana na powolną agonię własna nawigacja / mapki. Poza tym wcześniejsza wersja map, choć wyraźnie odstawała od tego, co Google proponowało na swoim podwórku, była o lata świetne przed fatalnymi mapami firmowymi (i nie zmienia tego faktu komentarze "sfrustrowanych" - tak to oceniali/oceniają w większości użytkownicy iOSa). Czy Google miało obowiązek dawać produkt tip-top największemu konkurentowi? Odpowiedź jest chyba jednoznacznie oczywista. Co się tyczy firmówek, mniejsza nawet o bardzo krytyczne opinie użytkowników (bo zawsze można zarzucić im hejterstwo, czarnowidztwo itd). ale porażką nowe mapy nazwali sami TWÓRCY, PRODUCENT. Nie przypominam sobie, żeby ktoś odnośnie tak ważnego, prestiżowego elementu systemu nawoływał do korzystania z produktów konkurencji, przepraszał i w każdym wywiadzie mówił, cytuje: "nawaliliśmy". Apple to zrobiło i robi, bo wie doskonale że sprawę położyło na całej linii.
Zamiast imho porywać się z motyką na słońce, Apple powinno (tak jak robiło to do tej pory, vide Siri) kupić cały know-how (podkreślam - cały gotowy produkt, a nie tu skubnę coś od Tom-Toma, tam dane od trzeciorzędnych dostarczycieli wsadu, do tego podleję to sosem własnym jakiś kompletnie tandeciarskich (de)fektów 3D) od kogoś, kto jest liderem na rynku. Mają morze kasy i w tak ważnym aspekcie, byłyby to świetnie zainwestowane pieniądze. Zrobili po swojemu i ponieśli PORAŻKĘ. Jak wspomniałem, nikt nie będzie korzystał z chmurowych, firmowych mapek i ich los jest wg. mnie przesądzony. To jeszcze wyjdzie Apple bokiem, bo mniejsza o mapy, ale tu chodzi także o API (zresztą popatrzmy z czego, z jakich danych korzystają aplikacje). Google zachowało imho zimną krew, umiejętnie przedstawiając to wg. swojego PR - że boleją nad tym, że Apple odbiera użytkownikom iOS coś co działa, że nie rozumieją polityki, której celem jest usunięcie czegoś co działa na rzecz czegoś co jest dużo gorsze, nie funkcjonuje, a teraz jeszcze do tego dojdzie: "patrzcie, nasze mapy wróciły i to my mieliśmy rację, pobrało je xxxx milionów użytkowników iOS, wszyscy są zadowoleni... no może poza A.". Tak to niestety wygląda.
Na marginesie, jeżeli uważasz, że Apple altruistycznie zachęciło największego konkurenta, żeby zrobił dobrze użytkownikom własnego ekosystemu to... hmmm, hmmm, jest to imho bardzo naiwne. Apple zawaliło na całej linii, a teraz zbiera efekty i szczerze - nie ma dobrego wyjścia z tego pasztetu. Bawiły mnie komentarze pt. "i co z tego i tak nie korzystam z wbudowanych map, bo jest Navigon, Tom... itd" co tylko dowodziło, że osoby wypowiadające takie tezy nie zdają sobie sprawy jak ważnym elementem są własne navi/mapy oraz API, na którym bazują developerzy. To coś, co wisi nad firmą i szczerze - jeżeli Apple wyjdzie z tej kabały z tarczą, jakoś (naprawdę nie wiem jak - musieli by zacząć imho od nowa) dopracuje swój produkt, to będę niepomiernie zdziwiony.
W sumie, morał z tego taki: mapki Apple powinny wyglądać, działać tak jak wprowadzone właśnie do iOSa mapki konkurencji. Powinny...
PS. Nie każdy musi, ma czas na udzielanie się w wątkach pomocowych, ale to nie powód żeby go ad personam atakować. Moje wpisy są merytoryczne, a to że kogoś to uwiera... cóż, to jego problem. Zawsze może zdobyć się na polemikę, a nie na jw.
@grzes_l
Nie to żebym był adwokatem Google w kwestii zubożonych map dla
Pozytywne w tej całej historii jest to, że nie upłynie rok i nikt nie będzie o tym gniocie pamiętał, bo nikt go nie będzie używał, no może poza garstką bardziej papieskich od papieża, którzy nawet błądząc gdzieś ca 70 km od celu, będą sobie powtarzać "kocham A., dziękuję A., dzięki A. pozwiedzam trochę świata", kocham A., ..." ;-)
No to Apple ma imho problem. 90% użytkowników (tak, strzelam, ale na bank nie pomylę się jak napiszę... większość) zacznie korzystać z map Google i chmurowe mapki Apple będą wykorzystywane przez promil posiadaczy iHandheldów. Chyba nie muszę tłumaczyć co to oznacza dla jabłkowej aplikacji. Nawet jak staną na głowie i tak nic im to nie da, bo podstawą budowy (w przyjętym przez Apple rozwiązaniu tech.) jest stopniowa poprawa dokonująca się dzięki masowemu korzystaniu z ichnich map. Codziennemu użytkowaniu przez miliony userów. A ci, zwyczajnie władują niechcianą, nieużywaną apkę do folderu śmieci. Cóż, nie chcę bawić się w proroka, ale coś mi się wydaję że za pół roku świat zapomini o mapkach Apple, chyba że firma zrobi woltę i wycofa akceptację dla free nawigacji dla iOS ;) jak nie marchewką to kijem...
Co się tyczy aplikacji, działa bardzo dobrze, jakość map jest dobra, cieszy wprowadzenie wielu nowości. Ładny, prosty design, jak będzie to główny app do navi w iOS (oj będzie imho, będzie) to wizerunkowo & prestiżowo jabłko samo sobie wymierzyło soczystego kopa w de. Problem będą mieć dev wykorzystujący API nowych map Apple (w końcu po to te nowe m.in. wprowadzono, nieprawdaż?) - będzie to niewątpliwie kamień u szyi w przypadku niektórych programów. Rzecz jasna można na to spojrzeć z innej strony - Apple nie płaci już Google za korzystanie z mapek (bodaj był to mld rocznie). Tyle tylko, że (chyba) więcej straci na tych roszadach, szczególnie gdy jego rozwiązanie skończy w koszu. No cóż, zobaczymy jak to będzie wyglądało - będzie ciekawie. Bardzo jestem ciekaw jak Apple poradzi sobie z tym pasztetem. Każdy ruch jest w sumie kiepski - bo jak, przyznać się do totalnej porażki? Brnąć beznadzieje w swoje rozwiązanie, nie rokujące nadzei na sukces? Zastosować metodę brute force? (to chyba niemożliwe?)
Beznadziejne wymagania...
Dobrze zrozumiałeś ;) A serio i w nawiązaniu... Makówka przestała być dla mnie użytecznym narzędziem pracy. Polityka producenta jest tutaj dla mnie oczywista - makówa jako dopełnienie DOMOWEGO EKOSYTEMU, w którym KRÓLUJĄ jabłkowe handheldy. Jeszcze, w paru zastosowaniach (w sumie tylko audio, grafika & wideo już nie, biorąc pod uwagę wypięcie się na PRO) od biedy da się, ale obecnie Mac to komputer ściśle domowy. Biorąc po uwagę zerowe zainteresowanie zaktualizowaniem iWork, który w praktyce coraz bardziej odstaje od każdej w miarę nowoczesnej konkurencji (pakiety biurowe) mamy taki, a nie inny obraz sytuacji.
iMac w najnowszej odsłonie idealnie wpasowuje się w strategię firmy - ma być "look", ma być iOSo podobny sys., a całość z okresem przydatności (niech zgadnę) 3-4 lata. Nie mam nic przeciwko - tylko niech nikt nie twierdzi, że dzisiejsze komputery Apple są uniwersalnymi maszynami. Od dawna nie są. MacOS ostatnio wyprowadza mnie z równowagi na tyle często, że jestem skłonny przyznać: czekam z niecierpliwością na pełną unifikację iOSa z MacOSem, bo do tego dąży Apple, a obecnie (mam takie nieodparte wrażenie) MacOS jest w rozkroku. Niech już będzie iOS Mac edition i będzie spokój. Komputery do iTunes, prostych zadań, różnorodnej rozrywki (tylko czekać, jak Maki staną się -inaczej niż teraz- super platformą rozrywkową... iOS już jest jedną z głównych platform growych). Możliwości A6 i następców imho spokojne wystarczą do tego by oba systemy w końcu zsyntetyzować. A wtedy taki mini mac, imac czy air będą w100% uzupełnieniem dla iHandheldów (nie w 90, jak teraz tylko w 100% ;)).
Co do porównania z win8 - w sumie trudno porównywać. MacOS to coraz bardziej zunifikowany z iOSem system domowy, dla kogoś kto nie musi używać komputera do pracy... jak znalazł. Windows to system uniwersalny. Ma to swoje odbicie w proponowanym przez Apple hardware i chyba tylko ślepy tego nie dostrzega.
Brawa dla Microsoftu za to rozwiązanie, wstyd dla Sony, że nie oferuje czegoś podobnego dla swojej konsoli (niby jest androidowa apka dedykowana dla ichnich tabletów, ale to nie to samo).
MacBook Pro Retina 13" w cieniu Chromebooka Pixel
@Mirko791
Śliczny oksymoron Ci wyszedł :)