Nie tak dawno, bo w piątek na ekrany polskich kin trafił film "Grawitacja" Alfonso Cuaróna z Sandrą Bullock i Georgem Clooneyem w rolach głównych. Jak większość wysokobudżetowych produkcji filmowych ostatnich lat, film doczekał się swojej własnej gry na system iOS. Gra jest podzielona na udany, choć krótki tryb dla jednego gracza, oraz mniej udany (moim zdaniem) tryb multiplayer.
Minęły już dla mnie co prawda czasy, w których co wieczór, a przynajmniej kilka razy w tygodniu wychodziłem gdzieś na miasto, to jednak mimo dużej liczby obowiązków czasem lubię gdzieś wyskoczyć. Kilka razy do roku zdarza mi się też znaleźć w jakimś obcym dla mnie mieście, kiedy mogę po prostu wyjść gdzieś wieczorem. Zwykle w takim wypadku zaglądam do sieci, szukając informacji o tym, co w danym mieście się dzieje. Teraz mogę robić to o wiele szybciej i łatwiej za pomocą aplikacji Eventinfo dla iPhone'a. Program w prosty i czytelny sposób serwuje informacje o tym, co dzieje się w okolicy, w której aktualnie przebywamy. Wydarzenia poukładane są w chronologiczną listę obejmującą kilka najbliższych dni. Stuknięcie w wybrane otwiera szczegółowe informacje na jego temat. Możemy podejrzeć też informacje o klubie czy miejscu, w którym się odbędzie. Lista wydarzeń, z tego co widzę bazuje na tych udostępnionych za pośrednictwem Facebooka, dzięki czemu możemy szybko do nich dołączyć. W każdej chwili możemy zmienić też miejsce, dla którego chcemy podejrzeć listę wydarzeń, przestawiając marker na mapie. Możemy także podejrzeć co będzie się dziać w przyszłości zmieniając datę w kalendarzu. Przyczepię się tylko do jednego - niespójności jeśli chodzi o wersję językową. Interfejs programu dostępny jest niemal w całości po polsku (co zrozumiałe) tymczasem wybór daty i miejsca określony jest mianem "Filtering". Drobnostka, ale wygląda to po prostu słabo. Jeśli jesteście młodzi lub generalnie czerpiecie na nadmiar wolnego czasu, to Eventinfo może być aplikacją dla Was. Eventinfo dla iPhone'a w App Store dostępne jest za darmo. Pobierz z App Store
Dziś w sieci znalazłem ciekawostkę. Serwis Jailbreak Nation donosi, że mimo że jedne drzwi zostały zamknięte, to do iOS 7.0.2 można wejść innym sposobem.
Jestem zwolennikiem promowania gier, które mogą dzieci czegoś nauczyć, zapewniają rozrywkę i są pozbawione brutalności. Na granie w Manhunt, GTA i Bioshock przyjdzie kiedyś czas. Dzieciakom jednak już teraz można zaoferować aplikację tygodnia w App Store, czyli grę Dinorama.
Niemalże równo rok temu prowadziłem szkolenie, a raczej rodzaj wykładu dla geeków uzależnionych od iPhone'a nie mniej niż ja. Pokazałem podczas niego różne aspekty tego uzależnienia, jak wyszukuję aplikacje, dzięki którym mogę jeszcze bardziej zdigitalizować swoje życie, przelać je na ekran tego urządzenia. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zakrawa to już o szaleństwo, co prawda z mojej własnej perspektywy nie jest ono specjalnie męczące. Jest co prawda jeden rodzaj aplikacji, które jak dotąd nie specjalnie mnie przekonywał. Mowa o wszelkiej maści dziennikach, jak choćby bezapelacyjnie wspaniałym programie Day One. Nie mam czasu ani ochoty na jakieś większe pamiętnikarstwo. Stąd po kilku próbach odpuściłem sobie ten temat. Ostatnio znalazłem jednak program, który służy do zapisywania stanu naszego samopoczucia. Co nam się danego dnia podobało, co nie, co poprawiło, a co zepsuło nam humor. Prezentuje on to w formie zgrabnego wykresu i grafiki naładowanej lub rozładowanej baterii - stąd jego nazwa, Life Charge. Wystarczy tylko stuknąć na plus lub minus i dodać notatkę, określając jeszcze skalę poprawy lub pogorszenia nastroju. Możemy dodawać notatki także wstecz. Jeśli dopiero korzystaliśmy z programu i chcemy uzupełnić jego dane. Program prezentuje wyniki dla bieżącego i przeszłego tygodnia, oraz zbiorczy wykres dla kilku ostatnich tygodni. Co ważne, ten swego rodzaju dziennik naszego samopoczucia możemy zabezpieczyć hasłem, tak by nikt inny nie miał do niego dostępu. Nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem korzystać z niego każdego dnia. Program Life Charge dostępny jest w App Store za darmo przez ograniczony czas. Pobierz z App Store
O Status Magic dla Mac pisałem mniej więcej rok temu jeszcze na MacKozer.pl. To program skierowany do dość wąskiego grona odbiorców, przede wszystkim deweloperów aplikacji dla iOS oraz blogerów, którzy te programy recenzują. Aplikacja pozwala bowiem na dowolną zmianę paska statusu w zrzucie ekranu aplikacji dla iPhone'a, iPada czy iPoda touch. Za jej pomocą możemy dodać własne logo operatora (jeśli na przykład chcemy ukryć informację o sieci komórkowej z której korzystamy), możemy zmienić godzinę, dodać oznaczenia natężenia sygnału sieci komórkowej, poziomu energii w baterii itp. Status Magic oferuje możliwość podmiany tła paska statusu w iOS 6 i starszych. Najnowsza aktualizacja, która skłoniła mnie do przypomnienia tego programu, przynosi możliwość dodawania własnych informacji do paska statusu w zrzutach ekranu z iOS 7. Zrzut taki trzeba najpierw odpowiednio przygotować, gdyż program nakłada jedynie odpowiednie znaki i napisy na obrazek. Trzeba więc zamaskować w programie graficznym oryginalny lub w przypadku dewelopera aplikacji dodać odpowiedni kod, pozwalający na wykonanie zrzutu bez informacji zawartych na pasku statusu. Oczywiście można w tym celu wykorzystać po prostu program graficzny, ale Status Magic pozwala na zmianę wyglądu pasku statusu w sposób zdecydowanie bardziej wygodny. Dla wielu będzie być może fanaberią, docenią go jednak deweloperzy i blogerzy, którzy dość często pracują ze zrzutami ekranu aplikacji dla iOS. Status Magic dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 5,99 €. Pobierz z Mac App Store
Po premierze iPhone 5S we wpisie "MacBook Air na procesorze A8 - to będzie możliwe... " na podstawie analizy rozwoju procesorów ARM i Intela wysnułem teorię, że w najbliższym czasie być może będziemy świadkami kolejnej rewolucji, związanej z przejściem Apple na procesory ARM, a ściśle rzecz biorąc, na procesory Apple Ax zgodne z architekturą ARM. Moje hipotetyczne wówczas wyliczenia, dotyczące mocy obliczeniowej A7 były zbyt wysokie, jednak nie oznacza to, że jest to nie możliwe. Pod wpisem pojawiło się wiele pytań, wątpliwości i przemyśleń czytelników na które nie byłem często w stanie udzielić rzeczowych odpowiedzi. Nie jestem programistą i nie znam się kompletnie na tym, jak praca komputera i systemu wygląda od zaplecza. Dlatego też zaprosiłem do rozmowy na ten temat Jaromira Koppa. Jaromir z platformą Apple jest związany jeszcze od czasów Motoroli 68000. Pisze własne aplikacje na iOS w tym świetny ponoć PistonCalc, który nawet zawędrował do Ekwadoru oraz PistonCalc na OS X. Prowadzi on własny blog - MacWyznawca. To oczywiście nie jedyny program napisany przez Jaromira, jednak PistonCalc zasługuje na szczególną uwagę. A ja zapraszam do zapoznania się z naszą rozmową, w której Jaromir wyjaśnia zagadnienia związane z ewentualną zamianą Intela na Apple Ax.
MacPaint był jednym z programów, które czyniły pierwszego Macintosha magicznym pudełkiem. Komputer nie straszył użytkownika czarnym ekranem z migającym białym kursorem, a serwował środowisko przyjazne i łatwe w obsłudze, a co najważniejsze pozwalające na rozpoczęcie tworzenia treści niejako z marszu. MacPaint nie był co prawda zainstalowany domyślnie, trzeba było go kupić za 195 dolarów (skoro kogoś było stać na Macintosha...) jednak w tamtych czasach wart był swojej ceny. Pozwalał na tworzenie i zapisywanie grafiki rastrowej, którą można było wykorzystać w innych programach. Wspierał także funkcję schowka. Dzisiaj oczywiście MacPaint jest narzędziem śmiesznym, wręcz zabawkowym, trzeba jednak pamiętać, że od premiery Macintosha minęło już niemal 30 lat. Wielu z czytelników nie było wtedy jeszcze na świecie, a piszący te słowa dopiero zaczynał swoją przygodę z komputerami. Teraz po latach możemy sprawdzić jak pracowało się z tym programem dzięki jego wersji webowej o nazwie Cloudpaint.
iPad to moim zdaniem jedno z lepszych urządzeń jeśli chodzi o aplikacje graficzne, a ze względu na wielkość ekranu o wiele lepsze od iPhone'a. W App Store znajdziemy programy zarówno do grafiki rastrowej jak i wektorowej. Jest ich w sumie całkiem sporo i przynajmniej kilka z nich to pozycje wart rozważenia. Zdecydowanie godnym polecenia jest Inkpad, który obecnie dostępny jest za darmo. Inkpad to na moje amatorskie oko program, który oferuje większość podstawowych narzędzi do tworzenia tego typu grafiki. Mamy więc możliwość tworzenia ścieżek złożonych z krzyw Beziera i edycji poszczególnych ich węzłów. Możemy tworzyć całe kształty, wypełniać je dowolnie ustalanym gradientem lub jednym kolorem. Możemy także regulować obrys, wybierając nie tylko grubość, ale i kolor czy rodzaj kreski (np. linia przerywana). Poszczególne ścieżki możemy łączyć dzielić, czy wykorzystywać jeden kształt do maskowania drugiego. Nie zabrakło także możliwość umieszczania w rysunku tekstu. Jest narzędzie selekcji pojedynczej i większej liczby obiektów. Jest też pędzel do rysowania odręcznego, gumka oraz narzędzie do rysowania mniej lub bardziej zdefiniowanych kształtów. Poszczególne kształty możemy rysować na osobnych warstwach. Każda z nich może zostać ukryta lub zablokowana. Każda z nich ma też regulowany przez użytkownika stopień krycia. Oczywiście każdą z warstw można przestawiać w hierarchii. Mamy także możliwość ustalenia planu poszczególnych obiektów, dzięki rozwianemu menu Arrange. Grafikę możemy dowolnie powiększać i przesuwać, a gotowe dzieło wyeksportować do formatu PNG, PDF lub SVG. Możemy także opublikować je na Twitterze i Facebooku. Inkpad to jednak z lepszych narzędzi do grafiki wektorowej dla iPada jakie widziałem i testowałem. Inkpad dla iPada dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App Store
Już w pierwszym iPhone w 2007 roku na klawiaturze ekranowej, wyświetlanej podczas wprowadzania adresu w Safari można było znaleźć klawisz do szybkiego wprowadzania rozszerzenia domeny. Domyślnie wybrane było .com, przytrzymując jednak palec można było wybrać inne, np. .pl. W iOS 7 klawisz ten znikł z klawiatury na dobre. Nie oznacza to jednak, że sama funkcja szybkiego wprowadzania rozszerzeń nie jest dostępna. Przejął ją klawisz ".". W pewien sposób Apple przestało faworyzować tak bardzo domenę .com, umieszczając ją razem z innymi w chmurce pojawiającej się po przytrzymaniu palca na wspomnianym klawiszu. Co prawda .com dalej jest domyślnie wybraną opcją. Wspomnieć też wypada, że w Safari w iOS 7 wyraźnie zmienił się układ klawiatury, wyświetlanej po stuknięciu w pasek adresu, który pełni także funkcję paska wprowadzania haseł wyszukiwania. Znajdziemy na niej teraz m.in. spację (w pasku możemy przecież wprowadzać dłuższe frazy wyszukiwania). Podejrzane na: MacTrast
Kilka tygodni temu pisałem o bardzo prostym ale za razem funkcjonalnym programie o nazwie Blur (recenzja). Program pozwala na szybkie rozmycie dowolnego obrazka za pomocą widocznego na ekranie suwaka, tak by powstała tapeta złożona z plamy barw. Wcześniej można było w ten sposób potraktować jedynie zdjęcia ze zbiorów zgromadzonych w iPhone lub iPadzie, co jednak jeśli w rolce aparatu nie było nic ciekawego, godnego rozmycia i wrzucenia na tapetę? Teraz nie jest to już problemem. Blur został właśnie zaktualizowany o funkcję losowego ładowania zdjęcia ze zbiorów serwisu Flickr. Wystarczy teraz uruchomić program, a otworzy się on z załadowaną losowo fotografią ze wspomnianego serwisu. Aby załadować kolejne zdjęcie wystarczy stuknąć w przycisk z napisem Blur. Reszta pozostaje bez zmian. Przesuwając suwakiem w prawo zwiększamy stopień rozmycia. Jego skrajne lewe położenie pozwala na podgląd oryginału, który także możemy zapisać jako tapetę. Reszta pozostaje bez zmian, dalej możemy w ten sposób przerabiać zdjęcia z naszych zbiorów. Blur dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App store w cenie 0,89 €. Pobierz z App Store
W zeszłym tygodniu dyrektor marketingowy Qualcomm - Anand Chandrasekher - stwierdził, że 64-bitowe procesory Apple A7 są w rzeczwistości tylko chwytem marketingowym, a stosowanie ich w telefonach nie ma sensu. Kilka dni temu w swoim wpisie "64-bitowy procesor A7 to nie tylko chwyt marketingowy" pozwoliłem sobie stwierdzić, że Anand Chandrasekher przedstawił tylko część prawdy wygodnej dla firmy Qualcomm, która raczej zmierza w kierunku produkcji wielordzeniowych i wysokotaktowanych procesorów. Myliłem się. Prawda głoszona przez Anada nie jest wygodna nawet dla Qualcomm. W dniu wczorajszym (08.10.2013) firma Qualcomm wdała oświadczenie w którym stwierdziła"
Korzystam z programu Evernote od dłuższego czasu, jednak dopiero ostatnio zdecydowałem się na wykupienie abonamentu premium. Dzięki temu, mam okazję w pełni zrecenzować ten program, a także pozostałe programy i wtyczki wytwórni Evernote. O tych które są bardzo użyteczne napiszę więcej, a o tych które nie są dla większości użytkowników warte większej uwagi mniej. Już na początku muszę Was rozczarować, jestem bowiem pewien, że nie napiszę tutaj o wszystkim. Zarówno Evernote, jak i inne programy/aplikacje o których poniżej przeczytacie mają tak dużą ilość funkcji, że z pewnością coś pominę. Mam jednak nadzieję, że skrupulatni czytelnicy szybko wyszczególnią to w komentarzach. O tym co najważniejsze i dlaczego warto z Evernote korzystać z pewnością się jednak przekonacie.
Od 1,5 roku czytam książki właściwie wyłącznie na iPadzie i iPhone. Większość aktualnie wydawanych książek i sporo klasyki dostępnych jest w wersji cyfrowej. Jest jednak całkiem sporo pozycji, których nie wydano jeszcze w formacie epub czy jakimkolwiek innym. Dostępne są tylko w tradycyjnej analogowej formie. Nie ma większego problemu jeśli książka jest mała, gorzej jak jest to opasłe tomiszcze wydane wiele lat temu, na którego reedycję w najbliższym czasie nie ma co liczyć. Mam kilka takich książek do których lektury nie zabieram się głównie przez ich gabaryty (ani wziąć taką książkę do poduszki, ani do parku). Przykładem jest choćby Historia Stanów Zjednoczonych. Od dawna nosiłem się z dość karkołomnym pomysłem ręcznego zeskanowania takiej pozycji i zdigitalizowania jej zawartości na moje własne potrzeby. Odkryłem właśnie program, który się do tego całkiem nieźle nadaje, a co ważne, bardzo dobrze rozpoznaje polskie znaki. Mowa o Pixter dla iPhone'a i iPada. Wystarczy tylko załadować zdjęcie z biblioteki lub zrobić je bezpośrednio w programie, wykadrować i rozpocząć proces rozpoznawania tekstu. Na próbę wziąłem biografię Jobsa wydaną przez Insignis. Zeskanowanie i rozpoznanie tekstu kilkunastu stron tej książki zajęło mi w sumie 20 minut. Nie jest to oczywiście zabójcze tempo, ale w zupełności wystarcza mi do realizacji wspomnianego projektu digitalizacji jednej z większych cegieł w moich zbiorach. Pixter po rozpoznaniu tekstu wyświetla go we wbudowanym edytorze, umożliwiając wprowadzenie ewentualnych poprawek. W moim przypadku było to głównie usunięcie znaków łamania słów i przenoszenia ich do nowej linii. Na kilkanaście stron zdarzyły się dwa przypadki w których litera "m" została źle rozpoznana i zastąpiona ciągiem znaków "hi". Każda strona zapisana jest w programie, co z pewnością wymagać będzie ode mnie skrupulatnego usuwania tych już rozpoznanych (cegła liczy dobrze ponad 2 tysiące stron). Po dokonaniu poprawek tekst możemy zapisać wysłać lub wkleić do innego programu, ja wybrałem Dratfs. Pixter Scanner dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 2,69 €. Pobierz z App Store
Zastanawialiście się może jak będą nazywać się następne generacje iPhonów? Zakładając że odświeżone będą dwa modele, następca 5s najprawdopodobniej będzie nazywał się 6, a co po 5c?
Gry strategiczne na system iOS nie często mnie wciągają, rzadko kiedy twórcom udaje się stworzyć coś interesującego, przykuwającego uwagę na dłużej, a jednocześnie nie będącego kalką z gier na PC. Nie tak dawno, odkryłem polecaną na głównej stronie App Store grę Samurai Siege w którą od kilku dni gram z dużym zaangażowaniem. Co wyróżnia tą grę od innych gier strategicznych na iPada/iPhone'a? Wcale nie grafika, pomysł, oprawa, ale prostota.
Zacznę od tego, że grzybiarzem nie jestem. Jak większość z nas, w trakcie spaceru po lesie zdarzy mi się zboczyć czasem ze ścieżki i zebrać kurkę, borowika czy prawdziwka, więcej grzybów nie potrafię jednak rozpoznać. Ponieważ sezon grzybowy w sile, warto poszukać aplikacji która w rozpoznawaniu grzybów by nam pomogła. Statystyki mówią, że rocznie umiera w Polsce 50 osób po zatruciu grzybami, liczba mniej lub bardziej groźnych zatruć jest z pewnością zdecydowanie większa. Aby unikać tego typu nieprzyjemności, warto zasięgnąć pomocy u kogoś kto na zbieraniu grzybów się zna, lub po prostu sięgnąć po aplikację stworzoną przez taką osobę. Mowa o polskiej aplikacji Atlas Grzybów .
Dropbox posiada już bardzo mocną pozycję na rynku a szczególnie na platformie OS X i iOS. Jego zaletą w stosunku do konkurencji, jest duża integracja z OS X, nawet tymi starszymi (10.5), a także dosyć pokaźna ilość miejsca jaką oferuje na przechowywanie naszych plików.
Miesiąc temu, z okazji rozpoczęcia roku szkolnego pisałem o aplikacjach które mogą się przydać w codziennym zmaganiu się z trudnościami związanymi z edukacją. Myślę, że wiele z nich, a szczególnie Evernote, Wunderlist i pakiet iWork mogą się przydać. Przeczytacie o nich tutaj ( Powrót do szkoły. Programy i aplikacje które mogą się przydać.) Dzięki jednemu z użytkowników zwróciłem jednak uwagę na program i aplikację iStudiez Pro.
Rzeczą, która przez pewien czas była dla mnie problemem w Safari w iOS 7 było wyszukiwanie zadanej frazy w tekście na stronie. Szukałem ale nigdzie nie mogłem znaleźć tej funkcji. Okazuje się, że wszystko ukryte jest w omnibarze, czyli wspólnym pasku wyszukiwania i adresu, a żeby nie było za łatwo, wyszukiwanie tekstu na stronie schowane pod ekranową klawiaturą. Rozwiązanie przyniósł nieoceniony serwis OS X Daily.
Tuż po premierze iPhone'a 5S i informacji Apple, iż jego sercem będzie 64 bitowy procesor A7 zacząłem marzyć o MacBooku Air opartym na procesorze Apple Ax. Co prawda moje ostatnie wyliczenia teoretycznego wówczas wyniku Geekbench, okazały się zawyżone (prognozowałem ok. 5500 punktów, a w rzeczywistości jest to dużo mniej - 2557), ale mimo wszystko nadal uważam, że za jakiś czas może pojawić się MacBook Air z procesorem Apple Ax. Moim zdaniem, fakt umieszczenia 64-bitowego procesora i systemu w telefonie jest dosyć istotną nowością, trochę przemilczaną przez media skupione na Touch ID. Temat 64 bitów powrócił za sprawą szefa marketingu firmy Qualcomm który stwierdził, że to tylko marketingowa sztuczka. Cóż mógł twierdzić innego, skoro procesory Apple stanowią istotną konkurencję do Qualcomma, podążającego w kierunku większej ilości rdzeni i GHz. Temat został oczywiście podchwycony przez rozmaie media i ogromnie spłycony do twierdzenia:
Wiele się mówi od pewnego czasu o cyfryzacji polskich szkół i zamianie tradycyjnych podręczników na tablety. Jako ojcu dwóch chłopców, którzy swoją przygodę z systemem edukacji rozpoczną w najbliższych latach, nie uśmiecha mi się dźwiganie przez nich ciężkich tornistrów z masą drogich książek. Wolałbym by w plecaku każdego z nich znalazł się tablet (nie koniecznie musi to być iPad, choć akurat to urządzenie dobrze już znają) i zeszyt do notatek. Nie wiem co z tych wielkich planów wypali, ważne przynajmniej tyle, że polskie wydawcnitwa edukacyjne pojawiają się m.in. właśnie na iPada. Najnowszy tego typu programem, o którym w ostatnich dniach było dość głośno jest Matematyka w działaniu. Tropiciele. Program przeznaczony jest dla dzieci w wieku od 5 do 7 lat, stąd jest to właściwie gra edukacyjna, a nie podręcznik matematyki. To dobrze, nie sądzę by dzieci w ostatniej grupie przedszkola i pierwszej klasie szkoły podstawowej (a więc 6-latki w nowym systemie) chciały uczyć się matematyki z typowej książki (przyznam, że nie pamiętam jak to było w moim przypadku w roku 1981. Matematyka w działaniu to zestaw prostych zabaw, bazujących na układaniu kolorowych kwadratów i piłek. W zależności od wybranych ćwiczeń dziecko będzie je dodawać, odejmować i zamieniać. Za rozwiązanie jednego zestawu ćwiczeń mały użytkownik otrzymuje dźwięki lub instrument muzyczny, dzięki którym może układać własne melodie. Nie do końca wiem czy taka nagroda przekona do zabawy. Mój starszy syn chyba wolałby dodatkowe poziomy do Ślimaka Boba czy Angry Birds. Aplikacja dostępna jest w App Store w modelu freemium. Można pobrać ją za darmo otrzymując po jednym zestawie zadań z każdej kategorii prostych działań matematycznych. Całość kosztuje 2,69 €. Twórcy programu zastosowali proste zabezpieczenie przed łatwym dostępem do App Store. Rodzic musi przez zadany czas przytrzymać palec na zadanej figurze geometrycznej. Matematyka w działaniu to bez wątpienia dobry program edukacyjny dla maluchów. Nie jest to jednak w żadnym razie rewolucja. Aplikacje edukacyjne dla najmłodszych pojawiają się co jakiś czas w App Store. Ja osobiście czekam na e-podręczniki z prawdziwego zdarzenia, stworzone np. przy użyciu iBooks Author. Aplikacja Matematyka w działaniu dla iPada dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wypatrywaliśmy nowych iPhone'ów z wielkim zainteresowaniem. Dlatego właśnie do nowego odcinka zaprosiliśmy Tomka Wykę i Krystiana Kozerawskiego, którzy mieli już możliwość poznać najnowsze telefony od Apple. Zachęcamy Was zatem do wysłuchania wrażeń z użytkowania iPhone'ów 5S i 5C. Postaramy się przybliżyć Wam między innymi jak działa Touch ID oraz czy plastikowy iPhone wciąż jest produktem premium.
Po kilku miesiącach testów beta AgilleBits wydało dzisiaj czwartą wersję swojego flagowego produktu 1Password w wersji dla Mac. 1Password 4 dostepne jest już w Mac App Store. 1Password 4 dla Mac pojawia się po niemal roku od wydania analogicznej wersji tego programu dla iOS. Przypomnę, że aplikacja pojawiła się w wersji uniwersalnej dla iPhone'a i iPada i oferowała synchronizację nie tylko przez Dropboksa ale także przez iCloud. Wyposażona została też we wbudowaną przeglądarkę web, wykorzystującą zapisane w programie dane logowania. O nowej wersji 1Password 4 dla Mac wspominałem już przy różnych okazjach, czy to tutaj czy jeszcze na MacKozer.pl. Na wstępną wersję interfejsu mogłem spojrzeć jeszcze podczas Macworld odbywające się na przełomie stycznia i lutego bieżącego roku. 1Password 4 dla Mac wygląda zdecydowanie bardziej lekko od wersji trzeciej, z której korzystałem przez ostatnie kilka lat. Wreszcie nie muszę też korzystać z synchronizacji przez Dropboksa i mogę teraz synchronizować wszystkie wersje za pośrednictwem iCloud (no dobrze, od miesiąca robiłem to już dzięki becie wersji dla Mac). Program dalej, tak jak wersja dla iOS oferuje także synchronizację przez iOS. 1Password 4 pozwala nie tylko na przechowywanie i generowanie haseł, ale także i wielu innych ważnych i prywatnych czy wręcz tajnych danych, jak numery kart, kont bankowych, numery licencji programowania czy numery ubezpieczenia i innych dokumentów. Najnowsza wersja programu umożliwia tworzenie nie jednego ale wielu archiwów na ważne i poufne informacje, np. dla kilku osób korzystających z jednego komputera. Każde archiwum zabezpieczone jest i tak głównym hasłem. Możemy także wysyłać zaszyfrowane poufne dane np. loginy i hasła do innych użytkowników, możliwe do podejrzenia tylko w aplikacji 1Password. Program zyskał nową wtyczkę do przeglądarek oraz agenta zagnieżdżającego się w górnym pasku OS X, tzw. 1Password mini. Pozwala on nie tylko na szybkie wklejenie danych logowania na stronie web, ale także podejrzenie i skopiowanie danych, a także generowanie haseł, co jest przydatne przy rejestracji w jakimś nowym serwisie internetowym czy usłudze. W ostatnich tygodniach spotkałem się z pytaniami czy warto instalować 1Password, skoro Apple wprowadzi funkcję synchronizacji kluczy, czy po prostu danych logowania za pośrednictwem iCloud (przypomnę, że synchronizacja pęków kluczy możliwa była już w MobileMe). Apple jak na razie wycofało tę możliwość przynajmniej z ostatniej bety OS X Mavericks. Korzystając codziennie z 1Password wiem, że program przydaje się nie tylko przy logowaniu, ale także przy generowaniu haseł, służy też jako duże archiwum na wszystkie ważne dla mnie informacje. Mam jednocześnie świadomość, że 1Password 4 dla Mac to program drogi (sam przed chwilą kupiłem go w Mac App Store) to jednak bez wątpienia jedna z aplikacji, które po prostu nie można nie mieć. 1Password dla Mac dostępne jest w Mac App Store w cenie 35,99 €. Pobierz z Mac App Store
Nie ma tygodnia by w App Store nie pojawiła się kolejna aplikacja do przeliczania miar pomiędzy różnymi systemami. Nie ukrywam, że mam przez to pewien problem. Niby od przybytku głowa nie boli, ale trudno mi się zdecydować na któryś z tych programów, bo co rusz pojawia się równie ładny, jak nie ładniejszy. Najnowszym tego typu programem jest Converted dla iPhone'a i iPada.
Wraz z premierą edytora iBooks Author sklep iBooks Store stanął otworem dla wszystkich autorów. Od teraz każdy kto ma pomysł na książkę może ją wydać. Ale w iBooks Store możemy znaleźć nie tylko książki. Jak się okazuje wyobraźnia użytkowników nie zna granic. Samo narzędzie iBooks Author jest świetne, pozwala tworzyć dokumenty, które wyglądają bardzo profesjonalnie. Nic więc dziwnego, że w iBooks Store możemy znaleźć bardzo różne rzeczy.
Jak donosi agencja Reuters, Apple może mieć problemy z uruchomieniem sprzedaży planowanego iPada Mini z ekranem typu Retina. Źródłem problemów mogą okazać się dostawcy podzespołów. Jak wynika z informacji uzyskanych przez Reuters, iPad Mini może być dostępny w bardzo ograniczonych ilościach lub nawet być niedostępny w gorącym, przedświątecznym okresie. Wraz z prezentacją iPada Mini w październiku 2012 roku krytykowano Apple za brak ekranu Retina w iPadzie Mini, tak więc presja na iPada Mini z Retiną jest ogromna. Dodatkowym problemem jest konkurencja, która bynajmniej nie zmierza czekać na ruch Apple. Google zaprezentowało 7" tablet Nexus 7 z ekranem typu HD, a Amazon posiada już w swojej ofercie Kindle Fire HDX z ekranem o wyższej gęstości niż w iPad 4. Jak wiadomo, sezon świąteczny to bardzo gorący okres jeśli chodzi o sprzedaż elektroniki i opóźnienie iPada Mini Retina będzie miało wymierne znaczenie dla Apple. Możliwe, że Apple uruchomi ograniczoną sprzedaż, na początku tylko w USA. Takie posunięcie jednak wzbudzi zapewne sporo krytyki bo obecnie widoczny jest już problem z dostawami złotego iPhone 5S. Drugie rozwiązanie, to wypuszczenie przed okresem świątecznym iPada Mini ze starym ekranem i nową elektroniką (taką jak w planowanym Mini z Retiną), a po "wyprostowaniu" sytuacji z dostawami podzespołów, wypuścić model z Retina. Tylko kto w tej sytuacji kupi starego-nowego Mini bez Retiny ???
Gry pojawiające się na iOS są raczej przystosowane do obsługi poprzez ekran dotykowy lub poprzez ruch iPhone czy iPada. Czasem jednak mamy odczucie, że przydałby się klasyczny krzyżyk do kierowania, tak jak to było w Gameboyu czy PSP. Apple wychodząc z tego założenia, dodało do iOS 7 funkcje wsparcia dla zewnętrznych kontrolerów do gier z czego skorzystał Logitech.
Kiedy Apple wprowadzało usługi iCloud likwidując przy tym MobileMe, użytkownicy tego drugiego otrzymali wtedy 20GB dodatkowej przestrzeni (iCloud w wersji darmowej ma tylko 5GB).
O tym programie pisałem na początku bieżącego roku jeszcze na MacKozer.pl. Wraz z wydaniem iOS7 tak jak wiele innych programów, także ten doczekał się aktualizacji przynoszącej delikatne zmiany w interfejsie. Myślę, że to dobra okazja by o nim przypomnieć. Pozostając przy okazji w tematyce finansowej po wpisie Michała Masłowskiego. Dlaczego w ogóle wspominam o Next? To moim zdaniem jeden z ładniejszych programów do notowania wydatków. Next posiada bardzo prosty i łatwy do zrozumienia interfejs. W widoku głównym użytkownik widzi zestaw ikon symbolizujących kategorie wydatków. Te zabarwione na niebiesko oznaczają kategorie, w których wydatki zostały odnotowane. Intensywność koloru świadczy o tym, jak często dodawane są wpisy w danej kategorii, a więc jak często dokonujemy płatności czy zakupów określonego typu produktów. Wystarczy stuknąć w ikonę wybranej kategorii, następnie wpisać wartość i opcjonalnie ustawić datę. Jeśli odnotowujemy wydatki na bieżąco możemy darować sobie ten ostatni etap. Najnowsza wersja programu pozwala także na edytowanie zapisanych już wcześniej wydatków. Program serwuje nam zarówno listę chronologiczną określonych wydatków z wykresem prezentującym ile danego dnia wydaliśmy i na co. W najnowszej wersji użytkownicy mogą także dodawać notatki do każdego z punktów tej listy, co jeszcze bardziej ułatwi odpowiedzenie sobie na pytanie, gdzie się podziały nasze pieniądze. Dostępny jest tez wykres tygodniowy, miesięczny i roczny prezentujący zestawienie wydatków w określonej kategorii. W tym ostatnim przypadku stuknięcie w którąś z nich odsłania kolejny wykres, prezentujący jak zmieniały się nasze wydatki na przestrzeni zadanego okresu czasu. Zestaw ikon w głównym widoku możemy dostosować. Wystarczy przytrzymać palec na jednej z nich i stuknąć w ikonę ustawień, jaka pojawi się w jej rogu, a na ekranie pojawi się zestaw ikon do wyboru. Możemy ukryć te niepotrzebne i zastąpić je innymi. Co ważne, nikt nam nie narzuca interpretacji tego co widać na ikonach, choć oczywiście niektóre z nich sugerują konkretny typ płatności lub produktów (np. ikona App Store). Jedyne czego mi w tym programie brakuje to wersji dla iPada i Maka oraz synchronizacji lub choćby jakiejś formy eksportu zapisanych w programie danych. Next dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App Store