Komentarze wieslawo Usuń wszystkie komentarze

Ja jestem klientem, płacę wymagam ale także wybrzydzam. Bo dlaczego niby nie? Moje pieniądze są tyle samo warte co wszystkich "och ach jest super nic nie zmieniajmy". To Apple ma interes by wydobyć ode mnie pieniądze. Mój interes to najlepsze rozwiązania dla mnie. Moim interesem nie jest dotowanie firmy Apple niezależnie od tego co zrobi a oczekiwanie, że przedstawi mi jakieś rozwiązania, które w mojej opinii coś wnoszą. Oczywiście Apple może na moje potrzeby się "wypiąć" a ja mogę się "wypiąć" na Apple. Ale skoro czegoś szukam w ofercie tej firmy to raczej dlatego, aby coś kupić niż przyjść powybrzydzać i wyjść.

Tak Robercie, Chromebook Pixel jest po to aby był. Google nie ma potrzeby na nim zarabiać. Nawet nie sądzę aby on powstał po to aby na nim zarobić albo cokolwiek zmienić. On powstał tylko w celu dania pstryczka Apple. To było pokerowe "sprawdzam" co Apple ma w zanadrzu. Teraz Apple albo wyciągnie mocne karty albo powie "przepraszam". Póki co spuściło oczy i zmieniło slogany. Coś więcej potrzeba? Marketingowo ukces, na polu, na którym Apple wiodło prym. Marketing w wykonaniu Apple był świetny, książki można pisać. W to wycelowany został Chromebook Pixel i trafił. Google tak naprawdę wcale nie ma potrzeby zarabiać na swoich sprzętach. Wypuszczają sprzęt referencyjny ot tak. O tym świadczy chociażby dostępność Nexusów. Nie dość dopłacają do nich to jeszcze wcale nie próbują zwiększyć dostępności. Wyjątkiem jest Nexus 7" ale sądzę, że bardziej była to wymuszona odpowiedź na Kindle niż realna potrzeba sprzedaży sprzętu.

Przecież to nie Samsung szczycił się Retiną prawda? Chrombook to marketingowy pstryczek, bolesny ale nie zmieniający świata. To pokazanie światu "Apple nie jest wyjątkowe, inni też potrafią w dodatku bardziej". Chromebook jest pieśnią przyszłości o ile kiedykolwiek wybrzmi takowa. Jednak trudno jest wytresować ludzi by przestali dbać o swoją prywatność i trzymali swoje dane w chmurach. Mało i średnio istotne rzeczy, którymi i tak się dzielą na społecznościowych portalach owszem. Wszystkie istotne dane chcą mieć u siebie. Taki cyfrowy patriotyzm. J

Może kolejne pokolenie będzie bliższe tej wizji, ale obecne pokolenie nie da umrzeć firmom produkującym terabajtowe dyski twarde. To jest zauważalne nawet w przypadku tabletów i telefonów. Przecież nie da się zbyt wiele zrobić na tablecie i telefonie, a przynajmniej nie obrabia się na nich nawet kilkuset megabajtowych plików....a jednak chcemy urządzeń 128GB i większych. Wielkość aplikacji jest średnim uzasadnieniem. Można dać przecież 8 czy 16 GB + 2TB w chmurze + dane do chmury bezpłatnie przez LTE. Nie wiem czy wielu chętnych by się znalazło. Najpierw musimy pozbyć się ciągot do prywatności potem taki Chromebook ma sens. Użytkowo jest ciekawostką, która na rynku zaistnieje u amatorów nowinek. Jednak nawet w perspektywie 5 lat niczego nie wniesie i nie zmieni. Nadal będą Android, WP, iOS, Windows, Linux, OsX. Dużo zostało zainwestowane w powstanie tych systemów. Wielu już się stało zagorzałymi ich zwolennikami. Nagle nikt nie wywróci świata (słuchajcie teraz tylko chmura). To jest tylko interes do zrobienia. My robimy finansowe obroty im, oni nam dostarczają produkt zapewniający rozrywkę lub miejsce pracy. Nie ma tutaj idealizmu pt. "zmienimy świat". Są tylko pieniądze. A Chrome OS to nisza. On jest by być. Może czeka na nowe rozdanie, może na lepsze czasy.

A transport, cło i podatki to już są gratis jak rozumiem? Stany to Stany i kropka. Poza tym Apple nie pierwsze i nie ostatnie stosuje przelicznik 1USD=1EUR. Przelicznik bezpośredni USD-PLN to sobie można w trąbę włożyć. Wierutna bzdura. 1499USD=1499EUR=X PLN + CŁO + PODATKI. Teraz sobie wyliczajcie ceny. Weźcie jeszcze poprawkę na to, że kurs nie jest przeliczany na bieżąco a jest kursem sprzed iluś tam dni. Dlatego nawet gdyby złotówka była ultra silną walutą, to nie ma co liczyć na jakiś mega spadek ceny, ponieważ zostało to już zapłacone po dawnym kursie.

Nikt nie mówi że Apple nie stworzyło dobrego systemu nigdy, tylko że nie stworzyło dobrego systemu od lat. To różnica.

Expose było akurat lepsze w 10.6 Snow Leopard- obecne Expose jest słabe. Expose to nie jest nowość!
Spaces - Os X 10.5 Leopard
Core Audio - Os X 10.3 Panther
...

Od 10.7 Apple nie zrobiło niczego wartościowego dla systemu a lajkowanie na Fejsie i ćwierkanie na Twiterze to key features ostatnich dużych kotów.

Ależ nie. Apple nie ma powodu by wstydzić się swojego modelu 13" MBPr. Tutaj nawet nie chodzi o wstyd. Chodzi o marketingową przewagę, którą Apple zawsze miało. Przecież wszystkie emejzingi i najwyższe, największe nie wzięły się z powietrza. To są hasła Apple. Google postanowiło dać pstryczka w nos i ośmieszyć Apple. To im się udało. Nie pamiętam by Apple dostało marketingowego "łupnia". Postęp i zmiany to jest to co Apple ignorowało mając wszystko w nosie, bo to oni ich i dopóki oni nie wprowadzą to to nie istnieje. Teraz musieli jednak zrewidować swoje hasła i Google tym wygrało. Oczywiście Chromebook Pixel to średnio użyteczny sprzęt. Pewnie nawet mniej niż średnio. Sztuka dla sztuki, ale Google osiągnęło swój cel. Czy chwała dla Google za Pixela? Absolutnie nie. Ta rozdzielczość ani ten model niczego nie wnosi do życia. Jednak...fajnie że Apple dostało takiego pstryczka. Ostatnio to co robią to piksele i milimetry. To nie jest postęp. Osobiście bardzo się cieszę z powodu tego marketingowego policzka dla Apple bo może zauważy, że na pikselach i milimetrach zajechać zbyt daleko się nie da i obecnie konkurencja potrafi pokonać ich na polu, na którym swego czasu wiedli prym. Pokonać ich tak bardzo, że ich hasła reklamowe tracą marketingowy sens. Chciałbym by Apple obudziło się wreszcie i pokazało coś więcej niż chudy chudszy "najchudszy" i zrobił coś naprawdę zamiast symulowania innowacji.

Wszystko pięknie Arku, ale klasyczny dock/menu start jest jednak wygodniejsze. Nie pamiętam sytuacji by pracował tylko jeden program. Zawsze jest to Photoshop + Illustrator + InDesing + Mail + Web + Muzyka + coś tam jeszcze. Przychodzi mejl i wiem że ten mejl przyszedł. Czasem jest to tylko Photoshop i Illustrator ale przychdzi czas by włączyć InDesign i nagle mam wychodzić do Modern, kafel, pełny ekran, przełączać się z programu na program? Dzielenie ekranu nie wchodzi w grę. Palety zajmują wystarczająco miejsca.

To co zrobił Microsoft jest kompromisem według mnie wyjątkowo udanym. Nie potrzeba tego zmieniać albo stawiać tylko na Modern. Ten tryb jest bardzo fajny, prosty, czytelny, rozrywkowy, ale to nie jest tryb ciężkiej pracy w przypadku gdy potrzebujesz korzystać z kilku programów w jednym czasie. Poza tym gdzie w trybie ModernUI eksplorator plików? A to też przecież jest gdzieś jedno z ważniejszych okien.

Wygrana bitwa o marketing. Tylko tyle i aż tyle. Marketing to jedna z najsilniejszych broni Apple. Zawsze byli w tym świetni. Google nawet gdyby ustawiło zaporową cenę 3999USD za Chrome Pixel w limitowanej serii 100 sztuk to tym modelem i tak by bitwę o marketing wygrało. Apple już nie może powiedzieć, że MacBook 13" Retina to najwyższa rozdzielczość a zatem oręż z ręki wytrącona i trochę jednak "spodnie u kolan". Przecież w 13" MBPr chodziło o tą najwyższą rozdzielczość ekranu. To był wabik. Pomimo tego, że niewiele się zmieniło bo MacBook działa jak działał a Chromebook Pixel to ciekawostka to jednak musiało to Apple zaboleć.

Pewnie że Modern UI nie zastąpi klasycznego pulpitu i pracy w poważnych aplikacjach na oknach. Nie ma szans i nigdy nie będzie. Dla mnie Windows 8 to najlepsze co w tym momencie powstało jeżeli chodzi o unifikację pracy w jednym ekosystemie. Część towarzysko rozrywkowa znana z tabletów i telefonów to tryb Modern UI. Bardzo rozrywkowy, bardzo fajnie przemyślany z aktywnymi kaflami. Nie potrzeba wchodzić w aplikację aby zobaczyć do czego się odnosi numerek w kółeczku. Wystarczy, że kafle się zmieniają. Doskonały pomysł. Może się asceza kafli nie podobać ale pomysł bardzo udany. Aktywne kafle ze swoim ciągłym ruchem to jeden z bardziej funkcjonalnych "wygaszaczy" ekranu.

Większość aplikacji będzie na Modern UI, kwestia czasu, ale wywalanie klasycznego Pulpitu znanego z poprzednich Windows nie jest dobrym pomysłem Arku. ModernUI działa najlepiej jako tryb pełnoekranowy aplikacji. Jeszcze nie powstało nic wygodniejszego niż okna i nie wszędzie ModernUI ma szansę się sprawdzić równie dobrze jak okna. Pewnie tryb klasyczny będzie bardziej ukryty ale chwała mu że jest. Nie następuje "zdziecinnienie" systemu dzięki temu by na siłę coś zunifikować. Kiedy otworzyłem w klasycznym trybie eksploratora plików wiedziałem, że to ten tryb powinien nazywać się "ekspert". Nie udaje zabawek, rzuca mnóstwem opcji, nie ukrywa ich, nie decyduje co jest lepsze. Potrzebujesz poważnego systemu do pracy wchodzisz w tryb klasyczny, potrzebujesz trochę rozrywki masz ModernUI. Nie ma tutaj kompromisu trochę OsX trochę iOs a wszystko uprośćmy jak dla "tłuka" co to do tej pory nie miał nigdy komputera i nie dajmy mu namieszać w systemie. Zamiast tego dostajemy świetne, wyraźnie oddzielone od siebie dwa systemy zamknięte w jeden i oby to się nigdy nie zmieniło. Modern będzie zdobywał popularność ale tryb klasyczny do ciężkiej pracy jest również przydatny. Nikt nawet nie zwraca uwagi że klasyczny pulpit też uległ zmianie w Windows 8. A tam wiele pracy wykonano. Gdyby Apple wykonało to samo, czyli iOs'owy Launchpad jako ekran główny a następnie świetny OsX, niech sobie wygląda jak Tygrys, czysto, schludnie bez popisów "a nasza 128MB karta graficzna, demon prędkości, tytan pracy, szczyt inżynierii potrafi w docku na żywo odbijać okna", czym Stefan się zachwycał a sala mruczała z zadowolenia (ale co to wnosiło do pracy? - to była premiera 10.5), byłbym pierwszym, który bije brawo i rzuca marynarkę na scenę podczas keynote a następnie inicjuje falę. Zamiast tego dostajemy skretynienie Os X'a. Zidiocenie dużego fajnego systemu, którego synonimem była praca. Nie byle praca, nie szare tabelki Excela, ale pierwszą myślą była fajna, twórcza praca. Doskonały komplement dla każdego systemu. Dziś tak mogę powiedzieć o Windows 8, który wyraźnie rozdzielił systemy. Nie zbłaźnił klasycznego znanego od Win95. Zamiast tego go rozwinął a dla tych, którzy nie potrzebują tam wchodzić dał banalnie prosty ModernUI.

Horyznot to się tyczyło samodzielnego stanowiska tam gdzie jesteś sobie strem i okrętem. Z InDesignem jest faktycznie problem...ale z Corelem mniejszy bo mniejszy ale też jest. Ale jeżeli robisz w branding od A do Z, to możesz i sobie dziabać na Quarku 4 + PS 5 + Freehand 9 i co chcesz to wydziabiesz ;)

No właśnie. I to jest sedno sprawy. To że gdzieś tam Windows 7/8 nie daje rady nie oznacza że OsX da. Co zabawniejsze, jednak w tych miejscach Windows daje radę a że XP? Zresztą nie bardzo rozumiem też, po co zmieniać komputer/system jeżeli nie niesie to najmniejszych korzyści? Niech sobie to działa i na Win 3.1 jeżeli doskonale się sprawdza jako narzędzie to po co zmieniać?

Jakoś pamięć strasznie jest wybiórcza ale o problemach z Adobe - OsX po przejściu na Intele to już nikt nie pamięta. O OsX 10.5 i modlitwach o nowe numerki i że jako tako zaczęło to działać około 10.5.3 też wszyscy zapomnieli. Ale to ten Windows jest zły.

Studia filmowe nie zostaną wiecznie na OsX. Póki mogą to siedzą. Przecież nowa platforma to ogromne koszty. Pal licho zakup sprzętu. To to akurat inwestycja. Ale przesiadka z FCP na Avida to nie jest pstryk i lecimy w takim samym tempie jak dotąd. Zarządzanie kolorem rzeczywiście kulało niemiłosiernie dawno dawno dano temu. Stąd zresztą jest to przyzwyczajenie wszelkiej branży twórczej do OsX.

Nie, nie powiem że OsX to zły system. Sam na nim każdego dnia spędzam kilkanaście godzin. Lubię sposób w jakim pracuje się na OsX. To jedyna rzecz, której naprawdę bardzo brakuje na Windows. Lecz nie mogę słuchać tych bredni jak jakiś młokos napisze że OsX 10.1 jest lepszym systemem niż Windows 7/8. Jeżeli ludzi to czytają to nic dziwnego, że posiadacze jabłek to fanboje i ołtarzyki do świętej pamięci Stefana montują przed komputerem.

Windows to obecnie bardzo bardzo dobry system. Modern UI nie musi się podobać, chociaż ja bardzo lubię. Ale pod tym wszystkim jest duży pełnoprawny klasyczny pulpit ze świetnym eksploratorem plików, któremu Finder może belkę lizać. Na taką głupotę jak pełna obsługa FTP to chyba przyjdzie poczekać do 10.20 aby nazwać to epokowym wynalazkiem.

Zmiany Microsoftu mogą się wielu nie podobać ALE SĄ. Microsoft szuka, działa, coś robi aby wepchnąć klasyczny system w epokę ekranów dotykowych, zintegrować system z przyzwyczajeniem do tego systemu, który nosimy w kieszeniach spodni. Próbuje znaleźć złoty środek pomiędzy dorosłym, poważnym systemem, jakim był od zawsze a nowymi oczekiwaniami i przyzwyczajeniami użytkowników jakie wynieśli/wyniosą korzystając z tabletów i telefonów, zwłaszcza tych opartych na ich systemie.

W tym czasie Apple wypuściło dwa dumne nowe koty, gdzie pierwszy integruje się z Twiterem a drugi z Fejbukiem. Tak wiem, ponad 200 funkcji ale to nie ja określałem kluczowe. Wprowadziło Launchpad, który do niczego specjalnego potrzebny nie jest. Ograniczyło korzystanie z iCloud do 10.7 w górę, wprowadziło centrum powiadomień (growl ma się świetnie) a tak naprawdę te wszystkie cudowne nieosiągalne dla załogi Enterprise funkcje nie potrzebował nowego kota. Naprawdę do obsługi iCloud potrzebny był nowy system? Czy naprawdę Launchpad, integracja z serwisami społecznościowymi to to, czego użytkownicy oczekują po systemie, który służy do pracy? Czy naprawdę nowe Expose jest lepsze niż stare? A funkcja przytrzymaj ikonkę by pokazać wszystkie okna aplikacji była zła? To są zmiany w OsX. Windows przynajmniej wyraźnie oddziela swoje systemy. Modern UI dla rozrywki, klasyczny jak potrzebujesz dać w kość rdzeniom.

ale głupoty Panowie.

Windows - ten okropny tak paskudnie działający system, syf straszny i praca za karę a koszmarnie drogie specjalistyczne oprogramowanie wychodzi tylko na ten badziewny, straszny, okropny system. To jak to jest w końcu? Firmy wydające kilkanaście tysięcy na sam program robi dziadowskie oszczędności na kwotę 500 złotych bo nie stać ją na tę super platformę jaką jest OsX? Serio w to wierzycie co piszecie?

OsX jest fajny bo jest. Jest prosty, landrynkowy, swego czasu piekielnie stabilny (trudno by miał nie być skoro wychodził na ściśle określone konfiguracje). Jako domowy system, system dla twórców to fantastyczny system. Trudno zrobić coś brzydkiego w ładnym systemie prawda? Trudno nie mieć radości z korzystania z tego systemu. Bo daje on pewną frajdę. Ale pisanie że Windows jest kiepski? Chyba ktoś za długo leżał pod jabłonią i gałąź z się urwała tuż nad głową.

Windows przez wiele lat to nie był system przyjacielski. Nawet gdy zyskał tą samą stabilność jak OsX to nie był system o ciepłym wizerunku. To OsX był tym, który dawał frajdę z użytkowania. Co więcej, OsX dawał frajdę samym wyglądem. Od ikonek po wszystkie detale a wszystko określone literką i a do tego cały pakiej iLife. Bardziej familijnie to było tylko w Beethovenie. W tym samym czasie Windows robił to co do niego należało bez specjalnej zażyłości z użytkownikiem, stawiany na byle czym niespecjalnie grymasił ale też nie machał ogonem jaki jestem śliczny i w przecudownej obudowie. Był tłem, nigdy nie odgrywając pierwszoplanowej roli.

Nie ma obecnie czegoś takiego co jest lepsze tylko na OsX. iCloud vs SkyDrive? Nie da się prosto porównać. Jeżeli dla kogoś liczy się coś w stylu dysku, na który może wrzucać co chce i dzielić się tym jak chce to iCloud przy SkyDrive to ograniczony, niedorobiony, zamknięty w klaustrofobicznej paranoi produkt. Można też odwrotnie. Jeden i drugi ma swoje zalety. Podobnie z Windows, acz z zaznaczeniem, że przede wszystkim w domowym zaciszu. W wybitnie wyspecjalizowanej pracy (nie Photoshop i Final Cut X) OsX ma obecnie niewiele do pokazania, zresztą podobnie jak każdy z komputerów Mac.

Świetna wiadomość. To 3D, landrynki, efekt szkła, jakieś skóry, tekstury...to jest ekran. Od ekranu wymagam by ekranem był i nie udawał czegoś czym kompletnie nie jest. Świat poszedł do przodu a interfejs Apple z pierwszej połowy XXI wieku. W tyle za wszystkimi. Niby można powiedzieć, że przecież trwamy, tradycja i inne banialuki ale interfejs iOs nie jest ponadczasowy jak fotel Barcelona czy iMac G4. Nie jest dziełem sztuki i Ive to chyba od dawna widział ale nie mógł nic z tym zrobić. Na szczęście idą lepsze czasy. W takim razie jeszcze trochę poczekam. Oby wraz z tym poszła zmiana w OS X 10.9.

Apple ma w swoim portfolio kilka ponadczasowych projektów, co prawda inspiracja dość oczywista, niemniej jednak dobrze wykorzystać inspirację też jest sztuką. iMac G4 i G3 będą ponadczasowe. Podobnie jak obudowa PowerMac G5 oraz iPod. To kilka projektów, które znudzić się nie mogą. Wyglądają zawsze dobrze a z biegiem czasu pokrywają się patyną wspomnień, sentymentów ale chociaż bardziej pasują do stylu vintage elektroniki to ciągle wyglądają świetnie i nie ma się absolutnie czego przyczepić. To nie są projekty, gdzie w grę wchodzi "kwestia przyzwyczajenia" to są dzieła sztuki użytkowej i można patrzeć na nie godzinami, zachwycając się detalem i proporcją.

Ukochana firma chce Was kantować ? :) Poza tym wiecie doskonale, że jak będą chcieli odrzucić to odrzucą z czujnikiem czy bez. "I co pan nam zrobi?"Ale zupełnie serio, jeżeli to działałoby tylko tak, że obraca telefon by zwiększyć prawdopodobieństwo bezpiecznego lądowania to powiedziałbym, że to fajna innowacyjność i że wreszcie coś, czego inni nie mają. Mała rzecz a jednak przydatna, tak jak czułe ekrany na dotyk byle czym zapoczątkowane przez Nokię czy wykrywanie wzroku na telefonie w Galaxy. Niby nic a jednak jest to innowacyjność. Niestety jak to patenty, skończy się na tym, że my pierwsi i nic z tego nie wyniknie.

Tyle tylko, że jeżeli ganimy Samsunga za warunki pracy i zatrudnianie dzieci, tak samo trzeba patrzeć na Apple, które też jakoś specjalnie ceregieli nie robi u dostawców.

Jeżeli brać przykład to chyba niewiele firm w branży elektronicznej można brać za przykład. Apple też ma swoje za uszami. Samsung to czy się podoba czy nie, abstrahując od zysków, absolutnie fantastyczny przykład firmy, która produkując tak wiele, potrafi tym doskonale zarządzać. Produktów Samsunga są tysiące. Niejedna firma, ciągle abstrahując od warunków i polityki zatrudnienia, wyłożyłaby się na zarządzaniu, gdyby miała taki asortyment w sprzedaży. Większość firm jest nastawiona na jedną gałąź przemysłu i wie doskonale, że utrzymanie jakości w kolejnej, zupełnie nie pokrewnej, wymaga doskonałej organizacji i świetnego zarządzania. Samsung to taki trochę Microsoft w skali makro. Od czasów 2000NT programiści w Redmond zbudowali system (nie jest kwestią sporną czy dziurawy), który można postawić na setkach tysięcy różnych konfiguracji, trudnych do przewidzenia i naprawdę trzeba mieć ogromnego pecha aby ten system nie zadziałał. Samsung od firmy, która nie cieszyła się szczególną estymą, kiedy o wiele wyżej cenione było chociażby Sanyo o Sony nie wspominając, zbudował potęgę na skalę światową.

09/10 wygrał iPhone 3GS. I w pełni w tamtym czasie sobie zasłużył na tę nagrodę. Podobnie jak tę nagrodę zdobył też i iPad 10/11. I też sobie na tę nagrodę zasłużył. Od tamtego czasu Apple siadło ze swoją innowacyjnością. Dodawanie pikseli, megapikseli oraz ucinanie milimetrów naprawdę nie robią wrażenia. To nie jest innowacja. To marazm.

Można oczywiście zaklinać rzeczywistość, że Apple to przecież sprawdzone, dobre, wygodne, po co zmieniać, ewolucja jest świetna. No więc skoro ewolucja jest świetna, to trzeba bić brawo Samsugnowi, że zrobił tę ewolucję w przypadku Galaxy S4. Chociaż ewolucja jest tylko z zewnątrz bo wewnątrz to jest rewolucja. Model za modelem.

Nawet nie ma co do tego porównywać "rewolucji" Apple w przypadku iPhone 4S-5. W dodatku właśnie ten 2 letni tryb wydawania telefonów, chociaż początkowo, gdy konkurencja goniła było doskonale przemyślanym planem sprzedaży. Ogólnie ten plan na początku to był iPhone w abonamentach, więc ten dwuletni plan to był ideał. Mieli czas a jednocześnie każdy abonentów dostawał jednocześnie spory skok technologiczny jak i podobne słuchawki. Wszystko szło pięknie, dopóki konkurencja nie zdzieliła ich mokrą ścierą w twarz. Nagle zaczęła produkować ekrany fullHD, przy których retina wywołuje rumieniec wstydu na twarzy (tak tak, ale gdyby cyferki nie miały znaczenia, to każdy keynote nie zaczynałby się od słupków prawda?). Ekrany 4" znajdziemy w telefonach niskiej/średniej półki. I tak można wymieniać.

Cook nie jest prezesem, który jest wizjonerem. Jest świetnym księgowym. Na telewizor od Apple może być trochę późno za rok. Samsung sobie zagarnie ten rynek a do gry pewnie i LG się włączy bo mają czym. Co zrobi Apple? Nie wiem, ale w sumie mało mnie to obchodzi. To tylko firma. Nie wysyłamy sobie kartek na święta i nie dzwonimy do siebie z życzeniami urodzinowymi. Ja i Apple mamy do zrobienia interes. Oni chcą moje pieniądze ja chcę od nich świetny produkt. Póki co nie oferują świetnego produktu, oferują produkt dobry, a to za mało. Konkurencja kusi ciekawiej, oferując produkty wybijające się unikalnymi cechami, których na próżno szukać w Apple.

@piotrpo

Gdzie widzisz opłakany skutek? Owszem rozpychanie się na zdominowanym przez dwa systemy rynku potrwa. Microsoft ma czas w dodatku ma silną kartę przetargową, najpopularniejszy system operacyjny na ziemi. Windows 8 czy 9 w końcu zastąpi obecnego XP/Vista/7. To się prędzej czy później stanie ale jednak. Wraz z nim sprzedaż Windows Phone, która i tak już wzrasta, dynamicznie poszybuje. BB ma trochę gorzej, bo oni nie mają tak mocnej karty jak Microsoft. Tutaj rzeczywiście może się powtórzyć historia Palma. Świetny system, niezły telefon, równie dobry upadek.

Układ sił jaki zaistnieje na rynku mobilnym to będzie dwuwładza Google z Microsoftem. Jedni i drudzy nie są zależni od sukcesu swoich systemów mobilnych z dnia na dzień - w przypadku Google, należy mówić w czasie przeszłym, oni już sukces osiągnęli. Apple zajmie swoją niszę, całkiem pokaźną, ale na jednak nie numer 1 ani 2. Są mocni i dość mocni. Ale wrócą do etykiety ekscentrycznej firmy, która projektuje po swojemu.

Marketingowo mogą to zapchać Galaxy S3 i faktem, że to najlepszy telefon (dostali nagrodę) i że nie przewidzieli, że będzie tak lubiany i tak dobry, że ludzie nie widzą potrzeby zmiany na S4. Trochę koślawe, ale trochę copy, trochę PR'u i już będzie to ładne zgrabne i na +.

Ale tak zupełnie serio, sami sobie podnoszą poprzeczkę wypuszczając świetnego Note II i S3. Teraz będą mieli problem przy S5. Apple pod tym względem daje sobie za każdym razem 2 lata w dodatku nie tworząc sobie wewnątrz konkurencji. Model tańszy to okrojony zeszły model, model flagowy to obecny. Ale jak długo to będzie działać to nie wiem. I tak jestem trochę zaskoczony, że iPhone 5 tak dobrze się sprzedaje. iPhone 5S być może sprzeda się też całkiem nieźle, siłą kończących się umów z iP 4S. Aczkolwiek patrząc na wyboru 4S czy 5 i wiele głosów, które uznają 4S za równie dobry, niekoniecznie. Kwestia czy to będzie 5S z takim samym efektem "wow" jak 4S. Jeżeli zmiana będzie tak samo nikła, bo Siri i hardware to nie było nic wielkiego, a w obliczu tego co prezentuje konkurencja może się okazać, że sprzedaż będzie znacznie poniżej oczekiwań.

Roberto stawiam na mniejsze przywiązanie do telefonu przez użytkownika Androida. Sam Android daje całkiem sporo a i każdy producent dokłada coś ekstra od siebie. Jest sens to rozdzielać? Telefon jest telefonem. Dostajesz dużo i taki mają model. Nic mi do tego. Podobnie zresztą po zakupie komputera od Apple. Dostajesz komputer gotowy do pracy. Oczywiście to się zmieniło - w Windows - ale dostawałeś coś do muzyki, coś do filmów, coś do zdjęć. Nie trzeba było kupować/ściągać/instalować. Android wychodzi również bardziej doposażony w aplikacje. Ale wracając do przywiązania. Android ma swoje udziały w rynku głównie telefonami niższymi niż flagowce. Tutaj należałoby poruszyć samą świadomość. Pan Henryk, który dostaje telefon za 1 zł, wie że za rok i tak zmieni. Do niego wręcz mogło nawet nie dotrzeć, że zakupione aplikacje po zmianie telefonu z przykładowo Sony na HTC zostaną z nim. Mamy też całą grupę osób zmieniających telefony jak rękawiczki. Bo ciekawość bo coś tam innego. Po co się przywiązywać skoro i tak fun jest z nowej słuchawki i zobaczenia jak to działa. I gdzieś pewnie najmniejsza liczba użytkowników to Ci, którzy świadomie wybierają Androida znając jego wady i zalety. Wiedząc, że to co kupią w Google Play będzie z nim niezależnie od zmiany telefonu na inny.

A iPhone? Ten jest jeden. Pewnie znajdzie się grupa, która ma iPhona tylko aby mieć. Oczywiście dochodzi też sam fakt, że trudniej jest o nielegalne oprogramowanie a nawet jak się znajdzie to też nie jest łatwiej. Poza tym też inna świadomość konsumenta. Stawiam tezę, że więcej użytkowników iOs wie co wybiera i dlaczego. Może gdyby iPhone był w takich krajach jak Polska za złotówkę też by to inaczej wyglądało ale nie jest. Może gdyby mieć dostęp do wyników jak zachowują się użytkownicy tylko modeli flagowych, to można się pokusić o badanie zachowań. Obstawiam, że będzie podobne do użytkowników iPhona, większa świadomość, częstsze korzystanie ze sklepu, w końcu wydając nawet 1zł za S4 abonament będzie wyższy niż 30 zł i można w ciemno założyć, że 5 zł za aplikację to nie będzie wielkie halo. Co innego u użytkowników Galaxy Mini, Desire C czy innych niskobudżetowych modeli. Poza tym dochodzimy też do gier na tych modelach i bardziej wymagających aplikacji. Te modele z trudem sobie radzą z samym systemem a co dopiero wymagać od nich by dźwigały aplikacje, więc jest sens kupować? Zwłaszcza, że ktoś szukał taniego smartfona i wcale nie chce go doinwestowywać aplikacją za 1/6 abonamentu. Inną taktykę ma Windows Phone, gdzie system sam blokuje dostęp do aplikacji w Lumii 610 i 510. Więc to nie jest tak, że użytkownicy jabłek super uczciwi a wszyscy na Androidzie nie. Okazja czyni złodzieja, ale to tylko część prawdy.
Aby mieć jakikolwiek obraz, trzeba porównywać to co się powinno a nie ogólny obraz. Użytkownicy iPhone - Galaxy S3/4 - HTC One - Xperia Z - Lumia 920 - Ativ. Wtedy jakieś tam wnioski można wysnuwać czy złodzieje czy nie. Ja stawiam tezę, że absolutnie nie, użytkownicy Androida są taks samo uczciwi jak iPhona.

Inna sprawa, że część aplikacji w Google Play jest darmowa, podczas gdy na iOs ciągle trzeba za tę samą aplikację płacić. Przykład najnowszy. Chociażby takie Angry Birds. Druga sprawa, to aplikacje, które dostajemy od producenta, które już są. Taki Android jest wystarczająco kompletnym systemem. Wszystkie usługi Google tworzą wystarczający ekosystem do pracy. Potrzeba coś więcej kupować? Absolutnie nie.

Inna sprawa, że iOs grami stoi. To one generują największe zyski. Pierwsze po otwarciu AppStore ukazują się gry. To one stanowią esencję sklepu. Oczywiście znajdziemy na iOs świetne aplikacje, które grami nie są, ale mowa jest o promowaniu sklepu. Ten promuje się przez głównie przez gry. iPhone to telefon nastawiony na rozrywkę (tak wiem, można na nim pracować są programy). Seria Galaxy/Note/One/Xperia to telefony, które swoim charakterem są dużo bardziej stonowane i bardziej "dorosłe". iPhone jest fajnym, bliskim towarzyszem na co dzień. Telefon bardzo bliski, bardzo osobisty, bardzo prywatny. Inaczej pozycjonowana jest konkurencja. W dodatku decydując się na Nokie/Samsunga czy HTC dostajemy dużo już po otwarciu pudełka. Oprócz konkurowania pomiędzy samymi systemami, jest także konkurencja w samym Androidowym świecie, gdzie to co dostajemy od producenta jest wystarczające na długo, do pracy. Może tutaj również tkwi sekret mniejszych zakupów w Google Play?

Marketingowo brzmi przecież prawda? A czy tam one pracują czy nie? Kto tego będzie dociekał? Ja nie i mnie to nie interesuje. Android niby znany ale Android Samsunga odrobinę się różni od czystego Androida.

Homer, pal licho czy laguje, ma funkcje bardzo fajne. Niektórzy lubią takie pierdoły. Co więcej, to właśnie te wszystkie Samsungowe pierdoły ludzie polubili i je docenili. To źle? Nie każdy chce mieć koszernego Androida. Może i szybki i z bezpośrednim wsparcie ale to ma znaczenie? Jak widać dla wielu absolutnie nie ma najmniejszego.

Oczywiście, że wolałbym aby, iPhone wyglądał jak iPhone 2G ale aby iOs 7 był naprawdę na miarę XXI wieku. Jeszcze czekam na 7. Obecny system, mimo że wygodny, to jednak śmierdzi padniętą rozkładającą się myszą. Tak, wiem, znany, intuicyjny i tak dalej, przecież dobry, nie trzeba nic ruszać, a że wygląda jak w 2007 to taki urok. Ale czy jednak systemu nowocześniejszego? Wystarczy spojrzeć na ewolucję dużego systemu. OsX przez swoje wszystkie lata zmieniał się i to bardzo. Trochę nie moja stylistyka, ale wystarczy porównać 10.1 z 10.8. Można zrobić coś co zachowując cechy pierwowzoru wyraźnie wskazuje na wiek, w którym wyszedł. Czy w iOs nie można podobnie. Nie, dodanie tapety jako głównej cechy wizualnej mnie nie przekonało.

Oczywiście że jest potrzebne, ponieważ sprzęt, z którym obcujemy każdego dnia, który jest nasz osobisty, rozrywkowy i ma dawać radość, kupujemy wzrokiem. Co innego klastry w serwerowni, w której nie siedzę, co innego telefon. Oczywiście wygląd Galaxy S3/4 to kwestia gustu. Ale mówienie, że tylko zmiany sprzętowe? Wolne żarty. Galaxy S4 to cała masa zmian systemu. Oczywiście sprzętowo jest ogromny skok, który przeciętnemu użytkownikowi nie robi różnicy...ale włożyli 8 rdzeni i pokazali że mogą. Włożyli FullHD w 5" bo mogą. To jest marketing, który nie jest pierwszoplanowy, ale razem tworzy już wrażenie zupełnie nowego modelu, chociaż wizualnie niekoniecznie. Samsung to przede wszystkim system. Wszystkie te udogodnienia tworzą całość. Klient płacąc za tego flagowca wie za co zapłacił. Zapłacił za fullhd na 5 calach, za 8 rdzeni, za nowe kamery i za mnóstwo udogodnień i szalenie fajnych rozwiązań systemowych.

Lubię Apple, ale klient przechodząc z 4 na 4S zapłacił tak naprawdę za Siri. Przechodząc z 4s na 5 zapłacił za jeden rząd ikon więcej, kilka milimetrów mniej i to wszystko. Naprawdę Apple powinno się wstydzić wygadując takie dyrdymały. Czekam co zaprezentują pokazując iPhone 5S. Chciałbym by wprowadzili chociaż połowę tego (pal licho hardware) co wprowadził Samsung w S3.

Wolałbym nowy iOs7 pozbawiony wrażenia, że został wymyślony przez troskliwe misie i poważnego OsX, gdzie twarzoksiążka nie jest najwyższym osiągnięciem systemu. Oczywiście, fajne jest kilka urządzeń z jabłkiem, to świetnie ze sobą działa. Całkiem beztrosko, intuicyjnie ale...to już normalność a nie wyjątkowość. Za integrację i sposób w jaki to działa już się uśmiechnąłem dawno temu. Teraz patrzę co przedstawia konkurencja i do śmiechu wcale mi nie jest.

To że iPhone jest popularny albo najlepiej się sprzedaje? Raz apłikacje a dwa w świecie Androida Galaxy ma też fajną konkurencję. Sami ją wyprodukowali w postaci Note II a jest jeszcze HTC, Sony czy LG. Więc siłą rzeczy, nie wszyscy użytkownicy Andoida wybiorą SIII. To nie wybór iPhone vs Galaxy, tym bardziej wynik Galaxy jest bardzo dobry.

Jak widač na przykładzie S IV, można telefonu nie zmieniać z zewnątrz a jednocześnie zmienić bardzo wiele. Zresztą to samo dotyczy przecież wspomnianego Note II. Samo odchudzenie telefonu i śmiesznie dziwny ekran to akcja na raz. Głdnemu to i wczorajszy chleb będzie smakował. Podobnie przejście z 3,5" na 4", chociaż pokraczne 4", będzie skokiem jakościowym. Udało się raz i bez efektu "wow" się drugi raz nie uda. Zmiana jak w przypadku 4 i 4s już nie przejdzie.

Jeżeli padnie coś w sprzęcie Apple...to winę ponosi Apple. W końcu sami wybrali podwykonawcę części. Podobnie jak miała się sprawa z białym MacBookami. W każdej byle ikeii, jest takie urządzenie, które przez cały dział zamyka i otwiera szufladę. Służy tylko do tego. Czy w Apple nie było nikogo na poziomie projektu, kto by stworzył podobne urządzenie, które by testowało użyte materiały?

Oczywiście jak padnie karta graficzna z winy Nvidii...można powiedzieć, przecież Apple nie wiedziało. A gdzie był dział, który by dał maksymalny wycisk przez tydzień, dwa, miesiąc, losowym produktom z różnych partii? Że Apple poniesie straty? A użytkownicy, którzy oparli swoje firmy na sprzęcie Apple to nic nie znaczący element?

Jeżeli Nvidia wyprodukowała wadliwe urządzenia, to oni odpowiadają przed Apple i to są ich rozliczenia z Apple. Nic mi do tego. Apple odpowiada przede mną, ponieważ to Apple wybrało tego dostawcę. Ja mogę uznać to za okoliczność łagodzącą ale sprzęt kupowałem od Apple i to Apple ponosi przede mną pełną odpowiedzialność za produkt. Nawet jeżeli w 3 sekundy wymienią na nowy door2door. Oczywiście ja takie potraktowanie mogę uznać za wystarczające aby zapomnieć o wydarzeniu. Ba! Wręcz stwierdzić, że firma w obliczu bubla zachowała się bardzo profesjonalnie, mogą ją nawet chwalić. Niestety polityka Apple jest inna. Door2door nie istnieje, a w przypadku wpadek pierwszą taktyką jest głowa w piasek i udawanie, że nic się nie stało.

Oczywiście można domniemywać że HP czy Dell ma podobną skalę problemów. Różnica jest jednak taka, że kupując komputer w cenie Apple u HP czy Della wpada się w już 3 letnią gwarancję door2door. Jest problem, przepraszamy, jutro albo naprawimy na miejscu albo zostawimy nowy. Bez "oj źle pan trzymał".

hmm czyli sens tego taki, że działałoby to jak całkiem wygodny dock. Acz i tak się kabel ciągnie i tak. Przewaga jest taka, że można odpiąć od covera iPada i swobodnie się poruszać, nie martwiąc się o kabel. Jednak ładowanie telefonu za pomocą podstawki ma większy sens, nie trzeba niczego odpinać a wziąć do ręki i już.