Komentarze wieslawo Usuń wszystkie komentarze

Nie prywatna firma a prywatne jednoosobowe firmy, które patrzą rozsądnie przez pryzmat portfela. Każdy z nas jest taką firmą. Niestety, dla Apple stety a dla marketingowców niepojętym jest sposób, w jaki Apple stworzyło sobie rzeszę fanów. To nie użytkownicy a zrośnięci niewidzialną nicią osobistego zaangażowania w obcą im firmę, której błędy są bezustannie wybaczane i zapominane. W przypadku 7 powinno i błędów powinno nastąpić masowe zwroty...nie następują "bo kiedyś poprawią".

Już to pisałem. Apple nie ma prawa wypuścić systemu, który jest pisany pod ich własny sprzęt, który na natywnych programach może się przywiesić albo nie działać. Jeżeli nikt na nich nie wymusił terminu, nie narzucił im systemu ani konfiguracji sprzętowej z zewnątrz a system uznany za oficjalny wykazuje błędy to jak nazwać taką decyzję i w jakim świetle stawia stosunek firmy do tych, którzy stanowią o losach tej firmy? Że banda kretynów tak ich kocha że im wszystko wybaczy? Jeśli tak to cynizm, a jeśli nie cynizm to prawda? Tak czy inaczej źle i tak i tak.

Jeżeli Ive uznał iOs 7 za wersję finalną i jest to jego prawo, z czym się zgadzam, to moment, w którym to jego finalne dzieło działa jak działa jest momentem ukazującym go jako osobę, która już nigdy nie powinna nadzorować prac nad system nawet do minutnika do jajek. Wydawca/pion nadzorujący prace bierze na siebie konsekwencje i odpowiedzialność. Poprawki do systemu wcale nie muszą się wiązać z pracą i stabilnością systemu a mogą być odpowiedzią na zmieniające się usługi oraz oprogramowanie zarówno własne jak i firm trzecich. System pisany pod konretny sprzęt dedykowany danej konfiguracji w wersji fnalnej-czystej powinien być skałą. Taki system nie powinien mieć najmniejszego błędu ani zdradzać oznak niedopracowania. Oczywiście instalacja programów może powodować błędy, których nie dało się przewidzieć i wtedy również poprawki są mile widziane...ale nie czysty system, bo ten powinien być w tej fazie perfekcją zwłaszcza, że to Apple czuwa nad soft i hardware.

Gdybyście kupili lodówkę i ta lodówka miała co chwilę dostawać patche bo jej producent wypuścił tak fajny finalny system (dajmyan to że czasem wysypie się zamrażalnik) jak Apple to nikt z was nie broniłby firmy. Raczej tę lodówkę byście najchętniej rozbili namdurnym łbie osoby, która tę lodówkę dopuściła do sprzedaży.

Ta... Ciekawe czy wstęp jest dedykowany firmie Braun z gorącymi podziękowaniami. Autorskie opus to to wannabe fajne biurko oraz iOs7.

Sami wymyślili sobie system zamkniętych bet. Wymyślają konfiguracje, na które powstaje system i od dawna nie było sytuacji, aby ich własne programy działały bez zarzutu.

Potrafię zrozumieć, że firmy trzecie nie dostosowały się, nie wydały uaktualnienia albo wydały i jest gorzej niż lepiej. Jednak tutaj rozmowa jest o programie mail, który ma problem z gigantem rynku IT jakim jest Google. Nie sądzę aby Google w dniu premiery stwierdziło "ocho Apple wydaje nowy system, zróbmy coś aby się sypał". Innym probem jest WiFi. Wykryje sieć albo i nie. Raz wykryje a cztery raz trzeba wyłaczyć i włączyć. To jest żałosne. Ich własny sprzęt, własny system, brak programów firm trzecich. Przy ML wykrywał sieć 10/10 łącząc się w sekundy.

Nikt Apple nie kazał wydawać w takim terminie. Sami sobie wymyślili termin. Nikt nie mówi o jakiejś nietypowej konfiguracji, bo te sami wybierają, nikt też nie kazał im wydawać za darmo ani zamykać się z betami. Ich pomysły, ich realizacja ich odpowiedzialność.

Oh boy oh boy... jakby ktoś mnie szukał to jestem w kolejce po to "dzieło".

Całkiem udana, szkoda tylko, że poważny kurs obrany przez iPada Air psuje groteskowa fasada jego systemu...którego jeśli dobrze patrzyłem nie poazali...czyżby on nie realizował niczego?
Samą reklamę ocenić można w kategoriach plusów...jednak powstaje pytanie, czy to jednorazowy wybryk, czy też Apple zmieniło agencję i teraz wszystkie ich reklamy będą w tak dobrym filmowym stylu. Chciałbym by Apple poprzez projekt urządzenia po same systemy podchodziło równie poważnie i z ogromną gracją (nie zapominając, że tu jest o czymś więcej) jak w tej reklamie.

Dziś widziałem reklamę 5s i tę. Gdyby mi ktoś powiedział, że to ta sama firma to bym nie uwierzył. To Apple z tej reklamy kupuję.

Czyli ani to Trabant ani Panda ani F1. Wygląda fatalnie, zachowuje się jak coś czym nie jest a być chciało?

Jak to jest, że dialer, odbierz, zakończ, zawieś (etc.) jest prześlcznie minimalistyczna, bez ochydnych, wciśniętych bez smaku i umiaru gradientów...no po prostu świetny minimalizm. Niestety cała reszta pstrokata jak gdyby stado ptaków defektowało na ekran. Brak spójności i konsekwencji odróżnia złe od dobrego. W dobrym nie znajdzie się złego, w złym można, chociaż dobrym nie będzie.

To, że sobie istnieje wspólne jądro w rodzinie Windows 8 to sam Microsoft się tym chwalił. To, że to wspólne jądro będzie generowało wspólne ekrany błędów na jakimś tam niskim poziomie to temu też nie zaprzeczałem ale skoro normalny użytkowńik tego nie zobaczy to oznacza to tylko tyle, że takie ekrany w rękach przeciętnego użytkownika nie istnieją a nie, że nie istnieją wcale.

Pewnie podczas botowania iOs też możnaby wywołać ekran unixowy i gdyby owy iOs zawierał błędy, to mielibyśmy równie uroczy ekran. Nikt nie napisał, że Windows jest bezbłędny ale pisanie, że plagą jest wieszanie się Windows Phone jest...mijaniem się z prawdą. Mam kolejny telefon z Windows Phone i błędów w Windows Phone tudzież zawieszeń nie doświadczam. Mówię o zwykłym użytkowaniu, One Note, czasem Office, IE, poczta, nawigacja. Nie szukam kombinacji czy jeśli wejdę w podmenu Y a następnie włączę Bing i będę chciał wyszukać informację X a dodatkowo szybko wyjdę do ekranu startowego robiąc półtorej obrotu na lewej nodze to system się zawiesi.

Będzie fajna walka na funkcje pomiędzy Galaxy i Lumiami. Galaxy S4 już dziś jest naładowany mnóstwem funkcji, obsługa gestem, wzrokiem i mową, nie bardzo wiem jake scifi mogą wrzucić do S5. Za to Lumie dostaną 8.1.

Jeśli Apple czegoś naprawdę nie wymyśli to najpierw giełda a potem mniej ortodoksyjni zaczną kręcić nosem na ich "amejzingi". No bo co robi Apple?
Za chwile pojawią się głosy, że iPhone jest skrojony na miarę i wszstko co w nim jest, jest potrzebne...ta pewnie...gdyby nie Siri, mapy, 4" oraz TouchID to Apple nie miałoby czego pokazać. Funkcje te to: beta, niewypał, dziwadło, ok...ale serio? To jest ten amejzing? Z jedej strony mogę zrozumieć ale...inni się starają, coś robią, nawet niepotrzebne sci-fi ale widzę, że inżynierowie siedzieli nad tym. Mogę nie użyć, mogę nie kupić ale tak po ludzku doceniam czyjąś pracę. Apple w ostatnim czasie nie mam za co cenić. Fatalne mapy, fatalny system, brak innowacji, odcinanie kuponów od historii. Tanie zagrywki przykryte ekologią tam gdzie wymagana jest moc.

Nie jestem fanem Samsunga ale doceniam to co robią. Nie lubię Google ale ich szanuję. Dziś ich Android nie ma nic wspólnego z dawnym. Zresztą, zwycięzców się nie ocenia. Mam sprzęty Apple ale to Microsoft swoją odwagą i wizją systemów (włącznie z RT) mnie kupił.

No ale czy nie dla Europy powstała Moto G w odróżnieniu od amerykańskiej Moto X?

Wracając do Lumii. Niech się jabłko uczy jak optymalizować system. Minimalizmu w najlepszym wydaniu też by mogli. Lumia od 520 po 1520 chodzą tak samo. Oczywiście są różnice. Aparat, procesor, możliwość uruchomiena dużych aplikacji, ekran. Jednak sam system jest tak samo żwawy. Windows Phone 8 nie jest jakoś wybitnie mniej zaawansowany niż iOs. Nikt Apple nie bronił stworzyć tak czystego systemu. Jednak skoro tego nie zrobili a 7 jest katastrofą, w dodatku wieczną betą, to niech zbierają cięgi za niekompetencje.

Co by się stało gdyby Apple zrobiło model za 700PLN? Jeżeli taki iPhone zabiłby sprzedaż iPhona za 3000 to oznaczałoby to tylko to, że klienci nie potrzebują tego co kosztuje 3000. Tak jest z Lumią 520. Ale skoro nie potrzebują flagowca to dlaczego mają kupować to czego nie potrzebują? W imię nadętego snobizmu, bo jesteśmy Apple i musimy być hitech (bez podstaw)?

HiTech jest Samsung Galaxy - jeśli chodzi o ilość funcji i zaawansowanie technologiczne.

Posty wytykające błędy nie były personalnym atakiem a li tylko zwróceniem uwagi na błędy językowe, które to niewskazywane mogą się przyjąć w języku na stałe. W trosce o nasz język, chociaż i tak rada języka idzie na wiele ustępstw (radio czy studio) warto zdobyć się na odrobinę wysiłku.
Sam popełniam błędy i jeżeli ktoś mi je wytknie, nie będę się obrażał, bo to ja sam je popełniłem. Jeżeli przez takie wytknięcie wbiję sobie do łba poprawną pisownię to jeszcze lepiej. Może i nasza gramatyka nie jest najprostszą na świecie...ale to nasz język i warto mu poświęcić trochę czasu.

Nawet gdyby było to forum fizyków teoretycznych czy też forum sympatyków liczenia masy molowej wszystkiego, to poprawna pisownia wyraża szacunek do:
a) odbiorcy
b) języka ojczystego.

Tylko z tego powodu, szczególnie w dobie for i blogów warto uczulać na błędy w języku pisanym. Plagą jest stawianie spacji a później przecinka, mylenia przynajmniej z bynajmniej a ostatnio również i "ktury".

Sposób dystrybucji i dostarczenia jest w dość sporej korelacji z jakością owej treści. Dziś osoby pisiadające dobre nagłośnienie nie będą korzystały z tego typu serwisów ale za 3-5 lat gdy popłynie nisko skompresowany strumień? Płyty będą kupowane tylko dla albumów wyjątkowych bądź dla kompletnej dyskografii. Serwisy jak iTunes przesaną mieć rację bytu. Już dziś można mieć bibliotekę offline z serwisów streamingowych. Oczywiście ryzyko jest gdy serwis upadnie i nie będzie miało co zweryfikować uprawnień do odsłuchu...ale to cena ryzyka za niską kwotę abonemanetu. Zawsze jest coś za coś. Wraz z rozwojem prędkości internetu mobilnego i zwiększeniem limitów słuchamie muzyki mobilnie z zapisanych plików w urządzeniu przestanie mieć sens. A umówmy się, idąc ulicą, słuchanie z wave to mimo wszystko średni pomysł, bo muzyka jest tu towarzyszem, ważnym, wpływającym na odbiór otoczenia ale bliżej jej w tym momencie do roli jaką odgrywa ścieżka dźwiękowa filmu niż do muzycznego misterium, którego można doświadczyć w domu.

Muzyki słucha się również sercem. Aby wychwycić wszystkie niuanse czegoś wyższego niż zapewnia 320kb należy się uzbroić jeszcze w sprzęt za wiele tysięcy. Chyba nikt rozsądny nie powie, że muzykę naprawdę to słucha tylko osoba posiadająca osobny pokój z fotelem w miejscu, które obliczył, że będzie tym idealnym na monitorach za 8k każdy. To absurd i wielu młodych muzyków nie posiada takich odsłuchów. Czy o nich można też powiedzieć, że nie słuchają?

To, że ktoś słucha na bzykach za 2k wcale nie musi oznaczać...że muzyki nie słucha. Muzyka to nie tylko dźwięki, to emocje artysty, to opowieść, w którą można dać się porwać. Równie dobrze można onanizować się sprzętem, popadać w próżność posiadania...ba! nawet rzeczywiście słyszeć niesłyszalne na innym sprzęcie drgania krtani Milesa Davisa...ale to oznacza że się słyszy, co wcale nie równa się temu, że słucha.

Internet domowy to podobnie jak H/H+ kilkanaście megabitów o LTE nie wspominając. Nie wszędzie ale to kwestia czasu. Ogromna większość z nas ma całkiem szybki internet w swoich urządzeniach mobilnych. Jest tylko kwestią czasu, kiedy naprawdę doskonałej jakości serwis streamujący pojawi się w sieci. Do takiego streamu potrzeba około 1-2Mb/s aby komfortowo słuchać w jakości CD. Inna sprawa że szybko wyczerpiemy limity ale podobnie jak prędkość internetu tak i limity przestaną być problemem. Ciągle pamiętam swój jeden z pierwszych komputerów chyba 286 20Mhz i modem. To co dziś dostajemy i tempo w jakim to dostajemy sprawią że streaming, niezależnie od tego czy to bezpieczne dla zbiorów czy nie będzie głównym źródłem muzyki, czy ktoś nazywa to muzyką czy nie. Płyty nie umrą, kino nie umarło, radio nie umarło i książki nie umarły...chociaż iTunes...w tej formie może umrzeć.

Tak naprawdę to wielu kupi i wielu z nich nie odczuje jakoś specjalnie tych niedoborów mocy. Zresztą to nie będzie pierwszy raz gdy Apple przycina rdzenie w trosce o temperatury. Zrobii to w Mini zrobili to w iMaku to dlaczego nie w MacPro? To nie jest komputer korporacyjny a osobisty komputer o sporej mocy.

Praca w Photoshopie i ogólnie OsX różni się. Pracuje na dokumencie. Windows to praca w programie. Jest mi cholernie niewygodnie pracować w Windows, kiedy Photshop przysłania pozostałe dokumenty. Trudno jest mi się przestawić na ten styl. Jednak efekty się nie różnią. Zarządzanie kolorem rzeczywiście dawno temu było ogromną zaletą OsX...jednak już nie jest dawno. Podobnie jak stabilność platformy, w czasie gdy drukarnia czekała a plik szedł poprzez Distllera godzinami. Tutaj, jeszcze MacOs był natrualnym, mimo że droższym, rozwiązaniem. Obsuwa czy też koszty druku były wyższe niż cena Power Maka.

Są pewne zaszłości, które gdzieś pokutują. Są przyzwyczajenia, które wpływają na szybkość. Jednak to wszystko bardzo indywidualne i tam gdzie można sobie pozwolić, lub gdzie brak przewidywalności Apple nie przeszkadza to będzie fajny komputer. Korporacje mogą mieć inne zdanie i cena nie będzie odgrywała większej roli bo firmowe komputery na Xeonach to podobne ceny.

Tomku iPod to było zabranie kawałka osobistych rzeczy, jak muzyka, ze sobą. Synchronizacja to kolejny element, zabranie swojej playlisty, takiej jaką jest. Oryginalność? To wypadkowa, wynik detalu, minimalizmu, estetyki. Tak wyszło. Nie była to oryginalność na siłę, była ale przy okazji. iPhone to były już muzyka, zdjęcia...

Tutaj nie potrzeba być wróżką aby dostrzec trend w poczynaniach Apple, które kieruje swój produkt dla użytkownika indywidualnego. Xserve czy głośne, bezduszne, wielkie, szare bez wyrazu pudło wyglądające identycznie jak PowerMac G5 nie pasował do tego co Apple stworzyło, koncentrując się na rynku urządzeń mobilnych, siłą rzeczy osobistych.

To nie jest "wiem lepiej" to jest tylko patrzę na Apple i mimo że mi się to nie podoba to rozumiem to co robią. Nie moja bajka, nie moje Apple ale dobrze im idzie.

Amejzing mocnego maleństwa na biurku. Jest uroczy to prawda ale jego filozofia jest dokładnie tą samą, która przyświecała powstaniu PowerMac G4 Cube oaz Mac Mini. Pisanie o rewolucji jest trochę naciągane. Zastosowanie znajdzie tam, gdzie znalazłby dużo mocniejszy Mini. Na prywatnych biurkach profesjonalistów co jednak wcale nie oznacza rozwiązań Profesjonalnych. Mac Pro nie jest komputerem segmentu Pro JEDNAK nie oznacza to, że nie jest przeznaczony do profesjanalnej pracy. Jest komputerem do profesjonalnej, lecz indywidualnej pracy. Wielu profesjonalistów będzie miało z niego wiele pożytku.

Apple od czasu właściwie pierwszego iPoda a wyraźnie to widać po wypuszczeniu pierwszego iPhona tworzy urządzenia bardzo indywidualne, osobiste, bliskie. Nowy MacPro jest konsekwencją tego. Jest tym czym Mini być nie mógł i gdzie być nie mógł a jednocześnie w swej filozofii jest Mini w każdym calu.

Korzystałem i korzystam nadal, co prawda już teraz w Lumii.

Homerze, jeśli Apple przestanie istnieć to tracę iMessage, FaceTime, AppStore, iCloud oraz aktualizacje, które od czasu 7 odpychają mnie od Apple. Na szczęście na ostatnim iurządzeniu udało się zachować iOs6. Jeśli się myle to mnie popraw. Oczywiście ani Apple ani BB jutro nie zginą ale nawet gdyby to akurat ja mam dość dużą dywersyfikację usług. Rozmowy to Skype, notatki OneNote, chmura Skydrive i Dropbx, sklep o tyle o ile zainstalowałem to co mi potrzebne może nie istnieć, poczta na własnych serwerach a Applowa jest przy okazji.

Nawet gdy BB zniknie z rynku jutro, to jeżeli obecnie posiadane programy/system spełnia jego oczekiwania to dla niego nic się nie zmieni. Sposób w jaki korzysta z urządzenia nie zniknie wraz z firmą. Są tacy, którzy kupują urządzenie w określonym celu, znając jego ograniczenia wiedząc, że to co jest im potrzebne na nim uruchomi. Dopóki wraz ze znikaniem firmy z rynku nie znikają aplikacje i system w urządzeniu dopóty jego urządzenie, niezależnie od kondycji firmy, będzie dokładnie tak samo spełniało swoje zadania.

Jakiś jest nowy standard, że ilość aplikacji automatycznie świadczy o jakości systemu? I jak rozumiem odnosi się to tylko do systemów mobilnych, bo przy stacjnarnych należałoby stwierdzić, że...Windows jest doskonały.

No ale chyba też nie taki był cel, aby to to miało wystarczyć. Poprzednie prosięta pomimo swojego wieku mieliły wszystko jak trzeba przez lata. Duża obdowa, zasilacz, łatwa rozbudowa o dyski, łatwość spięcia w dyskretny RAID, stosunkowo tania rozbudowa ramu, jeżeli nie eec. "Biedne" Apple przez lata nie miała pożytku z takiego klienta. Teraz mogą przez najbliższe lata wprowadzać chociażby po nowym porcie co dwa lata. W końcu to profesjonaliści, kupią jabłko bo to jabłko, a że to niezbyt perspektywiczne...za dwa lata będzie nowy port, to nic, że nie dogoni on PCIe.

A jesze peryferia. Przecież można za 999USD wprowadzić bliźniaczą konstrukcję, która będzie obudową na kilka dysków. Amejzing.

Robercie ale wiesz doskonale, że przynajmnie w teorii płynność systemu na telefonach z 2013 roku powinna być taka sama. Więc jeżeli obydwa modele 5s i 5c mają chodzić równie płynnie, to różnica w otwarciu czy zamnięciu aplikacji to będą ułamki sekund trudne do wychwyćenia i tak naprawdę nic nie wnoszące do życia. iPhone to nie jest tekefon biznesowy a komfort przerabiania dokumentów/pracy na tych dziwacznych 4" jest...
Zostają zatem gry. Tutaj z kolei, żadna trzeźwo myśląca firma nie zobaczy sensu wypuszczać wersji iPhone 5S Only Edition. Lepiej zrobić coś działacego płynnie na 4s i w górę potencjalnie zarabiając 3x więcej za jeden raz wykonaną pracę.

Nie powiem że 64bitowy procesor to zły pomysł, jednak będę trwał przy stanowisku, że gdyby nie to, to zostałby im tylko TouchID a to za mało. Jest marketing i karuzela się kręci dalej. Za rok czy dwa, kiedy aplikacji będzie więcej ten procesor będzie miał większą rację bytu...ale wtedy będzie już 6/6s.