Komentarze ishadow Usuń wszystkie komentarze

Ależ technicznie to żaden problem zrobić taką panoramę. Otóż iPhone nie robi zdjęcia, a film!
Trzymany pionowo ma rozdzielczość 1080x1920, z czego tak naprawdę tylko pionowa oznacza limit wymiaru zdjęcia.

iPhone jest wyposażony w akcelerometr i żyroskop, które dostarczają dość dokładnych informacji o wychyleniu i położeniu. Jeśli połączymy to ze State of The Art algorytmami do przetwarzania obrazów, to efekt może być... taki jak w tej ramce.

Oczywiście bardzo istotnym elementem jest moc obliczeniowa urządzenia. Dlatego trudno się dziwić, że potrzeba przynajmniej 4S, aby ta funkcja działała jak należy. 4-ka niby też mogłaby dać radę, ale oczekiwanie na posklejanie panoramy mogłoby trwać zdecydowanie zbyt długo, a także układy zamontowane w urządzeniu nie pozwalają na nagrywanie filmów w rozdzielczości wyższej niż 720p, co może nie wystarczyć do ładnej panoramy. Należy pamiętać, że oprogramowanie musi korygować ruchy ręki, ucinając piksele, a z 720p to już za bardzo nie ma jak ciąć.

Test raczej nie miarodajny, choć widać, że iPhone 5 będzie doźć wytrzymałym urządzeniem.
Ja na jakoś telefonów od Apple narzekać nie mogę, zarówno stary 3G jak i moja obecna 4-ka działają bez zarzutu. Poza tym nigdy nie korzystam z pokrowców do telefonów, bo niby po co? Zabijają tylko ergonomię wykonania urządzenia, nie mówiąc o tym, że telefon jest po to, bym z niego korzystał, a nie po to, by po 2 latach był jak nowy. Zresztą i tak nie sprzedaję starych telefonów tylko mam taką półkę kolekcjonerską :D

Tylko dlaczego Apple miałoby pozywać HP? Spory patentowe nie wynikają z tego, że ktoś wydaje podobny produkt, ale z tego, że wykorzystuje opatentowane rozwiązania bez opłacania licencji.

Apple, Microsoft, Sony, Nintendo itd... praktycznie wszystkie firmy korzystają z gotowych i opatentowanych rozwiązań, jak chociażby akcelerometry. Przecież Wii Remote nie jest do końca wynalazkiem Nintendo, a opiera się na badaniach innych firm. Nintendo kupiło licencję, tak samo jak zrobiło to Apple, Sony, Samsung, Microsoft itd...
Dlatego też nie ma pozwów o kontrolery ruchu, bo firmy posiadające odpowiednie patenty dostają swoje $$$ za każde urządzenie.

Przykłady można mnożyć, ale zasada jest taka, że można inspirować,klonować i kopiować do woli o ile zapłaci się za użycie patentu. Funkcjonuje też coś takiego jak nieświadome użycie. Jeśli stworzyliśmy coś co wykorzystuje opatentowaną technologię i właściciel patentu do nas przyjdzie, to jedyne do czego może nas zmusić to zapłata zaległych opłat licencyjnych i wymaganie dalszych opłat.

Dlatego też HP pewnie nie doczeka się pozwu od Apple, bo wszelkie kwestie patentowe załatwi polubownie, albo już na etapie projektowania postarali się o wszelkie potrzebne licencje.

Sprawę Samsung vs Apple przedstawia się jakoby to Apple było tym złym, ale to właśnie Samsung skopiował mnóstwo rozwiązań i gdy Apple tylko chciało dostać opłatę za jakby nie patrzeć swój wkład w R&D, to Samsung pokazał środkowy palec.

Można się śmiać z patentów na zaokrąglony prostokąt, czy inne kwestie. Jednak Apple włożyło mnóstwo pieniędzy by wypromować te, a nie inne rozwiązania. Raczej nikt się nie dziwi, że artyści wykonujący covery znanych przebojów płacą autorom za możliwość ich wykonywania.

Właściwie w całej tej sprawie najciekawsze jest to jak ogromna część społeczeństwa wyrabia sobie zdanie na podstawie prasy i artykułów z internetu. Osoby, które nazywają Apple trollem patentowym, nigdy trolla patentowego nie widziały. Niezależnie od tego, co się myśli o produktach Apple, to firma ta ma jedną z przyjaźniejszych polityk patentowych.

Ta gra to okrojona do granic możliwości Rayman: Origins. Silnik ten sam, grafika ta sama, nawet muzyka identyczna.
Gra może być całkiem fajna, ale ja bym chyba wolał pełnego Origins, ale raczej na razie nie ma co liczyć, bo ta gra na innych platformach wciąż należy do pułapu cenowego przekraczającego możliwości klienta AppStore.

Zresztą ostatnie przygody Raymana są dość trudne na zwykłym padzie, a co dopiero mówić o sterowaniu ekranowym.

2-3 mm może się faktycznie wydawać mało. Jednak należy pamiętać, że to nie człowiek projektuje wnętrze urządzenia, a sztuczna inteligencja. Po prostu np. algorytmy genetyczne znacznie lepiej sobie radzą ze znalezieniem optymalnego wykorzystania przestrzeni dla poszczególnych komponentów niż ludzie.
Człowiek projektuje układy zaznaczając co i jak połączyć, ale to komputer decyduje o ich rozmieszczeniu wewnątrz urządzenia.
Sprawa wyglądała pewnie tak, że w trakcie projektowania przygotowali setki prototypów z różnymi rozmiarami baterii, karty SIM itd... a komputer znalazł dla każdego z nich optymalne rozmieszczenie.
Potem oceniano, która wersja będzie najlepsza. Być może było tak, że dzięki zmniejszeniu karty SIM o te kilka milimetrów udało się zmieścić dodatkowo w urządzeniu coś na tyle znaczącego, że negatywny w odbiorze manewr wymiany SIM okazał się uzasadniony.

Rezygnacja z kart SIM wydaje się być przyszłościowym rozwiązaniem. Jednak trudnym do zrealizowania, gdyż wprowadzając je w tej chwili Apple odcięłoby się od wielu operatorów, którzy będą potrzebowali czasu by coś takiego wprowadzić. Innym problemem jest bezpieczeństwo. Przejęcie loginu i hasła jest znacznie prostsze niż karty SIM, można temu zaradzić w taki sposób, by przeniesie numeru między telefonami było możliwe tylko w autoryzowanych punktach, albo między telefonami poprzez NFC. Jednak to mocno komplikuje prostotę użycia kart SIM.

Czemu nie zrezygnują z kart SIM całkowicie?
Niech każdy telefon będzie wyposażony we własny chip identyfikujący, a logowanie do sieci niech następuje poprzez wprowadzenie loginu i hasła. Dla osób potrzebujących większej ochrony można przypisać numer tylko do urządzeń z konkretnymi numerami seryjnymi.

Pozbycie się karty SIM to w zasadzie same zalety. Nie trzeba by przekładać fizycznych kart, żeby zmienić numer. Wystarczyłoby wybrać opcję w menu telefonu, by przelogować się na inny numer.

Pomyślcie ile zyskaliby designerzy telefonów, gdyby nie musieli dawać ani czytnika SIM, ani wejścia na te karty.

Ile to było przypadków, że aplikacje z AppStore przemyciły nieakceptowalne przez Apple funkcje?

W procesie weryfikacji Apple może co najwyżej sprawdzić funkcjonalność aplikacji jako takiej. Ewentualnie podejrzeć jakie zasoby zawiera wewnątrz. W kodzie można przemycić mnóstwo rzeczy.

Jednak mało komu na tym zależy, bo dostałby natychmiastowy BAN na iOS dev program, a w przypadku bardzo szkodliwego działania nawet mógłby się liczyć z interwencją prawną od strony Apple.

iOS uruchamia aplikacje w sandboxie, nie dając dostępu do żadnych danych prywatnych. Jeśli aplikacja chce korzystać z kontaktów, GPSa, czy innych prywatnych danych musi najpierw uzyskać zgodę użytkownika.

Odcinanie starych urządzeń od nowych funkcji będzie dla Apple strzałem w stopę.
Dla mnie ważnym kryterium w wyborze iPhone'a było długoletnie wsparcie o którym użytkownicy konkurencyjnych urządzeń mogli tylko pomarzyć.

Jest to niezrozumiałe tym bardziej, że ca 2-3 lata większość użytkowników iPhone'a kupi jego kolejną wersję. Jeśli zaś Apple chce zmusić do wymiany każdego roku, to mogą zniechęcić wiele osób.

Dobrze chociaż to, że stare urządzenia dostają choć okrojone wersje. Ma to ogromne znaczenie dla twórców aplikacji, bo nawet stare urządzenia dostaną zaaktualizowane frameworki.

Ciekawe co z tego wyniknie. Jeśli stworzą dopracowany telefon oparty na Androidzie lub chociaż WM, to będą mieć nawet realne szanse zabrać kawałek rynku. Jednak jeśli stworzą własny system operacyjny, to będą taką niszą jak komputery Amiga w dzisiejszych czasach.

iPhone na dobrą sprawę był pionierem nowej generacji i z każdym rokiem posiada coraz większą funkcjonalność.
Android poszedł tam, gdzie Apple nie chciało widzieć swojego iPhone'a i z biegiem czasu również znalazł się na solidnej pozycji.
Microsoft ma teraz wielkie problemy znaleźć dla siebie miejsce na rynku smartfonów, bo jego platforma jest młoda i brakuje jej społeczności i aplikacji.

Telefon od FB ma tylko jeden atut, może potencjalnie mieć najlepszą integrację z FB pośród wszystkich smartfonów. Jednak wątpię, aby to wystarczyło. Moda na FB powoli mija i wydaje mi się, że ten serwis najlepsze lata ma już za sobą. Internet jest nieprzewidywalny i kto wie, czy za kilka miesięcy, czy za rok nie pojawi się nowy serwis, który zacznie masowo przejmować użytkowników FB.

Ja umieściłem jedną z moich gier: Snake: Eat and Grow Longer za darmo (normalnie 0,99$) w ramach eksperymentu. Zobaczymy co z tego wyjdzie:)

Oczywiście polecam:)

Między iPad 1, a iPad 2 jest ogromna różnica w wydajności. Dlatego Apple szybko wycofało się z produkcji pierwszej generacji po premierze dwójki. Teraz zaś sytuacja jest zupełnie inna, wzrost mocy w nowym iPadzie wcale nie jest taki imponujący. Co więcej monstrualna rozdzielczość nowego iPada powoduje, że wymagające graficznie aplikacje będą lepiej działać na iPadzie 2.

To wszystko sprawia, że druga generacja może istnieć na rynku jako najtańsza alternatywa. Coś w rodzaju iPhone 4 8GB.

Co więcej, ten ulepszony model, może być przymiarką do wprowadzenia iPada 2 mini, o przekątnej 7,85", który z racji mniejszej baterii musiałby mieć energooszczędne podzespoły.

Tylko po co komu LTE w telefonie? Przecież już 4 Mb/s jest wartością powyżej której nie odczujemy zauważalnego przyspieszenia. No chyba, że będziemy ściągali aplikcje w wielkości po kilka GB. Z tym, że takie rzeczy to lepiej ściągać mając telefon w pobliżu ładowarki i przez domowe WIFI, gdzie nie ma limitów transferu.

Poza tym, spowolnienie sprzedaży produktów Apple to bardzo dobra wiadomość. Dzięki temu kolejny iPhone będzie różnił się czymś więcej niż jedną software'ową funkcją (SIRI) od poprzednika.

@wjatr

Akurat nie znam tego urządzenia, ale w 3DSie jest właśnie 400x240 niezależnie czy działa tryb 3D, czy nie, choć ekran jest 800x240.

Fakt zatrudnienia kogokolwiek jeszcze o niczym nie świadczy. Tworzenie jakiegokolwiek produktu oznacza wręcz lata badań. Apple szuka innowacji na każdym polu. Na 99% był przynajmniej jeden prototyp iPhone'a z 3D. Tyle tylko, że Apple wprowadziło Retinę, a nie 3D:)

Cały problem z 3D jest tej natury, że należy wyświetlić jednocześnie różne obrazy dla każdego oka. Nie istnieje w tej chwili rozwiązanie idealne. Popularne rozwiązania:

• okulary anaglifowe (np. czerwono-cyjanowe): efekt można zrealizować na każdym wyświetlaczu, jest nawet kilka aplikacji w AppStore, które to wykorzystują. Na tym zalety się kończą, bo obraz jest wyprany z kolorów, a i efekt duchów przeszkadza. Samo 3D może być równie dobre jak w innych metodach.

• okulary migawkowe: potrzebujemy wyświetlacz z odświeżaniem 120Hz (Apple montuje teraz 60Hz), a do tego okulary migawkowe. Zalety: pełna rozdzielczość ekranu, naturalne kolory, dobre 3D, które działa niezależnie od kąta patrzenia, odległości, czy orientacji ekranu. Wady: aktywne okulary wymagające zasilania i synchronizacji z urządzeniem.

• okulary polaryzacyjne: na wyświetlaczu naklejona jest specjalna powłoka, która sprawia, że parzyste linie widzi jedno oko, a nieparzyste drugie. Zalety: wystarczą zwykłe okulary z odpowiednimi szkiełkami. Wady: tracimy połowę rozdzielczości w trybie 3D, bez okularów widzimy ekran normalnie, efekt 3D działa przy spoglądaniu na ekran w odpowiedni sposób i tylko w jednej orientacji np. poziomej.

• bez okularów: metoda jak wyżej, ale z tą różnicą, że ekran zawiera dodatkową powłokę. Zalety: brak okularów. Wady: niezależnie od tego, czy korzystamy z 3D tracimy połowę rozdzielczości ekranu, w przypadku retiny dalsze podbicie rozdzielczości, aby skompensować ten efekt, będzie kosztowne i trudne. Dodatkowo efekt 3D działa tylko w określonej odległości, przy dość ograniczonych kątach widzenia i tylko w jednej orientacji.

iPad odziedziczył interfejs po iPhonie. Co oznacza, że pierwotnie wszystkie elementy graficzne narysowano pod 163 ppi. Zauważ też, że elementy w iPadzie są większe niż na ekranie iPhone'a. Zatem 7.85 calowy iPad jest naprawdę sensownym pomysłem. Jednak dopiero wprowadzenie retiny w "nowym iPadzie" nie sprawi, że mniejsza wersja będzie lepsza od większej-droższej.

No wiadomo, taki temat to trzeba przynajmniej na trylogię rozbić.

Prawdę mówiąc soft specjalistyczny najlepiej mieć w języku angielskim. Dlaczego? Otóż w tym języku porozumiewa się cała społeczność skupiona wokół takiego oprogramowania, która jest genialnym źródłem informacji i posiada ogromną bazę rad, rozwiązań problemów i tutoriali.
Z literaturą podobnie, na język polski są tłumaczone tylko nieliczne pozycje, z takim opóźnieniem, że dotyczą przestarzałych wersji softu, a w dodatku przeznaczone raczej dla początkujących.

Polska wersja tylko utrudnia korzystanie z programu, bo musimy często tłumaczyć na język angielski komunikaty błędów czy nazwy używanych funkcji, aby znaleźć cokolwiek w necie.
Wszystko to sprawia, że nie pracujemy efektywnie, a szczególnie, gdy pracujemy w wielojęzycznych zespołach.

@Wareczynski
Tutaj akurat musimy podziękować naszym rodzimym dystrybutorom treści i organizacjom typu ZAIKS, które skutecznie utrudniają wejście komukolwiek na nasz rynek. Zauważ, że jeśli chodzi o gry wideo, to w naszym kraju działają wszystkie ogólnoświatowe sieci dystrybucji elektronicznej, a co więcej, nawet wydania pudełkowe pojawiają się w tym samym czasie co na zachodzie Europy, czy USA.

Jasne, tyle tylko, że ta gra nie była projektowana z myślą o dotykowym ekranie. Podobnie z GTA III, można potraktować jako ciekawostkę, ale po kilku misjach stwierdziłem, że wolałbym zagrać na komputerze.

Za konwersją klasyków na iOS jestem jak najbardziej za, ale niech to dotyczy tytułów, które dobrze się przeskalują na nową platformę, tj. przygodówki point&click, RPGi z widokiem z góry, czy w ogólności gry potrafiące wykorzystać potencjał ekranu dotykowego, a nie takie, do których pad, czy klawiatura to jedyny sensowny wybór.

90% aplikacji posiadających reklamy posiada wersję PRO bez reklam, albo możliwości wyłączenia ich w aplikacji po dokonaniu zakupu in-app. Zatem jak komuś one przeszkadzają, to niech je wyłączy.

iAd zapowiadały się nieźle. Jednak błędem Apple było skupienie się na rynku ekskluzywnych reklam. Naprawdę wielu deweloperów zaimplementowało tylko iAd w swoich aplikacjach w początkowym okresie funkcjonowania tej usługi. Jednak co po drogich reklamach iAd, skoro fillrate wynosiło 10-15%?

Wkrótce wszyscy dodali alternatywne sieci, ustawiając aplikacje tak, aby wyświetlały priorytetowo iAd, a w dalszej kolejności np. AdMoba, co dawało fillrate na poziomie ponad 90%.

Zatem jaki jest sens, aby reklamodawca płacił 10x więcej tylko po to, by mieć priorytet? Równie dobrze może ustawić wyższą stawkę na Admobie i też będzie priorytetowo potraktowany.

Gdyby jeszcze iAds były przyjemne w implementacji od strony programistycznej, ale znacznie łatwiej jest zaimplementować AdWhirl, który automatycznie zarządza reklamami iAd, AdMob i innymi, niż samo iAd.

@Prude
Pieniądz, który leży bezużytecznie traci na wartości.

Jestem ciekaw co też Apple planuje. Może za te pieniądze wykupią jakąś dużą firmę, albo kupią kilka mniejszych? Być może ta konferencja jest już tylko po to, by ogłosić, że Apple finalizuje przejęcie innej firmy.

ad. a) Dodatkowe miejsce na różne binarki nie jest problemem, ani istotnym dodatkowym kosztem. W dodatku rozdzielając binarki każda z nich będzie sporo mniejsza niż jedna uniwersalna. Zatem Apple zaoszczędziłoby na przepustowości łącz.

ad. b) Dla twórców to bez różnicy, a powiedziałbym nawet, że łatwiej jest przygotować skrypt, który na etapie kompilowania podłącza assety w odpowiednim rozmiarze niż pisać odpowiednią logikę w kodzie, która zajmuje się wczytywaniem odpowiednich assetów. iOS teoretycznie sam się zajmuje dostarczaniem odpowiedniej grafiki, ale bywa to problematyczne i najlepiej robić to ręcznie.

ad. c) Tu nie tylko chodzi o iPady. Każde urządzenie na iOS zostanie dotknięte. Najbardziej ucierpią posiadacze urządzeń z 8 GB pamięci, a te są wciąż sprzedawane np. iPhone 4.
Z drugiej strony po co trzymać setki aplikacji, skoro na dobrą sprawę potrzebujemy raptem kilkunastu, a do tego możemy łatwo instalować/usuwać wcześniej zakupione aplikacje.

To poza ortodoksyjnymi fanami otwartego oprogramowania ktoś jeszcze używa FF?

Opera i Safari na wszelki wypadek to idealny duet w komputerze, telefonie i iPadzie;)

Elementy interfejsu iOS były projektowane pod ekran z ppi 163 o rozdzielczości 480x320, w który zostały wyposażone 3 pierwsze generacje iPhone'a.

iPad zaś posiada rozdzielczość 1024x768 przy ppi 132, zatem wszystkie elementy są trochę większe niż na ekranie iPhone'a. Co ciekawe, ekran o rozdzielczości 7,85" i rozdzielczości 1024x768 ma dokładnie 163 PPI, a co za tym idzie wszystkie elementy byłyby dokładnie takiej wielkości dla jakiej zostały zaprojektowane.

Mówiąc inaczej, mniejszy iPad jest jak najbardziej możliwy. Co prawda dotychczas jego wypuszczenie mogłoby tylko zaszkodzić dużemu iPadowi, ale gdy iPad 3 będzie posiadał ekran o ppi 264, to mniejsza wersja nie będzie oferować mniejszych pikseli, a tym samym nie sprawi, że duży iPad będzie prezentował się gorzej.

W kwestii iPhone'a to właściwie nie ma o czym dyskutować. Rozmiar tych urządzeń jest idealny.

Trial jest bezsensu. Moje WIFI ma raczej średni zasięg w pokoju, gdzie mam maka, więc lagi były spore. Zatem włączyłem tymczasowo hotspot osobisty w iPhonie, aby tymczasowo połączyć siecią Maka i iPada 2. O dziwo żadnej poprawy nie stwierdziłem. Chciałem w ostateczności wypróbować połączenie bezpośrednie tworząc sieć ad hoc na maku, ale trial się po prostu skończył!

Zatem jak miałbym zakupić program, którego funkcjonalność jest dla mnie pod wielkim znakiem zapytania?

Cóż poczekam na rozwiązanie open source.