Podczas spotkania czytelników i redakcji serwisu TUAW wygrałem specjalne etui (plecki) do iPhone'a 5S wyposażone w zapalniczkę. Przyznam, że konstrukcja jest sama w sobie ciekawa. Jest to elektryczna zapalniczka żarowa - przypominająca samochodową - zasilana z wbudowanej w etui baterii, ładowanej przez gniazdo mikro USB. Kiedy wziąłem to dziwo do ręki zadałem sobie pytanie: czy będę tego używał? Wielu palaczy zazdrości mi tego, że nie jestem uzależniony od nikotyny i potrafię np. raz w miesiącu wypalić jedynie kilka papierosów, na jakiejś imprezie (podczas naszego wyjazdu na Macworld były to w sumie trzy papierosy). Nie jestem więc regularnym palaczem. Odpowiedź na pytanie jakie sobie zadałem brzmi: nie. Zadałem sobie jednak pytanie, czy używałbym tego, gdybym był regularnym palaczem, nałogowcem? Papierosa można odpalić na różne sposoby, zapałki czy najprostsza zapalniczka (taka za 1 zł) ważą niewiele i zawsze zmieszczą się w kieszeni czy torbie (musi się tam zmieścić także paczka papierosów, czyż nie?). Będąc nałogowym palaczem wolałbym nosić przy sobie zapalniczkę (nie wspominam już o osobach, które lubią odpalać papierosa ze stylem - za pomocą np. Zippo), a na iPhone'a założyć jakieś etui z baterią, która przedłuży jego czas działania. Analizując różne sytuacje zdałem sobie sprawę, że odpalanie papierosów za pomocą iPhone'a wyposażonego w żarową zapalniczkę byłoby niepraktyczne. Produkt ten jest więc jednym z wielu przykładów pewnej tendencji panującej wśród producentów zarówno akcesoriów, jak i aplikacji - rozwiązywania problemów, których tak naprawdę nie ma. Zostańmy przez chwilę przy akcesoriach, które miałem okazję obejrzeć podczas ostatnich imprez targowych, które odwiedziłem. Pamiętam pewnego producenta specjalnych gąbczastych i kolorowych kul nakładanych na narożniki iPada, które świetnie zabezpieczały to urządzenie przed upadkiem, tyle, że były na tyle duże, że zarówno korzystanie z iPada było niezbyt wygodne, po drugie całość wyglądała równie śmiesznie co okropnie. Kolejnym produktem są różnego rodzaju uchwyty, tzw. gripy dla iPhone'a, pozwalające na wygodne wykonywanie zdjęć. Opisywaliśmy tego typu wynalazek w relacji z CeBit, który pozwalał na wykonywanie zdjęć "selfie". Na Macworld z kolei prezentowano podobne urządzenie, pozwalające na wygodne fotografowanie, które trzyma się w dłoni jak pistolet. Sęk w tym, że iPhonem robi się przede wszystkim zdjęcia trzymając go w dłoni, a "selfie" najlepiej wychodzą "z rąsi". Kto o zdrowych zmysłach, jaki użytkownik iPhone'a będzie tachał ze sobą tego typu akcesorium? To już lepiej nosić w torbie prawdziwy aparat, choćby kompaktowy, a jak ktoś bawi się w "ifotografię" na serio to lepszym rozwiązaniem będzie mały statyw i Glif. Jeszcze bardziej absurdalne akcesoria można było zobaczyć w latach poprzednich. Największym z nich moim zdaniem był specjalny termometr dla iPhone'a czy iPada do sprawdzania temperatury pieczonego w piekarniku mięsa. Są specjalne deski do krojenia produktów spożywczych z wycięciem na iPada właśnie. Zastanawiam się jak wiele osób na prawdę potrzebuje iPhone'a czy iPada do sprawdzania temperatury. Przepisy na iPadzie? Rozumiem, ale nie wiem czy mimo wszystko nie wygodniej jest skorzystać z książki kucharskiej. Generalnie przez tysiąclecia ludzkość świetnie radziła sobie w tym temacie bez iPhone'a i iPada, a bogactwo potraw nie zostało nam dane w formie cyfrowej książki kucharskiej dla iOS. Zdecydowanie najbardziej absurdalnym produktem, z jakim się zetknąłem była specjalna kostka przeznaczona do monitorowania i zabawiania za pośrednictwem iPhone'a czy iPada psa czy kota, zostawionego samego w domu. Rozrywkę kotu zapewniać ma laserowy wskaźnik - producent zapewnia, że wiązka lasera jest bezpieczna dla oczu naszych milusińskich (trudno mi w to uwierzyć). Zostawiając naszego kota czy psa samego w domu, możemy za pomocą tego urządzenia podejrzeć, co robi on w domu i potraktować go wspomnianym laserem, jeśli tylko nasz pies czy kot będzie chciał biegać za czerwonym punktem poruszającym się po ścianie czy podłodze. Wspomniana kostka nie jest mobilna, a kamera obejmuje tylko niewielki obszar mieszkania. Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem - jeśli już potrzebujemy czegoś takiego - będzie jakiś prosty monitoring. Po drugie, zdalne zabawianie umierającego z nudów zwierzęcia wymaga sporo czasu. Zwykle wychodzimy z domu po to by robić coś innego - np. idziemy pracować czy się bawić ze znajomymi. Nie wyobrażam sobie byśmy w tym czasie próbowali zabawiać naszego czworonoga. Przy wyjściach na dłuższy czas i tak wypadało by zapewnić mu jakąś opiekę. Podobnie jest z aplikacjami. W App Store znaleźć można masę programów, które próbują rozwiązywać problemy użytkowników, które tak naprawdę nie istnieją. Weźmy choćby różne dziwne aplikacje społecznościowe. Najbardziej absurdalną z nich jest dla mnie specjalna aplikacja dla par. Czy naprawdę potrzebujemy specjalnego programu by urozmaicić wspólne życie? W tym temacie (i nie chodzi mi tylko o sprawy intymne) ludzie od wieków obywali się bez takich wynalazków. Aplikacje społecznościowe rozwiązujące problemy już rozwiązane albo takie, które nie istnieją, to temat na osobny, równie długi wpis. Wspomnę tylko o aplikacji, pozwalającej na umawianie spotkań biznesowych (to nic, że mamy kalendarz i osoby, z którymi prowadzimy biznesy są już na LinkedIn i raczej nie przejdą do kolejnej sieci biznesowej stworzonej wokół aplikacji dla iPhone'a) czy podglądanie tego, czego słuchają nasi znajomi (już widzę taką potrzebę w piramidzie potrzeb stworzonej przez Maslowa). Aplikacje, które rozwiązują nieistniejące problemy, albo specjalnie je tworzą by mieć w ogóle co rozwiązać, to temat rzeka. Jest jeszcze jeden problem, który zauważam od lat. Jesteśmy nim my sami. Od lat widzę, że często kupujemy aplikacje, które choć faktycznie są majstersztykiem designu i funkcjonalności tak naprawdę nigdy nie były i nigdy nie będą nam potrzebne. Najlepszym przykładem tego jest dla mnie naprawdę świetna aplikacja Day One. To program dostępny w wersji dla OS X i iOS pozwalający na prowadzenie rozbudowanych multimedialnych dzienników czy pamiętników. Znam masę osób, które kupiły go i które początkowo się nim naprawdę ekscytowały. Problem w tym, że mało kto ma potrzebę prowadzenia pamiętnika. Nawet jeśli takowa się pojawiała to zwykle po kupnie tego świetnego programu. Świeżo upieczonym jego użytkownikom zapału starczało naprawdę na niezbyt długo. Widzę też, że przy każdej jego aktualizacja (ostatnia wprowadziła ciekawą funkcję udostępniania w sieci poszczególnych wpisów, tworząc z niego coś na kształt aplikacji blogowej) aktywują się oni na nowo - słomiany ogień pali się jednak tak intensywnie jak i krótko. Aplikacje i akcesoria stają się powoli świecidełkami, kolorowymi szkiełkami za które pierwsi kolonizatorzy kupowali od mieszkańców Ameryk złoto. Kupujemy je, bo chcemy je mieć. Bo są ładne i funkcjonalne. Zdecydowanie łatwiej przychodzi to wielu z nas w przypadku aplikacji. Są one po prostu tanie, a czasem dostępne w ogóle za darmo. Zarówno akcesoria jak i programy, które nie są nam tak naprawdę potrzebne, ostatecznie jednak nie koniecznie rozwiążą nasze problemy, ale stworzą nowe. Obserwuj @mackozer
Amerykańska organizacja non-profit oraz magazyn The Nation rozpoczęły wczoraj kampanię zachęcającą użytkowników do bojkotu produktów Apple i podpisania specjalnego listu protestacyjnego, którego adresatem jest Tim Cook.
Ostatnimi czasy wojny patentowe wydają się być lubianym sposobem na osłabienie konkurencji. Starania Motoroli, by udowodnić winę giganta z Cupertino okazały się jednak bezskuteczne.
Aplikacje fotograficzne firmy MacPhun dla iPhone'a, iPada i Maka towarzyszą mi od czterech lat. Pamiętam do dzisiaj recenzję FX Photo Studio dla iPhone'a, jaką opublikowałem jeszcze na mackozer.pl. Od tego czasu śledzę działania tej firmy oraz jej szefa Aleksa Tsepko, z którym miałem okazję poznać się osobiście podczas targów Macworld / iWorld w styczniu 2012 roku. Niedawno FX Photo Studio dla iPhone'a zostało udostępnione za darmo, szybko uzyskując wynik 10 milionów pobrań. To dobra okazja by zadać Aleksowi kilka pytań. Alex Tsepko na targach Macworld/iWorld w 2012 roku.1. FX Photo Studio to weteran App Store wśród aplikacji do edycji i korekty fotografii. Pojawił się w tym sklepie cztery lata temu i wygląda na to, że wciąż cieszy się dużą popularnością. Ostatnio udostępniliście go za darmo, uzyskując 10 milionów pobrań w przeciągu 45 dni. To robi wrażenie, ale czy oznacza to, że zarobiliście już na nim tyle, że możecie teraz rozdawać go za darmo?Alex Tsepko: Tak, FX Photo Studio jest w App Store od 2009 roku i przez te wszystkie lata program utrzymał się w czołówce aplikacji fotograficznych. Udostępniliśmy go za darmo jako swego rodzaju eksperyment, by zobaczyć co się stanie, no i efekt był świetny. Chcieliśmy zrobić coś całkowicie nowego z tym - jak go nazwałeś - weteranem, a udostępnienie go za darmo pomogło nam przypomnieć o nim światu i zyskać miliony lojalnych użytkowników. 2. FX Photo Studio oferuje dodatkowe zestawy efektów za niedużą dodatkową opłatą poprzez wewnętrzne mikropłatności. Co po tych wszystkich latach sądzisz o zarabianiu na aplikacjach? Czy lepiej jest wydać płatny program, czy może udostępnić go za darmo w modelu freemium i zarabiać na dodatkowych funkcjach, dostępnych poprzez mikropłatności właśnie?Alex Tsepko: Próbowaliśmy wszystkiego w przypadku aplikacji dla iOS. Mamy więc Vintagio i ColorStokes, które są po prostu płatnymi aplikacjami bez dodatkowych mikropłatności. Ten model sprawdził się bardzo dobrze. Próbowaliśmy modelu freemium w innych naszych aplikacjach, np. Cartoonatic, który zawiera pewną ilość dodatkowych funkcji. W obecnej chwili FX Photo Studio także dostępne jest w modelu freemium, ale wszystkie jego funkcje dostępne są za darmo. To nie jest wersja lite tylko pełna aplikacja. Mikropłatności nie są w tym wypadku potrzebne by móc korzystać z programu. Myślę, że najważniejsze jest stworzenie jak najlepszej aplikacji z której użytkownik korzystać będzie z przyjemnością niezależnie od tego jaki model płatności wybierzemy. 3. Aplikacje wydane przez MacPhun znane są dobrze użytkownikom iPhone'ów, iPadów i komputerów Mac na całym świecie. Stworzenie świetnej aplikacji to jedno, ale odniesienie z nią sukcesu to druga strona medalu. Jaka jest Wasza recepta na sukces?Alex Tsepko: Nie polegamy na szczęściu, bardzo ciężko pracujemy nad marketingiem i promocją naszych aplikacji. 4. Ponad rok temu zorganizowałeś w Nowym Jorku wystawę iFotografii. Czy zamierzasz zrobić jeszcze coś podobnego w przyszłości?Alex Tsepko: Na pewno świetnie byłoby zrobić kiedyś coś podobnego.5. Nie mogę powstrzymać się od pytania o plany na przyszłość. Czy pracujecie nad jakimiś nowymi programami czy skupiacie się tylko na rozwoju tych już istniejących?Alex Tsepko: Pracujemy nad nowym aplikacjami fotograficznymi dla Mac, które wkrótce trafią do Mac App Store. Już niedługo dowiesz się więcej o jednej z nich. 6. Zainstalowałeś iOS 7? Podoba Ci się?Alex Tsepko: Nie, ale nasi deweloperzy testują go. Przeczytałem wiele relacji z Keynote i recenzji nowego iOS-a. Muszę powiedzieć, że to wszystko jest bardzo interesujące i intrygujące. O niektórych funkcjach marzyliśmy, innych wciąż jeszcze brakuje, są też takie, których chciałbym spróbować już teraz. Mam nadzieję, że będę miał wkrótce okazję sprawdzić go samemu. Dziękuję za rozmowę.Przypomnę tylko, że o FX Photo Studio dla iPhone'a pisałem już na blogu MyApple.
Znana jest już ostateczna data premiery biograficznego filmu o Stevie Jobsie pod tytułem "JOBS". Trafi on do kin 16 sierpnia bieżącego roku.
Pamiętam doskonale gdy po informacji jaką opublikowaliśmy na MyApple o wyjeździe na Macworld w komentarzach zagościły hasła: „śmieci”, „nic ciekawego tam nie pokażą”. Natychmiast pojawiły się sugestie, że CeBIT… to są prawdziwe targi nowych technologii
Dziś mija sześć lat od momentu, w którym Steve Jobs w czasie targów Macworld, zaprezentował pierwszego iPhone'a - telefon początkowo wyśmiewany przez konkurencję, wkrótce zrewolucjonizował całą branżę telefoniczną. Przypomnijmy sobie te chwile.
Od kilku miesięcy między Apple a Proview rozgrywa się spór o prawa do nazwy „iPad” na terenie Chin. Jeden z prawników zaangażowany w tę sprawę zdradził, że firmy rozpoczęły rozmowy, zmierzające do porozumienia.
Gdy na początku kwietnia Apple dość niespodziewanie ogłosiło częściowe zniesienie zakazu publikowania w App Store emulatorów konsol do gier, wywołało to spore zaskoczenie wśród użytkowników. Firma ta przez lata była przeciwna tego typu aplikacjom i nie dopuszczała ich do swojego sklepu. Wiele osób nie wie jednak o tym, że dawniej jej stosunek do emulatorów konsol był zupełnie inny.
W ubiegłym roku na moim blogu w serwisie MyApple pisałem o pewnym moim noworocznym postanowieniu i jego następstwach. Chodziło oczywiście o naukę programowania w Swift i chęć zostania programistą. Tamten tekst był podsumowaniem swego rodzaju pierwszego etapu mojej deweloperskiej kariery - od powzięcia wspomnianego postanowienia i rozpoczęcia nauki po napisanie pierwszych aplikacji i znalezienie pierwszej pracy na tym stanowisku. Od tego czasu zdarzyło się jednak wiele i zebrałem też bardzo dużo doświadczeń, o które jestem stale pytany przez osoby nie tylko w moim wieku (po czterdziestce). Okazuje się bowiem, że takich osób jak ja jest więcej. Wielu zastanawia się, czy rozpocząć swoją przygodę z programowaniem.
Od premiery pierwszego Macintosha w styczniu 1984 roku do premiery pierwszej pełnej wersji systemu Mac OS X czyli 10.0, która miała miejsce 24 marca 2001 roku minęło 17 lat i 29 dni. Dokładnie tyle samo czasu upłynęło od tamtego dnia w 2001 roku.
Temat wadliwych klawiatur w MacBookach Pro jest ostatnio dość gorący. Po danych opublikowanych przez AppleInsider, pokazujących, że klawiatury w nowych modelach psują się dwa razy częściej niż w tych ze starszej linii, użytkownicy przygotowali w serwisie Change.org specjalną petycję do Apple. Domagają się w nim uruchomienia programu wymiany tych wadliwych elementów.
Apple od lat nie wystawia się i nie bierze oficjalnie udziału w żadnych imprezach targowych. Ostatni raz było to na Macworld w 2009 roku. Za pewną sensację uznać można więc pojawienie się firmy na liście wystawców przyszłorocznych targów Mobile World Congress w Barcelonie. Odbędą się one w dniach 27 lutego - 2 marca.
Kampania społeczna „Wyloguj się do życia” zachęca do unikania nadmiernego przebywania w świecie wirtualnym na korzyść tego realnego. Gwałtowne zmiany przyzwyczajeń często bywają trudne, szczególnie wśród dzieci. Dzisiaj chciałem przestawić Wam ciekawy i alternatywny sposób na spędzanie wolnego czasu - nowoczesne gry planszowe. Na początek wystarczy Wasz iPhone lub iPad i ani się nie obejrzycie, jak Wasze półki wypełnią się pudełkami z grami przy których przyjemnie będziecie spędzać długie godziny.
Pierwszy iPhone, zaprezentowany przez Steve'a Jobsa podczas konferencji Macworld w styczniu 2007 roku, nie tylko odmienił wygląd, ale i przeznaczenie smartfonów, spowodował też na tym rynku swego rodzaju trzęsienie ziemi, którego ofiarami padły w mniejszym lub większym stopniu Nokia, BlackBerry i Microsoft. I choć obecnie można dyskutować, czy to iPhone, czy może któreś z konkurencyjnych urządzeń jest najlepszym smartfonem, to jego wpływ na branżę mobilną i rynek jest niepodważalny. Takiego zdania jest też magazyn Time, który umieścił iPhone'a na pierwszym miejscu listy 50 najbardziej wpływowych gadżetów w historii.
9 stycznia 2007 roku, podczas konferencji Macworld, Steve Jobs wyszedł na scenę jednej z sal znajdujących się w Moscone Center i powiedział widzom, że zamierza przedstawić trzy urządzenia: odtwarzacz muzyki z dotykowym ekranem, rewolucyjny telefon komórkowy oraz urządzenie służące do komunikacji w Internecie. Następnie pokazał światu dobrze znanego dziś wszystkim iPhone’a, który - jak można się było łatwo domyślić - miał z założenia zastąpić trzy wymienione wcześniej przedmioty. Dziś wiemy, jak bardzo się mylił. Po ośmiu latach istnienia na rynku iPhone zastępuje znacznie więcej urządzeń. W dużym stopniu przyczynił się do tego rozwój oprogramowania. W App Store znajduje się obecnie półtora miliona aplikacji, które sprawiają, że po ich zainstalowaniu iPhone zyskuje nowe funkcje. Nie należy zapominać także o rozwoju samego sprzętu. Czym byłby dziś iPhone bez anteny GPS, łączności 4G LTE czy wydajnych procesorów i koprocesorów. Te ostatnie są szczególnie ważne, gdy rozważamy temat iPhone’a jako urządzenia fitnessowego, bo o tym jest ten tekst.
Prowadząc samemu podcast Diabelskie Ustrojstwa, a także współtworząc dwa inne, staram się uczyć nie tylko na własnych błędach - a tych popełniam wciąż dużo (o czym z resztą sami wiecie) - ale także czerpać doświadczenie i inspirację od innych podcasterów, zarówno tych polskich, jak i zagranicznych. Jednym chyba z bardziej znanych podcasterów ze sceny "jabłkowej" jest były wieloletni redaktor naczelny magazynu Macworld Jason Snell.
Moi stali czytelnicy jeszcze z bloga mackozer.pl z pewnością wiedzą, że od pierwszego dnia jestem wielkim fanem Wunderlist. Korzystam z tego programu dosłownie od pierwszego dnia, kiedy młody berliński startuo 6Wunderkinder udostępnił go użytkownikom. Wunderlist to rozbudowany manager list. Pozwala na tworzenie wielu różnego rodzaju list, nie koniecznie tylko zakupów czy zadań. Można w nim tworzyć właściwie dowolne listy, jakie tylko sobie wymyślimy. Z drugiej jednak strony to przede wszystkim świetny manager zadań, pozwalający na udostępnianie list innym, przydzielanie zadań, a także dodawanie notatek i mini list do konkretnego zadania. Korzystam z niego zarówno na Maku, iPhone oraz iPadzie, a od czasu do czasu, także na urządzeniach z Androidem. Dostępny jest on na niemal każdą platformę oraz w wersji web. Czyni go to naprawdę uniwersalnym narzędziem. W Wunderlist tworzę m.in. listę tematów newsów (czyli wiadomości agencyjnych), jakie publikuję na MyApple, listę aplikacji i usług do przetestowania i zrecenzowania. Zapisuję w nim sobie czasem ciekawe artykuły do przeczytania, a także listy rzeczy do zabrania na różnego rodzaju wyjazdy (np. na Macworld do San Francisco). Wunderlist już za moment doczeka się nowej wersji dla OS X, iOS, Androida i Web. Interfejs programu został wyraźnie odświeżony - to dobrze, bo trochę już odstawał od iOS 7, a i także od interfejsu OS X Yosemite. Dla mnie osobiście najważniejsze jest jednak to, by "sześć cudownych dzieci" rozwijało dalej backend czyli zasoby sieciowe usługi, a przede wszystkim serwery. Kiedyś były z tym spore problemy. Ostatnio jest na szczęście lepiej (pukam w niemalowane, by nie zapeszyć). Wunderlist dla iOS w App Store za darmo: Pobierz z App Store Wunderlist dla Mac w Mac App Store za darmo: Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
Apple to firma słynąca ze swoich produktów, zarówno pod względem ich jakości (ma ona tutaj ogromną rzeszę zwolenników, ale i niemałą grupę wrogów - internetowych "haterów"), jak i wzornictwa. Jej wieloletniemu charyzmatycznemu liderowi - Steve'owi Jobsowi - towarzyszył przez lata stojący w cieniu angielski geniusz - Jonathan Ive. To właśnie jemu poświęcona jest najnowsza książka innego znanego w środowisku fanów Apple Anglika, mieszkającego od lat w San Francisco - niemal "rzut beretem" od siedziby Apple - Leandera Kahneya, dziennikarza, twórcy serwisu Cult Of Mac i autora innych kilku innych poczytnych książek (m.in. „Być jak Steve Jobs” czy niewydana w Polsce książka „The Cult Of Mac” ).
2 kwietnia na półki polskich księgarń trafi wydana nakładem Insignis Media pierwsza szczegółowa biografia Jony’ego Ive’a – głównego projektanta Apple, najbliższego współpracownika Steve’a Jobsa, obecnie wiceprezesa ds. wzornictwa przemysłowego Apple Inc. Cyfrowa wersja tego wydawnictwa pojawi się 9 kwietnia.