Wyciekające informacje to dla Apple chleb powszedni od lat. Firma boryka się głównie z nieszczelnymi zabezpieczeniami informacji znajdujących się w posiadaniu chińskich podwykonawców. Czasem, tak jak to było w przypadku iPhone'a 4, winą jest roztargnienie lub „promile” we krwi pracownika Apple. Tego lata jednak wszystkie informacje na temat nowych urządzeń Apple podało fanom na talerzu.

Pierwszą ogromną dawką informacji o nowych produktach było firmware głośnika HomePod, będące nieznacznie zmodyfikowanym systemem iOS 11 (HomePod ma być iPhone'em bez ekranu). To tam znalazły się m.in. grafiki przedstawiające iPhone'a X, informacje na temat skanera twarzy (także te, że będzie on działał wtedy, kiedy iPhone X będzie leżał poziomo), nowych funkcji aparatu (SmartCam), a także informacje o Apple TV 4K ze wsparciem dla HDR10 i Dolby Vision.

Przez kilka tygodni po udostępnieniu tego oprogramowania deweloperzy i hakerzy, tacy jak Steven Troughton-Smith (znany dobrze w społeczności jailbreak, to on m.in. złamał oprogramowanie iPoda nano 6 gen i Apple TV 2 instalując na tych urządzeniach swoje aplikacje) czy Guilherme Rambo, niemal jak cyfrowi archeolodzy przekopywali pliki oraz sam kod, odkrywając co rusz kolejne rewelacje na temat nowych urządzeń.

Jakby tego było mało, w minioną sobotę, a więc niemal „za pięć dwunasta”, w sieci pojawił się link do wersji Golden Master iOS 11, w której zawarto niemal wszystkie, brakujące dotąd informacje o nowych urządzeniach. Apple szybko przestało podpisywać to oprogramowanie, ale to akurat nie miało znaczenia. Mleko się rozlało. Informacje tajne stały się jawne. Tym razem jednak było to intencjonalne działanie jednego z pracowników Apple, którego firma prawdopodobnie intensywnie stara się teraz namierzyć. Zdaniem dobrze poinformowanego Johna Grubera, linki do wersji Golden Master iOS 11 przesłał serwisom 9To5Mac i MacRumors właśnie pracownik Apple. Informacje te potwierdziło także BBC. Co gorsza, osoba, która udostępniła linki do iOS 11 Golden Master, wiedziała co robi. Musiała być świadoma tego, że wraz z samym oprogramowaniem udostępnia ogromną ilość tajnych informacji na temat nowych urządzeń. To z kolei może oznaczać, że tą osobą jest sfrustrowany pracownik, który w ten sposób mógł chcieć odegrać się na firmie, a przynajmniej na swoich przełożonych.

Niezależnie od tego, czy Apple samo, w trochę nieprzemyślany sposób, udostępniło informacje na temat nowych urządzeń (w firmware głośnika HomePod), czy zrobił to sfrustrowany pracownik, w obu przypadkach źródłem wycieku jest sama firma. Problem leży więc przede wszystkim w samym Apple w Cupertino.