Niedzielny gracz - tak pewnie można by mnie określić, bo przecież gram głównie na iPhonie, iPadzie, a od listopada niemal wyłącznie na Apple TV. Czy zatem taki niedzielny gracz może wyrazić opinię o czymś takim jak kontroler gier? Moja narcystyczna natura podpowiada mi, że jak najbardziej.

Przemawiają za tym dwa fakty. Od kilku miesięcy gram zdecydowanie częściej, nie tylko za sprawą nowej przystawki telewizyjnej od Apple, ale także rzeczonego kontrolera, który używany jest nie tylko przeze mnie. W domu mam jeszcze jednego zapalonego gracza, łupiącego przede wszystkim we wszystkie gry Star Wars dostępne w aplikacji Disney Infinity 3.0, w Raymana i kilka innych tytułów. Gamepad Steelseries Stratus XL stał się więc ważnym elementem w zestawie z iPhonem, iPadem i Apple TV.

Steelseries Stratus XL

Stratus XL jest wersją rozwojową pierwszego gamepada marki Steelseries dla urządzeń mobilnych Apple. Podobnie więc Stratus XL powstał przede wszystkim z myślą o iPhone'ach, iPadach. Po podłączeniu przez Bluetooth pozwala na wygodną zabawę w różnych grach go obsługujących. Od momentu, w którym pojawił się w naszym domu jeden z iPhone'ów zamienił się w miniaturową konsolę. Gra uruchomiona na iPhonie obsługiwana za pomocą Stratusa XL wyświetlana była na ekranie telewizora za pośrednictwem Apple TV trzeciej generacji. Od listopada kontroler sparowany jest niemal wyłącznie z Apple TV - choć oficjalnie nie jest przeznaczony dla tego urządzenia (Apple TV czwartej generacji nie jest wymienione na liście urządzeń, które wspiera). Steelseries wypuściło jego wersję o nazwie Nimbus, dedykowaną dla tej przystawki telewizyjnej. Nie miałem jeszcze okazji jej testować, ale najbardziej wyraźną jest zmiana przycisku pauzy na przycisk menu. W przypadku Stratusa XL przycisk pauzy działa dokładnie tak, jak klawisz menu na pilocie Apple TV.

Wygląd zewnętrzny

Nie ukrywam, żę Stratus XL to pierwszy gamepad, w mojej kolekcji - oczywiście nie oznacza to jednak, że nie miałem wcześniej do czynienia z tego typu akcesoriami. Na moje oko wzorowany jest on na kontrolerze, w jaki wyposażona jest konsola Xbox. Urządzenie ma podobne gabaryty, kształt, układ klawiszy A, B i X, Y oraz dwa miniaturowe drążki sterowe obsługiwane kciukiem. W ich wypadku zmieniono położenie lewego względem pada sterowania kierunkami (zastosowano więc układ taki jak w gamepadzie Sony Playstation).

Steelseries Stratus XL

Do dyspozycji gracza są także cztery przyciski umieszczone pod palcami wskazującymi lewej i prawej dłoni (L1 i L2, oraz R1 i R 2). Na górnej krawędzi umieszczono także dwa niewielkie przyciski, z których jeden pozwala na sparowanie kontrolera z urządzeniem, a drugi aktywuje ledowy wskaźnik poziomu energii w bateriach.

Steelseries Stratus XL

Kontroler dobrze leży w dłoni, wszystkie klawisze i drążki umieszczone są pod palcami, dzięki czemu obsługuje się go wygodnie. Kilka godzin grania nie powoduje u mnie większego zmęczenia dłoni, od tego jaki wywołuje kilka godzin pisania na klawiaturze komputera. Korpus wykonany jest z twardego plastiku o matowym wykończeniu.

Zasilanie

Steelseries Stratus XL zasilany jest dwoma bateriami typu AA, czyli standardowymi paluszkami. Dwie markowe baterie alkaiczne wystarczają w naszym przypadku na kilka tygodni zabawy. Miejsce na baterie znajduje się na spodniej stronie urządzenia, tak jak jego włącznik. Pod bateriami ukryty jest także serwisowy port micro USB.

Steelseries Stratus XL

Praktyka

Przez ostatnie miesiące Stratus XL wykorzystywany był bardzo intensywnie, wielokrotnie też lądował na podłodze - pomimo tego nie ma na nim właściwie żadnych poważnych śladów użytkowania. Obudowa wytrzymała nie tylko liczne zderzenia z podłogą, była także odporna na wszelkiej maści zarysowania, jakie przy intensywnym użytkowaniu mogły powstać. Niepotrzebnie obawiałem się też o nadruk liter na przyciskach A,B i X, Y. Po niemal pół roku użytkowania nie ma na nich żadnego śladu przetarcia.

Jedyne co wymaga stosunkowo częstego przedmuchania powietrzem to najbardziej intensywnie wykorzystywany w grach przycisk A, któremu czasem zdarzy się nie odskoczyć do końca po zdjęciu z niego palca. Na szczęście nie pozostaje on wciśnięty na stałe.

Miniaturowe analogowe joysticki nie wymagają specjalnie wielkiej siły by je przesunąć, nie przesuwają się jednak pod wpływem samego ciężaru położonego na nich kciuka. Nie ma też problemu z ich powrotem do pozycji neutralnej. Nie zauważyłem też jakichkolwiek problemów z przyciskami L1,L2, R1 i R2. I choć poddają się trochę pod samy palcem wskazującym, to jednak należy je wcisnąć by uzyskać odpowiedni efekt.

NIe miałem żadnych problemów z grami, które pozwalają na sterowanie za pomocą zewnętrznego gamepada. Przeciwnie, wiele z nich, które wydawały mi się za trudne lub irytujące, kiedy grałem w nie używając kontrolerów ekranowych. Niektóre tytuły niemal odkryłem na nowo, a mój syn, który wcześniej często prosił mnie o pomoc w pewnych grach, samodzielnie je ukończył (np. naszą ulubioną Oceanhorn).

Poza wspomnianym już nie do końca odskakującym przyciskiem (po niemal pół roku intensywnego używania) wspomnę tylko o jednej wadzie tego urządzenia. Zdarza mu się dość często zawieszać. Połączenie Bluetooth nie zostaje zerwane, ale gra przestaje reagować na działania gamepada. Problem rozwiązuje jego wyłączenie i ponowne włączenie. Tego typu sytuacje zdarzają się co kilka dni, kiedy na gry poświęcamy z synem kilka godzin dziennie.

SteelSeries Stratus XL można kupić w cenie około 240 zł i moim zdaniem to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze, pod warunkiem, że gracie w gry na iPhonie, iPadzie i Apple TV czwartej generacji.