Czytam w sieci artykuły z krzyczącymi tytułami, że większy smartfon znaczy lepszy, do czego starają się przekonać nas głównie producenci urządzeń z systemem Android, ale także Windows czy nawet BlackBerry (model Z30). Tymczasem mam wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie.
Kalendarz to koń pociągowy wśród aplikacji, bez którego wielu nie byłoby w stanie sobie poradzić. Będąc osobą dość roztrzepaną staram się notować w kalendarzu wszystkie spotkania i wydarzenia, tak by po prostu o nich nie zapomnieć. Istotną cechą każdego programu tego typu jest jego wygląd. Stąd też podobnie jak to ma miejsce w przypadku aplikacji pogodowych, twórcy tych programów próbują stworzyć aplikację, która będzie wygodniejsza i ładniejsza od pozostałych. Bez wątpienia zarówno ładnym jak i wygodnym jest program Peek Calendar dla iPhone'a. Aplikacja zwraca uwagę kolorowym interfejsem. W domyślnym temacie kolorystycznym (dostępne są dwa), bieżący dzień zaznaczony jest na pomarańczowo, a bieżący miesiąc na niebiesko. Przyszłe miesiące oznaczone są na zielono. Przeszłość, zarówno dni jak i miesiące oznaczone są na ciemno szaro. Dostępny jest też drugi temat kolorystyczny. Peek Calendar łączy w sobie zarówno widok tygodniowy, obejmujący najbliższe dni, jak i miesięczny. Muszę przyznać, że takie połączenie widoku dziennego z miesięczny, bardzo mi się podoba i jest bardzo wygodne. Jeśli do jakiegoś dnia z bieżącego tygodnia przypisane jest wydarzenie, oznaczony jest on punktem przy prawej krawędzi ekranu. W przypadku późniejszych dni (ale także tych z przeszłości) wydarzenia przedstawiane są w postaci słupka (czym więcej wydarzeń danego dnia, tym wyższy słupek). Stuknięcie palcem w wybrany dzień odsłania prostą listę wydarzeń. Aby podejrzeć czas trwania i miejsce wybranego z nich wystarczy przesunąć po nim palcem z lewej na prawą stronę. Stuknięcie palcem w wybrane wydarzenie odsłania szczegółowy podgląd, w którym możemy ustawić czas, w jakim Peek Calendar ma nam o nim przypomnieć, miejsce, a także powtarzalność wydarzenia. Możemy też zmienić czas trwania wydarzenia. Wystarczy przytrzymać palec w odpowiednim miejscu, a program przełączy się na rodzaj suwaka, pozwalającego na ustawienie czasu trwania wydarzenia. Aby dodać nowe wydarzenie wystarczy przytrzymać przez pół sekundy palec na wybranym dniu. Peek Calendar zawiera także rodzaj zestaw "złotych myśli", porad dla użytkownika szukającego np. inspiracji. Są to porady w stylu "rób to co kochasz", czy "pij więcej wody". Aby wyświetlić tego typu poradę wystarczy potrząsnąć telefonem. Peek Calendar to kolejna z propozycji dla osób szukających alternatywy dla systemowego kalendarza. Peek Calendar oferuje przede wszystkim ciekawy, a przede wszystkim bardzo ładny wygląd i interfejs użytkownika. Osobiście brakuje mi w nim prostej informacji pogodowej - funkcji, która pojawia się coraz częściej w aplikacjach tego typu. W widoku tygodniowym taka informacja w postaci choćby temperatury i ikony przedstawiającej zachmurzenie i opady zmieściła by się bez problemu. Na zdecydowany plus odnotować trzeba pełne tłumaczenie programu na język polski. Peek Calendar dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Kilka dni temu w polskich kinach zagościł film Spike'a Jonze'a "Ona". Pokazuje nam historię mężczyzny, Theodore'a Twombly, który nie potrafiąc poradzić sobie z samotnością po rozstaniu z kobietą znajduje na nią lekarstwo w postaci nowoczesnej technologii, z którą my jeszcze w 2014 r. nie mamy do czynienia. Theodore nawiązuje bowiem kontakt z systemem bardzo podobnym do Siri, jednak dużo bardziej zaawansowanym. System ten posiada charakter, wiedzę, jest towarzyski i... jest kobietą, z którą Theodore nawiązuje więź, jak z normalnym człowiekiem.
Współczesna komunikacja w sieci to nie tylko przekaz czysto tekstowy, to także zdjęcia czy grafiki. Te ostatnie od lat można z łatwością tworzyć za pomocą dziesiątek aplikacji dla iPhone'a i iPada. Mam wrażenie, że właśnie premiera iPada spowodowała ich wysyp. Od programów do tworzenia plakatów, bo aplikacje pozwalające na umieszczenie tekstu w gotowym szablonie i wrzucenie go do serwisów społecznościowych. To ostatnie potrafi całkiem zgrabna aplikacja dla iPhone'a i iPada o nazwie Notegraphy. Notegraphy pozwala właśnie na umieszczenie tekstu w jednej z kilkunastu dostępnych grafik. Działanie programu jest proste. W pierwszym kroku wpisujemy lub wklejamy tekst. Może to być zarówno jedno zdanie, jak i coś dłuższego. W drugim wybieramy jeden z kilkunastu szablonów. Każdy z nich dostępny jest w trzech różnych wersjach kolorystycznych lub z różnymi elementami składowymi głównej grafiki. Ostatni krok to publikacja naszej grafiki z tezą lub konkretnym przekazem. Do wyboru mamy kilka popularnych serwisów społecznościowych. Co więcej Netography to także serwis społecznościowy, w którym możemy publikować nasze "dzieła". Program działa identycznie zarówno na iPhone jak i iPadzie. Znalazłem w kolekcji kilka ciekawych szablonów, które akurat pasowały do stworzonego przeze mnie przekazu. Niestety program ma kilka wad, które mnie osobiście trochę irytują. Nie ma na przykład możliwości zmiany wielkości liter, tak by napis układał się dokładnie tak, jak chcemy. Pod tym względem program jest niestety trochę ograniczony. Notegraphy dla iPhone'a i iPada dostępne jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wspominałem wczoraj o programie Weathercube dla iPhone'a i iPad a przy okazji jego aktualizacji. Aplikacja ta posiada bardzo oryginalny interfejs imitujące kostkę, którą można obracać zarówno jak składające się na nią niektóre klocki, przedstawiające dane na temat warunków pogodowych. Twórcy CalCube, firma Appsuperb, wydali ostatnio bliźniaczą aplikację o nazwie CalCube. Tym razem na kostce znalazł się kalendarz. Zasada obsługi interfejsu użytkownika w tym programie jest bardzo podobna do wspomnianej już aplikacji pogodowej. Domyślny widok, to widok tygodniowy. Tygodnie są oczywiście ponumerowane (licząc od początku roku). Obracając kostkę w prawo lub lewo przechodzimy do przyszłych lub poprzednich tygodni. Obrót kostki w dół odsłania widok kalendarza rocznego. Obrót w górę odsłania wyszukiwarkę konkretnych wydarzeń zapisanych w kalendarzu. Nowe wydarzenie dodać można stukając w wybrany dzień w widoku tygodniowym lub rozsuwając dwoma palcami kalendarz na lewo i prawo. Tutaj, jak w każdym kalendarzu możemy wpisać tytuł wydarzenia, ustalić datę, godzinę, wybrać właściwy kalendarz (CalCube synchronizuje się z systemowymi kalendarzami), a po stuknięciu w "More options" możemy wybrać dodatkowe ustawienia (wydarzenie całodzienne i trwające dłużej niż jeden dzień lub domyślną godzinę, miejsce itp. ). Z tego co widzę, to twórcy programu skupili się na prostym i szybkim dodawaniu zadań (bez skupiania się na szczegółach) według ustalonego przy pierwszym uruchomieniu programu schematu. W każdej chwili możemy stuknąć w wybrane wydarzenie i dodać brakujące informacje. Wspomnieć wypada, że program podaje też prognozę pogody na najbliższe dni. Nie jest to co prawda nic specjalnie nowego. Tego typu informacje pogodowe serwuje już przynajmniej kilka aplikacji kalendarzy dla iPhone'a i iPada. Stuknięcie w nagłówek z nazwą wybranego dnia i informacją pogodową wyświetla albo panel dodawania nowego wydarzenia, albo listę tych już przypisanych do wybranej daty. Podobnie jak Weathercube, tak i CalCube udostępnia kilka różnych tematów kolorystycznych, jeśli ten domyślny, biały, nie specjalnie nam pasuje. To, czego mi osobiście brakuje w CalCube to widoku listy wszystkich zbliżających się wydarzeń. Tak jak w WeatherCube jest widok prognozy godzinowej , tak w CalCube przydałaby się lista wszystkich nadchodzących wydarzeń ułożona chronologicznie. Przydałoby się to bardziej niż wyszukiwarka. Chętnie zobaczyłbym też w programie widok samego wydarzenia. Teraz, by je podejrzeć właściwie wchodzę od razu w jego edycję, a dodatkowe informacje (jak na przykład dzień zakończenia, szczegóły miejsca) ukryte są w osobny, widoku ustawień. Przydałoby się coś na kształt karty wydarzenia, w której zebrane byłyby wszystkie informacje. Aplikacja CalCube dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Dwa tygodnie temu opisywałem na MyApple zewnętrzną baterię Ultra'Go mini firmy Calibre (recenzję znajdziecie TUTAJ). Cechuje się ona bardzo dobrym wzornictwem. Aluminiowa obudowa przypomina do złudzenia MacBooka Pro. W ubiegłym miesiącu firm Calibre zaprezentowała też jej mniejszą wersję - Ultra'Go nano. Ultra'Go nano cechuje się podobnym wzornictwem jak Ultra'Go mini. Obudowa wykonana jest z anodyzowanego aluminium. Do testów trafiła do mnie wersja czarna tego urządzenia. Jest ono jednak znacząco mniejsze od wersji mini. Zrezygnowano także z klapki osłaniającej gniazda USB. Są one teraz wyprowadzone bezpośrednio na krótszym boku baterii. Na jej górnej powierzchni, obok logo Calibre znalazło się miejsce dla diody LED informującej o ładowaniu samej baterii lub podłączonego do niej urządzenia. Tak, jak Ultra'Go mini, tak i Ultra'Go nano posiada wbudowany mechanizm wibracji, informujący o stopniu naładowania baterii. Cztery wibracje oznaczają pełne naładowanie (100%). Odpowiednio trzy wibracje to 75%, dwie to 50%, a jedna to 25% naładowania. W przypadku Ultra'Go nano jest on aktywowany przy każdorazowym podłączeniu baterii do ładowania lub ładowanego urządzenia do baterii. Z jednej strony jest to dość oryginalne rozwiązanie, które mi osobiście bardzo się podoba i które pozwala na pozbycie się dodatkowych diod LED. Z drugiej jednak sprawdzenie stanu ładowania wymaga trochę więcej zachodu. Musimy podłączyć kabelek by aktywować mechanizm wibracji. Calibre Ultra'Go nano posiada pojemność 2500 mAh, co wystarcza do naładowania baterii w iPhone 5S od 1 do około 85 procent lub pełne naładowanie iPhone'a 4S. W przypadku zarówno większej jak i mniejszej baterii Ultra'Go w zestawie znalazł się kabel micro USB oraz woreczek z przegrodą (tak, by kabel nie rysował obudowy baterii). Więcej o produktach firmy Calibre dowiecie się TUTAJ.Obserwuj @mackozer
O Weathercube pisałem dwukrotnie jeszcze na MacKozer.pl. Była to i jest moim zdaniem jedna z ładniejszych aplikacji pogodowych, jakie powstały na platformę iOS. Pewnie, że pod względem funkcjonalności większość z nich oferuje właściwie to samo. Różnice to zwykle jakieś dodatkowe funkcje i sposób podania samej prognozy. Weathercube zwłaszcza pod tym ostatnim względem jest programem bardzo oryginalnym. Przypominam o nim tutaj przede wszystkim dlatego, że został właśnie zaktualizowany do wersji zgodnej z iOS7, zyskując przy tym kilka dodatkowych funkcji. Cały interfejs aplikacji przypomina kostkę, złożoną z mniejszych klocków. Każdy z jej boków to osobne informacje. Główny widok to informacje o bieżących warunkach pogodowych. Program w prosty sposób wyświetla aktualny stan zachmurzenia, temperaturę, siłę i kierunek wiatru, wielkość opadów, procent wilgotności i zamglenia. Nowością w stosunku do poprzednich wersji jest płaski interfejs i kolorystyka bardziej pasująca do iOS 7 oraz integracja Weathercube z nowym kalendarzem dla iOS o nazwie CalCube i pojawienie się osobnego panelu z informacją o ewentualnych spotkaniach danego dnia. Przesuwając kostkę w lewo lub prawo otrzymamy prognozę na następne dni. Przesunięcie kostki w górę odsłania godzinową prognozę pogody dla wybranego dnia. Ruch w przeciwnym kierunku odsłania prostą prognozę na najbliższe dni, przedstawioną domyślnie w postaci ikon słoneczek lub chmurek. Stuknięcie w wybrany dzień przekręca dany klocek odsłaniając bardziej szczegółowe informacje. W podobny sposób zbudowany jest główny widok. Każda przedstawiona tam informacja to jakby osobny klocek, który także możemy obracać odsłaniając np. wartość temperatury rano, popołudniu i wieczorem. W ten sam sposób przekręcając znajdujący się na górze w głównym widoku panel miejsca możemy zmieniać lokalizację, dla której podawana jest informacja o pogodzie. W każdej chwili możemy podzielić się informacją o pogodzie ze znajomymi na Facebooku i Twitterze. Wystarczy rozsunąć kostkę na boki (gestem odsuwania palców). Rozsunięcie kostki w górę i w doł odsłania ustawienia programu. Weathercube oferuje także kilka tematów kolorystycznych, jeśli domyślny niebieski nie przypadnie nam do gustu. Program Weathercube dla iPhone'a i iPada dostępny jest przez jakiś czas za darmo (z okazji premiery CalCube). Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Kilka dni temu w App Store pojawiła się szeroko komentowana aplikacja zespołu Radiohead pod tytułem PolyFauna. Premiera PolyFauny była szeroko komentowana, osobiście jednak nie podzielam zachwytów nad tego typu tworami. PolyFauna to coś na kształt gry, a raczej generowanego na poczekaniu świata, w którym poruszamy się i który w jakimś stopniu kreujemy poruszając palcem po ekranie iPhone'a czy iPada. Urządzenia te mają być naszym oknem do tego dziwnego i zdecydowanie mrocznego świata. Sterowanie w nim odbywa się za pomocą żyroskopu i akcelerometru. Aby rozejrzeć się musimy faktycznie obrócić się wraz z iPhonem. Co zobaczymy? Ciemne światy stworzone z pikseli z dziwnymi bezlistnymi drzewami, cyfrowy deszcz czy słońce. Jedyne więcej co możemy zrobić to podążać za czerwoną kropką. Zetknięcie się z nią przenosi nas do kolejnego, równie dziwnego i w sumie pustego świata. Hejterzy napiszą, że to kolejna bezużyteczna aplikacja. Tym razem będą mieli rację. Mam wrażenie, że ani Radiohead, ani wcześniej Bjork nie specjalnie wykorzystali możliwości interakcji w taki sposób, by fani ich muzyki mogli cieszyć się czymś naprawdę ciekawym i nowatorskim. Nie jestem fanem Radiohead, stąd dość szybko znudziły mnie widoki tego mrocznego świata pikseli. Czas prawdziwej interakcji świata gier i muzyki chyba jeszcze nie nadszedł. No chyba, że wszystko co w tym temacie można powiedzieć to pinball Slayera i AC/DC dla iPhone'a i iPada. PolyFauna dla iPhone'a i iPada w App Store. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Z prostymi grami dla iPhone'a jest trochę tak jak z aparatem fotograficznym w iPhonie. Mówi się, że najlepszy aparat jest ten, który właśnie mamy pod ręką, kiedy chcemy zrobić zdjęcie. Podobnie jest z grami. Najlepsze są te, które pozwolą nam zabić nudę i zrelaksować się w niemal każdym miejscu i sytuacji, np. gdy mamy tylko kilka minut. Wtedy moim zdaniem sprawdzają się najlepiej proste gry, zarówno te zręcznościowe jak FlappyBird, albo gry logiczne. Tutaj najnowszą pozycją godną uwagi jest prosta gra logiczna dla iPhone'a i iPada o nazwie Threes!.
Drony nie są już specjalnie nową bronią w arsenale wielu państw, szczególnie armii USA. Wykorzystywane są szczególnie w rejonach zapalnych, zwłaszcza na obszarze państw, na terenie których działają terroryści czy generalnie siły powiązane w różny sposób z Al Kaidą. W tych rejonach łatwiej jest wysłać bezzałogowego drona, który przeprowadzi nieoczekiwany atak i precyzyjnie unieszkodliwi terrorystów. Kwestia dyskusyjną jest to, czy zawsze są to terroryści. Wojna przeciwko fundamentalistom islamskim bierze czasem na cel także Bogu ducha winnych cywilów, których pechem i jedyną winą jest to, że urodzili się tam, gdzie działają fundamentaliści. Sprawa jest na tyle skomplikowana, że nie podejmuję się oceny tej sytuacji. Teraz jednak za sprawą aplikacji Metadata+ mogę śledzić na bieżąco ataki dronów. Program wyświetla informacje o ataku w postaci prostych komunikatów, przypominających wiadomości iMessage czy sms-y. Dowiemy się z nich co lub kto był celem ataku oraz jakie były jego skutki i ewentualne ofiary. Każdy z ataków zaznaczony jest też na mapie. Jak widać amerykańskie drony operują przede wszystkim w Jemenie. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić, czy przekazywane do programu informacje są prawdziwe. Jeśli tak, to niestety nie nastrajają one optymizmem, głównie ze względu na pojawiające się co rusz wzmianki o ofiarach wśród ludności cywilnej. Z drugiej strony moje wątpliwości budzi to, że program informuje niemal wyłącznie o ofiarach cywilnych. Mam wrażenie, że jest to aplikacja stworzona z pewną tezą, która ma udowodnić, że wykorzystywanie dronów jest z gruntu złe. Mam na ten temat odmienne zdanie. Dane, z których program korzysta pochodzą od brytyjskiej organizacji non profit The Bureau of Investigative Journalism. Program wspiera też powiadomienia. Jeśli jakiś amerykański dron gdzieś zaatakuje, otrzymamy stosowne powiadomienie. Wspomnieć jeszcze wypada, że program zgłaszany był pod nazwą Drones+, jednak wielokrotnie był odrzucany z niejasnych przyczyn. Tym razem się udało zmylić czujność Apple (do App Store została zgłoszona aplikacja agregująca pewne dane, jednak bez samych danych, które zaczęły do niej płynąć już po pojawieniu się jej w App Store). Oznacza to, że program może zniknąć z App Store w niemal każdej chwili. Aplikacja Metadata+ dla iPhone'a dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Nie pamiętam co prawda sytuacji bym zostawił swojego iPhone'a lub zapomniał. Właściwie zawsze wiem co się z nim dzieje i co jest lub co było na nim uruchomione. Pracuję jednak w domu, nie ma kto mi więc mojego iPhone'a podprowadzić, czy korzystać z niego pod moją nieobecność. To do takich użytkowników, którzy nie są pewni, czy ich iPhone nie ma czasem drugiego życia skierowany jest program Catchr.
Statystyki Google Analytics to chyba jedna z usług, którą zna każdy, kto prowadzi swoją stronę internetową, bloga czy większy serwis. Aplikacje dające dostęp do gromadzonych przez Google Analytics danych zaczęły się pojawiać niemal natychmiast po otwarciu App Store. Ja przynajmniej korzystam z nich już tak długo. Są w tej kategorii programy, prostsze, wyświetlające tylko podstawowe informacje, i te, które serwują masę danych zbieranych przez tę usługę. Do tej drugiej kategorii należy zdecydowanie Quicklytics dla iPhone'a i iPada. W głównym widoku program wyświetla wykresy prezentujące aktualną liczbę wizyt, odsłony strony, współczynnik odrzuceń, liczbę nowych wizyt itp. dane. Przytrzymanie palca na największym wykresie wyświetla go w trybie pełnoekranowym. Stuknięcie w inne wykresy wyświetla menu poszczególnych kategorii danych, jak informacje o miejscach, z których nasze strony są odwiedzane, języku, unikalnych użytkownikach, dane o stosunku nowych i powracających użytkowników, zasięgu i czasu odwiedzin. Tak jak w Google Analytics w wersji webowej możemy podejrzeć także informacje o przeglądarkach, systemach operacyjnych, gamie kolorów i rozdzielczości ekranu, urządzeniach mobilnych, a także źródłach, najczęściej odwiedzanych stronach czy konwersji. Dane możemy właściwie dowolnie filtrować (włącznie z ustalaniem zakresu czasu), tak by program wyświetlał dokładnie to, co potrzebujemy. Najnowsza wersja zyskała przydatną funkcję podglądu na żywo liczby odwiedzających naszą stronę. Wystarczy w główny, widoku stuknąć w ikonę zegara znajdującą się w w prawym górnym rogu ekranu. Quicklytics dla iPhone'a i iPada dostępne je st w App Store w cenie 8,99 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Badland to jedna z ładniejszych gier, które - jak to określam - wydzielają woń zgniłych liści i wilgotnej ziemi (lub po prostu zalatują cmentarzem).
Interaktywny podręcznik fotografii dla początkujących z iPada trafia na iPhone'a. Pisałem niedawno o bardzo fajnej aplikacji dla iPada do nauki podstaw fotografii. Mowa o Great Photo App. Program serwował nie tylko suchą wiedzę ilustrowana prostymi zdjęciami ale i interaktywne demonstracje poszczególnych tematów, jak na przykład głębię ostrości, punkt ostrzenia, czas ekspozycji czy czułość. Przypominam o tej aplikacji m.in. dlatego, że doczekała się ona zupełnie nowej wersji uniwersalnej dla iPhone'a i iPada wzbogaconej dodatkowo o nową lekcję na temat podstaw oświetlenia. Sam program został także wyraźnie odchudzony. Teraz lekcje na poszczególne tematy pobiera się z sieci bezpośrednio w programie. Nie trzeba więc instalować całego materiału. Niektóre z lekcji dostępne są teraz za dodatkową opłatą. Z tego co widzę są to jednak paczki informacji rozszerzających podstawową wiedzę na dany temat. Tak jak w poprzedniej wersji (która z tego co widzę została wycofana z App Store) tak i tutaj każda z lekcji składa się z czystej wiedzy zawartej w tekście i zdjęciach oraz interaktywnych ćwiczeniach. Niektóre z nich musimy niejako "zaliczyć" aby przejść do następnych tematów. Program dostępny jest oczywiście w wersji angielskiej. Aplikacja The Great Photo App dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. Pobierz z App StoreMam dla Was cztery kody (w postaci tokenów do automatycznej realizacji), które rozdam jeszcze dzisiaj (a więc do północy 10 lutego) na Twitterze Kody zostały już rozdane. Obserwuj @mackozer
Płatne aplikacje Reeder i Unread mają silnego konkurenta i do tego dostępnego za darmo. O Ziner dla iPhone'a i iPada usłyszałem pierwszy jakoś rok temu. Zanim jednak udało mi się zrecenzować ten program Google zamknęło swoją usługę Reader, a program przestał funkcjonować, choć pozostał w App Store. Nie było więc już po co o nim pisać. Na szczęście jednak dla nas użytkowników, jego autor właśnie go zaktualizował do wersji 2.0. Ziner korzysta teraz z Feedly i dostępny jest za darmo. Program korzysta z funkcji systemu iOS 7 i podobnie jak inne tego typu programy może synchronizować się z Feedly w tle. Program posiada bardzo ładną i czytelną szatę graficzną. Na iPhone wiadomości wyświetlane są w postaci listy krótkich zajawek złożonych z tekstu i grafiki. Na iPadzie program udostępnia dwie formy wyświetlania zawartości wybranego kanału RSS czy folderu. Standardowo zajawki artykułów prezentowane są w formie przypominającej gazetę lub aplikację Zite. Dostępny jest jednak także widok listy, tak jak na iPhone. Nie za bardzo podoba mi się sposób w jaki wyświetlany jest panel z menu i listą subskrybowanych kanałów i folderów. Pojawia się on z lewej strony częściowo zasłaniając widok listy artykułów. Ziner posiada wbudowaną usługę Readability wyciągania treści artykułów z tych kanałów, które nie udostępniają ich pełnej treści. Program sam wykrywa, czy dany kanał zawiera pełne treści czy tylko fragmenty i automatycznie aktywuje usługę Readability. Nie działa ona jednak ze wszystkimi kanałami. Dodatkowo możemy oznaczyć wybrany artykuł gwiazdką (dodać do ulubionych) czy oznaczyć jako nieprzeczytany. Czytanym właśnie artykułem lub linkiem do niego można podzielić się poprzez e-mail serwisy społecznościowe, wysłać do jednej z usług "przeczytaj na później" (Readability, Instapaper, Pocket), a sam tekst wysłać np. do edytora Drafts. Pod tym względem Ziner nie ustępuje płatnemu Unread, który opisywałem TUTAJ. Ziner oferuje trzy tematy kolorystyczne: dzień (domyślny, biało szary), zachód słońca (żółty) i noc (ciemnoszary). Przełączanie pomiędzy nimi odbywa się w ustawieniach programu. Nie mam się też do czego przyczepić jeśli chodzi o widok artykułów. Tekst jest wyraźny, mamy też możliwość zmiany wielkości liter. Do wyboru mamy jednak tylko dwa kroje, szeryfowy i bezszeryfowy. Ziner obsługiwany jest za pomocą gestów. I tak nawigacja pomiędzy poszczególnymi artykułami polega na przesuwaniu palca w lewo lub w prawo ekranu. Wyjście z podglądu danego tekstu możliwe jest po dwukrotnym stuknięciu w ekran. Menu dostępne jest w widoku listy poprzez przesunięcie palca znad lewej krawędzi ekranu w prawą stronę. Ziner nie jest może wybitnym programem (jak mój ulubiony Reeder), moim zdaniem może jednak konkurować z niektórymi płatnymi aplikacjami. Na przykład z opisywanym przeze mnie niedawno Unread. Jeśli korzystacie z Feedly i szukacie darmowej alternatywy dla iOS dla oficjalnej aplikacji tej usługi to Ziner może być dokładnie tym czego szukacie. Szczerze polecam. Ziner dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
O erze Post-PC w sieci mówi się od około trzech lat, choć pierwszym wydarzeniem, które zwiastowało nadejście tego czasu była premiera iPada, a następnie wejście na rynek wielu tabletów z systemami Android i Windows Phone. Komputery przestały być dla wielu użytkowników koniecznym narzędziem, a ich potrzeby w pełni zastępuje iPad, czy inny tablet, a nawet smartphone. Innym czynnikiem wpływającym na spadającą liczbę sprzedanych komputerów jest, jak zauważa Michał Masłowski w 79 odcinku podcastu MacGadka, ich wolniejsze starzenie się. Różnica między komputerem z 2006 r. a 2010 r. była kolosalna, zaś między komputerem z 2010 r. a z 2014 r. nie aż tak ogromna.
Dwa lata temu odkryłem aplikację dla iPada, która na długo stała się moim podstawowym edytorem tekstu. Przetrwała na pierwszym miejscu do dzisiaj, co prawda exequo z Drafts, wydanego przez firmę Agile Tortoise. Mowa o programie tego samego autora, a mianowicie o Phraseology. Pisałem o niej w styczniu 2012 roku TUTAJ na MacKozer.pl. Co mnie wtedy urzekło w tej aplikacji i co mnie w niej urzeka do dzisiaj? To przede wszystkim bardzo wygodna funkcja statystyk dotyczących tekstu nie ograniczających się do podania liczby znaków i słów oraz bardzo przydatna funkcja przesuwania względem siebie poszczególnych paragrafów tekstu, bez potrzeby ich zaznaczania i wklejania. Dlaczego przypominam o tym programie po dwóch latach? Kilka dni temu został on zaktualizowany do nowej wersji 2.0 zgodnej jedynie z iOS 7. To dobry moment by przedstawić go tym z Was, którzy dotąd nie mieli jeszcze okazji go poznać. Zacznę zatem od początku. Phraseology jak na edytor tekstu oferuje bogactwo funkcji choć wyraźnie innych niż na przykład wspomniane Drafts tego samego autora. Moim zdaniem najważniejszą z nich jest wspomniane przesuwanie paragrafów. Przydaje się to zwłaszcza przy pracy z dłuższym tekstem, kiedy np. przerabiamy tekst przesuwając względem siebie pewne jego fragmenty. Wystarczy stuknąć w ikonę złożoną z trzech poziomych pasków, znajdującą się w bocznym menu by przejść do odpowiedniego widoku. Paragrafy możemy nie tylko przesuwać ale też kasować. Nowością względem poprzedniej wersji jest możliwość przesuwania względem siebie także pojedynczych zdań. Wystarczy w tym samym widoku stuknąć w zakładkę "sentences" w górnej belce. Odpada niekiedy dość żmudny proces kopiowania, wycinania i wklejania tekstu. Wspominałem, że Phraseology oferuje rozbudowane statystyki tekstu. Poza wspomnianym już licznikiem znaków i słów program podaje także ilość zdań w tekście, średnią ilość słów w zdaniu, czy średnią ilość sylab w słowie. Dodatkowo wyświetla listę poszczególnych słów ułożonych pod względem częstotliwości ich występowania, serwując przy tym podgląd poszczególnych zdań, w których występują. Tekst oceniany jest też według skali ocen Flescha, określającej czytelność i łatwość jego zrozumienia w języku angielskim. Pisząc tekst po polsku nie specjalnie się nam to przyda. Z drugiej strony rozbudowane statystyki czynią z Phraseology nie tylko edytorem tekstu, ale może przede wszystkim narzędzie jego kontroli. Nowością, której jednak mogą nie docenić użytkownicy tworzący teksty w innym języku niż angielski jest podkreślanie poszczególnych części mowy. Może się to przydać przy analizie tekstów w tym języku. Jest też oczywiście wsparcie dla formatowania w HTML za pomocą znaczników Makrdown, aby podejrzeć tekst sformatowany, należy stuknąć w ikonę "md" na bocznym pasku narzędziowym. Program wyposażony jest też w dodatkowy pasek z klawiszami sterowania kursorem, pozwalającymi na przesuwanie go o jeden znak, jedno słowo czy wiersz. Znajdziemy tam także klawisze cofnij i ponów oraz kilka znaków interpunkcyjnych. Domyślnym krojem pisma w programie jest American Typewriter, a wiec stylizowany na maszynę do pisania. Do wyboru jest jednak kilkanaście innych krojów. Wybór domyślnego kroju liter oraz jasnobrązowa kolorystyka interfejsu programu powodują, że całość sprawia wrażenie aplikacji może nie starej, ale w pewien sposób trochę staroświeckiej. Nie jest to jednak zarzut z mojej strony. Moim zdaniem program wygląda świetnie i jest bardzo przejrzysty. Czytelny jest też sam tekst wyświetlony przy użyciu wspomnianego już kroju. Phraseology wspiera iCloud i Dropboksa, gdzie tworzony jest swego rodzaju backup dokumentów wraz z poszczególnymi wersjami każdego z nich. Gotowe dzieło można wysłać mailem lub bezpośrednio do Drafts czy też innych edytorów tekstu. Program Phraseology dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 1,99 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Do boju! Niech wygra najlepszy sprzęt i program! Plebiscyt na produkt Roku 2013 już trwa. Ufff! Udało się nam złożyć listę produktów nominowanych do tej nagrody, a uwierzcie nam nie była to sprawa prosta. Dziękujemy wszystkim którzy przesłali swoje sugestie. Staraliśmy się balansować jak najlepiej aby wybrać produkty, które w szczególny sposób wyróżniły się na tle minionego roku. Mamy nadzieję, że ta akcja z roku na rok nabierze rozmachu. To pierwsza edycja, lecz dołożyliśmy starań, żeby Wam się podobało. Koniecznie zajrzyjcie na stronę Plebiscytu i oddajcie swój głos.
Nie każdy czytnik RSS musi być płatny. Wśród darmowych aplikacji znaleźć można także te godne uwagi. Pisałem wczoraj o ciekawym nowym płatnym czytniku RSS dla iPhone'a o nazwie Unread, który według niektórych może zawalczyć z Reederem. Nie każdego musi od razu interesować płatny czytnik kanałów RSS, zwłaszcza jeśli korzysta z darmowej usługi Feedly, która posiada własną, także darmową aplikację dla iPhone'a. Mi jednak aplikacja Feedly nie specjalnie podchodzi. Podejrzewam też, że pod tym względem nie jestem jedynym. W App Store pojawiają się od czasu do czasu także darmowe czytniki RSS współpracujące z Feedly i innymi usługami. Jednym z nich jest My Paper - darmowy i stosunkowo prosty czytnik RSS dla iPhone'a. My Paper - tak jak pisałem - korzysta z Feedly, tak jak kiedyś aplikacje tego typu korzystały z usługi Google Reader. Wspiera także płatną usługę o nazwie Feed Wrangler. Program ma dość prosty interfejs, choć nie tak minimalistyczny, ani subtelny jak Reeder 2 czy wspomniany już Unread. Program oferuje możliwość przeglądania wiadomości z poszczególnych subskrybowanych kanałów, folderów (skupiających większą liczbę subskrypcji) czy wreszcie wszystkich lub tylko nieprzeczytanych wiadomości. Mamy możliwość wyboru kilku krojów i wielkości liter. Ustawienia wyświetlania tekstu dostępne są w widoku podglądu danego artykułu. Wystarczy stuknąć na ikonę "aA" w górnej belce. My Paper oferuje także dwa tematy kolorystyczne: dzienny i nocny z możliwością automatycznego ich przełączania w zależności od poziomu podświetlenia ekranu iPhone'a. W preferencjach programu możemy ustawić próg poziomu podświetlenia, poniżej którego program automatycznie przełączy się na temat nocny. Możemy także wybrać jeden z dwóch sposobów prezentacji listy wiadomości w danym kanale czy folderze. Do wyboru mamy zajawki tekstowe, lub złożone z tekstu i obrazka. Przełączanie pomiędzy nimi dostępne jest pod ikoną listy widoczną w górnej belce. Daje ona także dostęp do szybkiego oznaczania jako przeczytane wszystkich wiadomości w dany, kanale lub folderze. Za pomocą gestu przesunięcia palcem po zajawce z prawej do lewej możemy szybko oznaczać jako przeczytane pojedyncze artykuły. Pod względem możliwości wysyłania tekstu lub linku do czytanego artykułu My Paper ustępuje znacznie recenzowanej wczoraj aplikacji Unread, a także Reederowi. Możemy wysłać go mailem, wrzucić link na Facebooka, Twittera, do App.net, otworzyć w Safari, dodać do listy "Czytelnia" w Safari właśnie czy wysłać do przeczytania na później do Instapaper lub Pocket (a gdzie Readability?). My Paper na pewno nie ma szans zastąpić na moim iPhone Reedera czy Unread. Moim zdaniem program i tak wart jest wypróbowania, zwłaszcza przez osoby, które nie chcą wydawać w ciemno od 5 do 10 zł na płatne czytniki. Jeśli My Paper przypadnie Wam do gustu zawsze możecie wesprzeć jego autora dotacją poprzez wbudowany system mikropłatności. My Paper dla iPhone'a dostępny jest za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Jeżeli w przeszłości posiadałeś telefony z systemem operacyjnym Symbian to najprawdopodobniej kojarzysz grę, w której stawia się kolejne kondygnacje wieżowca. Tylko dziś Tower Bloxx Deluxe 3D jest dostępna za darmo. Gra nadaje się dla zarówno dla małych dzieci, jak i dla starszych, dojrzałych osób, chcących zrelaksować się na moment.
Możliwości Spotify stają się jeszcze większe, a to za sprawą dodatkowych programów, takich jak m.in. Pacemaker. DJ ze mnie raczej kiepski, m.in. dlatego, że obracam się w zupełnie innych klimatach muzycznych. Nie oznacza to jednak, że jestem ślepy na ciekawe aplikacje dla amatorów miksowania muzyki na żywo i tworzenia czegoś nowego z fragmentów utworów zarejestrowanych przez innych, albo po prostu dla osób, które miksują taneczne kawałki np. na dyskotece (wszystkich można przecież wrzucić do jednego worka z napisem "dyskdżokej"). Pisałem już o aplikacjach djay i vjay. Tymczasem dzisiaj w App Store pojawił się kolejny program warty uwagi. Mowa o Pacemaker dla iPada, który pozwala na miksowanie utworów pobieranych z serwisu Spotify. Z tej darmowej aplikacji ucieszą się głównie użytkownicy kont premium w tym serwisie, choć za jej pomocą miksować można także utwory znajdujące się w bibliotece iPada. Do dyspozycji są oczywiście dwa talerze, które możemy dowolnie zatrzymywać, skreczować, przeciągać do tyłu, zmieniać tempo i wiele innych rzeczy. Dodatkowe filtry i efekty dostępne są za opłatą poprzez system mikropłatności. Nawet bez nich zabawa wydaje się być przednia. Jeśli korzystamy z własnych próbek i utworów, a nie tych pobranych ze Spotify, nasz miks będziemy mogli zarejestrować. Znajdzie się on w zakładce Mixes w panelu wyboru utworów. Aplikacja ma bardzo prosty, czy wręcz mocno umowny interfejs, który jednak łatwo można zrozumieć. Szczerze polecam fanom takiej zabawy. Pacemaker dla iPada dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Czy nowy czytnik RSS dla iPhone'a zdeklasuje niepodzielnie panującego w tej kategorii Reedera?
Krótkie notatki głosowe mają wiele zastosowań. Mogą służyć do prowadzenia swego rodzaju dziennika, zapisywania ważnych informacji, czy też tworzenia zapisków, które mają nam w czymś przypomnieć. Dzięki aplikacji Say&Go tworzenie notatek w ekspresowym tempie jest możliwe, co daje zdecydowaną przewagę nad tymi, które musimy po prostu zapisać.
O przygotowaniach i rychłej premierze Paper, nowej aplikacji Facebooka dla iPhone'a mówiło się od jakiegoś czasu. Kilka godzin temu program pojawił się w amerykańskim App Store. Miałem już okazję przyjrzeć mu się przez krótką chwilę.
Czy 54 mld usd przychodu Apple to mało? Czy 51 mln sprzedanych iPhone'ów to mało? Wall Street wyceniła, że mało. Chcecie się dowiedzieć dlaczego Apple spadło 8% dzień po ogłoszeniu wyników finansowych za 1 kwartał 2014 r., wysłuchajcie koniecznie nowego odcinka MacGadki.
Czasami kilka albo nawet jeden dzień wolnego od pracy wystarczy, aby nasz urlop trwał naprawdę długo. Często o takiej możliwości dowiadujemy się jednak zbyt późno, aby nasz pracodawca pozwolił nam na wykorzystanie urlopu, przez co nie mamy możliwości wyjazdu na dłuższy czas, bo po prostu musimy przerwać swój czas odpoczynku dniem w pracy. Na szczęście dzięki aplikacji Keydates polskiego studia appasion możemy z dużym wyprzedzeniem zaplanować urlop i cieszyć się długim odpoczynkiem z dala od pracy.
Wiele z aplikacji, z których korzystamy na co dzień, to swego rodzaju asystenci naszego życia, którzy pomagają nam w załatwianiu różnych spraw, choćby budząc nas o odpowiedniej porze, czy podsuwając nam listę rzeczy, jakie musimy załatwić. Są też specjalni cyfrowi asystenci, którzy pomagają nam dbać o zdrowie czy o wagę. W większości przypadków tego typu aplikacje są raczej bezduszne, pozbawione poczucia humoru, czy wręcz sarkazmu. No bo co może być zabawnego w tym, że musimy np. wstać o 5:30 (ja zwykle wstaję o tej porze), albo załatwić pewne sprawy. Zdecydowanie jeszcze mniej zabawna jest walka z otyłością (coś o tym wiem). Okazuje się jednak, że jest wyjątek. Są programy obdarzone przez ich twórcę specyficznym poczuciem humoru, nam jednak dalej nie koniecznie będzie do śmiechu. Mowa o aplikacjach z serii CARROT. Ich twórca postanowił połączyć komputer HAL 9000 lub bardzo podobną do niego inną "sztuczną inteligencję" z typową aplikacją budzika czy listy rzeczy do zrobienia. Obydwa te programy - CARROT To-Do i CARROT Alarm - już opisywałem na swoich blogach. Ostatnio w App Store pojawił się kolejny, CARROT FIT, w którym HAL 9000 próbuje swoim sarkazmem, ironią zmotywować nas do kontroli naszej wagi, lub po prostu walki z nadwagą. CARROT FIT to po prostu rodzaj notatnika, w którym zapisujemy każdego dnia naszą wagę i w którym możemy śledzić nasze postępy w jej zrzucaniu, lub co gorsza obserwować jej wzrost. Program będzie w różny sposób komentował spadek lub przyrost wagi. Niemal na pewno będą to kąśliwe uwagi pod naszym adresem, np. "będę musiał znaleźć Ci jeszcze grubszy awatar". Awatar, jaki otrzymałem faktycznie prezentuje delikatnie mówiąc bardzo grubą osobę. Co ciekawe jest on animowany. Są to dość ironiczne przedstawienia prób ćwiczeń, a raczej ich pozorowania. Nie wiem jak Was, ale moim zdaniem taka negatywna motywacja działa, choć niestety... nikt za mnie czy za Was się nie odchudzi. To co najważniejsze, czyli ruch, ćwiczenia, pozostaną naszym obowiązkiem, a raczej wyborem - no bo przecież nikt nam nie każe biegać. Poza tym elementem sarkazmu CARROT oferuje także typowy podgląd naszych postępów, w postaci wykresu, podaje także BMI czyli indeks wagi naszego ciała itp. rzeczy. Możemy także ustawić sobie cel, a więc wagę jaką chcemy osiągnąć. Program CARROT FIT dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
We wrześniu ubiegłego roku opisywałem jeden z wielu programów służących do przeliczania wartości pomiędzy różnymi systemami miar (np. metrycznym i imperialnym). Program o którym mowa to Amount, wspominam o nim ponownie dlatego, że właśnie dostępny jest za darmo. Kiedy opisywałem go we wrześniu, aplikacja ta dostępna była tylko dla iPhone'a. Od tego czasu otrzymała jednak kilka aktualizacji, m.in. do wersji uniwersalnej. Poza funkcją przeliczania program wyposażony jest też w prosty kalkulator. Zanim więc przeliczymy jakąś wartość z jednej miary na inną możemy dokonać prostych obliczeń. Amount to z pewnością jeden z programów, które warto mieć na swoim iPhone i iPadzie, więc korzystajcie z okazji. Amount dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Jak wiecie dość aktywnie kibicuję nowej inicjatywie na naszym lokalnym rynku wtórnym, jaką niewątpliwie jest mBazaar. Jedną z form tej aktywności są wpisy sponsorowane na moich blogach, w których raz na tydzień oddaję ich łamy ekipie mBazaar. Czas na drugą część wpisu pod tytułem "Sezon na jabłka", w którym dowiecie się jak przygotować sprzęt do sprzedaży nie tylko w serwisie mBazaar. Wiesz już w jaki sposób dbać o swój sprzęt tak, by cieszyć się jak najdłużej jego użytecznością, a później móc go dobrze odsprzedać. Pora na kilka konkretów. Jeśli Twój wybór padł na mBazaar, na pewno chcesz wiedzieć jakie kroki musisz teraz wykonać, żeby bezpiecznie sprzedać swój sprzęt.Krok pierwszy: Usuń wszystkie zdjęcia, dokumenty i aplikacje. Mimo, że na pewno oddzielasz pracę od życia prywatnego, telefon lub komputer jest łącznikiem między tymi dwoma światami i znajdują się w nim informacje, które nie powinny wpaść w niepowołane ręce. Poza tym odpowiedz sobie na pytanie, czy na pewno chcesz pokazywać zdjęcia z wakacji obcym ludziom? Skasowane? To teraz przywróć ustawienia fabryczne i przechodzimy do kroku drugiego.Krok drugi: Poszukaj wszystkich opakowań i oryginalnych akcesoriów. Wiem, że nikt nie lubi zbierać niepotrzebnej makulatury, ale zapakowanie sprzętu w pudełko, w którym go kupiliśmy będzie zawsze mile widziane. Pamiętaj o spakowaniu ładowarki, odpowiedniego kabla (lighting w przypadku iPhone 5/5c/5s, iPad 4, mini i air lub 30-to stykowego dla starszych modeli) słuchawek i reszty dodatków, jeśli takie posiadasz.Krok trzeci: Przypomnij sobie wszystko o urządzeniu, które chcesz sprzedać. Nie wystarczy opis MacBook 13 cali. Będą Ci potrzebne jego parametry; rok produkcji, a także numer seryjny. Spokojnie, te informacje bardzo łatwo znaleźć - są one wymienione w ustawieniach systemowych, a także na pudełku. Udało się?Krok czwarty: Przemyśl swoją decyzję. Nie, nie chcę Cię zniechęcić do sprzedaży! Chodzi o zastanowienie się nad stanem urządzenia. Wizualnie sprzęt wydaje się w porządku, ale może przypomnisz sobie, że pół roku temu niechcący zalał się sokiem? Wspomnij o tym podczas sprzedaży. Nie zatajaj informacji, to pozorny zysk, bowiem wszystko wyjdzie na jaw podczas ekspertyzy. Uczciwa ocena równa się uczciwej wycenie. Sprzedajemy!Krok piąty, ostatni: Wejdź na Używane sprzęty Apple w doskonałym stanie - mBazaar.pl, zarejestruj się i wybierz z menu zakładkę „sprzedaj”. Znajdź i wprowadź numer seryjny swojego urządzenia. System zada Ci kilka dodatkowych pytań o stan Twojego urządzenia i przygotowana zostanie wstępna wycena. Po jej akceptacji należy wysłać sprzęt do firmy (oczywiście na koszt mBazaar), gdzie zostanie poddany dokładnej ekspertyzie. Gdy ta okaże się pozytywna, na Twoje konto trafi zaproponowana w pierwszej wycenie suma. To proste! Wystarczy zapamiętać cztery kroki, by z łatwością i bez straty odsprzedać swój używany sprzęt. Stąd już tylko krok do nabycia jego nowszej generacji, bo jak mawiała Marilyn Monroe - „Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy”.
Krótko po premierze iPhone'a 5S, który wyposażony jest w koprocesor ruchu M7, w App Store zaczęły pojawiać się aplikacje, które wykorzystują jego możliwości, zliczając kroki, dystans, spalone kalorie. Myślę, że można mówić już o masowych wysypie takich programów. Funkcje pobierania danych rejestrowanych przez koprocesor M7 zyskała nawet oficjalna aplikacja Fitbit - nie trzeba teraz kupować opaski by z niej korzystać. Niedawno opisywałem TUTAJ na blogu aplikację Steps+. Teraz na mojego iPhone'a 5S trafił jeszcze prostszy program o nazwie Pedometer++. Pedometer++ pobiera dane zebrane przez koprocesor M7, a więc tuż po instalacji wyświetli dane z ostatniego tygodnia. Prezentuje je w postaci kolorowych słupków. Kolor uzależniony jest od tego, czy zrealizowaliśmy dzienną normę lub jak blisko czy daleko od niej były nasze wyniki. Program wyświetla nie tylko ilość kroków ale także przebyty dystans, obliczony na bazie długości naszego kroku, uzależnionej od naszego wzrostu. U dołu ekranu znajdziemy także informację o ilości kroków i dystansie przebytym w ostatnich siedmiu dniach oraz procentowym wyrobieniu normy tygodniowej. Dodatkowo dzienny licznik kroków może być wyświetlany jako plakietka na ikonie programu. Pedometer++ dostępny jest za darmo na zasadzie donationware. Jeśli uznacie ten program za warty kilku złotych, możecie wesprzeć jego autora poprzez wbudowany system mikropłatności. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer