Jeżeli tak jest to jest dramat. Na szczęście są jeszcze notatki zabezpieczone hasłem/TouchID, które tę funkcjonalność zastąpią.
Ja mam 257 wpisów w 1Password. I nie są to tylko hasła. Do samych haseł bym go nie kupował. Dla mnie absolutnie niemożliwe byłoby pamięciowe ogarnięcie 10% tego.
Niestety jestem na wakacyjnym, rodzinnym wyjeździe i dlatego jestem dopiero w połowie słuchania tego odcinka. Ale już zapytam, bo nie wiem kiedy skończę słuchać. :(
Nie lubię abonamentów. Znacznie lepiej czuję się kupując co jakiś czas dużą wersję. Nie uważacie, że jest to sensowne rozwiązanie pośrednie między abonamentem, a jednorazowym zakupem? Kupuję drożej aplikację, używam, dostaję aktualizacje, a raz na rok czy dwa lata wychodzi nowa duża wersja, którą mogę kupić albo nadal używać starej. Mogę też pomijać jedną wersję i kupować co drugą (1.0, 3.0, 5.0) jeżeli mnie nie stać albo nie czuję potrzeby. Developer jednak dostaje jakąś kasę, a użytkownik nie czuje się zniewolony comiesięcznym "haraczem" i jednak nie rezygnuje z aplikacji.
Ja np. od lat na macOS i iOS używam 1Password. Zapłaciłem za nie małą fortunkę. Teraz autorzy robią wszystko żeby wbić mnie w abonament. Wersje tradycyjne ciągle działają, są aktualizowane. Jednak jeżeli wyłączonoby w nich np. synchronizację to nie będę płacił abonamentu i zrezygnuję z 1Password. Spróbuję co potrafi w tym zakresie iCloud. W końcu hasła zapamiętuje, szyfrowane notatki też podobno jakieś są, wyszukiwanie ich powinno dać radę. Do tego zahasłowane tradycyjne notatki też pomogą. Bardzo możliwe, że zupełnie nie potrzebuję 1Password, bo wszystko czego potrzebuję mam w systemie.
Półrocze bez nowego komunikatora od Google jest straconym półroczem. ;) :) Jeżeli chodzi o ilość komunikatorów to pobili wszelkie rekordy. Ja rozumiem, że można nie mieć wizji. Ale tak długo? :)
Chyba nigdy nie brałeś udziału w procesie tworzenia czegoś bardziej złożonego. Po drodze są setki albo tysiące takich "rewelacyjnych" informacji. Każdy iPhone podczas projektowania miał znacznie większe problemy. Gdybyśmy widziali listę błędów jakie się pojawiają i są naprawiane (albo i nie) podczas tworzenia każdej aplikacji to nigdy byśmy kijem ich nie dotknęli. :) To normalny proces twórczy.
Może odkładaj ją zawsze w to samo miejsce to nie będziesz musiał jej szukać. :)
Mam wielką ochotę na AppleTV4. U mnie sprawdziłoby się idealnie. Aplikacje sprawiły, że to urządzenie wreszcie ma sens. Mam nadzieję, że AppleTV 4K wyjdzie i wtedy dotychczasowe AppleTV4 jeszcze stanieje i będę nim mógł zastąpić, denerwujący mnie od lat, RaspberryPi z OpenElec.
Ja od lat używam Keka (poza MacAppStore jest nawet darmowy). Nie tylko rozpakowuje ale i pakuje w różnych popularnych formatach (najważniejszy jest dla mnie ZIP i 7-Zip).
Odkąd AppleTV ma aplikacje to już jest ok. Bez aplikacji to urządzenie nie miało sensu (przynajmniej w Polsce). Ja zamierzam wreszcie wywalić spod mojego TV prowizorkę w postaci RaspberryPi z OpenElec i postawić w tym miejscu AppleTV4 z aplikacjami typu: Infuse i nPlayer (które mają dostęp do domowego sieciowego dysku z "kontentem"). A przy okazji będę miał AirPlay (video) i nareszcie normalnie działający YouTube, a nie ten prowizoryczny, coraz gorzej działający, plugin na RaspberryPi.
Mój syn od prawie roku używa jakiegoś Sony Ericssona. Dzwoni, pisze i odbiera SMSy/MMSy. A nawet pościągał sobie jakieś javowe gry (nie sądziłem, że jeszcze są dystrybuowane). Bardzo szybko nauczył się pisać SMSy na klasycznej fizycznej klawiaturze. Mam dokładnie takie same odczucia - to jest dramatycznie zaprojektowanie. Ja czegoś takiego już nie mógłbym używać. Znaleźć tam cokolwiek, doklikać się do czegoś... dramat. Wolałbym już iPhona 2G. Na syna czeka już mój stary iPhone4S (z ostatnim iOS 9 jaki na niego wyszedł i nową baterią). Niestety nie mogliśmy mu dać tego iPhona, bo nie odkleiłby się od niego w szkole/świetlicy. Pierwszego dnia by mu go nauczyciele zabrali, bo bez przerwy coś by w nim grzebał. :)
Jeżeli chodzi o wykorzystanie nowych technologii przez zwykłych ludzi to mam przykład z życia wzięty (dosłownie 2 dni temu na wrocławskich Krzykach).
Zatrzymuje mnie pani i pyta:
Popatrzyłem na iPhona, którego trzymała w dłoni i powiedziałem:
ale później żałowałem, że nie zdobyłem się na większą asertywność i nie wypaliłem:
Anegdotka Michała o człowieku przeklejającym linki do Worda mnie powaliła. Ale nie dlatego, że w ten sposób człowiek składował linki. Powaliło mnie to, że używał do tego WORDa! Zaprzęganie do takiego zadania tak ogromnego kombajnu jest zupełnym absurdem. Nie odwzwałbym się gdyby robił to do pliku tekstowego. Albo nawet do RTF (w jakimś malutkim WordPadzie). Ale do Worda?! Miazga!
Od zawsze śmieszyło mnie to jak bardzo zawężone horyzonty mają niektórzy ludzie "wychowani" w biurze. Im się wydaje, że poza oprogramowaniem biurowym (i może gier) niczego na komputerach się nie uruchamia. W latach 1996-2003 pracowałem w takim mini-wydawnictwie (na klasycznych Macintoshach 680x0/PowerPC zresztą). Składaliśmy tam różne publikacje. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć ile razy dostarczono nam tekst w postaci pliku tekstowego. To prawie zawsze był Word. Szlag nas trafiał gdy musieliśmy to przenosić (używaliśmy QuarkXPress do składu, FreeHand do wektorówki i Photoshop do bitmap), pozbywać się biurowego "formatowania" spacjami. :) Szczytem było dostarczanie zdjęć w Wordzie. Nie wiem co praca w biurze zrobiła z mózgami osób, które mając dostarczyć zdjęcia, wklejają je najpierw do Worda i taki plik dostarczają. Po co?! W czym to ma być lepsze? Wyciągnięcie tych fotek z Worda banalne też nie było. Copy/paste nie przenosiło oryginałów, exportu zdjęć nie było w tamtym Wordzie. Wyczaiłem, że można zapisać dokument jako stronę HTML i wtedy robi się też katalog z oryginałami zdjęć. Ufff...
Od tamtych czasów nienawidzę pakietów biurowych, nie używam ich i działań w Wordzie/Excelu nie zaliczam do czynności kreatywnych ani nawet poważnych. Zwłaszcza gdy mowa o zestawie Microsoftu, który jest koszmarnym crapem. Zwłaszcza w wersji dla macOS. Jedna wielka proteza. Jedyną zaletą tego pakietu jest fakt, że jest to jakiś taki (niezrozumiały dla mnie) niepisany standard.
Historia moich iPhonów jest długa ale uboga:
3G -> 4S -> 6
czyli:
2G [3G] 3GS 4 [4S] 5 5S [6] 6S 7
Pomijam więc zawsze dwie generacje i wychodzi na to, że powinienem przy najbliższej premierze wymienić 6 na 7S. Ale niestety tak się raczej nie stanie. Wady 6 odczuwam (RAM) ale mimo wszystko daje jeszcze radę w przeciwieństwie do mojego portfela. :) Wolę iPhona 6 niż mocniejszego Androida (w podobnej cenie), bo ponad wszystko cenię sobie spójność ekosystemu, komputera ze smartfonem, tabletem, telewizorem, zegarkiem. Ale gdybym mógł sobie pozwolić na wymianę iPhona czy iPada co roku na każdą kolejną generację to na pewno bym to robił, bo zdecydowanie widzę w tym sens.
Potwierdzam to co mówił Miłosz. Faktycznie byłbym w życiu bardziej niepełnosprawny gdybym miał dwie ręce bez smartfona niż gdybym miał jedną rękę ale uzbrojoną w smartfon.
I to jest zdecydowanie pozytywny element tego zdecydowanie paskudnego (dla mnie) tygodnia. Oprócz niewątpliwie edukacyjnej roli, MacGadka świetnie realizuje misję poprawiania nastroju społeczeństwa. :)
Nie wiem jak w ogóle można robić takie testy. Przecież to są dwa zupełnie różne systemy operacyjne, które robią zupełnie inne rzeczy w zupełnie inny sposób. Równie dobrze można porównywać ze sobą wyniki żużla i wyniki skoków w dal.
Tak samo uważałem gdy iPhone wygrywał. To żadne zwycięstwo.
Przewód w myszy potrafi przeszkadzać więc mysz bezprzewodowa to element wręcz obowiązkowy. Ale klawiatury w sprzęcie stacjonarnym nie przesuwam i przewód zupełnie nie przeszkadza. Wobec tego przewodowa klawiatura ciągle ma sens i moim zdaniem migłaby jeszcze istnieć.
Warto wspomnieć, że niektóre z tych "nowinek" były we wcześniejszych wersjach Xcode. Jednak działały tylko z kodem w Objective-C. Dopiero od teraz będą działały ze Swiftem.
Na takich przykładach widać jak słabo napisane są niektóre aplikacje. Jak bardzo trzeba być "niekumatym" żeby napisać kod, który ma problem na 32 albo 64-bit? :) Strasznym lamerstwem to zalatuje. A nawet jeżeli pojawił się taki problem to nie ma co płakać tylko przysiąć porządnie na kilka/kilkanaście godzin, wyłapać i poprawić te wstydliwe miejsca w swoim kodzie.
Czy ja wiem czy to tak dużo? Zależy jak na to patrzeć. Prawie każdy taksówkarz tyle wydał na swoje (zwykle dosyć przeciętne) auto. I jeszcze 2x tyle na ubezpieczenia, paliwo, opony, naprawy i resztę kosztów eksploatacyjnych, których komputer nie wymaga. A dobry grafik czy programista "szarpie" znacznie większą kasę za to co robi niż taksówkarz.
Applowe ceny przy cenach w motoryzacji to promocja w Biedronce. ;) :)
Tak więc wszystko zależy od tego jak się na to wszystko patrzy...
"...że kierowca nie musi zatrzymywać się na stacjach benzynowych..."
Co za absurdalny argument za samochodami elektrycznymi. :) :) Kierowca "elektryka" nie musi zatrzymywać się co 500 km na 5 minut. Za to musi zatrzymać się co 250 km na 2 godziny (jeżeli trafi na supercharger).
Ludzie! Elektryki mają dziesiątki zalet. To absurd, że ich się nie rusza, a wyciąga się JEDYNĄ wadę i przedstawia jako zaletę. :)
Szkoda. No trudno, może w kolejnych wersjach... :) Dziękuję za sprawdzenie.
A czy jest już funkcja wyszukiwania zadanego tekstu w JEDNEJ notatce? Spotlight ładnie i niesamowicie szybko znajduje notatki w których występuje zadany tekst. Ale potem gdy mam dłuuugą notatkę to muszę ręcznie szukać tego wyrazu. Śmieszne. Ja miewam bardzo długie notatki i mam z tym problem. W Notatniku dla macOS taka funkcja jest.
A co się tak uczepiłeś tych aplikacji 32-bit! Jest jakiś konkretny powód czy tak zwyczajnie żeby tylko być w opozycji? A może to jakiś sundrom Windowsa XP? :) Walić te stare crapy! :)
Nowojorscy policjanci zamienią Nokie z Windows Phone na iPhone'y
Pamietam jak wszyscy się dziwiliśmy dlaczego wybrano Windows Phone. Mam nadzieję, że dożyję czasów w których także na desktopach takie instytucje zaczną rezygnować z "MS Crapdows".