Celem tego raportu było pokazanie, jaki odsetek usterek zarejestrowanych przez firmę zajmującą się diagnozowaniem urządzeń mobilnych dotyczył smartfonów poszczególnych producentów (i widać wyraźnie, że niektóre marki miały więcej usterek technicznych, niż wskazywałby na to ich udział w rynku, a inne wręcz przeciwnie), jakie są najczęstsze rodzaje usterek oraz jak często sprawne technicznie urządzenia zwracane są jako wadliwe (co naraża producenta/sprzedawcę na dodatkowe koszty). Jego celem nie było określanie prawdopodobieństwa wystąpienia awarii w danym produkcie, więc nie określisz na jego podstawie, jakie jest prawdopodobieństwo tego, że np. twój nowy Samsung S6 się zepsuje. Możesz za to na jego podstawie stwierdzić, że kupując smartfon Samsunga masz statystycznie większe szanse na to, że wystąpi w nim jakaś usterka, niż w smartfonie Apple.
Co do reprezentatywności grupy to działa to w dwie strony - ty mówisz że nie mamy pewności, że jest reprezentatywna, ja powiem, że nie mamy pewności że nie jest... i tak możemy odbijać piłeczkę aż do znudzenia.
Żaden raport nie zbada Ci wszystkich urządzeń, które kiedykolwiek zostały wyprodukowane. Każdy raport musi opierać się na jakiejś grupie testowej. Moim zdaniem dane z narzędzia diagnostycznego stosowanego dobrowolnie przez różne firmy na trzech różnych kontynentach to bardziej wiarygodne źródło niż np. ankieta przeprowadzona wśród losowych użytkowników (którzy przecież nie zawsze muszą odpowiadać zgodnie z prawdą, ot chociażby ze względu na przywiązanie do marki). Jeśli produkty wszystkich firm miałyby równą awaryjność, to ich udział w grupie testowej rozłożyłby się tak samo, jak udział w rynku, a przynajmniej byłby do niego proporcjonalny. Jest jednak inaczej, więc widać wyraźnie, że produkty niektórych firm mają statystycznie wyższą awaryjność od innych. Jasne, że nie znajdziesz tu konkretnego prawdopodobieństwa wystąpienia awarii w produkcie danej firmy, bo nie taki był cel tego raportu.
Gdyby produkty obu firm były dokładnie tak samo awaryjne, procent znalezionych usterek odpowiadałby procentowi ich udziału w rynku. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że produkty jednej firmy są bardziej awaryjne, a drugiej mniej.
Lepsze statystyki? Gorsze statystyki? Nie ma czegoś takiego, to są po prostu statystyki. Wymyśliłeś sobie, że ten raport powinien być porównaniem dwóch produktów (w tym jednego, który nie został nawet jeszcze oficjalnie zapowiedziany w trakcie tworzenia tego raportu) i narzekasz na to, że tak nie jest. To tak, jakbyś oczekiwał od sondaży poparcia różnych partii politycznych, że znajdziesz w nich odpowiedź na to, który kandydat będzie lepszym prezydentem. To, że nie znajdujesz tu odpowiedzi na swoje pytanie nie oznacza, że raport jest zły i nie powinien się w ogóle pojawić. To nie jest raport dotyczący awaryjności dwóch najwyższych modeli z oferty dwóch firm, więc nie narzekaj, że nie znalazłeś w nim takich danych. To raport dotyczący ogólnej awaryjności wszystkich smartfonów sześciu firm, i wynika z niego, że w produktach niektórych z nich awarie trafiają się częściej, niż mogłoby wynikać z samego udziału w rynku. Tobie może nie jest on potrzebny, innym (np. resellerom lub operatorom) może się przydać.
Nigdzie nie napisałem postulatu, żeby Samsung wycofywał cokolwiek ze swojej oferty. Napisałem tylko, że to, że kształt ich oferty zaniża im statystyki, jest tylko i wyłącznie wynikiem ich decyzji. Jeśli badanie dotyczy ogółu produktów, to dotyczy ogółu i nie można winić statystyki za to, że któraś firma wychodzi na tym gorzej, bo ma w swojej ofercie również słabsze produkty. Powtarzam jeszcze raz: to nie jest porównanie flagowców Samsunga i Apple.
Tak jak pisałem wcześniej - udział Apple w rynku smartfonów według obliczeń IDC wynosił w danym okresie (q4 2015) 18,7%, zaś Samsunga 21,4%. Lenovo - 8,1%, Xiaomi - 4,6%. Motorola i Asus załapały się do kategorii "Inni producenci" ;)
Nie, 15% udziału w usterkach nie może nawet w teorii oznaczać, że psuje się każdy telefon tego producenta, chociażby dlatego, że według raportu ponad połowa telefonów zwróconych jako uszkodzone okazywała się sprawna ;)
W przypadku raportów tego typu podanie procentu usterek u danego producenta nie jest po prostu możliwe. To jest raport generowany na podstawie danych pochodzących z narzędzia diagnostycznego, więc siłą rzeczy uwzględnia tylko egzemplarze, które zostały poddane diagnostyce, a nie wszystkie, które zostały wyprodukowane (co oznacza, że nie uwzględniono też między innymi smartfonów które uległy awarii, ale nie zostały zwrócone przez klienta do sprzedawcy oraz smartfonów sprzedawanych przez pośredników nie korzystających z wspomnianego narzędzia). W takim wypadku zostaje nam samodzielne zestawienie procentowego udziału wspomnianych firm w rynku smartfonów (wg. obliczeń IDC na Q4 2015 Samsung - 21,4%, Apple - 18,7%) z procentem urządzeń w których zdiagnozowano usterkę. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale daje jakiś pogląd na stan rzeczy i pozwala wyciągnąć pewne wnioski.
Co do uczciwości porównywania produktów Samsunga i Apple... nie można winić firmy za to, że nie ma w swojej ofercie low-endu. Każda firma sama decyduje o tym, jakie urządzenia wprowadza do sprzedaży - nikt nie zabrania Samsungowi ograniczyć swojej oferty do flagowców, więc to wyłącznie ich wina, że mają w swojej ofercie produkty, które im zaniżają statystyki (ale za to najprawdopodobniej podnoszą udział w rynku). To nie ma nic wspólnego z uczciwością, to po prostu statystyka ;)
Bitwig nawiązał współpracę z Microsoftem i w efekcie Bitwig Studio jest w pełni przystosowane do obsługi za pomocą dotyku na urządzeniach z Windowsem 8/10. Raczej nie spodziewałbym się, by nagle postanowili przygotowywać oddzielną wersję specjalnie dla iOS. Chyba prędzej doczekamy się pełnego Logica w wersji na iPada Pro.
Jak tęsknisz za grami komputerowymi angażującymi wyobraźnię polecam A Dark Room. W wersji na iOS kosztuje 0,99 euro a w wersji przeglądarkowej jest bezpłatne.
Atari w latach 90 z grami miało wspólnego tylko jaguara, który mógłby co najwyżej pomarzyć o takich grach ;)
Nowe interfejsy z Thunderbolt wprowadziło między innymi Apogee i Focusrite, ale fakt, o większej popularności raczej nie ma co mówić. Jeśli chodzi o USB-C to przychodzą mi do głowy tylko nowe interfejsy M-Audio z serii M-Track.
Co do iPada Pro to producenci akcesoriów go olali, i szczerze mówiąc się im nie dziwię, bo skoro większość nowych akcesoriów współpracuje zarówno z iOS jak i z OS X i Windows, to wypuszczanie czegoś co współpracowałoby tylko z iPadem Pro byłoby świadomym ograniczaniem funkcjonalności produktu. W kwestii oprogramowania jest nieco lepiej, ale też nie zachwycająco. Apple wprowadziło w iOS wsparcie dla wtyczek AU, ale jak na razie ich wybór jest niewielki, podobnie zresztą jak liczba aplikacji, które potrafią je obsługiwać. Widać, że wszystko porusza się w dobrym kierunku, ale niestety bardzo ślamazarnie.
Czyli plan prezentuje się następująco:
Tak, to może się udać ;)
W dużym uproszczeniu - prawdopodobnie tak.
Nie chcę usprawiedliwiać Apple, bo też uważam, że usuwanie funkcji do których niektórzy zdążyli się już przyzwyczaić nie jest powodem do radości, jednak należy mieć na uwadze, że wiele osób jak tylko dostanie w swoje ręce rysik zaczyna próbować wszystko na siłę obsługiwać tym właśnie rysikiem (nawet jeśli jest to mniej wygodne). Wydaje mi się więc, iż Apple chce w ten (dość drastyczny) sposób uniknąć sytuacji, w której do wizerunku stereotypowego hipstera siedzącego całymi dniami w kawiarni z iPadem dojdzie jeszcze przeglądanie stron internetowych za pomocą Apple Pencil i pisanie za jego pomocą wiadomości (zwłaszcza jeśli plotki okażą się prawdziwe i Apple Pencil będzie mógł w przyszłości współpracować również z mniejszymi iPadami).
Tak, może nie z każdym ale z większością. Nie wiem czy są lepsze od applowych (wydaje mi się że nie, chociażby właśnie z powodu braku przystosowania do wspomnianego ekranu który zapewnia iPadowi Pro mniejsze opóźnienia podczas pracy z Apple Pencil) ale wiem że żaden z nich nie będzie w stanie zaoferować takiej samej integracji z iOS. Główny problem z aktywnymi rysikami polega na tym, że nigdy nie było jakichś odgórnie wyznaczonych standardów dla akcesoriów tego typu, przez co każda firma korzystała z innych rozwiązań, do których musieli się dostosowywać twórcy software. W efekcie zrobił się lekki bałagan i teraz większość rysików konkurencji współpracuje tylko z kilkoma wybranymi aplikacjami.
Nie. To również kwestia hardware. iPad Pro ma ekran dotykowy specjalnie zaprojektowany pod kątem współpracy z Apple Pencil.
... a mimo to masa osób wróży 5se kolosalny sukces ;)
Osobiście również jestem zdania, że takie ustawy nie przejdą, jednak trzeba liczyć się z tym, że taka możliwość istnieje. A jak okaże się, że wprowadzą to te dwa stany, to pewnie niedługo pójdą za nimi kolejne. Potem pomysł przeniesie się na inne kraje (Wielka Brytania już od jakiegoś czasu pracuje nad podobną ustawą) i w końcu Apple będzie zmuszone się ugiąć. A wtedy ucierpią na tym wszyscy użytkownicy, zarówno ci w Ameryce jak i w Polsce.
Też mnie to zastanawiało. Podejrzewam po prostu, że ustawa będzie napisana tak, by termin "smartfon" obejmował jak największą grupę urządzeń.
To nie my decydujemy o wykropkowaniu. Ono pojawia się automatycznie, gdy tytuł nie mieści się na kafelku.
"Pakiet Office 365 Education obejmuje pakiet Office Online (aplikacje Word, Excel, PowerPoint i OneNote), 1 TB przestrzeni dyskowej na OneDrive oraz witryny Yammer i SharePoint. Niektóre instytucje umożliwiają swoim uczniom bezpłatną instalację pełnych wersji aplikacji pakietu Office na maksymalnie 5 komputerach PC lub Mac. Jeśli szkoła daje taką dodatkową możliwość, po zarejestrowaniu na stronie głównej pakietu Office 365 widoczny będzie przycisk Zainstaluj pakiet Office"
Po prostu "Dla Studenta" i "Education" to dwa inne produkty.
Oficjalna strona Microsoftu twierdzi inaczej:
Ja to sobie kombinowałem tak, że będą sprzedawać "z furtką" i dadzą opcjonalną możliwość zainstalowania "specjalnej" wersji systemu ;)
O tym, że efekty AU są dostępne w App Store wiedziałem, ale jak sam zauważyłeś GB ich na razie nie obsługuje, więc postanowiłem o nich nie wspominać w tekście żeby nie robić zbędnego zamieszania.
Co do iSem to nie miałem pojęcia o tym, że może on działać na iOS jako AU. Dobrze wiedzieć, że jest już w App Store chociaż jeden instrument tego typu :)
Również pozdrawiam :)
Chodzi Ci o The Beatles, którzy nagrali cały materiał na debiutancki album w kilkanaście godzin? Tak, słyszałem o nich ;) Tak samo zresztą jak słyszałem o Black Sabbath, którzy też nagrali swoją pierwszą płytę w pół dnia.
Swoją drogą, nie ma co się dziwić, że im tak długo te rozstawianie mikrofonów zajmowało. Nie trzeba było zlecać tego zadania Barrettowi...
iPhone'y psują się rzadziej niż produkty konkurencji
Domniemanie niewinności zakłada, że ciężar dowodu spoczywa na oskarżycielu, więc proszę, udowodnij mi, że próba nie była reprezentatywna ;) Na takiej zasadzie można kwestionować każdy raport i badanie, zwłaszcza jeśli bardzo się chce je zakwestionować. Na początku obwiniałeś raport o to, że jest zły bo nie udziela Ci odpowiedzi na interesujące cię pytania ("Właśnie chcę kupić telefon i mam do wyboru flagowca Apple i flagowca Samsunga. Najważniejszym faktorem przy zakupie jest awaryjność telefonu. Który telefon mam wybrać i dlaczego?") i że jest stronniczy, bo uwzględnia wszystkie modele smartfonów danego producenta, a nie tylko flagowce. Potem o to, że na jego podstawie nie da się ocenić prawdopodobieństwa awarii produktu danej firmy ("Nie jesteś w stanie podać choć minimalnie przybliżonego prawdopodobieństwa awaryjności produktów Apple, Samsunga czy Asusa."). Jak kilkukrotnie zwróciłem Ci uwagę na to, że nie znajdziesz tam odpowiedzi na te pytania, bo odpowiadanie na nie nie było celem powstania tego raportu, to postanowiłeś po prostu zakwestionować jego wiarygodność. Nie zmuszam Cię, byś traktował ten raport jak wyrocznie, bo sam go zresztą tak nie traktuje, więc odpuść sobie teksty o podstawie człowieczeństwa i postępu ;) Chyba się po prostu w tej kwestii nie dogadamy...