Kiedy myślę o grach logicznych mających w sobie pewne elementy gier zręcznościowych od razu przychodzi mi na myśl Tetris. Spadające z góry ekranu klocki, dla których musimy szybko wybrać miejsce i odpowiednio je ustawić. Ta gra nie potrzebuje świetnej grafiki. Co więcej najlepiej wspominam minimalistyczną wersję z prostymi, różnokolorowymi klockami. O Tetris przypomniałem sobie grając w bardzo fajną nową grę dla iPhone'a i iPada o nazwie "and then it rained". ...and then it rained to gra nawiązująca do klasyki. Może nie garściami, ale podobieństwo jest wyraźne no i klimat. W grze tej naszym zadaniem jest łapanie kolorowych kropel deszczu w pojemniki o tym samym kolorze. Każda z kropel pojawia się u góry ekranu, przez chwilę rośnie, a następnie odrywa się pod swoim ciężarem. Mamy więc chwilę by przestawić właściwy pojemnik w odpowiednie miejsce. Na początku z góry spadają pojedyncze krople. Później po dwie, a czasami i więcej. Wszystko zależy od naszego refleksu i czujnej obserwacji górnej krawędzi ekranu. Pamiętać przy tym należy, że przestawiając jeden pojemnik przesuwamy w bok też drugi, który zajął jego miejsce. Nie ma problemu, kiedy przesunąć musimy tylko jeden z nich. Przy większej ilości musimy najpierw pomyśleć nad kolejnością ustawiania - proponuję ustawiać pojemniki od prawej do lewej. W każdym z etapów stoją przed nami inne zadania. Raz musimy zebrać odpowiednią ilość kropel, innym razem wytrzymać odpowiedni czas. Każdy z pojemników rośnie wraz z zebranymi kroplami w tym samym kolorze lub maleje, jeśli wpadnie do niego kropla o innej barwie. Jeśli zniknie zupełnie gra się kończy. Program ma minimalistyczną grafikę nawiązującą do starych dobrych czasów komputerów 8- i 16-bitowych. W tle przyjemnie szumi deszcz - główny podkład dźwiękowy tej gry. ...and then it rained powinno przypaść do gustu wszystkim fanom tego typu gier, nie tylko tym, którzy wychowali się na Atari XL/XE/ST, Commodore 64 czy Amidze. Gra ...and then it rained dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 1,79 €: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Od premiery nowej stacji roboczej Mac Pro minęło już niemal pięć miesięcy, a na zamówiony komputer wciąż trzeba czekać stosunkowo długo. W ostatnim miesiącu termin dostawy został jednak wyraźnie skrócony z 5 - 6 do 3 - 4 tygodni.
Do rozpoczęcia konferencji WWDC pozostał niecały miesiąc nic zatem dziwnego, że uwaga mediów zaczyna skupiać się na tym co Apple pokaże podczas otwierającej ją prezentacji. Najnowsze doniesienia rozczarują tych, którzy czekają na urządzenie naręczne i nowy model Apple TV.
Linia lotnicza Virgin Atlantic zamierza wprowadzić na londyńskie lotnisko Heathrow stworzoną przez Apple technologię iBeacon w oparciu o nadajniki polskiego startupu Estimote.
Inwestowanie na giełdzie dawno wyszło z ery składania zleceń osobiście w punktach obsługi klienta w biurach maklerskich. Nikt tego nie robi idąc osobiście „do okienka”, przez telefon czy też za pomocą faxu. Absolutnym standardem jest dzisiaj profesjonalny system transakcyjny, dostępny dla inwestorów przez stronę www. Domy maklerskie przez ostatnie lata do tego stopnia dopracowały swoje internetowe systemy transakcyjne, że ograniczyły do minimum fizyczny kontakt z klientem.
Jednym z popularnych sposobów robienia szumu wokół produktu, którego imają się producenci elektroniki konsumenckiej, jest dość specyficzne jego lokowanie. Nie w samym filmie czy serialu, ale przekonanie i opłacenie celebryty, który będzie nie tylko go używał, ale pisał o nim czy robił sobie z tym urządzeniem zdjęcie.
Wydajność energetyczna ekranów montowanych w smartfonach czy tabletach ma niebagatelne znaczenie dla długości pracy tych urządzeń na jednym ładowaniu baterii. Stąd producenci tych urządzeń nie tylko opracowują własne technologie mające poprawić energooszczędność tych elementów, ale i kupują mniejszych graczy, którzy opracowali własne, oryginalne rozwiązania. Takim właśnie mniejszym graczem była firma LuxVue, która została kupiona przez Apple.
Ci z Was, którzy mnie znają, choćby z internetu wiedzą, że mam raczej umiarkowany stosunek do wszelkiej maści publikacji, produktów nawiązujących do Steve'a Jobsa. Biografia autorstwa Waltera Isaacsona to bestseller, który pewnie przyniósł już krocie i nie burzy to mojej krwi. Daleki jestem też od mieszania z błotem Chrisann Brennan (dziewczyny Jobsa i matki jego pierwszej córki - Lisy), która spisała swojej wspomnienia w książce "Bite on Apple, My years with Steve Jobs", zaznaczając przy tym, że zrobiła to trochę dla pieniędzy (przy okazji wiszę Wam recenzję tej książki). Są jednak rzeczy, które faktycznie burzą moją krew, np. takie koszmarki: Już nawet nie chodzi o to, że mam uczulenie na mangę, że jak widzę tego typu obrazki to skóra mi cierpnie i odpada. Ale o ten koszmarek. Dla jasności - to kobieta. Podobno w Japonii nazwiska żeńskie kończą się na "ko" (trochę jak u nas niektóre na "ka"). Co gorsza, nie chodzi tylko o koszulki, ale japoński komiks (czyli mangę) pod tytułem "Chocolate Apple", której bohaterką jest właśnie Steve Jobko. Tak, mam świadomość, że niektórym to się może podobać i szanuję to. Znalezione na Cult Of MacObserwuj @mackozer
W wojnie patentowej toczonej przez Apple przeciw Samsungowi ten południowokoreański gigant poniósł kolejną porażkę. Uznany został winnym rozmyślnego naruszenia trzech z pięciu patentów Apple i będzie musiał wypłacić Cupertino kolejne odszkodowanie w wysokości 119,6 milionów dolarów USA.
Na moim koncie Google i kilku innych skrzynkach mailowych zebrało się masę wiadomości, zarówno tych ważnych, jak i mniej ważnych, czy zupełnie nieistotnych (których z jakichś powodów zapomniałem usunąć). W tym natłoku i mrokach dziejów ginie czasem to, co najważniejsze, treść, zwłaszcza zdjęcia, które przesłano mi mailem, a o których istnieniu zapomniałem. W wydobyciu tych wszystkich zdjęć z czeluści niepamięci moich kont pocztowych pomoże mi Lost Photos dla Mac. Wystarczy tylko wpisać dane logowania do naszego konta pocztowego, np. Gmaila. Tutaj dziwię się trochę, że ekipa MacPhun nie zdecydowała się na formę autoryzacji programu w Google. Niektórych może zniechęcić fakt podawania danych logowania bezpośrednio w programie. Tak czy inaczej, po wprowadzeniu danych logowania program zaczyna przeszukiwanie wszystkich zgromadzonych w skrzynce wiadomości e-mail pod kątem znajdujących się w nich plików graficznych w tym zdjęć. Każde znalezione zdjęcie dodawane jest do poziomego paska miniatur. Pamiętać trzeba, że program dodaje tam zarówno zdjęcia, jak i grafiki, które często znajdują się w stopkach różnych wiadomości reklamowych (w tym miejscu pozdrawiam wszelkie agencje PR). Domyślnie włączony jest co prawda filtr odrzucający wszelkie pliki graficzne ważące mniej niż 8 kilobajtów. Możemy także wyłączyć pobieranie plików GIF (polecam!). Tak czy inaczej wiele grafik reklamowych, bannerów różnych agencji, firm waży więcej i zostaje pobranych na dysk. Pomimo tej drobnej niedogodności efekt jest i tak znakomity. Dzięki Lost Photos dotarłem do zdjęć, o których zapomniałem. Użycie tego programu było trochę, jak otwarcie starego albumu, który ostatnie lata przeleżał gdzieś na strychu. Przeszukanie ponad 35 tysięcy wiadomości zajęło programowi dobre kilkadziesiąt minut. Odnalazł w sumie ponad 3 tysiące obrazków, z czego ponad 100 stanowiły ważne dla mnie zdjęcia. Odnalezione fotografie i obrazki zapisywane są w folderze w katalogu Obrazki. Możemy więc je potem przejrzeć na spokojnie i dokonać selekcji. Bezpośrednio z programu możemy także wrzucić opublikować wybrane zdjęcie na Facebooku i Twitterze, choć w przypadku tego ostatniego serwisu program ma problemy z połączeniem (MacPhun już o tym wie i sprawdzają gdzie tkwi problem). Lost Photos to program udostępniany w modelu freemium. Za darmo możemy pobrać go z Mac App Store, a program odnajdzie pierwsze 100 zdjęć z naszego konta. Za dodatkową opłatą 2,69 € możemy pobrać wszystkie zdjęcia z czeluści naszych kont pocztowych. Wszystkie, owszem, ale nie za jednym razem. W przypadku mojego konta Google program wstrzymał wyszukiwanie po wspomnianych już 35 tysiącach wiadomości, zalecając kontynuację poszukiwań następnego dnia. Ma to podobno związek z ograniczeniami niektórych serwisów pocztowych. Lost Photos nie jest programem, z którego będę korzystał codziennie. Jest to jednak aplikacja, która pozwoli na tanią wycieczkę w przeszłość. Niby odzyskujemy zdjęcia z kont pocztowych, a tak naprawdę podróżujemy w czasie i to właśnie dlatego polecam Wam Lost Photos. Lost Photos w Mac App Store za darmo: Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
Apple wraz z kilkoma innymi firmami technologicznymi zamierza radykalnie zmienić podejście do żądań agencji rządu USA o dane użytkowników. Cupertino prześle zainteresowanym użytkownikom informację o tego typu żądaniu.
W App Store pojawił się nowy dział "Best of April", w którym firma wyróżniła najlepsze gry i programy dla iOS, jakie pojawiły się w sklepie lub zostały zaktualizowane w ubiegłym miesiącu.
Firma analityczna IDC ogłosiła wczoraj nowe dane dotyczące rynku tabletów w pierwszym kwartale 2014 roku. Jej zdaniem Apple wciąż znajduje się na pierwszym miejscu posiadając w nim udział na poziomie 32,5%.
Angela Ahrendts jest już oficjalnie wiceprezesem Apple do spraw sprzedaży detalicznej w salonach firmowych Apple i poprzez sklep internetowy. Jej profil pojawił się już w serwisie Apple.com na stronie przedstawiającej ścisłe kierownictwo firmy.
Kantar Worldpanel opublikował szacowane wyniki sprzedaży smartphone’ów na najważniejszych rynkach świata w 1 kwartale 2014 r. Widać wyraźnie, że znakomita sprzedaż iPhone’a w liczbie 43,7 mln sztuk, znajduje swoje odzwierciedlenie w udziałach rynkowych.
Lokalizacja i nawigacja wewnątrz budynków to wciąż jeszcze rynek, który nie został podzielony pomiędzy dużymi graczami. To szansa dla tych mniejszych, którzy mogą opracować swoje autorskie, oryginalne technologie czy rozwiązania, które później udostępnią za odpowiednią opłatą lub sprzedadzą dużym korporacjom, takim jak Google czy Apple.
Jak donosi serwis 9to5Mac, na zbliżającej się konferencji WWDC 2014 Apple skupić się ma przede wszystkim na nowym systemie operacyjnym dla komputerów Macintosh - OS X 10.10.
Aplikacja 1Password dla Mac doczekała się dzisiaj kolejnej aktualizacji. Program został zintegrowany z usługą 1Password Watchtower monitorującą serwisy pod kątem włamań i zagrożeń bezpieczeństwa. Usługa 1Password Watchtower stanowi część funkcji Audyt Bezpieczeństwa, sprawdzającej poziom bezpieczeństwa naszych haseł (ich wiek, poziom skomplikowania i ewentualne duplikaty). Dzięki 1Password Watchtower program wyświetli teraz informację o wystąpieniu problemów z bezpieczeństwem jakiegoś serwisu, zalecając przy tym zmianę hasła pozwalającego do znajdującego się w nim naszego konta. Wspomnieć wypada, że AgileBits oferuje usługę 1Password Watchtower także w wersji webowej, pod adresem watchtower.agilebits.com. Nie trzeba posiadać 1Password by sprawdzić czy dana strona czy serwis ma lub miała ostatnio jakieś problemy z bezpieczeństwem (głównie z SSL, czyli luką zwaną Heartbleed). Przypomnę też, że kilka dni temu 1Password w wersji dla OS X i iOS doczekało się dużej aktualizacji (zwłaszcza na iOS). Pisałem o niej TUTAJ. Program 1Password dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 21,99 €: Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
W mojej ponad sześcioletniej już przygodzie z blogowaniem o Apple (przede wszystkim o aplikacjach) zdarzało mi się wykonywać zdjęcia całych stron internetowych. Nie jest może to zajęcie, które wykonuję często, zwykle jednak korzystam wtedy z prostego programu o nazwie Paparazzi!, którego opisałem ponad 4 lata temu jeszcze na mackozer.pl (TUTAJ). Ostatnio przypomniał go serwis OS X Daily, myślę, że to dobra okazja by wspomnieć o nim kilka słów także i tutaj na blogu MyApple. Z tego co widzę, to program nie zmienił się od czasu, kiedy opisywałem go kilka lat temu. Dalej jednak świetnie sprawdza się w swojej roli. Aplikacja daje nam możliwość wykonania zrzutu całej strony internetowej (a nie tylko fragmentu widocznego w przeglądarce), mamy także możliwość wykonania zrzutu tylko wybranego fragmentu, licząc od lewego górnego rogu strony. Tak wygląda zrzut o wymiarach 1200 x 800 pikseli. Możemy także określić minimalny wymiar w pionie lub poziomie wykonanego zrzutu. Program serwuje nam kilka domyślnych wymiarów (widać, że jest stosunkowo stary, brakuje w nich np. 13-calowego MacBooka Air). Zrzuty zapisywać można w formacie TIFF, JPG, PNG i PDF. W oknie zapisu można jeszcze je przeskalować lub na sztywno wpisać właściwy rozmiar. Paparazzi! daje też dostęp do zakładek w Safari. Możemy też szybko wykonać zdjęcie aktualnie otwartej strony w tej przeglądarce. Sam program oferuje też widok web (dzięki czemu będziemy mogli przejść pod inny adres i wykonać zrzut znajdującej się pod nim strony) oraz podgląd wykonanego zrzutu na pełnym ekrani Program Paparazzi! dostępny jest za darmo. Znajdziecie go TUTAJObserwuj @mackozer
Na kilka miesięcy przed oficjalną premierą szóstej odsłony iPhone'a zaczyna ruszać jego masowa produkcja w Azji. Powyższe zwiastować mają najświeższe doniesienia, według których do Chin dostarczane są już pierwsze partie szkła szafirowego.
Chińska strona Feng pokazała zdjęcia makiety, która ma odpowiadać bryle iPhone'a 6 o przekątnej ekranu 5,5-5,7 cala. Mimo wielu głosów, iż przedstawiony model w rzeczywistości odpowiada mniejszemu urządzeniu - o przekątnej ekranu 4,7 cala, serwis MacRumors zwraca uwagę na kilka szczegółów, które pozwalają się skłaniać ku ich opinii mówiącej o większym iPhonie.
Prace na terenie nowego kampusu Apple nabierają tempa i choć dopiero kilka tygodni temu zakończono prace rozbiórkowe starych budynków HP, to na zdjęciach lotniczych widać już wstępny zarys głównego budynku, zwanego popularnie "Space Ship".
Na rynku aplikacji mobilnych robi się coraz ciekawiej. Po udostępnieniu przez Microsoft aplikacji dla iPada z pakietu Office, na wydanie osobnych programów dla iOS zdecydowało się Google. W App Store pojawiły się właśnie programy Dokumenty (Google Docs) i Akrusze (Google Sheets).
Z poradami dotyczącymi OS X zwykle jest tak, że jak znajdę jakąś godną uwagi, to nie jest to co prawda dla mnie nowość, zdaję sobie jednak, że z pewnych funkcji OS X czy iOS korzystam zupełnie bezwiednie. Trochę jak student uczący się do egzaminu według zasady "3*Z" (zakuć, zdać, zapomnieć). Właśnie serwis Livehacker przypomniał mi o funkcji z której korzystałem tydzień temu. Mowa o powiązania danych logowania do OS X z naszym Apple ID, dzięki czemu możemy łatwo zresetować nasze dane logowania, jeśli tylko pamiętamy nasz login i hasło np. do iCloud. Zapytacie jak to możliwe, że ktoś, kto korzysta niemal 12 godzin na dobę z komputera Macintosh i programu 1 Password może nie pamiętać swoich danych logowania. Oczywiście, że pamiętam. Zdarza mi się jednak przychodzić z pomocą mojej rodzinie. Z komputerów Mac korzysta przynajmniej kilka bliskich mi osób. Nie są jednak "Power Userami", a zwykłymi użytkownikami, którzy swój komputer "otwierają" rzadko i jeszcze rzadziej logując się do niego. Kilka razy zdarzyło się już, że musiałem odzyskiwać, a raczej restartować ich hasła. Na szczęście proces był stosunkowo łaty, dzięki temu, że korzystają z iCloud (głównie z poczty), a przy instalacji systemu aktywowałem możliwość zmiany hasła po podaniu danych logowania właśnie do chmury Apple. Funkcję tę można aktywować w Preferencjach systemowych, w ustawieniach Użytkownicy i grupy. Wystarczy wybrać interesujące nas konto użytkownika i w ustawieniach hasła zaznaczyć "Użytkownik może zerować hasło, podając Apple ID". Jeśli ustawiamy komputer dla dziecka, także w tym widoku możemy włączyć nadzór rodzicielski. Jeśli w przyszłości będziemy mieli problem z zalogowaniem, OS X zaproponuje nam reset hasła po podaniu naszych danych logowania do iCloud. Z doświadczenia wiem, że w przypadku osób, które korzystają z komputera Mac bez wnikania w szczegóły systemu, częściej pamiętają hasło do poczty niż dane logowania do komputera. Podejrzane na LifeHackerObserwuj @mackozer
Aplikacji Clear, będącej prostą listą rzeczy do zrobienia o dość oryginalnym interfejsie, tworzonym właściwie w całości przez to co najważniejsze, czyli same zadania, stałym czytelnikom przedstawiać nie muszę. Program zarówno w wersji dla iOS jak i OS X doczekał się właśnie aktualizacji rozszerzającą jego możliwości o funkcję przypomnień. Teraz do każdego zadania możemy dodać datę i godzinę, kiedy aplikacja ma nam przypomnieć o wykonaniu jakiegoś zadania. Zrobi to zarówno na iPhone, iPadzie, jak i komputerze Mac za pomocą systemowych powiadomień Push. To może nie wiele, ale funkcję przypomnień docenią zwłaszcza zapominalscy - tacy jak ja, którym zadania i rzeczy ważne uciekają przez palce. Teraz Clear pozwala mi stworzyć taki plan każdego dnia, a program przypomni mi o tym, co naprawdę muszę zrobić. Oczywiście... takie rzeczy mogłem dotąd robić w innych aplikacjach. Clear w wersji dla iOS zyskał także nowe zestawy dźwięków, choć to moim zdaniem zupełnie nieistotny dodatek, nie mający jakiegokolwiek wpływu na funkcjonalność programu. Jeden z zestawów zawiera dźwięki mniej lub bardziej kojarzące się ze Science Fiction, a drugi to dźwięki stylizowane na te, wydawane przez komputery 8-bitowe. Ten pierwszy (SF) dostępny jest dla wszystkich za darmo. Drugi (8-Bit) kosztuje 1,99 €, co przy cenie samego Clear dla iOS wynoszącej 4,99 € wydaje się dość sporo. Ci z Was, którzy wcześniej korzystali z Clear+ mogą jednak pobrać go za darmo. Szczegółowy opis tej procedury znajdziecie TUTAJ. Clear to program, który początkowo wzbudził wiele zachwytów, głównie przez wspomniany już interfejs użytkownika. Teraz ma on chyba tylu zwolenników co przeciwników. Ci ostatni wypominają mu ograniczoną funkcjonalność. Faktycznie, nie oferuje on nawet tyle, co choćby systemowa aplikacja Przypomnień. Z drugiej jednak strony jest ładny, szybki i wygodny w obsłudze, jeśli tylko nie potrzebujemy jakichś rozbudowanych funkcji (te znajduję np. w Wunderlist). Sam korzystam z Clear do szybkiego tworzenia prostych list, np. zakupów. Clear dla iPhone'a i iPada w App Store w cenie 4,99 €: Pobierz z App Store Clear dla Mac w Mac App Store w cenie 8,99 €: Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
Serwis TechRadar przygotował ciekawą animację przedstawiającą wizję iPhone'a 6 z systemem iOS 8 i choć urządzenie bez przycisku Home nie specjalnie do mnie przemawia, to warto przyjrzeć się temu, co może znaleźć się w iOS 8.
W styczniu bieżącego roku wspominaliśmy o tym, że Apple pracuje nad systemem mobilnych płatności dla iOS. To przede wszystkim z myślą o nich Apple wprowadziło w iPhone czytnik linii papilarnych Touch ID, o czym wspominał sam Tim Cook. Nie wiadomo jednak czy mobilne płatności pojawią się w iOS 8, no i jak będzie wyglądać ich interfejs. Na to pytanie postanowił odpowiedzieć Ricardo Del Toro, który swój projekt opublikował w serwisie Dribbble.
Jak donosi The China Times, ruszyła już produkcja urządzenia naręcznego Apple.
Z okazji 25 lat swojego istnienia kanał telewizyjny CNBC przygotował listę najbardziej wpływowych ludzi ostatniego ćwierćwiecza. Na jej pierwszym miejscu znalazł się Steve Jobs.
Są dwa typu ludzi, pierwszy preferuje Touchpad a drugi mysz. Ja należę do tych drugich i dobrze mi z tym.