Moje 1649 słów o nowych iPhone'ach
Od kilku dni dostaję sporo pytań o to, co myślę o nowych iPhone'ach, które Apple pokazało w miniony wtorek. Prawdę mówiąc jestem zarówno daleki od „achów” i „ochów”, jak i od wieszania psów na tych urządzeniach, co jest ostatnio dość modne.
Zacznę może od tego, że trudno wyrobić sobie zdanie o urządzeniu, które widziało się tylko na ekranie - mówię tutaj zarówno o transmisji z konferencji, czy o zdjęciach, grafikach oraz informacjach opublikowanych w serwisie Apple lub przez tych blogerów i dziennikarzy „naznaczonych” przez Apple, którzy mieli już okazję się nimi przez chwilę pobawić. Kilkadziesiąt minut zabawy danym urządzeniem i tak pozwala właściwie tylko na podzielenie się wrażeniami na gorąco, a nie szerszą opinią o jakimś produkcie. Czy zatem mogę oceniać nowe iPhone'y dysponując tylko tego typu danymi i nie mając możliwości się nimi choćby pobawić? Moim zdaniem nie. Co oczywiście nie znaczy, że nie mam swoich przemyśleń na ich temat.
iPhone 8 i 8 Plus
iPhone'y 8 są to zdecydowanie wersje rozwojowe urządzeń z poprzedniego roku, będące do tego kontynuacją linii zapoczątkowanej przez modele 6 i 6 Plus trzy lata temu. Moim nieskromnym zdaniem jest to najładniejsza linia iPhone'ów w historii i osobiście nie potrzebuję ich jakiegoś spektakularnego odświeżenia. Mam pewne obawy związane z wyglądem szklanych pleców, ale produkty na zdjęciach wyglądają zwykle trochę inaczej niż w rzeczywistości, więc wstrzymam się z tą oceną. Nie specjalnie obawiam się o trwałość tych urządzeń. Myśle, że od czasów iPhone'ów 4 i 4s Apple znacznie usprawniło technologię wytwarzania szklanych paneli.
Dla mnie telefon to przedmiot utylitarny, który albo trzymam w swojej dość dużej dłoni, albo w kieszeni spodni. Owszem musi być ładny ale nie zależy mi na tym, by firma zaskakiwała mnie wyglądem co dwa lata. W ogóle tego od Apple nie oczekuję - zwłaszcza, jeśli aktualne wzornictwo mi odpowiada.
Wspominałem, że jest to wersja rozwojowa - dostała ona bowiem to, czego mogło niektórym brakować w iPhone'ach 7, a więc ładowanie indukcyjne. Dla mnie to jest największą nowością w zaprezentowanych we wtorek modelach. Od pół roku korzystam z obudowy Mophie dla iPhone'a 7, wyposażonej w baterię ładowaną także indukcyjnie. Przekonałem się, jak bardzo wygodne jest ładowanie indukcyjne.
Wrażenie mogą też robić wyniki benchmarków nowych iPhone'ów wyposażonych w procesor A11 Bionic, który jest o 70% szybszy od układu A10. Mogą, ale jednak nie muszą i na mnie na razie jakiegoś specjalnego wrażenia nie robią, choć oczywiście dobrze, że procesor w iPhonie stale jest ulepszany. A10 w moim iPhonie jest już na tyle szybki, że w zupełności mi wystarczy. Jeszcze lepsze gry, z jeszcze lepszą grafiką? Na tak małym ekranie? Zdecydowanie bardziej ciekawi mnie to, jak wyglądać będą gry na nowym Apple TV 4K na zwykłym telewizorze HD, mając naprawdę duży zapas mocy (tak, wiem - i tak będzie to daleko do PS4).
To co mnie ciekawi w iPhonie 8 Plus to nowe aparaty fotograficzne. Trudno mi jednak oceniać tylko suche dane, podane przez Apple na konferencji.
Czy kupię iPhone'a 8 lub 8 Plus? Raczej nie. Ładowanie indukcyjne mam już dzięki Mophie, a inne zmiany są tym razem naprawdę usprawnieniami, a nie zupełnie nowymi funkcjami, które usprawiedliwiałyby jego zakup. No dobrze, a co by było, gdybym nie miał iPhone'a 7 Plus? Wtedy zastanawiałbym się poważnie, ale wstrzymałbym się do końca roku, by móc przejść się do salonu i sprawdzić czy czasem nie lepiej wybrać iPhone'a X.
Zamykając temat iPhone'ów 8 i 8 Plus odniosę się tylko do nazwy tych urządzeń. Rozumiem, że ładowanie indukcyjne i związana z tym pewna zmiana konstrukcji całego urządzenia spowodowała zmianę dotychczasowej nomenklatury. Wydaje mi się jednak, że gdyby otrzymały nazwy 7s i 7s Plus zbierałyby znacznie mniej negatywnych komentarzy.
iPhone X
O iPhonie X myślę od kilku dni, a dokładnie nad tym co zobaczyłem, usłyszałem i przeczytałem. Opinie są skrajne. W technologii jak to w polityce, jeden obóz wytyka drugiemu, że zaprezentowane nowości miała już konkurencja od dłuższego czasu. I tak i nie. Nie zmienia to jednak tego, że patrząc na zdjęcia iPhone'a X od razu na myśl przychodzi mi jak dotąd najlepszy telefon tego roku kalendarzowego - Samsung Galaxy S8 Plus - a także nowy smartfon LG, czyli V30. Przyznaję, że patrząc na zdjęcia iPhone'a X mam któryś już raz wrażenie, że to Apple inspirowało się produktami konkurencji. To z kolei pokazuje dobitnie, że Apple ma teraz naprawdę godnych sobie przeciwników w walce o użytkownika, który nie jest przywiązany do konkretnej platformy (ja akurat jestem). Z drugiej jednak strony ta inspiracja jest moim zdaniem bardzo ogólna i ogranicza się do idei smartfona bezramkowego niż do jawnego zżynania z konkurencji.
Oczywiście, Samsung stosuje ekrany OLED od dawna, znalazły się one w Galaxy S8, S8 Plus i Note 8. W tego typu wyświetlacz wyposażony jest też zaprezentowany niedawno na IFA w Berlinie LG V30. Apple na pewno nie jest tutaj w żadnym razie rewolucyjne, ale tak szczerze? Czy w korzystaniu ze smartfona chodzi o to, by być pierwszym przed innymi i mierzyć sobie w ten sposób długości przyrodzenia (a raczej je wirtualnie wydłużać)? Jako użytkownika związanego z ekosystemem urządzeń Apple i stąd wybierającego przede wszystkim iPhone'a na swój jedyny lub pierwszy telefon, cieszy to, że iPhone X dostał świetny ekran, tego typu, jak ten, który chwaliłem w Samsungu Galaxy S8. To samo tyczy się ładowania indukcyjnego (które - przypomnę - moim zdaniem jest największą nowością w iPhone'ach 8 i 8 Plus).
Wrócę jednak jeszcze do ekranu i skomentuję też wygląd tego urządzenia. Na zdjęciach i wideo bardzo mi się podoba. Naprawdę wygląda bardzo dobrze. Nie wiem jednak, czy tak dobrze jak wspomniany Galaxy S8 / S8 Plus, ale na tę ocenę przyjdzie dopiero czas, kiedy iPhone X pojawi się na rynku. Spotkałem się z licznymi negatywnymi komentarzami wcięcia w ekranie na moduł czujników Face ID, głośnika i kamery. Wydaje mi się, że Apple nie za bardzo miało wyjście. Gdyby zostawiło górną ramkę wyższą, tak by zmieściły się tam wszystkie czujniki, musiałoby zrobić to samo z ramką dolną, a wtedy telefon ten wyglądałby bardzo podobnie do LG G6 czy Galaxy S8. Wiecie, co by się wtedy działo? Cały technologiczny świat miałby dopiero wtedy z Apple używanie. Gdzieś te czujniki trzeba było umieścić. Najwyraźniej pod ekranem się nie dało. Moim zdaniem Apple rozwiązało to całkiem nieźle, choć przyznaję, że nie za bardzo podoba mi się to, jak wygląda teraz pasek statusu.
Kolejna sprawa, to głosy krytykujące iPhone'a X za brak symetrii, że wspomniane wycięcie w ekranie ją zaburza i że Steve Jobs nigdy by się na to nie zgodził. To są moim zdaniem bardzo luźne dywagacje, tak naprawdę niczym nie podparte. O tym, co Steve Jobs sądziłby o iPhonie X wiedzielibyśmy, gdyby żył, a - trzeba to niestety brutalnie przypomnieć - nie żyje od niemal sześciu lat. Jobs słynął nie tylko ze swojego zamiłowania do designu, ale także z tego, że dość często zmieniał zdanie. Trudno jest wyrokować, co by myślał o iPhonie X i raczej nie ma co sobie tym zaprzątać głowy.
Wspominałem o Face ID. Także i w tym wypadku pojawiają się głosy, że Samsung Galaxy S8 już to ma od wiosny i że działa to słabo. Te zarzuty są moim zdaniem także w dużym stopniu bezpodstawne. W S8 mowa po prostu o płaskim skanowaniu twarzy, które pozwala na oszukanie procesu weryfikacji za pomocą zdjęcia. Face ID jest znacznie bardziej wysublimowaną technologią, ale na jej ocenę przyjdzie nam poczekać jeszcze przynajmniej dwa miesiące. Osobiście uważam, że zamiana Touch ID na Face ID poprawi wygodę korzystania z urządzenia. Tutaj także odwołam się do Samsunga Galaxy S8. Tym razem jednak nie chodzi mi o skaner twarzy w tym smartfonie, ale skaner tęczówki oka, który działa naprawdę niezawodnie i szybko. Tęczówki nie można podrobić, więc i bezpieczeństwo tej metody jest wysokie. Obecnie mam w testach Samsunga Galaxy S8 (wcześniej było to S8 Plus) i także w przypadku tego urządzenia chwalę sobie skaner tęczówki. Jeśli Face ID będzie działać tak dobrze, to pozostaje mi się tylko cieszyć. Z własnego doświadczenia wiem, że Touch ID, nawet z lepszym skanerem w iPhonie 7 Plus, bywa zawodne.
Kolejna kontrowersyjna zmiana, to rezygnacja z przycisku Home. Rozumiem, że może to także budzić wątpliwości, w końcu Apple przyzwyczaiło nas do niego i przez 10 lat był on niejako wizytówką iPhone'a. Apple przecież mogło zdecydować się na przycisk wirtualny, taki jaki znają użytkownicy Androida, ale sami wiecie, jakie niektórzy z Was mieliby w tym wypadku używanie (zdecydowanie większe niż z moich literówek). Przycisk Home zastąpiła niewielkich rozmiarów belka w dole ekranu, którą przesuwając w górę minimalizuje się aplikację i wraca do ekranu głównego. Na razie bawiłem się tym rozwiązaniem tylko w symulatorze iPhone'a X w Xcode na Macu. Szczerze? Nie mam z tym rozwiązaniem żadnego problemu, co więcej, korzystałem z niego już wiele lat temu w smartfonie BlackBerry Z10 i BlackBerry Passport. Tam z aplikacji wychodziło się w niemal identyczny sposób i muszę przyznać, że działało to świetnie. Oczywiście w przypadku iPhone'a X na ostateczną ocenę przyjdzie poczekać do jego rynkowej premiery.
Generalnie, po tym co widzę i czytam, jestem na tak. Jedyne, co mnie od tego urządzenia odstrasza, to cena. Telefon za ponad 5 tysięcy złotych to - na mój obecny stan finansów - zdecydowanie za dużo. Po prostu mnie na niego nie stać. Za tą sumę prędzej wymieniłbym mojego wysłużonego MacBooka Air z 2013 roku (który co prawda na razie świetnie sobie ze wszystkim radzi), na nowszy model (tak, jestem fanem MacBooków Air) z szybszym procesorem i lepszą kartą graficzną. Mam jednak świadomość, że to co dla nas jest horrendalnie drogie na Zachodzie i w USA jest tylko dość drogie. Tam, większość użytkowników, którzy będą chcieli iPhone'a X, kupi go i tak. Podejrzewam, że nawet u nas w kraju cieszyć się będzie całkiem sporym zainteresowaniem.
Mimo wszystko mój odbiór nowych urządzeń (wszystkich), zaprezentowanych na wtorkowej konferencji jest pozytywny. Wynika to w dużym stopniu z moich oczekiwań. Nie traktuję Apple czy generalnie firm technologicznych jak cyrkowców czy kuglarzy, którzy muszą mnie zaskakiwać coraz to lepszymi sztuczkami, coraz bardziej karkołomnymi pokazami na technologicznym trapezie.