Wczorajszy dzień to nie tylko aktualizacja iOS 7 ale także kilku mniej lub bardziej popularnych programów. Wśród nich znalazł się zdecydowanie popularny Instagram. Aplikacja zyskała nowe ustawienia światła, które zastąpiły automatyczną korekcję. Stukając w ikonę żarówki przechodzimy do ustawień światła na zdjęciu, a następnie suwakiem ustawiamy stopień jego zmiękczenia lub wyostrzenia. Skrajne efekty widać na powyższych zrzutach ekranu. Nowość to mała, ale powinna ucieszyć użytkowników tej aplikacji, którzy lubią "upiększać" zdjęcia (ja się do takich osób zaliczam, a znajdziecie mnie w tym serwisie oczywiście pod nickiem mackozer). Instagram dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Poza głównymi zmianami jakie opisałem we wczorajszym newsie na MyApple aktualizacja przyniosła wiele innych bardziej drobnych, np. w wyglądzie interfejsu użytkownika. Jedną z takich zmian jest wygląd aktywnego CAPS LOCK-a na klawiaturze w iOS 7.1. Jak widać zamiast zwykłej inwersji kolorów, CAPS LOCK zyskał nowy symbol. Zasada aktywowania dużych liter (a więc CAPS LOCK-a) w iOS 7.1. nie zmieniła się. Wystarczy stuknąć dwa razy w klawisz "Shift" (strzałka w górę) by aktywować tryb pisania tylko dużymi literami. Standardowo jedno stuknięcie daje nam możliwość wprowadzenia jednej dużej litery z automatycznym powrotem do pisania małymi literami. Podpatrzone na iMoreObserwuj @mackozer
Z pewnością wiecie, że mniej więcej dwa miesiące temu przesiadłem się na Kindle'a jeśli chodzi o czytanie e-booków. Nie oznacza to, że książki, które czytam na Kindle'u nie są także dostępne w iBookstore i nie można ich czytać w iBooks na iPhone, iPadzie czy Maku. Najnowszą pozycją jaka zagościła na moich urządzeniach jest wydana nakładem Insignis Media kolejna książka z cyklu Universum Metro 2033 - "Dziedzictwo Przodków. Tod mit uns" autorstwa Surena Cormudiana. Jej akcja przenosi czytelnika do postapokaliptycznego Kaliningradu (leżącego blisko polskiej granicy Królewca), a dokładnie do skrywających tajemnice III Rzeszy podziemi tego miasta. Nie ukrywam, że jeszcze się za tego e-booka nie wziąłem. Jak tylko go przeczytam na pewno podzielę się z wami moimi wrażeniami. Tymczasem mogę podzielić się z Wami kodami na tego e-booka do iBookstore. Rozdam je dzisiaj (poniedziałek, 10 marca) pomiędzy godziną 19:00, a 20:00 na Twitterze z mojego prywatnego konta (@mackozer). Dziedzictwo Przodków w iBookstore w cenie 6,49: Pobierz z iBook Store Aby umilić Wam czas podrzucam dłuższy fragment wersji audio tej książki (kolejne fragmenty dostępne w serwisie YouTube). Obserwuj @mackozer
Kilka miesięcy temu przeczytałem na blogu Fabryka pikseli o programie f.lux. Ponieważ był on darmowy, zainstalowałem go... i po kilku minutach odinstalowałem. Problem polegał na tym, że zrobiłem to w ciągu dnia, a że nie doczytałem dokładnej specyfikacji tego programu, nie dałem mu nawet szansy się wykazać. W zeszłym tygodniu natrafiłem jego opis ponownie, tym razem dając programowi podziałać, gdy za oknem panował zmrok. Teraz już wiem, że nie prędko zniknie on z mojego Maca.
Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, że należę do tych graczy, którzy raczej marnują czas na prostych produkcjach niż na operacjach wojskowych gdzieś na Bliskim Wschodzie czy w jakimś lochach świata fantazji. Dalej co prawda zagrywam się w Threes! - grze o której pisałem TUTAJ. Ostatnio na moim iPhone i iPadzie zagościła także gra Smash Hit, w której naszym zadaniem jest rozbijanie szklanych konstrukcji za pomocą stalowych kulek. Wiem, że rozbijanie szkła to niezbyt zachęcający opis, ale gra wciąga, głównie za sprawą całkiem niezłej ścieżki dźwiękowej i ładnej grafiki z bardzo fajnymi efektami rozbijania szyb czy innych szklanych konstrukcji. Nasze zadanie jest stosunkowo proste. Poruszamy się naprzód w dziwnym, zdecydowanie nierealnym świecie, gdzie na naszej drodze czekają na nas właśnie różnego rodzaju poruszające się tafle szkła. Musimy je rozbijać rzucając w nie stalowymi bilami. Ich liczba jest jednak ograniczona. Możemy uzupełniać ich zapasy niszcząc szklane ostrosłupy. Za rozbicie każdego otrzymamy trzy dodatkowe stalowe kule. Są oczywiście także różnego rodzaju bonusy za tzw "kombosy", czyli rozbicie bez pudła pewnej liczby wspomnianych ostrosłupów. Zyskujemy wtedy podwójne czy potrójne strzały (zamiast jednej bili). Każdy z etapów to inna rzeczywistość i trochę inna muzyka. Na początku każdego etapu jest też tzw. punkt kontrolny (check point), od którego możemy zacząć nową grę. Tutaj jednak autorzy gry zdecydowali się na mały trick. Smash Hit to gra udostępniania w modelu freemium. Pobierzemy ją za darmo, jeśli jednak będziemy chcieli zacząć od najdalszego osiągniętego przez nas punktu kontrolnego, będziemy musieli zapłacić 1,79 €. Smash Hit nie jest pozycją wybitną, to gra z cyklu zainstaluj, pograj kilka dni i skasuj. Na pewno jednak warto spróbować. Smash Hit dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Kilka tygodni temu opisywałem TUTAJ na blogu dziwną ale jednocześnie bardzo ładną grę dla iOS o nazwie Oquonie, która właśnie dostępna jest za darmo. Aktualizacja: promocja niestety już się skończyła. Przypomnę w skrócie, że jest to gra przypominająca stare przygodówki z izometryczną grafiką (takie niby 3D) dla ZX Spectrum, Atari XL/XE i Commodore 64. Dla mnie klimatem i dziwacznością Oquonie najbardziej zbliżona jest do gry Amourote dla Atari XL/XE właśnie. Posiada bowiem piękną monochromatyczną grafikę izometryczną, tyle że w o wiele wyższej rozdzielczości iPhone'a i iPada. Odsyłam Was do recenzji - nie ma sensu ponownie jej opisywać. Teraz zagłębienie w ten dziwny izometryczny świat nie będzie Was nic kosztować, no może trochę straconego czasu. Oquonie dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo. Promocja się niestety skończyła. Oquonie znowu kosztuje 2,69 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Podstawową aplikacją, w której słucham muzyki na iPhone czy iPadzie, a za ich pośrednictwem także na dużych głośnikach, jest Spotify w wersji premium. Czasem jednak, głównie dla bootlegów, nagrań koncertowych korzystam z YouTube. Niestety oficjalna aplikacja tego serwisu nie wspiera odtwarzania w tle. Wychodząc z tego programu muzyka przestawała grać. Centrum sterowania w ogóle nie widzi tego programu. Okazuje się, że problem ten można dość łatwo obejść. Jego rozwiązanie podsunął jak zwykle nieoceniony blog OS X Daily. Sztuczka polega na otworzeniu serwisu YouTube w Safari. Przeglądarka co prawda zasugeruje nam otwarcie lub instalację dedykowanej aplikacji, ale tym razem z niej nie skorzystamy. Po znalezieniu interesującego nas wideo odtwarzanie uruchomi się automatycznie w odpowiednim widoku. Teraz możemy już wyjść z Safari i choć odtwarzanie zostanie wstrzymane, to będziemy mogli uruchomić je w tle z wysuwanego z dołu ekranu centrum sterowania. Sztuczka ta nie działa z listami odtwarzania, ale jak dla mnie to i tak rozwiązuje problem. Podpatrzone na OS X DailyObserwuj @mackozer
Jeśli chodzi o konsumpcję treści na iPadzie, to urządzenie to jest niezrównane jeśli chodzi o wszelkiej maści galerie fotografii, zwłaszcza aplikacje prasowe. Jedną z najlepszych moim zdaniem jest Wider Image od Reutersa. Serwuje ona każdego dnia nowe fotoreportaże z całego świata. Tekst łączy się tutaj ze świetnymi fotografiami prasowymi. To jeden z tych programów, dzięki którym poznaję świat nie ruszając się z fotela. Pisałem o nim już kiedyś TUTAJ. Wider Image pozwala na przeglądanie nie tylko aktualnych fotoreportaży. Możemy podejrzeć je na linii czasu i mapie, a także zawęzić tematykę do wybranych kategorii. Wspominam o tej aplikacji jeszcze raz w związku z jej aktualizacją, która przyniosła jedną, bardzo przydatną funkcjonalność dla posiadaczy zarówno iPada jak i Apple TV. Przy klonowaniu ekranu iPada na telewizorze za pośrednictwem Apple TV, powierzchnia robocza zostaje rozszerzona. Na ekranie telewizora widać więcej niż na ekranie iPada, a podczas przeglądania konkretnych fotoreportaży na ekranie telewizora możemy zobaczyć wybrane zdjęcia w powiększeniu. Program Wider Image dla iPada dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Mobilne aplikacje społecznościowe to temat rzeka, co rusz powstają nowe i to w różnych kategoriach. Dzisiaj internet mniej lub bardziej szeroko rozpisuje się o aplikacji Findery, stworzonej przez współzałożycielkę serwisu Flickr, co ma być wystarczającą rekomendacją. Czy tak jest w rzeczywistości? Findery to serwis służący do zostawiania notatek, rekomendacji, recenzji miejsc, które przypinamy do mapy. Jeśli nasze notatki udostępniamy publicznie, będą one widoczne na mapie i być może pomogą innym użytkownikom. Nie ma tutaj żadnych wymogów co do typu notatki. Możemy zostawiać swoje własne przemyślenia, związane z konkretnymi miejscami, lub poczuć misję i stworzyć większą bazę danych miejsc. Wszystkie te pineski widoczne są potem na mapie. Na razie w niektórych miastach jest ich mało, ale są już takie - jak na przykład San Francisco - gdzie od ilości tych pinesek można dostać oczopląsu. I tutaj mam pierwsze negatywne odczucie co do tego programu. Popularne miejsce może być wręcz naszpikowane do tego stopnia, że nie będziemy mogli otworzyć wszystkich pinesek z przypiętymi informacjami nawet przy maksymalnym powiększeniu. Dla mnie osobiście jest to bez sensu - pineski powinny być grupowane pod względem miejsc. Druga uwaga - kiedy otwieramy mapę, dajmy na to San Francisco właśnie, to w centrum tego miasta znajdziemy dziesiątki pinesek. Nie wiadomo jednak co się pod nimi kryje. Nie ma żadnej kategorii. Trudno jest stukać w ekran na chybił trafił, chcąc np. poznać ciekawe miejsca w okolicy. Jest co prawda zakładka "Discover", w której znajdziemy swego rodzaju przewodniki poświęcone konkretnym miejscom i to mi się w tym programie chyba najbardziej podoba. Właściwie przede wszystkim dla tej funkcji warto zainstalować Findery. Każdą notatkę możemy skomentować, polubić. Możemy dodawać też własne. Wystarczy wybrać miejsce na mapie, możemy wyszukać też konkretną lokalizację (np. bar, restaurację, muzeum). Pozostaje dodać swoją własną notatkę i zdjęcie. Tutaj jednak miałem problem z dodaniem zdjęcia z biblioteki w iPhone. Dodatkowo każdą notatkę oznaczyć odpowiednimi tagami. Jak w każdym serwisie społecznościowym możemy śledzić innych użytkowników. W dzisiejszych czasach tego funkcje to właściwie standard. Findery nie wygląda najgorzej ale nie powiedziałbym, że to mistrzostwo projektowania. Zastanawiam się czy tzw. wartość dodana Findery jest wystarczająca by ten serwis przetrwał. Mam spore wątpliwości, zwłaszcza, że jest mocny konkurent - Foursquare, który pod tym względem jest moim zdaniem o wiele bardziej wygodny, choć ma trochę inne zastosowanie. Jeśli jednak Foursquare wprowadził by funkcję tworzenia własnych przewodników tematycznych, to Findery może pakować walizki. Tak czy inaczej, warto sprawdzić Findery samemu. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Stało się! Dziś po południu odebrałem paczkę z Nexusem 5 i tak oto po prawie 7 latach z iPhonem postanowiłem jeden z telefonów zamienić na dłużej na coś z Androidem - padło na Nexusa bo dostaje zawsze na czas aktualizacje, ma dobre opinie użytkowników i generalnie jest "czysty".
Świat technologii wciąż nas zaskakuje. Tak właśnie się stało w przypadku przejęcia Whatsapp przez Facebooka. Nie mogliśmy sobie odmówić skomentowania tej transakcji. Postanowiliśmy przy okazji przedstawić Wam kilka innych komunikatorów na OS X i iOS, które cenimy, używamy i… nienawidzimy. Zastanawiamy się przez chwilę o czym Apple rozmawiał z szefami Tesli - samochodu na prąd. Posłuchacie opinii Michała na temat nowego iPada mini z Retiną. Na deser obedrzemy ze skóry kolejny anty-applowy wpis o dziesięciu największych przywarach Apple. Mocno nas ten teks rozjuszył, a po szczegóły zapraszamy do 81 odcinka. Żeby ładnie zakończyć odcinek udzielimy rad jak ogarnąć niechcianych rozmówców w iMessage. Dobrego odbioru.
Wiele osób denerwuje, że nie da się w łatwy sposób usunąć maili przychodzących na pocztę Gmail w aplikacji Mail na iPhonie i iPadzie. Sam używam poczty Google jako dodatkowe skrzynki i rozwiązanie przenoszenia niechcianych maili najpierw do archiwum a następnie do kosza było dla mnie uciążliwe i przede wszystkim niewygodne. Jest jednak szybki sposób na rozwiązanie tego problemu.
Pamiętacie jak kiedyś mówili, że iPad służy tylko do konsumpcji treści? Każdy, kto tak twierdził chyba już dawno zmienił zdanie. Duży, zwłaszcza 10-calowy ekran świetnie nadaje się do tworzenia prezentacji. Wie to oczywiście Apple, które już dawno wydało na iOS aplikację Keynote. Trzeba jednak się trochę napracować by stworzyć w tym programie ładną prezentację. O wiele szybciej można to zrobić w programie Haiku Deck dla iPada.
Aplikacje dla dzieci to dość specyficzna grupa programów. Dorośli często nie są w stanie odkryć ich możliwości czy wręcz piękna, a tym, którzy jeszcze mają mleko pod nosem, ale już się golą zdarza się je obrzucać błotem w komentarzach. Tymczasem to dzieci powinny je testować i oceniać, oczywiście pod czujnym okiem rodziców. Tak właśnie jest u mnie w domu. Są aplikacje, które sam oceniłem negatywnie (i nie chodzi mi o nieodpowiednie dla dzieci treści) ale okazywały się strzałem w dziesiątkę. Gra, czy też aplikacja Tiny Firefighters spodobała się zarówno mojemu starszemu synowi, jak i mnie, choć to aplikacja typowo dla dzieci. Tiny Firefighers to rodzaj gry w odkrywanie. Animowany obrazek przedstawia w zależności od wyboru albo miasto z remizą strażacką i strażakami albo jego inny fragment, w którym znajduje się komisariat policji. Stukając w poszczególne miejsca dziecko aktywuje różnego rodzaju scenki, które czasem wymagają dodatkowej interakcji (stuknięcia). W przypadku straży są to więc pożary, kot na drzewie, wyciąganie krowy ze stawu. Oczywiście elementów interaktywnych jest masa i wszystkie jakoś łączą się z działalnością straży pożarnej. W przypadku policji są to analogicznie złodzieje, wypadki samochodowe, kierowanie ruchem, ściąganie z dachu paparazzich itp. działania. Gra ma bardzo ładną grafikę i sympatyczną ścieżkę dźwiękową, a do tego przez najbliższe dni dostępna jest za darmo. Nie jest to może rewelacja, coś wybitnego, ale mój syn dość często się tą grą bawi. Z zupełnie innej beczki, w opisie Tiny Firefighters w App Store występuje słowo "The pussy cat" - "pussy" w slangu ma jednak drugie znaczenie, które nasze pociechy pewnie prędzej czy później poznają. Apple dla pewności jednak wykropkowało to słowo. Tiny Firefighters dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Brian Cox wraca z nową aplikacją popularnonaukową dla iPhone'a i iPada. Brian Cox to chyba jeden z najbardziej medialnych profesorów, który potrafi zamienić wiedzę czysto akademicką na popularną i podać ją masom, w tym i użytkownikom iPhone'ów i iPadów. Pamiętam kiedy podczas konferencji Ull w Dublinie zobaczyłem pierwszy raz jeszcze przed jej premierą aplikację Wonders of Universe. Z wrażenia rozdziawiłem usta. Kiedy program pojawił się w App Store szybko go kupiłem. Jego recenzję możecie przeczytać jeszcze na MacKozer.pl (TUTAJ i TUTAJ). Teraz Brian Cox wraca z kolejnym programem pod tytułem Wonders Of Life. W Wonders Of Life Cox wraca z najdalszych znanych obszarów kosmosu na ziemię i przedstawia nam świat, w którym żyjemy, a przynajmniej życie na naszej planecie. Na obecną chwilę przedstawione jest życie i ekosystemy na trzech kontynentach: w Afryce (z wyłączeniem Madagaskaru), Australii i Ameryce Północnej. Cox przedstawia najciekawsze, a wręcz zadziwiające organizmy, od termitów i tworzonych przez nich termitier, będących sztucznymi ekosystemami z wilgotnym klimatem tropikalnym, przez migrację motyli, które przebywają kilka tysięcy kilometrów (a których osobniki na czas tej wędrówki żyją nie jedynie cztery tygodnie a kilka miesięcy). Cox nie skupia się tylko na zwierzętach, prezentuje też organizmy jednokomórkowe, a także ciekawe twory geologiczne, jak na przykład sieć zatopionych jaskiń na półwyspie Jukatan w Meksyku, które służą za naturalne zbiorniki czystej wody. Cox nie ogranicza się jednak tylko do biologii, przedstawia podstawowe zagadnienia z chemii (np. właściwości węgla i jego rolę w powstaniu i istnieniu życia na ziemi), czy fizyki. Wyjaśnia np. proces powstawania wyładowań atmosferycznych czy pojęcie światła. Całość jest bogato ilustrowana filmami oraz obrazkami, a język angielski, w jakim przedstawiono wszystkie zagadnienia jest prosty na tyle, że łatwo zrozumieć wszystkie teksty. Szkoda tylko, że zarówno Wonders of Life jak i Wonders of Universe nie są dostępne w języku polskim. Za moich czasów w szkole podstawowej i liceum chemia i fizyka były koszmarem prowadzonym przez monstra, które potrafiły uśpić uczniów w pięć minut (zwłaszcza kiedy fizyka przypadała na tzw. "zerówkę". Przyczepię się tylko trochę do interfejsu. Nawigacja w programie nie jest do końca czytelna. Animowana Ziemia sugeruje możliwość nawigacji gestami, powiększanie i stukanie w poszczególne miejsca, jak we wspomnianej aplikacji Wonders Of Universe. Tak jest niestety tylko w części. Ziemi nie możemy dowolnie obracać, co początkowo trochę irytuje. Zdecydowanie lepiej stuknąć w pole wyszukiwania i wybrać interesujący nas kontynent lub dział wiedzy. Dalej nawigacja pomiędzy poszczególnymi odbywa się przez dolny pasek z miniaturami zdjęć czy filmów ilustrujących konkretne zagadnienia. Szczerze polecam! Brian Cox's Wonders of Life dla iPhone'a i iPada w cenie 4,49 €: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Zegary świata to jedna z funkcji systemowej aplikacji zegara. W odpowiednim widoku możemy podejrzeć aktualną godzinę w wybranym miejscu na świecie oraz dowiedzieć się jaka dokładnie jest różnica czasu pomiędzy miejscem, w którym się znajdujemy, a innym wybranym gdzieś na świecie. Z racji dość częstych podróży i śledzenia wydarzeń na całym świecie nie zawsze ta systemowa aplikacja mi wystarcza. W App Store pojawiła się ciekawa alternatywa, mowa o Globo dla iPhone'a. Globo wizualnie kojarzy mi się z Clear, choć serwuje zdecydowanie bardziej stonowane kolory. Program serwuje prostą listę lokalizacji z aktualnym czasem w każdym z tych miejsc. Każda z miejscowości posiada swój własny kolor. Bardzo łatwo możemy je usuwać lub dodawać nowe. W tym pierwszym przypadku wystarczy przesunąć palcem z prawej do lewej po wybranej miejscowości. Dodanie nowej możliwe jest po stuknięciu w ikonę "+" w prawym górnym rogu ekranu. W głównym widoku nie znajdziemy informacji o różnicy czasu pomiędzy bazową (domyślnie miejsce, w którym się znajdujemy), a wybraną lokalizacją - coś co pokazuje systemowa aplikacja. Globo serwuje jednak znacznie więcej informacji po stuknięciu w wybrany punkt (miejsce) z listy. Program informuje nas o strefie czasowej w jakiej znajduje się dane miejsce, o różnicy czasu, położeniu i odległości do wybranej lokalizacji. Pozwala także na ustawienie dowolnego innego czasu i sprawdzenie, która wtedy będzie godzinna w tym właśnie miejscu. Na koniec wreszcie Globo pozwala na ustawienie alarmów dla wybranego miejsca, które aktywują się o odpowiedniej godzinie w danej strefie czasowej. Możemy w sumie utworzyć 64 tego typu alarmy. Globo to nie jest program dla każdego. Podejrzewam, że jest całkiem spora grupa użytkowników, którzy nigdy nie zajrzeli do zakładki "Zegary Świata" w systemowej aplikacji zegara (no dobrze, może zajrzeli raz z ciekawości, by sprawdzić co tam jest). Dla osób, które niejako żyją w różnych strefach czasowych to przydatne narzędzie. Globo dla iPhone'a w App Store w cenie 0,89 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Jeden z ładniejszych ale bardzo prostych managerów list rzeczy do zrobienia dla iPhone'a i iPada dostępny jest za darmo. Nie ma co ukrywać, że Realmac Software trochę namieszało, kiedy wprowadziło zupełnie nową aplikację Clear w wersji uniwersalnej, dla iPhone'a i iPada. Okazało się bowiem, że starsza, oryginalna wersja dla iPhone'a nie tylko nie została zaktualizowana ale i nie zyskała nowych funkcji. Taka sama nazwa obydwu programów wprowadziła też wiele osób w bład i zrobiła się afera. Najpierw Realmac zmienił nazwę nowego programu na Clear+, a starszą wersję Clear dla iPhone'a zaktualizował o nowe funkcje, by po niemal roku jeszcze raz zmienić swoją decyzję. Clear+ zniknął z App Store, a oryginalny, ten pierwszy Clear został zaktualizowany do wersji uniwersalnej. Nadążacie? W związku z tym zamieszczaniem ekipa Realmac postanowiła udostępnić dwa razy na krótko zaktualizowany Clear za darmo. To właśnie dzisiaj. Przypomnę tylko, że Clear to program, w którym interfejs tworzony jest przez to co najważniejsze - treść. Sterowanie programem opiera się na gestach przesuwania palcem, rozszerzania palców i szczypania celem dodania nowego zadania, oznaczenia go jako wykonane, przesuwania go względem pozycji na liście itp. Więcej o Clear pisałem TUTAJ. Aby się nie powtarzać zacytuję to, co pisałem już wcześniej: "Clear synchronizuje listy przez iCloud. To co dodamy lub oznaczymy jako wykonane na iPhone, zostanie uwzględnione na iPadzie i na Maku. Przypomnę, że program obsługuje się za pomocą gestów. Przeciągnięcie listy w dół dodaje kolejny punkt na samej liście, lub kolejną listę - w zależności od tego w jakim widoku się znajdujemy na iPhone i Maku. Przesunięcie palcem w lewo po wybranym punkcie kasuje go. Mamy także możliwość przesuwania poszczególnych pozycji na liście. Wystarczy przytrzymać palec na jednej z nich." Clear dla iPhone'a i iPada za darmo przez chwilę. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Pokolenie ludzi urodzonych na początku lat 90', do którego i ja należę, z pewnością pamięta urządzenie o nazwie Game Boy. Na przełomie XX i XXI wieku ta przenośna konsola do gier zdobyła dużą popularność, a sporo tytułów gier do teraz wspomina się z sentymentem. Wraz z pojawieniem się konkurencyjnej konsoli PSP, a następnie smartphone'ów, które są same w sobie konsolą do gier, z Game Boya już wszyscy przestali korzystać. Dla tych, którzy jednak czasem chcieliby powspominać gry z urządzenia Nitendo pojawiło się niedawno rozwiązanie.
Choć na co dzień korzystam niemalże wyłącznie ze sprzętu Apple to jednak staram się co jakiś czas zobaczyć co dzieje się niejako po drugiej stronie barykady (a więc na rynku urządzeń z systemem Android). Dorastałem w czasach kiedy komputery były luksusem, na który mało kto mógł sobie pozwolić, dlatego ciekawi mnie zwłaszcza to, co dzieje się w segmencie urządzeń zdecydowanie tańszych niż te wiodących światowych marek. Ponad rok temu moją uwagę zwróciły tablety z systemem Android polskiej firmy GoClever (same urządzenia są oczywiście produkowane w Chinach). Kiedy zapytałem kilka osób o tę firmę otrzymałem odpowiedź, że są to "tablety z Biedronki". Faktycznie urządzenia tej marki pojawiają się w dyskontach. Kiedy rok temu trafił do mnie na testy tani tablet tej firmy zdziwiłem się zarówno tym, jak duże postępy zrobiło Google w rozwoju systemu Android, jak i możliwościami samego urządzenia. Przez dwa tygodnie korzystałem wtedy z tabletu za kilkaset złotych zamiast mojego iPada 3 i choć widziałem różnice w jakości i wykonaniu na plus produktu Apple, to i tak tablet GoClever pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Teraz, rok później trafił do mnie jeden z najnowszych tabletów firmy GoClever model Orion 785. Kiedy otworzyłem pudełko i wyjąłem ten tablet z foliowej torebki bardzo się zdziwiłem. Oto trzymałem w dłoni urządzenie do złudzenia przypominające iPada mini. Nie ma co ukrywać. GoClever wzorowało się tutaj na produkcie Apple. Rozmiary urządzenia są niemal jednakowe. Podobnie jest z ekranem o proporcjach 4:3 i przekątnej 7,85 cala (stąd nazwa urządzenia). Jego rozdzielczość to 1024 x 768 (czyli tak jak iPadzie mini z 2012 roku). Po chwili zauważyłem jednak pierwszą różnicę - brak przycisku Home. W tabletach z Androidem rolę tę spełnia ikona w dolnym pasku nawigacyjnym. Tylna część obudowy tego tabletu wykonana jest ze szczotkowanego aluminium. W jej dolnej części znalazły się wycięcia na dwa głośniki, na górnej znajduje się plastikowy wtręt mieszczący porty mircoUSB i microHDMI, gniazdo mini jack i mikrofon. Z boku urządzenia znalazło się także gniazdo na karty microSD. Całość wykonana jest bardzo dobrze i solidnie, większość elementów jest także dobrze dopasowana, może za wyjątkiem punktu łączenia wspomnianego już plastikowego elementu z portami. Nic nie trzeszczy, nie skrzypi, a aluminiowa obudowa sprawia bardzo dobre wrażenie. Ekran urządzenia również jakościowo przypomina iPada mini. Jasność i odwzorowanie kolorów jest znośne i porównywalne z tym tabletem Apple. Zauważyłem jednak lekkie prześwity światła przy krawędziach ekranu. Widoczne są one właściwie tylko wtedy, kiedy tło czy obrazy wyświetlane na ekranie są bardzo ciemne. Z mojej obserwacji wiem, że mniejsze czy większe tego typu problemy z prześwitami mają chyba wszystkie tańsze tablety. GoClever Orion 785 to tablet pozbawiony modemu 3G, łączy się z siecią tylko przez WiFi, co dla mnie nie stanowi problemu. Posiadając w kieszeni smartfona internet na tablecie nie jest dla mnie problemem. Na tablecie fabrycznie zainstalowany jest system Android 4.2 Jelly Bean. Nie ukrywam, że to od tej wersji przekonałem się do tego systemu. Nie porzucę dla niego iOS-a, ale Android w wersji 4 nie odrzuca mnie tak, jak wcześniejsze. Sercem tabletu jest czterordzeniowy procesor AllWinner taktowany zegarem 1GHz. Urządzenie posiada 1GB pamięci RAM. Wystarcza to do pracy właściwie ze wszystkim aplikacjami. Przeglądarkami internetowymi, klientami poczty, czytnikami RSS, czytnikami e-booków, a także do grania w gry. System działa płynnie, zauważyłem drobne jego przycięcia, ale przy intensywnym korzystaniu zdarzają się one niekiedy także w iOS na iPhone 5S. Z ciekawości uruchomiłem na nim także benchmark Geekbench. Orion 785 uzyskał następujące wyniki: Dla mnie jednak ważniejsze są wrażenia użytkowe niż liczby w wynikach testów czy te w parametrach technicznych procesora. Standardowo odpaliłem jedną z najlepszych moim zdaniem prostych strzelanek w widoku z pierwszej osoby, jaka powstała na tablety - Dead Trigger 2, z którą Orion 785 poradził sobie bez jakichś specjalnych problemów. Jestem co prawda przyzwyczajony do ekranów Retina, więc trochę raziły mnie piksele widoczne w grafice. To, do czego się przyczepię to ilość dostępnej pamięci masowej. Tablet wyposażony został jedynie w 8 GB. To moim zdaniem zdecydowanie za mało. Ja mam często problem z miejscem na moim iPadzie 3 z 32 GB, a tutaj do dyspozycji jest mniej niż 8 GB (sporo zajmuje sam system). Całkiem nieźle grają wbudowane głośniki, choć nie ukrywam, że moim zdaniem słuchanie muzyki nawet z głośnika iPhone'a czy iPada to akt desperacji. Zwykle słucham muzyki na słuchawkach lub wysyłam dźwięk na głośniki Bluetooth. Zdecydowanie najsłabszym elementem całego zestawu są moim zdaniem wbudowane aparaty. Ten przedni posiada matrycę o rozdzielczości jedynie 0,3 megapiksela. Matryca tylnego aparatu to jedynie 2 megapiksele. Jak dla mnie za mało by zrobić dobre zdjęcia czy filmy, ale biorę poprawkę na cenę tego urządzenia. Zdjęcie wykonane tylnym aparatem 2.0 mpx: Zdjęcie wykonane przednim aparatem 0,2 mpx: Bateria w GoClever Orion 785 ma pojemność 3800 mAh i wystarcza na około cztery - pięć godzin korzystania z urządzenia. GoClever Orion 785 to urządzenie, które można kupić za 449 zł. To nie wiele jak na jego możliwości. Pewnie, że nie jest to iPad, ale jeśli ktoś szuka dobrego tabletu w przystępnej cenie, za pomocą którego będzie mógł wygodnie czytać czy przeglądać treści w sieci (moje ulubione RSS-y), czytać i odpowiadać na maile, słuchać muzyki, oglądać filmy w trakcie podróży i grać w popularne mobilne gry, słowem żyć w erze Post PC, to Orion 785 jest urządzeniem które z powodzeniem mu na to pozwoli. Orion 785 śmiało można określić jako tablet dla ludu. Nie ma w tym określeniu nic pejoratywnego. To przykład urządzenia, które wpisuje się w ideę "Post PC dla wszystkich". Więcej o tablecie GoClever Orion 785 można dowiedzieć się TUTAJObserwuj @mackozer
Czytam w sieci artykuły z krzyczącymi tytułami, że większy smartfon znaczy lepszy, do czego starają się przekonać nas głównie producenci urządzeń z systemem Android, ale także Windows czy nawet BlackBerry (model Z30). Tymczasem mam wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie.
Kalendarz to koń pociągowy wśród aplikacji, bez którego wielu nie byłoby w stanie sobie poradzić. Będąc osobą dość roztrzepaną staram się notować w kalendarzu wszystkie spotkania i wydarzenia, tak by po prostu o nich nie zapomnieć. Istotną cechą każdego programu tego typu jest jego wygląd. Stąd też podobnie jak to ma miejsce w przypadku aplikacji pogodowych, twórcy tych programów próbują stworzyć aplikację, która będzie wygodniejsza i ładniejsza od pozostałych. Bez wątpienia zarówno ładnym jak i wygodnym jest program Peek Calendar dla iPhone'a. Aplikacja zwraca uwagę kolorowym interfejsem. W domyślnym temacie kolorystycznym (dostępne są dwa), bieżący dzień zaznaczony jest na pomarańczowo, a bieżący miesiąc na niebiesko. Przyszłe miesiące oznaczone są na zielono. Przeszłość, zarówno dni jak i miesiące oznaczone są na ciemno szaro. Dostępny jest też drugi temat kolorystyczny. Peek Calendar łączy w sobie zarówno widok tygodniowy, obejmujący najbliższe dni, jak i miesięczny. Muszę przyznać, że takie połączenie widoku dziennego z miesięczny, bardzo mi się podoba i jest bardzo wygodne. Jeśli do jakiegoś dnia z bieżącego tygodnia przypisane jest wydarzenie, oznaczony jest on punktem przy prawej krawędzi ekranu. W przypadku późniejszych dni (ale także tych z przeszłości) wydarzenia przedstawiane są w postaci słupka (czym więcej wydarzeń danego dnia, tym wyższy słupek). Stuknięcie palcem w wybrany dzień odsłania prostą listę wydarzeń. Aby podejrzeć czas trwania i miejsce wybranego z nich wystarczy przesunąć po nim palcem z lewej na prawą stronę. Stuknięcie palcem w wybrane wydarzenie odsłania szczegółowy podgląd, w którym możemy ustawić czas, w jakim Peek Calendar ma nam o nim przypomnieć, miejsce, a także powtarzalność wydarzenia. Możemy też zmienić czas trwania wydarzenia. Wystarczy przytrzymać palec w odpowiednim miejscu, a program przełączy się na rodzaj suwaka, pozwalającego na ustawienie czasu trwania wydarzenia. Aby dodać nowe wydarzenie wystarczy przytrzymać przez pół sekundy palec na wybranym dniu. Peek Calendar zawiera także rodzaj zestaw "złotych myśli", porad dla użytkownika szukającego np. inspiracji. Są to porady w stylu "rób to co kochasz", czy "pij więcej wody". Aby wyświetlić tego typu poradę wystarczy potrząsnąć telefonem. Peek Calendar to kolejna z propozycji dla osób szukających alternatywy dla systemowego kalendarza. Peek Calendar oferuje przede wszystkim ciekawy, a przede wszystkim bardzo ładny wygląd i interfejs użytkownika. Osobiście brakuje mi w nim prostej informacji pogodowej - funkcji, która pojawia się coraz częściej w aplikacjach tego typu. W widoku tygodniowym taka informacja w postaci choćby temperatury i ikony przedstawiającej zachmurzenie i opady zmieściła by się bez problemu. Na zdecydowany plus odnotować trzeba pełne tłumaczenie programu na język polski. Peek Calendar dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Kilka dni temu w polskich kinach zagościł film Spike'a Jonze'a "Ona". Pokazuje nam historię mężczyzny, Theodore'a Twombly, który nie potrafiąc poradzić sobie z samotnością po rozstaniu z kobietą znajduje na nią lekarstwo w postaci nowoczesnej technologii, z którą my jeszcze w 2014 r. nie mamy do czynienia. Theodore nawiązuje bowiem kontakt z systemem bardzo podobnym do Siri, jednak dużo bardziej zaawansowanym. System ten posiada charakter, wiedzę, jest towarzyski i... jest kobietą, z którą Theodore nawiązuje więź, jak z normalnym człowiekiem.
Współczesna komunikacja w sieci to nie tylko przekaz czysto tekstowy, to także zdjęcia czy grafiki. Te ostatnie od lat można z łatwością tworzyć za pomocą dziesiątek aplikacji dla iPhone'a i iPada. Mam wrażenie, że właśnie premiera iPada spowodowała ich wysyp. Od programów do tworzenia plakatów, bo aplikacje pozwalające na umieszczenie tekstu w gotowym szablonie i wrzucenie go do serwisów społecznościowych. To ostatnie potrafi całkiem zgrabna aplikacja dla iPhone'a i iPada o nazwie Notegraphy. Notegraphy pozwala właśnie na umieszczenie tekstu w jednej z kilkunastu dostępnych grafik. Działanie programu jest proste. W pierwszym kroku wpisujemy lub wklejamy tekst. Może to być zarówno jedno zdanie, jak i coś dłuższego. W drugim wybieramy jeden z kilkunastu szablonów. Każdy z nich dostępny jest w trzech różnych wersjach kolorystycznych lub z różnymi elementami składowymi głównej grafiki. Ostatni krok to publikacja naszej grafiki z tezą lub konkretnym przekazem. Do wyboru mamy kilka popularnych serwisów społecznościowych. Co więcej Netography to także serwis społecznościowy, w którym możemy publikować nasze "dzieła". Program działa identycznie zarówno na iPhone jak i iPadzie. Znalazłem w kolekcji kilka ciekawych szablonów, które akurat pasowały do stworzonego przeze mnie przekazu. Niestety program ma kilka wad, które mnie osobiście trochę irytują. Nie ma na przykład możliwości zmiany wielkości liter, tak by napis układał się dokładnie tak, jak chcemy. Pod tym względem program jest niestety trochę ograniczony. Notegraphy dla iPhone'a i iPada dostępne jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wspominałem wczoraj o programie Weathercube dla iPhone'a i iPad a przy okazji jego aktualizacji. Aplikacja ta posiada bardzo oryginalny interfejs imitujące kostkę, którą można obracać zarówno jak składające się na nią niektóre klocki, przedstawiające dane na temat warunków pogodowych. Twórcy CalCube, firma Appsuperb, wydali ostatnio bliźniaczą aplikację o nazwie CalCube. Tym razem na kostce znalazł się kalendarz. Zasada obsługi interfejsu użytkownika w tym programie jest bardzo podobna do wspomnianej już aplikacji pogodowej. Domyślny widok, to widok tygodniowy. Tygodnie są oczywiście ponumerowane (licząc od początku roku). Obracając kostkę w prawo lub lewo przechodzimy do przyszłych lub poprzednich tygodni. Obrót kostki w dół odsłania widok kalendarza rocznego. Obrót w górę odsłania wyszukiwarkę konkretnych wydarzeń zapisanych w kalendarzu. Nowe wydarzenie dodać można stukając w wybrany dzień w widoku tygodniowym lub rozsuwając dwoma palcami kalendarz na lewo i prawo. Tutaj, jak w każdym kalendarzu możemy wpisać tytuł wydarzenia, ustalić datę, godzinę, wybrać właściwy kalendarz (CalCube synchronizuje się z systemowymi kalendarzami), a po stuknięciu w "More options" możemy wybrać dodatkowe ustawienia (wydarzenie całodzienne i trwające dłużej niż jeden dzień lub domyślną godzinę, miejsce itp. ). Z tego co widzę, to twórcy programu skupili się na prostym i szybkim dodawaniu zadań (bez skupiania się na szczegółach) według ustalonego przy pierwszym uruchomieniu programu schematu. W każdej chwili możemy stuknąć w wybrane wydarzenie i dodać brakujące informacje. Wspomnieć wypada, że program podaje też prognozę pogody na najbliższe dni. Nie jest to co prawda nic specjalnie nowego. Tego typu informacje pogodowe serwuje już przynajmniej kilka aplikacji kalendarzy dla iPhone'a i iPada. Stuknięcie w nagłówek z nazwą wybranego dnia i informacją pogodową wyświetla albo panel dodawania nowego wydarzenia, albo listę tych już przypisanych do wybranej daty. Podobnie jak Weathercube, tak i CalCube udostępnia kilka różnych tematów kolorystycznych, jeśli ten domyślny, biały, nie specjalnie nam pasuje. To, czego mi osobiście brakuje w CalCube to widoku listy wszystkich zbliżających się wydarzeń. Tak jak w WeatherCube jest widok prognozy godzinowej , tak w CalCube przydałaby się lista wszystkich nadchodzących wydarzeń ułożona chronologicznie. Przydałoby się to bardziej niż wyszukiwarka. Chętnie zobaczyłbym też w programie widok samego wydarzenia. Teraz, by je podejrzeć właściwie wchodzę od razu w jego edycję, a dodatkowe informacje (jak na przykład dzień zakończenia, szczegóły miejsca) ukryte są w osobny, widoku ustawień. Przydałoby się coś na kształt karty wydarzenia, w której zebrane byłyby wszystkie informacje. Aplikacja CalCube dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Dwa tygodnie temu opisywałem na MyApple zewnętrzną baterię Ultra'Go mini firmy Calibre (recenzję znajdziecie TUTAJ). Cechuje się ona bardzo dobrym wzornictwem. Aluminiowa obudowa przypomina do złudzenia MacBooka Pro. W ubiegłym miesiącu firm Calibre zaprezentowała też jej mniejszą wersję - Ultra'Go nano. Ultra'Go nano cechuje się podobnym wzornictwem jak Ultra'Go mini. Obudowa wykonana jest z anodyzowanego aluminium. Do testów trafiła do mnie wersja czarna tego urządzenia. Jest ono jednak znacząco mniejsze od wersji mini. Zrezygnowano także z klapki osłaniającej gniazda USB. Są one teraz wyprowadzone bezpośrednio na krótszym boku baterii. Na jej górnej powierzchni, obok logo Calibre znalazło się miejsce dla diody LED informującej o ładowaniu samej baterii lub podłączonego do niej urządzenia. Tak, jak Ultra'Go mini, tak i Ultra'Go nano posiada wbudowany mechanizm wibracji, informujący o stopniu naładowania baterii. Cztery wibracje oznaczają pełne naładowanie (100%). Odpowiednio trzy wibracje to 75%, dwie to 50%, a jedna to 25% naładowania. W przypadku Ultra'Go nano jest on aktywowany przy każdorazowym podłączeniu baterii do ładowania lub ładowanego urządzenia do baterii. Z jednej strony jest to dość oryginalne rozwiązanie, które mi osobiście bardzo się podoba i które pozwala na pozbycie się dodatkowych diod LED. Z drugiej jednak sprawdzenie stanu ładowania wymaga trochę więcej zachodu. Musimy podłączyć kabelek by aktywować mechanizm wibracji. Calibre Ultra'Go nano posiada pojemność 2500 mAh, co wystarcza do naładowania baterii w iPhone 5S od 1 do około 85 procent lub pełne naładowanie iPhone'a 4S. W przypadku zarówno większej jak i mniejszej baterii Ultra'Go w zestawie znalazł się kabel micro USB oraz woreczek z przegrodą (tak, by kabel nie rysował obudowy baterii). Więcej o produktach firmy Calibre dowiecie się TUTAJ.Obserwuj @mackozer
O Weathercube pisałem dwukrotnie jeszcze na MacKozer.pl. Była to i jest moim zdaniem jedna z ładniejszych aplikacji pogodowych, jakie powstały na platformę iOS. Pewnie, że pod względem funkcjonalności większość z nich oferuje właściwie to samo. Różnice to zwykle jakieś dodatkowe funkcje i sposób podania samej prognozy. Weathercube zwłaszcza pod tym ostatnim względem jest programem bardzo oryginalnym. Przypominam o nim tutaj przede wszystkim dlatego, że został właśnie zaktualizowany do wersji zgodnej z iOS7, zyskując przy tym kilka dodatkowych funkcji. Cały interfejs aplikacji przypomina kostkę, złożoną z mniejszych klocków. Każdy z jej boków to osobne informacje. Główny widok to informacje o bieżących warunkach pogodowych. Program w prosty sposób wyświetla aktualny stan zachmurzenia, temperaturę, siłę i kierunek wiatru, wielkość opadów, procent wilgotności i zamglenia. Nowością w stosunku do poprzednich wersji jest płaski interfejs i kolorystyka bardziej pasująca do iOS 7 oraz integracja Weathercube z nowym kalendarzem dla iOS o nazwie CalCube i pojawienie się osobnego panelu z informacją o ewentualnych spotkaniach danego dnia. Przesuwając kostkę w lewo lub prawo otrzymamy prognozę na następne dni. Przesunięcie kostki w górę odsłania godzinową prognozę pogody dla wybranego dnia. Ruch w przeciwnym kierunku odsłania prostą prognozę na najbliższe dni, przedstawioną domyślnie w postaci ikon słoneczek lub chmurek. Stuknięcie w wybrany dzień przekręca dany klocek odsłaniając bardziej szczegółowe informacje. W podobny sposób zbudowany jest główny widok. Każda przedstawiona tam informacja to jakby osobny klocek, który także możemy obracać odsłaniając np. wartość temperatury rano, popołudniu i wieczorem. W ten sam sposób przekręcając znajdujący się na górze w głównym widoku panel miejsca możemy zmieniać lokalizację, dla której podawana jest informacja o pogodzie. W każdej chwili możemy podzielić się informacją o pogodzie ze znajomymi na Facebooku i Twitterze. Wystarczy rozsunąć kostkę na boki (gestem odsuwania palców). Rozsunięcie kostki w górę i w doł odsłania ustawienia programu. Weathercube oferuje także kilka tematów kolorystycznych, jeśli domyślny niebieski nie przypadnie nam do gustu. Program Weathercube dla iPhone'a i iPada dostępny jest przez jakiś czas za darmo (z okazji premiery CalCube). Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Kilka dni temu w App Store pojawiła się szeroko komentowana aplikacja zespołu Radiohead pod tytułem PolyFauna. Premiera PolyFauny była szeroko komentowana, osobiście jednak nie podzielam zachwytów nad tego typu tworami. PolyFauna to coś na kształt gry, a raczej generowanego na poczekaniu świata, w którym poruszamy się i który w jakimś stopniu kreujemy poruszając palcem po ekranie iPhone'a czy iPada. Urządzenia te mają być naszym oknem do tego dziwnego i zdecydowanie mrocznego świata. Sterowanie w nim odbywa się za pomocą żyroskopu i akcelerometru. Aby rozejrzeć się musimy faktycznie obrócić się wraz z iPhonem. Co zobaczymy? Ciemne światy stworzone z pikseli z dziwnymi bezlistnymi drzewami, cyfrowy deszcz czy słońce. Jedyne więcej co możemy zrobić to podążać za czerwoną kropką. Zetknięcie się z nią przenosi nas do kolejnego, równie dziwnego i w sumie pustego świata. Hejterzy napiszą, że to kolejna bezużyteczna aplikacja. Tym razem będą mieli rację. Mam wrażenie, że ani Radiohead, ani wcześniej Bjork nie specjalnie wykorzystali możliwości interakcji w taki sposób, by fani ich muzyki mogli cieszyć się czymś naprawdę ciekawym i nowatorskim. Nie jestem fanem Radiohead, stąd dość szybko znudziły mnie widoki tego mrocznego świata pikseli. Czas prawdziwej interakcji świata gier i muzyki chyba jeszcze nie nadszedł. No chyba, że wszystko co w tym temacie można powiedzieć to pinball Slayera i AC/DC dla iPhone'a i iPada. PolyFauna dla iPhone'a i iPada w App Store. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Z prostymi grami dla iPhone'a jest trochę tak jak z aparatem fotograficznym w iPhonie. Mówi się, że najlepszy aparat jest ten, który właśnie mamy pod ręką, kiedy chcemy zrobić zdjęcie. Podobnie jest z grami. Najlepsze są te, które pozwolą nam zabić nudę i zrelaksować się w niemal każdym miejscu i sytuacji, np. gdy mamy tylko kilka minut. Wtedy moim zdaniem sprawdzają się najlepiej proste gry, zarówno te zręcznościowe jak FlappyBird, albo gry logiczne. Tutaj najnowszą pozycją godną uwagi jest prosta gra logiczna dla iPhone'a i iPada o nazwie Threes!.
Drony nie są już specjalnie nową bronią w arsenale wielu państw, szczególnie armii USA. Wykorzystywane są szczególnie w rejonach zapalnych, zwłaszcza na obszarze państw, na terenie których działają terroryści czy generalnie siły powiązane w różny sposób z Al Kaidą. W tych rejonach łatwiej jest wysłać bezzałogowego drona, który przeprowadzi nieoczekiwany atak i precyzyjnie unieszkodliwi terrorystów. Kwestia dyskusyjną jest to, czy zawsze są to terroryści. Wojna przeciwko fundamentalistom islamskim bierze czasem na cel także Bogu ducha winnych cywilów, których pechem i jedyną winą jest to, że urodzili się tam, gdzie działają fundamentaliści. Sprawa jest na tyle skomplikowana, że nie podejmuję się oceny tej sytuacji. Teraz jednak za sprawą aplikacji Metadata+ mogę śledzić na bieżąco ataki dronów. Program wyświetla informacje o ataku w postaci prostych komunikatów, przypominających wiadomości iMessage czy sms-y. Dowiemy się z nich co lub kto był celem ataku oraz jakie były jego skutki i ewentualne ofiary. Każdy z ataków zaznaczony jest też na mapie. Jak widać amerykańskie drony operują przede wszystkim w Jemenie. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić, czy przekazywane do programu informacje są prawdziwe. Jeśli tak, to niestety nie nastrajają one optymizmem, głównie ze względu na pojawiające się co rusz wzmianki o ofiarach wśród ludności cywilnej. Z drugiej strony moje wątpliwości budzi to, że program informuje niemal wyłącznie o ofiarach cywilnych. Mam wrażenie, że jest to aplikacja stworzona z pewną tezą, która ma udowodnić, że wykorzystywanie dronów jest z gruntu złe. Mam na ten temat odmienne zdanie. Dane, z których program korzysta pochodzą od brytyjskiej organizacji non profit The Bureau of Investigative Journalism. Program wspiera też powiadomienia. Jeśli jakiś amerykański dron gdzieś zaatakuje, otrzymamy stosowne powiadomienie. Wspomnieć jeszcze wypada, że program zgłaszany był pod nazwą Drones+, jednak wielokrotnie był odrzucany z niejasnych przyczyn. Tym razem się udało zmylić czujność Apple (do App Store została zgłoszona aplikacja agregująca pewne dane, jednak bez samych danych, które zaczęły do niej płynąć już po pojawieniu się jej w App Store). Oznacza to, że program może zniknąć z App Store w niemal każdej chwili. Aplikacja Metadata+ dla iPhone'a dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Nie pamiętam co prawda sytuacji bym zostawił swojego iPhone'a lub zapomniał. Właściwie zawsze wiem co się z nim dzieje i co jest lub co było na nim uruchomione. Pracuję jednak w domu, nie ma kto mi więc mojego iPhone'a podprowadzić, czy korzystać z niego pod moją nieobecność. To do takich użytkowników, którzy nie są pewni, czy ich iPhone nie ma czasem drugiego życia skierowany jest program Catchr.