Co ciekawe, oni (FBI) wszystkie dane z tego iPhona już mają. Ponadto istnieją możliwości włamania się do niego bez udziału producenta. Ale nie o to chodzi. Niech nikogo nie mami walka z terroryzmem, która tu jest wykorzystywana jak zakładnik przez porywacza.
Chodzi o precedens i pokazanie kto tu rządzi. Jak my władza chcemy uzyskać dostęp to Wy, prywatna firma macie obowiązek nam to pokazać. Władza odbija do głowy, psuje i demoralizuje. Chodzi o zasadę a nie o tego jednego iPhona.
"powinno się stworzyć zasady, które będą określać, kiedy rząd danego kraju może uzyskać dostęp do informacji zgromadzonych na danym urządzeniu."
Ale bzdura. W praktyce takie zasady sprawdzą się jak realny socjalizm. Ale o tym Gates może nie wiedzieć, bo go nie poznał. Pękną pierwsze mury obronne a potem już pójdzie masowo. Jak woda, która przerwie wał. Władza zawsze będzie chciała kontrolować ile tylko się da. Walka z terroryzmem to przy tym jedynie ściema, precedens, który dziś jest potrzebny bo ludzie jeszcze wiedzą co to prywatność. Oni chcą, żeby nasze dzieci, najpóźniej wnuki już tego słowa nie znały. Będzie kolektyw i pełna transparentność. Pełna kontrola państwa nad każdym naszym ruchem. To im się marzy. Może Gatesowi też.
Oczywiście, że nic tam nie będzie z takich rzeczy otwartym tekstem znalezione. Nawet jakby było, to byłoby już dawno nieaktualne. Tego typu precedens jest potrzebny, żeby dalej brnąć w kierunku pełnej inwigilacji ludzi.
Jak uważasz, ja korzystam z 6 Plus i sobie chwalę. Mam też iPhona 6, ale trzymam jako zapasowego - nie ta frajda co z 6 Plus. i mając go nie kupiłbym mini. Ale nie ma się o co spierać, wszak nie wszyscy muszą mieć te same gusta :)
Swoją drogą zastanawiam się, na ile Tom Cook jest autentyczny w tej obronie swobody a na ile (być może) odstawia do spółki z FBI ukartowany teatrzyk pod tytułem "iPhony są bezpieczne"
Wszak, gdyby Niemcy wiedzieli podczas II wojny, że enigma jest złamana, to by z niej nie korzystali ...
To nie do końca tak. Ci, którzy byli u niego w namiarach już dawno zmienili telefony, nicki, czy co tam jeszcze po 5 razy, zapisani byli pod ksywami, które nic nikomu nie mówią itp. Ten świat też nie jest głupi. Poza tym to nie działa tak, że dwóch ciapatych otwartym tekstem umawia się przez iPhony na napad. Oni spotykają się bez telefonów w ogóle a te służą im do zaszyfrowanej komunikacji w najważniejszych sprawach co najwyżej. Oni unikają otwartej komunikacji przez nowiczesne zabawki jak ognia.
Dlatego uważam, że żadne bramki do iPhonów nie podwyższą bezpieczeństwa, za to podwyższą stopień inwigilacji w tych błachych sprawach, o które rządom naprawdę chodzi, jak np. unikanie podatków. Tutaj ziPhonów da się już dużo wyciągnąć.
Dziś zamachowcy, jutro wezmą się za tych, co unikają podatków, pojutrze już będą śledzić korespondencje z kochankami. Tak to idzie. Idea zawsze wpierw jest jakoś sprzedawana społeczeństwu a potem z bezpieczeństwa robi się totalna inwigilacja i kontrola nad wszystkim. Jeszcze trochę, to trzeba będzie mieć iPhona zawsze przy sobie, jak dowód osobisty, żeby mogli nas śledzić.
Napisałem tylko, że mogą nie zrozumieć :)
Czy Apple Watch ma melodyjki?
(urodzeni po roku 1985 mogą dowcipu nie zrozumieć)
!(◎_◎;)
Nikt nie marudzi. Taka kolej rzeczy. Po prostu teraz licealiści i studenciaki mają taki dostęp do informacji i takie narzędzia, o jakich my mogliśmy tylko pomarzyć. I to wszystko przez 20 lat się stało. Aż się boję pomyśleć, co będzie za kolejne 20 lat :)
Wysłuchałem Wasz podcast z ciekawością. Trochę Wam zazdroszczę. Sam robiłem maturę i studia w latach 90-tych i jedyny dostępny, a to i to też nie dla wszystkich, sprzęt to był tzw. "Desktop". Mój na przykład, wielki i ciężki monitor na 14 cali, tower z zawrotnym procesorem pentium 75, i Winda 3.11. Laptop na wykładach to było marzenie ściętej głowy. Latało się z kartkami i koniec. Pierwszy laptop dzierżyłem w rękach już pracując po studiach - Toshiba Satellite jeśli dobrze pamiętam. Oczywiście na studiach marzyłem sobie o laptopie, na którym bym robił notatki, ale pozostało to w sferze niespełnionych marzeń. O tabletach nie wspomnę, bo wówczas nikt o nich nie słyszał. Ceglasty Ericsson z klapką był wtedy szczytem szpanu i to dostępnym tylko dla pracujących studentów.
Trochę więc zazdroszczę młodemu pokoleniu, bo ma środki, o których my mogliśmy sobie pomarzyć. Mam jednak wrażenie, że nie wykorzystują ich możliwości a często pochłaniają ich przyjemnostki. Zdjęcia zamiast kser, googlowanie, kursy elektroniczne dostępne nawet na smartfonie, e-booki, portale społecznościowe, mobilne notatki - to by było życie. Poszedłbym jeszcze raz na studia :)
Moja pierwsza reakcja po przeczytaniu informacji o dacie 1970: nie wierzę, na pewno Apple nie walnęło takiego bubla. Aż mnie ręce świerzbiły, żeby się upewnić i wypróbować. Nie zrobiłem tego, ale w jakimś sensie rozumiem osoby, które się nie powstrzmały i zechciały sprawdzić, czy to możliwe, żeby taka firma walnęła coś takiego. No i się przekonały. To możliwe.
No niezły numer, chamstwo pierwszej wody.
Jest w tym trochę racji co piszesz, ale z drugiej strony nie wierzę, że w autoryzowanych serwisach nigdy nie znajdzie się jakiś paser, który ułatwi pozyskanie takich danych i dobranie się do zgubionego lub kradzionego iPhona.
Telefonu używam, ale w pracy najczęściej korzystam ze słuchawek (przewodowych). Nie wierzysz w szkodliwość telefonu? http://youtu.be/KMnjvy3Un7Y Obejrzyj sobie to.
Nie upraszczałbym tematu do tego stopnia. Wszędzie są lepsi i gorsi, nie inaczej jest w Stanach, czy w Europie. Też potrafią skręcić niezłego bubla.
Czyli zdania są podzielone. Ale faktem jest, że Indie to ostatnio zagłębie informatyczne. Wiele firm, np. SAP rekrutuje swoich programisów stamtąd, albo nawet umieszcza obsługę klienta w tym regionie. Wykręcając darmową infolinię nawet nie wiemy, że rozmawiamy z kimś z Indii. Może bardziej uzdolnieni, a może po prostu ... jeszcze im się che.
Proponuję Ci krok dalej i zamianę Mini 3 na iPhona 6S Plus. Te same zalety, ekran prawie taki sam wielkością a i dzwonić można. Serio, mając 6 Plus nie widzę sensu posiadania Mini.
Piszesz o kablu usb-c a na zdjęciach pokazujesz lightning. Trochę mylące.
Zgadzam się z tym smart connectorem. Sam z niego korzystam i jest naprawdę wygodny. Bez zbędnej zabawy z łączeniem bluetooth, wpisywaniem kodów itp. Szkoda tylko, że smart keybord była ślicznie rozreklamowana ale potem praktycznie nie do dostania i zmuszony jestem korzystać z klawiatury "Logi", z której zresztą piszę tego posta. Tej polityki to nie rozumiem. Jeśli coś mocno reklamuję, to nie mogę potem nie zadbać o to, żeby towar był dostępny.
Co do jakości dźwięku w "cyfrowych" słuchawkach to jestem sceptyczny. Wszystkie dotąd korzystały z mini jacków i nikt nie skarżył się na jakość dźwięku. Uszy też mamy analogowe a nie cyfrowe, więc co za różnica, gdzie będzie konwertowany sygnał? No ale może się mylę. Jak usłyszę różnicę to uwierzę. Czy wobec tego będzie przejściówka z minijacka na lightning albo usb-c? Czy będziemy zmuszeni do używania dwóch par słuchawek?
Nie sądzę. Myślę, że w tym szaleństwie jest metoda. Wpierw Apple z premedytacją "zabija" ekran 4 calowy, wprowadzając iPhony 6 i 6 Plus. Część osób, przesiada się więc na nowe iphony 6, choć uważa, że są za duże - ale nie ma wyboru, innych po prostu już nie ma. Teraz, jak grom z jasnego nieba spada informacja, że jednak wracamy do 4 calowego iPhona. Co więc zrobią osoby, które już kupiły 6 (6S)? Kupią nowego małego iPhona i obroty rosną. Małe jest piękne.
Dlaczego nowy mały iPhone prawdopodobnie nie ma 3D Touch? To też proste, bo jakieś nowości musi sobie Apple zostawić na później. Za rok wyposażą go w 3D Touch i znowu będą kolejki pod salonami Apple. Ten sam produkt sprzedany 3 razy.
I co z tym dalej? Będzie lepiej słychać? Będzie szybciej, bez szumów, głośniej, lepsze basy? Czy po prostu będzie drożej?
Fale radiowe mi nie przeszkadzają. Wifi jest z daleka od łóżka. Idąc spać zostawiam telefon w drugim pokoju. Słuchawek bluetooth nie używam. Czym innym są rozproszone fale radiowe a czym innym noszenie nadajnika bluetooth przy samej głowie. Zwróć na to uwagę póki nie jest za późno, piszę przez życzliwość, zrobisz jak uważasz.
Bill Gates: „Apple powinno odblokować FBI iPhone'a”
Czym innym jest kamera w miejscu publicznym i kiedy wiem o niej. Tutaj natomiast mówimy o inwigilacji naszej sfery prywatnej. Jeśli np. lubię chodzić po domu z gołym tyłkiem, to zasuwam zasłony. Jestem u siebie w domu i mam do tego prawo. Nie chcę się zastanawiać, czy jakiś urzędas żartowniś właśnie nie podpiął się pod moją kamerkę w iPhonie, bo też przypadkiem ma takie prawo.
Trzeba gdzieś powiedzieć jasno, że tu jest granica mojej prywatności. Mój prywatny telefon zdecydowanie mieści się w tej granicy i będę jej bronił.