News

Podczas odbywającego się w Cannes Międzynarodowego Festiwalu Reklamy, Apple oraz agencja TBWA Media Arts Lab zdobyły Grand Prix za kampanię reklamową iPada mini, która drukowana była w kilku różnych magazynach.

Na keynote otwierającym WWDC 2013 Apple omówiło nowości w iOS7, pojawiło się wiele wpisów na portalach traktujących o Apple, jednakże nie zauważyłem na żadnym z nich, aby opisywany został feature, który udało mi się przypadkiem znaleźć. Mianowicie chodzi o otwieranie załączników .zip w aplikacji iMessage. Nareszcie można natywnie otworzyć paczkę i przejrzeć jej zawartość. Na poniższym filmie mały teaser przed tymi, którzy iOS7 nie mają lub nie wiedzą o tym.

Kilka dni temu wspominaliśmy o plotkach na temat planów wprowadzenia przez Instagram możliwości nagrywania wideo. Okazały się prawdziwe. Podczas konferencji prasowej Kevin Systrom, twórca Instagram przedstawił nowe funkcje wideo w tej aplikacji.

Choć nowy model stacji roboczej Mac Pro ma pojawić się w na rynku gdzieś w drugiej połowie bieżącego roku, to w serwisie Geekbench można już podejrzeć rzekome wyniki testów przeprowadzonych za pomocą aplikacji o tej samej nazwie.

Moje spotkanie z chemią przypadło na okres totalnego kryzysu lat 80-tych w wielkiej betonowej szkole molochu na kilka tysięcy dzieci, w którym większość nauczycieli traktowało swoją pracę jako niesprawiedliwie nałożoną na nich karę. Skutkowało to tym, że byli nudni, na ich lekcjach się po prostu spało, albo patrzyło tęsknie przez okno na boisko. Miałem wrażenie, że wielu z nich chronicznie wręcz nienawidziło dzieci. Pamiętam jak dziś moją panią nauczycielkę od muzyki (żeby wiedziała co ze mnie wyrosło :) ), która ganiała mnie w 1986 roku z nożyczkami i grzebieniem, bym się jakoś normalnie uczesał (żebym na tej głowie miał coś szczególnego, a miałem po prostu dłuższego, postawionego jeża). Nie inaczej było właśnie z lekcjami chemii. Na pierwszą szedłem jeszcze podekscytowany, że w jej ramach będą jakieś ciekawe eksperymenty. Szybko jednak dziecięca ciekawość do tego przedmiotu została we mnie zarżnięta przez skostniałą, bladą i ubierającą się na czarno niczym gotka na Castle Party w Bolkowie nauczycielkę. Od tego czasu z chemii pamiętam tyle by nie pić słabszego alkoholu po mocniejszym. Oczywiście trochę tę historię przekoloryzowałem, ale z pewnością ci z Was, którzy uczyli się w latach 80-tych na ogromnych betonowych wsiach (na które cichym krokiem nadciągała szarówka...), wiedzą o czym mówię. Z tym większą ciekawością zainstalowałem aplikację poznańskiego studia GoldenSubmarine pod tytułem Poczuj Chemię. Poczuj Chemię to gra edukacyjna dla młodszych użytkowników. Uczestniczą oni w wirtualnej wyprawie na marsa, podczas której przeprowadzają masę różnego rodzaju eksperymentów. Musimy np. skompletować tablicę okresową pierwiastków, czy dopasować etykiety do odpowiednich substancji chemicznych. Czasem musimy je zidentyfikować poprzez różnego rodzaju eksperymenty. Gry i zabawy z chemią wciągają, choć jako dorosły facet, któremu w dzieciństwie chemię skutecznie obrzydzono czuję pewien niedosyt. Jest to bowiem aplikacja, która ma najwyraźniej służyć jako dodatek, pomoc naukowa. Trudno mi było odgadnąć jak powinien zachowywać się jakiś związek po wrzuceniu go np. do kwasu siarkowego czy solnego. Pewne eksperymenty dzieci muszą najpierw zobaczyć na żywo, a więc dalej wiele zależy od dobrego nauczyciela. Poczuj Chemię to dobry i potrzebny program, który na pewno pomoże uczniom przekonać się do tego przedmiotu i być może lepiej go zrozumieć. Przyczepię się i to GŁOŚNO (słyszycie to GoldenSubmarine? :) ) do kilku niedoróbek. Program wymaga moim zdaniem poprawek w działaniu interfejsu. Szlag mnie trafiał po kolejnej próbie umieszczenia kolby czy probówki w stojaku, która znikała, jeśli przesunęło się ją niezbyt precyzyjnie. Podobny problem miałem z etykietami z nazwami związków chemicznych. Nie mogłem ich umieścić pod probówkami. Dopiero długotrwałe mazanie palcem po ekranie w okolicy przeznaczonego do tego miejsca dało pozytywny rezultat. Takie niedoróbki bardzo zniechęcają, a szkoda by uczniowie, po takich doświadczeniach po prostu go skasowali. Program Poczuj Chemię dla iPada dostępny jest w App Store za darmo. Poczuj Chemię w App Store

W ubiegłym tygodniu wspominaliśmy o premierze aplikacji Office Mobile for Office 365 subscribers dla iPhone'a w amerykańskim App Store. Program od dzisiaj dostępny jest także w polskim sklepie.

O tym programie, w dwóch osobnych wersjach dla iPhone'a i iPada swego czasu rozpisywałem się szeroko na MacKozer.pl. Warto przypomnieć go użytkownikom MyApple.pl, gdyż zarówno wersja dla iPhone'a jak i iPada dostępne są przez ograniczony czas za darmo. Vjay to jak sama nazwa wskazuje program dla vjeyów (czyli video discjockeyów), a więc osób miksujących na żywo filmy i muzykę. Vjay to aplikacja, która ma im w tym pomóc. Program pozwala na miksowanie w locie dwóch różnych filmów z biblioteki iPada bądź iPhone'a, można także rejestrować filmy wbudowaną kamerą i miksować je na zywo. Do każdego z dwóch kanałów możemy wgrać film audio-wideo, wideo lub zdjęcia i podłożyć do tego odpowiedni podkład muzyczny z biblioteki urządzenia. Jesli brakuje nam odpowiedniego podkładów muzycznego możemy dokupić utwory w iTunes Music Store. Do dyspozycji mamy także różnego rodzaju efekty, filtry, możemy zapętlać fragmenty, puszczać je od tyłu czy spowalniać. Do miksowania służy centralnie położony suwak. Miksy możemy nagrywać, są one także wysyłane przez przejściówkę HDMI lub poprzez AirPLay do Apple TV. Aplikacje wspierają także urządzenia Midi ale o tym znajdziecie więcej na stronie ich producenta, czyli firmy algoriddim. Obydwie wersje różnią się przede wszystkim interfejsem i trochę wygodą użytkowania. Jedno i drugie wynika z wielkości ekranów iPada i iPhone'a. vjay dla iPada w App Store vjay dla iPhone'a w App Store

Nie milkną plotki o tańszym modelu iPhone'a, który rzekomo ma pojawić się jeszcze tej jesieni. Tym razem do sieci wyciekły podobno rysunki techniczne tego urządzenia.

Jeśli z jakichś powodów ktoś nie obejrzał jeszcze Keynote otwierającego konferencję WWDC 2013, podczas którego Apple zaprezentowało nowe wersje systemów iOS i iOS X oraz nowe komputery Mac Pro i MacBook Air, może zrobić to teraz. Zapis wideo tej imprezy dostępny jest już w oficjalnym kanale Apple w serwisie YouTube.

Wiadomość o tym, że nowy Mac Pro będzie zawierał karty graficzne od AMD wywoła niemałe poruszenie wśród obecnych użytkowników kart NVidia korzystających z CUDA. Betatesterzy donoszą, że nie ma się o co martwić, ponieważ jak się okazuje w najnowszym systemie Apple znajduje się wsparcie dla: GF100 (starszych kart opartych na Fermi) GK100 (obecnych opartych na architekturze Kepler) GM100 (najnowszych z serii Maxwell)

Apple udostępniło wczoraj aktualizację Apple TV. Polscy użytkownicy otrzymali dwie nowe aplikacje: Crunchyroll i Qello.

iPhone wyposażony jest w aplikację zegara z budzikiem, można więc zadać sobie pytanie po co kolejne aplikacje, które właściwie robią to samo. Odpowiedź nie jest jednoznaczna - to bowiem kwestia gustu - kryterium wyboru może być wygląd programu i jego dodatkowe funkcje. Aplikacją, na którą na pewno warto zwrócić uwagę jest Wake Na Shake dla iPhone'a właśnie. Program wygląda bardzo stylowo. Pasuje mi zarówno kolorystyka utrzymana w ciemnoczerwonej tonacji oraz wielkość liter i cyfr. Program wydaje się pasować świetnie do interfejsu w iOS7. Wake N Shake umożliwia ustawienie budzika przed snem lub przed krótką drzemką. W chwili włączenia się alarmu nie można go po prostu wyłączyć. Należy trząść iPhonem do momentu aż nabijemy 100 procent. Wtedy budzik się wyłączy. Jedyną wadą aplikacji jest to, że nie można jej zamknąć i uśpić iPhone'a. Ma to być wynik ograniczeń narzuconych przez samo Apple. Program oferuje za to świetną animację przy ustawionym budziku. W tle przesuwa się nocne niebo z gwiazdami, mgławicami. Jest na co popatrzeć przed zaśnięciem. Możemy wybrać dźwięk budzika spośród kilkunastu dostarczonych z programem nagrań, lub wybrać utwór muzyczny z biblioteki w iPhone. Program ma także wbudowaną funkcję latarki. Wystarczy potrząsnąć iPhonem by ją aktywować (na wypadek gdybyśmy zbudzili się w nocy i potrzebowali sobie czymś poświecić szukając np. kapci). Przyczepię się jeszcze tylko do tego, że pewne dodatkowe funkcje, jak na przykład ustawienie powtarzalnego alarmu, są płatne. Sam program jak na budzik nie należy do tanich. Zapłacicie za niego 1,79 €. Wake N Shake w App Store

iTunes Radio to usługa, którą Apple zaprezentowało podczas ostatniej konferencji WWDC. Będzie ona początkowo dostępna jedynie w USA, a na obecną chwilę jej wersję beta mogą testować tylko zarejestrowani deweloperzy. W darmowej opcji w iTunes Radio pojawiać się będą reklamy, jak mogą one wyglądać? W serwisie YouTube pojawiło się wideo autorstwa Pierre'a Dandumonta, prezentujące działanie aplikacji iTunes Radio w Apple TV z wyświetlaną reklamą iAd właśnie.

Cult Of Mac podrzucił wczoraj ciekawą stronę w sieci, którą chcę się z Wami podzielić. Mowa o iOSFonts.com, prostym serwisie internetowym, który gromadzi w jednym miejscu wszystkie kroje pisma dostępne w iOS. Strona posiada wyszukiwarkę, możemy także wpisać tekst, by podejrzeć jak będzie wyglądał przy zastosowaniu interesującego nas kroju. Dodatkowo otrzymamy informację od której wersji iOS jest on dostępny, możemy także zawęzić poszukiwania do krojów dostępnych, np. w iOS 4 (było ich zdecydowanie mniej niż w iOS 6). Może się komuś z Was przyda przy tworzeniu jakiejś aplikacji. Wybór dobrego kroju to rzecz dość ważna. Wspomnę tylko, że strona wygląda dobrze na iPadzie, a i na iPhone można z niej korzystać. iOSFonts.com Źrodło: Cult of Mac

20 czerwca pojawił się ostatnio w doniesieniach prasowych jako dzień, w którym Instagram może wprowadzić krótkie filmy wideo. W najbliższy czwartek swoje premiery będą miały także dwie gry, na które z pewnością czekają niektórzy użytkownicy komputerów Mac oraz iPadów i iPhone'ów.

Po śmierci Seve'a Jobsa wiele mówiło się o dziedzictwie, jakie po sobie zostawił. Pojawiły się porównania z Leonardem Da Vincim. Mało kto podaje w wątpliwość jego znaczący wkład w rozwój technologii i rewolucyjne zmiany, które dokonały się przy jego dużym udziale: od stworzenia z Wozniakiem firmy Apple, przez wkład w rozwój internetu i dostępnych w nim usług, po rewolucję w telefonii komórkowej i położenie mocnych fundamentów - w postaci iPhone'a i iPada - nowej ery "post pc".

Nie milkną plotki o nowych modelach iPhone'ów. W sieci pojawiły się właśnie zdjęcia rzekomych elementów konstrukcyjnych tzw. iPhone'a 5S oraz dodatkowej obudowy dla tańszego iPhone'a.

iMessage to bardzo wygodny sposób komunikacji i do tego właściwie darmowy, bo korzysta z internetu za który tak czy siak większość z nas płaci stałą sumę. Z biegiem dni, tygodni, miesięcy, a nawet już lat liczba wiadomości urosła na tyle, że czasami mam trudności by odnaleźć jakąś wiadomość, co prawda nie szukam ich zbyt często. Są jednak ludzie którym częste wyszukiwanie wiadomości iMessage spędza sen z powiek. To dla nich Flexibits wypuściło aplikacje dla Mac o nazwie Chatology. Dzięki niej odnajdziemy to czego szukamy, nie ważne czy jest to tekst, zdjęcie czy link odebrany tym kanałem. Chatology ma bardzo prosty interfejs złożony z kilku kolumn. Właściwe okno programu nie licząc paska narzędziowego, podzielone jest na dwie główne sekcje: nawigacji i podglądu wiadomości. W pierwszej z nich znajdziemy pasek wyboru zakresu czasu wyszukiwania (do wyboru mamy wszystkie wiadomości, odebrane i wysłane w bieżącym dniu, w ostatnich 7, 30 dniach i w przeciągu ostatniego roku). Poniżej znajdziemy kolumnę odbiorców/nadawców oraz listę wiadomości dla konkretnego z nich. W prawej sekcji podglądu wiadomości znajdziemy jeszcze pasek z nazwą użytkownika oraz wyboru rodzaju treści (konwersacja, obrazki i linki). Dostępna jest także wyszukiwarka, pozwalająca nam szybko odnaleźć interesującą nas wiadomość. Program pozwala także na otworzenie źródłowego folderu z plikami wiadomości i konwersacji. Wiadomość możemy także zapisać jako plik tekstowy, lub po prostu skasować. Program kosztuje 72,45 zł. To dość sporo. Z drugiej jednak strony to narzędzie o dość wąskiej specjalizacji. Nie każdemu musi być potrzebne. Podejrzewam, że osoby, które toną w natłoku ważnych wiadomości z iMessage mogą się nim zainteresować. Dostępna jest na szczęscie wersja testowa, działająca przez 14 dni. Chatology pobierzecie TUTAJ.

Jak zapowiadała podczas odbywającej się w maju konferencji Adobe Max, firma Adobe zaktualizowała dzisiaj swoją usługę Creative Cloud o nowy pakiet aplikacji, które od teraz dostępne będą tylko w chmurze w ramach planów abonamentowych.

Wraz z prezentacją iOS 7 i OS X Mavericks Jonathan Ive oficjalnie zmienił tytuł swojego stanowiska w Apple. Nie jest już wiceprezesem ds. wzornictwa przemysłowego. Został po prostu wiceprezesem odpowiedzialnym za wzornictwo.

Przy okazji procesu dotyczącego zmowy cenowej na e-booki, na światło dzienne wychodzi wiele ciekawych faktów dotyczących kulis powstania iBooks i sklepu iBookstore.

Podczas keynote otwierającego konferencję WWDC Apple zapowiedziało wprowadzenie usługi iWork for iCloud, czyli webowej wersji swojego pakietu biurowego i konkurencji dla podobnych rozwiązań od lat oferowanych przez Google, a od niedawna także przez Microsoft. Dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego dewelopera możemy podzielić się z Wami zrzutami ekranu poszczególnych aplikacji w wersji beta pakietu iWork for iCloud.

Od kilku dni dostępna jest w polsce kolejna usługa strumieniowania muzyki z możliwością zapisywania utworów w pamięci urządzenia mobilnego. Mowa o Rdio. Serwis pojawił się na polskim rynku, na którym od dłuższego czasu dostępne są m.in. Deezer, Spotify czy Wimp. Rdio w przeciwieństwie do np. Spotify i Deezera nie oferuje w ogóle darmowego dostępu do muzyki, np. z reklamami wyświetlanymi czy nadawanymi pomiędzy utworami. Wyjątkiem jest tu 15-dniowy okres próbny oferty premium, w którym możemy korzystać z serwisu i słuchać muzyki poprzez przeglądarkę webową, aplikację dla Mac (lub Windows) oraz aplikacji mobilnych w tym uniwersalnego programu dla iOS. Rdio oferuje dwa plany taryfowe: - 9,99 zł / miesiąc za odtwarzanie z komputera (z aplikacji dla OS X lub Windows lub przeglądarki) - 19.99 zł / miesiąc za korzystanie z Rdio także za pośrednictwem aplikacji dla iOS lub Androida z możliwością zapisywania utworów do pamięci urządzenia i odtwarzania ich bez dostępu do sieci. Niestety w przeciwieństwie do Spotify, wersja premium nie daje możliwości zapisywania muzyki na komputerze, przynajmniej nie można tego zrobić w aplikacji dla OS X. W domu słucham muzyki przede wszystkim z komputera i np. w Spotify zdarza mi się zapisywać utwory czy całe płyty na dysku. Nie jest to może jakaś ogromna wada ale nie ukrywam, że brakuje mi takiej funkcji. Sama aplikacja dla Mac jest ładna i przejrzysta, choć kojarzy mi się bardziej z Androidem czy Windows 8 niż z OS X. Spotify dla Mac wygląda przy niej archaicznie, jest zdecydowanie mniej wygodne w obsłudze. W Rdio mogę nie tylko tworzyć listy odtwarzania ale mam wygodny dostęp do kolekcji muzyki, prezentowanej albo w postaci okładek płyt, albo listy utworów. Aplikacja dla iOS wizualnie na pewno bardziej pasuje do iOS 7. Zarówno na iPadzie jak i iPhone program jest równie przejrzysty, jak na OS X. Podobnie jak w innych tego typu usługach także w Rdio znajdziemy stacje radiowe z muzyką w jednym gatunku, bazującą na wybranym wykonawcy. Rdio chwali się ponad 20 milionami utworów. Oferta właściwie jest podobna do innych tego typu usług. Zawsze znajdziemy jednak coś, co dostępne jest w jednym z tych serwisów, a niedostępne w innych. Wydaje mi się, że każdy z nich z biegiem tygodni czy miesięcy będzie oferował to samo (i tak wczoraj w Spotify pojawiła się cała dyskografia Pink Floyd). I tak choć w Rdio znajdziemy płyty Rammsteina, to wiekszość utworów jest w naszym kraju nie dostępnych (rozumiem, że niedostępność pewnych utworów wynika z zawiłych praw autorskich). Rdio to propozycja dobra, może z powodzeniem zawalczyć z Deezerem, Spotify i Wimpem. Na duży plus odnotowuję dostępną aplikację dla iOS. Minusem jest wspomniany już przeze mnie brak zapisywania utworów na dysku komputera, by móc odtwarzać je offline - a więc takiej funkcjonalności, jaką daje aplikacja dla iOS. Rdio możecie wypróbować pod adresem rdio.com

Na 10 września planowana jest premiera wydania biografii Steve'a Jobsa autorstwa Waltera Isaacsona, w miękkiej oprawie i z nowym zdjęciem na okładce wykonanym w 1984 roku przez Normana Seeffa.

Skype umożliwił dzisiaj użytkownikom iPhone'ów, iPadów, komputerów Mac i urządzeń z Androidem nagrywanie i odbieranie krótkich, bo maksymalnie 3-minutowych, wiadomości wideo.

O tym, że iPhone to świetna przenośna konsola gier - wiadomo nie od dziś. Wraz z wydaniem iOS 7 Apple wprowadzi wreszcie możliwość obsługi gamepadów z certyfikatem MFI (Made for iPhone). Do sieci wyciekło rzekome zdjęcie takiego akcesorium, przygotowywanego podobno przez firmę Logitech.

Jak donosi serwis TechCrunch, już w najbliższy czwartek, 20 czerwca, podczas organizowanej przez Facebooka konferencji prasowej zostanie przedstawiona nowa funkcja serwisu Instagram, pozwalająca na nagrywanie krótkich, liczących od 5 do 10 sekund filmów wideo.

Niemal codziennie chłonę masę tekstu wyświetlanego na ekranie jednego z moich Maków. Zwykle są to różnego rodzaju artykuły, newsy, felietony czy recenzje, które czytam bezpośrednio w czytniku RSS ale także w przeglądarce webowej (Safari). W tym drugim przypadku korzystam dość często z funkcji Reader. Często jednak są to teksty długie i nie koniecznie związane z tematyką Apple. Nie ukrywam, że przydałoby się czasem narzędzie, które podzieli ten tekst na kawałki i poda w zgrabnej formie, przez co zdecydowanie łatwiej będzie można je przyswoić. Narzędziem, które na to pozwala i które warto wypróbować jest darmowy Slicereader dla Mac. Wystarczy dodać lub skopiować i wkleić bezpośrednio do programu wybrany tekst, a zostanie on pocięty na plasterki (bynajmniej nie przez Zbójcerzy z Kajka i Kokosza) - fragmenty tekstu, które będą wyświetlane na ekranie. Nawigacja jest bardzo prosta wystarczy tylko naciskać spację, aby przejść do kolejnego akapitu. Można też użyć gestu przesunięcia dwóch palców w prawo po gładziku. Przejście do poprzedniego akapitu odbywa się w podobny sposób, poprzez kombinację klawiszy shift i spacja lub podobnego gestu, wykonywanego w przeciwną stronę. Slicereader działa także w trybie pełnoekranowym, nie rozciąga się jednak na jego całą szerokość, co nie byłoby wygodne. Dodatkowo w prawym dolnym rogu wyświetlana jest ikona informująca o tym jaki procent tekstu już przeczytaliśmy. Slicereader to na pewno nie program, który przypadnie wszystkim do gustu. Z pewnością jednak znajdą się osoby, którym może przydać się przy przyswajaniu dłuższych tekstów, niekoniecznie tych z niniejszego bloga. Jeszcze jedna uwaga. Program nie jest podpisany przez dewelopera (a więc nie posiada odpowiedniego certyfikatu Apple), w związku z czym jego otwarcie będzie zablokowane przez funkcję GateKeeper w OS X Moutain Lion. Aby otworzyć go pierwszy raz należy kliknąć na nim prawym klawiszem myszy, wybrać otwórz i powtórzyć wybór w okienku ostrzeżenia. Wspomnieć jeszcze wypada o autorze tego programu. Jest nim Mutahhir Ali Hayat, jeden z deweloperów z Hog Bay Software, firmy znanej choćby z takich programów jak FoldingText, WriteRoom czy Task Paper. Slicereader dostępny jest za darmo TUTAJ.

Dzisiaj rano naszego czasu Apple opublikowało list otwarty, w którym odpowiada na zarzuty przekazywania rządowi USA poufnych informacji na temat swoich użytkowników w ramach sekretnego programu PRISM.

Moja przygoda z Mac OS X rozpoczęła się od wersji 10.5 Leopard i od tego czasu na moich Makach znalazły się wszystkie kolejne wersje tego systemu. Najbliższy ideału, pod względem szybkości działania był moim zdaniem Snow Leaoprd, a najgorszą wersją OS X Lion. Mountain Lion naprawił kilka wad swojego poprzednika. Czy Mavericks poprawia błędy znalezione w Mountain Lion? Pewnie tak, dla mnie jednak liczą się nowości, które czynią ten system wygodniejszym od swojego poprzednika. Podstawową aplikacją systemową z której korzystają chyba wszyscy użytkownicy komputerów Mac jest manager plików Finder. Program zyskał funkcjonalność znaną dotąd z aplikacji firm trzecich, takich jak Total Finder. Mowa o przeglądaniu w kartach. Zamiast otwierać wiele okien Findera można otworzyć kolejne karty w jednym. Co więcej, jeśli mamy już otwarte wiele okien, możemy je skonsolidować do jednego. Program zapewnia oczywiście możliwość kopiowania, poprzez "przeciągnij i upuść" plików pomiędzy jedną a drugą kartą. Finder zyskał także możliwość pracy w trybie pełnoekranowym. Ta może się przydać zwłaszcza przy pracy z dwoma ekranami i możliwością przeciągania plików pomiędzy aplikacjami działającymi w tym trybie. Nowością jest także możliwość oznaczania plików tagami celem łatwiejszego wyszukiwania. Mamy też możliwość przeciągania plików na konkretne tagi kolorystyczne, znajdujące się na lewym pasku nawigacyjnym. Osobiście jakoś radzę sobie bez tej funkcjonalności a to głównie dzięki temu, że mniej więcej wiem co gdzie mam na dysku. Zmiany pojawiły się także w Safari. Przeglądarka webowa zyskała nowy, płaski i bardziej czytelny wygląd ekranu startowego "Top Sites" (czyli najczęściej odwiedzanych stron), a także nowy pasek boczny zakładek i podglądu adresów web, którymi dzielą się w serwisach społecznościowych nasi znajomi. Możemy podglądać wiadomości m.in. z Twittera i nowość - LinkedIn, to kolejny serwis z którym integruje się OS X. Przebudowano także wygląd funkcji Reader, pozwalającej wyciągnąć ze strony to co najważniejsze, czyli treść. OS X Mavericks pozbawiony został także imitacji naturalnych materiałów, które wprowadzone zostały wraz z OS X Lion i które nie spotkały się z z pozytywnym przyjęciem użytkowników. Skeuomorfizm w OS X to już historia. Widać to zwłaszcza w aplikacji Kalendarz, która zyskała także zupełnie nowy wygląd, ale także w programach takich jak Notatki czy kontakty (w przypadku tej ostatniej zrezygnowano z imitacji otwartej książki adresowej). Dodano za to moim zdaniem niepotrzebny bajer w Launchpad. Zaktualizowane aplikacje oznaczane są mieniącymi się gwiazdkami. Wiele mówiło się przy okazji premiery Lion i Moutain Lion o tendencji zbliżania się do siebie systemów OS X i iOS. Coś w tym jest, wydaje mi się jednak, że to zbliżenie polegać będzie na zapewnieniu podobnych funkcji (na tyle, na ile się da) w obydwu systemach. Wskazuje na to pojawienie się w OS X Mavericks aplikacji Mapy. Ten ruch mnie nie dziwi, bo Apple nie miało jak inaczej udostępnić tę usługę na komputerach Mac. Mapy Apple nie są dostępne w sieci, jak konkurencyjna usługa Google'a, stąd dedykowana aplikacja systemowa. Sama aplikacja na moim starym iMaku z połowy 2007 roku działa bardzo dobrze, szybciej od nowych map Google'a w przeglądarce. Program daje możliwość wyznaczania tras podróży samochodem lub pieszych spacerów. Do dyspozycji mamy tradycyjne mapy, zdjęcia satelitarne lub widok hybrydowy. Dla wybranych miast dostępny jest także widok 3D. Pod względem samych map, wyznaczanych tras czy dostępnych informacji o okolicy nie różni się ona niczym od od wersji dla iOS. Ma to swoje zalety ale i wady (dane o punktach usługowych, gastronomii itp. są nieaktualne). Tak jak na iOS program wyświetli informacje o utrudnieniach w ruchu związanych z robotami drogowymi i tak jak w iOS informacje te są wybiórcze (o jednych robotach program informuje, o innych, w tym i objazdach, już nie). Docelowo mamy mieć możliwość wytyczenia trasy i przesłania jej na iPhone'a. U mnie ta funkcja nie działa, być może dlatego, że nie mam jeszcze zainstalowanego systemu iOS 7 (poczekam na oficjalną premierę). Co ciekawe aplikacja Mapy pozwala zapisać całą trasę włącznie z doładnym planem trasy w formie dokumentu PDF. OS X Mavericks przywraca także funkcję, którą już kiedyś mogli cieszyć się użytkownicy usługi MobileMe. Jest nią iCloud Keychain, czyli synchronizowanie pęków kluczy (a więc przede wszystkim danych logowania) za pośrednictwem iCloud. iCloud Keychain przyda się zwłaszcza tym z Was, którzy nie korzystają np. z aplikacji 1Password. Kolejną nowością jaka pojawiła się w systemie to możliwość wybrania automatycznego pobierania aktualizacji programów w Mac App Store. Mamy także możliwość wyboru czasu przeprowadzenia aktualizacji bezpośrednio w powiadomieniu o aktualizacji. Możemy wybrać by program przypomniał nam o nich dnia następnego, lub rozpocząć aktualizację za godzinę czy wieczorem bieżącego dnia. Są też zmiany głębsze, na które nie każdy zwróci uwagę i tak Monitor Aktywnosci w OS X Mavericks zyskał na przejrzystości. Łatwiej teraz dotrzeć do interesujących nas danych o działających aktualnie programach. Wszystko to dzięki rozbiciu informacji na osobne karty. Doszły także informacje o poborze energii przez poszczególne aplikacje. Rzecz ważna, jeśli pracujemy na baterii. Więcej nowości z pewnością pojawi się w kolejnych wersjach, nie wspominając już o tej, która trafi do Mac App Store. Ja najbardziej czekam na iBooks dla Mac. Od dawna chciałem mieć możliwość dostępu do zakupionych przeze mnie książek w iBookstore także na Maku, której brak dość mocno mnie irytował.