IFA 2015 okiem MacKozera
Jak co roku we wrześniu odbyły się w Berlinie największe i jedne z najstarszych w Europie targów elektroniki konsumenckiej IFA. Poza producentami pralek, lodówek i szeroko rozumianego sprzętu AGD i RTV masowo wystawiają się na nich producenci komputerów i szerokiej gamy urządzeń mobilnych, akcesoriów do nich oraz oprogramowania i usług. Mowa zarówno o małych, jak i dużych graczach. I choć na targach ogromne przestrzenie wystawowe zajmują takie firmy, jak: Samsung, Acer, Lenovo, Sony itp., to jednak użytkownicy urządzeń Apple znajdą tam również wiele ciekawych produktów skierowanych właśnie do nich.
Strona 2 z 3
Oficjalnie Apple Watcha na targach nie było, były jednak za to nowe modele smart zegarków innych producentów. Drugą generację Moto 360 zaprezentowała Motorola.
Zegarek, który oficjalną premierę miał 2 września (a więc na kilka dni przed rozpoczęciem IFA), przeszedł wyraźny face lifting. Najbardziej rzuca się w oczy przesunięty przycisk boczny, który wcześniej znajdował się centralnie na godzinie trzeciej. W drugiej generacji powędrował lekko w górę i obecnie znajduje się na godzinie drugiej. Zmieniono też mocowanie paska, który teraz będzie można wymienić. Widać też wyraźnie, że w swojej strategii dotyczącej tego produktu Lenovo - którego marką jest Motorola - inspirowało się Apple. Zegarek dostępny jest bowiem w dwóch rozmiarach: 46 i 42 mm.
Trudno mi ocenić, czy można w tym wypadku mówić o wersji męskiej i damskiej. Wydaje mi się, że wybór rozmiaru to raczej kwestia gustu nabywców tego urządzenia. Zegarek działa pod kontrolą systemu Android Wear, na który niestety w dalszym ciągu nie ma zbyt wielu programów. Być może niedawne udostępnienie przez Google aplikacji dla iPhone'a, pozwalającej na połączenie tych urządzeń, zmieni ten stan rzeczy. Na tym polu Motorola będzie jednak miała ogromną konkurencję w postaci Apple Watcha.
Swój nowy zegarek zaprezentował także Samsung. Muszę pochwalić tego południowokoreańskiego producenta za jedno. Wreszcie jego zegarek wygląda dobrze. Nie jest to może arcydzieło wzornictwa (nie jest nim też Apple Watch), ale faktycznie można go nosić bez wstydu.
Urządzenie dostępne jest w dwóch wersjach, nowoczesnej oraz klasycznej, wyglądającej jak tradycyjny zegarek ze skórzanym, wymienialnym paskiem. Samsung, choć mocno związany z Google za sprawą systemu Android instalowanego w niemal wszystkich jego smartfonach, na polu smart zegarków postanowił pójść w pewnym stopniu na wojnę z firmą z Mountain View. Gear S2 to kolejna konstrukcja, która działa pod kontrolą systemu Tizen.
Przy stoisku z Gear S2 spędziłem ponad godzinę, bawiąc się tym urządzeniem. Nie do końca przekonuje mnie ruchoma obręcz wokół ekranu, za pomocą której można nawigować w menu i poszczególnych aplikacjach w podobny sposób, jak za pomocą koronki w Apple Watchu. Z pewnością jest to rozwiązanie oryginalne i może znaleźć swoich zwolenników. Niestety - w przeciwieństwie do koronki w zegarku od Apple - ruchoma obręcz nie posiada funkcji dodatkowego przycisku „wstecz”. Gear S2 wyposażony jest w dwa fizyczne przyciski, z których jeden ma właśnie takie działanie. Oczywiście Gear S2 posiada ekran dotykowy, pozwalający na nawigację po niektórych elementach systemu za pomocą gestów. Nie do końca przekonuje mnie też sposób poruszania się w menu dostępnych aplikacji. Ich okrągłe ikony, przypominające trochę te znane z zegarka Apple, ułożone są w okręgu na poszczególnych stronach. Aby dostać się do tych znajdujących się na końcu listy, trzeba kilka razy stuknąć w odpowiednią ikonę i pokręcić obręczą. Można oczywiście wykorzystać w tym celu tylko obręcz, w tym jednak wypadku długie kręcenie tarczą zaczyna być irytujące.
Sam system, przynajmniej podczas mojej zabawy tym zegarkiem, działał szybko, nie zauważyłem żadnych przycięć. Na plus oceniam szybkość ładowania samych programów. Widać, że zostały napisane dla tego konkretnie urządzenia. W przypadku zegarka Apple Watch będzie to możliwe już niedługo wraz z wprowadzeniem systemu watchOS 2. Pozostaje też pytanie, ile aplikacji powstanie na nowy zegarek Samsunga.
Zdecydowanie mniej rozbudowany jest zegarek Moment, prezentowany przez firmę Runtastic. W tym przypadku mamy do czynienia z klasyczną konstrukcją. Na tarczy zegarka znalazła się dodatkowa wskazówka, pokazująca stopień realizacji założonego celu aktywności fizycznej.
Nie jest to pomysł nowy, w roku ubiegłym niemal identyczne rozwiązanie zaprezentowała firma Withings. Oczywiście Runtastic Moment sam mierzy tę aktywność, łącząc klasyczny zegarek, w którym baterię zmienia się raz na pół roku, z fitnessową opaską. Urządzenie dostępne jest w różnych wariantach wzorniczych, od bardziej klasycznych po zdecydowanie nowoczesne czy młodzieżowe, i współpracuje zarówno z urządzeniami z iOS, jak i z systemem Android. W przeciwieństwie do zegarka Withings Activité, Runtastic Moment współpracować ma tylko z dedykowaną aplikacją Runtastic Me.
Kończąc temat zegarków prezentowanych na tegorocznych targach IFA, nie mogę nie wspomnieć o bardzo ciekawej konstrukcji stalowej bransoletki Wena, której patronuje firma Sony. Jeśli chodzi o wygląd, jest to tradycyjna bransoleta do zegarka na rękę.
W każdym z ogniw ukryto jednak małą baterię. Wszystkie one zasilają znajdujący się w zapięciu układ czujników fitness, komunikujący się ze smartfonem za pomocą Bluetooth. Stworzona w Japonii bransoleta pasować ma właściwie do dowolnego zegarka. Jak przyznają jej twórcy, starają się oni nawiązać współpracę z producentami zegarków znanych marek. Zbierają też środki na jej masową produkcję na stworzonej jakiś czas temu przez Sony platformie First Flight. Moim zdaniem to świetne rozwiązanie dla osób, które nie chcą rozstawać się z tradycyjnym zegarkiem i których nie przekonują nawet konstrukcje Withings i Runtastic.