W premierowym numerze magazynu MyApple Michał Masłowski podzielił się z Wami swoimi dylematami związanymi z ewentualną decyzją o zakupie zegarka Apple Watch. Nazwał je pojedynkiem serca i rozumu. Rozumiem jego punkt widzenia. Prawdopodobnie wielu z nas zadaje sobie podobne pytania, czy ten gadżet do czegoś się przyda i czy korzyści uzasadnią dość spory wydatek. Przyznam, że tym razem nie mam takich wahań.

Strona 3 z 3

Punkt trzeci – teraz czy później?

To pytanie stało się tradycyjne dla sympatyków sprzętu Apple. Pierwsze generacje produktów tej firmy z reguły są bardzo interesujące, ale niedoskonałe. Dopiero posiadacze następnych modyfikacji danych modeli mogą cieszyć się sprzętem dopracowanym i posiadającym wystarczający zapas mocy dla rosnących wymagań kolejnych wersji oprogramowania. Jeśli ta recepta dotyczy również Apple Watcha – trzeba uzbroić się w cierpliwość. Na razie jest to gadżet dla twórców i architektów oprogramowania, a także dla pasjonatów technologii, którzy lubią czynnie uczestniczyć w jej rozwoju.

Kupię Apple Watcha, bo wyczuwam jego potencjał, nie będę się jednak spieszył. Już teraz byłby dla mnie przydatny, ale może być tylko lepiej. Poprawi się zarówno wydajność baterii, jak i moc urządzenia. Ilość i jakość oprogramowania, a tym samym obszar zastosowań. Poczekam, choć wiem, że za wygodę będę musiał zapłacić. Dla mnie jednak funkcje Apple Watcha będą naprawdę uproszczeniem życia, a nie tylko efekciarskimi bajerkami. A to każe mi zupełnie inaczej podchodzić do sprawy ceny tego produktu.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 3/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 3/2015