Mam Maca i jestem graczem, więc kupiłem PlayStation 4
Od najmłodszych lat świetnym źródłem rozrywki były dla mnie gry komputerowe. Sięgałem po nie przez długi czas tylko jako użytkownik PC, co zmieniło się w 2010 r., gdy kupiłem PlayStation 3. Przestawiając się na granie na konsoli rozpocząłem w międzyczasie swoją przygodę z Linuxem, aż w końcu z Makiem. W efekcie porzuciłem niemal całkowicie granie na komputerze, zaś na konsoli sięgałem tylko po najważniejsze tytuły. Zmienił to zakup PlayStation 4.
PlayStation 3, jak i cała poprzednia generacja konsol, miało tę wadę, że grafika towarzyszących mu gier znacząco odstawała od tego, co mogliśmy zobaczyć na PC. Grałem z padem w ręce z przyjemnością, ale mimo wszystko niechętnie wydawałem z dużą częstotliwością pieniądze na gry. Brakowało mi często czynnika motywującego do zakupu. Nie chciałem za żadne skarby wracać do PC, nawet jeśli miałby to być komputer wyposażony w GeForce GTX 970, 16 GB RAM, potężny procesor i umożliwiający grę w 60 FPS. Na MacBooku zaś w ciągu ostatnich lat sięgnąłem tylko po SimCity i Pillars of Eternity, którego swoją drogą nie polecam, szczególnie osobom, które liczyły na godnego spadkobiercę legendarnego Baldur's Gate.
Nowa generacja konsol również mnie początkowo nie zachęciła. Owszem, zarówno Xbox One, jak i PlayStation 4 cechowały się świetnymi podzespołami, które pozwalały twórcom gier na stworzenie cudownej grafiki, ale tych gier mi brakowało. Gdy pojawiała się chęć zanurzenia w wirtualnym świecie, to sięgałem po GTA V lub FIFĘ 15 na PS3, bądź też brałem do ręki iPada. Gdy jednak na horyzoncie pojawił się Wiedźmin 3 uświadomiłem sobie, że nie mam na czym zagrać... a tak bardzo chcę to zrobić. Kilka godzin później płaciłem przy kasie za najnowszą konsolę Sony.
Wybrałem produkt japońskiego producenta zamiast Xboxa od Microsoftu z kilku powodów. Po pierwsze nowy pad - DualShock 4 - zrobił na mnie świetne wrażenie, ze względu na wygodne wyprofilowanie gałek analogowych, panel dotykowy, głośniczek i port słuchawkowy. Po drugie Sony oferuje lepszą w mojej opinii aplikację do PS Network, sama konsola wygląda lepiej i ukaże się na nią więcej tak zwanych „ekskluziwów”, jak na przykład Uncharted 4. Nie ukrywam, że wpływ miały również przyzwyczajenia do japońskiego producenta i niechęć zarówno do rozwiązań Microsoftu, jak i zmian, które mają nadejść wraz z wprowadzeniem Windowsa 10. Ostatnim motywem, który zaważył na wyborze była też większa popularność konsoli Sony wśród moich znajomych. Z kimś przecież trzeba w tę FIFĘ grać przez Sieć.
Uważam, że kupiłem PlayStation 4 w dobrym czasie. W końcu pojawiają się gry, które są nie tylko frajdą dla oka, ale i oferują świetną fabułę, mechanikę i mają na siebie pomysł. Gdy gram na dużym telewizorze, to zachwalane przez graczy komputerowych 60 FPS nie robi mi większej różnicy, podobnie jak na ten moment nieznaczne różnice w teksturach, ilości szczegółów, zasięgu widzenia itd. Zapewne z czasem wersje pecetowe gier będą coraz bardziej odbiegać od tego, co widzimy na konsoli, ale przy obecnym stanie różnice są niewielkie.
Mogę teraz swobodnie wykorzystywać MacBooka oraz iPada do pracy i komunikacji, a PlayStation do rozrywki. Sięgam po najnowsze tytuły w najwyższej jakości i nic mi nie umyka. Zgadzam się, że na komputerze PC mógłbym połączyć te dwie czynności, wybrałem jednak inną opcję. Praca na sprzęcie Apple jest dla mnie bardziej przyjemna, a gra na konsoli oferuje większą wygodę i lepsze doznania.