Apple Studio Display - pierwsze wrażenia
Wybór monitora Studio Display dla wielu osób jest sensownym rozwiązanie, a dla innych kosztowną fanaberią. Nie da się ukryć, że obie strony mają rację, jednak na rynku brakuje alternatywy dla posiadaczy na przykład MacBooków Pro (nie licząc drogiego ProDisplay XDR).
![](https://myapple.pl/uploads/image/file/0/9/4/big_d123db4c-fb06-4400-bd68-1052dd7db094.png)
Monitor przychodzi do nas w białym kartonie, który został zaprojektowany w niezwykle przemyślany sposób, potęgując pierwsze wrażenia z obcowaniem z tym produktem. Wystarczy odsunąć na bok ścianki, aby móc wyciągnąć monitor. Niby nic wielkiego ale takie rozwiązanie mogło zastosować tylko Apple. To samo tyczy się materiałowego uchwytu umożliwiającego przenoszenie kartonu.
W zestawie z monitorem dostajemy metrowy czarny kabel Thunderbolt, który cechuje się wysokiej jakości oplotem. Wydaje się on bardzo solidny i wytrzymały. Taki sam oplot zastosowano w kablu zasilającym, którego w warunkach domowych nie można normalnie odczepić. Dodatkowo oprócz dokumentacji czekają na nas dwie czarne naklejki.
Wybrany przeze mnie monitor ma wbudowaną podstawkę, która w przeciwieństwie do tej znajdującej się w iMacu jest bardzo stabilna i podczas podnoszenia monitora nie lata bezwładnie. Umożliwia ona regulację pochylenia w zakresie od −5° do +25°.
Sam monitor został wykonany ze srebrnego aluminium oraz tafli szkła. Jak na swoje rozmiary jest ona również bardzo ciężki - ponad 6,5 kilograma (wersja z droższą podstawką waży 7,7 kilogramów). W porównaniu do 27-calowego iMaca wygląda on na bardzo małego, dzięki czemu prezentuje się dużo lepiej i bardziej minimalistycznie. Z tyłu znajdują się cztery porty USB-C (do 10 Gb/s), z czego jeden jest zgodny ze standardem Thunderbolt 3. Pozwala on na ładowanie MacBooków Pro z maksymalną mocną 96 watów. Zarówno dolna i jak górna krawędź monitora posiada dziurki, które umożliwiają poprawną wentylację. Niestety w dłuższym okresie może to skutkować pojawieniem się kurzu pomiędzy matrycą a taflą szkła.
Apple Studio Display cechuje się jasnością na poziomie 600 nitów (w przypadku iMaca jest to 500 nitów) i jest to znacząca różnica. Szczególnie, gdy postawimy oba urządzenia obok siebie. Wyświetlany obraz jest wyraźniejszy i sprawia lepsze wrażenie. Prawdopodobnie jest to spowodowane sposobem montowania matrycy oraz jej drobnymi usprawnieniami. Całość wygląda jakby była przyklejona do szyby (tak jak w 24-calowym iMacu).
Niestety porównując ekran monitora z tym zamontowanym w 14-calowym MacBooku Pro widać różnicę. Brak wsparcia dla ProMotion oraz dużo niższa jasność jest znacząca, jednak sam monitor przy pracy jest bardzo dobry i zapewnia podobną jakość pracy co w przypadki dużego iMac, który dla wielu osób jest rewelacyjny.
Apple podkreśla wysoką jakość sześciu głośników zamontowanych w monitorze oraz wsparciem dla dźwięku przestrzennego. Grają one bardzo dobrze, wyraźnie oraz cechują się głębią. W porównaniu do iMaca są one jednak cichsze.
Aktualnie największym rozczarowaniem jest obraz z wbudowanej kamery. Jest on dramatyczny, do tego stopnia, że do wideo rozmów wykorzystuję wbudowaną kamerę w iMacu lub 14-calowym MacBooku Pro. Apple obiecało rozwiązać ten problem z kolejną aktualizacja oprogramowania, jednak nie wiadomo kiedy będzie ono dostępne. Pracownicy iFixIt twierdzą, że jakość powinna odpowiadać tej znanej z iPhone'a 11 co może nastrajać pozytywnie. Genialnym rozwiązaniem jest zastosowanie funkcji Centrym uwagi, która pozwala na śledzenie naszych ruchów w zakresie 122 stopni.
Tak jak wspomniałem na początku - ogromną zaletą tego monitora jest perfekcyjna integracja z komputerem Mac oraz systemem macOS. Możliwość sterowania jasnością, głośnością z poziomu klawiatury jest ogromnym udogodnieniem. Monitor po prostu działa. Ciekawostką jest, że wybudza się on szybciej niż ekran w iMacu, pomimo tego, że jest od podłączony do iMaca. W momencie podłączenia go do MacBooka proces wybudzenia jest natychmiastowy i idealnie zgrany z ekranem MacBooka.