Uliczkę znam w Barcelonie...
Mobile World Congress 2017 w Barcelonie już za nami, a szczegółowe relacje z tego wydarzenia zdawał Wam MacKozer. Ja natomiast chciałabym opowiedzieć Wam jak w dwa tygodnie bez wychodzenia z domu zorganizowałam z mężem wypad do Barcelony na dłuższy weekend.
W dzisiejszych czasach jest to proste i większość z Was o tym z pewnością wie - wystarczy dostęp do Internetu i kilka dedykowanych serwisów, a jeśli akurat za oknem trzaska mróz tym przychylniej myślimy o wylocie w cieplejsze klimaty, zwłaszcza że w tym wariancie nie trzeba wybierać między tym czy ma być nam ciepło albo czy możemy wyglądać modnie. Możemy mieć jedno i drugie. Już samo planowanie odzieży do zabrania jest prostsze dzięki takim serwisom jak Pinterest. Może to i śmieszne ale kobiety mają odwieczny problem, w co się ubrać, nawet tam gdzie żyją na codzień, a co dopiero, kiedy mają gdzieś wyjechać na kilka dni lub dłużej.
fot. sabatinka
W tym mieście byłam pierwszy raz, ale od razu zachwyciła mnie jego architektura i ludzie, niby tacy sami, a jednak inni. Ale zanim zacznę wspominać klimat, kuchnię i miejsca kilka słów o tym, jak się tam się dostaliśmy.
Po przeanalizowaniu kilku możliwości uwzględniających czas i budżet, który chcieliśmy poświęcić na ten wyjazd, ustaliliśmy że lecimy tam samolotem z Berlina, do którego jakoś musimy się dostać z Poznania. Przy planowaniu tego etapu przydał nam się serwis busradar.pl (wraz ze swoją aplikacją w AppStore oraz Google Play), czyli wyszukiwarka autobusów dalekobieżnych. Dzięki niej możemy porównać ofertę autobusów długodystansowych pod względem ceny i komfortu podróży, a także czasu jej trwania i trasy. Aplikacja po wyborze punktu początkowego i końcowego wyprawy sortuje listę znalezionych połączeń po miejscach wyjazdu, godzinie odjazdu/przyjazdu i czasie przejazdu i oczywiście po cenie biletu. Przy tych samych opcjach wyboru jest też możliwość sprawdzenia ofert BlaBlaCar. W efekcie wybraliśmy podróż Polskim Busem.
Zakup samych biletów do Berlina nie był specjalnie trudny, za to znalezienie w odpowiedniej, czyli dobrej i nie kosmicznej, cenie biletów lotniczych na przelot nietrwający z przesiadkami ponad 8 godzin w tak krótkim czasie, nie było łatwe. Z pomocą przyszedł nam serwis momondo.pl (aplikacja w AppStore i w Google Play), w którym z łatwością można wyszukać oferty połączeń między konkretnymi miastami w oparciu o kalendarz kosztowy pozwalający dokładnie dopasować termin lotu do budżetu i wymogów typu brak przesiadek jeśli np. wymaga tego podróżowanie z młodszym dzieckiem. Wybór przewoźnika padł na linie Eurowings.
Kolejne pytanie to: gdzie i jak nocujemy? W dzisiejszych czasach chyba już mało kto poszukuje noclegu przeszukując ogłoszenia drobne, po czym rezerwuje go telefonicznie. Działając w ten sposób jesteśmy narażeni na natrafienie na obiekt o wątpliwej reputacji, mała jest też szansa na to, aby uzyskana cena rezerwacji była atrakcyjna. Jak we wszystkich dziedzinach życia, z pomocą spieszą systemy rezerwacji online. W sieci jest ich całe mnóstwo, od działających na niewielką skalę lokalnych list ofert noclegowych po globalnych gigantów mających w swoich bazach propozycje ponad miliona obiektów, dostępnych w kilkudziesięciu językach.
Jednym z nich jest serwis booking.com, będący już niemal synonimem współczesnej turystyki uprawianej “na własną rękę”. System reputacji obiektów oparty o weryfikowane oceny poprzednich gości, możliwość niemal dowolnego kształtowania kryteriów wyszukiwania, własny program lojalnościowy, niezawodna obsługa klienta, oraz jedne z najlepszych cen (przy tym poziomie i zakresie obsługi) to chyba wystarczająca rekomendacja dla tej platformy. Dlatego już od kilku lat udając się na wakacje lub wyjeżdżając w jakimkolwiek innym celu szukamy noclegu i rezerwujemy go właśnie przez booking.com.
Generalnie rzecz biorąc, proces ten zazwyczaj dobrze jest rozpocząć od nabycia pewnej świadomości o dzielnicach miasta lub regionu, ich reputacji, wzajemnych odległościach, nagromadzeniu atrakcji turystycznych, czasie dojazdu na interesujące nas w trakcie wizyty lotniska, dworce, trasy dojazdowe. W tym celu można skorzystać np. z Google Trips (o którym nieco więcej dalej) lub aktualnych publikacji zawartych na stronach lokalnych informacji turystycznej. Trzeba też sobie odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących rodzaju obiektu, w którym chcemy nocować, oferowanych posiłków i innych udogodnień typu parking, basen, czy co tam kto lubi. Kiedy gdzieś jadę raczej dość mało czasu spędzam w “domku”.
Oczywiście sam standard kwatery jest ważny, zwłaszcza jeśli mamy dziecko i (tak jak w opisywanym przypadku celem jest zwiedzanie miasta) nie możemy zbyt wiele czasu przeznaczać na dojazdy i transport) powinno być to centrum. Powinna być też niekrępująca łazienka oraz, zgodnie z powiedzeniem, “tam twój dom gdzie wifi” jakaś łączność ze światem. To ostatnie kryterium w dobie taniejących pakietów internetu w roamingu to miła opcja. Wtedy, po nałożeniu tych informacji na dostępny budżet łatwiej będzie wybrać miejsce, w którym spędzimy (zależnie od preferencji i pogody) jakąś część naszego wyjazdu. W przypadku wspomnianego booking.com ekspresowe w działaniu wsparcie klienta serwisu, ustandaryzowane podejście do udogodnień obiektów, gwiazdek, czasów za- i wymeldowania, system ocen gości oraz brak konieczności komunikowania się w lokalnym języku obiektu czynią ten proces przyjemnym, bezpiecznym i praktycznie bezproblemowym. Podsumowując ten etap planowania, mogę zdradzić, że kilkudniowy pobyt dla naszej 3-osobowej rodziny zamknął się stawką 21€ za osobę za noc w 80-metrowym apartamencie w centrum Barcelony.
fot.cosmiczny
Tu mała wskazówka, jak jeszcze bardziej obniżyć koszty wyjazdów z booking.com. Otóż po dokonaniu pięciu rezerwacji zakończonych pobytem w ciągu kolejnych 12 miesięcy zostaniemy zakwalifikowani do programu Genius, którego uczestnicy otrzymują 10% zniżki na spory odsetek rezerwowanych w przyszłości obiektów. Z mojego doświadczenia wynika, że za 2-3 na 5 kolejnych wyjazdów można w ten sposób zapłacić mniej. Będąc na miejscu warto się jakoś zorientować w tym, co oferuje miasto, nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby pomyśleć o tym już wcześniej. Do tego celu polecam aplikacje, które ułatwiły nam życie na obcej ziemi:
Google Trips
Google Trips - aplikacja od Wielkiego Brata, który dzięki naszym smartfonom zbiera dokładne statystyki o wszystkim. Potrafi wyciągnąć z maili informacje o rezerwacjach związanych z naszą podróżą dzięki czemu może pomóc nam zaplanować wycieczkę. Wprowadzając miejsce oraz ilość dni, które spędzimy w danym miejscu pozwalamy aplikacji stworzyć plan na poszczególne dni obejmujący sugestie najciekawszych miejsc wartych odwiedzenia. Wszystko w jednym miejscu - najatrakcyjniejsze miejsca, ciekawe dla nas, czy też dla dzieci, często dobierane po analizie danych z poprzednich wyjazdów naszych lub innych turystów. Dodatkowo dostajemy też informacje o lokalnym jedzeniu, restauracjach, kategorie potraw istotne dla danego obszaru, czyli gdzie w Barcelonie zjemy dobrą paellę albo tapas. Oczywiście nie brakuje też informacji podstawowych od przepisów drogowych, jak poruszać się piechotą, czy też rowerem przez informacje o szpitalach, ubezpieczeniach, aptekach aż do miejsc, w których warto robić zakupy.
TMB App
TMB App to rozbudowana aplikacja komunikacji miejskiej Barcelony i okolic. Trzeba wiedzieć, że Ich “MPK” to nie tylko autobusy, metro ale też kolejki linowe, tramwaje i pociągi, którymi można dojechać nawet do granicy z Francją. W aplikacji znajdziemy szczegółowe informacje o środkach komunikacji, biletach, przystankach, możliwość zaplanowania trasy czy też dodania jej do ulubionych. Przydatne jest to, że informacje o systemie komunikacji są bieżące, czyli np. o wyłączeniu którejś z linii lub odcinka dowiemy się natychmiast, a program uwzględniając utrudnienia dobierze inną trasę.
Barcelona Official Guide. The City of Gaudí
Barcelona to oficjalny przewodnik po Barcelonie. Znajdziemy tu praktyczne informacje dotyczących działania banków, katalońskiego jedzenia, pogody, istotnych wydarzeniach w mieście czy też transporcie. Jest to wiedza “w pigułce” warta przyswojenia przed samym wyjazdem.
Znajdziemy tam sekcję największych atrakcji miasta i okolic (Don’t miss) oraz podział na kategorie - muzea, architektura, sztuka, rozrywka, rekreacja, restauracje i zakupy z listami miejsc najbardziej wartych odwiedzenia. Jeśli oznaczymy jakieś miejsce, obiekt jako godny zainteresowania pojawi się na mapie i w ulubionych. Aplikacja potrafi też zorganizować plan zwiedzania jeśli podamy jej ile dni mamy do dyspozycji.
fot. sabatinka
TripAdvisor
TripAdvisor - wyszukiwarka informacji o obiektach turystycznych - hotel, restauracja, atrakcje. Ja korzystam z niej przede wszystkim wtedy, gdy zaczynam robić się głodna. Sprawdzam co jest dostępne w mojej okolicy i wybieram to, na co mam ochotę. Aplikacja pokazuje nam półkę cenową lokalu, jakość obsługi i faktyczny standard miejsca, do którego chcemy się wybrać. Jednak prawdziwa potęga TripAdvisor’a to opinie gości, dzięki którym błyskawicznie odsiejemy przereklamowane i zbyt drogie miejsca od tych wartych odwiedzenia i swojej ceny. Oprócz restauracji system obejmuje też atrakcje, hotele i wyszukiwarkę lotów.
MAPS.ME
MAPS.ME to aplikacja nawigacyjna dająca niecenioną nieraz możliwość korzystania z mapy bez aktywnego połączenia z internetem, pod warunkiem pobrania interesującego nas obszaru przed wyjazdem za granicę.
fot.cosmiczny
iPolak
iPolak Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP to źródło informacji dla rodaków wybierających się za granicę. W aplikacji można sprawdzić czy w danym miejscu jest bezpiecznie ale i też otrzymać informacje już na miejscu dzięki powiadomieniom jeśli wystąpi jakieś zagrożenie lub sytuacja wyjątkowa. Aplikacja ułatwia też kontakt z ambasadą lub konsulem, i choć nie sprawdzałam tego w praktyce to jednak zawsze warto mieć coś takiego pod ręką. Dodatkowo dostajemy dla każdego kraju przydatny niezbędnik w formie opisu zebranego i aktualnego zestawu informacji zawierającego stolicę, walutę, język urzędowy, dokumenty potrzebne w podróży, zasady wjazdu i podróżowania, informacje celne, obyczaje, dane teleadresowe i porady.
fot. sabatinka
Aplikacje, aplikacjami, ale najważniejsze są wspomnienia z wyjazdu, które chcemy utrwalić i zachować. Nie tylko pamiątki w formie dobrego wina, magnesu na lodówkę, czy kaczuszki do kąpieli z logo FC Barcelony (to jedna z tańszych rzeczy w sklepie firmowym FCB, która wydała mi się sensowna dla 5-letniego fana gry w piłkę), ale.. zdjęcia. Od dawna zgadzam się ze słowami Chase’a Jarvisa o tym, że “najlepszy aparat to ten, który masz przy sobie”, dlatego wszystkie zdjęcia podczas wycieczki robiłam iPhonem 7 Plus.
fot.cosmiczny
To głównie dzięki smartfonom robimy ciekawe i spontaniczne zdjęcia, których utrwalanie na kompaktach i lustrzankach następuje, jeśli wierzyć statystyce, od 2010 roku 5 razy rzadziej. To znak czasów, którego chcąc nie chcąc nie warto ignorować, zwłaszcza że jak widać zabiegów przy organizacji i podczas wyjazdu jest wystarczająco wiele. Pozwólmy więc sobie na to, by owo kolekcjonowanie wspomnień było jak najmniej absorbujące i pozwalało przeżyć każdą podróż i wycieczkę pełnią siebie.