Czytałem ostatnio, jak koledzy redaktorzy próbują usprawiedliwić Apple, dlaczego to nie zastosowało możliwości zakupu najnowszych MacBooków Pro z 32 GB RAM-u. O ile te tłumaczenia wydają się bardzo spójne, bo Apple przecież chce dbać o dobro użytkowników, to chciałbym przedstawić zupełnie inne spojrzenie.

Analizując wydajność procesorów w nich montowanych dochodzimy do wniosku, że nawet najtańsza wersja 15” Retiny (i7 6700HQ) ma podobną moc obliczeniową do Maców Pro z 2013 roku. 

Moja teoria spiskowa zakłada, że pozbycie się z oferty maków mini z czterordzeniowymi procesorami, miało właśnie pomóc w sprzedaży „popielniczek”.

Moim zdaniem 32, lub 64GB RAM-u w najnowszych MacBookach skutecznie by ją zatrzymało. Do przysłowiowego „pieca” dokłada zastosowanie najnowszej technologii, czyli kart graficznych i czterech portów Thunderbolt 3/USB-C.

Podsumowując.

Tzw. „dbałość o użytkowników”, to jednak dbałość o własne interesy. 

Pozdrawiam kolegę Benka, który pożyczył mi do testów na początku 2016 roku Asusa ROG z matową matrycą, Thunderboltem 3, możliwością zastosowania 3 dysków SSD i 64GB ram DDR4.