Napisano 17 czerwca 2013 - 19:34
Ok, bo widze, ze zaczynaja sie wrzuty o zapytanie, na ktore nie moglem znalesc odpowiedzi.
Wszystko sie zgadza, z tego co uslyszalem od T-mob maja 14dni, ktore jest zawarte w regulaminie. I ten okres dotyczy poinformowania mnie o odrzuceniu reklamacji. Jak sprawa wyglada w moim przypadku? Nie chce, zeby glos w tej sprawie zabieraly osoby, ktore napisza mi "CHYBA", albo bede pisac, ze nie wiem na jakim swiecie zyje. Oznajmiam, ze wiem i to napewno lepiej, niz niejeden tutaj zarejestrowany.
Mianowicie 31.05.2013 oddalem swojego iPada 3rd, ktory niedomagal. Mianowicie pojawily sie zolte (bardzo) plamy na wyswietlaczu, iPad gubil zasieg i nie chcial sie ladowac (czasem po calej nocy ladowania, nie dobil do 100%). Oddalem go do punktu t-mob, w celu odeslania do serwisu. Jako, ze zblizal sie koniec gwarancji (bodaj 6dni do konca) postanowilem, ze dosc juz tego i trzeba oddac. Zaznaczam, ze nie zrobilem tego w celu wyludzenia nowego egzemplarza iPad'a. Jestem marynarzem i znajdowalem sie poza granicami PL, nie mialem mozliwosci oddac wczesniej. Wrocilem i przez kilka dni nie mialem w glowie tego, zeby biegac po punktach t-mob i zajmowac sie tabletem, kiedy mialem najblizszych i rodzine po kilku miesiacach w zasiegu reki...
W koncu oddalem i wszystko super, hop-siup i juz trzymam w rece papierek potwierdzajacy oddanie sprzetu do naprawy. Pan informuje mnie, ze w ciagu 14 dni skontaktuja sie ze mna i powiedza jak sprawa wyglada. Mowie ok, poczekam. I tak dwa tygodnie mnie nie zbawi, a i nigdzie sie nie wybieram.
Czekalem tak 17dni, kiedy dzisiaj o godzinie 10:30 odebralem dosc niepokojacy telefon. Mianowicie Pani z serwisu MIK-Radom dzwoni i wrecz z wyrzutami zadaje pytanie: "Gdzie jest ten iPad, co to Pan go zglaszal do naprawy?!" - Zrobilem wielkie oczy, chwila ciszy i zaklopotania z mojej strony i odpowiadam: "Ok prosze Pani, ale ja go zostawilem w punkcie t-mob w Lesznie... Oni mieli sie wszystkim zajac". Tym razem Pani wpadla w zaklopotanie i odpowiedziala tylko: "Ok... w takim razie przepraszam". Dlugo sie nie zastanawiajac chwycilem telefon i dzwonie do tego punktu, w ktorym oddawalem sprzet. Co uslysalem? Ze Pan nie ma pojecia gdzie jest iPad. Pojechal gdzies, zostal nadany, ale on nie wie gdzie. Kazal mi poczekac, po chwili oznajmil, ze chyba pojechal do regenersis. Mysle: "hmmm, ok ale reg nie zajmuje sie iPadami (przynajmniej w t-mob) z tego co sie orientuje". Poinformowalem Pana o tym. Kazal mi ponownie poczekac i powiedzial, ze oddzwoni gdy ustali gdzie jest moj sprzet. ( Podkreslam, ze minelo 17dni(!) a ja ZADNEJ informacji od nich nie otrzymalem, poprostu glucha cisza). Dzwoni do mnie po 20min i mowi, ze tak... iPad omylkowo pojechal do regenersis, bo sie pomylil i wyslal do Warszawy, zamiast do Radomia. I w sumie nie wie dlaczego, ale reg przetrzymali go 2tyg prawie i odeslali w czwartek do MIK-Radom. Wiec oznajmiam Panu, ze minelo 14dni, co oznacza mniej-wiecej, ze moja gwarancja zostala uznana, a ze Apple inc. nie naprawia sprzetu, wiec powinienem dostac nowy (refurb). Pan (dosc cwaniakowaty, gdy ja zachowywalem calkowity spokoj i kulture rozmowy) poinformowal, ze no tak "dostanie Pan nowy", ale powiedzial to tak, jakby chcial powiedziec. "Dobra facet, wez spier@%$@%aj, mam lepsze rzeczy do zrobienia niz Twoj iPad". Wiec pozegnalem sie i rozlaczylem.
Po chwili cos mnie tknelo i zadzwonilem do BOA t-mob. W rozmowie z Pania przedstawilem cala sytuacje. Pani uznala, ze sama postanowi zlokalizowac moj sprzet. Co udalo sie Pani ustalic? Ze moj iPad wciaz jest w Warszawie, albo gdzies indziej, moze w trasie, albo juz moze dotarl do MIK. Stwierdzilem, ze fajnie... ale skoro minelo 14dni, ktore mieli na poinformowanie mnie, to po co teraz czekac? Nie moge jechac do punktu i odebrac mojego nowego iPada? Pani nie potrafila jednoznacznie stwierdzic czy moge, czy nie. Powiedziala jedynie, ze pierwszy raz sie z taka sytuacja spotyka i w sumie potrzebuje czas do 20:00, zeby ogarnac temat i sie rozlaczyla. Dlugo nie czekalem, bo po 10min otrzymalem telefon od tej wlasnie Pani, ktora oznajmila mi, ze 14dni - owszem, ale od daty przekazania sprzetu do serwisu. Pierwsza moja mysl: "Przeciez to nielogiczne. Oni moga trzymac sprzet nawet 2lata w punkcie zanim nadadza, a ja NIC nie moge zrobic, bo czas biegnie od daty przekazania do serwisu?!". To samo przekazalem Pani, ponadto nadmieniajac, ze nie wiem czy sie orientuje, ale gdy oddalem go na gwarancje, to za kilka dni uplywala gwarancja. Spytalem jak teraz potraktuje serwis moj sprzet, ktory dotrze do nich juz PO gwarancji, poniewaz na dzien dzisiejszy, kiedy moj iPad jeszcze nie dotarl do serwisu, juz jest 9dni PO gwarancji. Pani odpowiedziala, ze obawia sie, ze moge dostac kosztorys naprawy, a gwarancja moze zostac odrzucona.
Tutaj pojawiaja sie dwa punkty:
1. W przypadku, gdy 14dni biegnie od daty OTRZYMANIA przez serwis sprzetu, to ja moge czekac 10lat na informacje, bo ktos zapomni wyslac, zgubi, sprzeda... albo przypomni mu sie po roku, kiedy gwarancja juz wygasla, ze wysle.
2. Sprzet po uplynieciu tego czasu, w ktorym powinien zostac dostarczony, jest juz bez gwarancji, wiec jak to mozliwe, ze 14dni odliczamy od daty otrzymania przez serwis?
Glucha cisza przez dobre 30-40sek, Pani musiala zebrac mysli i przeanalizowac, zarejestrowac co mam na mysli i co staram sie przekazac. Po czym wpierala mi, ze tak jest jak mowi... ze zaczynamy odliczanie od momentu odebrania przez serwis. Po podaniu kilku argumentow, ktore wykluczaja taka opcje, Pani zrezygnowala z przekonywania i postanowila ponownie "ogarnac temat" i oddzwonic. Umowilismy sie na rozmowe o 20:00. Czekam i zadnej informacji, zadnego telefonu nie otrzymalem.
Ponadto musze wspomniec o checi zresetowania mi hasel na moje potrale spolecznosciowe, instagram, Skype. Kiedy ze sporej wiekszosci z tych 'dobrodziejstw' korzystam TYLKO na telefonie (ktory mam przy sobie) i iPadzie, ktory pojechal na 'gwarancje' (a raczej chyba na przejazdzke po PL), a zdecydowana wiekszosc mail'i z informacja o checi zresetowania hasel odszukalem i mam zarchiwizowane. O dziwo wszystkie te mail'e przyszly w przeciagu jednego dnia, kiedy iPad znajdowal sie 'w naprawie'. Czy mam prawo twierdzic, ze ktos uzywal mojego sprzetu? Chcial wlamac sie na moje konta?
Jutro moze nie, ale napewno w srode (ew w czwartek cala sprawa, wraz z nazwiskami ludzi z ktorymi rozmawialem, godzinami rozmow, itd) zostanie przekazana do UKE i innych instytucji zajmujacych sie takimi sprawami.
O ile nie lubie takich sytuacji i wole zalatwiac je polubownie, to tutaj sie nie da, bo ludzie sa poprostu, kretacze, niekompetentni, olewczy, cwani.
Nie zalezy mi takze, na NOWYM iPadzie, ja chetnie przyjme tego refurb'a, tylko niech oni mi go dadza i zajma sie jakos konkretnie moja sprawa. Ja dzisiaj przez cala ta sytuacje, dlugimi rozmowami z przedstawicielami t-mob nawet nie uslyszalem slowa przeprosin za zaistniala sytuacje.
Zapewne wielu rzeczy, ktore mialy dzisiaj miejsce nie ujalem w tej wypowiedzi, poniewaz jestem zniesmaczony, zeby nie powiedziec zdenerwowany, jak zostalem potraktowany i jak podchodza do tej kuriozalnej sytuacji ludzie, ktorzy zawinili.