Są takie momenty, kiedy odkrywam pewną genialną w swojej prostocie aplikację zastanawiam się dlaczego nikt wcześniej, na przestrzeni ostatnich pięciu lat nie wpadł na taki pomysł. Tak właśnie jest w przypadku Grid dla iPhone'a i iPada. Jej twórca, Josh Leong brał udział w pracach nad jedną z najbardziej popularnych aplikacji dla Windows - Microsoft Excel. Firma celowała tym programem w klientów korporacyjnych, którzy płacili więcej, chociaż sama aplikacja wykorzystywana była w wielu przypadkach przez zwykłych maluczkich użytkowników, nie koniecznie do liczenia zysków. Ludzie tworzyli w niej różnego rodzaju tabele, listy, umieszczali zdjęcia i różnego rodzaju informacje. Problem w tym, że Excel był przede wszystkim arkuszem kalkulacyjnym. To właśnie dla nich jest Grid. Program oferuje rodzaj szablonu siatki, w której możemy umieszczać tekst, zdjęcie, dane kontaktowe lub mapę. Wystarczy stuknąć w jedno pole, a następnie przeciągnąć marker tak, by zaznaczyć odpowiednią liczbę pól siatki i stworzyć nową ramkę. Później pozostaje wybrać rodzaj treści i umieścić ja w ramce. W przypadku map, wystarczy podać lokalizację, a program sam ją znajdzie. Przyczepię się tylko do tego, że Grid nie zawsze wstawia mapę w odpowiednim powiększeniu. Możemy je później zmienić, a mapę przesunąć, ale po ponownym otwarciu mapa wraca do ustawienia domyślnego. W zależności od naszych potrzeb możemy stworzyć różnego rodzaju table o różnych przeznaczeniu. Co ważne, nie jesteśmy ograniczeni tylko do wielkości ekranu. Możemy przesuwać siatkę w dowolną stronę. Grid wymaga od nas założenia darmowego konta w dedykowanej chmurze. Program synchronizuje dzięki niej nasze tabele, a może po prostu arkusze pomiędzy urządzeniami (np. iPadem i iPhonem). Link do naszego dzieła możemy wysłać mailem. Odbiorca może je jednak obejrzeć tylko w dedykowanym programie. Grid to moim zdaniem program genialny. Może nie jest to aplikacja pierwszej potrzeby, ale warto ją mieć pod ręką, choćby na liście "Purchased" w App Store, by z niej skorzystać wtedy, kiedy będzie nam naprawdę potrzebna. Grid dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Grid w App Store
Jeden z najbardziej popularnych aplikacji do wysyłania wiadomości przez internet na różne smartfony WhatsApp Messenger, została udostępniona za darmo. Przypomnę, Wahts App Messenger to aplikacja dostępna na wiele platform, pozwalająca na wysyłanie multimedialnych wiadomości - takich swego rodzaju mms-ów - przez internet. Bardzo upraszając i skracając, WhatsApp Messenger, to takie iMessage, tylko że dostępne na wiele różnych platform. WhatsApp nie wymaga zakładania kolejnego konta z nazwą użytkownika, co więcej nie musimy szukać znajomych, którzy także go używają. Sam wynajduje te osoby, pośród kontaktów w iPhone. Program wykorzystuje bowiem numer telefonu użytkownika. Za jego pomocą możemy wysyłać nie tylko wiadomości tekstowe, ale także obrazki, filmy wideo czy nagrania audio. Dostępne są także wiadomości grupowe. Najnowsza wersja przynosi także możliwość tworzenia backupu wiadomości w iCloud. Wspominam o WhatsApp Messenger dlatego, że program w wersji dla iPhone'a udostępniony został za darmo. Co nie oznacza, że sama usługa będzie dalej dostępna w ten sposób. WhatsApp Messenger dostępny będzie za darmo przez pierwszy rok korzystania (jak rozumiem od tej zmiany), za każdy kolejny rok zapłacimy 0,99 dolara, czyli niewiele, biorąc pod uwagę możliwości tego programu. Biorąc pod uwagę popularność tej aplikacji i usługi, jest szansa, że jej twórcy faktycznie zarobią na niej krocie. Whatsapp Messenger w App Store
Pisałem ostatnio sporo o perypetiach firmy Square Enix, wydawcy gry Deus Ex: The Fall. Umieściła w niej blokadę, uniemożliwiającą korzystanie z broni palnej na iPhone'ach i iPadach z jailbreak. Działanie wymierzone było w piratów, którzy mogą pobierać pirackie wersje aplikacji uprzednio łamiąc system iOS w swoich urządzeniach. Okazuje się - z resztą nie pierszy raz - że jailbreak nie oznacza od razu piractwa. Blokada dotknęła więc także tych graczy, którzy kupili legalnie tę grę w App Store. Na samą blokadę pojawiła się z resztą odpowiednia łatka. Koniec końców działanie Square Enix przyniosło tej firmie więcej szkód niż zysków. Były nawet oficjalne przeprosiny skierowane do graczy. Ostatecznie, dzisiaj w App Store pojawiła się aktualizacja Deus Ex: The Fall, która usuwa to dziwne i bezsensowne ograniczenie. Możecie teraz grać w Deus Ex: The Fall niezależnie czy zrobiliście jailbreak czy też nie. Deus Ex: The Fall dla iPhone'a i iPada w App Store w cenie 5,99 €. Deus Ex: The Fall w App StoreDeus Ex: The Fall - wrażenia na gorąco
Wraz z aktualizacją Google Maps do wersji uniwersalnej zaktualizowana została także przeglądarka Chrome dla mobilnego systemu Apple. Aktualizacja przyniosła lepszą współpracę Chrome z innymi aplikacjami Google'a. Chrome m.in. pozwala teraz otwierać pewne adresy w innych aplikacjach Gogole'a, np. w Google Maps, Google+, YouTube czy Google Drive. Na iPadzie pojawił się także tryb pełnoekranowy. Aktualizacja przyniosła także lepszą optymalizację przesyłanych danych, celem przyspieszenia ładowania stron. Już niebawem ma pojawić się możliwość podglądu statystyk ilości przesłanych danych. Mamy teraz także łatwy dostęp do historii przeglądania. Przypomnę tylko, że przeglądarka Chrome synchronizuje zakładki i otwarte karty z inną przeglądarka Chrome na innym urządzeniu. Jeśli tylko każdą z nich mamy przypisaną do naszego konta Google. Przeglądarka Chrome dla iOS dostępna jest w App Store za darmo. Chrome w App Store
Jak zapowiadało, tak zrobiło - Rovio zdecydowało się na finansowanie projektów ciekawych gier w ramach projektu Rovio Stars. Po Icebreaker (recenzja TUTAJ) w App Store pojawiła się kolejna gra dla iPhone'a i iPada - Tiny Thief, o przygodach pewnego tytułowego małego złodziejaszka.
Dzisiaj nad ranem Google zaktualizowało aplikację z mapami dla iOS do wersji uniwersalnej. Po ponad 10 miesiącach od wydania iOS 6 stare dobre mapy wracają na iPada. Aplikacja Google Maps na iPadzie wygląda właściwie niemal identycznie z wersją uruchomioną na iPhone. Przez ostatnie miesiące miałem na iPadzie zainstalowaną wersję dla iPhone'a, która świetnie się sprawdzała. Drobne różnice w wyglądzie wynikają przede wszystkim z wielkości ekranów obydwu urządzeń. Do dyspozycji mamy zarówno widok map, jak i widok z satelity. Tak, jak wcześniej na iPhone, tak i teraz dostęp do Street View - widoku ulicy, z możliwością wirtualnego spaceru po okolicy - możliwy jest po uprzednim upuszczeniu pineski w wybranym miejscu i stuknięciu w ramkę z informacją o nazwie danego miejsca czy z nazwą ulicy. W zależności od dostępnych danych, informacje o zaznaczonym miejscu zawierają nie tylko Street View ale i opinie użytkowników, a także galerię zdjęć. Jeśli zalogujemy się z poziomu aplikacji do Google będziemy mogli dodawać swoje opinie i oceny. Program serwuje nam też informacje o natężeniu ruchu i robotach drogowych. Dane te są niestety różnej jakości. W przypadku Łodzi aplikacja Google Maps informowała o części remontów dróg (jest ich obecnie bardzo dużo), a część zupełnie pomijała. Podobne problemy ma jednak systemowa aplikacja Mapy od Apple. Jest też podgląd ścieżek rowerowych w danym mieście. Zaznaczane są zarówno same ścieżki, jak i ulice, które wyłączone są dla ruchu samochodów, a po których można poruszać się rowerami. Trudno jednak ocenić mi dokładność tych danych. Z drugiej strony widzę ile jeszcze trzeba zrobić by moje miasto pokryte było wystarczającą liczbą ścieżek. Mapy Google oferują oczywiście także funkcje nawigacji. Program wyznaczy trasy do wybranego miejsca odpowiednie dla sposobu naszego poruszania się. Może być więc to trasa przejazdu samochodem, komunikacją miejską (z trasą dojścia do przystanków, numerami linii itp.), rowerem czy pieszo. Zupełnie nową funkcją jest dział "Odkrywaj". Wystarczy powiększyć mapę na wybranej miejscowości i stuknąć w pole wyszukiwania i wybrać ramkę o tej nazwie. Program podzieli informacje o miejscu na poszczególne kategorie, serwując nam swego rodzaju przewodnik po wybranym mieście. Niestety przynajmniej u mnie ta funkcja nie działa jeszcze w przypadku miast w Polsce. Najbliższym naszych granic, dla którego dostępna jest funkcja "Odkrywaj" jest Berlin. Na sam koniec zostawiłem kwestię działania samego programu. Na iPadzie trzeciej generacji zdarzy mu się niestety przyciąć. Google Maps wymaga iOS 6, więc niestety nie zainstalują jej użytkownicy iPada pierwszej generacji (ale na tym urządzeniu dalej działa system iOS 5, w którym te mapy są dostępne). Aplikacja Google Maps dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo. Google Maps w App Store
Nie jestem deweloperem, a moje zdolności programowania są zdecydowanie ograniczone. Pewne programy trudno jest mi więc ocenić w praktyce. Wydają mi się jednak na tyle ciekawe i godne polecenia niektórym z Was, że muszę o nich wspomnieć choćby w kilku zdaniach. Taką aplikacją jest Kodiak JavaScript, edytor JavaScript dla iPada. Jak przystało na edytor kodu Kodiak JavaScript podświetla go w odpowiedni sposób. To, co rzuciło mi się od razu w oczy to ciekawie rozwiązane klawisze dodane do ekranowej klawiatury. Każdy z nich ma przypisane pięć różnych znaków. W zależności od tego czy stukniemy w klawisz czy przeciągniemy po nim palcem w jednym z kierunków wprowadzony zostanie jeden z pięciu znaków. Sam edytor obsługuje karty. Możemy mieć więc otwarte kilka różnych skryptów do edycji. Kodiak JavaScript, jak przystało na edytor JavaScript wyposażony został w ponad 50 różnych bibliotek, dzięki czemu efekty kodowania można podejrzeć bezpośrednio w programie we wbudowanej przeglądarce bez potrzeby łączenia się z internetem. Znajdziemy w nim także kilka przykładów ich zastosowania, np. zmiana odcienia zdjęcia załadowanego z biblioteki iPada lub zrobionego wbudowanym aparatem. Poszczególne skrypty możemy przenosić pomiędzy folderami lub otwierać je w innych programach czy wysłać mailem. Osobiście nie wiem czy iPad to najlepsze narzędzie do tworzenia kodu czy dłuższych tekstów. No chyba, że jesteśmy wyposażeni w zewnętrzną klawiaturę. Kodiak JavaScript ma oczywiście pewne ograniczenia. Przydała by się konsola informująca o błędach (rzecz przydatna nie tylko dla uczących się kodowania). Pytanie tylko, czy tego typu funkcjonalność można zmieścić w mobilnej aplikacji? Kodiak JavaScript wydaje mi się ciekawym rozwiązaniem, zwłaszcza dla osób, które muszą czasem napisać jakiś kod w JavaScript, a pod ręką mają w danej chwili tylko iPada. Kodiak JavaScrupt dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 8,99 €. Kodiak JavaScript w App Store Mam jeden kod do rozdania na Kodiak JavaScript dla iPada. Rozdam go dzisiaj wieczorem na Twitterze z mojego prywatnego konta (@mackozer).
Stali czytelnicy mojej pisaniny wiedzą, że od dawna marzy mi się wydanie w wersji dla iOS klasyki gier typu hack & slash, czyli Diablo. Podejrzewam, że raczej nigdy się tego nie doczekam. Na szczęście dla mnie w App Store pojawia się coraz więcej gier w podobnym klimacie. Ostatnią, jaką odkryłem jest polska produkcja Iesabel. Iesabel to gra, która mi osobiście kojarzy się zarówno z Diablo jak i trochę z Baldur's Gate. W przypadku Diablo głównie dlatego, że jest to gra typu hack & slash, w której wcielamy się w postać pojedynczego wojownika o określonej profesji (w Iesabel do wyboru mamy albo umięśnionego barbarzyńcę, albo wiedźmę) oraz ze względu na ścieżkę dźwiękową. Jeśli chodzi o Baldur's Gate to tego typu skojarzenia nasuwają mi się ze względu na otoczenie, w którym się poruszamy i jego kolorystyka. Wrócę jednak do samej Iesabel. Gra ma bardzo ładną grafikę i kilka świetnych efektów, których dotąd nie spotkałem w innych tego typu produkcjach. Trzeba jednak mieć iPhone'a i iPada najnowszej generacji, by cieszyć się tego typu bajerami. Jednym z nich jest kołysanie się trawy po przejściu naszego bohatera (zauważyłem to na iPhone 5, na iPadzie 3 ten efekt nie jest już dostępny). Przyczepię się tylko do tego, że kolorystyka tła, a więc traw, drzew i skał powoduje, że zarówno nasz bohater (lub bohaterka), jak i atakujące nas stwory często wtapiają się w tło. Można się do tego przyzwyczaić ale wymaga to trochę więcej wysiłku. Ta, jak w innych tego typu produkcjach, bohater posiada zarówno siły witalne, jak i siły magiczne czyli manę. Można je uzupełniać za pomocą specjalnych eliksirów. Wraz z walką zbieramy punkty doświadczenia, które pozwalają nam awansować na kolejne poziomy, uzyskując dostęp do lepszego uzbrojenia czy lepszych zaklęć. Możemy także zbierać to, co pozostawią po sobie nasi wrogowie, lub co znajdziemy przy porzuconych tu i ówdzie ciałach. Znajdziemy więc elementy zbroi i uzbrojenia, naszyjniki, pergaminy no i przede wszystkim pieniądze, za które możemy zrobić zakupy w wiosce. Interfejs może nie jest dość skomplikowany, ale jest go po prostu dużo na ekranie. Samo sterowanie odbywa się za pomocą niewidocznego wirtualnego joysticka na lewej połowie. Wystarczy przyłożyć kciuki i poruszać nim we wszystkie strony. Na ekranie znalazły się za to przyciski funkcyjne, do których możemy przyporządkować zaklęcia, eliksiry, przyciski ataku itp. Zajmuje to wszystko oczywiście sporo miejsca. Zauważyłem też błędy w przypadku niektórych wyskakujących okien, których przyciski zamykania giną gdzieś na tle w tym samym kolorze. Iesabel dostępna jest w wersji angielskiej i polskiej. W tym ostatnim przypadku zdarza się, że dialogi są po prostu za długie i wychodzą poza ramkę, albo brakuje tłumaczenia jakiegoś tekstu i choć nagłówek okna jest po polsku to sama informacja jest już po angielsku. Mam generalnie wrażenie, że twórcy skupili się na grafice w samej grze, nie przykładając się już tak bardzo do widoku statystyk, ekwipunku itp. W każdym z nich można przyczepić się do źle rozmieszczonych elementów. Może nie są to jakieś poważne błędy, ale jednak zwróciły moją uwagę (np. widoczny na jednym ze zrzutów napis "Nast. Poz." - następny poziom - stykający się z przyciskiem nawigacji po poszczególnych widokach informacji o naszym bohaterze). Pomimo tych niedogodności to za sprawą dobrej grafiki i ścieżki dźwiękowej Iesabel ma fajny klimat i wciąga, choć mimo wszystko liczę, że jej twórcy, Forever Entertainment S.A., popracują nad błędami i dopieszczą tę produkcję, bo jest tego warta. Gra Iesabel dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 1,79 €. Iesabel w App Store
Wspominałem już o dwóch nowych e-bookach wydanych przez Insignis Media, jakie zagościły w moim iBooks. Czas na trzecią - Assassin's Creed: Porzuceni. Jest to kolejna książka z serii Olivera Bowdena Assassin's Creed, która przenosi czytelnika do XVIII-wiecznego świata międzynarodowych intryg i konfliktów. Bohaterem tej powieści jest Haytham Kenway, który przepełniony pragnieniem zemsty tropi zabójców swojego ojca i porywaczy swojej siostry. E-book Assassins' Creed: Porzuceni dostępny jest w iBookstore w cenie 6,99 €. Assassin's Creed w iBook Store Jak zwykle wspominam Wam o tym e-booku, gdyż mam do rozdania cztery kody do iBookstore na tę pozycję. Pojawią się one jak zwykle w komentarzach do niniejszego wpisu w przeciągu godziny od jego publikacji. Kody zostały już rozdane P.S. Kody możecie zrealizować w iBookstore w aplikacji iBooks (stukamy w Sklep, a następnie w widoku sklepu na dole w przycisk Redeem), lub w aplikacji iTunes na Maku lub PC z Windows. Kto pierwszy ten lepszy. Osoby, którym uda się zrealizować kod proszę o informacje w komentarzu.
Marco Arment, twórca m.in. Instapaper wydał właśnie kolejną aplikację. Tym razem jest to proste narzędzie do graficznego raportowania błędów w interfejsie czy generalnie w wadliwym działaniu aplikacji skutkującym w błędnym jej wyglądzie. Bugshot dla iPhone'a i iPada, bo o tym programie mowa jest aplikacją przypominającą dobrze wszystkim znany darmowy program Skitch. Całe działanie Bugshot ogranicza się do wybrania zrzutu ekranu, na którym chcemy coś zaznaczyć i wykorzystania dwóch narzędzi: ramki i strzałki. W każdym obrazie możemy wykorzystać ich więcej. Mi osobiście brakuje jednak możliwości opisywania błędów za pomocą tekstu, a na to pozwala darmowy Skitch. Gotowy obrazek możemy oczywiście wysłać mailem, wrzucić na Twittera czy Facebooka lub zapisać w systemowej galerii. Zastanawiam się, czy ten program przypadnie do gustu deweloperom i betatesterom. Czy wybiorą płatne i bardziej ograniczone narzędzie ale z dobrze znanym nazwiskiem, czy darmowy Skitch w wersji dla iPhone'a, który od dawna jest już częścią ekosystemu Evernote. Bugshot dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 0,89 €. Bugshot w App Store
Sprawa dotyczy zawyżania kwoty zakupu o 1$ (słownie: jeden Dolar). Niby niewiele, ale biorąc pod uwagę, że Apple sprzedało 49 milionów sztuk urządzeń nie kompatybilnych z video HD, suma robi się na prawdę duża. O co tak naprawdę chodzi? Scott Weiselberg odkrył, że został przy zakupie przekierowany na droższą kopię filmu HD, mimo że posiadał urządzenie non-HD. Prawnik stwierdza, że został oszukany płacąc 4,99 $ za wersji w wysokiej rozdzielczości, chociaż jego iPhone 3GS nie obsługuje odtwarzanej treści HD, a tymczasem wersja SD jest dostępna za 3.99$. Format HD stał się opcją domyślną w sklepie iTunes w 2010 roku, kiedy to iTunes 8.0 został wydany, zmuszając wielu kupujących do zapłaty dodatkowego dolara, bez informacji, że na starszych urządzeniach nie można go używać.
Niedawno pisałem, że nowe MacBooki AIR miały problemy z WiFi, a na forum Apple użytkownicy zmagają się teraz z innym.
ReadKit, opisywany przeze mnie niedawno czytnik RSS oraz klient Readability, Pocket i Instapaper, został właśnie zaktualizowany zyskując wsparcie dla darmowej usługi subskrypcji i synchronizacji kanałów RSS Feedly. Feedly to obecnie jedyna darmowa i sensowna alternatywa dla zamkniętego niedawno Google Readera. Wsparcie dla Feedly zyskało wiele popularnych aplikacji, przede wszystkim jednak dla iOS, jak Reeder dla iPhone'a, Mr Reader dla iPada, Newsify dla iPhone'a i iPada. Dotąd jednak nie było dobrej aplikacji dla Mac, która oferowałaby synchronizację z chmurą Feedly. Pierwszym programem dla Mac, który mogę z całego serca polecić, który synchronizuje się z Feedly jest właśnie ReadKit. ReadKit zyskał jeszcze kilka mniejszych nowości, a właściwie poprawek (przydatne w nawigacji skróty klawiszowe) Szczegółowy opis programu znajdziecie TUTAJ. Wsparcie dla Feedly ma w nieokreślonym czasie zyskać Reeder dla Mac. Silvio Rizzi nie określił jednak kiedy to nastąpi. Tymczasem ReadKit wydaje się być dla niego godną konkurencją. Wygląda równie dobrze no i właśnie.. synchronizuje się z Feedly. ReadKit dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 4,49 €. ReadKit w Mac App Store
Any.Do to jeden z ładniejszych programów do zarządzania zadaniami i rzeczami do zrobienia, jaki dostępny jest w App Store. Program od początku przykuwał oko minimalistycznym interfejsem w stylu iOS7. Any.Do przyszedł na iOS z Androida. Teraz jego twórcy wydali kolejną aplikację, która ma pomóc nam w lepszej organizacji czasu - Cal, czyli kalendarz dla iPhone'a. Program jest bardzo ładny i minimalistyczny. Podoba mi się wygląd samego kalendarza, jego kolorystyka i zastosowana typografia. Do dyspozycji mamy tylko widok wybranego tygodnia, lub po rozsunięciu widok miesięczny. Brakuje mi niestety znaczników wskazujących przypisane zadania do wybranego dnia. Musimy stuknąć w konkretną datę by zobaczyć listę, jeśli faktycznie na dany dzień mamy już coś zaplanowane. Program dodatkowo serwuje tapetę w postaci fotografii pobranej z jednych galerii tematycznych. Nie działa to do końca dobrze. W dniach, w których dodałem jakieś zadania tapeta nie wyświetla się, pozostawiając szare tło. Przyznam, że mi osobiście pasuje to bardziej od rozpraszającej uwagę fotografii. Cal importuje i synchronizuje się z kalendarzami w iCloud i kalendarzami Google'a. W tym ostatnim przypadku, przynajmniej u mnie nie przy próbie podglądu wydarzania aplikacja się zamykała. Nie miałem na to miast żadnych problemów z kalendarzami z iCloud. Dodawanie wydarzenia posiada zupełnie odmienny widok, z czarnym tłem. Co trochę moim zdaniem burzy pewną estetykę, choć proces jest sam w sobie przejrzysty. Dodajemy tytuł wydarzenia, miejsce (aplikacja wyświetli fragment mapy), osoby i czas. Możemy ustawić także przypomnienia. Wyczytałem, że Cal może łączyć się z Any.Do. Teoretycznie powinien to robić, gdyż wymaga od nas zalogowania się na konto w tej samej usłudze. Nie znalazłem w nim jednak żadnych zadań jakie stworzyłem w Any.Do (z przypisaną datą i czasem). Albo ta funkcja nie działa, albo jest tak schowana, że trudno mi było do niej dotrzeć. Cal to kolejny ładny kalendarz dla iPhone'a. Problem w tym, że moim zdaniem to nic więcej. Ładnych kalendarzy o mniej lub bardziej podobnej funkcjonalności jest w App Store od groma. Gdybyśmy chcieli używać ich wszystkich, nie starczyłoby nam czasu na nic innego. Dlatego zalecam rozwagę w temacie, choć oczywiście warto spróbować. A nóż Cal okaże się lepszy od aplikacji, z której dotąd korzystaliście. Cal dla iPhone'a dostępny jest w App Store za darmo. Cal w App Store
Jedną z funkcji iPada (ale też i iPhone'a), którą sobie bardzo cenię jest mobilna konsola gier. Przez lata, właściwie do czasu kupna iPada, bo na nim głównie gram, w ogóle wypadłem ze świata cyfrowej rozrywki. Ostatnie gry jakie zaliczyłem jeszcze na PC to Baldur's Gate I i II, Half Life I i II (przyznaję, że drugą część przeszedłem także dwa razy na Maku), było pewnie jeszcze kilka innych pozycji, ale na przestrzeni 10 lat to naprawdę niewiele. Na nowo zacząłem grać właśnie na iPadzie. Dzięki temu, że zawsze jest pod ręką, że mogę go wyjąć z torby w autobusie, pociągu, samolocie, albo zabrać go ze sobą tam gdzie wcześniej chodziłem z książką (i tak czytam teraz niemal wyłącznie e-booki), czyni go uniwersalnym urządzeniem. Łapię się na tym, że gram codziennie, zwykle w jedną grę przez jakiś czas. Od wczoraj jest to Deus Ex: The Fall. Przyznam, że uniwersum Deus Ex jest mi bliżej nieznane. Wszedłem więc w świat tej gry zupełnie zielony. Wiem już jednak trochę o fabule tej gry.. Wcielamy się w postać najemnika Bena Saxona, byłego członka SAS, który jest w części człowiekiem, a w części maszyną. Nazywa się to tutaj rozszerzeniem. Części ludzkiego ciała zastępowane są mechanicznymi i elektronicznymi elementami. W zależności od tego ile ktoś ma pieniędzy, może sobie pozwolić na takie czy inne rozszerzenie. Niestety osoby, których ciała zostały częściowo zastąpione maszynami cierpią na dziwne i bolesne schorzenie, któremu zaradzić może specjalny środek, który jak narkotyk muszą przyjmować co jakiś czas. Ben Saxon ma poważny problem, jest ścigany przez tajną organizację Tyrants, która dąży do panowania nad światem, a której był żołnierzem. Wraz z jego przyjaciółką, która także dąży do prawdy ukrywają się w Ameryce Środkowej. Muszą także zatroszczyć się o środek, który zapobiegnie objawom wspomnianej już dziwnej choroby. Tyle jeśli chodzi o fabułę. Więcej dowiecie się od samego Bena Saxona. Opowiada sporo w jaki sposób trafił do Tyranów i jak ich opuścił. Sama gra łączy sobie elementy kilku gatunków. Jest strzelanka w widoku z pierwszej osoby, jest i gra RPG, w której do wykonania mamy misje związane chyba tylko z głównym wątkiem. Możemy zaglądać do komputerów, czytać cudze maile - co niekiedy bardzo się przydaje (np. dowiemy się z nich jaki jest kod otwierający jakieś drzwi), możemy rozmawiać z napotkanymi osobami (szkoda tylko, że ich wygląd jest ograniczony do kilku czy kilkunastu szablonów), i tak, jak kiedyś w System Shock 2, możemy hackować elektroniczne zamki. Możemy też walczyć za pomocą różnych broni, rozbudowywać je, rzucać granaty, czołgać się i chować za różnymi przedmiotami. Możemy także rozbudowywać samego siebie. Ben to wszak W pewnym stopniu maszyna. Oczywiście Deus Ex: The Fall ma przepiękną grafikę. Świat Deus Ex, przedstawiony w grze, jak i muzyka sącząca się w tle, przypomina mi ten znany z filmu Bladerunner. Przyczepię się do sterowania. Z jednej strony rozwiązano wszystko tak, by użytkownik nie miał problemów. Przedmioty, które możemy użyć w ten czy inny sposób czy zabrać ze sobą są odpowiednio oznaczone i wystarczy tylko w nie stuknąć. Wszystko działa OK, do momentu, w którym te przedmioty znajdą się w zasięgu naszego lewego lub prawego kciuka, którymi sterujemy naszym bohaterem. Wielokrotne zaglądanie do koszy na śmieci może irytować. Możemy także sterować naszym bohaterem w inny sposób. Stukając w ekran w miejscu, do którego ma się udać. Nie do końca pasuje mi też sposób strzelania. Możemy wybrać ręczne lub automatyczne celowanie. Nie do końca jednak rozumiem zasadę oddawania strzału. Nie wystarczy stuknąć w ekranowy przycisk strzelania. Trzeba przytrzymać na nim palec. Generalnie miałem pewne problemy z prowadzeniem ognia. Szkoda, że nie może to być rozwiązane w sposób podobny, jak np. w Shadowgun czy Dead Trigger, produkcji Madfinger Games. W wielu przypadkach możemy właściwie zrezygnować z walki, na rzecz skradania się, czy też zakradania się do przeciwników i załatwienia ich po cichu. Na obecną chwile zbliżam się do slumsów w Panama City. Nie wiem jeszcze czy to daleko czy blisko końca. Po tym, co zostawiłem za sobą oceniam Deus Ex: The Fall pozytywnie. Trudno mi jednak stwierdzić jak ocenią ją starzy gracze, którzy uniwersum Deus Ex mają w kieszeni. Na koniec wspomnę, że gra ma ogromne wymagania sprzętowe. Aby móc się nią cieszyć musicie mieć iPada 3 lub 4, iPhone'a 4S lub 5, ewentualnie iPoda touch najnowszej generacji. Ciekawostką jest to że firma Eidos Interactive postanowiła wytoczyć walkę piratom, na wyrost zakładając, że wszyscy, którzy wprowadzili swoje urządzenia w tryb Jailbreak zrobili to po to, by pobrać piracką kopię tej gry. Gra uruchomi się na iPadzie czy iPhone w trybie Jailbreak, gracz nie będzie mógł jednak korzystać ze strzelania (a więc przejście jej będzie niemożliwe). Deus Ex: The Fall dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 5,99 €. Deus Ex: The Fall w App Store
O usłudze IFTTT, której nazwa to skrót od zdania warunkowego If this then that (jeśli to, wtedy tamto), pisałem już kiedyś na MacKozer.pl. Dzięki niej możemy powiązać ze sobą wiele innych usług i serwisów, które normalnie nie współpracowałyby ze sobą. I tak od niemal dwóch lat wszystkie zdjęcia jakie wrzucę na Instagram zapisywane są automatycznie na moim koncie w Dropboksie. Teraz mogę tego typu automatyzację zastosować także bezpośrednio w iPhone za sprawą oficjalnej aplikacji tego serwisu o takiej samej jak on nazwie IFTTT. IFTTT wymaga od nas założenia konta w tej właśnie usłudze. Jeśli już wcześniej z niej korzystaliśmy, reguły, które utworzyliśmy pojawią się także na iPhone. Możemy utworzyć reguły takie jak w wersji webowej, automatyzujące synchronizację dwóch usług lub serwisów. Dodatkowo z usługami i serwisami możemy powiązać aplikacje systemowe w iOS. Pierwszą regułą, która przyszła mi do głowy to automatyczna synchronizacja galerii zdjęć z moim kontem Dropbox czy Google Drive. Możemy określić wiele warunków dla tej reguły. Czy mają to być wszystkie zdjęcia, które zrobimy, czy może tylko te zrobione tylną, albo przednią kamerą, a może jedynie zrzuty ekranu? Dzieki IFTTT mogę właściwie nie zaprzątać sobie głowy przesyłaniem zrzutów ekranu na komputer. Co ważne, program działa w tle. Jeśli więc zrobię zdjęcie czy zrzut ekranu to trafią one na jedno z moich kont w chmurze. Przydałaby mi się tylko jeszcze funkcja kasowania oryginałów po przesłaniu ich do chmury, ale na to chyba nie pozwala Apple. Ustawiłem też sobie synchronizację Feedly z Readability i Pocket (jeszcze nie wiem co dokładnie wybiorę). Dzięki tej funkcji wszystkie newsy, które oznaczę gwiazdką w Feedly trafią do jednego z tych dwóch archiwów tekstów do przeczytania później. Jeśli nie mamy w danej chwili pomysłu na to jak wykorzystać IFTTT możemy przejrzeć publiczne zbiory reguł. Jest ich tam wiele. Z pewnością znajdziecie coś ciekawego, np. dodawanie do kalendarza Google informacji o meldunkach na Foursquare. O tym co daje IFTTT mógłbym jeszcze długo pisać. Możliwości tego programu i usługi są naprawdę spore, a z tego co widzę cały czas dodawane są nowe usługi. Spróbujcie, bo warto. Program IFTTT dla iPhone'a dostępny jest za darmo. IFTTT w App Store
Ci z Was, którzy prowadzicie samochody, z pewnością znacie, słyszeliście, a być może macie rejestratory wideo jazdy. To taka mała kamerka naklejana na szybę, wyposażona w kartę pamięci, która nagrywa w kółko do zapełnienia karty, startując zawsze od początku przy włączeniu silnika. Takie kamerki przydają się zwłaszcza przy kolizjach czy wypadkach, można dzięki nim zobaczyć kto był winien. Kiedyś widząc taki rejestrator na żywo stwierdziłem, że przydałby się taki dla iPhone'a, co więcej, są byłem już kilka razy w sytuacji, w której przydałby mi się działający na podobnej zasadzie rejestrator dźwięku i taki właśnie się pojawił. Mowa o programie Heard dla iPhone'a. Aplikacja dostępna jest za darmo, jednak w tej darmowej opcji pozwala jedynie na rejestrowanie w kółko 12 sekund. Po zapełnieniu się bufora jest on nadpisywany. Za dodatkową opłatą w wysokości 1,79 €. możemy zwiększyć go do 5 minut - a to już wystarcza by uchwycić naprawdę istotne rzeczy, których zwykle nie mielibyśmy szansy nagrać. Heard nagrywa do tego w tle. Nie musimy mieć programu cały czas otwartego. O tym, że program działa świadczy szerszy pasek statusu w kolorze czerwonym. Jeśli złapiemy to, co chcieliśmy wystarczy wrócić do programu i stuknąć w czerwoną kropkę po środku kołowego wskaźnika nagrywania. Same nagrania zapisywane są w bibliotece w programie. Możemy je odpowiednio nazywać i oznaczać tagami. Mamy także możliwość wysłania nagrania w formacie CAF mailem lub wrzucenia go na Facebooka. Heard dla iPhone'a dostępny jest w App Store za darmo. Heard w App Store
Jednym z programów dla iPhone'a i iPada udostępnionym za darmo w ramach obchodów piątych urodzin App Store jest animowany i multimedialny atlas świata dla dzieci Barefoot World Atlas. Choć pewnie wszyscy z Was już go pobrali, ale podejrzewam, że nie każdy już tę aplikację uruchomił, a naprawdę warto. Barefoot World Atlas to prosty atlas geograficzny, a raczej animowany globus w 3D z mapami fizycznymi, z zaznaczonymi państwami oraz ciekawymi obiektami, charakterystycznymi dla danego regionu. Są to zarówno zabytki, charakterystyczne postacie dla społeczności danego regionu (np. polski górnik, czy szkocki chłopiec), fauna i flora oraz obiekty związane z pewnymi ważnymi wydarzeniami, np. łódź Amundsena, Titanic czy platforma wiertnicza Deepwater Horizon (której katastrofa skutkowała ogromnym skażeniem wód Zatoki Meksykańskiej). Możemy także zaznaczyć dany kraj i podejrzeć podstawowe o nim informacje. Aplikacja ma bardzo ładny podkład muzyczny, teksty, dostępne tylko w wersji angielskiej możemy czytać sami lub zdać się na lektora, który czyta wszystko bardzo wyraźnie (wszak to aplikacja dla dzieci). Szczerze polecam. Barefoot World Atlas dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Barefoot World Atlas w App Store
Miałem o kolejnych nowościach w moim iBooks wspomnieć w ubiegłym tygodniu, ale tak się porobiło, że piszę o tym dopiero dzisiaj. Wspominałem już o Prawdzie Michaela Palina, obok tego e-booka na wirtualnej półce w moim iBooks usadowiła się kolejna książka z cykli Uniwersum Metro 2033, Korzenie niebios autorstwa Tullia Avoledo. Tak jak w przypadku innych pozycji z cyklu Uniwersum Metro 2033, tak i akcja tej książki dzieje się w świecie po nuklearnej hekatombie. Tym razem jednak jej miejscem nie jest Rosja, a pogrążone w nuklearnej zimie Włochy, w których życie toczy się m.in. w katakumbach stworzonych przez pierwszych chrześcijan. Książka dostępna jest w iBookstore w cenie 6,99 €. Korzenie niebios w iBook Store Jak zwykle piszę o tej książce m.in. dlatego, że mam dla Was cztery kody do iBookstore. Pojawią się one w godzinę od publikacji niniejszego wpisu na blogu. KODY ZOSTAŁY JUŻ ROZDANE!
Po tygodniach przymiarek i wahań ruszyłem w ubiegłym tygodniu z własnym podcastem poświęconym Apple, gadżetom a także bardziej ogólnie spojrzeniu na życie przez taki technologiczny pryzmat. Ważnym elementem każdego odcinka stanowi muzyka metalowa i rockowa. Zamierzam promować w ten sposób zespoły, które jeszcze nie zaistniały na rynku muzycznym - zaczynam od swojego własnego zespołu Electric Chair. W przeciwieństwie do już istniejących audycji mój podcast prowadzę sam. Istotne miejsce w nim zajmują jednak opinie słuchaczy. Przed nagraniem każdego odcinka podrzucam informację o temacie na moim Twitterze (@mackozer), dając Wam czas na podesłanie swoich własnych wypowiedzi na dany temat. Zapraszam! Diabelskie Ustrojstwa w iTunes
Są takie gry, które z jednej strony chciałbym opisać zaraz po premierze, z drugiej są na tyle trudne, że nie da się ich przejść w dwie godziny. Dodać do tego różnego rodzaju zewnętrzne czynniki - czytaj prawdziwe życie w offline - a z chęci zostaje niewiele. Lepiej jednak późno niż wcale i tak w niecałe dwa miesiące po premierze chciałbym podzielić się z Wami moim wrażeniami z gry Anomaly 2 dla Mac, wydanej przez pewnie dobrze znane wam 11 Bit Studios. Anomaly 2 to oczywiście sequel dobrze znanej i nagrodzonej przez Apple tytułem Apple Design Award gry Anomaly Warzone Earth dla Mac. Tak jak w tamtej grze, tak i tutaj zostajemy dowódcą formacji jednostek bojowych sił ziemian, które muszą dotrzeć do celu pokonując obszary pełne ogromnych i śmiercionośnych wież obcych. Różnica jest jednak taka, że ziemianie niestety przegrali i sami stali się anomalią na opanowanej przez obce maszyny planecie. Grupa, którą dowodzimy, część konwoju o nazwie Yukon, może składać się z sześciu jednostek. Możemy także zmieniać ich kolejność w konwoju (np. odsyłając uszkodzoną jednostkę na tyły, tak by nie przyjmowała ostrzału z wież do których zbliżać się będzie nasza formacja). Anomaly 2 wprowadza zupełnie nowe typy jednostek mogących zmieniać kształty i właściwości. Dzięki tej zdolności możemy dostosować je do aktualnych warunków bojowych. Proces zmiany kształtu nazywa się z angielskiego morfingiem i jest to jeden z ważniejszych elementów strategii, obok właściwego wyboru trasy przejazdu. Tak, jak w Anomaly Warzone Earth dla Mac, tak i w Anomaly 2 jedyna jednostka, którą możemy w pełni sterować to my - dowódca. Naszym zadaniem jest m.in. zbieranie różnego rodzaju paczek z częściami zamiennymi służącymi do naprawy naszych jednostek, czy specjalnych wabików, pozwalających na odciągniecie ognia zwłaszcza najbardziej śmiercionośnych wież zwanych Behemotami. Jeśli chodzi o samą akcję, to w każdej misji dzieje się naprawdę dużo. Nowe wieże obcych wyrastają jak grzyby po deszczu. Łapałem się czasem na tym, że dosłownie nie wiedziałem w co włożyć ręce, kiedy na drodze mojego konwoju wyrosło pięć wież w tym jeden Behemot, a ja musiałem biegać dowódcą i zebrać paczki naprawcze, umieścić wabik w odpowiednim miejscu i wrócić na drogę by aktywować strefę naprawczą dla moich jednostek, które wcześniej musiałem jeszcze... no właśnie "zmorfować". Jedyną rzeczą, która czasami zniechęcała mnie do dalszej zabawy, była wydajność mojego starego MacBooka Pro z czerwca 2009 roku. Choć w normalnej pracy, po niedawnej wymianie dysku na SSD komputer ten świetnie się jeszcze sprawdza, to jednak z Anomaly 2 wyraźnie ledwo dawał sobie radę, co skutkowało mało płynną grafiką i wyraźnymi opóźnieniami czasu reakcji w trakcie zażartej walki, co niestety miało często krytyczne znaczenie na pomyślności całej misji. Anomaly 2 to porządny sequell gry, która bez dwóch zdań była pewną rewolucją (co doceniło samo Apple). Jeśli spodobała się wam Anomaly Warzone Earth, a graliście także w Anomaly Korea na iPadzie, to na pewno Anomaly 2 będzie się Wam podobać. Gra oferuje też tryb wieloosobowy, w którym jeden z graczy steruje jednostkami, a drugi wieżami. Przyznaję jednak, że nie miałem przez ostatnie dwa miesięcy okazji by to przetestować. Osobiście mam nadzieję, że Anomaly 2 prędzej czy później pojawi się na iPadzie, tak jak to było z Anomaly Warzone Earth. Anomaly 2 dostępne jest zarówno na Steamie, jak i w Mac App Store. W tym drugim sklepie gra kosztuje 13,99 €. Anomaly 2 w Mac App Store
Dzisiejszy dzień to świetna okazja by nadrobić zaległości i braki w zbiorach świetnych gier dla iOS. Kilka bardzo dobrych tytułów, które opisywałem na MacKozer i tutaj, na MyApple dostępnych jest obecnie za darmo. Infinity Blade II (uniwersalna: iPhone, iPad) Przede wszystkim wspomnieć wypada o tej, świetnej graficznie grze, w której walczymy ze złem w kolejnych pojedynkach. Infinity Blade II w App StoreBadland (uniwersalna: iPhone, iPad) Za darmo pobierzecie także grę, która niedawno doczekała się recenzji TUTAJ na blogu, a niedawno zdobyła nagrodę Apple Design Award podczas konferencji WWDC 2013. Badland w App StoreTiny Wings (iPhone i iPad) Tiny Wings opisywałem jeszcze na MacKozer.pl (TUTAJ). To bardzo przyjemna gra o ładnej grafice, w której wcielamy się w małego ptaszka, o zbyt małych skrzydłach by samodzielnie latać. Wykorzystuje więc nierówności terenu, wybijając się w powietrze i nurkując nabierając prędkości. Musimy oczywiście dolecieć jak najdalej. Tiny Wings dla iPhone'a w App Store Tiny Wings HD dla iPada w App StoreWhere's My Water (uniwersalna: iPhone, iPad) To jedna z popularniejszych gier wydanych przez Disney'a, w których ważną rolę odgrywają zasady fizyki. Musimy dostarczyć wodę dla pewnego krokodyla zamieszkującego kanały. Where's My Water w App StoreDay One (uniwersalna: iPhone, iPad) To jedna z ładniejszych aplikacji do prowadzenia dzienników czy pamiętników dla iOS, choć moim zdaniem skierowana dla pewnej grupy ludzi. Zapiski synchronizowane są przez chmurę (iCloud lub Dropbox) Day One w App Store
Systemowa galeria zdjęć, przynajmniej ta w iOS 6 i wcześniejszych pozostawia moim zdaniem wiele do życzenia. Niby możemy tworzyć już albumy i dedykowane strumienie zdjęć, które możemy udostępniać znajomym, ale dla mnie to za mało, by ogarnąć ogromną liczbę fotek, jakie gromadzą się na moim iPhone. Rozwiązanie mojego problemu dostępne jest na szczęście w App Store i do tego za darmo. Mowa o aplikacji Photoful dla iPhone'a. Photoful w przeciwieństwie do systemowej galerii układa od razu zdjęcia w albumy. Domyślnie fotografie ułożone są albumy roczne. W każdym z nich znajdziemy zbiory odpowiadające konkretnym dniom. To już pomaga w szybkim odnalezieniu tego wybranego. Muszę tylko wiedzieć, kiedy mniej więcej zrobiłem dane zdjęcie. O wiele łatwiej mogę też nimi zarządzać. Wystarczy przeciągnąć palcem po wybranym zbiorze by zaznaczyć większą liczbę zdjęć. Bardzo ważną dla mnie funkcją jest możliwość oznaczenia każdego zdjęcia, zarówno pojedynczo jak i zbiorowo za pomocą tagów, np. odpowiadających osobom, jakie znalazły się na zdjęciach. Zdecydowanie łatwiej także kasować zdjęcia podczas ich przeglądania. Wystarczy tylko w trybie podglądu zdjęć przesunąć palcem w lewo. Osobiście nie często korzystam z tej funkcji, ponieważ Photoful odsiewa ze zbiorów zrzuty ekranu, które zaśmiecają mi główną galerię (a po ich wykorzystaniu w recenzji nie są przecież mi do niczego potrzebne). Ich brak w zbiorach w aplikacji Photoful także znacznie ułatwia nawigację po zdjęciach, które chciałbym zatrzymać na iPhone. Sama funkcja usuwania niestety ma pewne ograniczenie. Nie usuwa zdjęć z systemowej galerii w iOS. Niestety Apple na takie działanie nie pozwala. Możemy przesuwać zdjęcia pomiędzy albumami i tworzyć nowe z tych zaznaczonych. Dodatkowo Photoful wyposażony jest w edytor zdjęć Aviary. Możemy więc wykadrować je, dodać efekt przesunięcia ostrości czy filtry upiększające. Mamy także możliwość stworzenia z danego zdjęcia prawdziwej pocztówki i wysłania jej za pomocą specjalnej usługi tego typu. Photoful to jedna z ciekawszych aplikacji do zarządzania zbiorami zdjęć na iPhone, jaką widziałem. Podejrzewam, że galeria w iOS 7 może jednak być dla niego sporą konkurencją. Do wydania nowego systemu pozostały przynajmniej dwa miesiące, warto więc sprawdzić co ta darmowa aplikacja potrafi. Photoful w App Store
Z pewnością wiecie jak to jest, ludzie na zdjęciach publikowanych tu i tam, np. na Facebooku nie koniecznie wyglądają na nich tak jak w rzeczywistości. W dzisiejszych czasach nie trzeba już nakładać na twarz tony pudru, ba, nie trzeba się nawet odchudzać, wystarczy cyfrowy specyfik znanej firmy kosmetycznej Adobe. Photoshopowy krem jest jednak stosunkowo drogi i ma o wiele szersze zastosowanie. Do ulepszenia swojej fotki, którą np. chcemy wrzucić na Facebooka czy Twittera (nie wiem nawet czy Nasza Klasa jeszcze istnieje) możemy skorzystać z aplikacji dla iPhone'a o nazwie Facetune. Program wyposażony jest w wiele narzędzi korekcyjnych. Możemy za jego pomocą wygładzić skórę (czyli nałożyć na twarz taki swego rodzaju cyfrowy puder). Wystarczy wybrać to narzędzie i wygładzać odpowiednie miejsca placem. Możemy oczywiście powiększyć zdjęcie standardowym gestem rozszerzania dwóch palców. Mamy także możliwość klonowania, co przydaje się przy usuwaniu większych defektów, których nie da się wygładzić. Z racji tego, że moja twarz jest dość mocno poryta bruzdami i różnymi pypciami, miałem na czym testować tę aplikację, choć z drugiej strony mój narcyzm powoduje, że zupełnie mi to nie przeszkadza. Jest także narzędzie kolorowania i probierz kolorów. Przydało mi się to przy usunięciu tu i tam siwizny z mojej brody i wąsów (zostawiłem ją w miejscach, które aż tak bardzo nie rażą). Wreszcie, jeśli nasza gęba jest np. zbyt okrągła, czy też nalana możemy także dokonać korekty i trochę się odchudzić. Ostatecznie na zdjęcie możemy nałożyć różnego rodzaju filtry upiększające, a także zamazać tło. I proszę, fotka na Facebooka gotowa. Przed i po użyciu programu Facetune Choć recenzja utrzymana jest trochę w tonie ironicznym, to jednak nie mogę złego słowa powiedzieć o tej aplikacji. Działa wszystko tak jak powinno, a jej obsługa jest wygodna. Dzięki czemu bardzo szybko dokonamy wszystkich istotnych korekt naszej własnej twarzy. Program Facetune dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 2,69 €. Facetune w App Store
Na iPada dostępnych jest masa aplikacji graficznych. Są wśród nich programy mniej lub bardziej rozbudowane, jedne do retuszu zdjęć, inne do rysowania, szkicowania czy wręcz malowania. Każdy cyfrowy artysta z pewnością znajdzie coś dla siebie. Mnie i mojego starszego syna zaciekawił ostatnio program Amaziograph, pozwalający na tworzenie mozaik opartych o efekt kalejdoskopu. Do wyboru mamy różnego rodzaju układy siatki złożone z powtarzalnych kafelków. Jest więc prosta oś symetrii, kafelki rozchodzące się promieniście, siatki sześciokątne, sześciokątne z obrotem i kilka innych. Rysować możemy po całej powierzchni. Pamiętać jednak trzeba, że to co rysujemy w danym kafelku pojawi się też w innych w miejscu zależnym od tego jaki wzór siatki wybraliśmy. Można w ten sposób tworzyć całkiem ciekawe mozaiki. Dodatkowo możemy powiększać nasz rysunek, tak by móc popracować nad jego szczegółami. Do dyspozycji mamy kilka narzędzi do rysowania. Jest więc pióro o kilku różnych grubościach i ostrości krawędzi, jest gumka, wreszcie są i farby, którymi możemy wypełniać nasze wzory. Gotowe obrazki zapisywane są w pamięci programu, możemy je bez problemu zapisać w pamięci iPada czy podzielić się z nimi w mediach społecznościowych. Aplikacja przyda się np. przy tworzeniu tła na stronę czy tapety ekranu. Powinna też spodobać się dzieciom. Program Amaziograph dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 0,89 €. Amaziograph w App Store
Jak pewnie wielu z Was wie jestem osobą, której czas przelatuje przez palce. Staram się więc go łapać i ściśle kontrolować, tak by nie dać się zmęczeniu, znużeniu czy zwykłemu lenistwu. Z jednej strony świetną techniką jest Pomodoro, w której dzielimy czas pracy na okres aktywności i odpoczynku - niemal jak w szkole na lekcje i przerwy. W App Store i Mac App Store znaleźć można aplikacje pozwalające na jej wykorzystanie. Ja właśnie odkryłem program, który idzie o krok dalej. Mowa o Task Player dla iPhone'a. Task Player to oczywiście manager zadań. Nie taki jednak zwykły. Zamienia listę zadań na coś na kształt listy muzycznej w odtwarzaczu, stąd nazywane są one albumami. Może to być album złożony z konkretnych zadań jak i bardziej ogólny plan na każdy dzień roboczy. To co tam umieścimy zależy tylko od nas. Każdemu zadaniu, a właściwie punktowi na liście możemy przypisać czas wykonania. Co ważne mogą to być właśnie zadania, ale także i przerwy na odpoczynek, relaks z książką itp. Pozostaje tylko stuknąć w play i rozpocząć odtwarzanie. Task Player przypomni nam o tym, kiedy powinniśmy przerwać to co robimy obecnie i zająć się czymś innym, czy po prostu zrobić sobie przerwę. Po pierwszym dniu dość szybko skorygowałem czas każdej z rutynowej czynności tak, by odpowiadał mniej więcej moim potrzebom i bym znalazł czas na odpoczynek i oderwanie się od ekranu komputera. Dodawanie czy usuwanie zadań odbywa się poprzez gesty przeciągnięcia palcem w górę lub w dół i analogicznie, jak w wielu innych programach w prawo lub lewo. Dodatkowo, do każdego zdania możemy dodać ikonę z dość bogatego zbioru. Wiele z tych ikon zawiera w sobie logotypy popularnych serwisów i usług internetowych. Do każdego z albumów możemy dodać też własną okładkę. Świetny pomysł i bardzo dobra jego realizacja. Szczerze polecam. Task Player dla iPhone'a dostępy jest w App Store w cenie 1,79 €. Task Player w App Store
Moi czytelnicy wiedzą, że lubię gry, które na kilometr wieją zapachem mokrej wilgotnej ziemi, gnijących liści czy generalnie, jak ja to mówię cmentarzem. Zwykle są to gry typu side scroller, w których przesuwamy się w prawo, pokonując trasę pełną różnego rodzaju niebezpieczeństw. Majstersztykiem wśród tego typu gier jest Limbo. Gra ukazała się w wersji dla Mac już 1,5 roku temu. Od tego czasu moim zdaniem nie było lepszej pozycji tego typu. To, na co czekało wielu, w tym i ja, to jej wersja dla iOS. Czekać było warto. Limbo od dzisiaj dostępne jest w App Store.