Zapytałam kilka przypadkowych osób związanych mniej lub bardziej z szeroko pojętymi social media o to, z czym kojarzy im się nazwa „Igersi”. Dobra koleżanka z czasów liceum stwierdziła, że z igłami albo fanami jakiejś Igi. Moja mama wywołana do odpowiedzi odrzekła krótko, że to na pewno jakiś zespół muzyczny. Teść, że to jacyś ignoranci, a teściowa, że grupa ludzi niezwracająca uwagi na styl życia. Kolega, który najwyraźniej naoglądał się Minionków, wymówił ze śpiewnym akcentem „igeeersi”, dodając, że to na pewno.. włoska marka odzieżowa. Na sam koniec synek po krótkim namyśle i z pewnością w głosie stwierdził: „Mamo, to są przecież robaki w głowie”. Sami widzicie, że skojarzeń jest bardzo wiele.

Strona 4 z 4

*Kinga Zielińska: Wybieranie zdjęć kojarzy mi się z czymś przyjemnym - w domu, z kawą, w miękkim fotelu ;). Ale to zdaje się nie jest Wasze jedyne działanie? *

Jędrzej Franek: Oprócz cotygodniowych wyróżnień i przeglądów od marca staramy się spotykać regularnie w jak najszerszym gronie na Instameetach i photowalkach, kiedy to rozmawiamy nie tylko o fotografii i obróbce mobilnej. To wszystko wymaga od naszej trójki odpowiednich przygotowań, staramy się pozyskiwać partnerów i sponsorów, aby nasze spotkania były jak najciekawsze. Oprócz tego oczywiście każdy z nas zajmuje się pracą i życiem prywatnym, ale to tylko czasami ;).

Joanna Szwałek: Czas wolny? Co to takiego? :D. Śmieję się, że pracując odpoczywam ;). Lubię swoją pracę, lubię spacerować po Poznaniu i go fotować, lubię wszystko co robię i jestem szczęściarą, że jeszcze mi za to płacą ;). Tak jak wspomniał Jędrzej, oprócz wybierania zdjęć, zajmujemy się organizowaniem instameetów, co czasem zajmuje sporo czasu. Dziesiątki maili i kilka godzin na telefonie, by wszystko dopiąć na tip top. Jednak później zadowolenie uczestników wynagradza nam te zawirowania ;).

Kinga Zielińska: Jak wybieracie zdjęcia? Na zmianę, macie jakieś dyżury, burza mózgów?

Dariusz Myszkowski: Mamy cykl trzytygodniowy, tzn. co tydzień na zmianę wybiera ktoś inny. Wydaje mi się, że taki sposób jest fajny, ponieważ każdemu z nas podoba się inny rodzaj fotografii, co powoduje, że możemy wyróżniać rożnych fotografów, a nie ciągle tych samych.

fot. Dariusz Myszkowski fot. Dariusz Myszkowski

Joanna Szwałek: Wszystko mamy ustalone do końca roku ;).

Kinga Zielińska: Ostatnio modne są instameety i photowalki. Jak to wygląda u Was?

Jędrzej Franek: Jak do tej pory staramy się łączyć te dwa typy aktywności Instagramersów. Od pierwszego spotkania w Starym Browarze w marcu tego roku, każdemu Instameetowi towarzyszy photowalk lub sesja fotograficzna (bo np. na dachu Novotelu było na tyle niewiele miejsca, że o spacerowaniu raczej nie było mowy). Zawsze działamy według planu i kiedy tylko warunki na to pozwalają, podczas każdego spotkania prosimy dwóch wybranych wcześniej fotografów o prezentację swojego dorobku i opowiedzenie o instagramowej pasji.

Joanna Szwałek: Prosimy albo podstępem oferujemy herbatniki :>.

Kinga Zielińska: Jakie macie plany na przyszłość związane z samą grupą?

Jędrzej Franek: Chcemy organizować jeszcze ciekawsze fotograficzne spotkania tematyczne, odkrywać zakamarki Poznania z aparatami (smartfonami) w rękach. Myślimy też o organizacji ogólnopolskiego spotkania Instagramersów w naszym mieście.

fot. Jędrzej Franek fot. Jędrzej Franek

Joanna Szwałek: O ogólnopolskim instameecie więcej nie powiemy, ale czekajcie na szczegóły ;).

Kinga Zielińska: Czy i kiedy pojawią się oficjalne gadżety poznańskich Igersów?

Jędrzej Franek: Oficjalne gadżety już są! To ciasteczka, które Asia piecze przed prawie każdym Instameetem, elegancko pakowane i ozdobione naszym logo. Bardzo limitowane edycje. Poza tym chcielibyśmy wejść we współpracę z którąś z poznańskich modowych manufaktur i stworzyć parę wzorów koszulek IgersPoznan.

Joanna Szwałek: W tym miejscu powinnam zareklamować chyba swojego bloga :D.

Kinga Zielińska: Ja chętnie zareklamuję, jak spróbuję tych słynnych ciasteczek. W te wakacje w Starym Browarze odbyła się pierwsza wystawa wybranych zdjęć poznańskich Igersów. Jakie były kryteria wyboru fotografii? Czy sama wystawa cieszyła się dużym zainteresowaniem? Czy jest szansa na kolejne ekspozycje w tym miejscu, ale z tematyką niekoniecznie nawiązującą do samej lokalizacji, w której jednak warto się pokazać?

Jędrzej Franek: Wystawy trudno było nie zauważyć mimo tego, że same zdjęcia nie były duże, w formacie raczej „duży-polaroid”, gdyż stanęła w atrium Starego Browaru. Zdjęcia wybieraliśmy we trójkę w kilku kategoriach: od architektury po jedzenie, spośród wszystkich fotografii instagramowych oznaczonych tagiem #starybrowar. To pierwsza wystawa, którą współorganizowaliśmy i na której zaprezentowaliśmy swoje zdjęcia, w dodatku w bardzo eksponowanej lokalizacji. Zdjęć mamy tyle, że na pewno nie odmówimy żadnej instytucji, która chciałaby je pokazać, najlepiej w wielkim formacie:) Pod tagiem #igerspoznan mamy już 24 tysiące zdjęć, w tym naprawdę wiele, które zasługują na to, żeby je wydrukować i udostępnić, promując tym samym piękno Poznania.

Kinga Zielińska: A tak serio, kto u Was „rządzi”? ;)

Jędrzej Franek: Nikt nie robi takich harmonogramów prac jak Asia, pamięta o wszystkim, o czym nam z Darkiem zdarza się zapomnieć, dlatego choć w zarządzie mamy równe prawa, to Szefowa może być tylko jedna :).

Joanna Szwałek: Nie będę się sprzeczać :D. Tak jest faktycznie ;). Harmonogram kto kiedy gdzie wybiera zdjęcia mamy chyba do końca roku. Zawsze pilnuję, by chociaż raz w tygodniu spotkać się w „naszym” Ministrze (Minister Cafe) i porozmawiać o nawet mało istotnych sprawach. Pośmiejemy się, porobimy zdjęcia i ustalamy plan na kolejny tydzień ;). Może szefowa jest tylko jedna, ale bez chłopaków nic bym nie zdziałała ;).

Dariusz Myszkowski: Podpisuje się pod tymi słowami obiema rękoma i nawet nogami :))

fot. Dariusz Myszkowski fot. Dariusz Myszkowski

Cokolwiek robimy nietypowego, co sprawia Nam wielką przyjemność, powoduje, że zaczynamy szukać ludzi o podobnych zainteresowaniach. Nieważne, czy jest to piłka nożna, jazda na deskorolce, czytanie poezji w parku, miłość do lokomotyw czy nawyk robienia zdjęć wyłącznie telefonem - siła działania jest większa, gdy robimy to z kimś, kto ma identycznego bzika na tym samym punkcie. Odkrywamy wtedy, że zwyczajni na co dzień ludzie nie są wcale aż tak zwyczajni, a dzięki takim grupom jak IgersPoznań przekonujemy się, że są nie tylko zwariowani na punkcie fotografii mobilnej, ale i bardzo realni.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 7/2015:

MyApple Magazyn 7/2015